557: Sukriye i Gulay piją herbatę przed szwalnią. Melek wychodzi z warsztatu i prosi, by wróciły do pracy, gdyż przerwa dobiegła końca. Pracownice bez marudzenia wracają do środka. W tym samym momencie idący chodnikiem Yusuf zauważa Melek. Podchodzi do niej. „Wróciłaś do pracy?” – pyta zaskoczony mężczyzna. „Tak… Wiem, że postanowiłam nie wracać, ale przemyślałam tę kwestię i uznałam, że to najlepsze, co teraz mogę zrobić”. „Rozumiem, ale bądź ostrożna, bo już miałaś problemy z tymi ludźmi”. Ze szwalni wychodzi Cevahir. „Proszę, proszę, pan bibliotekarz nas odwiedził” – mówi właściciel warsztatu z kpiną w głosie. – „Chyba także masz swoje godziny pracy? Nie rozpraszaj więc mojego personelu, kiedy powinien być w środku”.

„Tak, proszę pana, wracam do pracy” – mówi Melek i odchodzi. Cevahir odwraca się i chce także wejść do środka, ale wtedy odzywa się Yusuf: „Proszę tylko, byś nie traktował jej ponownie źle”. Bibliotekarz odchodzi do antykwariatu. Akcja przenosi się do siedziby firmy Doruklar. Widzimy Asuman i Inci idące korytarzem. „Spokojnie, zobaczysz, że Erkut nam pomoże” – zapewnia starsza z sióstr. Obie podchodzą do biurka sekretarki. – „Czy tutaj jest gabinet Erkuta?”. „Ma pani umówioną wizytę?” – pyta asystentka. „Jestem jego żoną! Nie potrzebuję się umawiać!”. Asuman nie czekając na pozwolenie, naciska na klamkę. „Chwila, nie może pani tu tak po prostu wchodzić!” – krzyczy sekretarka, ale jest już za późno. – „Przepraszam, panie Erkucie, nie mogłam ich zatrzymać”.

„Nie muszę cię prosić o pozwolenie!” – krzyczy oburzona Asuman. „W porządku, możesz odejść” – zwraca się Erkut do pracownicy. – „Proszę, zamknij za sobą drzwi”. Sekretarka posłusznie odchodzi, rzucając po drodze pogardliwe spojrzenie Asuman. „Co tu robisz? Co się dzieje tym razem?” – pyta Erkut żonę. „Więc teraz okazuje się, że muszę umawiać się z tobą na spotkanie?”. „Nie chodzi o to. Mów, czego chcesz?”. „Myślę, że będzie lepiej, jeśli usiądziemy, żeby odpocząć. Dalej, Inci, siadaj”. Siostry zajmują miejsca na fotelach.

„Jak się masz, Inci?” – pyta mężczyzna. „Dziękuję, proszę pana, dobrze” – odpowiada dziewczynka. „Jak możesz pytać, jak się czuje? Nie widzisz, że jest chora?!” – odpowiada Asuman. – „A to jeszcze nie wszystko. Ta przeklęta Arzu wyrzuciła nas z domu!”. „Dlaczego coś takiego zrobiła?” – docieka Erkut. „Nie podała wyjaśnień. Po prostu zamknęła przed nami drzwi. To, że mnie tak potraktowała, nawet mnie nie zaskakuje, ale jak mogła to zrobić Inci? Co ja mam z nią teraz zrobić?”. „Uspokój się. Na pewno złość jej zaraz przejdzie i będziecie mogły wrócić”. „Nie sądzę. Poza tym ja nigdzie nie chcę wracać!”.

„Czego więc oczekujesz ode mnie? Myślisz, że jestem jej ojcem?” – pyta Erkut. – „Chcesz mi zostawić dziewczynkę?”. „Nie, proszę tylko, żebyś nam pomógł” – oznajmia Asuman. „I jak chcesz, żebym wam pomógł?”. „Jeszcze pytasz? Inci jest chora i nie mam dokąd jej zabrać!”. Tymczasem do szwalni wchodzi dwóch policjantów. Wszystkie pracownice są wyraźnie zaniepokojone, za wyjątkiem Bahrije, która uśmiecha się szeroko. „Gdzie jest właściciel tego miejsca?” – pyta jeden z funkcjonariuszy. „Dlaczego go szukacie?” – pyta Melek. „Ponieważ musimy porozmawiać z nim osobiście”.

Cevahir wychodzi ze swojego gabinetu. „Co tutaj robicie? O co chodzi?” – pyta mężczyzna, stając przed policjantami. „Czy pan Cevahir?” – pyta funkcjonariusz. „Zgadza się”. „Otrzymaliśmy skargę na pana”. „Co ma pan na myśli? Jest jakaś skarga przeciwko mnie?”. „Został pan oskarżony o prowadzenie działalności bez wymaganej licencji”. Akcja wraca do gabinetu Erkuta. Inci głośno pokasłuje. „Słyszysz?” – zwraca się Asuman do męża. – „Całą noc tak kasłała, miała wysoką gorączkę i nic nie pomagało. Powinna pójść do szpitala, ale co mam zrobić, jeśli nie mam nikogo, kto wspierałby mnie w tej sytuacji? Arzu nie ma w sobie ani krztyny wrażliwości. Wyrzuciła małą dziewczynkę z domu, jakby to nic dla niej nie znaczyło. Nie jestem jej niewolnicą i nie pozwolę, by dalej mnie tak traktowała!”.

„Gdybym była sama, byłoby mi łatwiej” – kontynuuje Asuman. – „Ale z Inci nie zostanę przecież na ulicy”. Erkut podnosi słuchawkę i wzywa do gabinetu Murata. Akcja wraca do szwalni. Zaniepokojone pracownice szepczą między sobą. „Naprawdę to miejsce nie ma żadnej licencji?” – nie może uwierzyć Gulay. „Och, jeśli okaże się to prawdą, to zostaniemy bezrobotne” – wzdycha ciężko Sukriye. „Co teraz zrobimy? Jak znajdziemy inną pracę?” – pyta Aysel. „Zobaczymy teraz, czy wielka bohaterka Melek może coś zrobić, aby was uratować” – mówi w myślach uchachana Bahrije.

Cevahir wraca ze swojego gabinetu i niesie w rękach jakąś kartkę. „Oto dokument, który zezwala na funkcjonowanie tego miejsca” – oświadcza ze spokojem mężczyzna. – „Nie wiem, kto mógł powiedzieć te wszystkie oszczerstwa wobec mojego warsztatu”. Policjanci sprawdzają licencję, a właściciel kieruje wzrok w kierunku Bahrije. Jest przekonany, że to ona na niego doniosła. Akcja wraca do firmy Doruklar. „Erkut, co się dzieje? Dlaczego nic nie mówisz?” – pyta Asuman. „Co chcesz usłyszeć?” – pyta mężczyzna. „Pamiętaj, że wciąż jesteśmy małżeństwem! To nie jest właściwe, że ty siedzisz w swoim ciepłym i wygodnym biurze, a my nie mamy gdzie się podziać!”. „I co chcesz, żebym zrobił?”. „Chcę, żebyś nam pomógł!”.

W tym momencie do gabinetu wchodzi Murat. Staje przy swoim szefie i czeka na rozkazy. Ten z szuflady wyciąga plik banknotów. „Weź to” – mówi Erkut. – „Znajdź dobry hotel i zabierz do niego Asuman i Inci”. „Co? Hotel? Ale…” – odzywa się Asuman. – „Mam tułać się po hotelach z maleńką dziewczynką?! Nie zatrzymamy się w żadnym hotelu! Co jest z tobą nie tak?!”. „Jeśli ci się nie podoba, to radź sobie sama”. „Czy my jesteśmy turystkami, żeby przebywać w jakichś hotelach?!”. „To jedyne, co mogę dla ciebie zrobić. Jeśli ci to nie odpowiada, zawsze możesz zamieszkać na ulicy”. „Już dobrze, zgadzam się”. Asuman wraz z Inci i Muratem opuszczają gabinet.

Akcja wraca do warsztatu. „Przepraszamy za nieporozumienie” – mówi policjant i zwraca Cevahirowi licencję. „W porządku, nie ma problemu” – odpowiada Cevahir. – „Wykonujecie tylko swoją pracę. Nie wiem, kto mógł być na tyle bezczelny, żeby złożyć na mnie skargę. Ale cóż, różni są ludzie… Życzę panom miłego dnia”. Policjanci wychodzą, a Cevahir wzywa Bahrije do swojego gabinetu. „Myślisz, że jesteś bardzo mądra, prawda?” – pyta mężczyzna. „Nie rozumiem pana…” – odpowiada kobieta. „Ach, Bahrije. Przypominasz mi przyjaciela, którego miałem jako dziecko. Miał taką samą postawę jak ty”. „To znaczy?”. „Biegł na skargę do mojego ojca za każdym razem, gdy zrobiłem coś złego. Myślał, że ojciec spuści mi lanie, ale nie wiedział, że ja już o wszystkim mu powiedziałem”.

„Trudno mnie oszukać” – kontynuuje Cevahir. – „Zawsze zdaję sobie sprawę, gdy ktoś chce mnie oszukać”. „I dlaczego mówi mi pan to wszystko?” – pyta Bahrije. „Wiesz, co się dzieje z tymi, którzy gryzą rękę, która ich karmi?”. „Nie, nie wiem”. „Więc wkrótce się dowiesz…”. „Da mi pan jakieś specjalne zajęcie? O co chodzi?”. „Zgadza się, to coś specjalnego. Życie jest takie dziwne, potrafi bardzo nas zaskoczyć…”. „Nie rozumiem pana”. „Myślałaś, że zastawisz na mnie pułapkę, ale sama w nią wpadłaś. Jesteś zwolniona! Zabierz swoje rzeczy i opuść to miejsce w tej chwili”. „Co?! Dlaczego mnie pan zwalnia?!”. „Odejdź stąd, Bahrije. Odejdź stąd na zawsze! To jasne, że to ty nasłałaś na mnie policję! W tej chwili wynoś się stąd! Nie chcę cię więcej widzieć!”.

Bahrije opuszcza gabinet Cevahira. „Wszystko dobrze? Co się stało?” – pyta Gulay. „Masz jakiś problem?” – dopytuje Aysel. „Powiedz nam, co się stało? Co takiego powiedział ci pan Cevahir?”. „Zwolnił mnie” – oznajmia była kierowniczka, ściągając swój płaszcz. „O czym ty mówisz? Dlaczego miałby cię zwolnić?”. „Kazał mi po prostu się wynosić. Powiedział, bym zabrała swoje rzeczy i nigdy więcej się tu nie pokazywała. Melek wróciła do pracy, więc nie jestem już tu potrzebna…”. „Co? Nie, na pewno tak nie jest” – zapewnia mama Elif. – „Na pewno nie podjął takiej decyzji z takiego powodu. Jak najbardziej jesteś tutaj potrzebna”.

„Gdzie teraz dostanę pracę?” – pyta Bahrije, udając płacz. – „Nie wiem, co mam zrobić. Jak spłacę swoje długi? Jak te rzeczy mogą mi się przytrafić?”. Melek udaje się do gabinetu szefa. „Bahrije powiedziała, że zwolnił ją pan. To prawda?” – pyta kobieta. „Prawda” – potwierdza Cevahir. „Dlaczego zrobił to pan bez żadnego uzasadnienia?”. „Ona na to zasłużyła. Nie ma dnia, w którym nie miałbym przez nią problemów”. „Możliwe, ale Bahrije posiada naprawdę duże doświadczenie w tej pracy. Pracuje tutaj od lat. Chociaż jest konfliktowa, zawsze dobrze wykonuje swoje obowiązki”. „Zapytaj inne pracownice. Zobaczymy, czy któraś jest zadowolona ze współpracy z nią. Zapewniam cię, że wszyscy tutaj poczujemy się lepiej bez niej”.

„W porządku. Chcę tylko, żeby pamiętał pan, że nie ma takiego problemu, którego nie można by rozwiązać” – oznajmia Melek. – „Bahrije dobrze wykonuje swoją pracę. Jeśli odejdzie, pozostawi wielką lukę, którą trudno będzie wypełnić kimś innym. Poza tym, kto pomoże mi wykonywać moją pracę? Proszę, zmień swoją decyzję. Nie chcę, byś zwalniał Bahrije”. W następnej scenie Melek wraca do części pracowniczej warsztatu. „Bahrije, nigdzie stąd nie pójdziesz” – oznajmia mama Elif. – „Będziesz dalej pracowała z nami”. „Co ty mówisz?” – nie rozumie była kierowniczka. „Rozmawiałam z panem Cevahirem. Powiedział, że możesz zostać w pracy. Nie wiem, jaki był problem, ale postanowił dać ci drugą szansę”.

„To wydaje się snem” – mówi szczęśliwa Bahrije. – „To na pewno nie jest żart?”. Melek kręci przecząco głową. Tymczasem do taksówki Selima wchodzi starszy mężczyzna w garniturze. „Czy nie widzisz, że stanąłeś w błocie?” – pyta klient. „Proszę wybaczyć, nie zauważyłem” – odpowiada mąż Zeynep. „Powinieneś bardziej zwracać uwagę na wygodę swoich klientów. Do urzędu skarbowego w Beykoz. I odsuń to siedzenie do przodu. Z tyłu jest mało miejsca i czuję się niewygodnie”. Selim przesuwa fotel pasażera do przodu. „Tak lepiej?” – pyta. „Powinieneś wcześniej przygotować swój pojazd, aby zapewnić dobrą obsługę klienta i nie czekać na jego uwagę!” – odpowiada pasażer. „Przepraszam. Nie sądziłem, że coś takiego może panu przeszkadzać”.

„Nie obchodzą mnie twoje przeprosiny” – oznajmia klient. – „Mam nadzieję, że znasz chociaż przepisy ruchu drogowego i nie doprowadzisz do żadnego wypadku. I zamknij to okno. Jest bardzo zimno”. Selim zamyka szybę, odpala auto i rusza. W czasie drogi Selim zmuszony jest do ostrego hamowania. „Uważaj trochę! Prawie mielibyśmy wypadek!” – mówi oburzony klient. Następnie sięga po swoją kurtkę, która spadła na podłogę. Nie zauważa jednak, że pod siedzenie wpadł jakiś jego pakunek. – „Nie powinieneś w ogóle prowadzić samochodu!”.

„Samochód przed nami zatrzymał się nagle” – tłumaczy Selim. – „Dlatego musiałem tak zahamować. Przepraszam. Wszystko w porządku?”. „Nie, nie jest w porządku! Mam tylko nadzieję, że dotrę cały do celu…” – mówi pasażer. Wkrótce Selim parkuje taksówkę pod urzędem skarbowym. Klient przekazuje mu banknot. „Nie ma pan drobnych?” – pyta mąż Zeynep. „Dlaczego taksówkarze zawsze pytają o drobne? Nie, nie mam!”. Selim wydaje resztę, a klient opuszcza taksówkę. Raz jeszcze następuje zbliżenie kamery na znajdujący się pod siedzeniem pakunek. Co jest w środku?

Umit wchodzi do pokoju Arzu. Kobieta właśnie szykuje się do wyjścia. „Wychodzisz?” – pyta mężczyzna. „Yhym” – potwierdza właścicielka farmy. „I dokąd idziesz tak wystrojona?”. „Idę na spotkanie z jedną przyjaciółką. Nie znasz jej. Rozwodzi się i jest bardzo smutna. Chce porozmawiać ze mną, by się wyżalić”. „Nigdy mi o niej nie mówiłaś”. „Tak, ponieważ poprosiła mnie, abym nikomu nie mówiła o jej sytuacji. To bardzo delikatna sprawa. Lepiej będzie, jeśli zachowam dyskrecję. Nie wyobrażasz sobie przez co przeszła ta biedna kobieta”.

Akcja przeskakuje do wieczora. Selim przyjeżdża po Sitare. „Przepraszam, że na mnie czekałeś” – mówi kobieta. – „Po prostu nie podobał mi się mój makijaż i musiałam zrobić go raz jeszcze”. „W porządku, nie ma problemu” – odpowiada Selim. „Jesteś bardzo wyjątkowym mężczyzną. Nie pamiętam, kiedy ostatnio ktoś na mnie czekał”. „Dokąd jedziemy?”. „Do My Rose. Znasz już drogę”. Tymczasem Arzu wchodzi do szwalni. Wszystkie pracownice poszły już do domu i część pracownicza warsztatu jest pusta. „Panie Cavahirze” – woła kobieta, rozglądając się dokoła. Mężczyzna momentalnie pojawia się i zaprasza Arzu do gabinetu.

„Usiądź, proszę” – mówi Cevahir. – „Przygotowałem ciasteczka. Odbędziemy pyszną, słodką rozmowę”. „To nie jest konieczne” – odpowiada żona Umita. – „Podpiszę dokumenty i od razu pójdę”. „Dlaczego tak bardzo się pani spieszy? Proszę usiąść. Musimy trochę porozmawiać o pracy i naszym partnerstwie”. „W porządku” – Arzu zdejmuje płaszcz i siada na fotelu. Tymczasem Selim zajeżdża pod klub nocny. „Ile mam ci zapłacić?” – pyta Sitare. „Licznik wskazuje dwadzieścia sześć, ale wystarczy dwadzieścia pięć”. „Oto trzydzieści” – kobieta przekazuje dwa banknoty. – „Zachowaj resztę”. „Przepraszam, nie mogę tego przyjąć”. „Musisz. Czekałeś na mnie i zasłużyłeś na dodatkową zapłatę”.

Sitare chce wysiąść, gdy nagle zauważa leżący pod siedzeniem pakunek. „Myślę, że ktoś czegoś zapomniał” – mówi kobieta i przekazuje Selimowi paczkę. „To nie moje” – oznajmia mężczyzna. – „Któryś z klientów musiał to zostawić”. „Otwórz to. Zobaczymy, co tam jest”. Mąż Zeynep otwiera kopertę i robi duże oczy. W środku znajdują się bowiem… pieniądze! Akcja wraca do szwalni. Cevahir i Arzu składają podpisy pod umową. „Rozpoczęliśmy bardzo owocne partnerstwo” – oznajmia mężczyzna. – „To będzie bardzo opłacalne, nie musisz się martwić”. „Mam taką nadzieję” – potwierdza Arzu.

„Jesteśmy bardzo podobni i myślimy tak samo” – stwierdza Cevahir. – „Poza tym mam wiele nowych pomysłów”. „Jakich?” – pyta żona Umita. „Myślę o rozbudowie warsztatu. Czasami mamy tak wiele zamówień, że jesteśmy zmuszeni część z nich odrzucić. Naprzeciwko jest pewna księgarnia, którą chcę kupić i przekształcić w warsztat”. „To bardzo dobry pomysł” – potwierdza Arzu. Tymczasem Melek idzie po chodniku. „Ach, gdzie mogłam go zostawić? Gdzie zostawiłam mój telefon?” – zachodzi w głowę kobieta.

Akcja wraca do szwalni. „Muszę już iść” – oznajmia Arzu. „Już teraz? Nawet jeszcze nic nie zjadłaś” – oponuje Cevahir. „Zjem przy innej okazji. Tak jak jednak już wcześniej powiedziałam, nie chcę, by ktokolwiek dowiedział się, że tutaj pracuję”. „Spokojnie, dotrzymuję danego słowa. Nikt się nie dowie. Będzie to nasza tajemnica, zapieczętowana moim milczeniem. Nie otworzę ust, zapewniam”. „Bardzo dobrze. Do zobaczenia wkrótce” – Arzu wychodzi z gabinetu Cevahira. W tym samym momencie do szwalni wchodzi… Melek! „Co ty tu robisz?!” – zdumiewa się mama Elif. – „Czy nigdy nie zostawisz mnie w spokoju?!”.

„Co się dzieje, Melek? Dlaczego tak się unosisz?” – nie rozumie Cevahir. „Uspokój się” – prosi Arzu. – „Nie przyszłam tu z twojego powodu”. „Nie kłam!” – nie wierzy Melek. – „Zostaw nas wreszcie w spokoju!”. „Jasne, bo wszystko zawsze musi mieć związek z tobą. Przyszłam tutaj wyłącznie w sprawach biznesowych. Zamierzam zająć się branżą tekstylną i zamówiłam u pana Cevahira tysiąc sztuk towaru”. „Zamówienie?” – mama Elif robi wielkie oczy. „Oczywiście, że tak” – potwierdza Cevahir. „Jak widzę, pani Melek wcale nie jest szczęśliwa” – stwierdza Arzu. – „Panie Cevahirze, powinien pan pomówić ze swoją pracownicą, ponieważ wydaje się, że nie chcą słuchać pana rozkazów”.

Akcja wraca przed klub nocny. „Naprawdę zamierzasz zwrócić te pieniądze?” – pyta Sitare. „Oczywiście” – potwierdza bez chwili wahania Selim. „Jak możesz to zrobić? Komu chcesz oddać te pieniądze? Skąd wiesz, że się nie pomylisz?”. „Zaniosę pieniądze na komisariat policji”. „Na policję? Nie bądź głupi”. „Nie zatrzymam pieniędzy od kogoś, kto może ich potrzebować”. „Och, jak uczciwy jesteś. Powiedz mi, co wszyscy inni zrobiliby na twoim miejscu?”. „Co masz na myśli?”. „Skąd możesz wiedzieć, że pieniądze, które znalazłeś, pochodzą od uczciwej osoby?”. „Nie wiem, ale ktoś może bardzo ich potrzebować”.

„Ty naprawdę musisz pochodzić z innej planety” – stwierdza Sitare. – „Zdecydowanie nie jesteś normalną osobą. Posłuchaj mnie dobrze, te pieniądze to dla ciebie szansa”. „Nie sądzę, by tak było. Zaraz je oddam” – oznajmia Selim. „Naprawdę ich nie potrzebujesz? Zamierzasz całe życie pracować jako taksówkarz? Ta koperta może stać się twoim wielkim szczęściem. Taka szansa może się już nie powtórzyć. Nikt nie wie, że znalazłeś te pieniądze. Nie musisz ich nikomu oddawać”. Jaką decyzję podejmie Selim? Zwróci pieniądze czy może jednak ulegnie namowom Sitare i zachowa je dla siebie?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy