1162: Kerem i Asli wychodzą z kuchni. „Tutaj nasze drogi się rozchodzą” – stwierdza syn Macide. „Tak. Dobrej nocy.” – Dziewczyna chce odejść do pokoju, ale Kerem ją zatrzymuje. „Powiedziałaś, żebym nic nie mówił, ale nie wybaczę sobie, jeśli nie powiem.” – Dotyka włosów Asli i patrzy jej prosto w oczy. – „Powiedziałaś, że z czasem może być jak dawniej. Jestem gotowy czekać na to do końca mojego życia, do ostatniego tchu. Temat, o którym rozmawialiśmy na pikniku… Powiedziałem, że cię kocham. To prawda. W przyszłości też tak będzie. Moje serce bije dla ciebie. I zawsze będzie biło, nie zapomnij o tym”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Rana wychodzi z kawiarni. Przed lokalem, oparta o maskę jej samochodu, czeka… Kiymet. „Myślę, że skądś cię pamiętam” – mówi udziałowczyni holdingu. „Nie musisz nadwyrężać swojego mózgu, jestem Kiymet Keskin, ciocia Kerema”. „Tak, pamiętam cię. Myślę, że nasze spotkanie nie jest przypadkowe”. „Brawo! Wiedziałam, że jesteś inteligentna. Współpracuję tylko z inteligentnymi ludźmi”. „Współpraca? Ja nie współpracuję z nikim z rodziny Haktanirów”. „Nie bądź taka pewna, może będziesz zmuszona”. „Nie sądzę”. „Wiem, że próbujesz oszukać moich drogich siostrzeńców. Oszukać ich tym nonsensem z amerykańskim partnerstwem”.

„O jakim oszustwie mówisz?” – pyta Rana. „Mówię poważnie, wszystko słyszałam” – oświadcza Kiymet. – „Jednym słowem mogę zepsuć cały twój plan. Chyba byś tego nie chciała, co? Teraz raz jeszcze przemyśl moją ofertę współpracy”. „Czego chcesz w zamian? Powiedz wprost”. „Jestem całkowicie jasna. Chcę istotnej części pieniędzy z twojego oszustwa. Takiej, która zagwarantuje moje milczenie”. „Jesteś pewna, że nie jesteś z rodziny Haktanirów?”. „To nie twoja sprawa, są ważniejsze rzeczy, o których musisz myśleć”. „Nie mam o czym myśleć. Nie dam ci pieniędzy”.

„W takim razie będę musiała zgłosić cię na policję” – oznajmia mama Mahira. – „Nie wiem, czy jesteś na tyle odważna, by przez resztę życia gnić w więzieniu. Nie będziesz miała okazji wydać skradzionych pieniędzy. Szkoda”. „Mam dość tanich gróźb” – mówi ze spokojem Rana. – „Teraz dobrze mnie posłuchaj. Nie mogę dać ci pieniędzy, bo nie mam już pracy, ale mogę zrobić coś innego. Mogę przenieść część swoich udziałów na ciebie”. „Jak dużo?”. „Połowę. Wystarczy ci to na dziesięć żyć, pani Kiymet”. „Jestem zainteresowana, ale pod jednym warunkiem”. „Jakim?”. „Chcę te udziały jeszcze dzisiaj. Jeśli ich nie dostanę, umowa przepadnie. Twoja gra zostanie ujawniona”.

„W porządku” – zgadza się Rana. – „Zdecydowanie nie zostawiłaś mi wyboru. Dzisiaj dostaniesz udziały. Czekaj, aż się odezwę”. „Dobrze. Radzę ci się nie spóźnić”. Akcja przenosi się na wybrzeże, gdzie spotkali się Mahir i Melek. „Możesz uwierzyć? Pani Macide szukała nas od tamtego wypadku” – oznajmia wciąż pełna emocji mama Elif. – „Gdybym nie znalazła tej strony z notatnika, do dzisiaj bym o tym nie wiedziała. Mój zmarły mąż też nigdy nie wspomniał o nich i o spuściźnie. Nadal jestem w szoku”.

„Twoje uczucia są normalne” – stwierdza Mahir. – „Kto mógł wiedzieć, że istnieje między wami takie połączenie?”. „Wydajesz się nie być zaskoczony”. „Nie, jestem zaskoczony. Po prostu myślę o tym, jak do tego doszło. I cieszę się z twojego powodu, oczywiście. Sprawiedliwości w końcu stanie się zadość”. „Znasz mnie wystarczająco dobrze. Nigdy nie podążałam za bogactwem i pieniędzmi. Jedyne, co mnie w tym uszczęśliwia, jest to, że zagadka pani Kiymet została rozwiązana. Możesz sobie wyobrazić? Robiła wszystko dla pieniędzy. Dlatego próbowała mnie zabić i wsadziła do więzienia. Wszystko z powodu pieniędzy”.

