1158: Kontynuacja sceny na wybrzeżu. „Nie mogę opisać swojego szczęścia, kiedy go zobaczyłem” – opowiada Kerem. – „Mój tata był bardzo dobrym człowiekiem. Wzorowym ojcem i mężem. Dlatego przez myśl mi nie przeszło, że mógłby zrobić coś takiego. To dla mnie niezrozumiałe. Znałem swojego ojca, był cudowną osobą. Czy to możliwe, że ktoś taki jak mój tata to zrobił?”. „A co dzisiaj poczułeś, kiedy dowiedziałeś się, że masz brata?” – docieka Mahir. „Nie mam brata. Jest tylko nas dwoje, siostra i ja. To, czego dziś się dowiedziałem, to tylko bzdury, nic więcej”.
„A jeśli to prawda? Jeśli naprawdę jest twoim bratem?” – pyta Mahir. – „W każdym razie nie ma w tym jego winy. Chce po prostu odzyskać swoją siostrę i brata. Spojrzałeś na to z tej strony?”. „Nie ma nic z tego. Jeśli mój ojciec popełnił taki błąd, ani ja, ani moja siostra nie będziemy cierpieć za to. A brata, o którym mówisz, że jest niewinny, nigdy nie zaakceptuję. I nikt mnie do tego nie zmusi. Nigdy!”. Akcja przeskakuje do wieczora. Kerem i Kiymet są w gabinecie. „Siostra mi dzisiaj coś powiedziała” – oświadcza mężczyzna. – „Czy ty i tata naprawdę… Ciociu, czy to prawda? Odpowiedz!”.
„Tak, to prawda” – potwierdza Kiymet. – „Murat jest synem moim i Sevkiego”. „Jak? Jesteś naszą ciocią!” – grzmi Kerem. – „Siostrą mamy! Ty i tata… Nie było wam wstyd?!”. „Kerem, ja…”. „Co ty?! Co?! Przyjęliśmy cię do naszego domu! Uwierzyliśmy ci! Czy wcale się nie wstydzisz?! Tata i ty strasznie mnie rozczarowaliście! Jak mogliście zrobić coś takiego?! Byłaś w związku z tatą i masz z nim syna, rozumiem to. Ale jak w obliczu takiej zdrady mogłaś tutaj przyjść? Co zamierzasz zrobić?”. „Kerem, to prawda, Sevki i ja byliśmy razem dawno temu. To by ogromny błąd, pomyliłam się, ale zapłaciłam już za to cenę. Przeżyłam straszne dni”.
„Musiałam sama wychować syna” – kontynuuje Kiymet głosem przepełnionym bólem i rozpaczą. – „Nie było pracy, której się nie podjęłam, aby przetrwać. Po latach zdałam sobie sprawę, jak bardzo tęsknię za Macide. Ona jest moją jedyną siostrą. Zanim umrę, chciałam zobaczyć ją jeszcze raz, nadrobić stracone lata i znowu poczuć siostrzaną miłość. Dlatego przyjechałam”. „Mów, co chcesz, nie ma szans, żebym cię zrozumiał! Dlatego zamilcz! Kiedy mówisz, moja nienawiść tylko się nasila! Gdybyś nigdy tu nie przyszła, moje zaufanie do ojca nie zostałoby zachwiane!”. Kerem opuszcza gabinet, zamykając za sobą drzwi z trzaskiem.
„Muszę zrobić, co potrafię, i przeciągnąć Kerema na swoją stronę” – mówi Kiymet. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Humeyra wchodzi do salonu, gdzie znajduje się jej ciotka. „Powiedziałam Muratowi, że chcemy, by poddał się badaniu DNA” – oznajmia córka Macide. „Oczywiście, może to zrobić” – zgadza się pani Keskin. – „Ale dlaczego masz wątpliwości? Myślisz, że kłamałabym o czymś, co sprawi mi tylko problemy?”. „Sama już nie wiem, co jesteś w stanie zrobić. Potrzebuję pewniejszych dowodów niż twoje słowa, aby zaakceptować to twierdzenie”.
Humeyra odchodzi. „Nie zmęczyła się jeszcze przeszkadzaniem w każdym moim ruchu” – mówi do siebie jej ciotka. – „Muszę się jej pozbyć. Ale jak? Jeśli zajmie się własnymi problemami, może da mi spokój”. Tymczasem Melek wchodzi do pokoju Macide i okrywa ją kocem. „Posiedź ze mną trochę” – prosi pani Haktanir. – „Zastanawiasz się, dlaczego każdego dnia używam tego dziennika? Jest dla mnie naprawdę ważny. Jest moim życiem, moimi wspomnieniami, moją przeszłością. Odkąd usłyszałam diagnozę, zapisuję w nim wszystko, co dla mnie ważne. Co zrobiłam i co mam do zrobienia. Nie wiem, na ile pomoże to w mojej chorobie, ale na razie jest dla mnie zbawieniem”.
