1154: Kiymet wychodzi z rezydencji. „Z pewnością wszystko powie Keremowi. Muszę temu zapobiec!” – mówi do siebie i zbiega ze schodów. Dostrzega Gulsum, która wyszła wyrzucić śmieci. – „Widziałaś Humeyrę?”. „Chodziła z Melek w ogrodzie” – odpowiada służąca. „Ach, nie może się powstrzymać od wtykania nosa we wszystko!”. Akcja przenosi się na tyły posiadłości. Melek i Humeyra spacerują przed basenem. „Nie jestem pewna, jak pan Kerem na to zareaguje” – mówi mama Elif. – „To twój brat, znasz go lepiej, ale wiesz, że bywa wybuchowy. Już jesteś zła z powodu ciotki, jeśli teraz Kerem zareaguje inaczej niż oczekujesz…”.
„Na początku myślałam tak jak ty” – przyznaje Humeyra. – „Ale to coś innego. Ja i Kerem mieliśmy brata, którego mama jest naszą ciocią. Kerem ma prawo wiedzieć, jakkolwiek by nie zareagował. Ukrywamy to przed mamą, bo jest chora. Ale czy powinnyśmy ukrywać przed zdrowym i dorosłym mężczyzną?”. „Masz rację, wiesz najlepiej”. „To duży ciężar? Jak miałabym poradzić sobie z nim sama? Zwariuję, jeśli nie podzielę się z kimś z rodziny”.
Przed basenem pojawia się Kiymet. „Melek, mam coś prywatnego do Humeyry” – oznajmia. – „Pozwól nam, proszę. To problem rodzinny”. Melek wymienia spojrzenie z Humeyrą. Ta daje jej znać, że może spokojnie odejść. „Dobrze, będę w środku.” – Mama Elif odchodzi. „Nie mogłam powiedzieć ci w pokoju, ponieważ przyszła twoja mama” – mówi pani Keskin. – „Kerem nie może dowiedzieć się o moim związku z waszym ojcem. Nie może dowiedzieć się, że miał brata. To mężczyzna, nie będzie mógł tego zaakceptować. Ty i ja możemy zachować to dla siebie, ale Kerem tak nie potrafi, od razu wszystko powie. Proszę, niech to zostanie między nami”.
„Ta sprawa nie dotyczy tylko nas obu” – stwierdza stanowczo córka Macide. – „To jest problem mój i Kerema. Nie zatrzymasz mnie przed powiedzeniem mu prawdy!”. Humeyra odwraca się i gwałtownym krokiem zmierza w stronę frontu posiadłości. Jej brat właśnie wrócił do domu. „Popełniasz wielki błąd!” – przekonuje Kiymet, zatrzymując siostrzenicę. – „Co się stanie, jeśli Kerem się dowie? Postawi cały dom na nogi! A jeśli Macide nabierze podejrzeń? Co zrobisz wtedy?”. „Żartujesz sobie ze mnie? Przez tak długi czas nie myślałaś o mamie i myślisz o niej teraz? Kerem troszczy się bardziej o moją mamę niż ty, nie martw się!”.
Humeyra wbiega do rezydencji i udaje się prosto do pokoju brata. „Chciałam porozmawiać z tobą o czymś ważnym” – oznajmia. – „Masz czas?”. „Wychodzę, umówiłem się z przyjacielem. Jestem nawet spóźniony”. „Ale to ważne, to problem rodzinny”. „Związany z naszą ciocią?”. „Tak, ale tym razem chodzi o coś innego”. „Siostro, naprawdę nie chcę w tej chwili rozmawiać z tobą o cioci. Jestem znudzony tym tematem”. „W porządku, rozumiem, ale to ważne”. Nagle drzwi pokoju otwierają się i do środka wkracza Kiymet. „Przepraszam, że tak weszłam” – mówi przybyła. – „Nie rozmawialiście o niczym prywatnym?”. „Nie, ciociu, chodź. Nie ma problemu” – zapewnia Kerem.
