441: Melek wychodzi ze szwalni i udaje się pod antykwariat. Na schodach stoi Yusuf i pije herbatę. „Tak mi przykro” – mówi kobieta. – „Cóż, nie wiem, co ci powiedzieć, ale… Chcę cię przeprosić za wszystko, Yusuf. Źle to wszystko zrozumiałyśmy. Naprawdę przepraszam. Córka powiedziała mi, że uratowałeś jej życie. Nie wiem nawet, jak ci dziękować”. „Każdy na moim miejscu zrobiłby to samo” – odzywa się Yusuf. „Cóż, nie wiem… Będzie lepiej, jeśli już pójdę. Miłego dnia”. Akcja przeskakuje do wieczora. Elif jest w pokoju swojej mamy. „Dorosłym wydaje się, że są mądrzejsi i wiedzą więcej od dzieci, ale nie zawsze tak jest” – oznajmia Melek.
„Nie rozumiem, mamo” – mówi Elif. „Miałaś absolutną rację, kiedy mówiłaś, że Yusuf jest niewinny” – przyznaje Melek. – „I to była prawda”. „Wiedziałam, że bibliotekarz jest dobrą osobą”. „Tak jest, moje życie. Yusuf opuścił już więzienie i to dzięki tobie”. „Bardzo się cieszę. Yusuf musi być teraz naprawdę szczęśliwy, prawda? Choć z drugiej strony pewnie czuje smutek, bo nie ma przy nim jego pieska. Na pewno martwi się o niego”. „Jeśli chcesz, mogę jutro odnieść pieska”. „Nie, chciałabym oddać go własnymi rękoma. Mogę ci towarzyszyć, mamo? Proszę…”. „Oczywiście, moje życie”. „Bardzo cię kocham. Jesteś najlepszą mamą”.
Nazajutrz rano Melek i Elif zjawiają się w antykwariacie Yusufa. Mężczyzna bierze swojego czworonożnego przyjaciela na ręce. „Zaopiekowałam się nim pod pana nieobecność” – tłumaczy Elif. Akcja przeskakuje o dwa dni. Elif schodzi na śniadanie ubrana w mundurek szkolny. To będzie jej pierwszy dzień w nowej szkole. „Jak wyglądam?” – pyta dziewczynka. „Kochanie, wyglądasz pięknie w tym mundurku” – zachwyca się Zeynep. Wszyscy zasiadają do stołu. Akcja przenosi się do rezydencji Karapinara. Arzu budzi się. W nocy śniła o córce, która właśnie wraca do szkoły. Kobieta wstaje z łóżka i udaje się do pokoju, który Serdar przygotował dla Tugce. Tam bierze do rąk zdjęcie córki. Dziewczynka ubrana jest na nim w szkolny mundurek.
„Wydaje się, jakby czas stanął w miejscu” – mówi Arzu. – „Ale my jesteśmy tak daleko od siebie. Ty nie możesz przyjść do mnie, ani ja do ciebie… Już cię więcej nie zobaczę. Dla mnie na zawsze pozostaniesz siedmioletnią dziewczynką. W myślach cały czas słyszę twój radosny głos. Powinnaś być nadal przy swojej matce, ale nie martw się, córko. Zemszczę się na wszystkich, którzy mi ciebie zabrali. Dzisiaj powinnaś siedzieć w szkolnej ławce, a jesteś w grobie. I to wszystko przez tę głupią Elif. Ale bez obaw, kochanie. Obiecuję, że nie pozwolę jej usiąść w szkolnej ławce. Nie pozwolę!”.
Elif zakłada szkolny plecak. „Tugce, dlaczego nie ma cię z nami? Także powinnaś iść do szkoły” – szepcze Aliye, a po jej policzkach płyną łzy. „Ach, nie mów tak” – prosi Zeynep. – „Elif będzie smutna”. Dziewczynka żegna się z Inci, Aliye i Zeynep i opuszcza dom razem z Melek i Feride. Selim zatrzymuje się przy drzwiach i zwraca się do żony: „Jak poszedł twój egzamin?”. „Eee… Porozmawiamy później” – odpowiada Zeynep.
Akcja wraca do rezydencji Karapinara. Na balkonie Gonca i Serdar jedzą śniadanie. „Jak tam postępy budowy domu?” – pyta dziewczyna. – „Kiedy prace dobiegną końca?”. „Cóż… Myślę, że wszystko skończy się na wiosnę” – odpowiada Serdar. – „Nie chcę, żeby ten dom był zwyczajny. Chcę dla ciebie czegoś wyjątkowego. A to oczywiście wymaga czasu. Ale kiedy budowa się zakończy, sama przyznasz, że warto było czekać”. „A kto zajmie się projektem aranżacji wnętrz?”. „Och, to jedna z najlepszych i najbardziej uznanych osób. Naprawdę nie musisz mieć obaw. Twój mąż dopnie wszystko na ostatni guzik. Dobrze, ale teraz na mnie już czas. Ktoś musi zarabiać pieniądze, żeby skończyć budowę naszego pięknego domku”.
Serdar wstaje od stołu i odchodzi. „Nic się nie skończy, bo nie ma żadnego domu. Przeklęty kłamca” – mówi z odrazą Gonca. Akcja przenosi się przed szkołę. „Jesteś podekscytowana?” – pyta Feride. – „Wiesz, ja zawsze bardzo się ekscytowałam pierwszego dnia zajęć. Wiem, że czujesz się trochę nerwowo”. „Troszeczkę” – potwierdza Elif. „Spróbuj się uspokoić, w porządku? Jestem pewna, że szybko nawiążesz dobry kontakt ze swoimi nowymi przyjaciółmi”. W tym momencie pod bramą szkoły pojawia się… Arzu! Kobieta patrzy na Elif i Feride. „Kim jest ta dziewczyna?” – zachodzi w głowę Karapinarówna. – „Wydaje mi się, że gdzieś już ją widziałam. Zresztą, nie obchodzi mnie to. Jeżeli ja nie mogę przyprowadzić mojej córki do szkoły, oni też tego nie zrobią. Wszyscy zapłacą za wielką krzywdę, którą mi wyrządzili. A przede wszystkim Melek i Elif”.
W następnej scenie widzimy, jak Elif wraz z nauczycielką wchodzi do swojej nowej klasy. Wszyscy inni uczniowie siedzą już w ławkach. „Dzień dobry, dzieci” – mówi nauczycielka. „Dzień dobry!” – odpowiadają chórem dzieci. „Możecie usiąść. Przedstawiam wam waszą nową koleżankę. Powitajcie Elif”. „Cześć, Elif!” – zakrzykują dzieci. „Elif, możesz usiąść tam, gdzie chcesz. Miejsce obok Taylana jest wolne”. „Chodź, Elif” – mówi chłopiec, odsuwając się na bok ławki. „Zaczynamy nowy rok, dzieci” – oznajmia nauczycielka. – „W tym roku będziecie musieli uczyć się znacznie więcej, niż w poprzednich latach, ponieważ doszły wam nowe przedmioty”.
„Czy znowu będziemy chodzić na piesze wycieczki?” – pyta jeden z chłopców. „Nie pytamy bez uprzedniego podniesienia ręki” – przypomina nauczycielka. – „I tak, jeśli będziecie dobrze się uczyć, będziemy chodzić na pikniki i wycieczki. Dobrze, zaczynajmy już lekcję”. Jedna z dziewczynek trąca drugą w ramię i mówi: „Beril, spójrz. Ta nowa dziewczynka ma włosy zupełnie jak Elsine”. „Nie, to nieprawda. Ta dziewczyna ma okropne włosy” – odpowiada Beril, która od samego początku patrzy spod byka na Elif. „A ja myślę, że to urocze”. „Proszę, wiem, że jesteście zainteresowane nową koleżanką, ale zapoznacie się z nią w czasie przerwy” – upomina rozmawiające dziewczynki nauczycielka.
Tymczasem Cevahir udaje się do szwalni. Nagle zatrzymuje się i ze zdumieniem patrzy na antykwariat. „Co się tam dzieje? Dlaczego jest otwarty?” – zachodzi w głowę mężczyzna i udaje się do księgarni. Widzi tam Yusufa. – „Co ty do diabła tu robisz?! Uciekłeś z więzienia? Odpowiadaj, mówię do ciebie! A może przekupiłeś kogoś? Kto wie, czego dopuściłeś się teraz? Posłuchaj mnie dobrze, nikt cię nie chce w tym miejscu. Rozumiesz? Nikt nie chce widzieć twojej głupiej twarzy w tym miejscu! Nie wiem, co zrobiłeś, aby wydostać się z więzienia, ale tutaj nie masz już nic do roboty. Doprowadzę do tego, że niedługo stąd znikniesz. Zapamiętaj to sobie!”.
