908: Tarik jest w pokoju. Odbiera telefon od Rany. „Co się dzieje?” – pyta kobieta. – „Wyjaśnij mi, co policja robiła w firmie?”. „Nic istotnego. Przyszli po prostu zadać kilka pytań” – odpowiada mężczyzna. „Co to były za pytania?”. „Posłuchaj, to nie jest nic, czym powinnaś się martwić”. „Nie rób niczego głupiego, proszę cię. Przyjedź do mnie, razem porozmawiamy o pewnych sprawach”. „Dobrze, przyjadę i porozmawiamy”. „Mam nadzieję. Chyba, że wolisz zostać ze swoją drogą żoną, co?”. „Wiesz, że tych rzeczy nie da się rozwiązać z dnia na dzień. Obiecuję, że się rozwiodę, ale potrzebuję jeszcze trochę czasu”.

„Mój drogi, nie mam już dłużej cierpliwości” – oznajmia Rana. „Myślisz, że ja mam?” – pyta Tarik. – „Bardziej od ciebie chcę zakończyć to głupie małżeństwo”. „W porządku, rozumiem, ale proszę cię, pospiesz się trochę”. „Nie martw się, za kilka dni nasze życie się odmieni. Wyjedziemy z kraju i będziemy bardzo szczęśliwi”. „Na pewno będziesz tęsknić za żoną”. „Proszę cię, nie zaczynaj od początku. Humeyra nic dla mnie nie znaczy, liczysz się tylko ty. Nie będę za nikim tęsknił, rozumiesz?”. W tym momencie drzwi pokoju otwierają się i do środka wchodzi Humeyra!

Tarik momentalnie rozłącza się i chowa komórkę do kieszeni. „Z kim rozmawiałeś?” – pyta Humeyra, wbijając w męża przenikliwe spojrzenie. „To była rozmowa biznesowa” – odpowiada mężczyzna. „Doprawdy? To dlaczego nie powiesz mi imienia swojego rozmówcy? Zapytałam cię, z kim rozmawiałeś!”. „Jakie to ma znaczenie, z kim rozmawiałem? Rozmawiałem o interesach, tyle ci powinno wystarczyć”. „Dlaczego w to nie wierzę?”. „Co sugerujesz? Oskarżasz mnie o coś?”. „Tak. Nie sądzisz chyba, że nie zauważyłam, jak bardzo się zmieniłeś?”. „Humeyra, proszę cię, mam dużo pracy…”. „Dość! Nie mów mi o pracy! Zawsze, kiedy mamy problem, chowasz się za pracą. Już ci nie wierzę!”.

„Nie wyglądasz dobrze” – przekonuje Tarik. „Wszystko ze mną w porządku!” – odpowiada córka Macide. – „Zawsze, kiedy mam coś do powiedzenia, uciszasz mnie słowami, że nie jest ze mną dobrze! Jestem wystarczająco bystra, żeby wszystko zrozumieć! Czy kiedykolwiek zapytałeś mnie, jak się czuję? Przypominam ci, że noszę twoje dziecko, na które czekaliśmy od lat. Ciebie to ani trochę nie obchodzi!”. „Przestań gadać głupstwa”. „Czy ja kłamię? Zapytałeś mnie kiedykolwiek o samopoczucie? Tak czy nie?!”.

„Humeyro, proszę, uspokój się” – mężczyzna kładzie dłoń na ramieniu żony. „Nie dotykaj mnie!” – zabrania siostra Kerema. „Jesteś zdenerwowana, musisz się zrelaksować. Hormony tak na ciebie wpływają, to normalne”. „Denerwuję się, bo jestem w ciąży, tak? To twoja diagnoza?”. „Połóż się, odpocznij i zbierz do kupy. Proszę cię”. „Nie możesz mi dłużej rozkazywać. Wiem doskonale, co mam robić”. „Co chcesz przez to powiedzieć?”. „Wiem, że masz inną kobietę! Jestem tego pewna!”.

Akcja przenosi się do ogrodu. Vildan przychodzi do altany, gdzie Macide dogląda kwiatów. „Za kilka dni przyjedzie do nas gość” – oznajmia pani Haktanir. – „Należy więc przygotować jedno z pomieszczeń. Zajmij się tym, kiedy będziesz wolna. Chcę, żeby nasz gość miał tutaj komfortowy pobyt”. „Bez obaw. Przygotuję wszystko, jak należy” – zapewnia służąca i odchodzi. Następnie mówi do siebie oburzona: „Mam przygotować jeszcze jeden pokój. Czy ten dom stał się hotelem? Najlepiej będzie, jeśli zadzwonię do Serce. W przeciwnym razie cała praca spadnie na mnie”.