„Nie chciała się z nikim dzielić dziedzictwem jej syna” – kontynuuje Melek. – „Niedługo dowiemy się, kim jest jej syn, którego ukrywa przed wszystkimi. Oczywiście on też jest zamieszany w brudne gry swojej matki. Właściwie jest mi go żal, wiesz? Dorastając z taką matką ne miał wyboru poza byciem złym”. „Kto wie? Prawdopodobnie tak było” – potwierdza Mahir, głęboko się zamyślając. „Zostało bardzo niewiele. Wkrótce jej syn zostanie ujawniony”. W następnej scenie widzimy siedzącą w samochodzie Kiymet. „Zostało kilka godzin” – mówi do siebie kobieta. – „Wezmę swoją część firmy i będę obserwować upadek Haktanirów. Macide, Kerema i Melek, wszystkich pochłonie ogień. Nawet Mahira, mojego syna, który od początku ich chronił. Sam wybrał sobie ten los”.

Akcja wraca na wybrzeże. „Czy jest coś nowego w sprawie syna Kiymet?” – pyta Mahir. – „Znalazłaś jakiś ślad?”. „Więcej niż ślad. Widziałam go osobiście” – odpowiada Melek. „Jak to?”. „Widziałam jego plecy. Kiymet zauważyła mnie w ostatnim momencie. Pobiegłam za nim, ale rozpłynął się w powietrzu, jak sprawca.” – Z torebki wyciąga spinkę do mankietów. – „Wypadła mu, kiedy uciekał”. Mahir odruchowo podciąga wystające spod rękawów marynarki mankiety koszuli i mówi: „Więc jesteś bardzo bliska znalezienia go”. „Tak, jestem blisko. Węzeł się zaciska, Kiymet każdego dnia ujawnia coś nowego. Wkrótce cały brud wyjdzie na jaw. Wtedy ani ona, ani jej syn nie będą mieli dokąd uciec”.

Julide wychodzi z domu. Przed sklepem zatrzymuje ją były mąż. „Poproszę cię o coś” – oznajmia Tufan. – „Jeśli to zrobisz, zniknę z waszego życia na zawsze, więcej mnie nie zobaczysz”. „Co chcesz w zamian?” – pyta żona Safaka. „Mam długi hazardowe. Ścigają mnie niebezpieczni ludzie, nie dają mi spokoju”. „Tufan, do rzeczy. Powiedz, czego chcesz?”. „Pięćdziesięciu tysięcy”. „Co?!”. „Słyszałaś. Potrzebuję pieniędzy. Jeśli dasz mi pięćdziesiąt tysięcy, odejdę z twojego życia, pozbędziesz się mnie”. „Masz sklep, sprzedaj go”. „Sklepem spłacę długi. Twoje pieniądze są mi potrzebne, by zacząć nowe życie”.

„Nie mam pieniędzy” – oświadcza Julide, patrząc na byłego męża z pogardą. „Jak to nie? Kogo chcesz oszukać? A co ze złotem ze ślubu?”. Kobieta odwraca się, nie odpowiadając. Chce odejść, ale mężczyzna chwyta ją za rękę i zatrzymuje. „Posłuchaj, nie mam złych zamiarów” – zapewnia. – „Jeśli dasz mi to złoto, nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Tufan zostanie tylko złym wspomnieniem. Emirhan i nauczyciel będą spokojni. Będziecie szczęśliwą rodziną. Myślę, że to dobra oferta”. „Nie mam złota, które mogłabym ci dać.” – Julide obraca się na pięcie i odchodzi.

Akcja przenosi się do firmy. Rana wchodzi do sali konferencyjnej. Przy stole siedzą już Kerem, Humeyra i Mahir. „Wreszcie. Myśleliśmy, że nie przyjdziesz” – mówi syn Macide. – „Oczywiście nasze nowe partnerstwo cię nie interesuje”. „Interesuje mnie, jak zdołali cię przekonać do tak kiepskiego interesu” – odpowiada Rana. „A ty dalej to samo” – mówi Humeyra. – „Na podstawie czego twierdzisz, że to zły interes?”. „Moich uczuć. Nigdy mnie nie zawiodły”. „Czy pan Hakan się nie spóźnia?” – Kerem zerka na zegarek. „Zadzwonię do niego.” – Mahir sięga do kieszeni po telefon. W tym samym momencie do pokoju wchodzi Filiz.

„Panie Keremie, przepraszam, że przerywam, ale masz ważny telefon” – oznajmia sekretarka z wyraźnie zakłopotaną miną. „Kto?” – pyta mężczyzna. „Policja…”. W następnej scenie Rana i Kiymet ponownie spotykają się przed kawiarnią. „W kopercie jest akt własności jednej ósmej udziałów w firmie” – oznajmia ta pierwsza. – „To nie są małe pieniądze, jesteś bogata. Upewnij się jednak, że szybko się ich pozbędziesz. Nie martw się, teraz są jeszcze cenne, ale wkrótce wszystkie udziały będą miały wartość śmieci”. „Kiedy to się stanie? Kiedy Haktanirowie dowiedzą się, że są bankrutami?”. „Wkrótce, pani Kiymet”.

Akcja przeskakuje do wieczora. Humeyra i Kerem wracają do rezydencji. Elif otwiera im drzwi i jest bardzo zaniepokojona ich grobowymi minami. „Gdzie się zatrzymaliście?” – pyta Macide, gdy jej syn i córka wchodzą do salonu. – „Wasze telefony też nie odpowiadały. Nieważne, stół jest nakryty. Dzieci, co się dzieje? Dlaczego nie siadacie do stołu? Powiedzcie, czy coś się stało?”. „Mamo, musimy o czymś porozmawiać” – oznajmia Kerem ze spuszczoną głową. Wygląda, jak chłopiec, który dostał jedynkę ze sprawdzianu i nie wie, jak powiedzieć o tym mamie. „Ta firma z Ameryki, Dream-Tex…” – odzywa się Humeyra. – „To nie jest firma, za jaką ją uważaliśmy”.

„Co masz na myśli?” – Pani Haktanir marszczy brwi z niepokojem. „Ukryli przed nami, że są na skraju bankructwa” – wyznaje Kerem. – „Przelaliśmy im pieniądze w ramach podpisanej umowy o partnerstwie. Oni przelali pieniądze na inne konta i rozpłynęli się. Zainwestowaliśmy wszystkie nasze środki w to partnerstwo. Zaciągnęliśmy nawet kredyt. Oznacza to, że… Jesteśmy bankrutami”. „Proszę?” – Macide jest w ciężkim szoku. – „Co masz na myśli mówiąc, że jesteśmy bankrutami?” – Łapie się za głowę i omal nie przewraca. Dzieci pomagają jej usiąść na kanapie.

„Melek, przynieś wody” – prosi Kerem. „Nie trzeba, nic mi nie jest” – mówi pani Haktanir, choć wcale na to nie wygląda. – „Opowiedzcie mi raz jeszcze”. „Okazało się, że ta amerykańska firma to przekręt. Wydawali się dużym przedsiębiorstwem z ogromnymi inwestycjami, ale okazało się, że utrzymywali się na powierzchni tylko dzięki pieniądzom od partnerów. Zaufaliśmy im, kompletnie niczego nie podejrzewaliśmy”. „Przelali nasze pieniądze na inne konta” – mówi Humeyra. – „Potem zniknęli. Zatarli ślady po sobie i po pieniądzach. Policja nie może ustalić, gdzie i na jakie rachunki przelano pieniądze”.

„A co z udziałami?” – odzywa się nagle Kiymet, która wygląda na autentycznie poruszoną. – „Dobrze, może straciliście pieniądze, ale przecież firma ma swoją wartość”. „Zainwestowaliśmy w to partnerstwo wszystkie nasze aktywa” – oznajmia Kerem. – „Nawet zaciągnęliśmy kredyt na dodatkowe koszty. Zatem nie dość, że nie mamy nic, to jeszcze mamy kredyt”. „Kerem, a dom? Dom jest nadal nasz, prawda?” – pyta Macide. Jej syn jeszcze bardziej opuszcza głowę, co jest aż nadto wymowną odpowiedzią. Nagle rozlega się dzwonek do drzwi. Melek idzie otworzyć i po chwili wraca do salonu z Mahirem.

„Wracam z kancelarii prawniczej” – oznajmia przybyły. – „Rozmawiałem z przedstawicielami innych oszukanych firm na całym świecie. Będzie miał miejsce proces przeciwko Dream-Tex”. „Wspomniałeś o procesie. Czyli jest nadzieja?” – pyta Kiymet. „Nie ma, ponieważ nie wiadomo, gdzie są pieniądze. Możemy tylko czekać”. Czy Haktanirom uda się odzyskać majątek? Czy Kiymet nie zdążyła sprzedać swoich udziałów na czas?

Podobne wpisy