607: Ayla wychodzi przed dom Veysela. „To z pewnością twoje dzieło, tato! Zapłacisz za to!” – krzyczy dziewczyna i wyciąga z torebki komórkę. Następnie wybiera numer do ojca. – „Gdzie jesteś? Dobrze, zaraz tam będę i porozmawiamy”. Akcja przenosi się na farmę. Arzu jest w kuchni i trzyma dłonie na swoim brzuchu. „Jesteś głodny? Zjemy wkrótce, bez obaw” – mówi kobieta. W tej chwili drzwi posiadłości otwierają się i do środka wchodzi Umit. Udaje się prosto do kuchni. „Arzu, Goncy nie ma w jej pokoju” – oznajmia mężczyzna. – „Wszystkie jej rzeczy są, ale ona zniknęła. Gdzie ona jest?”.
„Skąd mam to wiedzieć?” – dziwi się Karapinarówna. – „Nie jestem jej opiekunką”. „Na pewno nic ci nie powiedziała?” – dopytuje Umit. „Nie. Gdyby powiedziała, przekazałabym ci to. Jesteś głodny? Mogę coś dla ciebie przygotować. A Goncą się nie przejmuj. Nie będzie miała dachu nad głową, to znowu tu przyjdzie”. „Przecież sama chciałaś mieć ją na oku. Co się nagle stało?”. „Umit, nie chcę tracić więcej czasu na te bzdury. Teraz interesuje mnie tylko moje dziecko”. Mężczyzna kręci z niedowierzaniem głową i odchodzi do salonu. Tam mówi do siebie: „Mam nadzieję, że nie maczałaś w tym palców, Arzu”.
Leyla wraca do domu. Tam czeka na nią bukiet kwiatów wraz z dołączonym liścikiem od Onura. Kobieta czyta go: „Gdybym wiedział, że moje słowa cię zranią, wolałbym zamilknąć na resztę życia. To, co ci powiedziałem, było motywowane miłością. Naprawdę cię przepraszam, Leyla”. Obok bukietu leży także szkatułka z pierścionkiem zaręczynowym. Gdy córka Fevziye już ma go zamierzyć, rozlega się dzwonek jej telefonu. To Onur. „Odebrałaś kwiaty?” – pyta mężczyzna. „Tak, są tutaj” – odpowiada Leyla. „Któregoś dnia nie dałem ci kwiatów. Chciałem wręczyć ci jak najpiękniejsze”. „Dziękuję”. „Widziałaś pierścionek?”. „Tak, nie trzeba było”. „Trzeba było. Jesteś dla mnie bardzo cenna. Przymierzyłaś go?”.
„Jeszcze nie” – odpowiada kobieta. „Leyla, przepraszam. Daj mi jeszcze jedną szansę” – prosi Onur. „Muszę to przemyśleć. Nie chcę od razu odpowiadać. Daj mi trochę czasu”. „Dobrze, nie spiesz się. Pomyśl o tym, poczekam”. „Moje serce jest złamane, nawet mnie nie posłuchałeś. Nie wiem, czy mogę ci wybaczyć”. „Nie spiesz się. Przynajmniej porozmawiajmy”. Leyla podchodzi do okna. Odsuwa firankę i widzi, że przed domem stoi Onur. „Kocham cię” – mówi mężczyzna, patrząc na stojącą w oknie ukochaną. „Moja mama jest w domu. Poczekaj, zaraz wyjdę”.
Wściekła Ayla wchodzi do gabinetu ojca. „Tato, chcę w tej chwili z tobą porozmawiać!” – oświadcza. „Uspokój się, kochanie” – prosi Latif. – „Oczywiście, że porozmawiamy, ale najpierw przywitaj się”. „Nie chcę się witać! To ty wysłałeś tych zbirów na Murata, prawda?!”. „Nie zrobiłem tego. Ten głupiec sam wpakował się w kłopoty”. „Gdybyś go tylko zobaczył. Jest zmieszany i bardzo smutny!”. „Ukradł diamenty niebezpiecznemu typowi i myślał, że nic mu się nie stanie?”. „On tego nie zrobił! Murat nie jest złodziejem!”. „Jasne, jasne…”. „Nie ukradłby tego, mówię ci!”.
„W tym roku wszystko już widziałem i słyszałem. Nic mnie nie zaskoczy” – oświadcza Latif. „Nie! Murat nie jest taki!” – nie zgadza się Ayla. – „On nie ma nic wspólnego z diamentami! Obiecałeś, że nie wykorzystasz go do brudnych interesów!”. „Zostaw to, co powiedziałem. Spójrz na to, co on zrobił”. „Z pewnością stało się coś innego. Murat przysięga, że nie otworzył tej paczki. Jak inaczej może to udowodnić? Cokolwiek powiem, nie uwierzysz mi, prawda?”. „To jemu nie wierzę. Jeśli moi kontrahenci dowiedzą się, że mój zięć jest złodziejem, wtedy będę miał duże problemy”.
„I nadal go nazywasz złodziejem!” – oburza się dziewczyna. „Po prostu mówię to, w co wierzę” – oznajmia lichwiarz. – „Kiedy mój wnuk się urodzi, nie pozwolę ci więcej zobaczyć tego głupca”. „Że co?!”. „Słyszałaś”. „Chcesz zrujnować moje małżeństwo? Prędzej umrę niż się rozwiodę! Czy to jasne?!”. Ayla odwraca się na pięcie i opuszcza gabinet ojca. Tymczasem Onur i Leyla siedzą przy stoliku obok fontanny. „Nawet moi przyjaciele to zauważyli” – oznajmia mężczyzna. – „Powiedzieli, że muszę poprosić cię o powrót”. „Nie rani się osób, które się kocha” – stwierdza córka Fevziye. – „A ty celowo mnie zraniłeś”. „Masz rację. Działałem zbyt szybko. Nigdy nie myślałem, że będę zazdrosny, ponieważ do tej pory nikogo nie kochałem. Od zawsze to ty byłaś w moim sercu”.
Onur chwyta dłoń ukochanej. Ta jednak szybko ją zabiera. „Gdybyś naprawdę mnie kochał, uwierzyłbyś mi” – oświadcza kobieta. „Zachowałem się głupio, wiem. Te trzy dni milczenia były dla mnie jak trzy lata. Ilekroć zamykałem oczy, ty od razu pojawiałaś się w moich myślach”. „Teraz, gdy znów się zgodzę, skąd mam wiedzieć, że ponownie nie będziesz mnie ograniczał?”. „To się więcej nie powtórzy”. „Onur, nie rozdzielaj mnie z innymi, zwłaszcza z przyjaciółmi”. „Wiem, że Yusuf jest twoim przyjacielem. Przyznaję, myliłem się. Proszę, pogódźmy się”.
„Próbowałam ci to wyjaśnić od razu” – przypomina Leyla. – „Ty oskarżyłeś mnie, że gram na dwa fronty”. „Posłuchaj, możesz widzieć się z Yusufem, kiedy tylko chcesz. Nie będę się wtrącał” – zapewnia Onur. – „Zaprośmy także jego na nasze zaręczyny. Zgadzasz się”. „Decyzja o małżeństwie powinna być bardzo dobrze przemyślana. Nie można po prostu powiedzieć, że coś się więcej nie powtórzy. Potem wszystkie te obietnice mogą się zmienić”. „Nie zrobię tego, przysięgam. Zbudujmy razem ciepły, wspólny dom. Zestarzejmy się razem. Mam ci coś do pokazania, zobacz” – mężczyzna pokazuje na telefonie zdjęcie domu. „Co to za dom?”. „Nasz wspólny. Jest piękny, prawda? Znalazłem go jeszcze przed naszą kłótnią. Jeśli chcesz, zamieszkamy w nim razem”.
Leyli wyraźnie podoba się wizja zamieszkania w dużym, przestronnym domu. W jednej chwili zapomina o całej złości na Onura. Tymczasem do gabinetu Latifa wchodzi jeden z jego drabów. „Mam dla pana bardzo ważne wieści” – oznajmia drab. – „Chodzi o diamenty, które zaginęły”. „O co chodzi? Przejdź do rzeczy!” – rozkazuje ojciec Ayli. „Wysoce prawdopodobne, że to Idris je ukradł”. „Idris?”. „Tak, szefie”. „Skąd ci się to wzięło?”. „Idris wystawił na rynek diamenty o dokładnie takiej samej wartości jak te, które zaginęły”. „Zweryfikowałeś to?”. „Mam tę wiadomość z wiarygodnego źródła. Inaczej bym ci tego nie mówił”.
Latif uderza pięściami w blat biurka. „Idris, ty idioto!” – wydziera się na całe gardło. – „Zapłacisz mi za to!”. Tymczasem Selim spotyka się z Sitare na wybrzeżu. „Ile razy mam ci powtarzać?” – pyta kobieta. – „To nie ja wysłałam ten plakat do twojej żony! Mówię prawdę, przysięgam. Pamiętasz, kiedy chciałeś powiedzieć, czym naprawdę się zajmuję, powstrzymałam cię. Dlaczego teraz miałabym wszystko ujawniać?”. „Więc kto to zrobił, jeśli nie ty?” – pyta mąż Zeynep. – „Kto wiedział, że okłamałaś moją rodzinę w tej sprawie?”. „Dlaczego mi nie wierzysz?”. „Ponieważ nikt inny nie przychodzi mi do głowy”. „Okej, załóżmy, że ja to wysłałam. Dlaczego miałabym to zrobić? Dlaczego miałabym cię skrzywdzić i utrudniać ci życie?”.
„Ponieważ wyrzuciłem cię z domu” – stwierdza Selim. – „Mścisz się teraz na mnie, prawda?”. „Nie mogę uwierzyć. Czy ty w ogóle mnie nie znasz?” – pyta kobieta. „To jest jedyny logiczny powód”. „Logiczny? Schroniłeś mnie pod swoim dachem. Uratowałeś przed Vedatem. Nigdy nie zapomniałabym tego, co dla mnie zrobiłeś. Nigdy nie byłabym niewdzięczna”. „Nie wiem. Postawiłaś mnie w naprawdę trudnym położeniu. To przez ciebie stałem się kłamcą. Oszukałem własną rodzinę!”. Oburzony mężczyzna odwraca się na pięcie i odchodzi. „Kto mógł to zrobić?” – zachodzi w głowę Sitare. – „Kto mógł wysłać ten plakat? No jasne! Jak mogłam od razu na to nie wpaść? Erkut! Ten przeklęty gad to zrobił!”.
Umit wchodzi do pokoju żony. „Arzu, Goncy wciąż nie ma” – oznajmia mężczyzna. „Znowu ten sam temat?” – pyta znudzona Karapinarówna. „Tak, znowu ten sam. Goncy nigdzie nie ma. Próbowałem do niej zadzwonić, ale jej telefon jest wyłączony”. „Może postanowiła zerwać z nami więzi? Nie trać czasu na jej szukanie”. „Powiedz lepiej, co jej zrobiłaś? Co zrobiłaś Goncy?”. „Nie mam z tym nic wspólnego. Nic jej nie zrobiłam”. „Jakiś głos we mnie mówi mi, żeby ci nie wierzyć. Nie mogę go uciszyć”. „Czy zdajesz sobie sprawę, o co mnie oskarżasz?”.
„Tak, jestem świadomy” – potwierdza Umit. – „Gonca zniknęła. Nie oczekuję, że będziesz smucić się z tego powodu, ale szczerze mówiąc, spodziewałem się, że choć trochę się tym przejmiesz”. „Dlaczego miałabym się nią przejmować?” – dziwi się Arzu. „Czy Gonca nie stanowi dla ciebie zagrożenia? Bałaś się, że odzyska pamięć i uświadomi sobie, co jej zrobiłaś. Nie chciałaś ani na chwilę tracić jej z oczu. Co się teraz stało? Arzu, co jej zrobiłaś?”. „Dość, Umit, dość! Nic jej nie zrobiłam. Ale zrobiłabym, gdybym tylko mogła. Mam ku temu dobre powody. Czy chcesz je usłyszeć? Ty i Gonca zjednoczyliście się i wsadziliście mnie do aresztu!”.
Leyla przychodzi do domu Yusufa, by odebrać swoją sukienkę. Melek otwiera pokrowiec i na jej twarzy pojawia się przerażenie. Sukienka jest bowiem… pocięta nożyczkami! „Melek, czy to żart?!” – oburza się Leyla, choć to ona zakradła się wczoraj do domu Yusufa i zniszczyła sukienkę. „Nie wiem, co powiedzieć. Nie rozumiem tego…” – odpowiada zakłopotana mama Elif. „To ja nie rozumiem! Co za wstyd!”. „Naprawdę cię przepraszam, Leyla. Ukończyłam ją wczoraj rano i zawiesiłam na wieszaku. Założyłam nawet pokrowiec, żeby się nie zakurzyła. Kto mógłby zrobić coś takiego?”.
„Ty to powinnaś wiedzieć, nie ja!” – grzmi Leyla. – „Zaufałam ci i dałam pracę! A ty, co zrobiłaś?!”. „Wiem, ale…” – odzywa się Melek. „Wiesz? To zobacz, jak to wygląda! Jutro są zaręczyny, a ja nie mam nawet sukienki!”. Akcja wraca na farmę. „Co to za bzdury?!” – oburza się Umit. „No tak, mówię prawdę, a ty od razu przechodzisz do ataku” – stwierdza Arzu. – „Nie zaprzeczaj temu na próżno. Wiem, że współpracowałeś z Goncą za moimi plecami”. „Nie wiesz sama, co mówisz”. „Wszystko jest tu jasne jak słońce”. „Co jest jasne?!”. „To, że chcesz pozbyć się mnie ze swojego życia. Dałeś z siebie wszystko, żeby się rozwieść. Współpracę z Goncą uznałeś za najlepsze wyjście”.
„Mówię ci, że jestem w ciąży, że będziemy mieli dziecko, a ty mi nie wierzysz” – kontynuuje Arzu. – „Dlaczego? Ponieważ twoja droga wspólniczka zaprzeczyła wszystkiemu”. „Dość! Zamknij się!” – wybucha Umit. „Nie! Będę mówić, a ty będziesz mnie słuchał! Co powiedziała ci Gonca? Co powiedziała, że tak odsunąłeś się ode mnie?”. „Arzu, ty jesteś jedynym powodem, dla którego tak jest”. „Czyli nadal ją chronisz? Powiedziałam ci, że podmieniła moje leki, a ty oczywiście nie uwierzyłeś w to. Myślałeś, że zwariowałam. Potem powiedziałam ci, że ona odzyskała pamięć. Ty nawet nie zwróciłeś na mnie uwagi. W tym domu są dwie osoby, które mnie nie chcą. I nagle trafiam do aresztu. Zbieg okoliczności? Sam pomyśl, jak to wygląda”.
Akcja wraca do domu Yusufa. „Skończyłam to wczoraj. Wszystko było w porządku” – zarzeka się Melek, trzymając w rękach pociętą sukienkę. – „Nie wiem, co się stało”. „Tego akurat nietrudno się domyślić” – Leyla kieruje nienawistne spojrzenie na Inci. „Twierdzisz, że Inci to zrobiła?” – Aliye robi duże oczy. „Oczywiście, że ona. Ilekroć przychodziłam tutaj na przymiarki, zawsze była dla mnie niemiła. Nigdy mnie nie lubiła. To musi być ona”. „Inci zawsze mówi, co ma na myśli, ale nie zrobiłaby czegoś takiego” – Zeynep staje w obronie dziewczynki. „Jak możesz być tego taka pewna? To dziecko. Dla niej takie łobuzerstwo to tylko zabawa”. „Jestem pewna, ponieważ znam Inci. Ona wie, jak bardzo Melek natrudziła się przy tej sukience”.
„Inci, kochanie” – Aliye zwraca się do siostry Asuman. – „Czy ty to zrobiłaś? Powiedz, nie będziemy się na ciebie złościć”. Akcja wraca na farmę. „I dalej zaprzeczasz? To ty mnie zgłosiłeś!” – oskarża męża Arzu. – „Z twojego powodu trafiłam do aresztu!”. „Czy słyszysz, co mówisz? Nic nie zrobiłem!” – odpowiada Umit. „Kłamiesz, wiem wszystko. Obmyśliłeś brudny plan, żeby się mnie pozbyć. Przepraszam, wy obmyśliliście”. „Opanuj się, Arzu. Nie mam z tym nic wspólnego. Wierz lub nie, jak chcesz. Byłem głupi, że cię chroniłem. Nie było warto ci pomagać. Ty nigdy nie wiedziałaś, jak to docenić. Skończmy więc to, co zaczęliśmy. Rozwód jest dla nas najlepszym rozwiązaniem. Gdy sprawa dobiegnie końca, nigdy więcej się nie zobaczymy”.
Akcja ponownie przenosi się do domu Yusufa. „Przysięgam, to nie ja!” – zarzeka się Inci. „To nie Inci, mamo” – potwierdza Elif. – „Ja jej wierzę”. „Przecież nawet nie dosięgnęłabym do niej. Nie dotknęłam jej nawet!”. „W porządku, kochanie. Nie płacz” – prosi Zeynep. „Jakie w porządku?!” – oburza się Leyla. – „Nie widzicie, w jakim stanie jest sukienka?!”. „Córko, masz rację” – przyznaje Aliye. – „Jesteśmy tak samo zaskoczeni jak ty”. „To nie ja!” – powtarza dziewczynka. „Leyla, naprawdę nie wiem, co powiedzieć” – odzywa się Melek. „W tej sytuacji nie ma wiele do mówienia” – stwierdza córka Fevziye. – „Gdy człowiek jest winny, jego język się wiąże. Nie powinnaś była umieszczać sukienki w zasięgu dziewczynek”.
„Co teraz zrobię? Jutro moje zaręczyny, a ja nie mam sukienki” – kontynuuje Leyla. – „Teraz nie mam nawet czasu, by pójść na zakupy. Uff!”. Narzeczona Onura odwraca się na pięcie i opuszcza dom, z hukiem trzaskając drzwiami. Następuje retrospekcja. Akcja przeskakuje do poprzedniego dnia, gdy Leyla zakradła się do domu Yusufa. Widzimy, jak kobieta wyciąga sukienkę z pokrowca, następnie sięga po nożyczki i rozcina uszytą przez Melek kreację.
Akcja wraca do teraźniejszości. Leyla zatrzymuje się przed bramą domu Yusufa i uśmiecha szeroko. Jest dumna ze swojej intrygi. „Szkoda twojego wysiłku, Melek” – mówi do siebie. – „Poczekaj tylko, całą okolicę poinformuję o twojej niechlujności. Nikt ci nie da pracy, zobaczysz!”. Czy wyjdzie na jaw, że to Leyla zniszczyła swoją sukienkę?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.