532: Murat zjawia się w kawiarni, gdzie czeka już na niego Ayla. „Och, przyszedłeś” – mówi dziewczyna. „Obudziłaś mnie swoją wiadomością. Co się stało?” – pyta syn Veysela. „Ojej, przerwałam twoje słodkie sny. Przepraszam. Dlatego twoje oczy są tak złe”. „Ayla, wystarczy. Powiedz, dlaczego do mnie zadzwoniłaś i poprosiłaś o pilne spotkanie? Co jest tak ważnego?”. „Chciałam po prostu zjeść śniadanie i trochę cię zaskoczyć”. „Zaskoczyć mnie?”. „Aha. Ale usiądź już, nie będziesz chyba tak stał”. Chłopak niechętnie, ale zasiada do stolika. Ayla wyciąga wtedy czerwone pudełko przyozdobione wstążką.

„Niespodzianka!” – zakrzykuje Ayla. „Co to jest?” – pyta Murat. „Dalej, otwórz i sam zobacz”. Chłopak zdejmuje ozdobny papier, widzi znajdującą się pod nim drewnianą szkatułkę, w środku której jest zegarek. „Ayla, dlaczego to zrobiłaś?” – pyta z wyrzutem. Akcja przenosi się do rezydencji Karapinara. Gonca budzi się ze snu. Leży na znajdującym się na podłodze materacu i przykryta jest tylko cienkim kocem. „Och, jakie to miejsce jest zimne” – wzdycha dziewczyna i cała trzęsie się z chłodu. Nic nie pomaga to, że nie śpi w piżamie, a w normalnym ubraniu. Po chwili kicha. – „Jeśli będzie tak dalej, umrę kolejnej nocy. A jeśli nawet jakimś cudem przeżyję, to na pewno będę poważnie chora. Muszę jakoś to przetrzymać”.

Gonca po raz kolejny kicha, a do środka wchodzi Asuman. „Obudziłaś się już?” – pyta siostra Inci. Lokatorka piwnicy próbuje odpowiedzieć, ale uniemożliwia jej to atak kichania. „Myślę, że nie przetrwam tu długo” – odzywa się w końcu. – „Jest tu bardzo zimno. Bardzo!”. „Cóż, będzie dobrze, jeśli wypijesz gorącą herbatę. Poza tym śniadanie jest już gotowe”. „Ty zajęłaś się wszystkim, to niesprawiedliwe. Ja prawie nie spałam dzisiejszej nocy. Było tak zimno, że nie mogłam zasnąć”. „Nie martw się, zaopiekuję się tobą”. „Tak w ogóle nie powinnaś być już w sądzie?”. „Miałam iść, ale zrezygnowałam z tego”. „Dlaczego?”. „Ponieważ wcale nie chcę się rozwodzić. Kocham mojego męża”.

Adwokat wchodzi do gabinetu Erkuta. „Proszę usiąść. Mam nadzieję, że ma pan dla mnie dobre wieści. Jestem już wolnym człowiekiem?” – pyta prezes firmy Doruklar. „Bardzo chciałbym powiedzieć to, co chce pan usłyszeć, ale nadal jest pan żonaty, przykro mi” – oznajmia prawnik. „Co?!”. „Niestety. Pani Asuman nie stawiła się na rozprawie”. „Ach, Asuman… I jak wygląda teraz procedura?”. „Sędzia przełożył proces na kolejny miesiąc”. Kiedy adwokat wychodzi, Erkut od razu sięga po komórkę i próbuje dodzwonić się do swojej żony. Ta jednak nie odbiera.

Akcja wraca do kawiarni. „Ayla, dziękuję, ale ten zegarek wygląda na bardzo drogi” – stwierdza Murat, zakładając prezent na rękę. – „Jest bardzo eleganci. Dlaczego kupiłaś mi coś takiego?”. „Miałam trochę pieniędzy. Musiałam go kupić, gdy tylko zobaczyłam go w sklepie” – tłumaczy dziewczyna. „Jeszcze raz dziękuję, ale naprawdę to nie było konieczne. Nie, nie mogę go przyjąć…”. „Przestań, co ty robisz? Nie zdejmuj go!”. „Ale nie mogę zaakceptować takiego prezentu”. „Nie obrażaj mnie. Musisz go przyjąć. W przeciwnym razie będę bardzo zła”. „W porządku, Ayla, w porządku…”. „No, to teraz możemy zjeść śniadanie”. Ayla wzywa kelnera.

W rezydencji Karapinara rozlega się pukanie do drzwi. Asuman idzie otworzyć i przed wejściem widzi swojego męża. „Dlaczego nie przyszłaś na rozprawę?!” – pyta mężczyzna, przyjmując groźną postawę. – „Odpowiedz! Dlaczego się nie pojawiłaś?! Mieliśmy się dziś rozwieść i wszystko byłoby skończone raz na zawsze! Dlaczego to zrobiłaś?!”. „Ponieważ nie zamierzam się z tobą rozwodzić!” – odpowiada Asuman. Tymczasem Murat wraca do domu. „Gdzie wyszedłeś tak wcześnie rano bez śniadania?” – pyta Tulay. „Miałem kilka nierozstrzygniętych kwestii i poszedłem zająć się nimi – odpowiada chłopak. „Myślałam, że poszedłeś do tego człowieka”. „Jakiego człowieka?”. „Mam na myśli lichwiarza”. „Ale po co? Co bym mu powiedział? Chciałem panu przynieść trochę pieniędzy, ale okradli mnie po drodze… To miałbym powiedzieć?”.

Kamera przenosi się na stojącego w drzwiach Veysela. „Co ty powiedziałeś?!” – pyta zdumiony mężczyzna. „Tata…?” – odzywa się przerażony Murat i odwraca w stronę ojca. „Powiedziałeś, że ukradli ci pieniądze?!”. Tymczasem Elif i Hakki po skończonych zajęciach w szkole przychodzą do antykwariatu. Nigdzie nie widzą jednak Yusufa. „Zobaczę, czy jest na zewnątrz” – mówi dziewczynka i wychodzi z księgarni. Za ścianą budynku zauważa rozmawiającego bibliotekarza z jej mamą. „Posłuchaj, ja także nie chcę, by Hakki trafił do sierocińca” – mówi mężczyzna. – „Ale słyszałaś, co powiedzieli pracownicy socjalni. Nie możemy łamać obowiązującego prawa”.

„Ale ja nie mogę się z tym pogodzić. Dziecko przeżyje wielką traumę” – stwierdza Melek. „Nie martw się. Chociaż wiem, że nie mogę wiele zdziałać, spróbuję znaleźć jakieś rozwiązanie” – oświadcza Yusuf. – „Nie zostawię Hakkiego samego. Ale na razie nie mamy innej opcji, jak tylko czekać i trzymać się tego, co mówi prawo”. Wstrząśnięta podsłuchaną rozmową Elif wraca do antykwariatu. „Co się stało? Znalazłaś pana Yusufa na zewnątrz?” – pyta Hakki. „Aha…” – potwierdza dziewczynka. „I powiedziałaś mu nowinę. Jestem pewien, że bardzo się ucieszy, gdy się dowie”. „Jeszcze mu nie powiedziałam. Najlepiej będzie, jeśli powiemy mu to razem”.

Akcja wraca na zewnątrz. „I jak mu o tym powiemy?” – pyta Melek. – „Pracownicy socjalni rozpoczęli już procedurę i mogą przyjść po niego w każdej chwili. Wtedy to będzie jeszcze trudniejsze dla Hakkiego. Myślę, że lepiej powiedzieć mu o tym wcześniej”. „Masz rację. To będzie właściwe” – potwierdza Yusuf. Następnie wraz z Melek wchodzą do antykwariatu. „Dzieci, kiedy przyszłyście?” – pyta kobieta. „Przed chwilą” – odpowiada Hakki. „Mam wrażenie, że mieliście dziś bardzo dobry dzień” – oznajmia bibliotekarz. „Przydzielili nam role do przedstawienia. Ja będę księciem, a Elif księżniczką”. „Naprawdę? Gratuluję”. „Wiedziałam, że wam się uda” – oznajmia Melek i zauważa, że jej córka jest czymś strapiona. – „Kochanie, nie wyglądasz na szczęśliwą”. „Nie, mamo, jestem…” – nagle urywa dziewczynka.

