1131: Kontynuacja sceny kończącej poprzedni odcinek. Kiymet zabiera z torebki prawniczki dokument z nową linią obrony Melek, wysiada z samochodu i biegnie co sił w nogach. Fikret dogania ją i zatrzymuje. „Pójdziesz ze mną na policję i wszystko wyśpiewasz!” – oświadcza. – „Czas, żebyś poniosła karę! To koniec!”. „Zniszczę ciebie, Melek, a nawet mojego syna!” – odgraża się Kiymet, zaciekle się szarpiąc. – „Wszystkich was zniszczę! Puszczaj mnie!”. Prawniczka gwałtownie puszcza przeciwniczkę i ta pod wpływem własnej siły upada na ziemię, omal nie lądując na twarzy. Fikret podnosi teczkę z przygotowaną przez siebie linią obrony i wybiera do kogoś numer, zupełnie nie zwracając uwagi na to, co się dzieje za jej plecami. To błąd.
Kiymet szybko podnosi się z ziemi i ujmuje znajdującego się w pobliżu mopa. Bierze zamach i wyprowadza mocny cios w tył głowy prawniczki, która wypuszcza telefon i teczkę z rąk, utrzymuje się jeszcze przez dwie sekundy na nogach, po czym chwieje się i upada jak długa. Kiymet rozgląda się, czy nie ma nikogo w pobliżu, i zaciąga nieprzytomną kobietę do samochodu. Akcja przeskakuje do nocy. Siostra Macide prowadzi auto. Na tylnej kanapie znajduje się adwokatka, której głowa bezwładnie opiera się o szybę. Nie jest wiadome, czy kobieta jest martwa, czy tylko nieprzytomna.
„Życie takie jest, Fikret Ovali” – mówi Kiymet. – „Jeden przegrywa, a drugi wygrywa. Myślałaś, że zawsze będziesz wygrywać, ale niestety tak się nie da. Tym razem ja wygram, osiągnę swój cel. Wyruszyłam w tę podróż dawno temu. Posuwałam się krok po kroku, ambitnie i uparcie. Wiesz dlaczego, Fikret Ovali? By odzyskać życie, które zostało mi odebrane! Żeby ich za to ukarać! A ty stanęłaś mi na drodze do osiągnięcia tego celu. Nie pozwolę ci pokrzyżować moich planów! Powiedziałam sobie, że zniszczę każdego, kto stanie mi na drodze, nawet mojego syna”.
„Ale to moja wina” – kontynuuje monolog Kiymet. – „Nie powinnam była czekać. Nie powinnam była pozwolić, by moi wrogowie obmyślili plan. Powinnam być jeszcze bardziej okrutna i bezwzględna! Może wtedy wcześniej osiągnęłabym zwycięstwo. Czy nie jest tak, Fikret Ovali?”. Wkrótce pani Keskin dociera do lasu. Wysiada z auta, podchodzi do tylnych drzwi i otwiera je. Ciało adwokatki osuwa się na ziemię. Jest martwa. Siostra Macide wyciąga z bagażnika kilof i szpadel i kopie dół, w którym następnie umieszcza zwłoki. Na koniec obficie oblewa samochód benzyną i podpala go razem z dokumentami, w których opisana była linia obrony.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Elif budzi się i momentalnie zrywa z łóżka. „Dzisiaj spotkam się z mamą!” – zakrzykuje, wsuwa nogi w kapcie i z szuflady wyciąga sukienkę. Nagle spostrzega leżącą obok łóżka Kiymet białą koszulę, na której widnieją czerwone plamy. Zaintrygowana podnosi koszulę i uważnie ją ogląda. Nagle drzwi pokoju otwierają się i do środka wchodzi Kiymet. „Co ty robisz?!” – Kobieta wyrywa koszulę z rąk Elif. – „Czy nie powiedziałam ci, żebyś nie dotykała moich rzeczy?! Czy nigdy nie przestaniesz wściubiać nosa we wszystko? Nie dotykaj moich ubrań!”.
„Co jest? Poczułaś się szczęśliwa, że spotkasz się ze swoją matką?” – kontynuuje Kiymet. – „Ale nie ciesz się zawczasu. Do rozprawy zostało jeszcze dużo czasu, wiele rzeczy może się zdarzyć”. „Co masz na myśli?”. „Mam dość twoich pytań! Zejdź mi z oczu!”. Elif ucieka z pokoju. Siostra Macide staje przed toaletką i mówi do siebie: „Nie ma już starej Kiymet, teraz jest zupełnie nowa! Wszyscy będziecie mi posłuszni!”.
Kamera przenosi się do przedpokoju. Kerem stoi obok Macide, która szykuje się do wyjścia. „Mamo, powiedzieliśmy ci, że będzie lepiej, jeśli zostaniesz w domu. Zgodziłaś się” – przypomina mężczyzna. „Ale ja też chcę tam być” – oznajmia pani Haktanir. – „Chcę być świadkiem uwolnienia Serce”. „Mamo, nie wiemy, jak to się potoczy. Mogą wystąpić problemy, twoje ciśnienie krwi może podskoczyć. Obiecuję ci, jeśli Serce zostanie uwolniona, przywiozę ją tutaj”. „W porządku. Skoro tak mówisz, niech tak będzie. Odprowadzę cię”. Po chwili wszyscy domownicy oraz Asli są na zewnątrz. „Siostro, mama zostanie w domu” – oznajmia Kerem. – „My chodźmy do auta”.
„Wróćcie z dobrymi wieściami” – prosi Macide i zwraca się do dziewczynki: „Elif, kochanie, za kilka godzin przywieziesz mi Serce, dobrze?”. „Daj Boże, ciociu Macide” – mówi dziewczynka. „Kerem, ty weź Asli i Elif. Ciocia i ja pojedziemy moim samochodem” – oznajmia Humeyra. Kerem potakuje głową ze skwaszoną miną. Zupełnie nie podoba mu się perspektywa wspólnej podróży z Asli. W tym momencie jednak na podwórko wjeżdża samochód. „Brat Mahir!” – zakrzykuje Elif. „Dzień dobry wszystkim” – mówi przybyły i wymienia krótkie spojrzenie z matką. „Cóż, Elif i ja pojedziemy z panem Mahirem” – postanawia Asli, która także nie ma ochoty na podróż z Keremem. Wszyscy wsiadają do samochodów i ruszają do sądu.
Akcja przenosi się do domu Leman. Julide znajduje się w kuchni, do pomieszczenia wchodzi jej teściowa i pyta: „Co ty tutaj robisz?”. „Safak ma ochotę na chałwę, więc powiedziałam, że mu zrobię”. „W rzeczywistości chciałabyś zrobić chałwę, ale na mój pogrzeb!”. „Mamo, co to za słowa? Łamiesz mi serce”. „Niczego nie łamię. Ty nie masz serca, które można by złamać. Zostaw to! Ja sama zrobię mojemu dziecku to, czego chce”. „Ale Safak mnie poprosił. Będzie obrażony, jeśli się dowie”. „Będzie obrażony tym, że zje chałwę, którą przygotowuję mu od trzydziestu lat?”.
„Nie miałam tego na myśli, źle zrozumiałaś” – tłumaczy Julide. – „Chcę powiedzieć, że…”. „Zrozumiałam, co powinnam zrozumieć” – oświadcza pani domu. – „Nie ma potrzeby, byś dłużej się produkowała. Rób, co chcesz, ale wiedz jedno. Nie pozwolę, byś dłużej mydliła oczy mojemu synowi! Szybko pokazałaś, że miałam rację nie zgadzając się na to małżeństwo”. Tymczasem Haktanirowie są już w sądzie. Mahir odchodzi nieco na bok i dzwoni do sekretarki prawniczki. „Czy pani Fikret jest w kancelarii?” – pyta. „Dzisiaj nie przyszła” – odpowiada kobieta. „Jesteśmy już w sądzie, a jej jeszcze nie ma. Czy stało się coś nieoczekiwanego?”.
„Dałaby mi znać, gdyby miała nie przyjechać. Prawdopodobnie zaraz tam będzie” – zapewnia sekretarka. „Rozumiem, dziękuję”. – Mahir rozłącza się, wzdycha ciężko i mówi zaniepokojony: „Już dawno powinna tu być”. Akcja wraca do domu Leman. Kobieta ponownie wchodzi do kuchni, gdzie jej synowa przygotowuje chałwę dla męża. „Poproszę cię o coś” – mówi mama Safaka. – „Nalan od rana nie odbiera telefonu. Ogarnęła mnie podejrzliwość. Jest sama w domu, idź i sprawdź to”. „Widziałam ją dziś w sklepie, robiła zakupy”. „Zakupy?”. „Tak, to nie było dalej jak godzinę temu. Wyglądała dobrze. Na pewno położyła gdzieś telefon”.
„Inne synowe zostawiają pracę i zanim teściowa przemówi, już robią to, o co są proszone” – oświadcza Leman. – „Moja zaś wymyśla kłamstwa, aby tylko się wymigać”. „Mamo, nie uciekam od niczego” – zapewnia Julide. „Wiem, jaka jesteś. Ciągle wymyślasz kłamstwa i wymówki”. „Mamo, nie mów tak. Przysięgam, że nie kłamię”. „Zamilcz! Widziałam już wystarczająco. Okłamałaś policjantów, kto wie, czy i mnie nie okłamujesz. Jeszcze bezwstydnie mówisz, że to prawda”. „Mamo, nie mów tak. Naprawdę niczego nie unikam, widziałam ciocię Nalan. Skoro tak bardzo chcesz, pójdę do niej, ale najpierw zajrzę do Safaka, czeka na chałwę”.
„Idź, ja mu powiem” – oznajmia pani Yildirim. – „Poza tym teraz śpi, nie róbmy hałasu”. „Mamo, ale powiesz mu, kiedy się obudzi?”. „Na Boga, oczywiście, że mu powiem”. „Dobrze, idę więc.” – Julide ściąga fartuch i odchodzi. Na twarzy Leman pojawia się uśmiech. Kobieta sama zabiera się za przygotowywanie chałwy i mówi: „Moje dziecko chce chałwę, mama mu ją zrobi. Czy jej zadaniem jest mu służyć? Połamię tej dziewczynie nogi, które kręcą się koło Safaka. Przysięgam, rozdzielę was!”. Czy plan Leman powiedzie się? Czy rozprawa w sądzie odbędzie się? Czy Melek, mimo nowych problemów, zostanie uwolniona i wreszcie spotka się z Elif?