1121: Pielęgniarka wychodzi z sali Safaka. „Siostro, czy coś jest nie tak?” – pyta Leman. „Wszystko w porządku, bez obaw”. „Dlaczego więc go boli?”. „To normalne po tego typu operacjach. Podałam mu środek przeciwbólowy. Tak przy okazji, tylko jedna osoba może zostać przy pacjencie”. „Ja zostanę” – oznajmiają równocześnie pani Yildirim i jej synowa. „Ustalcie między sobą, tylko jedna z was może zostać”. „Czy tym razem możesz zrobić wyjątek?” – pyta Julide. „Przykro mi, takie są zasady.” – Pielęgniarka odchodzi. „Zabierz syna i idź” – mówi Leman do synowej. – „To oczywiste, że ja zostanę przy moim synu”. „Mamo, jesteś zmęczona. Idź do domu i odpocznij”.
„Czy mogłabym odpoczywać, kiedy mój syn walczy o życie?” – pyta Leman. – „Jeśli dla ciebie to łatwe, idź i odpoczywaj. Zrób sobie kawę, rozprostuj nogi i ciesz się, że wydostałaś się z tego”. „Mamo…”. „Zamilcz, na Boga! Nie chcę cię słyszeć, odejdź”. Akcja przeskakuje do wieczora. Birce i Asli siedzą w pokoju dziennym i zajadają się popcornem. „O czym to ja mówiłam?” – pyta projektantka. – „A tak, o moich wakacjach z Akinem”. „Powiedziałaś, że wybieracie się za granicę”. „Zrezygnowaliśmy, pojedziemy nad Morze Egejskie”. „Cudownie, bawcie się dobrze”. „Mam nadzieję, że nie zjemy siebie nawzajem. Byłoby dobrze, gdybyście i wy pojechali”.
„Jacy wy?” – nie rozumie Asli. „Pan Kerem i ty” – oznajmia Birce. – „Kto wie, może do tego czasu pogodzicie się i pojedziecie z nami. Chociaż to dziwne jechać na wakacje z szefem”. „Nie myśl o tym, to się nie stanie”. „Dlaczego? Może wszystko będzie pięknie. Czy nie mówiłaś mi, że pan Kerem chciał z tobą o czymś porozmawiać? Nie powiedziałaś mi szczegółów”. „Poszłam do rezydencji, aby spotkać się z Elif. Przy okazji chciałam przekazać panu Keremowi dokumenty…”.
Następuje retrospekcja. Widzimy Asli, która wchodzi do pokoju Kerema. „Dzień dobry. Nie przeszkadzam?” – pyta asystentka. „Nie wiedziałem, że tu jesteś. Oczywiście, wejdź”. „Poprosiłeś mnie o dokumenty. Przyszłam zobaczyć się z Elif i przy okazji przyniosłam je ze sobą.” – Asli podaje mężczyźnie segregator. „Mogłaś przynieść jutro, nie ma pośpiechu”. „Powiedziałeś, bym przyniosła, jak tylko skończę. Jeśli nie potrzebujesz niczego więcej, pójdę już”. „Nie potrzebuję, możesz odejść”.
Dziewczyna odwraca się i dostrzega leżącą na szafce połówkę muszli. Zatrzymuje na niej wzrok. To druga połowa muszli, którą Kerem kilka miesięcy temu jej podarował. „Asli, posłuchaj, ja…” – odzywa się zawstydzony syn Macide. „Nie będę cię dłużej zatrzymywać. Idę.” – Asystentka odchodzi. Na jej twarzy gości uśmiech. Akcja wraca do teraźniejszości. Kerem myśli o tej samej sytuacji, o której teraz Asli opowiada Birce. „Może powinienem był tego dnia z nią porozmawiać?” – rozmyśla.
Akcja przenosi się do szpitala. Leman karmi Safaka zupą. Dalej, jedz” – mówi kobieta, podsuwając synowi łyżkę pod usta. „Mamo, zjem, ale pozwól mi jeść samemu” – mówi nauczyciel. – „Z rękoma nic mi się nie stało, dzięki Bogu”. „Nie ma mowy. Będę cię karmić, dopóki nie wyzdrowiejesz. Wiele przeszłam na zewnątrz, nie zostawię cię teraz”. Safak niechętnie otwiera usta, a mama karmi go jak malucha. „Jak byłeś mały było tak samo, pamiętasz? Też chciałeś jeść sam, ale ci nie pozwalałam. Przez lata cię wychowywałam, chroniłam przed złymi spojrzeniami, a potem przyszła ta kobieta i wysłała cię do szpitala”.
„Mamo, nie rozmawiajmy o tym” – mówi Safak. „Będziemy!” – upiera się Leman. – „Spójrz, co ci zrobili. Będziesz teraz milczał? Synu, posłuchaj mnie i zmień swoje zeznania. Powiedz policji prawdę. Niech wszyscy poniosą karę!”. „Mamo, nic z tego. Nie mówmy nawet o tym”. Akcja przenosi się do więzienia. Kader i Cicek siedzą obok Melek. Nie rozumieją, z czego wynika jej brak nastroju. „Melek, nie chcę nic mówić, ale twoja twarz nie wygląda dobrze” – oznajmia Fosforna. – „Robimy wszystko, abyś się uśmiechnęła, ale to na nic. Co ci jest?”. „Nic” – odpowiada mama Elif. „Już uwierzyłam. Siedzisz tylko i jesteś przygnębiona”.
„Naprawdę mi nic nie jest” – zapewnia Melek. „Dziewczyno, wychodzisz stąd!” – przypomina Kader. – „Twoja adwokatka nie opowiada bzdur. Powiedziała, że cię stąd wyciągnie”. „Znowu będziesz z córką, uśmiechnij się!” – mówi Cicek. „Myślicie, że smucę się z tego powodu? Że się stąd nie wydostanę?”. „Aha. Dlaczego inaczej miałabyś być taka smutna?”. „Zaczynam się złościć” – oznajmia Fosforna. – „Co umieściło cię w takim martwym punkcie?”. „Powiedziałaś, że jest dla nas nadzieja, ale ty nigdy się stąd nie wydostaniesz. Jak mogę się cieszyć, kiedy ty nie masz nadziei?”.
„Czekaj. To cię męczy?” – nie może uwierzyć Kader. – „Dziewczyno, doświadczasz szczęścia! Raduj się i mną się nie przejmuj. Moje przeznaczenie jest jasne. Czy po tylu kradzieżach mogę mieć jeszcze nadzieję?”. „Nie mów tak” – prosi Melek. „Ale tak jest. Dwa plus dwa równa się cztery. Kto inny ma takie serce jak ty? To tak, jakbyś wyszła z bajki. Jesteś taka sama, jak twoje imię. Anioł”. „To prawda” – potwierdza Cicek. – „Różni ludzie przewijali się przez tę celę, ale nigdy nie spotkałam kogoś takiego jak ty. Melek, doświadcz swojego szczęścia i radości. Nie smuć się więcej”.
„Kiedy stąd wyjdę, poczuję się niekompletne” – oznajmia Melek. – „Och, żebym mogła coś zrobić, żeby też was stąd zabrać”. „Zniszczyłaś mnie teraz” – mówi wzruszona Kader i obejmuje obie przyjaciółki. Akcja przenosi się domu Asli. „Pogodzicie się bardzo szybko” – stwierdza Birce. – „Skoro widziałaś muszlę, to znaczy, że za tobą tęskni i myśli o tobie”. „Wątpię. Wiele rzeczy wydarzyło się od tego czasu” – oznajmia asystentka Kerema. – „Ja jestem zraniona. On tak samo”. „Zostaw to, co się stało. Ważne jest to, co mówi ci serce. Cokolwiek się zdarzy, nie zapomnicie o sobie. Jeśli zrobisz krok, Kerem też go zrobi. Myśl pozytywnie”.
