338: „Nie mogę uwierzyć!” – krzyczy Tulay. – „Jak mogłeś zrobić coś takiego?! Jak możesz być aż tak okrutny?!”. „Kochanie, zrobiłem to, by uciec od Necdeta i zacząć z tobą nowe życie” – tłumaczy Veysel. – „Nie miałem innego wyboru…”. „Cisza, Veysel! Nie tłumacz się więcej w ten sposób! Czy ty nie masz wstydu?! Myślisz tylko o sobie! Jesteś tak egoistyczny, że nie szanujesz innych ludzi!”. „Wiesz, że musiałem to zrobić, kochanie. To był jedyny sposób, żeby skłonić Necdeta i jego ludzi, by zostawili mnie w spokoju. Musiałem sprzedać restaurację. Dzięki temu możemy teraz żyć w spokoju. Nikt nam nie przeszkadza. Musiałem to zrobić dla naszego bezpieczeństwa. Dla nas…”.
„W ten sposób rozwiązujesz swoje problemy?!” – oburza się Tulay. – „Zupełnie nie przejmujesz tym, że ranisz innych?!”. „Tulay, nie sądziłem, że zareagujesz w ten sposób…”. „Nie chcę już słyszeć żadnych twoich słów! Wszystkie są kłamstwami! Przyrzekałeś, że nigdy już nie wciągniesz mnie w problemy, że nie okłamiesz! Wierzyłam ci, bo cię kochałam, Veysel… Poważnie myślałam, że będziesz już przyzwoitym człowiekiem”. „Tulay, wiem, że jesteś zdenerwowany i masz dużo racji, ale… Obiecuję, że oddam Melek wszystko, co do grosza. Zapomnijmy o tym i zacznijmy wszystko od nowa”.
„Veysel, nie dotykaj mnie!” – zabrania kobieta. – „Nie mogę już znieść twoich kłamstw! Nie będę dłużej z kimś takim, jak ty! Myślałam, że masz serce, że zdałeś sobie sprawę z wszystkiego. Ale teraz widzę, że się myliłam… Próbowałam ignorować twoje kłamstwa, bo cię kochałam, ale mam dość twojej postawy! Widocznie nie jesteś w stanie przejmować się nikim innym poza sobą… Jesteś już dla mnie skończony!”. „Ale o czym ty mówisz, Tulay?” – pyta Veysel. „Słyszałeś doskonale! Między nami już wszystko skończone!”. Kobieta odwraca się i opuszcza pokój.
Murat, Melek i Feride idą chodnikiem. „To niewiarygodne, co on zrobił” – mówi chłopak. – „Obiecuję ci, że zostanie za to ukarany! Stracił cały mój szacunek. Bardzo cię przepraszam, Melek…”. „Murat, nie musisz się obwiniać. Ty nic nie zrobiłeś” – odpowiada Melek. „Możliwe, ale naprawdę nie rozumiem, jak możesz być tak spokojna? W tej chwili chcę, aby ojciec osobiście nam wszystko wyjaśnił! Musi powiedzieć, dlaczego sprzedał restaurację!”. „Murat, proszę, uspokój się. Nie mów w ten sposób”. „W porządku, Melek. Ale co teraz zrobimy?”.
„Musimy być zjednoczeni, jeżeli chcemy odzyskać restaurację” – mówi Melek. – „Murat, dobrze znasz sytuację, w której byłam. Ale teraz na szczęście czuję się lepiej i wiem, że razem możemy przezwyciężyć wszystko. Widziałeś mnie. Nie miałam nawet siły, aby odnaleźć moją córkę. Ty mnie nigdy nie opuściłeś, za co ci dziękuję. Ale nie mogę znieść widoku ciebie w tym stanie. Wszystko będzie dobrze, Murat”. „Przepraszam” – reflektuje się chłopak. – „Zawsze byłaś dla mnie bardzo dobra i cieszę się, że już jesteś zdrowa. Wiem, że wkrótce odnajdziesz Elif”.
