1117: Śniadanie w domu Leman jest już gotowe. Julide wchodzi do pokoju Emirhana, ale nie ma go tam. Woła chłopca, lecz także nikt nie odpowiada. „Nie ma Emirhana!” – krzyczy spanikowana. – „Nie daj Boże, by stało się to, czego się obawiam!”. Kobieta wybiega na zewnątrz i dopada do drzwi sklepu. Uderza w nie rękami i szarpie za klamkę. „Julide, co się dzieje?” – pyta Safak, który wybiegł za żoną. – „Dlaczego tutaj przyszłaś?”. „Oni odeszli! Porwał mojego syna!”. Na zewnątrz pojawia się także Leman. „Kto zabrał Emirhana?” – pyta. – „Dlaczego wybiegliście z domu?”. „Odwiedziłam go rano i jeszcze smacznie spał! Kiedy udało mu się wydostać?!”.
„Julide, wyjaśnij nam wszystko spokojnie” – prosi nauczyciel. „Możliwe, że Tufan zabrał Emirhana do Samsun!” – oznajmia ogarnięta paniką kobieta. „Co? Do Samsun?”. „Skąd to się wzięło, córko?” – pyta Leman. „Wczoraj namawiał Emirhana na wspólny wyjazd do Samsun. Powiedział, że odwiedzą jego babcię. Zdenerwowałam się, kiedy to usłyszałam. Od razu poszłam do Tufana i zabroniłam mu zabierać gdziekolwiek mojego syna. Ale on to zrobił! Porwał mojego syna!”. „Dlaczego mi nie powiedziałaś?” – pyta z wyrzutem Safak. „Przestraszyłam się. Nie chciałam, by było jeszcze gorzej”.
„Czy teraz jest lepiej? Czy problem nie jest jeszcze większy?” – pyta Leman. – „Gdybyśmy wiedzieli wcześniej, Emirhan nadal byłby z nami!”. „Nie mogłam wiedzieć… Nie mogłam…” – Zmartwiona Julide siada na schodkach przed sklepem. Akcja przenosi się na trasę. Tufan, oburzony tym, że został wyprzedzony przez innego kierowcę, postanawia się z nim ścigać. Z szaleństwem w oczach wciska gaz do dechy. „Tato, nie rób tego! Zwolnij!” – prosi przerażony Emirhan. – „Tato, chce mi się siku! Zatrzymaj się!”. „Bądź cierpliwy, żadnego sikania” – mówi Tufan, ani myśląc odpuścić uliczny wyścig.
Nagle samochodem zaczyna szarpać. Pojazd samoczynnie wytraca prędkość. „Co się dzieje?” – pyta chłopiec. „Skąd mam wiedzieć? Do diabła!” – przeklina Tufan i zjeżdża na pobocze. Akcja wraca do domu Leman. Safak kończy rozmawiać przez telefon i oznajmia: „Tam też nie kupił biletu”. „Może jest jeszcze jakaś firma, która organizuje przejazdy do Samsun?” – sugeruje Julide. „Musiał gdzieś znaleźć samochód. Julide, czy wiesz, gdzie dokładnie mieszka mama Tufana?”. „Nie wiem, ale znam wioskę. Karakavuk”. „Przygotuj się szybko, jedziemy!”. „Synu, dokąd jedziecie?” – pyta Leman. „Najpierw na policję, potem do Samsun”.
„Posłuchaj, Julide ma rację. Nie wiemy, czy na pewno pojechał do Samsun” – mówi pani domu. – „To przecież Tufan. Co jeśli tak powiedział, a zabrał go gdzie indziej?”. „Nie możemy po prostu czekać, musimy coś zrobić!” – postanawia Safak i zwraca się do żony: „Pójdę przygotować samochód. Ty zejdź na dół, kiedy będziesz gotowa”. Akcja przenosi się do warsztatu. Mechanik zagląda pod maskę samochodu i zwraca się do Tufana: „Mówisz, że nie reaguje na dodawanie gazu?”. „Nie pytaj! Dodaję gazu, żeby dogonić tego typa, i nic!” – złości się Tufan. – „Auto jest wypożyczone, nie znam go. Gdyby było moje, wiedziałbym, co się zepsuło”.
Emirhan podchodzi do ojca. „Wysikałeś się już?” – pyta były mąż Julide. „Nie mogłem, toaleta jest bardzo brudna” – odpowiada chłopiec. „Co to ma do rzeczy? Nie jesteś dziewczynką! Idź tam i się wysikaj, nie ma innej toalety! Tak jest, kiedy matka wychowuje chłopca. A co dopiero będzie na wsi? Tam przecież toaleta jest na podwórku. Idź, synu. Na co jeszcze czekasz?”. Emirhan odchodzi wolnym krokiem w stronę łazienki. „Dokąd jedziecie?” – pyta mechanik. „Do Samsun, mojego rodzinnego miasta. Zabrałem syna od matki i jedziemy właśnie tam. Zostaniemy bardzo długo. Może w ogóle nie będziemy wracać”.
Kamera robi zbliżenie na twarz Emirhana. Chłopiec jest przerażony tym, co właśnie usłyszał. Przez okno w biurze mechanika dostrzega leżący na stoliku telefon. Wchodzi do środka i dzwoni do mamy. Akcja przenosi się do samochodu Safaka. Małżonkowie są już w drodze. „Safak, myślisz, że policja może ich znaleźć?” – pyta zrozpaczona Julide. „Oczywiście, ale my znajdziemy ich przed policją, nie martw się”. „Nie mogę się nie martwić. To w końcu Tufan, nie wiadomo, jaka głupota strzeli mu do głowy! Co jeśli ich nie znajdziemy? Albo znajdziemy, a Emirhan nie będzie chciał z nami wrócić?”. „Znajdziemy ich. Znajdziemy i wrócimy razem”.
Nagle telefon Julide zaczyna dzwonić. „To jakiś nieznany numer” – oznajmia kobieta, po czym odbiera połączenie. „Halo? Mama?” – po drugiej stronie słyszy głos swojego syna. „Emirhan!” – zakrzykuje. – „Kochanie, czy wszystko dobrze?”. „Nic mi nie jest, mamo. Ja…”. „Gdzie jesteś? Dokąd pojechaliście? Czy Tufan jest z tobą?”. „Tak, zabrał mnie do babci. To znaczy tak powiedział wcześniej, ale teraz mówi, że może w ogóle nie wrócimy. Oszukał mnie”. „Pojechaliście samochodem?”. „Tak, ale samochód się zepsuł, jesteśmy u mechanika”. „Emirhan, co to za samochód? Opisz mi go”. „Jest biały, nowy…”. „A gdzie jest ten warsztat?”.
„Nie wiem” – odpowiada chłopiec. „Rozejrzyj się dokoła. Czy jest tam jakaś tablica z nazwą? Powiedz mi, co widzisz”. „Jest napisane auto serwis Sahin”. „W porządku, jesteśmy już w drodze. Uspokój się i czekaj na nas”. Akcja przenosi się do warsztatu. „Zejdzie mi się około pół godziny” – oznajmia mechanik. – „Jeśli chcesz, mogę to naprawić”. „Co się zepsuło?” – pyta Tufan. „Jeden z filtrów się zapchał, trzeba go wyczyścić”. „Ile to będzie kosztować?”. „Dwieście lir”. „Za dużo!”. „Praca i materiały tyle kosztują. Nie da się taniej”. „To zdecydowanie za dużo, ale niech będzie, naprawiaj”.
Jakiś czas później mechanik kończy naprawę. Tufan wręcza mu należność i woła do stojącego przed warsztatem Emirhana: „Synu, dalej! Na co czekasz? Wygląda na to, że naprawdę ci się tu podoba”. „Tato…” – odzywa się chłopiec, próbując opóźnić wyjazd. „O co chodzi?”. „Czy zostało jeszcze dużo drogi?”. „Oczywiście, ledwo co wyjechaliśmy. Już jesteś zmęczony?”. „Nie, ale trochę zgłodniałem. Czy możemy pójść coś zjeść?”. „Gdzie ci teraz znajdę jedzenie?”. „Bracie, tam mają niezłe kofty.” – Mechanik wskazuje na pobliski bar. „Nie ma potrzeby, zjemy coś po drodze. Dalej, synu! Dlaczego tak stoisz?”.
„Ała!” – zakrzykuje nagle Emirhan, chwytając się za kolano. „Co ci się stało?” – pyta Tufan, podchodząc do niego. „Chyba skręciłem nogę… Bardzo mnie boli”. „Jak mogłeś skręcić nogę na równym podłożu? Boże mój!”. „Może jeśli trochę poczekamy, przejdzie mi…”. „Może jeszcze ci łóżko przynieść, żebyś mógł się położyć? Mówię ci, że babcia na nas czeka! Wsiadamy do samochodu!”. „Ale…”. „Nie ma żadnego ale, jedziemy!”. Tufan bierze syna na ręce i sadza go na tylnej kanapie. Następnie sam zajmuje miejsce za kierownicą i odpala silnik.
Kamera przenosi się do samochodu Safaka. „Zobacz, tam jest napisane auto serwis Sahin!” – zakrzykuje Julide. W tym samym momencie z warsztatu wyjeżdża auto Tufana. – „Czy to oni? Jesteśmy tutaj, kochanie!.” – Kobieta za tylną szybą dostrzega twarz swojego syna. Kamera przenosi się do auta Tufana. „Przyjechali! Są tutaj!” – krzyczy Emirhan, wyglądając przez tylną szybę. „Co się stało? Kto przyjechał?” – pyta drab i patrzy w lusterko boczne. – „Niech to szlag! Jak oni nas znaleźli?!”.
„Chcę wysiąść! Rezygnuję! Nie chcę z tobą jechać!” – oznajmia chłopiec i pociąga za klamkę. Drzwi jednak mają blokadę i nie otworzą się w czasie jazdy. „Zwariowałeś?! Co ty robisz?!” – krzyczy Tufan. „Oszukałeś mnie! Słyszałem, jak rozmawiałeś! Nie sprowadzisz mnie z powrotem, wiem to!”. Pogoń trwa jeszcze przez jakiś czas, aż w końcu Safak wyprzedza Tufana i zajeżdża mu drogę. Drab zatrzymuje samochód i wysiada na zewnątrz. Zamyka drzwi, nie pozwalając chłopcu wysiąść.
„Jestem jego ojcem! Pojedzie ze mną do ojczyzny!” – oświadcza Tufan. „Nigdzie z tobą nie pojedzie!” – Safak chwyta rywala za sweter. – „Otwórz drzwi!”. „Nie zrobię tego! Nie oddam ci syna!”. „Otwórz drzwi, jak ci mówię! Wypuść Emirhana, a z tobą policzę się później!”. „Teraz się ze mną policz! Teraz wyrównajmy rachunki! Zmiażdżę cię tutaj!” – Drab rzuca nauczyciela na ziemię, następnie to samo robi z Julide. Safak szybko podnosi się i tym razem to on przewraca rywala.
Obaj mężczyźni zaczynają walczyć w parterze. Gdy szala zwycięstwa przechyla się na stronę Safaka, Tufan pokazuje, że się poddaje. „Oddaj kluczyki!” – rozkazuje syn Leman. Drab, cały czas leżąc na ziemi, sięga ręka do kieszeni. Nie wyciąga jednak kluczyków, tylko nóż, który wbija rywalowi w brzuch! Następna scena rozgrywa się w szpitalu. „Safak, otwórz oczy!” – krzyczy Julide, biegnąc za noszami, na których transportowany jest jej mąż. „Został ugodzony nożem, rana jest bardzo głęboko” – mówi pielęgniarka. – „Stracił dużo krwi. Natychmiast zawieźcie go na salę operacyjną!”. Czy Safak zostanie uratowany? Czy Tufan trafi do więzienia?