Nagle telefon Asli zaczyna dzwonić. „To pan Kerem” – zakrzykuje dziewczyna. „Czyżby wyczuł, że o nim rozmawiamy?” – pyta Birce. „Czy mam odebrać?”. „Oczywiście, że tak! Może coś ci powie”. „Słucham, panie Keremie?” – Asli odbiera połączenie. „Przepraszam, że dzwonię o tej porze. Nie spałaś?”. „Jeszcze nie. Czy stało się coś ważnego?”. „Chcę z tobą porozmawiać wcześnie rano. Czy możesz przyjść do rezydencji?”. „Oczywiście, przyjdę. Dobrej nocy”.
„Co powiedział?” – docieka Birce, gdy przyjaciółka rozłącza się. „Zapytał, czy mogę jutro przyjść do rezydencji. Chce, żebyśmy porozmawiali”. „Zobacz, rozmawiałyśmy o pozytywnych rzeczach i wszystko się zmieniło”. „Ale wydawał się spięty”. „Cóż, nie wie, jak zareagujesz. Ale wszystko będzie cudownie”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Asli jest w rezydencji. Wchodzi do gabinetu, gdzie znajduje się Kerem. Zajmuje miejsce naprzeciwko niego.
„Wiesz, że oboje przeszliśmy ciężki okres” – mówi Kerem. – „I dalej go przechodzimy. Ta sytuacja wpływa negatywnie na nas oboje. Postanowiłem więc to skończyć. Chcę zostawić za sobą te niezręczne dni, ponieważ jesteśmy wystarczająco wyczerpani”. „Masz rację, zgadzam się z tobą” – oznajmia Asli, będąc przekonana, że mężczyzna chce się z nią pogodzić. „Cieszę się, że patrzymy na to tak samo. To ułatwi pewne rzeczy.” – Syn Macide sięga do szuflady i wyciąga z niej umowę, którą Asli z nim podpisała. – „Nie mogę cię trzymać na siłę.” – Rozrywa dokument, dzięki czemu asystentka w każdej chwili może zrezygnować z pracy, bez konieczności płacenia kary umownej.
„Chcesz, żebym odeszła?” – pyta Asli, a po jej policzkach spływają łzy. „Ty jesteś tą, która chciała odejść” – stwierdza Kerem, nawet nie patrząc na dziewczynę. – „Właśnie usunąłem barierę, nic cię już nie powstrzymuje. Możesz odejść, jeśli chcesz”. „Naprawdę myślałeś, że powstrzymywał mnie tylko ten kawałek papieru?”. „Nie wiem, może są też inne powody, które trzymają cię w firmie.” – Kerem ma na myśli Mahira. – „Ale to dotyczy ciebie, nie mnie. Teraz masz wolną rękę. To twoja decyzja, czy zostać, ja nie będę się mieszać”.
„Oboje wiemy, co to znaczy.” – Asli podnosi się. „Co znaczy? Co takiego znaczy zniszczenie umowy?” – pyta mężczyzna. „Kiedy powiedziałam, że chcę zrezygnować, dlaczego przypomniałeś o umowie? Dlaczego mi to pokazałeś i powiedziałeś, że nie mogę odejść? To mnie powstrzymało. Czy ten papier miał wtedy inne znaczenie?”. „Chciałem ci tylko przypomnieć o obowiązującej umowie”. „Naprawdę? A o czym teraz chcesz mi przypomnieć?”. „Że umowa nie jest potrzebna. Jeśli chcesz odejść, nie zamierzam cię zatrzymywać”. „Nie możesz powiedzieć mi wprost, bym odeszła?”.
„Nie każę ci odejść lub zostać. To twoja decyzja” – powtarza syn Macide. „Nie wahaj się. Jeśli chcesz, żebym odeszła, powiedz to wprost”. „Powiedziałem już swoje”. „Tak naprawdę nic nie powiedziałeś. Po prostu znalazłeś pretekst do milczenia. Chcesz coś skończyć, ale całą odpowiedzialność przenosisz na mnie. Nie pozwolę na to. Albo każesz mi odejść, albo powiesz, bym została”. Kerem spuszcza głowę i milczy. Czy Asli odejdzie z firmy?