918: Tarik i Rana siedzą w zaparkowanym w ustronnym miejscu samochodzie. Mężczyzna rozmawia przez telefon. „Tak, dwie osoby. Chodzi o tylko kilka nocy” – mówi do słuchawki. – „Pieniądze nie są problemem, możesz być spokojny. W porządku, znajdę sposób, aby to rozwiązać”. Tarik rozłącza się i mówi: „Co za idiota!”. „Co teraz zrobimy? Nie spędzimy chyba nocy w samochodzie?” – pyta Rana. „Widzisz, że próbuję znaleźć jakieś miejsce”. „Ale jeszcze żadnego nie znalazłeś. Powiedziałeś, że masz dom nad Bosforem. Czy nie możemy tam pojechać?”. „Może lepiej od razu zadzwońmy na policję? To oczywiste, że mają to miejsce pod obserwacją”. Mąż Humeyry wybiera numer do swojego człowieka, ale ten nie odbiera.

Akcja przenosi się do rezydencji. Melek wchodzi do pokoju, w którym znajduje się jej córka. Siada przy niej na łóżku i mówi: „Niedługo opuścimy to miejsce i rozpoczniemy nowe życie. Zostało już bardzo niewiele”. „Dzisiaj odejdziemy?” – pyta Elif. „Kochanie, wiem, że się niecierpliwisz, ale musimy poczekać, aż Tarik zostanie złapany”. „A jeśli to się nie uda?”. „Policjanci już go szukają. To tylko kwestia czasu, uwierz mi. Gdy to się stanie, będziemy mogły wyjechać, gdzie tylko zechcemy. Będziemy żyć bez strachu. Nigdy więcej nie zostaniemy rozdzielone. Tak szybko, jak to możliwe, otrzymamy dobre wieści”. Szczęśliwa Elif przytula się do mamy.

Akcja przenosi się do domu Julide. Tulay wychodzi na zewnątrz i siada na schodach obok Inci. „Córko, mam dla ciebie cudowną wieść?” – oznajmia. „Jaką?” – pyta dziewczynka. „Twoja siostra Elif została odnaleziona”. „Naprawdę? Zawsze mówiłam, że ona żyje. Siostra Elif jest żywa! Mamo, to pierwszy raz od czasu śmierci taty, kiedy jestem szczęśliwa. Gdzie teraz jest Elif? Z kim mieszka?”. „Jedna rodzina wzięła ją pod swój dach. Wszystko z nią dobrze, jest teraz z mamą”. „Ciocia Melek ją znalazła? I czy ona wie, że tutaj jesteśmy? Ciocia Melek opowiedziała jej o nas?”. „Oczywiście, że opowiedziała”. „To kiedy je odwiedzimy? Proszę, zróbmy to dzisiaj! Teraz, od razu!”.

„Kochanie, nie możemy teraz iść” – mówi Tulay, zatrzymując Inci. – „Musimy trochę poczekać, to dla dobra Elif. Na razie nikt nie może wiedzieć, że żyje”. „Dlaczego?” – pyta dziewczynka. „Wszystko ci powiem w swoim czasie. Jeśli Bóg pozwoli, szybko się ze sobą spotkacie”. „Dobrze. Tyle czekałam, to mogę poczekać jeszcze trochę. A czy wie, że będę miała brata lub siostrę?”. „Chyba nie wie. Sama jej to powiesz, kiedy ją zobaczysz”. Akcja wraca do samochodu Tarika. Mężczyzna prowadzi kolejną rozmowę telefoniczną. „Posłuchaj mnie, te akcje należy jak najszybciej spieniężyć. Do jutra mają być sprzedane, rozumiesz?!” – rozkazuje, po czym rozłącza się.

„Tarik, co tu jeszcze robimy?” – pyta znudzona Rana. – „Pojedźmy do jakiegoś hotelu w małym mieście”. „Wykluczone. Zażądają od nas dokumentów” – stwierdza Tarik. – „Policja od razu nas namierzy”. „W takim razie, co zrobimy? Dokąd pojedziemy? Będziemy czekać w samochodzie, aż akcje zostaną sprzedane?”. Oburzona kobieta wysiada na zewnątrz, opiera się o błotnik i krzyżuje ręce na piersi, robiąc obrażoną minę. Mężczyzna także wysiada, podchodzi do kochanki i mówi: „Wkrótce otrzymam telefon i pojedziemy w bezpieczne miejsce”. „Mam już dość twoich spraw, które mają się wkrótce zakończyć”. „Co się z tobą dzieje, Humeyra?!”. „Humeyra? Wygląda na to, że stęskniłeś się za żoną. Jej imię nie może opuścić twoich ust”.

