1116: Emirhan wchodzi do swojego pokoju. Tuż za nim wchodzi jego mama. „Dlaczego tak bardzo się spóźniłeś?” – pyta Julide. – „Powiedziałeś, że pójdziesz na śniadanie i zaraz wrócisz, a która jest godzina?”. „Spędziłem czas z tatą” – odpowiada chłopiec, siadając na łóżku. – „Nie robiłem nic innego”. „Co takiego robiliście?”. „Zjedliśmy śniadanie, a później rozmawialiśmy. Mamo, wiedziałaś, że jest miód kasztanowy? Tata mi o nim powiedział”. „Wiem, oczywiście. Jest bardzo smaczny”. „Zbierają go głównie w Samsun. Samsun jest bardzo piękny, to rodzinne miasto mojego taty. Wszędzie tam jest zielono. Czy Samsun jest daleko? Jak długo się tam jedzie?”.
„Skąd te pytania, Emirhan?” – Julide wyraźnie nie podoba się zainteresowanie syna rodzinną miejscowością jego ojca. „Cóż, jestem zainteresowany, bo tata mi o nim opowiadał. Dlatego pytam” – wyjaśnia chłopiec. – „W przeciwnym razie, dlaczego miałbym pytać?”. „Powiedz mi prawdę!”. „Cóż, tata powiedział, że chce mnie zabrać do babci w Samsun”. „Off, Tufan!” – Kobieta wybiega z pokoju jak rażona prądem. Po chwili jest już na zewnątrz, gdzie przed sklepem siedzi jej były mąż.
„Co ty robisz?!” – wrzeszczy żona Safaka. „Co takiego robię? Co ta za atak?” – pyta spokojnie Tufan. „Pytam się ciebie, co robisz?!”. „Jeśli chodzi ci o Emirhana, to zjedliśmy śniadanie. Wiedziałaś przecież o tym”. „Tufan, dobrze wiesz, o czym mówię, i nie udawaj, że nie rozumiesz! Mówię o Samsun! Skąd to się teraz wzięło?!”. „Ach, o to ci chodzi. Powiedziałem mojemu synowi o jego babci. Może go do niej zabiorę, żeby ucałował jej rękę. Jaki masz z tym problem?”. „Mówisz o babciu, która nie chciała wnuka? Czy ta kobieta nie odrzuciła Emirhana?”. „Tak, o niej mówię. Ale może tym razem go pokocha? Skąd wiesz?”.
„Przestań gadać bzdury!” – grzmi Julide. – „Słuchaj, nie każ mi żałować, że pozwoliłam Emirhanowi zjeść z tobą śniadanie. Nie wypełniaj jego głowy bzdurami za każdym razem! Emirhan jest tutaj ze mną i nigdzie się nie wybiera! Uważaj na swoje działania! Zrozumiałeś mnie?!”. Kobieta odchodzi. Akcja przenosi się do więzienia. W pokoju widzeń Melek spotyka się z Fikret. „Bardzo dziękuję, że przyszłaś” – mówi mama Elif. – „Gdyby nie było to ważne, nie zawracałabym ci głowy”. „W porządku, Melek. Jesteś moją klientką, możesz mnie wzywać w razie potrzeby. Opowiedz mi, co się stało?”.
„Dzisiaj wydarzyły się bardzo brzydkie rzeczy” – oznajmia osadzona. – „Uznałam, że powinnaś o nich wiedzieć”. „Jakie rzeczy?” – docieka prawniczka. „Fidan próbowała mnie skrzywdzić”. Kamera przenosi się do łazienki, gdzie Fidan odbiera połączenie od Kiymet. „No wreszcie!” – mówi siostra Macide, która już straciła nadzieję, że uda jej się skontaktować z liderką celi. – „Jak trudno jest się do ciebie dobić, pani Fidan. Dzwoniłam dzisiaj do ciebie wiele razy”. „Strażniczka przyszła i nie mogłam odebrać”. „Dobra, zostaw to teraz. Powiedz, co zrobiłaś? Daj mi dobre wieści. Skończyłaś z Melek?”.
„Nie… Nie udało się” – wyznaje Fidan. „Co?! Co to znaczy, że się nie udało?!” – Kiymet wpada we wściekłość. „Przygotowałam doskonały plan. Wszystko szło idealnie, ale nie mogłam dokończyć, zatrzymali mnie”. „Ty amatorko!”. „Pani Kiymet, nie rozmawiajmy tak…”. „Co chcesz usłyszeć? Czy mam cię jeszcze za to nagrodzić? Myślałam, że jesteś coś warta, ale jednak jesteś do niczego!”. „Cóż, zrobiłam, co mogłam…”. „Zamilcz! Zrujnowałaś to! Jeśli nadal będziesz tak niezdarna, to o pieniądzach, na które się umówiłyśmy, możesz tylko pomarzyć!”.
„Pozwól mi wyjaśnić, posłuchaj mnie” – prosi Fidan, ale Kiymet już się rozłączyła. Kamera wraca do pokoju widzeń. „Tak się uratowałam” – kończy opowieść Melek. – „Gdyby Cansu mi nie powiedziała, może teraz nie siedziałabym tu przed tobą”. „Ta Kiymet jest bardziej niebezpieczna niż sądziłyśmy” – stwierdza Fikret. – „Nawet tu przyszła i uczyniła Fidan swoją pracownicą. Nadal się tobą bawi”. „Co więc zrobimy, pani Fikret?”. „Jeśli wycelujemy w nią wszystkie strzały, zezłości się jeszcze bardziej i wyleje całą złość na ciebie”. „Czy nie możemy udowodnić jej winy?”.
„Wszystkie dotychczasowe dowody wskazują na Kiymet” – oznajmia prawniczka. – „Z pewnością udowodnię, że jest winna, ale zrobimy to tak, by niczego nie wyczuła. Musimy być bardzo ostrożne. Pierwszym naszym celem jest uratowanie ciebie. Wykorzystamy dowody, które posiadamy. Najważniejsze jest nagranie, będzie bardzo pomocne. Potem zaś zajmę się Kiymet. Dostanie to, na co zasłużyła, nie martw się”. Tymczasem Mahir wsiada do swojego samochodu. Na ekranie telefonu, który w nim zostawił, widzi powiadomienie o nieodebranym połączeniu.
„Dzwonili z więzienia” – mówi mężczyzna i naraz przypomina sobie o groźbach, którego jego matka kierowała pod adresem Melek podczas ich ostatniej rozmowy. „Na pewno Melek coś się stało!” – przeraża się Mahir i odpala silnik. W następnej scenie jest już w więzieniu. W wielkim napięciu czeka w sali widzeń. Gdy Melek wchodzi do pokoju cała i zdrowa, spontanicznie ją obejmuje, czując wielką ulgę, że nic jej nie jest. „Panie Mahirze?” – pyta zdziwiona kobieta.
„Bardzo się przestraszyłem, że coś ci się stało” – tłumaczy syn Kiymet. – „Czy wszystko w porządku?”. „Nic mi nie jest, nie martw się”. „Jesteś pewna? Nikt nie próbował cię zranić?”. „Skąd te pytania? Rozmawiałeś z panią Fikret, prawda?”. „Dlaczego? Czy jest coś, o czym powinienem wiedzieć?”. „Jeśli z nią nie rozmawiałeś, to dlaczego tak się martwisz?”. „Martwiłem się o ciebie, ponieważ zostawiłem telefon w samochodzie. Gdy zobaczyłem, że dzwonili do mnie stąd, przestraszyłem się, że coś ci się stało. Dlatego trochę spanikowałem”.
Kobieta i mężczyzna siadają przy stoliku. „Dlaczego więc do mnie dzwoniłaś?” – pyta Mahir, już spokojny. – „Bo to ty dzwoniłaś, prawda?”. „Tak. Fidan próbowała mnie skrzywdzić”. „Co?! Czy udało jej się coś ci zrobić?”. „Mam się dobrze, nie martw się. Nie udało jej się dostać tego, czego chciała. Jedna przyjaciółka z celi mi pomogła, uratowała mnie. Ale może spróbować ponownie mnie zranić. Dlatego zadzwoniłam do pani Fikret i opowiedziałam jej wszystko, co się wydarzyło. Wiesz, że Fidan ma związek z Kiymet”. „Co pani Fikret o tym myśli?”. „Zwróciła całą swoją uwagę na Kiymet. Jest pewna, że za wszystko odpowiada właśnie ona”.
