548: Umit i Arzu w milczeniu jedzą kolację. Do jadalni wchodzi Asuman. „Dzwoniła projektantka. Powiedziała, że może przyjść jutro rano, jeśli wyrażasz zgodę” – oznajmia służąca. „W porządku” – zgadza się Arzu, a siostra Inci odchodzi. – „Projektantka musi przyjść najszybciej, jak to możliwe. Jest wiele zmian do przeprowadzenia”. „Jakby to miało znaczenie…” – szepcze pod nosem Umit. „Co powiedziałeś?”. „Nic. Lepiej o tym zapomnij”. „Jeśli masz mi coś do powiedzenia, powiedz o tym wprost!”. „Dobrze, skoro chcesz wiedzieć, zrobię to. Nawet jeśli przyprowadzisz projektanta, nawet jeśli całkowicie odmienisz całą farmę, nadal pozostanie ona taka sama”.
„Co jest z tobą nie tak?” – pyta kobieta. „No tak, Umit jest jedynym głupcem i nie wie, co mówi…” – oznajmia mężczyzna. – „Posłuchaj mnie dobrze, Arzu. Jeśli zrzucisz wszystkie zasłony, jeśli nawet zniszczysz całe gospodarstwo, co to zmieni? Całe to zło dzieje się w twojej głowie!”. „Dlaczego mówisz mi te rzeczy? Kim ty, do diabła, myślisz, że jesteś?!”. „Kim jestem? Nie różnię się niczym od ciebie! Jesteśmy małżeństwem, Arzu. Nie zapominaj o tym”. „Umit, to ty poprowadziłeś mnie do zrobienia czegoś takiego. Ja nie chciałam robić niczego. Ty mnie przekonałeś. Nigdy nie chciałam cię poślubić, ale mnie do tego zmusiłeś!”.
Arzu odchodzi, a jej mąż ze wściekłością uderza w stół. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Bahrije przychodzi do swojego domu. Długo puka w drzwi, aż w końcu otwiera jej Melek. „Spałaś, prawda?” – pyta kierowniczka szwalni. „Nie, byłam już obudzona” – odpowiada mama Elif. „I jaką podjęliście decyzję? Zdecydowaliście się na wynajem?”. „Tak, chcemy je wynająć. Przepraszam, że nie zadzwoniłam już wczoraj, ale wszystko działo się bardzo szybko. Myślałam, że osobiście pójdę do warsztatu i ci o wszystkim powiem. Bahrije, czy myślałaś o wysokości czynszu?”. „Tak. Tysiąc pięćset oraz kaucja za dwa miesiące z góry”. „Co?! Tysiąc pięćset? Ale to za dużo, jak za taki dom”.
„Gdybyście byli obcymi, wtedy czynsz wyniósłby trzy tysiące” – oznajmia Bahrije. – „Po znajomości będzie to tylko tysiąc pięćset. Jeśli dokonasz ulepszeń w domu, koszty zostaną odliczone od czynszu”. „Tak, zamierzamy naprawić wiele rzeczy” – oznajmia Melek. Akcja przenosi się do rezydencji Koroglu. Umit budzi się i widzi swoją żonę, strojącą się przed lustrem. „Dzień dobry, kochanie” – mówi mężczyzna. „To teraz zacząłeś się do mnie odzywać?” – pyta ze zdziwieniem właścicielka farmy. – „Jeszcze poprzedniej nocy krzyczałeś na mnie, a teraz udajesz, jakby nic się nie stało. Ta kobieta z wczoraj to wciąż ja!”.
Oburzona Arzu opuszcza pokój. „Nie powinienem był mówić jej tych wszystkich rzeczy” – zarzuca sobie Umit. W tym czasie Tulay przechodzi przez furtkę na teren farmy. Kobieta niesie dwie kolorowe torebki i rozmawia przez telefon. „Postanowiłam zrobić im małą niespodziankę, Veysel” – mówi do słuchawki. – „Aliye nic o tym nie wie. Jestem już zmęczona siedzeniem przez cały dzień w domu, więc przyszło mi do głowy, żeby ją odwiedzić”.
Akcja przenosi się do środka posiadłości. Arzu schodzi z góry, gdy nagle rozlega się dzwonek do drzwi. „Asuman! Asuman!” – żona Umita woła służącą, by ta otworzyła drzwi, ale nikt się nie pojawia. Chcąc nie chcąc sama udaje się do drzwi i otwiera. Znajdująca się po drugiej stronie żona Veysela robi wielkie oczy. „Co ty… Co ty tu robisz?!” – pyta zdumiona Tulay. „Czego chcesz?” – pyta Arzu. „Być może… Być może zrobiłaś coś Elif?!”.
Tulay chce wbiec do środka, ale właścicielka ręką blokuje jej wejście. „Odejdź stąd!” – rozkazuje Arzu. – „Ludzie z twojej klasy nie mogą przekroczyć progu tego domu!”. „Melek! Pani Aliye!”. Żona Umita zanosi się śmiechem. „Więc nie wiesz, co się stało” – stwierdza. „O czym ty mówisz? Ty nie możesz tutaj być! Zaraz zadzwonię na policję!”. „Zaraz dostanę ataku śmiechu… Dalej, zadzwoń na policję. Chętnie złożę skargę za próbę wtargnięcia do mojego domu siłą”. „Co?! Co masz na myśli?”. „Słyszałaś dobrze. Cały ten dom jest mój. Moja! Radzę ci poszukać swoich przyjaciół w innym miejscu. Na przykład na ulicy lub pod mostem…”.
Arzu zamyka drzwi. Tulay od razu sięga po komórkę i dzwoni do Zeynep. Ta waha się dłuższą chwilę, ale w końcu odbiera. „Zeynep! To, co słyszałam, to prawda?!” – pyta zaaferowana żona Veysela. „Co takiego stało?”. „Jestem teraz na farmie… Arzu otworzyła mi drzwi!”. „Więc już wiesz…”. „Czyli to, co powiedziała ta kobieta, to prawda?!”. „To prawda…”. „I dlaczego nic mi nie powiedziałaś?”. „Cóż, chciałam zadzwonić, ale wiem, że sami macie swoje problemy”. „Gdzie teraz jesteście? Zaraz tam będę”. „To w pobliżu szkoły Elif. Wyślę ci adres w wiadomości”.
Emiroglu cały dzień spędzają na remoncie swojego nowego domu. W pracach pomagają im Yusuf oraz Tulay. W czasie kolacji dużo rozmawiają i zanoszą się śmiechem. Akcja przenosi się na zewnątrz. Widzimy stojącą przed domem… Arzu! Kobieta nie może znieść ich pełnych radości twarzy. Akcja przenosi się na farmę. Umit wchodzi do jadalni, gdzie Asuman kończy nakrywać stół. „Wszystko gotowe?” – pyta mężczyzna. „Tak, przygotowałam to, co powiedziałeś” – oznajmia służąca. „Genialnie”. „Czy mam panu służyć?”. „Nie, poczekam teraz na przyjście Arzu. Możesz odejść”. Mężczyzna z kieszeni wyciąga czerwoną szkatułkę z drogimi kolczykami i uśmiecha się. Jest pewien, że Arzu wybaczy mu, dzięki takiemu prezentowi.
W następnej scenie widzimy pijanego Murata, idącego przez miasto. Chłopak zatacza się po całej drodze i mówi do siebie: „Ach, Murat! Jak mogłeś zrobić coś takiego? Zwłaszcza Erkutowi… Jak mogłeś?!”. „Murat?!” – rozlega się krzyk Aliye i po chwili dziewczyna zjawia się przy chłopaku. „Murata nie ma! Nie ma go!” – odpowiada brat Zeynep. „Wyjrzałam akurat przez okno i cię zobaczyłam. Wybiegłam jak błyskawica. Dużo dziś wypiłeś. Jeszcze coś sobie zrobisz…”. Dziewczyna chwyta Murata za ramię i próbuje go zatrzymać. „Puść mnie!” – krzyczy syn Veysela. – „Czy wiesz, jak bardzo ten człowiek mi ufa? On ufa mi tak bardzo!”. „Kto? O kim ty mówisz?”. „A ja jak wąż zakradłem się za jego plecami… Jak mogłem mu to zrobić? Jestem największym łajdakiem!”.
„Dlaczego tak dużo wypiłeś? To na pewno z tęsknoty za mną, prawda?” – pyta Ayla. „Jestem największym łajdakiem” – powtarza Murat, coraz bardziej bełkocząc. – „Ten człowiek… On mi wierzy. Nazwał mnie swoim wybawcą, a ja… Ja co robię? Ale Bóg mnie przeklnie! Wiesz, co on zrobi ze mną? Zakopie mnie pod ziemią! Słyszałaś?! Pod ziemią!”. „Nie krzycz, bo obudzisz sąsiadów. Dlaczego używasz tak okropnych słów? Nie mów, jakbyś był szalony”. „Co ja tu robię? Puść mnie! Wszystko ze mną w porządku. Albo nie… Nie czuję się dobrze. Jestem okropnym człowiekiem…”.
„Och Boże, co mam z nim zrobić?” – zastanawia się dziewczyna. – „Nie mogę go przecież zostawić na ulicy”. Ayla bierze Murata pod ramię i prowadzi go w stronę jego domu. „Nie zapominaj, że jestem największym łajdakiem!” – powtarza Murat przez drogę. – „Zdradziłem człowieka, którego nazywałem swoim bratem! Co jeszcze mogę zrobić?!”. Tymczasem Arzu wraca na farmę. „Niech to szlag! Żyją w oborze, ale nadal są…” – mówi kobieta, ale nagle przerywa, wchodząc do jadalni. Widzi przygotowaną kolację przy świecach oraz Umita. „Nadal nie jesz?” – pyta kobieta. „Nie, ponieważ czekałem na ciebie” – oświadcza Koroglu. „Nie musiałeś tego robić”. „Posłuchaj, tylko razem z tobą jedzenie oraz w ogóle życie w tym domu ma sens. Arzu, wiem, że powiedziałem złe rzeczy. Rzeczy, o których nie powinienem był mówić. Wszystko jednak, co robię, robię, ponieważ cię kocham”.
„I dlatego traktowałeś mnie w ten sposób?” – pyta Arzu. „Nie, wręcz przeciwnie” – oznajmia Umit. – „Nie powiedziałem tego, by cię skrzywdzić. Nie ma żadnego powodu, abyśmy byli nieszczęśliwi. Właśnie to chciałem powiedzieć. Posłuchaj, kochana. Jesteś dla mnie bardzo cenna i bardzo cię kocham. Jestem wdzięczny Bogu, że budzę się przy tobie każdego ranka. Czuję wtedy, że mam największe szczęście na świecie. I naprawdę tak jest” – mężczyzna wyciąga czerwoną szkatułkę z kolczykami. – „Zapomnijmy o tym, co się stało. Kocham cię”.
Arzu otwiera pudełeczko i patrzy na kolczyki. Wcale nie wygląda na zadowoloną z prezentu. „Nie podobają ci się?” – pyta Umit. „Nie, są piękne…” – odpowiada kobieta i odkłada szkatułkę na stół. „Arzu, wszystko w porządku?”. „Nie, nic nie jest w porządku…”. „Co się stało?”. „Poszłam do nowego domu Melek…”. „Dlaczego? Jak ich znalazłaś?”. „Śledziłam Elif w drodze ze szkoły”. „Ale dlaczego to zrobiłaś?”. „Nie wiem… Chciałam zobaczyć, jak mieszkają. Żyją w strasznym domu. Wygląda, jakby był od wielu lat opuszczony. Sąsiedztwo także to najgorszy margines. Nawet pies nie chciałby przebywać w takim miejscu”.
W tym momencie kamera przenosi się na twarz podsłuchującej pod drzwiami Asuman. „Inci” – szepcze do siebie zmartwiona losem siostry służąca. – „Co mam zrobić? Mam tylko jedną siostrę i nie mogę zostawić jej w takim miejscu”. Kamera wraca do środka jadalni. „Dlaczego więc jesteś zła? Żyją przecież w okropnym miejscu” – stwierdza Umit. – „Czy to nie powód do zadowolenia?”. „Zgadza się, dom jest w bardzo złym stanie. Ale oni… Oni są szczęśliwi. Bardzo szczęśliwi… Siedzieli przy stole, rozmawiali i jedli. Biesiadowali, jakby nic się nie stało. Jakby nigdy nie stracili tego domu i wszystkich rzeczy, które mieli. Nie wiesz, jak bardzo to dla mnie trudne…”. Arzu odwraca się i opuszcza jadalnię.
Ayla wprowadza Murata do jego pokoju. W domu nie ma Veysela ani Tulay. Dziewczyna rzuca pijanego w sztok chłopaka na łóżko. Następnie siada obok niego. „Mam nadzieję, że będziesz śnił o mnie, kochanie. Śpij dobrze, mój książę” – mówi Ayla i chce wyjść z pokoju, ale nagle się zatrzymuje. – „Chwila, chwila… Jesteśmy całkowicie sami i mogę z nim zostać. Nie będę miała ponownie drugiej takiej okazji…”. Dziewczyna zaczyna rozbierać nieprzytomnego Murata! Co planuje?
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Elif budzi się, gdy wszyscy jeszcze śpią i udaje się do kuchni. Wlewa wodę do czajnika i stawia go na kuchence i odpala gaz. Następnie zauważa, że jest mało chleba. „Lepiej pójdę na rynek i kupię więcej chleba” – mówi do siebie dziewczynka i opuszcza dom. Tymczasem Murat budzi się z potwornym bólem głowy. Gdy chłopak chce się przeciągnąć, zauważa, że ktoś jeszcze jest w jego łóżku! Szybko odwraca głowę i widzi leżącą obok niego… Aylę!
„Co robisz w moim łóżku?!” – krzyczy przerażony chłopak. „Och, obudziłeś się już, kochanie” – mówi dziewczyna. „Ayla, co się dzieje?! Co robisz tutaj?!”. „Spędziłam tutaj całą noc, kochanie. Wtulona w twoje ramiona”. „W moich ramionach?! Ale jak to?!”. „Nie mów, że nie pamiętasz? Chwyciłeś mnie bardzo mocno, spojrzałeś mi prosto w oczy i powiedziałeś: Ayla, nie odchodź. Nie zostawiaj mnie samego. Proszę, kochanie, nie chcę, żebyś odchodziła…„.
„Ale… Ale ja nic nie pamiętam!” – mówi jeszcze bardziej spanikowany syn Veysela. „Ach, ta noc była taka cudowna…” – wzdycha Ayla. Akcja przenosi się do nowego domu Emiroglu. Widzimy jak w kuchni zawiewa wiatr przez otwarte okno. Firanka unosi się do góry i okręca wokół czajnika. Szybko zajmuje się ogniem z kuchenki gazowej, a w całym domu zaczyna unosić się gęsty dym! Wszyscy nadal śpią w najlepsze! W tym czasie przed domem pojawia się Yusuf. Zaczyna pukać do drzwi, ale nikt mu nie odpowiada. „Czyżby jeszcze się nie obudzili?” – zachodzi w głowę mężczyzna. – „Ale przecież jest już bardzo późno”.
Bibliotekarz udaje się na drugą stronę domu i przez okno dostrzega, że w kuchni wybuchł pożar! Przerażony zaczyna uderzać w drzwi i okna, krzycząc na cały głos imiona domowników. W końcu udaje mu się wyważyć drzwi. Wbiega do kuchni i próbuje ugasić płonącą firankę oraz blat. W tym momencie Melek budzi się. Jest zdezorientowana i bardzo kaszle. Budzi Tulay oraz Inci i krzyczy, by wybiegły na zewnątrz. Po chwili wszyscy są już na podwórku. Brakuje tylko… „Elif! Gdzie jest Elif?!” – krzyczy Melek.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.