„Nie łap mnie za słówka. To zwykłe przejęzyczenie” – tłumaczy Tarik. – „Co jest z tobą nie tak? Daję z siebie wszystko, nie widzisz? Czy to czas nie nieposłuszeństwo?”. „Próbuję tylko znaleźć rozwiązanie” – oznajmia Rana. – „To ty nie chcesz jechać tam, gdzie mówię. Będziemy czekać w nieskończoność w samochodzie?”. „Gdzie mamy pojechać? Chcesz, żebym został złapany i resztę życia spędził w więzieniu?”. „Co dokładnie zrobiłeś złego? Wydaje mi się, że jest w tym coś więcej, niż do tej pory myślałam”. „Przepisałem akcje na siebie i zniknąłem. Czy to nie wystarczający powód, abym był ścigany?”.

W tym momencie telefon Tarika zaczyna dzwonić. „Halo? Dobrze, rozumiem” – mężczyzna rozłącza się i zwraca do kochanki: „Jedziemy”. „Dokąd?” – pyta Rana. „Do miejsca, w którym nikt nas nie znajdzie. Wsiadaj”. Kobieta niechętnie, ale wraca do samochodu. Akcja przenosi się do rezydencji. Parla leży na łóżku i dłubie widelcem w talerzu z obiadem. „Och, sto razy jej mówiłam, żeby nie dodawała pietruszki do sałaty, a ona znowu to zrobiła!” – mówi oburzona dziewczyna. Po chwili do pokoju wchodzi Vildan. „Przyniosłam ci sól” – oznajmia służąca i podaje Parli solniczkę. „Skończyłam już jeść!”. „Przecież dopiero zaczęłaś”. „To nie zmienia faktu, że wszystko robisz źle i za późno!”.

„Staram się robić wszystko, czego chcesz” – stwierdza Vildan. „Jeszcze mi odpowiadasz?! Powinnaś przeprosić za swój błąd!” – grzmi dziewczyna. „Przygotowałam wszystko zgodnie z twoim życzeniem”. „Radzę ci, żebyś zaczęła mnie szanować, Vildan. Spójrz trochę w przyszłość. Lada dzień moja pozycja tutaj będzie zupełnie inna. Nie traktuj mnie, jakbym była zwykłym gościem! Chwileczkę, nie odchodź jeszcze. Czy ciocia Macide widziała, jak przynosisz mi jedzenie do pokoju?”. „Nie widziała”. „Doskonale. Nie zapomnij tego, co ci powiedziałam. Jeśli ciocia będzie pytała, powiedz jej, że w związku z przyjmowanymi lekami muszę odżywiać się inaczej. W przeciwnym razie będzie miała mi za złe, że nie zachowuję postu. Teraz możesz już iść”.

Vildan posłusznie opuszcza pokój. Gdy zamyka drzwi, mówi do siebie oburzona: „Zachowuje się, jak pani domu, choć jeszcze nie wyszła za mąż. Pani Macide nigdy się tak nie zachowywała. Mam nadzieję, że Kerem przejrzy na oczy i zrezygnuje z tego ślubu. To byłaby dla niej dobra nauczka”. Kamera wraca do środka. „Jak tylko skończy się zabawa weselna, zwolnię wszystkich pracowników” – postanawia Parla. – „Są zdecydowanie za bardzo rozpieszczeni”. Nagle telefon dziewczyny zaczyna dzwonić. Mimo nieznanego numeru, odbiera połączenie: „Halo?”. „To ja, Caglar” – oznajmia mężczyzna po drugiej stronie. „Czy nigdy się ciebie nie pozbędę?! Sto razy ci mówiłam, żebyś nie dzwonił!”. „Doszły mnie słuchy, że wychodzisz za Kerema. Moje gratulacje”.

„Przestań gadać bzdury!” – mówi stanowczo Parla. „Wylądowałaś w łóżku, ale zyskałaś miłość. Powinnaś się cieszyć” – mówi z drwiącym śmieszkiem Caglar. „O czym ty mówisz?!”. „Nie udawaj, że nie marzyłaś o tym ślubie. Kerem zdecydował się na ślub z tobą tylko z powodu wyrzutów sumienia. Dopięłaś swoich zamiarów”. „Czego chcesz ode mnie?”. „Zapłaty. Mam przecież swój udział w realizacji tych planów”. „Dostałeś już swoje pieniądze. Dlaczego wciąż do mnie dzwonisz? Nie dam ci ani grosza więcej!”. Dziewczyna rozłącza się i ze złością rzuca telefon na kołdrę.

Tarik i Rana przyjeżdżają do opuszczonego magazynu. „Tutaj mamy zostać?” – pyta kobieta, rozglądając się po wnętrzu. „Nie mogłem znaleźć innego miejsca. To był jedyny wybór” – odpowiada mąż Humeyry. „Ale to jest…”. „Jesteśmy do tego zmuszeni. Proszę, zaciśnij zęby, kochanie”. Akcja wraca do rezydencji, gdzie właśnie wraca Kerem. „Gdzie się zatrzymałeś tak długo? Martwiłyśmy się o ciebie” – mówi Macide. – „Masz jakieś dobre wiadomości?”. „Kerem, powiedz coś. Czy Tarik został złapany?” – pyta Humeyra. „Weszliśmy do domu letniskowego, w którym się ukrywał, ale niestety… Wyjechali na długo przed naszym przyjazdem. Policja oczywiście cały czas go szuka”.

„Wyjechali?” – dopytuje Humeyra. „Tak, nie był sam w domu” – odpowiada Kerem. – „Myślę, że był z Raną i że razem uciekli. Policja jest tego samego zdania”. „Niech to szlag! Oboje kłamali mi prosto w oczy! Ten człowiek był moim mężem! Ufałam mu i kochałam go! To przez niego straciłam dziecko! On teraz cieszy się z tą kobietą, a ja głupia tu płaczę! Zostawcie mnie! Zostawcie!”. Zdruzgotana Humeyra ucieka do swojego pokoju. Wyciąga z szafy wszystkie ubrania Tarika i wyrzuca je z balkonu.

Kamera przenosi się do pokoju Parli. „Co tam się dzieje?” – pyta siebie zaniepokojona dziewczyna, słysząc krzyki Humeyry. Przypadkowo zrzuca na podłogę swoją komórkę. – „Off, brakowało tylko tego!”. Parla wychyla się i próbuje dosięgnąć telefonu. Choć stara się z całym sił, nie jest w stanie tego zrobić. Dzieje się jednak coś nieoczekiwanego. Dziewczyna kieruje wzrok na swoje palce stóp i spostrzega, że może nimi poruszać! „Nie śnię, prawda? To rzeczywistość!” – mówi, a na jej twarzy pojawia się szeroki uśmiech. – „Wygląda na to, że wracam do zdrowia! Znowu będę mogła chodzić!”.

Mija dziesięć dni. Tarik i Rana wciąż ukrywają się w magazynie. Podczas przygotowywania śniadania kobieta rani się w palec. Mąż Humeyry wychodzi, by znaleźć coś do opatrzenia rozcięcia. Następuje retrospekcja. Akcja cofa się do poprzedniego wieczora. Widzimy, jak pijany Tarik rzuca się na łóżko w magazynie. „Nie rozumiem, dlaczego tak dużo pijesz” – szepcze pod nosem Rana. „Jeszcze nie zasnąłem, słyszę cię. Chodź, połóż się koło mnie”. Kobieta niechętnie spełnia prośbę kochanka. Ten obejmuje ją, choć właściwszym byłoby stwierdzenie, że przydusza ciężarem swojej ręki.

„Mam dużo problemów. Dlatego piję” – wyznaje pijany w sztok Tarik. – „Jestem mordercą. Sam to zrobiłem. Zabiłem Veysela”. Akcja wraca do teraźniejszości. „Jak mogłeś to przede mną zataić?” – mówi w myślach Rana. – „Gdyby nie to, że byłeś pijany, nigdy byś mi o tym nie powiedział. Skoro tak, ja też coś przed tobą ukryję. Dowiesz się, kiedy nadejdzie właściwy czas. Na razie muszę grać dalej. Nie zostawiłeś mi wyboru, Tarik”. Co takiego planuje kobieta?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy