645: „Jesteś pewna?” – pyta Gulay. – „Ten plakat mógł zostać sfałszowany”. „Ten plakat jest całkowicie prawdziwy” – zapewnia Bahriye. „Ach, naprawdę nie mogę w to uwierzyć” – wzdycha Sukriye. „Sitare, wyglądasz naprawdę pięknie na tej fotografii. Z tym całym makijażem, kusą sukienką i pomalowanymi paznokciami…”. „Wystarczy, Bahriye!” – przerywa Aysel. – „Nie wyżywaj się na Sitare”. „Na nikim się nie wyżywam, mówię tylko prawdę. Wygląda naprawdę pięknie na tej fotografii”. „Zgadza się. Ta sukienka jest bardzo urocza” – chwali Feraye. – „Wyglądasz w niej bardzo dobrze”. „Aysel ma rację. Przestańcie!” – rozkazuje Suna. – „Ten, kto przyniósł tu ten plakat, niech natychmiast go odniesie”.

„Nie, plakat zostanie tutaj. Powiesimy o na ścianie” – oświadcza Feraye. „Tak w ogóle, gdzie jest ten klub My Rose?” – pyta Bahriye. – „Chętnie poszłabym zobaczyć twój występ. A może teraz zaśpiewasz piosenkę dla nas wszystkich? Na przykład możesz zaśpiewać: Moje smutne życie. Ta piosenka idealnie cię definiuje. Dlaczego nic nie mówisz?”. Sitare rozpłakuje się i wybiega na zewnątrz. „Jesteście z siebie zadowolone?” – pyta Aysel. „To nie jest nasza wina” – oświadcza Bahriye. – „W pracy nie ma miejsca na żadne kłamstwa. Ujawniłyśmy tylko prawdę”.

„Powinnyście się wstydzić” – stwierdza Aysel. – „W tym, co zrobiłyście, nie ma nic honorowego. Dlaczego tak bardzo jej nienawidzicie? Ona nie zrobiła wam nic złego”. Suna i Aysel wychodzą ze szwalni. Podchodzą do opierającej się o murek Sitare. Kobieta bardzo płacze. „Nie płacz, proszę. Nie słuchaj ich słów” – prosi Aysel. „Jest mi tak bardzo wstyd…” – wydobywa z siebie była pracownica klubu nocnego. „Nie zrobiłaś niczego, by musieć czuć się w ten sposób. Nie słuchaj ich”. „Przestań płakać, proszę” – odzywa się Suna. „Chciałabym móc zapaść się pod ziemię. Na zawsze”.

Po chwili obok kobiet pojawia się Yusuf. „Sitare, co się stało?” – pyta mężczyzna. – „Dlaczego płaczesz? Chodź do księgarni. Tam się uspokoisz”. Akcja przenosi się do firmy Fikreta. Selim jest już przytomny. „Czuje się pan już lepiej?” – pyta jedna z pracownic. „Tak, nic mi nie jest…” – odpowiada mąż Zeynep. „Powinniśmy wezwać karetkę” – uważa siedzący obok Selima mężczyzna. – „Zemdlał pan na ulicy”. „Nie, nie wstawaj, proszę”. „Muszę iść, mam umówioną rozmowę kwalifikacyjną”. „W tym stanie nie możesz nigdzie iść. Karetka wkrótce przyjedzie”.

Aysel i Suna wracają do szwalni. „Nie macie zajęcia? Zajmijcie się swoją pracą i nie przeszkadzajcie innym!” – sugeruje Suna. „Od kiedy mówienie prawdy jest przeszkadzaniem?” – pyta Feraye. „Poza tym dlaczego ją tak wspieracie?” – pyta Bahriye. – „Od kiedy jesteście ze sobą tak blisko? Przecież ona dopiero co pojawiła się w tym miejscu”. „Sitare jest smutna i bardzo płacze” – oznajmia Suna. – „Wszystko to wasza wina”. „Co was obchodzi, że śpiewała w klubie? Jaki macie z tym problem?” – pyta Aysel. „Och, tylko popatrz, udzielają nam lekcji moralności” – mówi z drwiną Feraye. – „Znudziłyście mnie już. Zamknijcie się!”.