„Dobrze, teraz pójdźmy na spacer i oczyśćmy nasze umysły” – mówi Feride. Cała trójka rusza przed siebie. Tulay w tym czasie jest już spakowana i zakłada swoją kurtkę. „Moja miłość, posłuchaj mnie” – próbuje zatrzymać ją Veysel. – „Nie odchodź, proszę. Zostań ze mną, Tulay…”. „Jest już za późno!” – odpowiada kobieta. „Tulay, ja nie mogę bez ciebie żyć… Proszę, kochanie, wszystko będzie dobrze. Tylko nie odchodź…”. „Zrozum to! Między nami już koniec! Nie zmarnuję swojego życia z kimś takim, jak ty! Od tego momentu nie ma już niczego między nami”. Tulay obraca się na pięcie i opuszcza dom!
Akcja przenosi się do rezydencji Emiroglu. Selim i Zeynep wchodzą do sypialni Aliye. „Chłopak chwyta matkę za rękę. „Wyzdrowiejesz, nie martw się” – zapewnia. „Mam nadzieję, że będzie lepiej” – odzywa się Zeynep. Aliye potakuje głową. „Kenan i ja będziemy się tobą opiekować” – mówi Selim. – „Sułtanka Aliye jest w końcu w swoim pałacu”. „Nie, nie chcę dalej tak żyć” – z trudem odpowiada kobieta. – „Nie czuję połowy swojego ciała. Druga połowa mnie strasznie boli. Nie zniosę takiego życia…”. „Wszystko zostanie naprawione” – przekonuje Zeynep. – „Musisz tylko odpoczywać i zażywać lekarstwa. Podam ci szklankę wody”.
Selim i Kenan odchodzą na bok. „Bracie, nasza matka wcale nie wygląda dobrze” – szepcze Selim. – „Mamy bardzo poważny problem”. „Wiem, Selim. Ona sama nie jest w stanie nic zrobić. Potrzebuje stałej opieki. Musimy zapewnić jej profesjonalną opiekę. Sami sobie z tym nie poradzimy. To musi być osoba, której będziemy pewni i która dobrze będzie wykonywała swoją pracę”.
Erkut, Necdet i Arzu wychodzą z sądu. Dzięki pomocy ojca kobieta właśnie odzyskała wolność. Arzu zatrzymuje się i napawa zapachem wolności. Necdet podchodzi do niej. „Wiesz, to przypomina mi zdanie, które powiedział mi mój ojciec” – mówi mężczyzna. – „Ludzie nie wiedzą, co mają, dopóki tego nie stracą. Z pewnością to właśnie powiedziałby, gdyby jeszcze żył. Nie wydaje ci się, że nawet powietrze tu wydaje się inne?”. „Zgadza się” – potwierdza Arzu. – „Tam czułam, że się duszę… Teraz wszystko jest takie cudowne. Naprawdę dziękuję za wydostanie mnie z tego miejsca, tato”.
„Nie musisz mi dziękować, córko” – odpowiada Necdet. – „Musisz zapomnieć o tym, co tam przeżyłaś. Czas cieszyć się wolnością”. „Dobrze, chodźmy do domu. Chcę opuścić to miejsce, jak najszybciej” – mówi Arzu. Akcja przenosi się do komórki na farmie Necdeta. Elif bawi się samodzielnie wykonanym z gąbki misiem. „Gonca powiedziała, że wkrótce stąd wyjdziemy” – mówi dziewczynka do pluszaka. – „Obiecuję, że cię uratuję. Gonca nam to obiecała i nie musisz się martwić. Wkrótce wszystko będzie dobrze. Dlaczego płaczesz? Jesteś ze mną. Nigdy nie zostawię cię w tak okropnym miejscu. Nie płacz więcej, nie porzucę cię. Nawet gdyby Gonca kłamała, wykopię tunel i uciekniemy stąd”.
Akcja przenosi się do domu Feride. „Jak mój ojciec mógł coś takiego zrobić? Nie mogę w to uwierzyć!” – mówi Murat. „Murat, uspokój się, proszę” – ozywa się Melek. „Jesteś bardzo dobrą kobietą i właśnie z tego powodu jestem taki zdenerwowany. Jestem zdenerwowany, ponieważ cię skrzywdził! Nie zostawię tak tego! Zmuszę go, by nam wszystko wyjaśnił! Jestem zmęczony tym, że wchodzi w czyjeś życie i robi, co chce. Wiedział, że Melek jest w szpitalu. Wykorzystał to i sprzedał jej restaurację!”.
„Murat, rozumiem, jak się czujesz, ale powinieneś się uspokoić” – prosi ponownie Melek. – „Zastanowię się później, jak odzyskać restaurację. Wszyscy wiemy, jaki jest Veysel. Nic już go nie zmieni”. „Melek, jesteś zbyt dobrym człowiekiem. Za dobrym” – uważa Murat. „Murat, wystarczy. Przez swoje zdenerwowanie możesz zrobić jeszcze jakąś głupotę”. Nagle telefon Feride zaczyna dzwonić. To Tulay. „Ty płaczesz? Co się stało?” – pyta dziewczyna. „Postanowiłam odejść od Veysela” – odpowiada kobieta. „Czy to przez to, co zrobił z restauracją?”. „Także… Nie mogę żyć z człowiekiem, który zawsze dba tylko o siebie. Musiałam opuścić jego dom…”. „W porządku, uspokój się. Przyjdź do mojego domu. Czekamy na ciebie”.
„I co się stało?” – pyta Murat. „Tulay odeszła od Veysela, ponieważ nie mogła już dłużej znieść jego kłamstw” – wyjaśnia Feride. „Czyli, że zrobiła to z powodu restauracji…” – mówi Melek. „Może. Powiedziała, że nie może dłużej żyć z takim człowiekiem. Powiedziałam jej, że może tu przyjść”.
Akcja przenosi się do domu Emiroglu. Zeynep karmi Aliye i ociera jej usta chusteczką. „Jestem ciężarem” – mówi kobieta. – „Dziękuję za pomoc”. „Nie myśl tak o sobie. Pójdę teraz do kuchni”. W salonie Kenan rozmawia z bratem. „W szpitalu zawsze byli ludzie, którzy troszczyli się o naszą matkę, zarówno lekarze, jak i pielęgniarki” – mówi. – „Ale tutaj, w domu…”. „Wiem, co masz na myśli, bracie” – odpowiada Selim. „Seher troszczy się o nią, ale sama jest bardzo zajęta dbaniem o prace domowe”. „Zatem musimy zatrudnić pielęgniarkę tak szybko, jak to możliwe”.
Do salonu wchodzi Zeynep. „To nie jest konieczne” – oznajmia. „Jesteśmy zajęci, ktoś musi zaopiekować się naszą matką” – stwierdza Selim. „Ja mogę to zrobić” – oferuje się Zeynep. – „Myślę, że to najlepsze rozwiązanie”. Tymczasem Arzu wraca do domu. „Witamy” – mówi siedząca w fotelu Gonca. – „Chciałabym móc powiedzieć, że tęskniłam za tobą…”. „Ach, gdy cię widzę, zaczynam tęsknić za więzieniem” – wzdycha Arzu. – „Dobrą rzeczą w byciu tam, było to, że nie musiałam widzieć twojej twarzy. Miałam nadzieję, że cię tu już nie zobaczę”. „Jestem panią tego domu, bo jestem żoną twojego ojca” – przypomina Gonca.
„Już niedługo. Wyszłam z więzienia, aby to zmienić” – zapowiada Arzu. – „Wkrótce wrócisz do swojej rzeczywistości, w której jesteś zwykłym pracownikiem”. „Chciałabym, że w więzieniu ucięli ci język, żebyś nic nie mówiła” – odpowiada Gonca. – „Lepiej to zrozum. Jestem żoną twojego ojca, który wyciągnął cię z więzienia. Ty jesteś tylko żałosnym przegranym, który nigdy nie był w stanie niczego zrobić sam. Więc lepiej mnie szanuj”. „Zobaczymy. Wkrótce zrozumiesz, kto tu jest przegranym. Wszystko się zmieni, Gonca. W bardzo krótkim czasie pozbędę się ciebie!”.
