1106: Asli, Birce i Filiz są w kawiarni. „Spójrzcie na to!” – zakrzykuje nagle projektantka i pokazuje koleżankom telefon, na którym wyświetlone jest zdjęcie, które Akin opublikował na portalu społecznościowym. „Normalna fotografia” – stwierdza Asli. „Zobacz, co jest napisane pod spodem. Tutaj jest tak pięknie. Zastanawiam się, czy w ogóle wracać do Turcji. Dziewczyny, on na pewno nie wróci!”. „Czyżby zdecydował się zostać tam na stałe?” – pyta Filiz. „Ależ nie. Przecież nic takiego nie napisał” – przekonuje asystentka. – „Birce, nie przywiązuj do tego takiej uwagi. Wszyscy wrzucają takie posty z wakacji”.
„Nie sądzę, by to było spowodowane wakacjami. On już nie wróci” – mówi pogodzona ze stratą Akina Birce. – „Tak czy inaczej, sama jestem sobie winna. Co mogę zrobić?”. Akcja przenosi się do domu Leman. „Safak, śniadanie gotowe!” – woła Julide i wchodzi do sypialni. Ze zdziwieniem odkrywa, że jej mąż nadal leży na łóżku. „Znowu zasnąłeś? Co się dzieje?” – pyta zmartwiona kobieta. „Nie spałem ostatniej nocy. Chciałem teraz trochę odespać” – odpowiada nauczyciel. „Wiem, że to z powodu Emirhana”. „Julide, czuję się niekompetentny w kwestii ojcostwa.
„Posłuchaj, do tej pory Emirhan nigdy nie miał prawdziwego ojca” – oznajmia Julide. – „Próbowałam być dla niego i matką, i ojcem. Nie odniosłam sukcesu. Emirhan nie wie, jaki powinien być prawdziwy ojciec. I dlatego tak cię traktuje”. „Co jeśli ja też tego nie wiem?” – pyta Safak. „Nie mów tak. Wiesz, że Emirhan bardzo cię kocha. Z czasem zrozumie, że jesteś sprawiedliwym, szczerym i uczciwym ojcem”. „Daj Boże, Julide”. „Dalej, przygotuj się. Śniadanie jest gotowe, czekamy na ciebie”.
Kamera przenosi się do pokoju dziennego, gdzie właśnie wszedł Emirhan. Chłopiec chwyta ze stołu jeden z placków ziemniaczanych i wcina, jakby jadł na czas. Gdy słyszy nadchodzące kroki, szybko odwraca się i próbuje jak najszybciej przełknąć. „Emirhan, spójrz na mnie” – rozkazuje Julide, która właśnie weszła. Chłopiec odwraca się. – „Posłuchaj, nie wolno nic brać ze stołu, dopóki wszyscy nie przyjdą. Wkrótce wszyscy usiądziemy. Dlaczego nie możesz być choć trochę cierpliwy? Aha, i mam nadzieję, że przeprosisz tatę”. „Dlaczego miałbym go przeprosić? Ponieważ powiedziałem nauczycielowi, że jest nauczycielem?”.
„Nie! Za to, że ukradłeś odpowiedzi na pytania” – oświadcza Julide. – „Emirhan, kochanie, naprawdę bardzo go zasmuciłeś. Nie dość, że ukradłeś odpowiedzi, to jeszcze powiedziałeś, że nie jest twoim ojcem”. „To on mnie zasmucił, a nie ja jego. Mój tata był chory. Poszedłem do sklepu, żeby mieć go na oku. Dlatego nie mogłem się uczyć. Zrobiłem dobry uczynek i za to dostałem jedynkę. Wszyscy mnie teraz wyśmiewają z powodu nauczyciela Safaka! To on mnie powinien przeprosić!”.
„Przeprosisz tatę podczas śniadania!” – powtarza Julide głosem nieznoszącym sprzeciwu, następnie opuszcza pokój. Emirhan siada do stołu i napycha do ust kolejną przekąskę. Akcja przenosi się do firmy. Filiz wchodzi do pokoju, w którym pracują Birce i Asli. „Przyszłaś po raporty, ale jeszcze ich nie skończyłam. Przepraszam” – mówi projektantka. „Zostaw teraz te raporty. Mam dla ciebie złą wiadomość” – oznajmia sekretarka. „Związaną z Akinem? Powiedział, że nie wróci?”. „Przed chwilą zadzwonili do mnie z działu kadr. Powiedział, że rezygnuje ze stażu”.
„Więc to już koniec?” – pyta Birce, a po jej policzkach spływają łzy. – „Więcej tu nie wróci? Jeszcze dwa miesiące temu biegał za mną, bo był zakochany. Czy to wszystko było kłamstwem? Zapomniał o mnie?”. „Czy to takie proste przeprowadzić się do innego kraju?” – pyta Asli, próbując pocieszyć przyjaciółkę. – „Potrzebna jest wiza, pozwolenie i pieniądze. To nie jest łatwe”. „Sama odmówiłam miłości mojego życia. Straciłam go na zawsze!” – Projektantka jeszcze bardziej płacze. – „Kiedy mu nic nie odpowiedziałam, wyjechał tam i zaczął nowe życie. Zapomniał o mnie!”.
„Filiz, czy nie doszło do pomyłki?” – pyta asystentka. „Niestety. Powiedział, że wyśle kuzyna, żeby odebrał jego rzeczy” – odpowiada sekretarka. „Jaka jestem głupia!” – oskarża siebie Birce. – „Tak bardzo żałuję. Nie udało mi się go zatrzymać! Gdybym przyznała, że jestem w nim zakochana, nie wyjechałby!”. „Birce, nie załamuj się tak bardzo” – mówi Asli. – „Nie jest łatwo żyć w obcym kraju. Może nie wytrzyma i wróci za kilka miesięcy”. „Nie wróci! To już było jasne po tym, co opublikował. Wiem, że nie wróci!” – Zrozpaczona dziewczyna chowa twarz w dłoniach.
Akcja przenosi się na teren posiadłości. Elif i Macide są w szklarni. „Jaka piękna jest ta pelargonia” – mówi pani Haktanir. „Codziennie ją podlewam” – oznajmia dziewczynka. – „Niech trochę urośnie, żebym mogła zabrać ją do siostry Serce”. „Więc to dlatego ciągle przychodzisz do szklarni?”. „Chcę, żeby siostra Serce była szczęśliwa, jak go zobaczy”. „Moja wrażliwa mała dziewczynka. Brawo, jesteś bardzo dobroduszna”. Do szklarni wchodzi Kiymet. W rękach niesie tacę z trzema szklankami lemoniady. „Jak tutaj jest pięknie. To miejsce wprawia człowieka w dobry nastrój” – mówi mama Mahira.
„Ja i Elif właśnie o tym rozmawiałyśmy” – oznajmia Macide. „Zrobiłam wam lemoniadę. Przy okazji zaczerpnęłam świeżego powietrza” – mówi Kiymet. – „Zmęczyłyście się, zróbcie sobie przerwę”. „Dziękuję, Kiymet. Nie trzeba było. Elif, zobacz, ciocia Kiymet przyniosła nam lemoniadę”. „Dziękuję” – mówi dziewczynka. „Nie ma za co, Elif. Dlaczego stoisz tak daleko, jak ktoś nieznajomy? Chodź do mnie. Chodź i wypij lemoniadę”. Córka Melek niechętnie podchodzi do kobiety i bierze od niej szklankę lemoniady.
Akcja wraca do firmy. Kerem dzwoni do Filiz. „Czy Asli przyszła dziś do pracy?” – pyta. „Tak, panie Keremie” – potwierdza sekretarka. „Czy jest w swoim biurze?”. „Nie. Jakiś czas temu poszła na górę”. „W porządku, dziękuję.” – Mężczyzna rozłącza się i mówi z groźnym wyrazem na twarzy: „Zastanawiam się, do kogo poszła…”. Kamera przenosi się do gabinetu Mahira, gdzie znajduje się Asli. „Kiedy zobaczył Elif w tym stanie, zabrał ją do Melek” – oznajmia dziewczyna.
„Więc pan Kerem też nie mógł znieść tego, że mama i córka są rozdzielone” – stwierdza syn Kiymet. – „Pani Melek musiała bardzo się ucieszyć, gdy zobaczyła córkę. Jest mamą, która bardzo troszczy się o swoje dziecko. To musi być dla niej strasznie trudne być oddzieloną od córki”. „Zgadza się. Obie są zrozpaczone”. „A jak ty się masz? Jesteś między dwoma ogniami. Z jednej strony pan Kerem, z drugiej pani Melek”. „Jakoś się do tego przyzwyczaiłam. Kiedy myślę o Melek, moje problemy stają się nieważne. Ona jest tą, która cierpi”.
„Zgadza się, ale tobie też nie jest łatwo. Jesteś silna, ale…” – Mahir kładzie dłoń na ramieniu Asli. W tym samym momencie za przeszkloną ścianą gabinetu pojawia się Kerem. To już drugi raz, gdy zobaczył swoją asystentkę tak blisko Mahira. Niezadowolony od razu odchodzi. – „Zobacz, z niektórymi rzeczami nie możesz poradzić sobie sama. W takim czasach nie powinnaś czuć się samotnie. Jeśli będziesz czegoś potrzebować lub źle się poczujesz, chcę, żebyś dała mi znać. Zawsze znajdę dla ciebie czas”. „Bardzo dziękuję, panie Mahirze. Od początku robisz dla nas wszystko. Zatrudniłeś najlepszego prawnika dla Melek. O co jeszcze mogłabym cię prosić?”.
„Niech Melek zostanie uratowana i będzie ze swoim dzieckiem” – mówi Mahir. – „Niczego więcej nie pragnę”. Tymczasem Kerem wraca do swojego gabinetu. Siada w fotelu i mówi do siebie: „Między nimi coś jest. Muszą być razem!”. Po chwili do pomieszczenia wchodzi Asli. „Chciałam przeprosić za ostatni raz” – oznajmia asystentka. „Wreszcie przyszłaś. Nie było cię od rana”. „Chciałam przyjść, ale…”. „Miałaś ważniejsze sprawy”. „Byłam obok Birce. Ma prywatne problemy, więc ją wspierałam”. „Obok Birce?”. „Aha”. „Słuchaj, tu się pracuje. Prywatne problemy rozwiązuj na zewnątrz! Teraz zadzwoń do pana Emre i umów mnie z nim na spotkanie”.
„W porządku, jak pan sobie życzy.” – Asli opuszcza gabinet. „Była obok Birce, patrzcie ją!” – grzmi Kerem. – „Widziałem na własne oczy obok kogo była. Mahir i Asli, nie mogę uwierzyć!”. Akcja przenosi się do szklarni. „Dobrze jest porozmawiać pośród kwiatów” – mówi Macide. „To prawda, ale jest tutaj jeszcze jeden kwiat, którego energia przechodzi na nas wszystkich.” – Kiymet uśmiecha się szeroko i obejmuje brodę Elif. – „Czy tak nie jest?”. „Masz rację, Kiymet. Nasza Elif jest wyjątkowa. Chodźmy powoli”.
„Ja wszystko stąd zabiorę” – oznajmia mama Mahira, zbierając szklanki. – „Teraz jest czas na twoje lekarstwa, Macide”. „Och, kompletnie zapomniałam. Dobrze, idę je zażyć”. „Elif, idź i odprowadź swoją ciocię Macide”. Dziewczynka i pani Haktanir opuszczają szklarnię. Kiymet czeka, aż oddalą się wystarczająco, bierze do ręki doniczkę z pelargonią, o którą Elif tak się troszczy, i rozbija ją o ziemię! „Teraz zanieś ten kwiat swojej ukochanej mamusi!” – grzmi kobieta.