Akcja przenosi się do domu Tulay. „Czy ja dobrze słyszałem?! Pozwoliłeś, żeby ukradli ci te przeklęte pieniądze?!” – wścieka się Veysel. – „Odpowiedz mi! Czy dobrze słyszałem?!”. „Tato, nie chciałem, żeby tak się stało…” – tłumaczy Murat. „Idiota! Idiota!” – Veysel kilkukrotnie uderza syna ręcznikiem po głowie. – „Miałeś tylko zwrócić te pieniądze! Powiedziałem ci wyraźnie, że nie chcę więcej problemów! Co jest z tobą nie tak?!”. „Tato, byłem już bliski oddania pieniędzy, ale ci ludzie napadli na mnie na środku drogi… Byłem sam i oni ukradli mi wszystkie pieniądze. Nie mogłem zrobić nic, by tego uniknąć. Oni grozili mi i przystawili broń… Zabiliby mnie, gdybym nie dał im tego, czego chcieli…”. „To ja cię zabiję! Urwę ci ten durny łeb!”.

„Wystarczy! Uspokój się!” – staje w obronie Murata Tulay. „Ile zostało ci pieniędzy?! Nie mów, że ukradli ci wszystko?!” – grzmi Veysel. – „Jesteś kompletnym imbecylem!”. „Dość! Przecież to, co się stało, nie jest jego winą!”. „I co, może jeszcze mam być dumny z tego idioty?! Teraz nasz dług zwiększył się podwójnie! Stracimy wszystko łącznie z domem!”. „Uspokój się, tato” – prosi Murat. – „Obiecuję, że znajdę jakiś sposób, by…”. „Zamknij się! Nie mów ani słowa więcej! Mój syn jest skończonym imbecylem, który nie potrafi zrobić najprostszej rzeczy! Przez niego mamy dług, którego nie będziemy w stanie spłacić przez całe życie! Jesteś idiotą, Murat!”.

„Proszę, zrozum wreszcie, że to nie była jego wina” – powtarza Tulay. „To niemożliwe, że on nie potrafi zrobić niczego! Czuję się zawstydzony swoim własnym synem!” – wrzeszczy Veysel. – „Mój syn zdradził własnego ojca!”. „Nie wiem jak, ale zamierzam to naprawić! Zwrócę wszystko, co do grosza!” – zarzeka się chłopak i wybiega z domu. „Wynoś się! Nie chcę, żebyś więcej tu wracał!” – krzyczy za synem Veysel. „Co zrobiłeś?! Nie możesz go tak traktować!” – oburza się Tulay i także odchodzi.

Akcja wraca przenosi się do rezydencji Karapinara. „Chcesz doprowadzić mnie do szaleństwa?” – pyta Erkut. – „Co zamierzasz zrobić?”. „Już ci to powiedziałam. Nie zamierzam się rozwodzić” – powtarza Asuman. – „Kocham cię i chcę być z tobą”. „Jak to nie zamierzasz się rozwieść?! To, co było między nami, jest już skończone. Nie ma odwrotu!”. „Nie jest tak. Nic nie jest skończone. Każde małżeństwo przechodzi przez kryzysy i to jest zupełnie normalne. Każdy problem można rozwiązać”. „Nie czuję niczego do ciebie i chcę, żebyś zrozumiała to raz na zawsze! Ja ciebie nie kocham, ty mnie nie kochasz i dlatego właśnie się rozwodzimy”.

„Byłam z tobą w najtrudniejszych chwilach!” – przypomina siostra Inci. – „Powtarzałeś, że przez wszystko przejdziemy razem. I ja ci wierzyłam”. „Wierzyłaś? Cały czas knułaś za moimi plecami!” – stwierdza Erkut. „Posłuchaj, wszystko popsuło się między nami, ponieważ nie mieliśmy pieniędzy. Ale teraz nie będziemy już mieli problemów z pieniędzmi, czyż nie?”. „Aha, teraz jak zobaczyłaś, że jestem milionerem, znowu zapałałaś do mnie uczuciem?”. „Nie mów do mnie tak! Od zawsze bardzo cię kocham! Musisz dać mi kolejną szansę, a wtedy pokażę ci, że między nami znowu może być pięknie!”.

„Asuman, moja cierpliwość się kończy!” – ostrzega mężczyzna. „Nie rozwiedziemy się! Nigdy na to nie pozwolę!” – powtarza służąca. Wściekły Erkut opuszcza rezydencję. Czy kiedyś dojdzie do ich rozwodu? W następnej scenie Erkut dzwoni do Veysela. „Chcę, żebyś spotkał się ze mną jutro rano” – oznajmia mąż Asuman. „W jakim celu?” – pyta ojciec Murata. „Dowiesz się na miejscu. Będę czekał na ciebie, w porządku?”. „Erkut, poczekaj…” – próbuje coś powiedzieć Veysel, ale jego rozmówca rozłącza się.

Akcja przenosi się do rezydencji Emiroglu. Melek wchodzi do pokoju dziewczynek i siada przy łóżku córki. „Dlaczego jesteś dziś tak smutna?” – pyta kobieta. – „Możesz mi to powiedzieć?”. „Bez powodu…” – odpowiada Elif. „Pamiętasz, że pewnego dnia złożyłyśmy sobie obietnicę? Obiecałyśmy, że nigdy niczego nie będziemy przed sobą ukrywać. Czy w szkole wydarzyło się coś złego?”. „Nie, nic…”. „Więc o co chodzi?”. „Słyszałam, jak rozmawiasz z panem Yusufem. Wiem, że Hakki trafi do sierocińca. Nie chcę, żeby to się stało”. „Moja miłość, my także bardzo kochamy Hakkiego. Niestety niektóre rzeczy nie są w naszych rękach”. „Dlaczego? Przecież my możemy się nim zaopiekować. Jesteśmy jego rodziną”.

„Posłuchaj, mama Hakkiego już nie żyje, a jego tata jest w więzieniu” – tłumaczy Melek. – „Zgodnie z prawem tylko osoba spokrewniona mogłaby przejąć opiekę nad Hakkim. My nie możemy tego zrobić”. „Ale gdybyśmy byli razem, bylibyśmy bardzo szczęśliwi”. „Bardzo dobrze wiem, jak chciałabyś, żeby Hakki został z nami. My także tego chcemy i obiecuję, że zrobimy wszystko, co możliwe”. „Hakki był bardzo szczęśliwy, gdy został wybrany na księcia. Jeśli nie będzie mógł zagrać w sztuce, będzie bardzo smutny”. „Ale to się nie stanie, nie martw się”.

Melek opuszcza pokój dziewczynek i wchodzi do pokoju Zeynep. Od razu rzuca jej się w oczy znajdujące się na podłodze posłanie. „Co oznaczają te rzeczy na podłodze?” – pyta mama Elif. „Przecież wiesz. Jestem tutaj tylko dlatego, że Aliye poprosiła mnie o powrót” – odpowiada żona Selima. „Rozumiem bardzo dobrze, ale co to ma znaczyć? Jesteście małżeństwem i mieszkacie w jednym domu. Dlaczego traktujecie się jak obce osoby?”. „Ponieważ teraz jesteśmy dla siebie obcy”. „Selim jest mężczyzną, którego kochasz. On także cię kocha”. „To już jest za nami”. „Dlaczego tak mówisz?”. „Selim zapomniał o mnie”. „Nie masz powodu, by tak mówić”. „Istotnie mam. On spotyka się już z kimś innym…”. „Że co?! Z kim?”. „Z Pelin…”.

„Nie, Zeynep. To nie może być możliwe” – nie wierzy Melek. „Dlaczego nie? Wszystko jest jasne!” – stwierdza siostra Murata. „Zeynep, na Boga, oni są tylko przyjaciółmi. Teraz łączy ich także praca, ale to wszystko”. „Naprawdę musisz być ślepa, jeśli tego nie widzisz. Czy nie widziałaś jej zachowania, kiedy przyszła odwiedzić panią Aliye? Ciągle tylko szeptali i uśmiechali się do siebie”. „Dobrze, ale to nadal niczego nie znaczy”. „Nie chcę więcej rozmawiać na ten temat”. „Dobrze, pójdę zatem porozmawiać z Selimem…”. „Nie, nie rób tego! To nie jest dobry moment na rozmowę. I Aliye nadal czuje się źle. Nie czyńmy rzeczy jeszcze trudniejszymi”.

Akcja przenosi się do posiadłości Karapinara. Asuman wchodzi do piwnicy, gdzie zmarznięta Gonca siedzi skulona na materacu i trzęsie się z zimna. „Martwiłam się o ciebie” – mówi siostra Inci. – „Jak sobie radzisz?”. „Próbuję się ogrzać, ale tutaj jest to niemożliwe. Czuję się bardzo źle. Jestem pewna, że się rozchoruję” – odpowiada Gonca i kicha. „Faktycznie jest tu bardzo zimno. Para leci z moich ust. Dostaniesz tutaj zapalenia płuc. Musi istnieć jakieś rozwiązanie”. „Asuman, idź już. W jakiś sposób sobie poradzę…”. „Chwila, chwila. Był tutaj gdzieś mały grzejnik”.

Asuman przechodzi do drugiej części piwnicy i po chwili wraca z grzejnikiem elektrycznym. Stawia go na podłodze i podłącza do gniazdka. „Asuman, naprawdę ci dziękuję” – mówi Gonca. „Naprawdę nie musisz dziękować. Już robi się ciepło. Dobrej nocy” – siostra Inci opuszcza piwnicę. Tymczasem Veysel i Tulay w milczeniu spożywają kolację. „Chciałabym coś powiedzieć, ale proszę, nie odmawiaj od razu” – przerywa ciszę kobieta. „Jeśli chodzi o Murata, nie poruszaj tego tematu” – zabrania Veysel. „Nie, nie chodzi o niego. Po prostu pomyślałam, że mogłabym zacząć… pracować. Byłabym wtedy wsparciem dla ciebie”. „Tulay, w mojej głowie są tysiące rzeczy, a ty mówisz mi jeszcze o pracy”. „Co to znaczy? Czy powiedziałam coś złego? Chcę po prostu pomóc. Nie możesz tak od razu odrzucać tego pomysłu”.

W tym momencie do domu wraca Murat. „Przygotowałam twoje ulubione danie. Usiądź” – prosi Tulay. „Dziękuję, ale nie jestem głodny” – odpowiada chłopak. „Ale nie możesz pójść spać bez kolacji”. „Siadaj” – rozkazuje Veysel. Murat niepewnie zajmuje miejsce obok ojca. – „Powiedz mi, udało ci się zdobyć wszystkie pieniądze? To tylko siedemdziesiąt pięć tysięcy. Zaraz, nie siedemdziesiąt pięć tylko sto pięćdziesiąt. Ale to nie problem dla ciebie, prawda?”. „Zajmę się tym jutro, nie martw się” – zapewnia chłopak.

Nagle Veysel zauważa na ręku syna zegarek. „Co to jest?!” – pyta mężczyzna. „Zegarek…” – odpowiada brat Zeynep. „Widzę, ale skąd go wziąłeś?!”. „Ayla mi go podarowała, tato”. „Ayla? Nie mów bzdur! Teraz już wiem, gdzie podziały się wszystkie pieniądze!”. „Veysel, uważaj na swoje słowa” – ostrzega męża Tulay. „Chwila, chwila… Tato, czy ty nazywasz mnie złodziejem? Myślisz, że twój syn mógłby zrobić coś takiego?”. „Oczywiście! Teraz wszystko stało się jasne! Gdzie ukryłeś pieniądze?! Gadaj!”. „Co ty mówisz, tato! Powiedz, że to żart!” – Murat ze wściekłością uderza rękoma w stół. – „Jak śmiesz nazywać mnie złodziejem?!”.

„Odzywaj się do mnie właściwie!” – grzmi Veysel i zrywa się na równe nogi. „Na Boga, uspokójcie się!” – krzyczy Tulay. „Gdzie ukryłeś resztę pieniędzy?! Gadaj!”. „O czym ty mówisz, do diabła?” – pyta Murat. – „Jakie pieniądze? Jak możesz nazywać mnie złodziejem, kiedy ja zawsze robiłem każdą głupotę, o którą mnie poprosiłeś! Nigdy cię nie zawiodłem! To, co się stało, nie jest moją winą! Nie masz prawa nazywać mnie złodziejem! Dla ciebie zawsze byłem tylko zwykłym idiotą!”.

„Gdzie to jest?! Gdzie jest reszta pieniędzy?!” – powtarza pytanie Veysel. „Nie wybaczę ci tego! Nie wybaczę ci tej zniewagi!” – odpowiada Murat i ze łzami w oczach ucieka do pokoju. „Veysel, jak mogłeś to zrobić?” – pyta przerażona Tulay. – „Jak mogłeś zrobić coś takiego?!”. Czy Veysel zrozumie, że jego syn wcale nie ukradł pieniędzy, a sam został okradziony?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy