414: Po zderzeniu samochody zatrzymują się tuż nad urwiskiem. Selim wysiada z auta i od razu sprawdza, co z Zeynep. Jego żona jest nieprzytomna i ma ranę na głowie. Selim chce ją wyciągnąć na zewnątrz, ale powstrzymuje go Koray, krzycząc: „Nie pozwolę ci na to!”. Między mężczyznami wywiązuje się ostra bójka. Pelin w tym czasie wyciąga Zeynep na zewnątrz. Prosi ją, by otworzyła oczy. Selim okłada pięściami Koraya, aż ten traci przytomność. Natychmiast podbiega do żony, ale ta nadal nie reaguje. Pelin chwyta za komórkę i dzwoni po pogotowie.
Akcja przenosi się do domu Feride. Melek mówi do siebie: „Myślę, że jeszcze nie jest za późno. Mam okazję zacząć od nowa. Najlepszą rzeczą dla mnie będzie wyjechać stąd i zacząć nowe życie”. Następnie kobieta oddzwania do mężczyzny, który zaoferował jej pracę w Ankarze. „Dzień dobry, czy rozmawiam z panem Yildirimem?” – pyta. „Tak, z kim mam przyjemność?” – pyta mężczyzna po drugiej stronie. „Mówi Melek Ozer. Niedawno rozmawialiśmy przez telefon. Zdecydowałam się przyjąć pana propozycję”. „Świetnie. Zapewniam, że nie będzie pani żałować tej decyzji”. „Proszę mi powiedzieć, kiedy mogę zacząć?”.
„Najlepiej od razu. Jutro wyjedzie pani do Ankary. Oczywiście wszystkie koszta podróży zostaną przez nas pokryte” – oznajmia Yildirim. – „Jeśli ma pani jakiekolwiek wątpliwości dotyczące transportu lub zakwaterowania, proszę dać nam znać”. Akcja przenosi się do szpitala. Selim i Pelin niespokojnie chodzą po korytarzu. „Wiem, że to wszystko stało się z mojej winy” – przyznaje dziewczyna. – „I to przeze mnie ten psychopata pojawił się w twoim życiu. Ale naprawdę nie chciałam tego”.
„W porządku, Pelin. Najważniejsze, żeby Zeynep nic nie było” – mówi Selim. „Rozumiem, ale… Czuję się bardzo winna z powodu tego wszystkiego” – oznajmia dziewczyna. – „Proszę, wybacz mi…”. „Pelin, proszę, nie przepraszaj. Zrozum moją troskę”. „Rozumiem cię. Ja też jestem strapiona z powodu Zeynep. Naprawdę. Ale raz jeszcze proszę cię, wybacz mi. Błagam cię…”. „Pelin, ten człowiek omal nas nie zabił. Moja żona jest w takim stanie jedynie przez was. Stało się coś bardzo poważnego. Dlaczego nie możesz tego zrozumieć?”. „Rozumiem i jestem świadoma błędu, który popełniłam. Obiecuję ci, że nigdy więcej nie spotkam się z tym psychopatą. Uwierz mi”.
„Chciałabym móc cofnąć czas, ale to nie jest możliwe” – kontynuuje Pelin. – „Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo żałuję tego, co zrobiłam. Błagam, wybacz mi”. „W porządku, Pelin…” – mówi Selim. – „Ufając, że tego nie powtórzysz, wybaczam ci”. „Naprawdę, naprawdę ci dziękuję! I przysięgam, że nic z tych rzeczy już więcej się nie powtórzy”. W tym momencie z sali Zeynep wychodzi pielęgniarka. „I co z moją żoną?” – pyta Selim. „Pacjentka ma się dobrze, proszę się nie martwić” – odpowiada kobieta.
Szczęśliwy Selim wchodzi na salę żony. Zeynep jest już przytomna. Na czole ma przyklejony plaster. Jest roztrzęsiona i płacze. „Zeynep, jestem przy tobie. Spokojnie” – mówi mężczyzna. „Jestem taka przerażona. Mogliśmy tam umrzeć…” – odzywa się dziewczyna. „Już po wszystkim. Nie musisz już się bać. Koray został aresztowany i poniesie surową karę”. „Jak… Jak mnie znalazłeś? Skąd wiedziałeś, gdzie jestem?”. „Pelin mnie poinformowała. Po zdjęciu poznała, gdzie jesteś. Inaczej nie mógłbym cię ocalić”.
Na salę wchodzi Pelin. „Cieszę się, że czujesz już się dobrze. Mam nadzieję, że wkrótce wrócisz do pełni sił” – mówi dziewczyna. „Pelin, dziękuję bardzo za wszystko, co dla mnie zrobiłaś” – mówi Zeynep. – „Dzięki twojej pomocy Selim mógł mnie ocalić”. „Zeynep, przyznaję, że czuję się winna. Chciałabym, aby tak się nie stało. Naprawdę bardzo przepraszam za wszystko, co się stało. Jest mi naprawdę przykro”. „Lepiej zapomnij o wszystkim, Pelin. To już jest przeszłość” – oznajmia Selim i zwraca się do żony: „Kochanie, potrzebujesz czegoś?”.
„Nic mi nie jest. Chciałabym już stąd wyjść” – mówi Zeynep. „Nie wolno nam się spieszyć. Musisz zostać tu jeszcze trochę” – przekonuje Selim. „Ale naprawdę nic mi nie jest, tak powiedział doktor. Chcę opuścić ten szpital”. „Dobrze, ale kiedy wrócimy do domu, wszyscy zapytają, co się stało. I co wtedy odpowiemy, Zeynep?”. „Nie wiem…”. „Może powiemy, że przewróciłaś się na schodach? Nie chcę ich bardziej zamartwiać”. „Dobrze, czas na mnie, abym już poszła” – mówi Pelin. „Poczekaj, zabierzesz się z nami” – proponuje Selim. „Nie, dziękuję, wrócę sama. Mam nadzieję, że szybko dojdziesz do siebie, Zeynep. Do zobaczenia”.
Pelin opuszcza salę. Selim pomaga podnieść się żonie z łóżka. „Na pewno wszystko w porządku?” – dopytuje. „Nic mi nie jest. Nie musisz się martwić” – mówi Zeynep. „Jak to mam się nie martwić?”. „Nie musisz się martwić, ponieważ wiem, że nic mi się nie stanie u twojego boku”. Akcja przeskakuje do wieczora. Melek pakuje swoją walizkę. „Feride, możesz podać mi resztę rzeczy?” – pyta mama Elif. „Nie dam ci ich” – odpowiada dziewczyna. – „Przyjaciółkę, proszę, nie rób tego. Znajdziemy rozwiązanie, jestem pewna”. Nagle w domu rozlega się dzwonek do drzwi. „Otworzę!” – dobiega głos Elif.
„Feride, nie komplikuj już tego” – prosi Melek. – „Wiem, że podejmuje najlepszą decyzję”. „Przyjaciółko, naprawdę cię nie rozumiem” – mówi dziewczyna. – „Posłuchaj, twoja decyzja jest bardzo nagła. Zrozum, że zamierzasz wywrócić swój świat do góry nogami. Poważnie myślisz, że wszystko będzie dobrze, tylko dlatego, że odejdziesz?”.
W tym momencie do pokoju wchodzi Tulay. „Dobry wieczór” – mówi żona Veysela. Następnie patrzy na stojącą przy Melek walizkę. – „Co się dzieje? Dlaczego się pakujesz?”. „Tulay, może tobie uda się ją przekonać” – odzywa się Feride. „Co się stało? Wyprowadzasz się z domu?”. „Tak, właśnie został sprzedany. Ale to nie dlatego Melek chce odejść…”. „Feride…” – prosi mama Elif. „Ach, powiedzcie mi, co się tu dzieje!” – rozkazuje Tulay. „Melek wyjeżdża do innego miasta. Do Ankary”. „Co?! Do Ankary?!”.
Akcja przenosi się do salonu w rezydencji Emiroglu. „Właśnie opuściliśmy wykład. Szliśmy do stołówki, a ja trzymałam książki w rękach” – opowiada Zeynep domownikom. – „A z naprzeciwka szła dziewczyna i chłopak…”. „I wpadliście na siebie?” – pyta Aliye. „Tak” – potwierdza Zeynep. „Nie” – odpowiada równocześnie Selim. – „To znaczy… Ci, którzy się zbliżali, nie widzieli Zeynep, ponieważ rozmawiali ze sobą. I doszło do kolizji z dziewczyną…”. „Z facetem…” – mówi Zeynep. – „To znaczy nie pamiętam dokładnie… W każdym bądź razie potknęłam się i spadłam ze schodów…”.
Akcja wraca do domu Feride. „Dlaczego nie możecie mnie zrozumieć?” – pyta Melek. – „To jest decyzja, która już podjęłam. To jest coś, co muszę zrobić”. „Dlaczego nie poszukasz tutaj pracy?” – pyta Tulay. „Mówiłam jej to już wielokrotnie” – oznajmia Feride. „Nie, nie pozwolę ci odejść!”. „Tulay, Feride… To jest coś, z czym muszę się uporać. Poza tym, zamiast mnie wspierać, tylko mnie obwiniacie”. „Na pewno tego właśnie chcesz? Rozważ to ponownie, Melek?”. „Zrozum, że to dla mnie wspaniała okazja. W ten sposób mogę… uciec od mojej przeszłości”.
„Naprawdę myślisz, że możesz zostawić wszystko i po prostu wyjechać?” – pyta Tulay. – „Zostawić tu wszystkich, którzy są dla ciebie ważni?”. „Tak musi się stać” – oświadcza Melek. „Pomyśl tylko o Elif. Zdajesz sobie sprawę, jak taka decyzja na nią wpłynie?”. „Robię to właśnie z jej powodu. Nie mamy już o czym rozmawiać. Zadzwoniłam i zaakceptowałam ofertę pracy”. „A Kenan? Nie porozmawiasz z nim?”. „Nie, Tulay. Nie teraz. Najpierw wyjadę i dopiero potem poinformuję go”. „Nie możesz tego zrobić w ten sposób. Kenan musi wiedzieć. To dotyczy także jego córki”. „Nie, to by tylko skomplikowało sprawy”. „Ale on musi wiedzieć. To jej ojciec”. „Uważam, że to dla nas najlepsza rzecz. Nie nalegaj więcej, proszę. Teraz muszę porozmawiać z moją córką”.
Akcja przenosi się do domu Emiroglu. Selim rozmawia z bratem. „Ten wypadek potoczył się tak, jak opowiadaliście?” – pyta Kenan, nie dając wiary w opowieść Zeynep i jej męża. „Nie rozumiem. Co masz na myśli?” – pyta Selim. – „Powiedzieliśmy ci prawdę. Zeynep tylko upadła”. „Cóż, milczałem, ponieważ nasza matka było obecna, ale… Proszę, powiedz mi, co naprawdę się stało?”. „W porządku, powiem ci prawdę. Koray… Koray porwał Zeynep…”. „Co?!”.
Melek wchodzi do pokoju dziewczynek. „Inci, Feride chce z tobą porozmawiać. Czeka na ciebie” – mówi kobieta. Córka Cemala doskonale rozumie, co kobieta ma na myśli i posłusznie opuszcza pokój. Melek siada na łóżku obok Elif. „Kochanie, jesteś smutna? Co się dzieje?” – pyta. „Nie. Tylko trochę…” – odpowiada dziewczynka. „A ucieszysz się, jeśli powiem ci, że będziemy mieli nowy dom?”. „Naprawdę, mamo?”. „Tak, naprawdę”. Elif przytula się do matki. „Jestem pewna, że będziesz miała wielu przyjaciół w tym miejscu” – mówi Melek. „Super. Ale Inci będzie z nami, prawda?” – dopytuje dziewczynka. – „Będzie mieszkała z nami w tym nowym domu?”. „Tak, ale najpierw będziemy musiały pojechać same…”. „Dobrze, a kiedy się tam wprowadzamy?”. „Jutro…”.
