1087: Humeyra wybiera się z Leventem na spacer do lasu. Złapani przez deszcz ukrywają się w pobliskiej chacie. „Do kogo należy to miejsce?” – pyta kobieta, grzejąc dłonie nad płonącym w piecu ogniem. „Miejscowi leśniczowie zatrzymują się tutaj” – odpowiada ochroniarz. „Nie będą źli, że weszliśmy tu bez pytania?”. „Znam ich, nie martw się. Zgłodniałaś?”. „Trochę”. „Możemy więc upiec ziemniaki”. „Byłoby bardzo dobrze”. Akcja przenosi się do rezydencji. Zaaferowana Macide wpada do gabinetu, gdzie znajduje się jej syn. „Mamo, co się dzieje?” – pyta Kerem, podnosząc się na równe nogi. „Nie wiem, jak ci to powiedzieć… Czy widziałeś już tę wiadomość?”.
„Jaką wiadomość?” – nie rozumie mężczyzna. „Spójrz.” – Pani Haktanir pokazuje synowi tablet, na którym wyświetlona jest strona serwisu plotkarskiego. Na głównej stronie znajduje się zdjęcie będących blisko siebie Humeyry i Leventa! – „Czego oni od nas chcą? Dlaczego nie zostawią nas w spokoju?”. Akcja wraca do leśniczówki. Humeyra i Levent siedzą naprzeciwko siebie. Ochroniarz patrzy prosto w oczy kobiecie. „Nie patrz tak na mnie. Czuję się zawstydzona” – mówi córka Macide. – „Co ci chodzi po głowie?”. „Myślę o tym, jak bardzo moje życie zostało upiększone w ostatnim czasie. Czasami zapominam nawet, kim jestem”.
Nagle telefon Leventa zaczyna dzwonić. „To pan Kerem” – oznajmia mężczyzna i odbiera. „Nie mogę dodzwonić się do mojej siostry” – oznajmia syn Macide. – „Nie zgłasza się. Czy wiesz, gdzie jest?”. „Jesteśmy teraz razem. Pani Humeyra chciała wyjść na spacer. Z powodu deszczu schroniliśmy się w jednym miejscu”. „Możesz mi dać ją do telefonu?”. Ochroniarz przekazuje słuchawkę. „Kerem?” – pyta Humeyra. „Siostro, gdzie jesteś? Dlaczego nie odbierasz telefonu?”. „Wyłączyłam dźwięki. Dlaczego twój głos jest taki napięty”. „Natychmiast wróć do domu, musimy porozmawiać”.
„Kerem, czy stało się coś mamie albo Elif? Odpowiedz!” – domaga się zmartwiona kobieta. „Nic się nikomu nie stało. Czekam na ciebie w domu.” – Mężczyzna rozłącza się. W następnej scenie Levent i Humeyra są już w rezydencji. Wchodzą do salonu, gdzie znajdują się Kerem, Macide i Kiymet. „Dzięki Bogu, mamo” – mówi z ulgą była żona Tarika. – „Myślałam, że coś się stało. Bardzo się przestraszyłam. O co chodzi?”. „Nie martw się, ze mną wszystko w porządku” – oznajmia pani Haktanir. „Kerem, dlaczego więc kazałeś mi tak szybko przyjechać?”. Mężczyzna bierze do ręki tablet i pyta: „Czy masz nam coś do powiedzenia, siostro?”.
Humeyra bierze tablet od brata. Patrzy na opatrzony zdjęciem jej i Leventa artykuł i czyta w myślach: „Córka rodziny Haktanir, Humeyra Haktanir, rozpoczęła nowy tajny związek ze swoim ochroniarzem Leventem Enginem. Naszemu reporterowi udało się złapać ukochanym w miejscu, gdzie uciekli z oczu opinii publicznej”. „Kto to sfotografował? Czy ci ludzie nie mają lepszego zajęcia?” – pyta oburzona Humeyra. „Czy jest ważne, kto to zrobił? Liczy się wynik!” – odpowiada wzburzony Kerem, który wyraźnie ma pretensje do siostry. – „Czy coś takiego nam pasuje? Levent, rozmawialiśmy już wcześniej na ten temat”.
