337: Arzu wychodzi z posiadłości. Na zewnątrz czeka na nią dwójka policjantów. „Pani Arzu Emiroglu?” – pyta funkcjonariusz. „Tak, to ja…” – odpowiada łamiącym się głosem kobieta. „Gdzie pani była wczoraj po południu?”. „Cóż, nie wiem… Dobrze tego nie pamiętam…”. „Czy spotkała się pani może z państwem Muhsinem i Nurten?”. „Nie, nie znam ich… I dlaczego zadajecie mi te pytania?”. Akcja przenosi się do szpitala. Pielęgniarki z trudem powstrzymują Melek, by nie uciekła im z łóżka. „Puśćcie mnie!” – krzyczy kobieta. – „Muszę zobaczyć się z moją córką!”. „Pani Melek, proszę, uspokój się” – mówi jedna z sanitariuszek. „Puśćcie mnie! Oni porwali moją córkę… Dlaczego mi to robicie?!”.
Do sali wchodzą Selim i Zeynep. „Proszę, powiedzcie im, by mnie puścili” – mówi Melek. – „Muszę iść… Chcę poszukać swoją córkę!”. Kobieta nadal wyrywa się, ale jest już słabsza. „Środek wkrótce zacznie działać” – oznajmia pielęgniarka. Akcja wraca pod dom Necdeta. „To musi być jakaś pomyłka” – przekonuje Arzu. „Musimy zabrać panią na komisariat” – oznajmia policjant. „Nie, nigdzie z wami nie idę. Popełniacie okropny błąd! Nikogo nie skrzywdziłam!”. „Proszę się nie opierać. My tylko wykonujemy swoją pracę”. „Nie znam tych ludzi, o których mówicie! Czego jeszcze ode mnie chcecie?!”.
„Nie opieraj się, musisz iść z nami” – policjant chwyta Arzu za ramię. „Zostaw mnie w spokoju, nic nie zrobiłam!” – krzyczy kobieta i wyrywa się. – „Puszczaj mnie!”. Z domu wychodzi Gonca. „Co się tu dzieje?” – pyta. – „Oficerze, jest jakiś problem?”. „Ta pani jest oskarżona o morderstwo pana Muhsina i pani Nurten. Musi pójść z nami”. „Co, morderstwo?!” – przeraża się Gonca. – „Arzu, ale co to ma znaczyć?!”. „Nic nie zrobiłam, nie zabiłam ich… Dlaczego mnie nie rozumiecie? Jestem niewinna…”. Policjanci są nieubłagani. Biorą kobietę za ramiona i siłą zaprowadzają do radiowozu. Gonca uśmiecha się szeroko.
Akcja wraca do szpitala. „Musimy iść. Dlaczego wciąż tu jesteśmy?” – pyta Melek. – „Zrozum, że musimy ją szukać. Musimy znaleźć naszą córkę”. „Melek, będziemy jej szukać, nie martw się” – zapewnia Zeynep. „To na co jeszcze czekamy?”. „Będziemy szukać, ale teraz musimy iść do innego miejsca…”. „Dokąd?” – pyta Melek. „Do innego szpitala” – odpowiada Selim. „Nie, ja nie chcę… Nie chcę iść do innego szpitala proszę! Jedyne, czego chcę, to znaleźć moją córkę”. „Dobrze, ale najpierw musisz wyzdrowieć” – mówi Zeynep. Melek nie zgadza się. Zaczyna krzyczeć. Selim musi ją powstrzymywać, by nie uciekła.
Do sali wchodzą pielęgniarki i ubierają Melek w kaftan bezpieczeństwa! Gonca tymczasem zakłada Elif kurtkę. „Szybko, musimy wyjść” – mówi dziewczyna, ale nagle do domu wchodzi… Necdet! Dwójka jego ludzi chwyta Elif i wyprowadzają ją! Dziewczynka krzyczy przerażona. „Wróciłem” – oznajmia Karapinar żonie. „Nie mogę uwierzyć, ze jesteś wolny” – zachwyca się Gonca i przytula się do męża. On jednak pozostaje wobec niej obojętny… – „Necdet, dlaczego nic mi nie powiedziałeś?”. „Chciałem cię zaskoczyć…” – odpowiada mężczyzna. – „Dlaczego Elif jest tutaj?”.
„Tak, jak ci mówiłam. Ta kobieta miała Elif” – odpowiada Gonca. „Powiedziałaś, że jej uciekła…” – przypomina Necdet. „Zgadza się, ale udało mi się ją odnaleźć. Dlaczego patrzysz tak na mnie? Przysięgam, że mówię prawdę”. „Jakoś trudno mi uwierzyć…” – mężczyzna sięga do kieszeni marynarki i wyciąga z niej zdjęcia, na których widać Goncę i Serdara w kawiarni! „Necdet, ale jak je zdobyłeś…?” – pyta dziewczyna. „To nie ma znaczenia, Gonca! Najważniejsze jest to, że ciągle mnie okłamujesz!”. „Przysięgam, że spotkałam się z nim tylko, by odzyskać dziewczynkę. Serdar pomógł mi jedynie zdobyć Elif. Uwierz mi, mówię prawdę…”.
„Porozmawiamy spokojnie o każdym z detali później” – oznajmia Necdet. „Ale naprawdę… Nie okłamuję cię, kochanie” – zapewnia Gonca. „Wystarczy. Nie chcę cię więcej słuchać. Teraz muszę dokończyć pracę”. Necdet odwraca się i odchodzi. „Co chcesz zrobić Elif?!” – krzyczy za nim Gonca. „Co się dzieje? Boisz się?” – pyta mężczyzna. „Proszę, nie krzywdź jej…”.
W tym czasie bandyci zaciągają Elif do komórki. „Proszę, wypuśćcie mnie” – błaga dziewczynka. – „Nie chcę tu być”. „Zamknij usta! Nie rób hałasu, dziewczynko!”. „Proszę, chcę do mojej rodziny…”. „To niemożliwe”. „Kim w ogóle jesteście? I dlaczego mnie tu przyprowadziliście?”. „Musisz tu zostać i już!”. „Proszę, wypuśćcie mnie. Gonca obiecała, że zabierze mnie do mojego taty i mojej mamy…”. Nagle do komórki wchodzi Necdet. Jego ludzie opuszczają pomieszczenie.
„Nie podoba ci się twój pokój?” – pyta ojciec Arzu. „A powinien? To nie jest mój pokój…” – odpowiada dziewczynka. „Masz rację. To nie jest twój pokój, ale tu zostaniesz”. „Ale ja nie chcę tu zostać, proszę pana”. „Posłuchaj, nie otwieraj ust niepytana! Inaczej utnę ci język i wyrzucę psom na pożarcie! Będziesz tu mieszkać i lepiej przyzwyczaj się do tego!”.
Mija jeden miesiąc. Elif nadal zamknięta jest w komórce. Człowiek Necdeta przynosi jej miskę zupy. „Nie chcę, żeby cokolwiek zostało na talerzu!” – mówi. – „Jedz, szybko!”. Drab wychodzi. Elif sięga po łyżkę i próbuje podważyć nią zamek w drzwiach. Nie jest to jednak takie proste… W tym czasie Necdet i Gonca siedzą przy suto zastawionym stole. „Co się dzieje? Dlaczego nic nie jesz?” – pyta mężczyzna. „Nie mam apetytu” – odpowiada Gonca. „Dlaczego?”. „Nie wiem, ale nie jestem głodna”. „Co się z tobą dzieje? Może nie jesteś szczęśliwa ze mną?”. „Jak długo będziesz ją trzymał w zamknięciu?” – pyta Gonca. – „Ile to jeszcze będzie trwało?”. „Znowu zaczynasz? Dlaczego to cię w ogóle obchodzi?”.
„Ponieważ znam Elif” – odpowiada Gonca. – „Przebywa tam od miesiąca i martwię się o jej zdrowie. Nie chcę, żeby coś się wydarzyło”. „Nie martw się, nic się nie stanie” – zapewnia Necdet. „Znam ją tyle czasu. Nie mogę spać w nocy, wiedząc, że jest zamknięta w tym okropnym miejscu. To tylko mała dziewczynka, kochanie. Tak bardzo mi jej żal…”. „W moim świecie współczucie nie istnieje” – oświadcza stanowczo Necdet. – „Myślisz, że inni troszczą się o mnie? Myślisz, że ktoś darzy mnie współczuciem? Nie nalegaj więcej. Musisz to zrozumieć. Jesteś żoną Necdeta Karapinara! Więc wreszcie zaakceptuj obowiązujące zasady!”.
Do jadalni wchodzi Erkut. „Dzień dobry. Smacznego” – mówi. – „Proszę pana, kazał mi pan przypomnieć, że dzisiaj jest proces Arzu”. „Tak, pamiętam” – potwierdza Necdet. „Zrobiłeś coś, żeby uwolnić Arzu?” – pyta Gonca. „Wszystko zostanie naprawione. Będzie wolna” – odpowiada mężczyzna. Następnie każe Erkutowi przygotować auto. Gonca wyraźnie smutnieje…
Elif słyszy, że ktoś nadchodzi. Natychmiastowo ucieka od drzwi i wylewa zupę do jednego z pudełek. Drzwi otwierają się. „Zjadłaś zupę” – pyta bandzior Necdeta. Elif oddaje mu talerz. – „Nie zapomniałaś o czymś?”. Dziewczynka zwraca także łyżkę. „Teraz w porządku. Zachowuj się tak dalej” – mówi mężczyzna i wychodzi. „Jak się stąd wydostanę?” – zastanawia się Elif. – „I jak znajdę swoją rodzinę?”. Akcja przenosi się do szpitala psychiatrycznego, z którego właśnie zostaje wypisana Melek. Są przy niej Selim i Zeynep. Kobieta jest dużo spokojniejsza, ale nadal myśli o córce.
„Wszystko w porządku?” – pyta Selim. „Cóż, wszystko będzie dobrze, kiedy odnajdę moją córkę” – odpowiada Melek. – „Selim, są jakieś wieści?”. „Żadnych… Ja, mój brat oraz policja naprawdę szukaliśmy jej bez przerwy. Ale nie martw się, wkrótce ją znajdziemy. Zobaczysz”. Akcja przenosi się do domu Tulay. Kobieta wraz z mężem je śniadanie. „Wiesz, dzisiaj Melek opuszcza szpital” – mówi Tulay. – „Selim i Zeynep właśnie po nią pojechali. Jak dobrze, że jej już lepiej”. „Tak, oczywiście…” – odpowiada Veysel. „Dobrze, przygotuję ci omlet” – Tulay wychodzi do kuchni.
„I co teraz zrobię, gdy Melek odzyskała zdrowie?” – zastanawia się przejęty Veysel. – „Zapłacę za wszystko, co zrobiłem…”. Akcja przenosi się do rezydencji Emiroglu. Kenan pomaga matce położyć się na łóżku. Kobieta właśnie wróciła ze szpitala. Okazuje się, że miała udar i doznała częściowego paraliżu! W rezydencji nadal pracuje Seher. Kenan prosi ją na rozmowę na osobności. „Posłuchaj, moja matka nie może poruszyć ręką i lewą nogą. Powinnaś o tym wiedzieć” – informuje mężczyzna. „Mam nadzieję, że pana matka wkrótce wróci do zdrowia” – odpowiada służąca.
„Doceniam to” – mówi Kenan. – „Ale moja matka potrzebuje cię, żebyś się nią zaopiekowała. Wiem, że masz dużo pracy, ale chcę prosić cię o przysługę. Możesz zając się nią, dopóki nie przybędzie pielęgniarka?”. „Oczywiście, proszę się nie martwić. Zrobię to z przyjemnością” – oznajmia Seher.
Selim i Zeynep zabierają Melek do kawiarni. „Zadzwonię do Tulay i powiem jej, że zaraz będziemy” – mówi Melek. „Poczekaj, chcę ci powiedzieć o czymś ważnym” – oznajmia Zeynep. – „Dom mojego ojca nie jest dobrym miejscem na pobyt”. „Dlaczego?”. „Chcemy, żebyś zamieszkała z nami” – odpowiada Selim. – „Myślę, że to będzie dla ciebie najlepsze”. „W waszym domu? To znaczy w domu Kenana?” – pyta Melek. „Nie. Już się przeprowadziliśmy” – wyjaśnia Zeynep. „Ale dlaczego?”. „To było konieczne” – oznajmia Selim. „Pokłóciliście się z panią Aliye? Zeynep, co się stało?”.
„Nie chcę, żebyśmy teraz o tym rozmawiali” – odpowiada Selim. – „Pojedziesz z nami”. „Ale naprawdę chcecie, żebym zamieszkała z wami?” – dopytuje Melek. „Oczywiście, że tak” – potwierdza Zeynep. „Ale jak ma się pani Aliye?” – pyta Melek. „Cóż, nie była na farmie od długiego czasu…” – wyznaje Selim. „Co się stało?”. „Trafiła do szpitala…”. „Do szpitala?! Nie rozumiem…”. „Wszystko, co się ostatnio wydarzyło miało wpływ na jej zdrowie”. „Tak bardzo mi przykro”. „Na szczęście jest już w domu. I tam będzie kontynuować leczenie”. „Och, Boże, mam nadzieję, że odzyska zdrowie”.
„Też mam taką nadzieję” – dodaje Zeynep. – „Kochanie, myślę, że powinieneś zadzwonić do Kenana i dowiedzieć się, co słychać”. Selim sięga po komórkę i dzwoni do brata. „Bracie, jak się masz? Jesteś w domu?” – pyta, kiedy Kenan odbiera połączenie. „Tak, jestem w domu”. „A nasza matka?”. „Wydaje się szczęśliwa, że tu wróciła, ale… Nie ma żadnej poprawy w stanie jej zdrowia. Selim, wiesz, co byłoby dla niej najlepsze, prawda?”. „Bracie, proszę, nie zaczynaj ponownie… Nie wrócimy do rezydencji”. „Dobrze, nie będę już więcej nalegał. Ale… Ona czułaby się lepiej, gdybyś był blisko”.
„W porządku. Dzisiaj ją odwiedzę” – zgadza się Selim. Akcja przenosi się na teren posiadłości Necdeta. Gonca obserwuje, jak jej mąż i Erkut odjeżdżają na proces Arzu. Elif słyszy, jak ktoś zbliża się do komórki. „Nie bój się, to ja” – mówi Gonca, gdy wchodzi do środka. – „Jak się masz, maleńka? Jesteś w porządku?”. „Nie, chcę opuścić to miejsce” – odpowiada dziewczynka. – „W nocy jest tu bardzo zimno. Nie mogę spać…”.
Gonca mocno przytula dziewczynkę. „Słuchaj, czuję się okropnie, widząc cię w takim stanie” – mówi. – „Serce mi pęka i zapewniam cię, że wkrótce cię uratuję. Znajdę sposób, żeby uwolnić cię z tego miejsca”. „Proszę, zabierz mnie stąd…”. „Spójrz, co ci przyniosłam”. „Ach, czekolada” – Elif uśmiecha się. – „Mogę ją zjeść?”. „Oczywiście, jest cała dla ciebie, maleńka”. „Bardzo ci dziękuję, Gonca”. „Zrobię wszystko, co możliwe, żeby cię stąd szybko wydostać. Musisz jeszcze trochę wytrzymać”.
Feride przychodzi do restauracji, w której właśnie jest Melek wraz z Selimem i Zeynep. „Bardzo za tobą tęskniłam, Melek” – mówi dziewczyna. – „Wyglądasz bardzo dobrze”. „To miłe, dziękuję. A ty, jak się masz, Feride?” – pyta Melek. „U mnie wszystko w porządku”. „Feride zajęła się wszystkim, kiedy ciebie nie była w restauracji” – mówi Zeynep. „Musiałaś bardzo ciężko pracować” – domyśla się Melek. „Nie było żadnego problemu. Robiłam to z przyjemnością” – odpowiada Feride.
„Selim, wszystko w porządku?” – pyta Zeynep, widząc, że jej mąż jest jakiś nieobecny. „Tak, tylko myślę o matce. Możesz tu zostać, a ja pojadę na farmę?” – pyta Selim. „Cóż, mogę ci towarzyszyć” – proponuje dziewczyna. „Kochanie, nie chcę, byś robiła coś wbrew sobie”. „Nie zauważyłeś jeszcze, że nie dam nikomu się zmusić do robienia tego, czego nie chcę? Słuchaj Melek, niebawem wrócimy” – oznajmia Zeynep. Po chwili razem z Selimem opuszczają kawiarnię.