„Dziewczyny, co tu się dzieje?” – pyta Cevahir, wchodząc do szwalni. – „O czym rozmawiacie?”. Bahriye wymownie kieruje wzrok na leżący na stoliku plakat. „Rozmawiałyśmy o Sitare” – odzywa się Gulay. „Co jest z Sitare?”. „Ona… Śpiewała w klubie nocnym My Rose. Pracowała w tym miejscu”. „Spójrz tylko na ten plakat i sam się przekonaj” – oznajmia Bahriye. Cevahir kieruje wzrok na reklamę. Momentalnie na jego twarzy pojawia się zdumienie.

„Nie obchodzi mnie, że śpiewała w klubie nocnym” – odzywa się mężczyzna po kilku chwilach. – „Nie zrobiła niczego niemoralnego. Nie zrobiła nikomu krzywdy! A wy wyśmiewałyście się z niej. Sprawiłyście, że poczuła się zawstydzona. Co to za gra?!”. „Spokojnie, przejdzie jej i wróci do pracy” – zapewnia Bahriye. „Nie zachowuj się tak, jakby nic się nie stało. Bądź choć trochę konsekwentna! Nikt w moim warsztacie nie będzie oceniał ani zawstydzał swoich kolegów. Nikt nie może poniżać innej osoby! Kto to zrobił? W tej chwili chcę to usłyszeć!”.

„Nie wiemy, panie Cevahirze” – zabiera głos Sukriye. – „Kiedy przyszłyśmy, ten plakat już tu leżał”. „Aha, więc pojawił się w jakiś magiczny sposób?” – pyta Cevahir. – „Kto musiał go tutaj przynieść! Chcę usłyszeć, która z was to zrobiła?!”. Bahriye i Feraye opuszczają głowy. Po chwili do szwalni wchodzi Melek i pyta: „Co się tu dzieje?”. „Ktoś przyniósł ten plakat, aby poniżyć Sitare” – oznajmia Cevahir. „Nie mogę w to uwierzyć! Kto zrobił coś takiego? Gdzie jest Sitare?”. „Jest w księgarni Yusufa” – odpowiada Aysel.

Melek udaje się do antykwariatu i przytula wciąż zapłakaną Sitare. „Oni wszyscy wiedzą” – mówi załamana kobieta. – „Jest mi tak bardzo wstyd”. „Nie musisz się tak czuć. To oni powinni się wstydzić!” – przekonuje mama Elif. „Wiesz, jakie okropne rzeczy mi powiedzieli?”. „Zapomnij o ich słowach. To nie jest ważne. Wiem, że jesteś bardzo dobrą osobą”. „Posłuchaj, nie mogę wrócić do tej pracy. Nie jestem w stanie spojrzeć innym w twarz”.

„Sitare, chciałbym złożyć ci propozycję” – oświadcza Yusuf. – „Jeśli chcesz, możesz pracować tutaj”. „Naprawdę?” – pyta kobieta. „Oczywiście. Sam nie jestem w stanie poradzić sobie ze wszystkim. Potrzebuję kogoś takiego jak ty. Co o tym myślisz? Jeśli się zgodzisz, możesz zacząć pracę już od jutra”. „Dobrze, ale najpierw muszę pójść do pana Cevahira. Nie mogę zmienić pracy bez powiadomienia go o tym”. Tymczasem Selim jest w gabinecie lekarskim. „Proszę powiedzieć, czy zdarzało się to już panu wcześniej?” – pyta doktor. „Nie, nigdy” – odpowiada mąż Zeynep. „A masz jakieś inne problemy?”. „Tak, w ostatnich dniach czułem zawroty głowy, a także miałem silne migreny. Myślę, że to wszystko jest spowodowane skumulowanym stresem”.

„Pielęgniarka zrobi ci specjalny zastrzyk na wzmocnienie” – oznajmia lekarz. – „Potem zrobimy tomografię, a jutro porozmawiamy o wynikach”. „Przepraszam, ale muszę już iść. Czeka mnie jeszcze rozmowa kwalifikacyjna” – oznajmia Selim. „To niemożliwe, bądź cierpliwy. Tomografia jest niezwykle ważna. Musimy zrobić ją jak najszybciej”. „Rozumiem, ale…”. „To nie żarty. Twoje objawy są bardzo poważne”. Akcja przenosi się do szwalni, gdzie właśnie wchodzą Melek i Sitare. Bahriye i Feraye kierują pogardliwe spojrzenia na byłą pracownicę klubu nocnego. Następnie zanoszą się śmiechem.

