923: Macide jest w gabinecie komisarza. „Z trudem trzymam się na nogach, ale przyszłam, jak tylko pan zadzwonił” – mówi pani Haktanir. „Wiem, że przeżywasz ciężkie dni. Nie wzywałbym ciebie, gdyby to nie było naprawdę ważne” – zapewnia funkcjonariusz. – „Jest coś, o czym z pewnością chciałabyś się dowiedzieć”. „O co chodzi?”. „Wiesz, że niedaleko ciała Mustafy znajdował się jego telefon. Musiał zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa, w jakim się znalazł, i uruchomił aplikację dyktafonu na telefonie”. „To znaczy?”. „Na zachowanym nagraniu twój zięć, Tarik Karakas, otwarcie przyznaje się do popełnionych przez siebie zbrodni…”. Akcja przenosi się do magazynu. Rana w jednym z pomieszczeń rozmawia przez telefon.
„Tak, jutro wieczorem” – szepcze do słuchawki. – „Nie martw się, akcje zapisane są na mnie, nie będzie więc żadnego problemu. Jutro będzie pierwszy dzień naszego nowego życia…”. „Rana!” – z głębi magazynu dobiega głos Tarika. „Muszę kończyć, kochanie. Do zobaczenia jutro wieczorem” – Rana rozłącza się i udaje do męża Humeyry. „Zobacz, co przygotowałem dla ciebie” – mówi Tarik, z dumą wskazując na zastawiony stolik. „Och, przygotowałeś jedzenie. Cudownie!” – udaje zachwyt kobieta. „Naprawdę ci się podoba?”. „Oczywiście. Nagle poczułam się głodna jak wilk”. „Od dawna należycie się nie najedliśmy. Postanowiłem więc zaoferować ci coś wyjątkowego w ramach moich możliwości”.
„Bardzo ci dziękuję, Tarik” – Rana przytula się do mężczyzny. „Ach, ten twój zapach. Nie mogę bez niego żyć” – mówi Tarik. „Jeśli tak, to więcej nie ryzykuj tak jak wczoraj, proszę. Bałam się, że cię złapali. Nie wiedziałam, co robić. Byłam bardzo przestraszona”. „Naprawdę cię przepraszam, ale nie musisz się o mnie martwić. Nikt nie może mnie złapać. Widzisz, jestem tutaj. I jest to nasz ostatni dzień w tym miejscu. Jutro wieczorem wyjeżdżamy. Łódź jest już gotowa. Znajdziemy się w zupełnie innym miejscu”. „To prawda, jutro będziemy spać zupełnie gdzie indziej” – potwierdza kobieta i ponownie obejmuje Tarika, który kompletnie nie zdaje sobie sprawy z jej intrygi.
Akcja wraca na komisariat. Policjant odtwarza zachowane na telefonie nagranie. Słyszymy głos Tarika: „Nie powinieneś był mnie śledzić. Żyłeś jak pies stróżujący, a umrzesz jak zwykły uliczny kundel! Skończcie z nim, a później zakopcie go w lesie!”. „Wystarczy. Lepiej, żebyś nie słyszała reszty” – komisarz zatrzymuje nagranie. „Ach, mój Mustafo. Mój piękny synu” – do oczu Macide napływają łzy. Funkcjonariusz podaje jej chusteczki. – „Jak mogłam przez tyle lat mieszkać pod jednym dachem z tym złoczyńcą?”. „Wiem, że to straszna historia, ale proszę zachować spokój. Tarik Karakas zostanie aresztowany. Jego podobizna jest znana wszystkim jednostkom. Zespoły są w pełnej gotowości”.
Akcja przeskakuje do wieczora. Macide wchodzi do salonu, gdzie jej córka stoi przy oknie i wpatruje się w spowity nocą ogród. „Czy pamiętasz, mamo, mój ślub?” – pyta Humeyra. – „Odbył się na tym samym dziedzińcu. Przy pięknej pogodzie tego dnia czułam się taka szczęśliwa. Teraz już wiem, że najważniejsze to z odpowiednią osobą wkroczyć na nową ścieżkę życia. Mam nadzieję, że Kerem będzie szczęśliwy i nie popełni takiego błędu, jak ja”.
Melek i Elif wchodzą do pokoju dla służby. „Chcę ci coś pokazać, póki Vildan nie ma” – mówi kobieta i po chwili przynosi sukienkę. – „To dla ciebie”. „Dla mnie?” – pyta zachwycona Elif. „Aha, sukienka na lato. Mam nadzieję, że ci się podoba?”. „Dziękuję, mamusiu!” – dziewczynka przytula się do matki. „Znalazłam płótno w szwalni. Zapytałam panią Macide, czy mogę je wykorzystać, i uzyskałam pozwolenie. Postanowiłam więc zrobić dla ciebie prezent. Szyłam w nocy, kiedy wszyscy już spali”. „Myślę, że będzie pasować idealnie. Naprawdę mi się podoba! Bardzo dziękuję, moja kochana mamusiu”.
Tymczasem Kerem wchodzi do kuchni. Na widok znajdującej się w pomieszczeniu Sureyyi, zatrzymuje się, jakby chciał się wycofać, ale uznając, że jest już za późno, podchodzi do dziewczyny. „Przyszedłem po tabletkę przeciwbólową” – oznajmia. – „Trochę boli mnie głowa”. „To od stresu” – stwierdza Sureyya. – „Jutro jest twój wielki dzień. Żenisz się. To nie jest łatwe”. „Tak. To zdecydowanie nie jest łatwe” – potwierdza mężczyzna i dodaje w myślach: „Nie jest łatwo poślubić kogoś, kogo się nie kocha. Kocham tylko ciebie. Nie wiem, jak to przeżyję”. Sureyya opuszcza kuchnię. Jej oczy są pełne łez.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Sureyya z ukrycia obserwuje proces przystrajania dziedzińca do dzisiejszej ceremonii. „Przepraszam cię, Kerem” – mówi dziewczyna. – „Nie będę mogła uczestniczyć w twoim najszczęśliwszym dniu. Muszę odejść”. Akcja przenosi się do magazynu. „Jesteś gotowa?” – pyta Tarik. „Tak” – potwierdza Rana, wstając z kanapy. „Na zewnątrz jest spokojnie, możemy ruszać”. „Jestem taka podekscytowana. Marzyłam o tym dniu. Dniu, w którym nie będziemy mieli żadnych problemów i nikt nie będzie nam przeszkadzał”. „I ja ci podaruję takie dni. Dziękuję ci, Rano”. „Za co?”. „Ty jesteś powodem nadejścia tych dni. Dzięki tobie odważyłem się wymazać stare życie. Robię to z miłości i wiary w ciebie”.
„Będę z tobą do końca życia, do mojego ostatniego oddechu” – kontynuuje mężczyzna. – „Obiecuję ci to, ponieważ cię kocham. Bardzo cię kocham”. „I ja ciebie kocham” – potwierdza Rana i przytula się do Tarika. Kochankowie wychodzą na zewnątrz, wsiadają do samochodu i odjeżdżają. Akcja przenosi się do domu Leman. Alev wchodzi na górę. Przez uchylone drzwi dostrzega strojącego się przed lustrem Safaka. „Boże, Boże, gdzie on się teraz wybiera?” – zachodzi w głowę dziewczyna i wraca do pokoju dziennego.
Tarik i Rana są już w porcie. „No dalej, gdzie on jest?” – pyta zniecierpliwiony mężczyzna. „Jeszcze trochę, kochanie. Niebawem tu będzie” – uspokaja kochanka Rana. „Doszliśmy do końca. Wejdziemy na łódź, która zabierze nas do naszych marzeń. Zostało bardzo niewiele, kochanie. Bardzo niewiele”. Akcja wraca do domu Leman. Tuż po wyjściu Safaka Alev udaje się do jego pokoju. „Teraz odkryję twoje zamiary, panie Safaku” – mówi dziewczyna i zabiera się za przeszukiwanie pomieszczenia. Zagląda pod materac i do szafy, gdzie sprawdza wszystkie kieszenie ubrań. W końcu pochyla się nad szafką nocną i otwiera poszczególne szuflady. W jednej z nich znajduje torebeczkę prezentową. Sięga do niej ręką i wyciąga karteczkę z certyfikatem jakości pierścionka!
„Kupił jej pierścionek? Julide?” – Alev robi wielkie oczy. – „Mój Boże, on zamierza ją poślubić! Nie będzie nic takiego! Nie pozwolę na to!”. Wzburzona dziewczyna udaje się do salonu i krzyczy na cały głos: „Ciociu Leman! Ciociu Leman!”. „Przestraszyłaś mnie, dziewczyno” – mówi siedząca na kanapie kobieta. „Mam dla ciebie bardzo ważną wiadomość”. „Jaką wiadomość?”. „Dzisiaj odkryłam coś zaskakującego. Powiem ci, ale proszę, zachowaj spokój. Nie chcę, żeby podniosło ci się ciśnienie”. „No dalej! Powiedz mi wreszcie, co się dzieje?”. „Teraz już sama nie wiem, czy powinnam ci mówić”. „Żartujesz sobie ze mnie?! Mów!”. „Obiecaj najpierw, że nie będziesz się złościć”. „Dobrze, obiecuję”. „Myślisz, że twój drugi dom jest pusty, prawda? Cóż, nie jest tak do końca. Safak pozwolił w nim mieszkać Julide!”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.