Seher karmi Aliye kleikiem. Kobieta jednak odmawia jedzenia. Służąca wraca do kuchni. W oczach ma łzy. Wciąż myśli o zmarłej siostrze. Akcja wraca do kawiarni. „Melek, jeśli chcesz możesz zostać w moim domu” – mówi Feride. „Nie, moja miłość. Nie kłopocz się” – odpowiada Melek. – „Poza tym twoja ciocia tam mieszka, nie chcę jej przeszkadzać”. „Ciocia wróciła do rodzinnego miasta” – oznajmia Feride. „Dlaczego?”. „Cóż, uznała po prostu, że to najlepsze rozwiązanie”.
Gonca niespokojnie chodzi po salonie posiadłości. „Necdet pojechał wyciągnąć Arzu z więzienia. Mogą tu wrócić w każdej chwili” – rozmyśla dziewczyna. – „Jeśli Arzu tu wróci, to będzie prawdziwa katastrofa. Muszę znaleźć jakieś rozwiązanie, zanim będzie za późno…”. Do restauracji przychodzi mężczyzna i podaje się za nowego właściciela. Murat uważa, że musi to być jakaś pomyłka. „Proszę pana, to niemożliwe. Właścicielka restauracji jest teraz w szpitalu” – przekonuje chłopak. – „Jakim cudem mogłaby sprzedać ci restaurację?”.
Do lokalu wchodzą właśnie Feride i Melek. „Spójrz, to Melek. Ona jest właścicielką tego miejsca” – mówi Murat. „Co się tu dzieje?” – pyta zdezorientowana Feride. „Melek, powiedz mi, czy sprzedałaś restaurację temu człowiekowi?” – pyta chłopak. „Co takiego?!” – oburza się Melek. „No właśnie, mówię mu, że to jakieś nieporozumienie, ale on uparł się, że jest nowym właścicielem”. „Nie, to nie ona sprzedała mi ten lokal. Nabyłem go od Veysela Simsek” – wyjaśnia mężczyzna, a wszyscy robią wielkie oczy. – „Proszę bardzo, oto umowa sprzedaży”.
Melek przypomina sobie, że kiedy przechodziła ciężkie załamanie nerwowe, Veysel podsunął jej do podpisania jakieś dokumenty. Kręci ze złością głową. „Albo opuścicie restaurację dobrowolnie, albo będę musiał wezwać policję” – ostrzega mężczyzna. – „Czego jeszcze nie rozumiecie? Kupiłem tę restaurację! To wszystko jest moje!”. Murat sięga po komórkę i dzwoni do ojca. Ten jednak przeczuwa już, co się święci i nie odbiera połączenia.
Murat jednak nie poddaje się i dzwoni do Tulay. Kobieta odbiera. „Halo? Mój ojciec jest z tobą?” – pyta chłopak. – „Dzwoniłem do niego przed chwilą, ale nie odbiera”. „Jest tutaj, Murat” – potwierdza kobieta. – „Co się dzieje?”. „Posłuchaj, do restauracji przyszedł jakiś mężczyzna i oznajmił, że jest jej nowym właścicielem. Powiedział, że to mój tata sprzedał mu lokal…”. „Mówisz, że Veysel sprzedał restaurację Melek?!” – pyta Tulay i patrzy na męża wzrokiem pełnym złości, ale i ogromnego zawodu.
„Veysel, powiedz mi, że to nieprawda” – mówi kobieta. – „Powiedz, że to tylko jakieś nieporozumienie… Veysel, spójrz mi w twarz i powiedz, że to nieprawda! Chcę, żebyś mi odpowiedział!”. Mężczyzna jedynie spuszcza głowę… Akcja wraca do restauracji. „Wynoście się stąd natychmiast!” – żąda nowy właściciel. Murat chce się na niego rzucić, ale Melek go powstrzymuje. „Murat, spójrz, musisz się uspokoić” – mówi Melek. – „Bardzo tego żałuję, ale nie możemy nic zrobić. Ten człowiek nabył lokal zgodnie z prawem…”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.