Akcja wraca do pokoju Tarika i Humeyry. „Co jest, Tarik? Nic nie powiesz?” – pyta kobieta. „Czy ty słyszysz, co mówisz? O co mnie oskarżasz?” – pyta mężczyzna. – „Oczekujemy dziecka. Nie mów rzeczy, od których nie ma odwrotu”. „Mówię ci, że mnie zdradzasz. To przez ciebie znaleźliśmy się w sytuacji bez powrotu!”. „Bezpodstawnie mnie oskarżasz. Coś sobie ubzdurałaś i próbujesz mi to wmówić”. „Jestem pewna, że masz inną kobietę!”. „Myślałem, że to przez hormony, ale tego już za wiele. Ty nie wiesz, co mówisz”. „Wiem, co mówię. A ty? Poczekaj, sama ci powiem”.

„Mam już dość twoich bzdur” – oznajmia Tarik i chce odejść. „Nie możesz nigdzie odejść! Masz mnie wysłuchać!” – rozkazuje kobieta. – „Jestem Humeyra Haktanir! Właścicielka domu oraz firmy, którą zarządzasz! Gdyby nie ja, nie miałbyś nic!”. „Grozisz mi?”. „Lepiej mnie posłuchaj, bo jeszcze nie skończyłam. Od dnia naszego ślubu wspierałam cię we wszystkim. Wszystkim mówiłam, jak ciężko pracujesz i jak się o mnie troszczysz. Nie słuchałam nawet własnej matki. Zawsze trzymałam twoją stronę. Nie powinieneś był mi tego robić!” – Humeyra z wyrzutem wbija palec w pierś męża.

„O czym ty mówisz? Uspokój się” – mówi mężczyzna, cały czas grając niewiniątko. „Jestem bardziej trzeźwa niż kiedykolwiek wcześniej” – odpowiada ze zdecydowaniem siostra Kerema. – „Nie jestem już tą samą głupią Humeyrą, którą byłam wcześniej. Nie nabiorę się więcej na twoje kłamstwa!”. „To jasne, że z tobą nie jest dobrze. Najpierw uspokój się, żebyśmy mogli normalnie porozmawiać. Z góry wiem, jaki będzie finał tej rozmowy. Straszny”. Tarik odwraca się i opuszcza pokój. Gdy jest na zewnątrz, mówi do siebie: „Więc to ty jesteś właścicielką firmy, którą prowadzę, tak? Właścicielką wszystkiego, co jest moje. Masz rację, jesteś w końcu Haktanir. Humeyra Haktanir. Niech tak będzie. Zobaczymy, kto z czym zostanie na końcu”.

Tarik sięga po komórkę i dzwoni do prawnika. „Muszę się z tobą zobaczyć” – oznajmia. – „Bardzo ważne jest, żebyś zabrał ze sobą wszystko, co jest niezbędne do dokonania transferu akcji. Nie wolno ci nikomu o tym wspominać. Ta sprawa musi zostać tylko pomiędzy nami”. Po skończonej rozmowie Tarik odwraca się w stronę domu i patrząc w kierunku okna, gdzie znajduje się sypialnia jego i Humeyry, mówi: „Czy po tym, jak akcje przejdą w moje ręce, nadal powiesz, że firma należy do ciebie, Humeyro Haktanir?”.

Akcja przenosi się do domu, w którym przetrzymywany jest Mustafa. Mężczyzna jest przywiązany do krzesła. Mimo to udaje mu się wyciągnąć z kieszeni komórkę i uruchomić aplikację dyktafonu. Następnie szybko chowa telefon do kieszeni, nim drzwi domu otwierają się. Do środka wchodzą Riza, Dogan oraz ich szef. „Witaj, panie Mustafo. Zaszczyciłeś mnie” – mówi Tarik, zasiadając na stoliku naprzeciwko więźnia. – „Czy moi chłopcy odpowiednio cię ugościli? Bez obaw, naprawimy to. Wyślemy cię do pięknego miejsca”.

„Wypuśćcie mnie!” – rozkazuje Mustafa. „Uspokój się. Gniew nie przynosi niczego dobrego” – mówi Tarik. – „Naprawdę pomyślałeś, że znajdziesz Melek i oddasz ją pani Macide? Niestety w życiu nie wszystko idzie zgodnie z naszymi planami. W tej chwili tylko jeden z nas się śmieje…”. „Jesteś potworem! Od samego początku wiedzieliśmy o tym. Wypadek Yusufa i zniknięcie Elif… To wszystko twoja robota!”. „Jak pięknie to rozszyfrowałeś. Brawo! Ale skoro wiedziałeś wszystko, dlaczego nic z tym nie zrobiłeś? To prawda, to ja zabiłem Yusufa i porwałem Elif. Jak miał na imię ten ostatni idiota? No tak, Veysel. Jemu także wyznaczyłem dzień śmierci, ale to jeszcze nie koniec. Teraz czas na Elif i Melek”.

„Ty podły draniu! Zabiję cię!” – krzyczy na cały głos Mustafa. „Jak śmiesz mi grozić?” – pyta Tarik. – „Jesteś tak szalony, że nie zdajesz sobie sprawy ze swojego położenia? Ciebie pierwszego wyślę na tamten świat, przed Melek i Elif”. „Zapłacisz za wszystko!”. „Jest coś, czego nie wiesz. Ja nie płacę, ja wyrównuję rachunki. Czy wiesz, gdzie jest Elif, której tak usilnie szukasz? Nie możesz tego nawet zgadnąć. Melek z kolei jest teraz wolna jak ptak. I równie bezbronna. Nie ma nikogo, kto mógłby ją ochronić. Ty jesteś w moich rękach. Idealna sytuacja, prawda? Moja droga teściowa oczekuje na telefon od ciebie. Zadzwoń do niej i porozmawiaj. Powiedz, że przyjdziesz z panem Tarikiem”.

„Rób, co chcesz, ale i tak nie osiągniesz sukcesu” – mówi Mustafa. – „Melek i Elif będą chronione przez panią Macide. Jej spuścizna zostanie przekazana! A ty odejdziesz z domu bez grosza! Powiem pani Humeyrze całą prawdę! Zrozumie wreszcie, co z ciebie za gad! Resztę życia spędzisz za kratkami! Jesteś mordercą!”. „Zamknij się!” – Tarik w szale zaczyna okładać swojego więźnia pięściami. W końcu półprzytomnego chwyta za włosy i mówi: „Nie powinieneś był plątać mi się pod nogami. Żyłeś jak pies stróżujący, a umrzesz jak pies uliczny!” – Tarik wyprowadza kolejne uderzenie. Następnie zwraca się do swoich ludzi: „Skończcie z nim, a później zakopcie w lesie”.

Tarik wychodzi na zewnątrz i mówi do siebie: „Wkrótce wszystko, co posiadacie, będzie moje, rodzino Haktanir!”. W tym momencie rozlega się dochodzący ze środka domu huk wystrzału… Akcja przenosi się do rezydencji. Humeyra przegląda przyniesione przez adwokata dokumenty. „Dlaczego tych umów i pełnomocnictw jest tak dużo?” – pyta. „Cóż, wkrótce urodzi pani dziecko. Pomyślałem, żeby zawczasu zająć się sprawami firmowymi, gdyż później nie będzie miała pani na nie czasu” – tłumaczy prawnik. – „Te podpisy uwolnią cię od niepotrzebnych formalności. Jak wiesz, nie mogę niczego zrobić bez twojej zgody. Jeśli ci to nie odpowiada, nie musisz podpisywać. Ja tylko…”.

Humeyra bierze do ręki pióro. Chociaż nie rozumie treści dokumentów, to ufając prawnikowi, składa pod nimi swój podpis. Nie wie, że w ten sposób przekazała wszystkie posiadane przez siebie udziały w firmie Tarikowi! Tymczasem Riza i Dogan zatrzymują samochód w lesie. Następnie otwierają bagażnik. Widzimy leżącego tam Mustafę. Na jego białej koszuli rozlana jest czerwona plama krwi po ranie postrzałowej! Mężczyzna został zamordowany! „Zacznij kopać od razu” – mówi Riza, przekazując koledze szpadel oraz kilof.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy