Elif odcinek 922: Safak postanawia oświadczyć się Julide! Caglar wchodzi do rezydencji! [Streszczenie + Zdjęcia]

922: Vildan wchodzi do pokoju Parli, której nie ma obecnie w pomieszczeniu. Chce zabrać tacę z nieskończonym śniadaniem, gdy nagle rozlega się dźwięk leżącego na łóżku telefonu. „Caglar?” – pyta służąca, odczytując wyświetlone na ekranie imię. – „Kto to jest? Imię brzmi znajomo. Czy ja go znam? A zresztą, co mnie to obchodzi? Ale on wciąż dzwoni. Może to coś ważnego? Może powinnam zanieść telefon Parli? Lepiej nie, bo rozgada się i tylko zirytuje panią Macide. Zostawię go tutaj”. Kamera przenosi się na zewnątrz. „Zatem wolisz nie odbierać” – mówi stojący na chodniku Caglar. – „W porządku, niech tak będzie. Zobaczymy, co zrobisz, kiedy spotkamy się osobiście”.

Akcja przenosi się do pokoju Macide. Kerem i Parla są przy nestorce rodu Haktanirów. „Proszę, nie zamartwiaj się teraz. Jutro jest wyjątkowy dzień!” – zakrzykuje dziewczyna, zupełnie nie zdając sobie sprawy z żałoby, jaką przechodzi Macide. Następnie ujmuje rękę Kerema. – „Pobieramy się! Dlatego chcemy, żebyś czuła się dobrze, prawda, Kerem?”. Mężczyzna rzuca swojej narzeczonej krótkie spojrzenie. Ani trochę nie podziela jej entuzjazmu. „Parla, córko” – zabiera głos Macide. – „Śmierć Mustafy bardzo nami wstrząsnęła. Nasza rana jest jeszcze świeża. Poza tym mamy pewne obowiązki do wykonania”.

„Chcę zorganizować dla Mustafy rytuał modlitewny” – kontynuuje pani Haktanir. – „Wiem, że wszystko było już przygotowane do waszego ślubu, ale rzeczy się zmieniły. Najlepiej będzie przełożyć ślub na przyszły tydzień”. Parla robi wielkie oczy. Widać, że w środku cała gotuje się ze złości. „Że co?! Chcesz, żebyśmy odwołali nasz ślub?” – pyta oburzona dziewczyna. – „Czy ja dobrze usłyszałam?”. „Nikt nie powiedział, żebyśmy odwołali” – stwierdza Kerem. – „Po prostu wstrzymajmy się nieco”. „Czy to żart? Nasz ślub ma zostać przełożony? Posłuchajcie, jeśli to żart, to chcę wam powiedzieć, że wcale nie jest śmieszny!”.

„Parla, córko, Mustafa był dla mnie jak syn, zrozum to” – prosi Macide. „Ciociu Macide, nasz ślub odbędzie się jutro! Jutro!” – upiera się Parla. – „Poczyniłam już tyle przygotowań! Jak miałabym teraz to wszystko przełożyć?!”. „Parla” – upomina narzeczoną Kerem, rzucając jej karcące spojrzenie. „Przepraszam, podniosłam trochę głos, ale spróbuj mnie zrozumieć, ciociu. W porządku, Mustafa wiele dla ciebie znaczył, ale my się pobieramy”. „Ten dom jest teraz domem żałoby” – oznajmia Kerem. „Domem żałoby? Przepraszam bardzo, ale Mustafa był tu tylko zwykłym pracownikiem! Nie był członkiem rodziny. Nie uważacie, że trochę przesadzacie?”. Macide odwraca głowę, nie mogąc już dłużej znieść zachowania swojej przyszłej synowej.