Wściekły Cevahir wchodzi do szwalni. „To kłamca! Przeklęty imbecyl!” – grzmi mężczyzna. – „Wciąż mnie prowokuje! Kim on do diabła jest?!”. „Co się stało, panie Cevahirze? Kto pana tak zdenerwował?” – pyta Gulay. „Dlaczego nic mi nie powiedziałyście, że ten drań wyszedł z więzienia?!”. „Ma pan na myśli bibliotekarza?”. „Wczoraj go wypuścili” – oświadcza Bahrije. „Dlaczego? Jak mogli puścić mordercę?!”. „Spokojnie, on nie jest zabójcą”. „Jak to nie? Czy nie znaleźli u niego broni?”. „Znaleźli, ale okazało się, że morderstwo nie było dokonane tą bronią”. „Nie interesuje mnie to! Powinni znaleźć inne dowody! Ten człowiek to morderca!”.
„My też tak myślałyśmy, ale on naprawdę nie jest winowajcą” – przekonuje Gulay. „Jakimś sposobem oszukał policję, ale chociaż wy mu nie wierzcie!” – mówi Cevahir. „Ale raport…”. „Nie dbam o raporty! Nie broń tego mordercy!”. Bahrije przynosi jakiś dokument. „Panie Cevahirze, to przyszło do ciebie” – oznajmia kobieta. „Co to jest?” – pyta szef. „Kara, ponieważ otworzyliśmy szwalnię, kiedy ta była jeszcze zabezpieczona taśmami…”. „Niech to szlag! Patrzcie, jak ten czubek nam szkodzi!”.
Tymczasem Gonca przynosi kawę mężowi. „Dziękuję ci, kochanie” – mówi Serdar. „Posłuchaj, cały czas pracujesz. Chciałabym spędzić z tobą trochę czasu” – oznajmia Gonca. „Przepraszam, kochanie, ale mam dużo do zrobienia”. „Nie wymagam od ciebie wiele. Proszę tylko, żebyśmy wyszli na świeże powietrze”. „Musisz zrozumieć. Mam naprawdę bardzo dużo pracy”. Dziewczyna odchodzi. „Teraz dowiem się wszystkiego, co przede mną ukrywasz, Serdar” – mówi do siebie. – „Już dłużej nie będziesz mnie oszukiwał. Odkryję wszystkie twoje kłamstwa”.
Akcja przenosi się do rezydencji Emiroglu. Umit wchodzi do gabinetu Selima. „Martwiłem się o ciebie” – mówi mąż Zeynep. – „Gdzie byłeś przez ten czas?”. „Wybacz mi. Musiałem zająć się innymi rzeczami” – odpowiada prawnik. „Inne rzeczy? Czyżbyś miał na myśli kobietę?”. „Nie, Selim, to nie to. Miałem sprawy rodzinne”. „W porządku, nie będę nalegał, nie martw się”. „Przygotowałem raport z bieżącej działalności. Obejrzyj”.
Akcja przenosi się do szkoły, gdzie trwa przerwa. Kilkoro dzieci zebrało się wokół Elif. „Zostaniesz już w naszej klasie?” – pyta dziewczynka. „Tak, będę tu już do końca” – odpowiada córka Melek. „Masz bardzo ładne warkoczyki”. „I bardzo długie” – dodaje Taylan. „Dziękuję” – mówi Elif. „Masz też bardzo piękne długopisy. Zobacz, ja swój dostałam od swojej siostry”. „Ja także mam siostrę. Nazywa się Zeynep”.
Na korytarzu Beril rozmawia z kolegą z klasy. „Nadal gadają, że jej włosy są piękne” – mówi oburzona dziewczynka. – „A to wcale nie jest prawda!”. „Beril, jesteś po prostu zazdrosna” – stwierdza chłopiec. „Wcale, że nie!”. „Jesteś!”. „A ty jesteś gruby! Grubas! Grubas!”. Tymczasem na ławce przed szkołą siedzi Feride. Rozmawia przez telefon z Melek. „Ach, żebyś ją widziała. Była bardzo podekscytowana” – mówi dziewczyna. „Co teraz robi?” – pyta Melek. „W rzeczywistości ma teraz przerwę, ale nie wyszła bawić się na zewnątrz”. „Na pewno zapoznaje się z nowymi przyjaciółmi. Chciałam cię tylko zapytać, czy nie ma żadnych problemów”.
„Nie ma, możesz być spokojna” – zapewnia Feride. – „Nic złego się nie dzieje”. „Dziękuję, Feride. Nie wiem, co bym zrobiła bez twojej pomocy” – oznajmia Melek. W tym czasie za bramą nadal jest Arzu. „Dlaczego ona jeszcze stąd nie odeszła?!” – pyta zniecierpliwiona Karapinarówna. Czy uda jej się porwać Elif ze szkoły?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.