Akcja przenosi się do dzielnicy. Emirhan wraca do domu. Przed sklepem zatrzymuje go Tufan. „Czy jesteś gotowy, aby usłyszeć dobrą nowinę?” – pyta mężczyzna. „Dobrą nowinę? Jaką?”. „Nasze marzenia się spełniają. Wyruszamy z samego rana, spakuj się od razu”. „Dokąd?”. „Rozmawialiśmy o tym wczoraj, synu. Jedziemy do mojego rodzinnego miasta, do twojej babci. Prawdziwej babci”. „Natychmiast? Jutro?”. „Tak, twój ojciec zadbał o wszystko. Załatwiłem też nam samochód. Zjemy najlepsze dania w najlepszych restauracjach. Do wioski dotrzemy przed wieczorem i dopiero tam zacznie się prawdziwa zabawa”.
„Jaka zabawa?” – docieka zaintrygowany Emirhan. „Rozpalimy piec, upieczemy kasztany i będziemy rozmawiać do rana. Usłyszysz historie od babci o moim dzieciństwie. Nawet ja się podekscytowałem, nie mogę się doczekać. Pojedziesz ze mną, prawda? Jesteś gotowy wybrać się w podróż ze swoim tatą?”. „Pojadę, ale czy rozmawiałeś z mamą? Czy ona się zgodziła?”. „Jakie pozwolenie? To tylko dwa dni, nie jedziemy w obce miejsce”. „Tak, ale mama będzie się martwić. Nie mogę pojechać bez powiedzenia jej o tym. Muszę dostać pozwolenie”. „Czy ci strażnicy dadzą ci zgodę? Nie. Jeśli nie masz odwagi pojechać z tatą w podróż, to nie pojedziemy”.
„Babcia będzie bardzo smutna” – kontynuuje Tufan. – „Cieszyła się jak dziecko, że cię zobaczy. Powiedziała, że chce zobaczyć wnuczka przed śmiercią”. „Naprawdę?”. „Tak, ona bardzo chce cię zobaczyć”. „I ja chcę ją zobaczyć, ale…”. „Zadzwonię do niej i powiem jej, żeby nie czekała na próżno.” – Były mąż Julide sięga po telefon. „Nie! Nie dzwoń!” – zabrania Emirhan. „Więc co mam zrobić? Pozwolić, by babcia czekała na ciebie na próżno? Co jest? Zmieniłeś zdanie? Pojedziesz?”. „Nie wiem… Czy mogę pomyśleć przez noc?”. „Pomyśl więc do jutra. Ale ja jutro przyprowadzę samochód i będę czekać na ciebie, bo wiem, że podejmiesz właściwą decyzję. Nie pozwolisz, by babcia była smutna”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Julide miała koszmar. Śniło jej się, że Tufan porwał Emirhana. Pełna złych myśli zrywa się z łóżka i udaje do pokoju syna. Ten smacznie śpi, a przynajmniej tak jej się wydaje, bo gdy tylko opuszcza pokój, chłopiec otwiera oczy i wstaje. Jest już ubrany i spakowany. Narzuca tylko kurtkę, zakłada plecak i po cichy wyślizguje się z pokoju. Kamera przenosi się do sklepu. Tufan dzwoni do swojej mamy.
„Halo, mamo? W ogóle do mnie nie dzwonisz” – mówi mężczyzna do słuchawki. – „Czy nie martwisz się o swojego syna? Mamo, nie mogłem zadzwonić z powodu pracy. Nie było okazji. Daj spokój, mamo. Czy ja do ciebie dzwonię, by prosić o pieniądze? Mam dla ciebie niespodziankę. Przywiozę ci wnuka! Przygotuj najlepsze dania, będziemy u ciebie wieczorem. Jak to nie chcesz? Nie zabieram ze sobą jego mamy, przyjedziemy tylko ja i mój syn. Mamo, obrażasz mnie. Co to za słowa? Zobaczysz chłopca, bardzo ci się spodoba. Prawdziwy z niego łobuz, taki sam jak ja, gdy byłem mały. Chcesz czy nie, przywiozę go! Pocałuje cię w rękę. Nie pozwól, aby twoje ciśnienie wzrosło. Dobrze, kończę. Do zobaczenia”.
W następnej scenie Emirhan i Tufan siedzą w samochodzie. „Jestem bardzo podekscytowany” – oznajmia chłopiec. – „Pierwszy raz jadę tak daleko bez mamy”. „Bez mamy, ale za to z tatą na dziesięć!” – zakrzykuje Tufan. – „To będzie wyprawa pełna przygód, będziemy się świetnie bawić. Spędzimy razem piękny dzień. Czy jesteś gotowy, mój lwie?”. „Jestem!”. „W takim razie przygodę czas zacząć! Czekaj na nas, Samsunie, nadchodzimy!”. Tufan odpala silnik i rusza.