Sitare i Melek wchodzą do gabinetu Cevahira. „Wiem, co się stało” – oznajmia właściciel szwalni. – „Chcę cię bardzo przeprosić za to wszystko. Proszę, usiądźcie”. Kobiety zajmują miejsca na fotelach. „Posłuchaj, Sitare, kiedy zobaczyłem ten plakat, byłem zaskoczony”. „Rozumiem. Powinien być pan teraz nawet zdenerwowany” – stwierdza Sitare. – „Myślę, że powinnam panu powiedzieć całą prawdę już wcześniej. Bardzo przepraszam”. „Dlaczego? Nie zrobiłaś niczego złego. Śpiewałaś i zarabiałaś na życie. Ludzie, którzy cię oceniają, sami popełniają o wiele większe błędy”.

„Kiedy przyszłam tutaj i zobaczyłam plakat, poczułam się bardzo zawstydzona” – oznajmia Sitare. – „I nadal nie czuję się komfortowo”. „To one powinny się wstydzić. Ty nie masz do tego żadnego powodu” – uważa Cevahir. „Zgadza się. Nie bądź smutna, proszę” – mówi Melek. – „Nie zrobiłaś nic złego, piękna”. „Melek ma rację. Jesteś dla nas bardzo ważna, zrozum to, Sitare. Dlaczego nie zapomnimy o tym, co się dziś stało? Proszę, kontynuuj swoją pracę, jakby nic się nie stało. Co dziś dla nas przygotujesz? Już nie mogę się doczekać”. „Dziękuję, ale nie chcę już tu dłużej pracować…”. „Co?”. „Chcę zrezygnować z pracy”.

„Ale… Jesteś tego pewna?” – pyta zaskoczony Cevahir. „Nie chcę pracować w tym miejscu po tym, co stało się dzisiaj” – oznajmia Sitare. „Nie powinnaś odchodzić. Nie zrobiłaś nic złego, żeby ponosić taką cenę. Melek, powiedz coś, proszę”. „Panie Cevahirze, Sitare podjęła już decyzję. Myślę, że będzie to dla niej najlepsze”. „Tak, proszę pana. Nie mogę pracować w miejscu, gdzie oceniają mnie w taki sposób”. „Znajdę osobę odpowiedzialną za to, co się stało. I to ona zostanie ukarana, nie ty” – zapewnia Cevahir. – „Pożałuje tego, co zrobiła, zobaczysz. Proszę cię tylko, abyś nie odchodziła. Nie rób tego”.

„Przykro mi, moja decyzja jest ostateczna” – oświadcza Sitare. „Jesteś zdeterminowana i nie mogę powiedzieć nic, aby cię przekonać” – stwierdza mężczyzna. – „Proszę cię jednak, abyś jeszcze przemyślała tę decyzję”. „Przepraszam, ale zdania nie zmienię”. „Rozumiem. Nie mogę zmusić cię do pracy dla mnie. Życzę ci powodzenia. I pamiętaj, że zawsze będziesz tu mile widziana. Nie zapomnij o tym”. Sitare opuszcza gabinet. Następnie zatrzymuje się w części pracowniczej i oświadcza: „Chcę wam coś powiedzieć. Zrezygnowałam z pracy i więcej się tutaj nie pojawię”.

Bahriye i Feraye uśmiechają się triumfalnie. „Co? Dlaczego?” – pyta Aysel. „Rezygnuję, ponieważ nie chcę nikomu zawracać głowy swoją przeszłością” – oznajmia Sitare. – „Wszyscy popełniamy błędy. Powinnam była wam wszystko powiedzieć, ale nie byłam w stanie. Byłam piosenkarką w klubie nocnym My Rose. Nie jest łatwo przyznać się do tego przed innymi”. „Nie mów tak, proszę. Wszyscy chcemy, abyś z nami została” – oznajmia Suna. „Moja droga, moje słowa nie są skierowane do ciebie. Nieważne, nie chcę wam już więcej przeszkadzać” – Sitare opuszcza szwalnię.

Melek kieruje wzrok na Bahriye oraz Feraye i mówi: „Nie wiem, co chciałyście przez to osiągnąć, ale powinnyście się wstydzić. Nie jesteście lepsze od niej. Teraz kontynuujcie swoją pracę. Albo ktoś jeszcze będzie musiał opuścić to miejsce”. Akcja przenosi się do księgarni. Dwie siedzące przy stoliku kobiety rozmawiają o kradzieży, której Melek dokonała na biednej staruszce. „Jesteście świadome kłamstw, które mówicie?!” – pyta oburzony Yusuf. – „Jak możecie powtarzać takie oszczerstwa, których nie jesteście nawet pewne?!”. „Ale to prawda” – oznajmia jedna z kobiet. – „Wszyscy ludzie o tym mówią. Cała okolica aż huczy”.

„Posłuchajcie, ta kobieta nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego” – oświadcza stanowczo bibliotekarz. – „Nigdy nie odważyłaby się ukraść pieniędzy”. „Mówimy tylko to, co słyszałyśmy” – oznajmia druga klientka. „Więc nie mówcie! Macie świadomość, jaką krzywdę wyrządzacie niewinnej osobie?”. „Co za złe traktowanie klienta…”. „Nie powiedziałyśmy niczego złego. Chodźmy stąd!”. „Tak jest! Ile jesteśmy dłużne?”. „Nic! Wynoście się!” – krzyczy bibliotekarz. Kobiety odchodzą. To pewne, że już nigdy tu nie wrócą.

Selim wraca do domu. „Witaj, kochanie” – mówi Zeynep, otwierając drzwi. – „Dzwoniłam do ciebie, ale nie odpowiedziałeś. Byłam zmartwiona. Jak poszła twoja rozmowa? Rozmawiałeś z panem Fikretem? Co ci powiedział? Przepraszam, dopiero co przyszedłeś, a ja zadaję ci tyle pytań. Musisz być wyczerpany, usiądź”. Mężczyzna wchodzi do salonu. „Synu, czekałyśmy na ciebie” – oznajmia Aliye. – „Jak ci poszło?”. „Kochanie, wszystko w porządku?” – pyta Zeynep. „W porządku…”. „O co więc chodzi? Z czym jest problem?” – pyta pani Emiroglu. „Rozmowa nie poszła dobrze… Czułem się nieswojo i chyba nie zrobiłem dobrego wrażania”.

„Na pewno się mylisz” – przekonuje córka Veysela. – „Pan Fikret powiedział ci coś?”. „Kazał czekać na telefon, to wszystko” – odpowiada Selim. „Kochanie, wszystko będzie dobrze. Nie martw się, proszę. Musisz wierzyć, że wszystko się ułoży”. Tymczasem Yusuf odnajduje panią Nermin, dla której Melek miała uszyć sukienkę. „O co chodzi? Kim jesteś?” – pyta kobieta. „Jestem przyjacielem Melek, o której tak bardzo nakłamałaś” – oznajmia bibliotekarz. „Nie mów mi nic o tej kobiecie. I wcale nie kłamałam. Ta kobieta jest zwykłą złodziejką. Zaufałam jej, a ona ukradła moją całą emeryturę”.

„Masz dowód na to, co mówisz?” – pyta Yusuf. „Oczywiście, że mam. Pieniądze zniknęły w jej domu!” – odpowiada kobieta. – „Melek rozproszyła moją uwagę i zabrała wszystkie pieniądze z portfela”. „Jesteś tego pewna”. „Tak, jestem. Nikt inny nie mógł tego zrobić. Nie rozpłynęły się przecież w magiczny sposób w powietrzu. Powinna być mi wdzięczna, że nie zadzwoniłam na policję. Teraz siedziałaby w areszcie!”. „Posłuchaj, to mój dom. Mogę cię zapewnić, że nikt w moim domu nie jest złodziejem! Melek nie wzięła tych pieniędzy. Na pewno zgubiłaś je gdzieś na ulicy”.

„To złodziejka i kłamczucha” – powtarza Nermin. – „Wykorzystuje swój niewinny wygląd, zdobywa twoje zaufanie i okrada ze wszystkich rzeczy. Dobrze znam tego rodzaju osoby”. „To zniesławienie!” – grzmi Yusuf. „Nie krzycz na mnie. Kim ty w ogóle jesteś, by o tym mówić? Prawnikiem? Nie masz prawa mnie przesłuchiwać! Powinieneś oddać mi wszystkie pieniądze, które twoja przyjaciółka ukradła. Chcę, żebyś oddał mi je natychmiast!”.

Yusuf wyciąga z kieszeni plik banknotów i rzuca je na dłoń kobiety. „To więcej niż miałaś!” – oświadcza. – „Posłuchaj mnie, nigdy więcej nie znieważysz Melek! Słyszałaś?!”. Wściekły mężczyzna odchodzi. Jaką diagnozę usłyszy jutro Selim? Czy wyjdzie na jaw, że to Leyla ukradła pieniądze?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy