456: Akcja odcinka rozpoczyna się w domu Veysela. Mężczyzna pokazuje synowi swoje wspólne zdjęcie z żoną. „Murat, spójrz tylko na twarz Tulay” – mówi Veysel. – „Zobacz, jaka jest niewinna. Nie możesz sobie wyobrazić, jak wyglądała, kiedy zobaczyła mnie na farmie. Spojrzała takim wzrokiem, jakby chciała mnie nim zastrzelić”. „Mówisz tak, ale spójrz na to z jej perspektywy. Skąd Tulay może wiedzieć, że Mualla ma obsesję na twoim punkcie?”. „W porządku, masz rację. Ale ja poszedłem jej wszystko wyjaśnić, ale ona mnie nie słuchała. Co mam zrobić? Umrzeć? Moje serce i dusza płoną. Żadni strażacy nie ugasiliby tego pożaru. Bez Tulay jestem nikim. Jestem martwy”.
„Wiem!” – zakrzykuje nagle Murat. „Co wiesz?” – pyta Veysel. „Mam świetny plan, aby Tulay ci wybaczyła. Na samym początku musisz się położyć”. „Co to za debilny plan?!”. „Pozwól mi wyjaśnić, tato. Posłuchaj, najpierw położysz się, by wyglądało na to, że jesteś chory, a potem…”. Akcja przenosi się do rezydencji Emiroglu. Melek, Zeynep i Tulay siedzą w salonie. „Zeynep, powinnaś się już położyć i odpocząć. Jutro rano idziesz do pracy” – mówi mama Elif. – „Coś się stało?”. „Ty jeszcze o niczym nie wiesz. Nie znalazłam okazji, żeby ci powiedzieć” – oznajmia żona Selima. „O co chodzi?”. „Zostałam wyrzucona z pracy…”.
„Dlaczego?!” – pyta zaskoczona Melek. „Dzisiaj miałam pójść do pracy, ale z powodu pożaru nie mogłam” – tłumaczy Zeynep. „Dlatego cię zwolnili?” – nie może uwierzyć Tulay. „Tak. Pan Emrah myślał, że okłamuje go”. „Boże, co z niego za człowiek?”. „Nieważne. Pod pewnymi względami stało się nawet dobrze. Rozmawiałam z panem Umitem. Pomogę mu w zarządzaniu firmą”. „Firma bardzo ciebie potrzebuje. Wszyscy ciebie potrzebujemy” – mówi Melek. Nagle do salonu wchodzą dziewczynki. Na talerzach niosą własnoręcznie przygotowane ciasteczka. „Zrobiłyśmy je dla was” – oznajmia Elif. „Żebyście były szczęśliwe” – dodaje Inci.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Arzu spotyka się z Umitem na wybrzeżu. „Ogień wszystko strawił. Wezwali straż, ale było już za późno” – opowiada mężczyzna. – „Starty są ogromne. Jeśli wcześniej byli w trudnej sytuacji, to teraz są na samym dnie”. „Nie obchodzi mnie ich sytuacja materialna. Chcę wiedzieć, jak bardzo cierpią” – oznajmia Arzu. – „W jakim stanie są Melek i Aliye?”. „Wszyscy są jak pogrążeni w żałobie. Aliye jest kompletnie załamana”. „A Melek?”. „Nie widziałem jej”. „Może była w pracy?”. „Możliwe. Ale Zeynep właśnie straciła pracę”. „Tak bardzo się cieszę. Jeszcze tylko chwila i całkowicie zrujnujemy Emiroglu”.
„Zaiste, to prawda” – potwierdza Umit. – „Są w bardzo trudnej sytuacji. I ja sam wykonałem dobrą robotę, zaufali mi. Powiedziałem, że wszystko będzie dobrze. Selima nie ma przy nich, więc są jeszcze bardziej zdesperowani”. „Zatem koniec niezwyciężonej rodziny Emiroglu jest już bliski” – stwierdza Arzu. „Zgadza się. Z tej sytuacji nie ma już wyjścia, jestem pewien”. Tymczasem Melek spotyka się z nowym adwokatem. „Czy widzi pan szansę na szybkie wyjście Selima z więzienia?” – pyta kobieta. „Przyjrzałem się tej sprawie, zanim pani tu przyszła” – oznajmia prawnik. – „Bez wątpienia muszę przyznać, że to bardzo trudny przypadek. Chociaż nie jest zupełnie beznadziejny”.
„Pracowałem przy wielu sprawach tak trudnych jak ta” – mówi dalej adwokat. – „I we wszystkich uzyskałem korzystny wynik”. „To prawda. Słyszałam, że jest pan doskonałym prawnikiem” – potwierdza Melek. „Dziękuję. Proszę być spokojną, pan Selim wróci do domu w możliwie najkrótszym czasie”. „To dla nas takie trudne. Robimy wszystko, by naprawić tę sytuację i jedyne czego pragniemy, to by ten koszmar się skończył”. „Potraktuję tę sprawę priorytetowo, ale musicie dać mi niezbędny czas na zbadanie każdych, nawet najdrobniejszych szczegółów. Muszę także pomówić z panem Fatihem, by dowiedzieć się, co zrobił do tej pory. Może porozmawiać pani z moją asystentką. Poinformuje panią o wszystkich opłatach”. Melek podaje dłoń adwokatowi i opuszcza jego gabinet.
Zeynep odwiedza męża w więzieniu. „Selim, jak się masz?” – pyta dziewczyna. „Dobrze. Na ile to możliwe…” – odpowiada Selim. „Nie wyglądasz najlepiej”. „Nie. Noce tutaj są bardzo zimne. To trudne, ale nic mi nie jest”. „Przynajmniej dobrze was odżywiają?”. „Tak. Oczywiście obiady nie są tak dobre jak twoje, ale da się przeżyć”. „Selim, wiesz, że wszystko będzie dobrze, prawda? Spójrz, znaleźliśmy świetnego adwokata, który wygrywa wszystkie swoje sprawy. Dzięki niemu wyjdziesz stąd w krótkim czasie. Melek właśnie poszła z nim porozmawiać. Mam nadzieję, że będzie miała dobre wieści”.
„Dlaczego nie poszła do pracy? Nie będzie miała problemów?” – pyta Selim. „Spokojnie, wzięła dzień wolny” – odpowiada Zeynep. „Powiedz, jak idzie nasz biznes? Bardzo się o to martwię”. „Wszystko jest bardzo dobrze. Ja zajmuję się biznesem. Z pomocą pana Umita ze wszystkim sobie poradzę”. Tymczasem Melek rozmawia z sekretarką adwokata. „Ale to bardzo dużo pieniędzy” – przeraża się mama Elif. – „Nie możemy dostać jakiejś zniżki?”. „Bardzo mi przykro, ale pan Muzafer nie daje zniżki dla nikogo” – odpowiada pracownica. „Rozumiem… Porozmawiam zatem z rodziną i wtedy się skontaktuję”.
Akcja wraca na wybrzeże. „Musimy wykorzystać ich ciężkie chwile” – tłumaczy Arzu. – „Nie wierzą, że to jedyne wyjście. Wszystko zależy od jednego podpisu. Myślisz, że możesz to zrobić?”. „Jestem pewien, że to podpiszą” – zapewnia Umit. „Doskonale. Emiroglu upadną na samo dno”. Tymczasem Asuman wraca do domu. „Gdzie byłaś?” – pyta Erkut. „Jadłam śniadanie z moimi przyjaciółkami” – odpowiada dziewczyna. „Jakimi przyjaciółkami?”. „Z Yasemin i innymi dziewczynami z sąsiedztwa”. „I dlaczego nic mi o tym nie powiedziałaś?”. „Dopiero wieczorem się zgadałyśmy. Już spałeś i nie było sensu cię budzić”.
„W porządku, ale wydaje mi się dziwne, by jadać śniadania na mieście w naszej sytuacji. Czy my jesteśmy bogatymi ludźmi?” – pyta Erkut. „Zostałam zaproszona, więc nie musiałam martwić się o koszty” – odpowiada Asuman. Tymczasem Melek udaje się do szwalni. Gdy mija antykwariat, zatrzymuje ją Yusuf. Mężczyzna przekazuje jej książkę. „To dla Elif” – oznajmia. „Przepraszam, nie mogę tego przyjąć” – mówi Melek. – „Może kiedyś ją kupię, kiedy przyjdę do księgarni z Elif”. „Nie, chcę po prostu jej ją dać”. Kobieta dziękuje i przyjmuje prezent.