W następnej scenie Parla jest już w swoim łóżku. W pokoju jest także Kerem. „Naprawdę mnie zaskoczyłaś” – mówi mężczyzna. – „Jak możesz mówić takie słowa?”. „Jutro bierzemy ślub” – oświadcza dziewczyna. – „Wydajesz się nie być tego świadomy”. „Jestem świadomy wszystkiego”. „W takim razie postępuj zgodnie z ustaleniami. Nikt nie może przełożyć mojego ślubu! Nikt! Nie została nawet doba! Jaki byłby to wstyd przed gośćmi, gdybyśmy teraz przełożyli ślub!”. „Dlaczego mielibyśmy się wstydzić? Nie chcesz tego zrozumieć, ale czeka nas pogrzeb!”. „Daj już spokój!”. „Posłuchaj, to smutek i ból dla mojej matki”.

„To tylko pracownik! Jak on może być dla niej ważniejszy niż własny syn?!” – pyta wzburzona Parla. – „W ogóle nie przywiązujecie wagi do tego ślubu! Nie obchodzą was moi przyjaciele i moja rodzina! Jak mam im teraz powiedzieć, że pracownik mojej teściowej zmarł i z tego powodu przekładamy ślub?!”. „Posłuchaj, kiedy dochodzi do śmierci, wszystko inne schodzi na dalszy plan” – tłumaczy Kerem. – „Nie rozumiem, jak twoi przyjaciele i krewni mogliby tego nie zrozumieć”. „Nie znasz ich. Ja nie mogę im czegoś takiego powiedzieć! Oni nie zrozumieją!”. „Nic nie jest ważniejsze od pogrzebu! Nikt nie może się temu sprzeciwić! Każdy w tym domu jest częścią nas, rozumiesz?”. „On nie nazywał się Haktanir!”. „Nadal nie rozumiesz. Nie wiesz nawet, jak bardzo obraziłaś moją mamę”.

„Obraziłam? Kto może czuć się obrażony? Ona czy ja?!” – pyta dziewczyna. – „Człowiek umarł, i to wszystko!”. „Parla, zamilcz. Proszę cię, zamilcz” – mówi Kerem, z trudem zachowując nad sobą panowanie. „Jedyny syn pani Macide się żeni, ale ona nie jest tego świadoma. Dla niej znaczysz mniej niż jakiś tam pracownik! I kto powinien czuć się obrażony? Oczywiście twoja mamusia! Bo jej nie wolno się sprzeciwiać…”. „Parla, na miłość boską, zamknij się! Nie mogę uwierzyć, jaką kobietę mam poślubić…”. Mężczyzna odwraca się gwałtownie i opuszcza pokój, zamykając drzwi z trzaskiem.

Akcja przenosi się do domu Leman. Widzimy Safaka, który przed lustrem zapina koszulę. Następnie podchodzi do szafki nocnej, wyciąga z niej krawat i ukryte pod nim pudełeczko z pierścionkiem! „Wszystko będzie dobrze, Julide. Tylko w nas uwierz” – mówi do siebie mężczyzna. – „Po prostu powiedz mi tak„. Tymczasem Parla przechadza się po swoim pokoju. „Czy ci się to podoba, czy nie, ten ślub się odbędzie, Keremie” – mówi stanowczo dziewczyna. – „Od tak dawna o tym marzyłam. I Sureyya musi być wśród gości! Muszę widzieć, jak bardzo będzie cierpieć. Nawet mojego tatę zaangażowałam do tej gry, żeby tylko zobaczyć wyraz jej twarzy”.

Parla uśmiecha się szeroko, gdy nagle rozbrzmiewa dzwonek jej telefonu. „Och, dlaczego on znowu do mnie dzwoni?” – wzdycha z niezadowoleniem dziewczyna, ale odbiera połączenie. – „Czego chcesz?! Dlaczego tyle razy do mnie wydzwaniasz?! Już ci powiedziałam, że dam ci pieniądze!”. „Każdy, kto naprawdę chce zapłacić, odpowie na telefon” – stwierdza Caglar. – „Nie ukrywa się, jak ty”. „Nie byłam dostępna, zrozum. Obiecałam ci i słowa dotrzymam”. „Nie chcę obietnic, ale pieniędzy, do których mam prawo. I to od razu”. „W porządku, przekażę ci je w niedługim czasie. Zadowolony?”. „Nie. Już ci nie ufam. Nie wierzę w twoją prawdomówność. Chcę gotówkę!”. „Dobrze, jak najszybciej załatwię pieniądze i zorganizuję jakoś nasze spotkanie. W porządku?”.

„Nie przejmuj się, ślicznotko. Nie musisz niczego organizować, wkrótce się zobaczymy” – oznajmia Caglar. „Co to znaczy?” – pyta Parla. „To, że jestem właśnie przed rezydencją. Nie minie nawet minuta, a będę obok ciebie. Czy wyraziłem się jasno?”. „Nie bądź głupi! To się nie może zdarzyć! Nie może!”. Parla rozłącza się i próbuje zlecić przelew z telefonu. „Och, ciągle wyskakuje błąd. Co mam zrobić?” – pyta, wpadając w coraz większą panikę.

Safak wchodzi do sklepu Julide. „Chciałem ci coś powiedzieć” – oznajmia mężczyzna. – „Jeśli jesteś wolna, możemy porozmawiać? Tylko nie tutaj. To będzie dłuższa rozmowa”. „Naprawdę? A na jaki temat?” – docieka Julide. „Na temat, który mam nadzieję, będzie dla nas miłym zakończeniem. Spotkajmy się więc jutro w kawiarni na wzgórzu, dobrze? Pasuje ci o piątej?”. Kobieta uśmiecha się i odpowiada: „Pasuje”. „W takim razie do jutra” – Safak skina głową i opuszcza sklep.

W rezydencji rozlega się dźwięk dzwonka. Vildan otwiera drzwi. Przed wejściem stoi Caglar przebrany za listonosza. „Dzień dobry. Mam list do pani Parli Somer” – oznajmia chłopak. – „Czy jest w domu?”. „Tak, jest. Mogę jej przekazać” – mówi służąca. „Niestety, list musi zostać doręczony do rąk własnych. To prywatna korespondencja”. Vildan wpuszcza Caglara do środka i prowadzi go do pokoju Parli. Ta na jego widok momentalnie blednie na twarzy. Jest przerażona. „Przesyłka do pani” – oznajmia służąca. „Dobrze, daj mi ją szybko i możesz iść” – Parla zwraca się do fałszywego listonosza.

„Nie tak szybko. Najpierw musi pani podpisać” – mówi Caglar i dotyka się po kieszeniach. – „Och, wygląda na to, że zgubiłem swój długopis. Czy mogę prosić o coś do pisania?”. „Dobrze, zaraz przyniosę” – Vildan opuszcza pokój. Caglar zamyka drzwi i uśmiecha się szeroko. „Co ty tu robisz?! Oszalałeś?!” – wścieka się Parla. „Jeśli chcesz się mnie pozbyć, napełnij tę pustą kopertę” – oznajmia chłopak i rzuca kopertę na kołdrę. – „Spłać swój dług. Aha, ten strój kupiłem specjalnie po to, by tutaj wejść. Musisz mi dorzucić coś za ten wydatek”. „Wynoś się stąd, bo wszystko zrujnujesz!”. „Oto właśnie mi chodzi. Jeśli nie spłacisz długu, koniec tej bajki nie będzie dobry”.

„Proszę cię, idź już. Powiedziałam, że ci zapłacę” – powtarza zdesperowana dziewczyna. „Och, nie mogę czekać całego dnia” – mówi zniecierpliwiony Caglar. Nagle dostrzega, jak zdenerwowana Parla porusza nogą! – „Co jest? Twoje nogi… No jasne, ty jesteś w pełni sprawna!”. Tymczasem do gabinetu Kerema wchodzi Vildan. „Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy mogę wziąć długopis?” – pyta kobieta. „Oczywiście. Może być ten? Do czego go potrzebujesz?”. „Przyszedł listonosz, ma przesyłkę do pani Parli. Zgubił długopis, więc poprosił, bym jakiś przyniosła”. „Jaką przesyłkę?” – na twarzy mężczyzny pojawia się zaintrygowanie. „Nie wiem. Powiedział, że to coś prywatnego”.