Arzu odchodzi do swojego pokoju. „Muszę coś zrobić, zanim ta wariatka dowie się, że jest tu dziewczynka” – rozmyśla Gonca. – „Ona chce ją zabić. Muszę zabrać Elif najszybciej, jak to możliwe”. Arzu wchodzi do swojego pokoju. „Co za idiotka” – mówi. – „Wydaje się, że zapomniała już, że była zwykłym sługą. Bardzo szybko sobie o tym przypomnisz, Gonca… Ale najpierw muszę znaleźć Elif i ją zabić. Jestem pewna, że znajdę kogoś, kto mi pomoże”.
Seher gotuje w kuchni rezydencji. „Ach, to była ulubiona zupa mojej siostry” – mówi służąca. – „Moja siostra była jedyną osobą, którą miałam na tym świecie. Gdyby nie ta praca, nie miałabym już niczego. Nie miałabym dokąd pójść. Zostałam zupełnie sama… Moja siostra i Muhsin to była moja jedyna rodzina. Niestety już ich nie mam…”. Nagle telefon Seher zaczyna dzwonić. „Halo? Pani Arzu?” – mówi do słuchawki służąca. „Wszystko w porządku? Słyszę w twoim głosie dziwny niepokój. Coś się stało?” – pyta Arzu. „Nie, nic. Myślałam po prostu, że jesteś w więzieniu…”.
„Myślisz, że taka dama, jak ja, jest w stanie popełnić zbrodnie?” – pyta Arzu. – „Prawda jest taka, że naprawdę niczego nie zrobiłam. Seher, jesteś tam?”. „Tak, słucham cię, pani” – potwierdza kobieta. „To dobrze. Powiedz mi, co się dzieje na farmie. Wiesz coś o Elif?”. „Nie, nie wiem nic na ten temat”. „Posłuchaj, wiem, że Elif była na posterunku policji. Powiedz mi, co się stało potem”. „Powiedziałam, że nic nie wiem. Zapytam kogoś innego”. „Dobrze, chcę, żebyś przekazała mi wszystko, czego się dowiesz”.
Seher rozłącza się. „Morderczyni mojego brata i szwagra” – mówi ze wściekłością. – „Mam nadzieję, że wkrótce zapłacisz za wszystko, co zrobiłaś! Zapłacisz za wszystkie wyrządzone szkody, a Elif wkrótce wróci do swoich rodziców! Tylko nie może dowiedzieć się, że Nurten była moją siostrą. Pokazała już, że jest zdolna do wszystkiego. Zabije także mnie, gdyby odkryła prawdę… Przeklęta Arzu!”.
Tulay jest już w domu Feride. „Cóż, miałam nadzieję, że Veysel stał się przyzwoitą osobą” – mówi zapłakana kobieta. – „Naprawdę byłam w nim bardzo zakochana…”. „Nie ponosisz winy za to, co zrobił” – oznajmia Melek. – „Proszę, nie płacz już”. „Uwierzyłam mu, jak ostatni głupiec. Jestem bardzo zakłopotana. Przykro mi z powodu tego, co ci zrobił”. „Nie zrobiłaś nic, żeby tak się czuć. Są ludzie, którzy po prostu nigdy się nie zmienią, Tulay. Proszę, nie płacz”. „Zawsze jesteś optymistką, Melek. Nawet jeśli masz te wszystkie problemy… Nigdy nie wybaczę Veyselowi. Nigdy!”.