Akcja przenosi się do szkoły. Gdy lekcje dobiegają końca, Beril prosi Elif o rozmowę. „Chcę, żebyś jutro się poddała i nie przystępowała do wyborów na przewodniczącego klasy” – oznajmia Beril. „I dlaczego mam to zrobić?” – pyta córka Melek. „Ponieważ to ja będę przewodniczącą! Ty dopiero co dołączyłaś do naszej klasy. W tamtym roku to ja byłam przewodniczącą i w tym też muszę nią być”. „W porządku, Beril. Jeśli chcesz być przewodniczącą, dla mnie nie ma problemu. Do jutra”. Elif odchodzi.
Tymczasem Melek wraca do rezydencji. Wchodzi do salonu, gdzie siedzą Zeynep i Aliye. Żona Selima jest bardzo smutna. „Coś się stało?” – pyta mama Elif. „Pan Umit zadzwonił do mnie pół godziny temu” – oznajmia Zeynep. – „Powiedział, że wkrótce tu przyjedzie. Musi nam powiedzieć coś bardzo ważnego”. „Och Boże, o co może chodzić? Może opowie nam coś więcej o pożarze?”. „Nie mamy pojęcia” – mówi Aliye. – „Powiedział tylko, że to bardzo ważne”. Wkrótce Umit zjawia się w posiadłości. „Wszyscy jesteśmy bardzo ciekawi, ponieważ powiedziałeś, że masz coś bardzo ważnego do przekazania” – mówi Zeynep. – „Nie wiemy, o co może chodzić”.
„Mam nadzieję, że już nie będzie więcej problemów” – dodaje Aliye. „Naprawdę nie wiem, jak wam to powiedzieć” – oznajmia Umit. – „Starałem się być optymistą, zawsze widząc szklankę do połowy pełną. Ale teraz, po dokładnych analizach, muszę przyznać, że byłem zbyt optymistyczny…”. „Co masz na myśli, synu? Mów wprost” – prosi Aliye. „Pracowałem całą noc. Liczyłem, ile strat poniosła firma w wyniku pożaru. Zbadałem również przychody, wydatki oraz długoterminowe zadłużenie i zdałem sobie sprawę, że znajdujemy się w naprawdę trudnej sytuacji. Nie ma możliwości, aby firma generowała dochody i pokryła powstałe szkody. Sytuacja z dnia na dzień będzie coraz gorsza”.
„Nie ma żadnego rozwiązania?” – pyta przerażona Aliye. „Jest tylko jedno wyjście z tej tragicznej sytuacji” – oznajmia Umit. – „Jeśli pozyskamy dużą pożyczkę, będziemy mogli zwiększyć produkcję i wrócić do pracy”. „W porządku, ale jaki bank w takiej sytuacji udzieli nam pożyczki?” – pyta Zeynep. „Jest na to pewien sposób…”. „Jaki?”. Umit długo milczy, bierze głęboki wdech i w końcu oznajmia: „Wzięcie pożyczki pod zastaw domu…”. „To niemożliwe! Nigdy na to nie pozwolę!” – wybucha Aliye. „To bardzo ryzykowny sposób, panie Umicie” – uważa Melek. – „Możemy stracić naszą posiadłość”. „Rozumiem was, ale…”.
„Nie! Nie rozumiesz znaczenia tego bogactwa!” – grzmi Aliye. – „W przeciwnym razie nie zasugerowałbyś czegoś takiego!”. „Pani Aliye, wiem, jak cenna jest dla was posiadłość, ale naprawdę nie ma innego wyjścia”. „Ten temat jest zamknięty! Nic takiego się nie stanie!”. „Mamo, nie odrzucaj tego tak od razu” – odzywa się Zeynep. – „Zostaliśmy przecież bez szklarni”. „Nie ma o czym rozmawiać. Nie straciłam jeszcze mojego umysłu, by zrobić coś takiego!”. „Zeynep, to naprawdę ryzykowne” – potwierdza Melek. – „Jeśli nie zwrócimy pożyczki na czas, bank może zabrać nam posiadłość”. „Wiem, że to ryzykowne, ale jeśli wszystko pójdzie dobrze, będziemy mogli wrócić do dawnej świetności”.
