459: Aliye stoi przed lustrem i przypomina sobie moment podpisania umowy o kredyt. „Co miałam zrobić? Nie było innego wyjścia” – tłumaczy się sama przed sobą kobieta. – „Mam nadzieję, że to pomoże wydostać mojego syna z więzienia”. Tymczasem w jadalni Zeynep nakrywa do stołu, a Melek rozmawia z kimś przez telefon. „Słucham, panie Yavuzie” – mówi mama Elif do słuchawki. – „Tak, jestem siostrą Meliha. Jak się pan ma? Miło mi to słyszeć. Ja również, dziękuję. Chciałabym wiedzieć, czy mogę się dziś z panem spotkać? Tak, po południu będzie idealnie. W porządku, to do zobaczenia”. Kobieta rozłącza się.
„Z kim rozmawiałaś?” – pyta Zeynep. „Z bardzo dobrym przyjacielem mojego brata” – oznajmia Melek. – „To bardzo miły człowiek. Zamierzam się z nim spotkać i opowiedzieć mu o naszej sytuacji. Poproszę go o pożyczkę. Mam nadzieję, że nam pomoże. Jeśli nie, zwrócę się o pomoc do pana Tunca. Nikogo więcej już niestety nie mam”. „Po śniadaniu pójdę do redakcji. Powinni zapłacić mi za te dni, które przepracowałam. Wiem, że to niewiele, ale dobre i to w naszej sytuacji”. W tym momencie do salonu wchodzi Aliye. „Nie martwcie się” – mówi pani Emiroglu. – „Wiem, że ten zły czas się skończy. Nie bądźcie smutne, w porządku? Chcę, żeby na waszych twarzach pojawił się uśmiech. A teraz siądźmy do śniadania”.
Akcja przenosi się do domu Veysela. Mężczyzna wraz z żoną siedzą w pokoju dziennym. Tulay płacze. „Nie spałaś przeze mnie całą noc” – mówi Veysel. „Co miałam zrobić? Nie mogłam zmrużyć oka w tej sytuacji…” – odpowiada kobieta. „Zrujnowałem wszystko. To koniec…”. „Nie zrobiłeś tego celowo. Widziałam wszystko”. „To nieistotne. Raniłem nożem tego człowieka i teraz nie żyje…”. „Nie mów tak. Został zabrany do szpitala, może żyje”. „Na mnie już czas. Poddam się, nie mogę dłużej czekać”. „Veysel, nie chcę, żebyś szedł na policję, dopóki nie znajdziemy dobrego adwokata”. „Co pomoże prawnik? Czy cofnie czas?”.
„Nie myśl negatywnie. Nie zrobiłeś tego celowo” – tłumaczy Tulay. – „Obrona własna to jedno, zaatakowanie kogoś celowo to drugie. Jest coś, co nazywa się samoobroną. Posłuchaj, jeśli poddasz się zanim znajdziemy adwokata, ci ludzie wsadzą cię do więzienia”. „Może masz rację, ale dobry adwokat kosztuje mnóstwo pieniędzy. Skąd je weźmiemy? To już postanowione, poddaję się”. „Veysel, błagam cię, nie rób tego…”. Mężczyzna całuje żonę i opuszcza dom. Akcja przenosi się do szpitala. Bahrije siedzi przy łóżku nieprzytomnego Cevahira. „Nic złego ci się nie stanie, wyzdrowiejesz” – mówi kobieta. – „Nie zniosłabym tego…”.
Nagle właściciel szwalni otwiera oczy. „Nareszcie się pan obudził” – mówi zadowolona Bahrije. – „Jak się pan czuje? Niedawno podali panu lekarstwa. Pielęgniarka powiedziała, że to zadziała”. „Dobrze…” – odpowiada Cevahir z grymasem bólu na twarzy. „Wkrótce poczuje się pan lepiej. Czy chcesz, żebym zrobiła coś dla ciebie?”. „Nie, dziękuję. Kiedy przybyłaś?”. „Gdy tylko się dowiedziałam. Byłam w szpitalu całą noc. Jestem przerażona tym wszystkim. Nie mogę uwierzyć, że ktoś ośmielił się zrobić coś takiego. Co to za człowiek?”. „Nie martw się, zajmę się nim. Zapłaci za to, co zrobił. Znajdę go i dopilnuję, by resztę życia spędził w więzieniu…”.
Melek odprowadza córkę do szkoły. W tym czasie inne pracownice są już w szwalni. „Gulay, ty jesteś jak gazeta. Powinnaś wiedzieć, kto dźgnął naszego szefa” – stwierdza Sukriye. „Pytałam już wszystkich sąsiadów i nikt nic nie wie” – odpowiada Gulay. „Najpierw morderstwo Yildiz, a teraz to. Co się tutaj dzieje?” – pyta Suna. „Jeśli te zdarzenia będą się powtarzać, nie będziemy już bezpieczne” – odzywa się Aysel. „A jak myślicie, kto był tym, kto dźgnął szefa?” – pyta Gulay. „Podejrzewasz kogoś?” – pyta Suna. „Może to był ten człowiek…”. „Jaki człowiek?”. „Mężczyzna z brodą”.