„Ojej, jak szybko” – mówi Elif. – „Ale ten dom jest blisko farmy?”. „Niestety. Jest bardzo daleko, maleńka…” – oznajmia Melek. „Więc gdzie on jest?”. „Jest w Ankarze, kochanie”. „To bardzo daleko od tego miejsca?”. „Tak…”. „Ale jak to? Czyli nie będę już w pobliżu mojego ojca? Będę strasznie za nim tęsknić…”. „Kochanie, będziesz odwiedzała swojego ojca…”. „Ale ja nie chcę jeździć tak daleko. Mój ojciec, Tugce i Inci będą tutaj. A także Zeynep, mój wujek Selim, moja babcia oraz pani Rabia. Ja nie chcę ich zostawić”. „Córeczko, posłuchaj mnie. Czasami w życiu jest tak, że choć między ludźmi jest wielka miłość, nie mogą już dłużej żyć razem…”.
„Nic z tego nie rozumiem” – oznajmia Elif. „Posłuchaj, czasami takie rzeczy się zdarzają. Poza tym sama chciałaś, byśmy mieszkały razem” – przypomina Melek. „Tak, ale chciałam być blisko farmy”. „Kochanie, będziemy często tu przyjeżdżać. Obiecuję. Musimy wyjechać. Wiem jednak, że szybko się przyzwyczaisz do nowego otoczenia. Wiem, że ci się spodoba. Co myślisz? Córko, proszę, nie komplikuj tego. Jeśli to nie byłoby konieczne, nie prosiłabym cię o to. Zrozum to, córko. Pojedziesz razem ze mną, prawda?”. Elif, choć bardzo nie podoba jej się ten pomysł, z głębokim smutkiem w oczach nieśmiało potakuje.
Akcja wraca do rozmowy braci Emiroglu. „To jest psychopata! Gdybyś nie zdążył na czas, Zeynep mogłaby być martwa!” – krzyczy Kenan. „Spokojnie, Koray jest już w rękach policji” – oznajmia Selim. „Nie mogę tego pojąć! Porwał ją w biały dzień i omal nie doprowadził do śmieci!”. „Bracie, byłem bardziej zdenerwowany niż ty. Ale chcę już o tym zapomnieć”. „Czy jesteś pewien, że z Zeynep wszystko jest dobrze?”. „Tak, nie martw się”. „Selim, to nie są żarty. Zabierzmy ją do szpitala, niech wszystko dobrze sprawdzą”. „Bracie, byliśmy w szpitalu. Wszystkie potrzebne badania zostały wykonane. Zeynep nic nie jest”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Melek i Elif opuszczają dom Feride. „Mamo, proszę, nie wyjeżdżajmy” – błaga dziewczynka. „Musimy, córko” – przekonuje Melek. „Ale ja nie chcę wyjeżdżać…”. „Posłuchaj, rozmawialiśmy już na ten temat. Nie nalegaj więcej, proszę”. Nagle pojawia się Kenan. „Tata!” – cieszy się Elif. „Melek, nie wyjeżdżajcie” – prosi mężczyzna. „Musimy” – oznajmia kobieta. „Dobrze, jak chcesz. Ale ja też z wami jadę”. Melek uśmiecha się. Kenan bierze jej walizkę i razem odchodzą… Wszystko jednak okazuje się być jedynie snem Melek.
W domu Emiroglu wszyscy zasiadają do śniadania. „A gdzie są Zeynep i Selim?” – pyta Kenan. „Nie ma ich. Poszli razem coś kupić…” – odpowiada Tulay. Tymczasem Selim i Zeynep są już pod domem Feride. Brat Kenana pakuje bagaż Melek do samochodu. „Posłuchaj, powinnaś to jeszcze przemyśleć” – uważa Zeynep. – „To nie jest właściwie… I nie rozumiem, dlaczego zdecydowałaś się pojechać do Ankary”. „Wystarczy już, Zeynep. To jest najlepsze dla nas wszystkich” – oznajmia mama Elif. – „Tłumaczyłam ci to już”. „Co pomyśli sobie Kenan, kiedy się dowie? Jak wytłumaczysz mu tak nagłą decyzję?”. „Mam nadzieję, że uzna, że zrobiłam to dla naszego wspólnego dobra”.
„Elif, a co ja zrobię, kiedy ty nie będziesz ze mną?” – pyta Inci. „Ja też nie chcę ciebie opuszczać” – oznajmia córka Kenana. „Więc nie odchodź”. „Poważnie, nie chcę wyjeżdżać. Mamo, zostańmy tutaj…”. „Córko, proszę, nie nalegaj”. „Melek, przemyśl to jeszcze. Pojedźmy na farmę i tam wszyscy to przedyskutujmy” – proponuje Selim. „Decyzja została już podjęta. Nie ma nad czym dyskutować”. „Ale to nie może być tylko twoja decyzja. Elif jest także córką Kenana, nie zapominaj o tym. To bardzo złe, że chcesz odseparować Elif od swojego ojca”. „To nie jest powód. Dobrze wiesz, dlaczego muszę odejść”.
„Melek, nie zrozumiałem niczego, co mi powiedziałaś” – oznajmia Selim. – „I naprawdę nie chcę tego zrozumieć. To co robisz, to zwykła ucieczka”. „Selim, wystarczy już, proszę!” – gorączkuje się Melek. – „Jeśli nie chcesz mnie zabrać, Elif i ja pojedziemy taksówką”. „W porządku, zawiozę was. Ale chcę, żebyś coś zrozumiała, Melek. Nie popieram tego, co robisz. I nigdy się do tego nie przekonam, ponieważ to co robisz, nie jest właściwe”.
Melek żegna się z Feride, a Elif z Inci. Następnie obie wsiadają do samochodu Selima. Tymczasem Serdar i Gonca wracają z podróży poślubnej. „Ach, co za wspaniały miesiąc miodowy” – oznajmia dziewczyna, rozsiadając się na kanapie. – „Barcelona bardzo mi się spodobała. Może wybierzemy się tam też w przyszłym roku?”. „Możemy, kochanie…” – odpowiada Serdar bez zainteresowania. Jego myśli są zaprzątnięte jego córką. Do pomieszczenia wchodzi Veysel. „Dzień dobry. Jak wam minął miesiąc miodowy?” – pyta mąż Tulay. „Było fantastycznie. Jak w bajce” – zachwyca się Gonca. „Mam nadzieję, że kiedyś zwiedzicie cały świat”. „Ty także powinieneś zabrać gdzieś swoją żonę”.
„Och, gdybym miał jeszcze na to czas” – wzdycha Veysel. „Kochanie, usiądź. Nie zmęczyłeś się?” – pyta Gonca męża, który cały czas stoi przed oknem. „Nie, nie chce mi się…” – odpowiada Serdar. „Veysel, możesz zanieść nasze bagaże?” – prosi dziewczyna. Szofer posłusznie bierze walizki i zanosi je na górę. „Co się dzieje?” – pyta Gonca. „Podjąłem decyzję” – oznajmia Serdar. – „Chcę odzyskać moją córkę”. „Kochanie, już rozmawialiśmy na ten temat. Nie możesz tego zrobić bez wszczęcia odpowiednich procedur”. „Jestem biologicznym ojcem Tugce!”. „Wiem, ale musisz to udowodnić”.
„Proces sądowy zająłby dużo czasu. Wiesz, że nie mam tyle cierpliwości” – oświadcza Serdar. – „Mam zamiar po prostu pójść po moją córkę”. „Ale jak to zrobisz?” – pyta Gonca. – „Proszę, posłuchaj mnie, to nie jest właściwe”. „Myślałem o tym bardzo długo. Pójdę po moją córkę. Jeśli chcą mieć proces, to będą go mieli. Ale od dzisiaj moja córka będzie razem ze mną”. Czy Tugce trafi pod opiekę Serdara?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.