478: Prawnik pokazuje Goncy półroczny raport finansowy firmy Doruklar. „Kiedy pan Serdar trafił do więzienia, nastąpił niewielki spadek w obrotach i rentowności” – oznajmia mężczyzna. – „Ale w ostatnich dniach sytuacja wróciła do normy”. „To naprawdę wspaniale” – zachwyca się Gonca, radując się, że znowu będzie bogata. „Firma Doruklar została założona niedawno, ale już jest jedną z najważniejszych firm w tym sektorze. Stworzyłem tabelę porównawczą z konkurencyjnymi firmami”. „Kto by pomyślał, Serdar?” – mówi w myślach Gonca. – „Firma, którą założyłeś za ukradzione ode mnie pieniądze, stanie się moją ostatnią deską ratunku”.
Akcja przenosi się do gabinetu Selima, gdzie mąż Zeynep rozmawia z Melek. „To, co mówisz, nie jest prawdą” – oznajmia mężczyzna. – „To nie jest logiczne. Umit nie zrobiłby czegoś takiego”. „Co jeszcze mam zrobić, żeby cię przekonać?” – pyta Melek. – „Umit dał mi fałszywy wyciąg. To nie wystarczy?”. „W porządku, gdzie jest ten wyciąg? Pokaż mi go”. „Dobrze, zaraz go przyniosę”. Melek opuszcza gabinet. Sprawdza swoją kurtkę, torebkę, ubrania, szuflady, ale nigdzie nie znajduje dokumentu. Następnie udaje się do pokoju dziewczynek. „Chciałam zapytać, czy nie zabraliście żadnych papierów z mojej torebki?” – pyta kobieta. „Nie zrobiłam tego, mamo” – odpowiada Elif. „Ja także nie” – dodaje Inci.
Melek wraca do Selima. „I gdzie dokumenty?” – pyta mężczyzna. „Nie mogłam ich znaleźć” – odpowiada mama Elif. „Jak to? Czyli je zgubiłaś, Melek?”. „Przysięgam, że były w mojej torebce, ale teraz ich tam nie ma…”. „Naprawdę nie mogę w to uwierzyć…”. „Już wiem. To na pewno Umit zabrał mi wyciągi z torebki. Tak, to był on!”. „Mówisz poważnie? Wcale w to nie wierzę. Gdybyśmy naprawdę nie mieli pieniędzy, nie mielibyśmy z czego zapłacić pierwszej raty kredytu”. „To jest trochę bardziej skomplikowane…”. „Co chcesz przez to powiedzieć?”. „Chodzi o to, że pierwszą ratę zapłacił ktoś, kogo nie znamy…”. „Kto?”. „Ktoś, kto nazywa się Erdem Kuloglu. Bankier powiedział mi, że to mój prawnik. Pojawił się i zapłacił za pierwszą ratę…”.
„Jestem bardzo zdezorientowany” – oznajmia Selim. – „Co tu się działo, kiedy byłem w więzieniu i kim jest ten cały Erdem?”. „Naprawdę nie wiem, Selim. Szukałam takiego adwokata, ale nikogo takiego nie ma” – odpowiada Melek. „Dlaczego obca osoba miałaby spłacać nasz dług?”. „Ja też tego nie rozumiem. Gdy usłyszałam o tym od bankiera, też byłam zszokowana!”. „Siostro, w porządku, uspokój się”. „Codziennie nowe problemy… Oszaleję!”. „Jesteś wyraźnie zmęczona. Idź i odpocznij”. „Co teraz zrobimy?”. „Zajmę się tym. Pójdę do banku i wybadam sprawę”. „I ja chcę z tobą iść. Pójdziemy jutro rano, jeśli ci to odpowiada”. „W porządku, tak zrobimy. Pójdziemy i dowiemy się, co się dzieje. Czy mama i Zeynep wiedzą o tym prawniku?”.
„Nie wiedzą” – odpowiada Melek. – „Mama myśli, że doszło do błędu ze strony banku. Powiedziałam jej, że sama zapłaciłam pierwszą ratę”. „To dobrze. Na razie niech nie wiedzą” – postanawia Selim. Tymczasem Gonca spotyka się z Erkutem. „Muszę ci coś powiedzieć” – oznajmia dziewczyna. „Dobrze, potem. Teraz mnie posłuchaj” – prosi mężczyzna. – „Dla tych ludzi najważniejsza jest lojalność. Nie możemy stracić ich zaufania. Wynajęli w Hadimkoy. Tam dojdzie do przekazania towaru. Oczywiście nie używamy naszych prawdziwym imion”. „Doprawdy? Co myślisz, jeśli nazwę siebie czarną wdową. Chyba dobra ksywka, co?”. „To jest poważna sprawa. Nie ma tu miejsca na żarty. Ci ludzie nie będą litować się nad nami, zrozum to”.
„Nie musimy już podejmować się tej pracy” – oświadcza Gonca. – „Idź do nich i powiedz, że zrezygnowaliśmy, ponieważ teraz jestem właścicielką dużej firmy. Firma Doruklar należy do mnie”. „Co? W jaki sposób?” – pyta zaskoczony Erkut. „Firma ta została założona przez Serdara. Rozmawiałam z prawnikiem i wiem, że jestem jej jedyną właścicielką”. „Co za nagły zwrot. Los się do ciebie uśmiechnął”. „To prawda. Myślałam, że upadłam na samo dno, ale tak się nie stało. Od teraz wszystko będzie inaczej”.
Akcja przenosi się do antykwariatu. Yusuf odbiera połączenie od nieznanego numeru. „Ma pan coś, co należy do nas, panie Yusufie” – rozlega się męski głos po drugiej stronie. – „Jeśli nie dostarczysz tego, co jest nasze, będziesz musiał ponieść konsekwencje. To ostatnie ostrzeżenie”. Nazajutrz Selim podwozi Melek do pracy. Gdy zatrzymuje się pod szwalnią, jego telefon zaczyna dzwonić. To Umit. „Mamy ważne spotkanie. Możesz przyjść?” – pyta ukochany Arzu. – „Chodzi o zakup nowej partii nasion”. „Nie możemy tego przełożyć na inny termin?” – pyta Selim. „Jeśli nie załatwimy tego dzisiaj, możemy nie osiągnąć już tak korzystnej ceny”. „Rozumiem, gdzie jest to miejsce? Dobrze, zaraz tam będę, jestem w pobliżu”.
„Melek, mam coś ważnego do zrobienia” – oznajmia Selim po skończonej rozmowie. – „Umit właśnie umówił nas na spotkanie z dostawcą i to naprawdę świetna okazja”. „Pamiętaj, że ważne jest także, abyś poszedł do banku” – przypomina mama Elif. „W porządku, jak tylko załatwię sprawę nasion, od razu się tam udam”. Melek wysiada z samochodu. Zagaduje do niej stojąca przed szwalnią Bahrije: „Muszę powiedzieć, że każdego dnia coraz bardziej mnie zaskakujesz. Gdzie ty ich wszystkich znajdujesz?”. „O czym ty mówisz?” – nie rozumie Melek. „Nie powiedziałam nic złego. Jestem po prostu pod wrażeniem, jak mężczyźni do ciebie lgną…”.
„Bahrije, on jest mężem mojej najlepszej przyjaciółki, więc nie gadaj bezsensownie!” – oburza się Melek. „Och, na pewno jest bardzo bogaty. Chyba nie będziesz już musiała przychodzić do szwalni, co?” – pyta zaczepnie była kierowniczka, ale mama Elif ją ignoruje i wchodzi do środka zakładu. Tymczasem Erkut i Gonca stoją przed siedzibą firmy Doruklar. „A więc to wszystko jest moje” – zachwyca się dziewczyna. „Na to wygląda” – mówi Erkut. – „Dalej, wejdźmy do środka”. Po chwili oboje są już w gabinecie, który niegdyś zajmował Serdar.