„Każdego dnia czytam swoje myśli” – kontynuuje Macide. – „Staram się ich nie zapomnieć. Wiem, że ten środek ostrożności nie może zapobiec przeznaczeniu. Moje przeznaczenie zostało już określone”. „Nie trać nadziei, pani Macide” – prosi Melek. – „Wyglądasz lepiej niż wcześniej”. „Dzięki Bogu, jest mi lepiej. A twój udział w tym jest ogromny. Tylko jedno nie daje mi spokoju”. „Co takiego?”. „W pamiętniku brakuje strony, została wyrwana. Ja sama to zrobiłam? Nie wiem, co się stało”.
Akcja przenosi się na zewnątrz. Kiymet ukrywa się za drzewem, skąd obserwuje Ranę. „Na kogo czeka na ulicy?” – pyta w myślach. – „Dlaczego przyszła w tak osamotnione miejsce? Właściwie to dla mnie dobrze, że przyszła w miejsce z dala od spojrzeń innych. Zdziwi się na mój widok, ale muszę przeprowadzić tę rozmowę. W przeciwnym razie Humeyra stanie się dla mnie dużym problemem”. Kiymet wychodzi zza drzewa. Robi kilka kroków w stronę Rany, ale szybko się cofa, gdy do udziałowczyni podchodzi mężczyzna.
„Panie Hakanie, mam nadzieję, że masz dobre usprawiedliwienie na to spóźnienie” – mówi Rana. „Mam i jest to wymówka, która cię zachwyci” – odpowiada biznesmen. – „Wracam właśnie z banku, pan Kerem dokonał płatności”. „To cudowna wiadomość”. „Rozmawiałem z nim przez telefon, umówiliśmy się na spotkanie w następnym tygodniu”. „W następnym tygodniu?”. „Tak. Potrzebuję trochę czasu, by dobrze się przygotować”. „Masz rację, musimy podjąć ostrożne kroki, by doprowadzić Haktanirów do bankructwa”. „Bez obaw, najważniejszy krok już zrobiliśmy, reszta pójdzie gładko”.
Kamera robi zbliżenie na Kiymet. „Więc ci amerykańscy partnerzy to zwykli oszuści” – mówi w myślach. – „Wiedziałam, że Rana to dobry adres, ale nie spodziewałam się tego. Piłka jest znowu u twoich stóp, Kiymet”. Akcja wraca do rezydencji. Melek przynosi Macide pamiętnik, który ta zapomniała zabrać. „O Boże, zostawiłam go? Dziękuję ci” – mówi pani Haktanir. – „Może i tę brakującą stronę też gdzieś zostawiłam”. „Może jest gdzieś w pokoju” – sugeruje mama Elif. „Szukałam wszędzie, ale jej nie znalazłam. Może to sobie wyobrażam, ale co jeśli zapisałam na niej coś ważnego? To nie czas o tym myśleć, spóźnię się na spotkanie w fundacji. Do zobaczenia”.
Macide odchodzi. Melek przypomina sobie incydent z dnia poprzedniego, gdy znalazła na podłodze kartkę i Kiymet natychmiast ją jej zabrała. Sięga po pamiętnik i przygląda się jego stronom. „Tak, na pewno pochodziła z tego pamiętnika” – stwierdza. – „To ona ją wyrwała! Ale dlaczego to zrobiła? Czego ta kobieta nie chce, by Macide pamiętała? Co ona znowu kombinuje?”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Kiymet panicznie przeszukuje szuflady w swoim pokoju. „Gdzie zostawiłam ten papier?” – pyta siebie. – „Będę skończona, jeśli go nie znajdę! Dlaczego w ogóle go schowałam? Powinnam go podrzeć na strzępy lub spalić!”.
Humeyra wchodzi do pokoju brata. „Czy przemyślałeś już, uspokoiłeś się?” – pyta, a Kerem jedynie wzrusza ramionami. – „Posłuchaj, nie możemy tej sprawy zamieść pod dywan. Nie możemy kontynuować życia, jakby nic się nie stało. Ja też doświadczam tego samego. Też nagle dowiedziałam się, że mamy brata. To naprawdę trudne do strawienia, ale nie możemy tego zignorować”. „Co więc mamy zrobić?”. „Przynajmniej porozmawiajmy”. „Nie chcę! Nie mam żadnego brata Murata!”. „Nie rób tego”. „Czego mam nie robić? Nie obchodzi mnie to! Tysiąc razy ci powiedziałem! Nie mam brata!”.
„To dla ciebie takie proste?” – pyta Humeyra. „Tak! Dla ciebie też powinno być!” – oświadcza wzburzony mężczyzna. „Nie, nie mogę być taka jak ty. Jeśli zrobimy analizę DNA…”. „Siostro, nie obchodzi mnie żadna analiza DNA. Sprawa jest zamknięta, nie mam brata!”. „Proszę cię, nie odrzucaj go od razu”. „Jeśli tata popełnił taki błąd, nie zamierzam zajmować się tym problemem. Nie zamierzam bawić się ani z ciocią, ani z tym Muratem!”. Czy Kerem nadal będzie nieugięty w kwestii brata? Gdzie znajduje się kartka z pamiętnika Macide?