„Wszyscy macie rację, ale nie zdążyłem wam wytłumaczyć całej sytuacji” – mówi Umit. – „Prowadzenie firmy bez tej pożyczki jest niemożliwe. Nie możemy kontynuować biznesu bez pieniędzy. Nie możemy produkować. A jeśli nie będziemy produkować, nie będziemy mogli zarabiać. Zbankrutujemy. Możemy jednak ponownie zbudować szklarnię i do tego potrzebujemy pieniędzy. Znam kilku bankierów. Możemy zaciągnąć pożyczkę z odroczonym terminem spłaty”. „Nigdy! To się nigdy nie stanie!” – wyraża swój sprzeciw Aliye i wychodzi do ogrodu, by złapać świeżego powietrza.
„Naprawdę was rozumiem” – mówi Umit. – „Sytuacja jest bardzo trudna i naprawdę nie ma innego wyjścia”. „To jest trudna decyzja, zwłaszcza dla mamy” – stwierdza Melek. – „Powinniśmy przedyskutować to z Selimem”. „Ale nie powiedziałam mu nawet o pożarze szklarni” – oznajmia Zeynep. „Spokojnie, weźmiemy pożyczkę, przywrócimy biznes i nic nie stanie się z waszym majątkiem. Obiecuję”. „Panie Umicie, masz rację. Wiem, że będzie tak, jak mówisz” – oznajmia Melek. – „Ale nie możemy sami decydować. Potrzebujemy zgody pani Aliye”. „Musicie porozmawiać z nią tak szybko, jak to tylko możliwe. Sytuacja jet rozpaczliwa. Jeśli natychmiastowo nie podejmiemy działań, nie będzie ratunku. Ja już muszę iść. Proszę, dajcie mi szybko znać”.
Melek udaje się do altany, gdzie przebywa Aliye. „Wszystko w porządku?” – pyta mama Elif. „Nic mi nie jest, córko” – odpowiada pani Emiroglu. „Pan Umit już poszedł, chciałam sama z tobą porozmawiać”. „Ta posiadłość jest naszą fortecą, naszą ostoją. Wszędzie mam wspomnienia. Jak mogę się poddać? Jak usunąć z głowy wspomnienie biegających po ogrodzie dzieci?”. „Rozumiem twoją troskę. Nikt z nas tego nie chce. Ale pan Umit mówi, że na pewno nie stracimy majątku”. „Kiedy zacznie się tracić jedną rzecz, traci się kolejne. Najpierw straciliśmy stadninę, potem szklarnię, a teraz stracimy dom”.
„Mamo, rozumiem cię. Ta posiadłość i dla mnie jest bardzo ważna” – oznajmia Melek. – „Ten dom stał się też moim domem. Bardzo chcę, żeby moja córka, tak samo jak jej ojciec, dorastała tutaj”. Akcja przenosi się na wybrzeże, gdzie Umit ponownie spotyka się z Arzu. „I co? Zrobiłeś to?” – pyta Karapinarówna. „Jeszcze nie” – odpowiada mężczyzna. „Co masz na myśli? Mówiłeś, że to zrobisz!”. „Zrobię, nie martw się. Wszyscy zgadzają się za wyjątkiem Aliye. Ale i ona zgodzi się w ciągu najbliższych dni”. „Oni zabrali moją córkę! Teraz ja zabiorę im wszystko!”. „Arzu, uspokój się”. „Jak mam się uspokoić?! Od miesięcy czekam na ten dzień, a ty mi mówisz, żebym była spokojna i cierpliwa!”.