Gonca zasiada na fotelu prezesa. „I co o tym myślisz?” – pyta. „Wyglądasz jak doświadczony menedżer” – stwierdza Erkut. Dziewczyna w tym momencie zauważa stojące na biurku jej wspólne zdjęcie z Serdarem i momentalnie smutnieje. Tymczasem Feride przychodzi do szwalni. „Znowu przyjęli mnie do akademika” – oznajmia zadowolona dziewczyna. „Naprawdę? Kiedy złożyłaś podanie?”. „Wypełniłam wniosek, gdy mieszkałam jeszcze w starym akademiku, ale prawdę mówiąc nie miałam wielkiej nadziei. Coś się stało? Nie wyglądasz na szczęśliwą, Melek”. „Nie spodziewałam się tej wiadomości. Trochę jestem smutna z powodu tego, że nas opuścisz”.
„To prawda, też mi trochę smutno” – przyznaje Feride. – „Ale jestem pewna, że mam przyjaciółkę, która zawsze otworzy przede mną drzwi, gdy będę potrzebowała pomocy”. „Zawsze tak będzie” – zapewnia Melek. – „Bardzo cię kocham, Feride. Ale… Przecież nie masz żadnych pieniędzy. Jak zamierzasz sobie poradzić ze wszystkim? Spójrz, mam pomysł. Mogę porozmawiać z moim szefem, żeby zatrudnił cię u nas”. „Poważnie?”. „Oczywiście. Bardzo dobrze zrobiłaś wszystko, o co cię wczoraj poprosiłam. Bardzo nam pomogłaś. To normalne, że powinnaś dostać posadę w szwalni. Idę porozmawiać z panem Cevahirem”. „Tak, ale powiedz mi prawdę, Melek. Myślisz, że się zgodzi?”.
W tym momencie do szwalni wchodzi Cevahir i zatrzymuje się obok Melek i Feride. „Nie wiem, czy pamięta pan, ale wczoraj Feride bardzo nam pomogła” – oznajmia mama Elif. „Oczywiście, że pamiętam” – potwierdza mężczyzna. „Chciałam w związku z tym coś zaproponować. Feride studiuje na uniwersytecie i potrzebuje pracy. Pomyślałam, że mogłaby pracować z nami w niepełnym wymiarze. Co pan o tym sądzi?”. „I co takiego studiujesz?”. „Prawo” – odpowiada Feride. „Dobrze byłoby mieć adwokata wśród pracowników. Jak dla mnie, możesz zacząć od razu. W szwalni jest dużo pracy”. Cevahir odchodzi do swojego biura.
„Naprawdę dziękuję za to, co dla mnie zrobiłaś” – mówi Feride. „Daj spokój, kochanie. To nic takiego” – odpowiada Melek. Tymczasem Gulay szepcze do byłej kierowniczki: „Bahrije, zdajesz sobie sprawę z tego, co się dzieje? Do grupy wzajemnego wsparcia Melek dołączył nowy członek”. „Zobaczysz, co zrobię. Pozbędę się ich wszystkich!” – zapowiada Bahrije. Następnie sięga do swojej torebki i udaje, że czegoś w niej szuka. „Co się stało?” – pyta Gulay. „Nie ma mojego telefonu!” – krzyczy była kierownicza. „Może go zgubiłaś?”. „Niemożliwe. Włożyłam go do torby i teraz go nie ma!”.
„Sprawdziłaś dobrze?” – dopytuje Sukriye. „Oczywiście, że tak. Przyznać się, kto ukradł mój telefon?!” – żąda Bahrije. „Przecież żadna z nas nie ukradłaby telefonu”. „Kupiłam go na raty. Nawet jeszcze połowy nie spłaciłam. Ta, która go ukradła, ma go natychmiast zwrócić!”. „Bahrije, co się stało?” – pyta Melek. „Twoja nowa przyjaciółka właśnie ukradła mi telefon!”. Feride momentalnie odchodzi do deski do prasowania i staje naprzeciwko Bahrije. „Co ta kobieta powiedziała?!” – pyta oburzona dziewczyna. „Nie słuchaj jej, Feride” – prosi Aysel. – „Ona jest bardzo zdenerwowana i sama nie wie, co mówi”.
„Czy coś takiego zdarzyło się kiedykolwiek wcześniej?” – pyta Bahrije. – „To oczywiste, że ta dziewczyna jest złodziejką!”. „Bahrije, zważaj na swoje słowa” – ostrzega Melek. „Oddawaj mój telefon!”. „Nie byłam nawet wystarczająco blisko ciebie, by móc coś takiego zrobić!” – stwierdza Feride. „Przestań kłamać i w tej chwili oddaj mój telefon! Co tak patrzysz, Melek? Wynajęłaś złodziejkę, by dzielić się z nią pieniędzmi?!”. „Bahrije, nie możesz tak mówić. Feride wygląda na dobrą pracownicę” – staje w obronie dziewczyny Sukriye. „Wystarczy. Wiem, że to ona zabrała mój telefon!”.
„Przysięgam, że go nie wzięłam” – zarzeka się Feride. „Powiedziałaś niedawno, że potrzebujesz pieniędzy, czyż nie?” – przypomina Bahrije. – „Jestem pewna, że to ty ukradłaś mój telefon!”. „Bahrije, uspokój się” – prosi Melek. „Proszę, musicie mi uwierzyć, że go nie wzięłam” – mówi Feride. „Jeśli ty tego nie zrobiłaś, to musiały to zrobić twoje przyjaciółki”. „Obwiniasz nas? Jesteś szalona!” – stwierdza Aysel. „Tak? To sprawdźmy wasze torby!”. „Po moim trupie!” – zabrania Melek. – „Nikt nikomu nie będzie sprawdzał żadnych toreb!”.
Akcja wraca do firmy Doruklar. „Od teraz muszę być bardziej ostrożna” – mówi Gonca. – „Dostałam od losu wielką szansę. Liczę oczywiście na twoje wsparcie, Erkut. Musimy bardzo dokładnie przemyśleć każde z naszych posunięć, ponieważ ta firma jest naszym zbawieniem”. „Nie martw się. Bardzo dobrze przemyślimy plan działania” – zapewnia mężczyzna. Nagle do gabinetu wchodzi jeden z pracowników. „Pani Gonco, musi pani podpisać pewne oczekujące dokumenty” – oznajmia mężczyzna. – „Powinny zostać podpisane znacznie wcześniej, ale niestety pan Serdar umarł”. „W porządku, podpiszę” – mówi Gonca i bierze do ręki papiery. – „W którym miejscu podpisać?”.
Pracownik wskazuje miejsce podpisu. Erkut jednak powstrzymuje Goncę. „Wiesz, co to za dokumenty?” – pyta mąż Asuman. „Masz rację. Przejrzę je i dopiero wtedy podpiszę” – oświadcza dziewczyna. „Oczywiście” – mówi pracownik. „Przy okazji, pan Erkut jest moim asystentem. Proszę przygotować dla niego gabinet”. „Z przyjemnością” – odpowiada pracownik i odchodzi. Akcja wraca do szwalni. „Skoro nie chcesz zezwolić na sprawdzenie torebek, zatem ja zadzwonię na policję” – oznajmia Bahrije. „Proszę bardzo!” – odpowiada Melek. „Daj spokój, niech sobie sprawdzi nasze torebki” – odzywa się Aysel.
„Dokładnie, nie mamy czego się obawiać” – potwierdza Suna. „Nie, nikt nie będzie nikogo sprawdzał, ponieważ w tym miejscu nie pracuje żadna złodziejka” – oświadcza Melek. „Myślę, że masz coś wspólnego z kradzieżą, skoro tak bardzo wzbraniasz się przed przeszukaniem” – stwierdza Bahrije. Nagle telefon Gulay zaczyna dzwonić. „Bahrije, właśnie do mnie dzwonisz…” – oznajmia zaskoczona Gulay. „Co ty mówisz?” – pyta równie mocno zdziwiona Bahrije.
Gulay odbiera połączenie. „Dzień dobry. Przepraszam, kim jesteś?” – pyta pracownica. – „Naprawdę? W porządku, powiem jej. Zostanie odebrany po pracy. Bardzo panu dziękuję. Miłego dnia”. „Z kim rozmawiałaś?” – pyta Sukriye. „Z taksówkarzem. Bahrije zostawiła swój telefon w taksówce” – oznajmia Gulay. „Jesteś usatysfakcjonowana?” – pyta Melek. – „Warto było zniesławiać wszystkich dookoła? Nie sądzisz, że powinnaś mieć dowód, zanim zaczniesz oskarżać innych?”.
Umit i Selim wychodzą ze spotkania z dostawcą nasion. „Nie sądziłem, że spotkanie pójdzie tak dobrze” – mówi Umit. „Dobrze, że tego nie odłożyliśmy” – przyznaje mąż Zeynep. – „To była faktycznie świetna okazja”. „Zobaczysz, teraz pójdziemy naprzód. Jestem tego pewien. Masz czas, żebyśmy trochę poświętowali?”. „Przepraszam, czeka mnie nierozwiązany problem. Poświętujemy innym razem. Jesteśmy w kontakcie”. Selim wsiada do samochodu i odjeżdża.
Akcja przenosi się do firmy. „W gardle mi zaschło. Pójdę coś kupić” – oznajmia Erkut. „Ach, jesteś taki zabawny” – mówi Gonca. – „Zapomniałeś chyba, że to moja firma i ja tu dowodzę. Wszystko jest w zasięgu jednego połączenia. Wydaje rozkaz i pracownik przynosi mi to, co chcę. Więc powiedz mi, czego byś się napił?”. „Dużą kawę”. Gonca podnosi słuchawkę i zamawia dwie kawy. Tymczasem Melek kończy pracę. Przechodząc obok antykwariatu, słyszy dobiegającą ze środka rozmowę. „Posłuchaj, szef jest bardzo zły z twojego powodu” – mówi jeden ze zbirów. – „Czy wiesz, w co nas wpakowałeś?”.
„To nie jest mój problem. Każdy sam jest za siebie odpowiedzialny” – stwierdza Yusuf. – „A teraz wynoście się z mojej księgarni. W tej chwili!”. „Szef powiedział, że jeśli nie oddasz tego, co nasze, zapłacisz własnym życiem” – ostrzega bandyta. „Nie próbujcie się tu więcej pokazywać! Wynoście się! Jeśli znowu was tu zobaczę, zabiję was przed waszym szefem! Przeklęci idioci!”. Bibliotekarz wyrzuca zbirów za drzwi. Melek zaś przypomina sobie moment, gdy kilka tygodni temu Yusuf chował do samochodu jakieś tajemnicze zawiniątko. Z zamyślenia wybudza kobietę dzwonek telefonu. To Selim, który jest już w placówce banku.
Nie czekając na Melek, Selim wchodzi do pokoju bankiera. „Przez jakiś czas nie mogłem zajmować się sprawami biznesowymi i wiem, że wystąpił pewien problem z kontem” – oznajmia mąż Zeynep. – „Czy możemy to raz jeszcze zweryfikować?”. „Co dokładnie chce pan sprawdzić?” – pyta bankier. „Wydaje mi się, że bank pobrał pieniądze na pokrycie zaległych zobowiązań”. „Z historii rachunku nic takiego nie wynika. Nie było zajęcia ani niczego takiego. Pieniądze są na koncie”. „W porządku, dziękuję. Niepotrzebnie zabrałem panu czas”.
Selim opuszcza pokój bankiera. Na korytarzu natyka się na wchodzącą do placówki Melek. „Przepraszam, że się spóźniłam, ale musiałam zostać dłużej w pracy” – tłumaczy mama Elif. – „Chodźmy porozmawiać z kierownikiem”. „Nie ma takiej potrzeby” – oznajmia Selim. – „Właśnie rozmawiałem z kierownikiem. Wszystko jest w porządku, pieniądze są na rachunku”. „Pieniądze są na koncie?” – pyta Melek, robiąc wielkie oczy. Czyżby Umit zwrócił skradzione pieniądze z powrotem na konto?!
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.