„Rozumiem, z czasem mogliście się stać dobrymi przyjaciółmi” – kontynuuje syn Macide. – „Ale spójrz, to zdjęcie daje do myślenia. Zatrudniłem cię, abyś chronił moją siostrę. Zamiast trzymać ją z dala od takich sensacji, stałeś się ich pożywką. Jesteśmy szanowaną rodziną. Nie przystoi nam angażować się w taki rzeczy. Powinieneś być bardziej ostrożny. A ty, siostro? Jak mogłaś nie być ostrożna? Jak mogłaś stać się bohaterką tych kłamliwych plotek? Co się teraz stanie? Wszyscy pomyślą, że między wami coś jest! A może jest tu jakaś prawda?”.
„Oczywiście, że nie ma, Kerem!” – zaprzecza szybko Humeyra. Szybciej, niż zdążyła pomyśleć. „Teraz będziemy na ustach wszystkich” – stwierdza Kerem. – „Zdecydowanie powinnaś być bardziej ostrożna. Nigdy nie powinnaś się była znaleźć na tej głupiej stronie. Jakby nie było nam wystarczająco tego, co ostatnio się wydarzyło. Siostro, to nie są dziecinne zabawy. Nasze nazwisko jest naszą marką”. „Kerem, dlaczego mam się wstydzić? Zachowujesz się tak, jakbym zrobiła coś haniebnego. Nie atakuj mnie. Myślisz, że mi ta wiadomość się podoba?”. „Czy nie wyraziłem się jasno?”. „Rozumiem cię bardzo dobrze, ale ty nie rozumiesz mnie. Zamiast być ze mną, jesteś przeciwko mnie. Obwiniasz mnie, jakbym zrobiła to świadomie”.
„Nie mówię, że zrobiłaś to świadomie” – tłumaczy mężczyzna. „Posłuchaj, między mną a Leventem niczego nie ma” – powtarza Humeyra i tym razem jest to przemyślana wypowiedź. Dla jej podkreślenia dodaje jeszcze: „Nie ma i nie może być”. „Przepraszam, pójdę już” – mówi ochroniarz. – „Będzie lepiej porozmawiać o tym później”. „Porozmawiamy. Z pewnością porozmawiamy” – mówi Kerem. Levent rzuca Humeyrze spojrzenie pełne zawodu i opuszcza salon.
„Niczego nie osiągniemy kłócąc się w ten sposób” – stwierdza Macide i podnosi się z fotela. – „Kerem, uspokój się trochę. Usiądź, jeśli chcesz. Humeyra, chodźmy do pokoju”. Mama i córka odchodzą. „Kerem, nie denerwuj się tak bardzo” – odzywa się milcząca dotąd Kiymet. – „Co było, to było. Oczywiście, masz rację. Zdecydowanie nie jest miło zobaczyć taką wiadomość. Ale gdzie jest dym, tam jest i ogień…”. Kerem zbystrzał nagle, jakby ostatnie zdanie ciotki dało mu wiele do myślenia.
W następnej scenie Kiymet rozmawia z siostrą w jej pokoju. „Zobacz, co się z nami stało, z powodu jakiegoś lekkomyślnego dziennikarza” – mówi Macide. – „Brat i siostra pokłócili się. Jak im się udaje tak nam przeszkadzać?”. „Masz rację” – przyznaje mama Mahira. – „Ale kiedy jesteś sławny, oczy wszystkich zwrócone są w twoją stronę. Macide, nie chciałam teraz tego mówić, ale mam jedną prośbę”. „Powiedz, o co chodzi?”. „Chodzi o to, że nie mogę spać w nocy. Te nocne lęki sprawiają, że jestem bardzo napięta. Nie mogę pozbyć się tego od czasu wypadku. Co zrobię, jeśli coś się stanie, nie daj Boże?”.
„Nie torturuj siebie, myśląc o tym, Kiymet” – prosi pani Haktanir. – „Dzięki Bogu, nic ci nie jest”. „To nie jest takie proste, Macide. Nocami, kiedy wszyscy zamykają się w swoich pokojach, zostaję sama. Zwłaszcza ostatniej nocy było mi ciężko”. „Co się stało? Nie mogłaś zasnąć?”. „Miałam straszny koszmar. Byłam w szpitalu. Znowu mnie operowali. W pewnym momencie moje serce się zatrzymało. Wszyscy wpadli w panikę. Wtedy się obudziłam. Moje serce dudniło, z trudem mogłam złapać oddech. Nie mogę tego opisać”. „Och, Kiymet, powinnaś mnie obudzić”.
„Uwierz mi, nie mogłam podnieś się z łóżka” – oznajmia Kiymet. – „Nawet chciałam napić się wody, która była obok łóżka, ale tego też nie byłam w stanie zrobić”. „Moja droga, było do mnie zadzwonić. Przybiegłabym od razu” – zapewnia Macide. „Uwierz mi, nie miałam sił, by to zrobić. Nie mogłam nawet wydobyć z siebie głosu”. „Boże mój, teraz naprawdę mnie przestraszyłaś. Może pojedziemy do lekarza, by przepisał ci lekarstwa na sen?”. „Nie, lekarz nie jest potrzebny. Myślę, że wystarczy, by Elif była ze mną. Byłaby moją przyjaciółką, która złagodziłaby moje uczucie samotności. Gdybym ją na przykład poprosiła o wodę, dziewczynka od razu by przyniosła”.
„Masz rację, byłaby twoją przyjaciółką” – potwierdza pani Haktanir. – „Dobrze, porozmawiam z nią ponownie. Będziecie razem w jednym pokoju”. Kamera przenosi się do pokoju Humeyry. Elif odrabia lekcje, a siostra Kerema siedzi obok niej. Jest bardzo smutna. „Siostro Humeyro, czy wszystko dobrze?” – pyta dziewczynka. „Tak, kochanie”. „Wyglądasz na zaniepokojoną. Tak, jakbyś była smutna. Czy coś się stało?”. „Nic mi nie jest, nie martw się”. W tym momencie drzwi pokoju otwierają się i do środka wchodzi Macide. „Co robicie?” – pyta.
„Elif rozwiązuje zadania, a ja po prostu siedzę” – odpowiada była żona Tarika. „Przyszłam zapytać o coś Elif” – oznajmia Macide. „Czy przynieść ci lekarstwa, ciociu Macide?” – pyta dziewczynka. „Nie, nie chodzi o lekarstwa. Cóż… Kiymet. Nie doszła jeszcze do siebie po wypadku. Bardzo się o nią martwię i nie chcę, żeby była sama”. „Znowu ten sam temat, mamo?” – pyta znudzona Humeyra. „Elif, znowu cię o to poproszę. Czy możesz zostać z ciocią Kiymet? Niech jej pokój będzie też twoim pokojem”.
„Mamo, dlaczego ten temat się nie kończy?” – nie ustępuje siostra Kerema. – „Powiedziałam cioci, że jeśli nie chce być sama, znajdziemy jej opiekunkę”. „Córko, Kiymet nie potrzebuje opiekunki” – oznajmia Macide. – „Chodzi tylko o to, by był ktoś przy niej. Zobacz, ty też jesteś zdenerwowana. Potrzebujesz być sama i odpocząć”. „Cokolwiek powiem, jest daremne. Elif niech zdecyduje”. „Elif, kochanie, co powiesz? Nie prosiłabym cię o to, gdyby sytuacja nie była taka. Możesz od teraz być z ciocią Kiymet?”. „Cóż, nie chcę cię zasmucać, ciociu Macide, ale jestem zadowolona z mieszkania z siostrą Humeyrą” – odpowiada dziewczynka. – „Nie chcę jej opuszczać”.
Kamera robi zbliżenie na podsłuchującą pod drzwiami Kiymet. „Już ja ci pokażę, ty mały wężu” – mówi w myślach wściekła kobieta. – „Niech cię tylko dorwę w swoje ręce!”. Kamera wraca do środka pokoju. „Kochanie, ja też nie chcę się z tobą rozstawać” – mówi Humeyra, kładąc rękę na ramieniu Elif. „Nie mam zamiaru cię zmuszać, ale to tylko…” – odzywa się Macide. „Mamo, Elif powiedziała, że nie chce. Dlaczego nalegasz?”. „Nie nalegam, tylko proszę. Nie mogę nikogo zmusić. A i ty jesteś bardzo napięta. Myślałam, że chcesz zostać sama”. „Możemy znaleźć inne rozwiązanie, żeby ciocia czuła się dobrze. Mamo, zdecydowanie jestem napięta. Nie chcę zawracać sobie głowy i tą sprawą”. Czy Elif zostanie w pokoju Humeyry? Czy Kiymet dopnie swego i umieści ją w swoim pokoju?