„W porządku, rozumiem. Nie kłopocz się, ja do niej pójdę” – oznajmia Kerem. Akcja wraca do pokoju Parli. „Jaki rodzaj chodzenia?! Oszalałeś?!” – krzyczy dziewczyna. – „Gdybym mogła chodzić, to po co miałabym tutaj leżeć?!”. „Odpowiem ci. Może dlatego, by wyjść za Kerema Haktanira?” – sugeruje Caglar, po czym wybucha śmiechem. „Nie bądź głupi! Ja nie mogę chodzić! Gdybym mogła, wyszłabym na zewnątrz!”. „Tak, biegałabyś po łąkach, fruwała jak motyl… Och, zaraz się rozpłaczę. Masz chusteczkę? Twój przyszły mąż musi teraz bardzo cierpieć, prawda? On też płacze?”. „Przestań robić z siebie głupca i wynoś się stąd!”. „Och, Parla. Słowo daję, nawet hollywoodzka gwiazda nie zagrałaby tego lepiej od ciebie”.

„Mówię ci, że nie gram! Ja nie mogę chodzić!” – powtarza dziewczyna. „Kiedy jest ten elitarny ślub? Jutro, tak?” – pyta Caglar. – „Pójdę teraz do Kerema i powiem mu, że jego ukochana narzeczona może chodzić. Ciekawe, czy wtedy ożeni się z tobą? Trzeba to sprawdzić”. Caglar odwraca się i zmierza w stronę drzwi. Parla zrywa się na równe nogi i zatrzymuje go. „Błagam cię, nikomu o tym nie mów” – prosi. Fałszywy listonosz, zanosząc się śmiechem, dotyka jej włosów i mówi: „Wszystko ma swoją cenę”. „Dość tego! Czy ja nigdy się ciebie nie pozbędę?!”.

Kamera przenosi się na korytarz. Widzimy, jak Kerem zmierza do pokoju narzeczonej. Otwiera drzwi i widzi siedzącą na skraju łóżka Parlę, która zanosi się płaczem. Nie ma przy niej Caglara. „Parla, co się stało?” – pyta syn Macide. – „W porządku, uspokój się. Vildan do mnie przyszła i powiedziała, że przyszedł kurier i potrzebuje długopisu. Gdzie on jest?”. „Poszedł już…”. „Jak to się stało? Wyjaśnij mi”. „Próbowałam wstać z łóżka. Chciałam sama usiąść na wózku, ale prawie upadłam!”. „Spokojnie, pomogę ci” – Kerem ujmuje nogi narzeczonej i kładzie je na łóżku. – „Dlaczego nie poprosiłaś o pomoc?”.

„Nie chcę być dla ciebie ciężarem” – odpowiada Parla, udając zawstydzenie. „Jakim ciężarem, proszę cię?” – odpowiada mężczyzna. „Kerem, zaschło mi w ustach. Czy możesz przynieść mi trochę wody?”. „Oczywiście, zaraz przyniosę” – brat Humeyry opuszcza pokój. Caglar, który schował się na balkonie, wraca do środka. „Brawo, moje gratulacje!” – chłopak klaszcze w ręce. – „Wprost nie mogę powstrzymać łez”. „Wystarczy! Wynoś się stąd!” – rozkazuje Parla. „A jeszcze przed chwilą byłaś taka wrażliwa. Dlaczego teraz się denerwujesz?”. „Nie doprowadzaj mnie do szału! Czego jeszcze chcesz?! Mojej duszy? Kerem zaraz tu przyjdzie! Wynoś się!”.

„Nie chcę twojej duszy, ale chcę to” – Caglar kierujesz wzrok na naszyjnik Parli. Dziewczyna ściąga go z szyi i kładzie na ręce swojego szantażysty. „Zabieraj to i wynoś się!” – powtarza. „Jakie szczęście, że miałaś taki drogi naszyjnik na szyi”. „Na co jeszcze czekasz? Wynoś się!”. „Może jeszcze trochę porozmawiamy?”. „Dostałeś, co chciałeś! Zjeżdżaj!”. „To wystarczy, ale tylko na razie” – chłopak uśmiecha się i wychodzi. Czy Julide przyjmie oświadczyny Safaka?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.