„To niemożliwe” – uważa Aysel. „Jesteś pewna? Cevahir bardzo go nienawidzi” – stwierdza Gulay. – „Być może to oni wczoraj walczyli”. „Już raz się pomyliłyśmy co do niego. Ostatecznie okazało się, że to dobry człowiek”. „Nie możemy go obwiniać o wszystko” – mówi Suna. – „Poza tym pan Cevahir wszystko powie, kiedy odzyska przytomność”. „Rozmawiałyście z Bahrije? Są jakieś informacje?” – pyta Aysel. „Niedawno z nią rozmawiałam” – oznajmia Gulay. – „Powiedziała, że opiekowała się nim przez całą noc”. W tym momencie do szwalni wchodzi Melek. „Dziewczyny, co się tu dzieje?” – pyta kobieta. „Nic jeszcze nie wiesz?” – pyta Gulay. „Nie wiem. Powiedzcie mi”. „Pan Cevahir jest w szpitalu” – odpowiada Aysel. „Co?!” – przeraża się Melek.
Veysel jest już na komisariacie. „Panie komisarzu, wszystko zaczęło się z powodu Cevahira” – tłumaczy mąż Tulay. – „To on mnie sprowokował. Obraził mnie i moją żonę. Nie mogłem na to pozwolić i zaczęliśmy walczyć. I właśnie wtedy zraniłem go”. „Do kogo należała broń?” – pyta funkcjonariusz. „To był jego nóż. Próbował mnie zaatakować, a ja jedynie broniłem siebie oraz swojej żony”. „W porządku, tak brzmi twoje oświadczenie. Jeżeli wszystko się zgadza, proszę je podpisać”. Veysel podpisuje dokument. „Ma pan jakiegoś adwokata?” – pyta policjant. „Nie mam”. „Dlaczego? To jest bardzo ważne. On będzie bronił pana w sądzie. Jest coś jeszcze, co chcesz powiedzieć?”.
„Nie, komisarzu. To wszystko” – odpowiada Veysel. Komisarz zwraca się do jednego ze swoich podwładnych: „Zabierz pana do celi. Niestety będzie musiał pan tu na razie zostać”. Policjant bierze Veysel za ramię i wyprowadza go z pokoju komisarza. W tym samym momencie na komisariacie zjawiają się Tulay i Murat. „Tato, co się dzieje?” – pyta chłopak. „Dokąd cię zabierają?” – dopytuje Tulay. „Co tutaj robicie?” – pyta Veysel. „Jak moglibyśmy zostać w domu w takim momencie?”. „Zabierają mnie do celi. Już złożyłem swoje zeznania”.
„To wszystko jest moją winą…” – mówi zapłakana Tulay. „Nie mów tak. Wszystko stało się z powodu tego faceta” – oznajmia Veysel. – „Nie powinien znieważać cię w ten sposób”. „Wystarczy, idziemy” – odzywa się policjant i odprowadza Veysela do celi. Tymczasem Aliye i Umit opuszczają placówkę banku. „Załatwiliśmy to szybciej, niż myślałam” – mówi pani Emiroglu. „Kredyt hipoteczny uzyskać jest o wiele łatwiej niż pożyczkę” – oznajmia Umit. „Posłuchaj, nie chcę, by ktokolwiek o tym wiedział. Nie mów nikomu, że zaciągnęłam kredyt pod zastaw posiadłości”. „Spokojnie, nikomu nie powiem”. „Wyjaśnię wszystkim, że wzięłam prywatną pożyczkę bez potrzeby zabezpieczania jej hipoteką. Dziękuję za twoją pomoc”.
„Proszę się nie martwić. Naprawdę może mi pani zaufać” – zapewnia Umit i przekazuje Aliye torbę z pieniędzmi. Tymczasem Melek rozmawia przez telefon z Zeynep. „Właśnie spotkałam się z panem Yavuzem” – oznajmia mama Elif. – „Nie może nam pomóc…”. „Mówiłaś, że jest jeszcze ktoś. On też nie pomoże?”. „Niestety. Wszystkie drzwi są zamknięte. A tobie jak minął dzień?”. „Byłam w redakcji odebrać zapłatę za dni, które przepracowałam. Cóż, myślałam, że będzie tego trochę więcej… Teraz pójdę zobaczyć się z Selimem w więzieniu. Dam mu trochę pieniędzy”.
Akcja przenosi się do rezydencji Karapinara. Umit pokazuje Arzu podpisaną umowę o kredyt. „Jest tak, jak chciałaś” – oznajmia mężczyzna. – „Zastawili farmę pod hipotekę. Nie będą w stanie jej spłacić przy tak wysokich ratach”. „Co za wspaniała wiadomość” – cieszy się Arzu. – „Wkrótce nie będzie ich stać nawet na kupno chleba. I nareszcie farma będzie moja”. „Jestem tego pewien. Wszystko stanie się szybciej, niż myślisz”. „Imponujesz mi. Nigdy nie spotkałam kogoś, kto podziela moje marzenia i jest gotowy pomóc, by się ziściły”. „Wiesz, że możesz mi zaufać”. „Wiem. Zobaczysz, że z czasem będę ufała ci jeszcze bardziej”. Arzu całuje Umita w policzek.
Akcja przenosi się do szpitala. Asuman jest w sali Goncy. „To nie jest normalne. Dlaczego ten ból nie przemija?” – pyta żona Serdara z wyraźnym grymasem bólu na twarzy. „Jeśli się położysz, poczujesz się lepiej” – sugeruje Asuman. – „Jesteś w ciąży, nie mogą dać ci silnych leków przeciwbólowych”. Nagle telefon Goncy zaczyna dzwonić. To Serdar. „Asuman, wycisz telefon. Nie mogę znieść tego dźwięku” – mówi Gonca. – „Jeszcze z nim muszę się męczyć, jakby nie dość było mi tortur tutaj”. „Może jednak odbierz? Serdar jest w końcu twoim mężem. Ma prawo wiedzieć, co się dzieje. Dlaczego z nim nie porozmawiasz?”.
„O czym ty mówisz?” – pyta Gonca. „Serdar jest na pewno bardzo zmartwiony o ciebie” – tłumaczy siostra Inci. „I co z tego?”. „Ale…”. „Dość, Asuman! Nie chcę, żebyś i ty doprowadzała mnie do szaleństwa”. „W porządku, już nic nie powiem. Serdar tymczasem, nie mogąc skontaktować się telefonicznie z żoną, postanawia porozmawiać z nią osobiście… Akcja przenosi się do rezydencji Emiroglu. Aliye wraca z torbami pełnymi zakupów. „Kupiłaś wiele rzeczy, babciu Aliye” – zachwyca się Inci. „Zgadza się, kochanie. Mam też dla ciebie coś na deser”. „Ciasto czekoladowe! Jak super!”. Feride zdziwionym wzrokiem patrzy na Aliye. Zastanawia się, skąd kobieta miała pieniądze na te wszystkie rzeczy…
Murat i Tulay siedzą na ławeczce przed komisariatem. „Murat, zaczekaj tu na mnie” – prosi kobieta. – „Pójdę porozmawiać z komisarzem. Zobaczę, co mogę teraz zrobić”. „Nie możesz, Tulay. Nie wpuszczą nas. Poza tym nie sądzę, żebyśmy mogli wiele zdziałać” – stwierdza chłopak. „Wiem, ale musimy coś zrobić”. „Tulay, wracajmy do domu. Nic tu po nas”. „Nie chcę iść stąd, Murat. Nie chcę zostawiać Veysela samego. Proszę, zrozum mnie”. „Nie wiesz, jak bardzo przeklinam dzień, w którym Cevahir pojawił się w naszym życiu. Wszystko co się stało, stało się z jego winy”.
„Ten człowiek jest szalony i bardzo niebezpieczny” – stwierdza Tulay. – „Nie mogę nic zrobić, czuję się bezsilna. I teraz twój ojciec jest zamknięty w celi”. „To był nóż Cevahira. Mój ojciec przechwycił go jedynie, by się bronić” – oznajmia Murat. – „Mój tata nie zasługuje, by być zamkniętym! To Cevahir powinien być w więzieniu, nie mój ojciec”. „Potrzebujemy dowodów, by dowieść, że to nie była jego wina. Bez nich nic nie zrobimy”. „Musimy znaleźć prawnika, który poprowadzi naszą sprawę. Tylko jak to zrobić, skoro nie mamy pieniędzy?”. „Ach, mam pewien pomysł!” – oznajmia nagle Tulay, a na jej twarzy pojawia się uśmiech. – „Powiedziałeś, że Cevahir jest szefem Melek”. „Tak i prześladuje też Yusufa. Chodźmy do niego!”. Murat i Tulay wstają z ławki i ruszają w drogę do antykwariatu. Czy Yusuf im pomoże?
Selim zostaje wprowadzony na salę widzeń. „Co się dzieje, kochanie? Wszystko w porządku?” – pyta Zeynep. „Nic mi nie jest” – odpowiada Selim i głośno kaszle. – „A ty, jak się masz?”. „Och nie, ty nadal nie jesteś zdrowy”. „Nie martw się. Czuję już się lepiej…”. „Bardzo się o ciebie martwiłam, gdy powiedzieli, że zachorowałeś. Nie pozwolono mi jednak się z tobą zobaczyć. Naprawdę czujesz się lepiej?”. „Trochę. Tak naprawdę wciąż jestem chory. Ostatnio nie jem ani nie sypiam dobrze”. „Dali ci lekarstwa, prawda?”. „Tak”. „Bardzo mnie zasmuca, gdy widzę cię w takim stanie. Chciałabym ci jakoś pomóc. Chciałabym zająć twoje miejsce tutaj…”.
„Nie mów tak nigdy!” – zabrania Selim. – „Nie zrobiłaś niczego złego. Spójrz, nic mi nie jest. Wytrzymam to. Nie martw się, proszę”. „Tak bardzo za tobą tęsknię, Selim…” – mówi zapłakana Zeynep. „Ja także bardzo za tobą tęsknię”. „Przyniosłam trochę pieniędzy na wypadek, gdybyś potrzebował”. „Dziękuję” – odpowiada mężczyzna i ponownie zanosi się kaszlem. „Selim, wiesz, że te ciężkie dni miną, prawda? Mówiłam ci o prawniku, panu Muzaferze, pamiętasz? Zrobi wszystko, co możliwe, aby cię stąd wyciągnąć. Kiedy tylko zbierzemy pieniądze, adwokat od razu zacznie działać”. „Zeynep, jestem pewien, że pobiera bardzo duże honorarium i nas na niego nie stać. Lepiej znajdź kogoś tańszego”.
„Nie martw się, znajdziemy pieniądze na tego prawnika” – zapewnia Zeynep. „Nie chcę, żebyś zadłuża się dla mnie. Przecież jestem tu bezpieczny” – tłumaczy mężczyzna. „Selim, zostaw to mi. Nie chcę, żebyś o tym myślał”. Tymczasem Arzu i Umit siedzą przed posiadłością Karapinara. „Pani Aliye nie może już zmienić swojej decyzji. Farma jest obciążona hipoteką” – oznajmia mężczyzna. „Czuję się bardzo szczęśliwa w tym momencie. Wszystko idzie zgodnie z planem”. W tym momencie na teren posiadłości wchodzi… Serdar! Mężczyzna przysłuchuje się rozmowie Umita i Arzu.
„Dostaną to, na co zasłużyli” – kontynuuje Karapinarówna. – „I będzie znacznie gorzej, jeśli będą walczyć”. „Co do diabła robi tu Umit?” – zachodzi w głowę Serdar. „Wszystko dzieje się tak, jak chciałaś. Wkrótce dostaniesz to, czego tak bardzo pragniesz” – zapewnia Umit. – „Musisz być tylko cierpliwa. To kwestia najbliższych dni”. „Nie chcę żadnych błędów. Musimy być bardzo ostrożni, w porządku?”. „Nie martw się. Wszystkie twoje życzenia są dla mnie rozkazem. Wszystko będzie dobrze”. Arzu bierze mężczyznę za rękę. „Umit, wiedziałam, że mogę ci zaufać” – mówi kobieta. „Jesteśmy w stanie dokonać wszystkiego, kiedy jesteśmy razem”.
„No proszę, co za niespodzianka” – mówi Serdar, obserwując z ukrycia Arzu i Umita. – „Co za piękna para… Och, niedobrze mi, gdy na nich patrzę. Ale co u licha oni robią w moim domu?”. Tymczasem Murat i Tulay są przed antykwariatem. Chłopak naciska na klamkę, ale drzwi są zamknięte. Yusufa nie ma w środku. „I co teraz zrobimy? Jak uratujemy Veysela?” – pyta przerażona Tulay. „Uspokój się, proszę. Coś wymyślimy” – zapewnia Murat. „Co wymyślimy? Powiedz mi”.
Akcja wraca przed rezydencję Karapinara. „Oboje są przeklęci” – mówi do siebie Serdar. – „Zwłaszcza Umit. Tylko dlaczego mnie zdradził? Sprawię, że zapłaci za wszystko”. Arzu uśmiecha się do Umita. Nagle widzi, jak na podwórko wkracza mąż Goncy! Kobieta szybko chowa umowę o kredyt Emiroglu. „Serdar?” – pyta zaskoczona Karapinarówna. Mężczyzna zatrzymuje się obok ich stolika. „No proszę, kogo my tu mamy?” – mówi Serdar, kierując wzrok to na Arzu, to na Umita. Co zrobi mąż Goncy? Czy zdradzi przed Arzu, że Umit przez długi czas był jego zaufanym człowiekiem? Czy może jednak cała trójka wejdzie w komitywę?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.