Do komórki wchodzi Gonca. „Chodź ze mną, wychodzimy” – oznajmia, biorąc Elif za rączkę. „Gdzie idziemy?” – pyta dziewczynka. „Zabiorę cię do twojego domu. Tak, jak obiecałam”. „Zaraz, muszę zabrać mojego misia…”. „Elif, ale pospiesz się…”. Dziewczynka zaczyna szperać pomiędzy pudełkami. „Nie mogę go znaleźć. Jest tu bardzo ciemno” – mówi i przerzuca kolejne worki. – „O, jest tutaj!”. „Szybko, musimy iść”. Kiedy Gonca i Elif chcą już opuścić komórkę, nagle drzwi otwierają się i do środka wchodzi… Necdet!
„Dokąd się wybierasz, Gonca? Co się dzieje?” – pyta mężczyzna. Przerażona Elif upuszcza misia. – „Zadałem ci pytanie, odpowiedz mi”. „Cóż, ja…” – dziewczyna nie wie, co odpowiedzieć. „Mam nadzieję, że to nie to, o czym myślę…”. „Nie, skąd…”. „Więc, powiedz mi, co tutaj robisz?”. „Przyszłam po prostu zobaczyć, jak dziewczynka sobie radzi…”. „Zawsze tak bardzo się o nią martwisz. I jeżeli faktycznie jej bezpieczeństwo jest dla ciebie tak ważne, może powinnaś zostać tu z nią?”.
Necdet wychodzi na zewnątrz i zamyka drzwi. Przerażona Gonca uderza w nie. „Nie możesz mnie tu zamknąć!” – krzyczy. – „Jestem twoją żoną!”. Necdet w tym czasie idzie ścieżką. „Komu jeszcze mogę zaufać, skoro zdradza mnie własna żona?” – rozmyśla mężczyzna. Nagle natyka się na córkę. „Czego chcesz, Arzu?” – pyta. „Chciałam z tobą porozmawiać” – odpowiada kobieta. „O czym?”. „Chcę, żebyśmy porozmawiali o tym, co się stało”. „Co masz na myśli?”. „Wiesz, tato. Mówię o Elif. Dowiedziałeś się, gdzie ona jest?”. „Nie mam pojęcia, Arzu. Lepiej ciesz się swoją wolnością, zamiast zaprzątać sobie głowę tym”.
Necdet odchodzi. „Wydaje się, że ma obsesję na punkcie tej dziewczynki” – szepcze pod nosem. – „Muszę się jej pozbyć tak szybko, jak to możliwe”. Tymczasem przed posiadłością Necdeta jest jedna ze służących z jakimś mężczyzną. „Bracie, odejdź proszę. Jeśli pan Necdet cię zobaczy, będę miała problemy” – mówi pracownica. „Pan Necdet mnie bardzo dobrze zna. I nie obchodzi mnie, co ty myślisz!” – odpowiada mężczyzna. „Jesteś alkoholikiem. Zwolnią mnie przez ciebie! Nie mogę ci pomóc”. „Zacznij wreszcie używać swojej głowy!”. „Zamknij się, proszę cię…”.
„Jeśli chcesz, żebym przestał krzyczeć, daj mi pieniądze!” – żąda mężczyzna. „A jak myślisz, skąd wezmę taką kwotę?” – pyta kobieta. „Nie wiem. Zapytaj może swojego szefa Necdeta…”. Oboje nie wiedzą, że Necdet właśnie stoi przy furtce i wszystko podsłuchuje. „Nie znasz pana Necdeta. Zwolniłby mnie, gdybym go o to poprosiła. Potrzebuję tej pracy bardziej, niż myślisz! Muszę mieć za co wychować dzieci!”. „To nie mój problem, siostro” – odpowiada mężczyzna. – „Nie obchodzi mnie, czy Pan Necdet cię zwolni! Potrzebuję tych pieniędzy. To jedyna rzecz, która jest dla mnie ważna”.
W następnej scenie widzimy mężczyznę w gabinecie Necdeta. „Więc przyszedłeś prosić swoją siostrę o pieniądze?” – zagaduje Karapinar. – „Ile chcesz?”. „Dziesięć tysięcy” – odpowiada mężczyzna. „Mogę rozwiązać twoje problemy, ale będę potrzebował, żebyś zrobić coś dla mnie”. „Co takiego?”. „Po prostu chcę, żebyś zabrał małą dziewczynkę do swojego domu” – ojciec Arzu rzuca na stół dwa grube pliki gotówki. – „Jak widzisz, nie żartuję”. „Dobrze, proszę pana. Zrobię, o co mnie prosisz”. „Aha i najważniejsze. Nie chcę cię tu znowu widzieć” – zastrzega Necdet. – „Jeśli przyjdziesz tu ponownie, umowa się skończy”.
Necdet i mężczyzna wychodzą z domu. Tam Karapinar podchodzi do jednego ze swoich ludzi. „Chcę, żebyś dał dziewczynkę temu mężczyźnie” – mówi. „Dobrze, a co z panią Gonca?”. „Ahmet, powiedziałem ci, żebyś dał dziewczynkę. Nie proszę cię o nic innego!” – grzmi Necdet. Pracownik odchodzi. „Posłuchaj mnie” – Necdet zwraca się do mężczyzny. – „Ahmet da ci dziewczynkę, a ty zabierzesz ją do swojego domu. Masz ją dobrze pilnować i nie możesz jej wypuścić!”. „Nie musisz się martwić” – zapewnia mężczyzna. – „Daję ci słowo, że się tym zajmę”.
Necdet wraca do domu. „Tato, jesteś szczęśliwy” – zauważa siedząca w salonie Arzu. – „To z jakiegoś szczególnego powodu?”. „O czym ty mówisz, Arzu?”. „O niczym. Tylko chcę poznać powód twojego szczęścia”. „Czy musi być jakiś szczególny powód?”. „Może masz dla mnie jakąś dobrą wiadomość? Ktoś przyszedł. Powiedz mi, z kim rozmawiałeś?”. „Ach, Arzu, wydaje się, że czas spędzony w więzieniu niczego cię nie nauczył, bo stajesz się coraz bardziej irytująca. Może powinnaś zacząć szukać pracy w policji lub jakiejś agencji detektywistycznej?”.
Poirytowana Arzu odchodzi do kuchni. Tam słyszy, jak służąca z jednym z ochroniarzy mówi o osobie uwięzionej w piwnicy. „O kim wy mówicie?! Odpowiadaj!” – żąda Arzu. „To znaczy… Pan Necdet zamknął swoją żonę w piwnicy…” – wyjawia służąca. „Z jakiego powodu to zrobił?”. „Nie wiemy, proszę pani” – odpowiada ochroniarz.
Arzu udaje się od razu do piwnicy, ale na jej drodze staje kolejny z ochroniarzy. „Nie może pani tam wejść” – oznajmia. „Ale o czym ty mówisz? Zejdź mi z drogi!” – żąda kobieta. „Przepraszam, ale nie mogę pani przepuścić”. „Lepiej zrób to w tej chwili, bo pożałujesz!”. „Naprawdę bardzo panią przepraszam, ale nie mogę pani przepuścić. To decyzja pani ojca”. „Rozumiem, martwisz się, że on się o tym dowie i to jest normalne. Ale nikt się o tym nie dowie. W porządku? Spójrz, tutaj jesteśmy tylko sami. Mój ojciec o niczym się nie dowie. Pozwól mi przejść”. Mężczyzna odsuwa się i przepuszcza Arzu.
Arzu wchodzi do środka komórki. „Co tutaj robisz? To twój nowy dom?” – pyta. – „Mówiłam ci, że zatęsknisz za czasami, gdy byłaś zwykłym pracownikiem. Ale ty zawsze powtarzałaś, że mój ojciec tak bardzo cię kocha”. „Chcę, żebyś stąd poszła!” – odpowiada Gonca. „Co zrobiłaś, że mój ojciec kazał cię tu zamknąć?”. Gonca chce ominąć Arzu i uciec z komórki. Kobieta jednak chwyta ją za rękę. „Nie pozwolę ci odejść!” – mówi. „Nie dotykaj mnie!” – oburza się Gonca. „Wczoraj opuściłam więzienie, a teraz ciebie widzę zamkniętą. Mój ojciec zrobił dwie rzeczy, które bardzo mnie uszczęśliwiają”.
„Musiałaś zrobić coś bardzo poważnego, Gonca” – kontynuuje Arzu. – „Zresztą zasługujesz na to. A tata jest teraz bardzo szczęśliwy. Dawno nie widziałam go w tak dobrym humorze”. „Co? O czym ty mówisz?” – Gonca jest wyraźnie zaskoczona. „Wygląda tak, jakby się pozbył czegoś, co mu przeszkadzało…”. „Chcesz wiedzieć, jaki jest prawdziwy powód szczęścia twojego ojca?” – pyta Gonca. – „Jesteś głupia i zupełnie się tego nie domyśliłaś. Wiesz, kto był przede mną zamknięty w tym magazynie?”. „Kto niby?”. „Elif” – odpowiada Gonca, a twarz Arzu naraz pochmurnieje.
Akcja przenosi się do auta mężczyzny, któremu Necdet przekazał Elif. „Kim pan jest? Dokąd mnie pan zabiera?” – pyta Elif. „Jedziemy do mojego domu. Zajmę się tobą. Będziesz mieszkać ze mną przez jakiś czas” – odpowiada mężczyzna. – „Dlaczego jesteś zmartwiona, maleńka? Spokojnie, nie musisz się mnie bać. Mam dwie córki. Najmłodsza ma pięć lat i ma na imię Inci. Wy dwie możecie być przyjaciółkami. Jestem pewien, że się polubicie. Druga z moich córek uczy się na uniwersytecie”.
Akcja przenosi się do domu mężczyzny. Widzimy dziewczynę, która maluje usta przed lustrem. „Naprawdę, jestem taka piękna” – zachwyca się. – „Wszystkim mężczyznom zmiękną kolana, gdy mnie zobaczą”. Do pokoju wchodzi mniejsza dziewczynka. „Co robisz, Inci?! Mówiłam ci, że nie wolno wchodzić bez pukania!” – odpowiada dorosła dziewczyna. – „Ludzie się denerwują, gdy inni wchodzą w ten sposób”. „Będę pamiętała następnym razem” – obiecuje Inci.
„Uff, wynoś się stąd” – mówi dziewczyna, chcąc opuścić swój pokój. „Dokąd idziesz, powiedz mi?” – pyta Inci. – „Idziesz spotkać się ze swoimi przyjaciółmi, tak?”. „Dokładnie, idę spotkać się z przyjaciółmi. Posłuchaj mnie, nie wiem, czy tata dziś wróci. Ale jeśli wróci przede mną, powiedz, że poszłam po materiały. Rozumiesz, Inci?”. „Tak, rozumiem. Ale kupisz mi czekoladę, siostro?”. „Ach, myślisz tylko o sobie. W porządku” – zgadza się dziewczyna i opuszcza dom.
Arzu wchodzi do gabinetu ojca. „Tato, czy to prawda, co słyszałam?!” – pyta z niezadowoloną miną. „Arzu, widzę, że nie nauczyłaś się niczego w więzieniu. Nie możesz wchodzić bez pukania” – poucza ją ojciec. – „Powinnaś nauczyć się dobrych manier”. „Tato, przestań być sarkastyczny. Powiedz mi, ta przeklęta dziewczynka była w piwnicy?”. „Nie rozumiem, o jakiej przeklętej dziewczynce mówisz?”. „O tym diable Elif! O niej mówię! Dlaczego mi nie powiedziałeś, że tu była?!”. „Ponieważ cię to nie obchodzi!”. „Oczywiście, że mnie obchodzi. Obchodzi, ponieważ ta dziewczynka rujnuje moje życie Zabrała mój dom i moją rodzinę!”.
„Arzu, wystarczy. Zamknij się!” – rozkazuje Necdet. „Jestem twoją córką!” – grzmi Arzu. „To posłuchaj mnie dobrze, córko. To, że jestem twoim ojcem, nie znaczy, że możesz żądać ode mnie, czego chcesz!”. „Nie proszę cię o to, ale ta przeklęta dziewczynka zrujnowała moje życie! Dlaczego mi o niej nie powiedziałeś, tato?”. „Dość, Arzu! Wyjdź stąd i przestań mnie denerwować!”. Kobieta z trzaśnięciem drzwi opuszcza gabinet ojca.
Melek szykuje się do wyjścia na posterunek policji, by dowiedzieć się, jak wyglądają postępy w poszukiwaniach. Przed wyjściem zatrzymuje ją Tulay. „Chcę cię przeprosić za wszystko, co zrobił Veysel” – mówi kobieta. Czuje się odpowiedzialna za postępowanie męża. „Tulay, nie martw się, to nie była twoja wina” – zapewnia Melek. – „Nie wiedziałaś, co on robi. Nie mam najmniejszego powodu, by mieć do ciebie żal. Nie chcę, żebyś się za to obwiniała, dobrze? Już znalazłam sposób, by to rozwiązać. Teraz idę na posterunek policji”. „Mam nadzieję, że zastaniesz dobre wieści o Elif” – mówi Feride.
„Ja też mam taką nadzieję” – oznajmia Melek i wychodzi z domu. Akcja przenosi się do rezydencji Emiroglu. W kuchni Zeynep właśnie przygotowuje jedzenie. Do pomieszczenia wchodzi Selim. „Co tu robisz?” – pyta. – „I gdzie jest Seher?”. „Seher ma wiele rzeczy do zrobienia i postanowiłam jej pomóc, przygotowując śniadanie” – odpowiada Zeynep. „Tak, ale to jest część jej obowiązków”. „Zgadza się, ale chętnie jej pomogę”. „Dobrze. W takim razie ja pomogę tobie” – oznajmia Selim i zabiera się do pracy.
„O czym myślisz?” – zagaduje Selim. „O Melek. Minęło już wiele czasu, a nadal nie powiedzieliśmy jej, że Elif straciła pamięć” – mówi Zeynep. – „Myślę, że nadszedł na to najwyższy czas”. W tym momencie Melek jest już w gabinecie komisarza. „Przyszłam, bo chcę zadać panu kilka pytań” – oznajmia. – „Czy ustalono coś nowego w sprawie mojej córki?”. „Pracujemy cały czas. Szukamy nowych wskazówek. Nasz zespół badawczy robi, co w ich mocy” – zapewnia policjant. – „To miasto jest jednak bardzo duże i jest wiele zagubionych dzieci. Musisz być cierpliwa, to nie jest tak proste, jak się wydaje”.
„Szukamy jej na podstawie tego, co już wiemy. Również tego, co powiedziała nam dziewczynka” – mówi komisarz. „Ale… Nie mogę tego zrozumieć. Jak to możliwe, że po tak długim czasie jej nie znaleźliście?” – pyta Melek. – „Wiem, że moja córka nie może być daleko. Któregoś dnia zobaczyłam ją z inną kobietą. Wszyscy wtedy uważali Elif za zmarłą i nikt mi nie uwierzył. Myśleli, że oszalałam po stracie córki”. „Twoja córka powiedziała nam, że była pod opieką jednego małżeństwa. Prawdopodobnie to była żona człowieka, który się nią zaopiekował”.
„Ale jeżeli tak było, dlaczego ta kobieta zabrała moją córkę, kiedy usłyszała moje wołanie?” – zastanawia się Melek. – „I dlaczego Elif spojrzała na mnie tak, jakby mnie nie znała…? Nie rozumiem, dlaczego zachowała się w ten sposób”. „Czyli jeszcze pani o tym nie wie…”. „Co ma pan na myśli?”. „Pani Melek, niestety twoja córka niczego nie pamięta… Ona straciła pamięć”. Melek jest zdruzgotana tą wiadomością.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.