„Chciałam cię o coś poprosić” – Kiymet zwraca się do siostrzeńca. – „Umówiłam się na spotkanie z psychologiem. Możesz być moim towarzyszem?”. „Z psychologiem?”. „Wiesz, że przechodzę przez trudny okres. Prawdopodobnie nie będę mogła sama sobie z tym poradzić, więc postanowiłam uzyskać profesjonalną pomoc kogoś, kto pokaże mi drogę. Byłoby dobrze, gdybyś był ze mną”. „Powiedziałam ci, że muszę porozmawiać z Keremem” – przypomina Humeyra. – „To ważne”. „Ale ja muszę już wyjść. Nie chcę przegapić wizyty”. „Ja też nie mogę odłożyć rozmowy!”. „W porządku, ciociu” – zabiera głos Kerem. – „Pojadę z tobą. Mam coś zaplanowanego, ale to odwołam. Myślę, że rozmowa z siostrą może poczekać”.
W następnej scenie Melek, Levent i Humeyra są w szklarni. „Nie mogłam tego znieść” – oznajmia ta ostatnia. – „Ona robi z nas głupców. Nie mogę patrzeć, jak kłamie na moim oczach! Bardzo mnie zraniła. Oszalałam i powiedziałam jej wszystko, co wiem. Chociaż z nas obu mnie bolało to bardziej. Powiedziała mi, że jej zmarły syn jest moim bratem”. „Obawiam się, że ma w zanadrzu jakiś inny plan” – mówi Melek. „Jaki plan?” – pyta ochroniarz. „Boi się, że wszystko powiem Keremowi” – odpowiada Humeyra. – „Robi wszystko, żeby temu zapobiec. Myślę, że musimy dotrzeć do danych jej syna. Tylko w ten sposób możemy zobaczyć, czy mówi prawdę”.
Tymczasem Kerem i Kiymet wracają do rezydencji. Pani Keskin zatrzymuje Gulsum. „Gdzie jest Melek?” – pyta. – „Nie widzę jej. Znowu zamknęła się z Humeyrą w pokoju?”. „Są w szklarni” – odpowiada służąca. „Obie?”. „Nie, przyjechał jeszcze pan Levent”. „Dlaczego przyjechał?”. „Nie wiem, proszę pani. Nie wszyscy, którzy przychodzą, tłumaczą się przede mną”. „Co to za słowa? Słyszysz siebie? Widzisz, kto stoi przed tobą? Już mam kłopoty z twoją niezdarnością, to jeszcze muszę znosić twoją arogancję! Słuchaj, nie denerwuj mnie, bo w jednej chwili mogę cię stąd wyrzucić! Nie bądź niegrzeczna! Zachowuj się i zajmuj swoją pracą! Odejdź!”.
Gulsum posłusznie odchodzi. „Skoro wszyscy są razem, muszą coś planować” – mówi do siebie Kiymet z podejrzliwym wyrazem twarzy. Kamera wraca do szklarni. „Myślę, że tą częścią mogę się zająć” – oznajmia Levent. – „Jutro porozmawiam z kolegą z urzędu stanu cywilnego. Otrzymamy dane zmarłego dziecka”. „Byłoby dobrze. To jedyny sposób, aby się czegoś dowiedzieć” – stwierdza Humeyra. „Spróbuję rozwiązać to tak szybko, jak to możliwe”. „Wybaczcie, pójdę teraz do kuchni pomóc Gulsum” – mówi Melek i opuszcza szklarnię.
„Nie mogę uwierzyć we wszystko to, co próbujemy rozwiązać” – oznajmia córka Macide. – „Jakby ktoś inny tego doświadczał, a nie ja”. „To minie, kochanie.” – Levent obejmuje ukochaną. – „Tylko się nie poddawaj”. „W ogóle nie myślę o sobie. Chcę tylko, żeby zostało to rozwiązane bez cierpienia mamy. Tak bardzo się boję, że mama o tym usłyszy”. Akcja przenosi się do środka rezydencji. Kiymet jest w gabinecie, rozmawia przez telefon z synem. „Nigdy nie możesz od razu odebrać!” – mówi zdenerwowana kobieta. „Byłem na spotkaniu” – tłumaczy Mahir. – „O co chodzi?”. „Nadal jesteś zajęty pracą? Haktanirowie kopią mój grób, a ty wciąż dla nich pracujesz!”.
„Mamo, wystarczy!” – przerywa Mahir. – „Nie chcę tego więcej słyszeć. Przestań do mnie dzwonić w tej sprawie. Jeśli raz jeszcze to zrobisz, zablokuję twój numer!”. „Podjąłeś decyzję, Mahir, a teraz strzała z łuku wystrzeliła”. „Co masz na myśli?”. „Humeyra dowiedziała się wszystkiego!”. „Czego się dowiedziała?”. „Czego jeszcze mogła się dowiedzieć? Poznała nasz wielki sekret, dowiedziała się o mnie i Sevkim!”. „Co?!”. „Tak jak słyszałeś. Humeyra podjęła ryzyko i próbuje poznać całą prawdę. Powiedziałam jej nawet więcej niż mogła się spodziewać”. „Co jej powiedziałaś?”. „Powiedziałam, że mój zmarły syn był dzieckiem jej ojca, jej bratem”.
„Co ty zrobiłaś?!” – przeraża się Mahir. „Nie dała mi wyboru. Zrobiłam to, aby ją powstrzymać”. „Czy to możliwe? Czy w ten sposób powstrzymasz Humeyrę? To jak samopodpalenie!”. „Jeśli ogień pochłonie mnie, pochłonie również Macide. Myślisz, że Humeyra podejmie takie ryzyko? Tak bardzo rozpieszcza swoją matkę, że myślisz, że ją skrzywdzi? Nigdy. Musi trzymać buzię na kłódkę i zachować spokój. Nie może nic powiedzieć Macide”. „Co więc robi Humeyra? Pogodziła się z sytuacją?”. „Na razie się zamknęła, ale nie wiemy, co stanie się jutro. Ponownie zadzwoniła do byłego ochroniarza i coś szepczą między sobą”.
„Ale wiem, co kombinuje” – kontynuuje Kiymet. – „Na pewno poprosi go o pomoc w odnalezieniu ciebie. Musimy dokonać zmian w rejestrze cywilnym. Jeśli tego nie zrobimy, to tylko kwestia czasu, kiedy dotrą do ciebie!”. „Łatwo ci powiedzieć, mamo. Myślisz, że to takie proste?”. „Zdaję sobie sprawę, że nie jest to łatwe, ale musisz to zrobić”. „Mamo…”. „To nie czas na dyskusje! Musisz działać szybko! Sytuacja wymaga pilnych działań, nie rozumiesz tego?”. „Bardzo dobrze cię rozumiem, mamo, ale ty nie rozumiesz mnie. Nawet jeśli powiem ci, żebyś uważała, ty dalej robisz swoje i wpadasz w tarapaty. Następnie płaczesz i prosisz mnie o rozwiązanie”.
„Czy szukam rozwiązania tylko dla siebie?” – pyta siostra Macide, nie wiedząc, że w tym właśnie momencie przed drzwiami gabinetu zatrzymała się Melek i słyszy wszystko, co mówi. – „Wygląda na to, że nie zrozumiałeś zbyt dobrze, co powiedziałam. Powiedziałam, że oni próbują cię znaleźć! Myślę, że Humeyra powiedziała Melek i Leventowi o tobie. Jeśli dowiedzą się, że żyjesz, oboje będziemy skończeni! Znajdą cię! Nie rozumiesz tego, synu?”.
Kamera robi zbliżenie na twarz Melek. „Powiedziała synu?” – pyta w myślach zdumiona kobieta. – „Jak to możliwe? No tak, to było jej kolejne kłamstwo. Wygląda na to, że jej syn żyje”. Mama Elif udaje się prosto do pokoju Humeyry. „Właśnie coś usłyszałam” – oznajmia rozemocjonowana. – „Przechodziłam obok gabinetu, pani Kiymet rozmawiała przez telefon. Osobę, z którą rozmawiała, nazwała synem!”. „Co?!” – Humeyra robi wielkie oczy. „Rozmawiała ze swoim synem, dobrze słyszałam. Powiedziała, że będą mieli duży problem, jeśli dowiesz się, że on żyje”. „Melek, na pewno dobrze słyszałaś?”. „Niestety tak”.
„Boże, co ta kobieta robi?” – pyta Humeyra, żywiołowo gestykulując. – „Ani jedno słowo, które powiedziała, nie było prawdziwe. Dlaczego miałaby kłamać na taki temat? Dlaczego miałaby ukrywać fakt, że jej syn żyje?”. „Też tego nie rozumiem. Ale jeśli boi się, że się dowiecie, ta tajemnica musi być głębsza niż myślimy. Każdy jej krok wydaje się być częścią planu”. Czy wyjdzie na jaw, że to Mahir jest synem Kiymet?