„Dokładnie. Bądź cierpliwa, a dostaniesz to, czego chcesz” – zapewnia Umit. – „Ale najpierw musisz nauczyć się mi wierzyć”. Akcja przenosi się do kuchni w rezydencji Emiroglu, gdzie są Zeynep, Tulay i Melek. „Siostro, rozmawiałaś z prawnikiem?” – pyta Zeynep. „Tak, rozmawiałam” – potwierdza mama Elif. „I co?”. „Nie jest dobrze…”. „To znaczy, ze jest negatywnie nastawiony do sprawy?”. „Nie. Przyznaje, że sprawa będzie trudna, ale możemy wyciągnąć Selima z więzienia z jego pomocą”. „To świetnie”. „Zgadza się, ale naszym problemem jest coś innego. Jego honorarium jest ogromne. Nie stać nas na tak duży wydatek”.
„Jak dużo?” – pyta Zeynep. „Piętnaście razy więcej od honorarium pana Fatiha” – odpowiada Melek. „Co?! Skąd weźmiemy tak dużo pieniędzy?”. „Ja też nie wiem”. „Siostro, nie podoba mi się wizja brania pożyczki pod zostaw posiadłości, ale jeśli to uczynimy, będziemy mogły pomóc również Selimowi”. „Będzie to miało bardzo zły wpływ na Aliye”. „Wiem, ale nie mamy innego wyjścia”. „Musi jakieś być. Na pewno…”. Do kuchni wchodzi Elif. „Mamo, czy z powodu pożaru wszyscy na farmie są tacy smutni?” – pyta dziewczynka. – „O czym rozmawiałyście, kiedy wysłałaś nas do pokoju?”.
„Ach, zapomniałam ci czegoś dać” – mówi Melek i wybiega z kuchni. Po chwili wraca z książką od Yusufa. – „Córko, to jest twoje. To prezent od pana Yusufa”. „Ach, bardzo się cieszę. Idę do swojego pokoju”. Elif zabiera książkę i udaje się do pokoju dziewczynek. Tam czyta podarowaną powieść Inci. Akcja przeskakuje do wieczora. Wszyscy siedzą przy stole w jadalni. „Ach, że też musiałam doczekać takich dni” – mówi w myślach Aliye. – „Brakuje członków rodziny i jedzenia…”. „Zrezygnowałam z kandydatury na przewodniczącego klasy” – odzywa się Elif. „Przecież powiedziałaś, że będziesz kandydować” – zauważa Melek. „Tak, ale zmieniłam zdanie”. „Dlaczego?” – pyta Zeynep. „Ponieważ Beril bardzo chce zostać przewodniczącą”.
„Kim jest Beril? Moja Elif byłaby lepszą przewodniczącą!” – oznajmia Inci. „Wycofałaś się tylko dlatego, że Beril chce zostać przewodniczącą?” – pyta Melek. „Tak. Ona była przewodniczącą już w zeszłym roku” – odpowiada Elif. „Na taką funkcję trzeba sobie zasłużyć. Spójrz, przewodniczącego wybiera klasa, tak?”. „Tak”. „No właśnie. Niech oni zdecydują, kogo chcą mieć za przewodniczącego. Jeśli i ty chcesz zostać przewodniczącą, nie możesz się wycofywać. Jeśli zrobiłaś jeden krok, nie możesz się poddać. Musisz walczyć do końca”.
Akcja przenosi się do rezydencji Karapinara. „Gonca, jeśli nie potrzebujesz niczego więcej, mogę już iść do domu?” – pyta Asuman. „Dobrze, idź” – zgadza się żona Serdara. „Kolacja jest w lodówce, ale nie jedz jej na zimno”. „W porządku, chociaż nie mam apetytu”. „Musisz coś zjeść, choć trochę”. Nagle Gonca chwyta się za brzuch i piszczy z bólu. „Wszystko w porządku?” – pyta Asuman. „Odczułam straszny ból…” – odpowiada Gonca. „Chodź, odprowadzę cię do pokoju”. „Zatrzymaj się. Okropnie mnie boli. Nie odchodź…”. „W takim razie jedziemy do szpitala”. „Nie bądź głupia, nie pójdę do szpitala”. „Ty się nie wygłupiaj. Nie widzisz w jakim jesteś stanie? Zaraz wezwę karetkę”. Asuman sięga po komórkę i wzywa ambulans. Czy ciąża Goncy zostanie uratowana?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.