940: Akcja odcinka rozpoczyna się na mieście. Humeyra nakrywa ochroniarza na śledzeniu jej. „Dlaczego nadal mnie śledzisz?” – pyta kobieta. „Wykonuję tylko swoją pracę”. „Nie chcę twojej ochrony. Zostaw mnie w spokoju”. „A jeśli powtórzy się to, co stało się ostatnio? To chyba dobrze, by ktoś wtedy był przy tobie”. „Nie wiem, co powiedział ci Kerem, ale nie wpadam w kłopoty każdego dnia”. „Pan Kerem nic takiego nie powiedział”. „Więc powiem ci, jak sytuacja wygląda. Żadna ochrona nie jest mi potrzebna. Tym bardziej przygoda z tobą”. „Nie szukam przygody. Wykonuję tylko swoje obowiązki”. „Rozumiem cię, dostaniesz dobre pieniądze za to, że mnie pilnujesz. Ale czy mężczyźnie przystoi być tam, gdzie go nie chcą?”.
„Jesteś zwolniony” – kontynuuje Humeyra. – „Znajdź sobie kogoś innego do ochrony. I powiedz panu Keremowi, żeby zapłacił ci za dotychczasową pracę”. Tymczasem Leman na wezwanie Alev przychodzi do parku. Obie siadają na ławce. „Widziałam Safaka idącego z Emirhanem. Ktoś ich obserwował” – oznajmia dziewczyna. „Kto taki?”. „Pamiętasz, jak mówiłam ci o tym facecie, który przyszedł do sklepu i był dla mnie niegrzeczny? To właśnie on. Najpierw obserwował ich, kiedy szli, a potem…” – Alev opowiada po kolei o wszystkim, co się wydarzyło. Nieoczekiwanie w parku pojawia się… Tufan!
„To ten człowiek!” – Alev wskazuje ręką na mężczyznę, który znajduje się raptem kilkanaście metrów dalej. „Ach, znam go!”. „Skąd?”. „Opowiadałam ci o tym baranie, który zerwał mi siatki z owocami. „Ten, który zjadł twoją brzoskwinię, tak? To po prosu nie do wiary!”. „No właśnie. Skąd ten typ się wziął?”. „Czyżby… Czy to nie jest czasem były mąż Julide?”. „To możliwe” – potwierdza Leman, rozdziawiając usta ze zdumienia. Akcja przenosi się do domu Melek. Kobieta wraca z pracy, siada na krześle i ciężko wzdycha. „Coś cię boli?” – pyta Elif. „Nie, po prostu jestem zmęczona”. „Wiesz, dzisiaj zaniosłam ciasteczka do sklepu koło parku. Zapytałam właściciela, czy nie chciałby ich sprzedać. Powiedział, żebym je zostawiła. Jeśli się sprzedadzą, zarobimy dużo pieniędzy. Nie będziesz musiała sprzątać”.
„Zobacz, dostałam nawet zaliczkę.” – Elif kładzie banknot na stole. – „Nie cieszysz się, mamo? Dlaczego jesteś smutna?”. „Jak mogłabym się nie cieszyć, moja duszo? Jestem bardzo szczęśliwa. Robisz tak wiele, by mi pomóc. Kiedy tak dorosłaś?” – Melek ujmuje dłonie córki. „Mamo, twoje ręce są czerwone”. „To od środków czyszczących, nic wielkiego. To minie, nie martw się”. Akcja przeskakuje do wieczora. Ktoś puka do drzwi domu Melek. Kobieta otwiera i widzi stojącego przed wejściem Sedata.
„Dobru wieczór, pani Melek” – mówi mężczyzna. – „Możemy porozmawiać?”. „O tej porze? O czym?”. „Już tak późno?”. „Żartujesz sobie ze mnie?”. „To ty żartujesz. Wiem o wszystkim. Wiem, że nie posiadasz dowodu tożsamości i nie masz męża. Zakładasz pierścionek tylko dla niepoznaki”. „Co cię obchodzi mój stan cywilny?”. „Chcę ci tylko pomóc, ochronić cię”. „Kim jesteś, żeby tak ze mną rozmawiać? Wynoś się albo wezwę policję!”. „Przecież tylko grzecznie z tobą rozmawiam”. „Porozmawiasz sobie, ale z policją!”. „Widzę, że lubisz się buntować. Nie jesteś łatwą kobietą. Pozwól mi wejść do środka”.
„Wynoś się!” – Melek chce zamknąć drzwi, ale mężczyzna blokuje je nogą. – „Co robisz?! Zabieraj tę nogę!”. „A jeśli tego nie zrobię? Wpuść mnie na chwilę, a postaramy się wszystko naprawić”. „Wynoś się z mojego domu! Kim jesteś, żeby tak ze mną rozmawiać?!”. „Właścicielem tego domu, a także przyjacielem, który zna twój sekret”. „Dosyć tego! Idź stąd! W tej chwili!”. „Kogo i z czyjego domu chcesz wyrzucić? Jesteś przestępczynią i oboje o tym wiemy”. „Jakie przestępstwo popełniłam? To, że próbuję tu mieszkać razem z córką? Idź i powiedz to na policji! Dalej, idź i im to powiedz!”. „Dość! Gdybym chciał, powiedziałbym, że nie masz dokumentów i byłoby po sprawie. Ale nie, nie będę zawracał sobie głowy policją. Nie z tobą. Spakuj się i opuść ten dom”.
„Bez obaw, wyprowadzę się jak najszybciej!” – oświadcza Melek. – „Ale dopóki nie znajdę innego, to jest mój dom, nie twój! A teraz wynoś się!”. Zbulwersowana kobieta wypycha właściciela i zamyka drzwi na klucz. Akcja przenosi się do rezydencji. Macide siedzi na sofie w swoim pokoju i wpatruje się w zdjęcie Elif i Melek. „Elif, moja piękna, moja delikatna ptaszyno” – mówi pani Haktanir. – „Gdzie teraz jesteście? Jak się macie? Boże, pozwól mi się jeszcze z nimi spotkać. Niech będą całe i zdrowe. Mam nadzieję, że znowu zamieszkamy pod jednym dachem”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Levent jest w gabinecie Kerema. „Po rozmowie z tobą rozmawiałem z mamą” – oznajmia syn Macide. – „Chcę cię przeprosić za zachowanie siostry”. „W porządku, to się zdarza, nie martw się. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy razem pracować”. „Co masz na myśli?”. „Nasza ostatnia współpraca trwała bardzo krótko. Niestety nie będę mógł dłużej być ochroniarzem pani Humeyry”.
Akcja przenosi się do domu Leman. Matka Safaka i Alev siedzą na kanapie i raczą się herbatą. „Od wczoraj myślę o tym typie” – oznajmia pani domu. – „Śnił mi się nawet w nocy. Patrzył mi szyderczo w oczy i jadł brzoskwinie, a sok płynął mu po ręce”. „Och, przeżywasz traumę przez tego człowieka, ciociu Leman. Nie będziesz już mogła jeść brzoskwiń. Jestem przekonana, że to były mąż Julide. Z niepokojem patrzył na Safaka i Emirhana. Musi mieć jakiś powód”. „Tak czy inaczej, sam Bóg nam go zesłał”. „Co masz na myśli?”. „Ten typ jest przeszkodą, problemem. Wykorzystamy to. Ten drań pomoże uratować mojego syna przed tą okropną kobietą”. „Masz rację, nie możemy przepuścić takiej okazji. Najpierw jednak musimy dowiedzieć się, kim on jest”.
Akcja wraca do firmy. „I tobie jest ciężko, rozumiem” – mówi Kerem do ochroniarza. – „Ale siostra stopniowo to zaakceptuje. Przechodzi teraz przez trudny okres, stąd jej agresja. Jej stan się powoli poprawia. Wierzę, że z czasem będzie tylko lepiej”. „Pracowałem z różnymi ludźmi. Nie zawsze było łatwo, ale ten przypadek jest inny. Pani Humeyra po prostu nie chce ochroniarza”. „To prawda, nie chce, ale nie zmienia to faktu, że jest w niebezpieczeństwie. Sam byłeś świadkiem sytuacji w lesie. Posłuchaj, nie mogę pozwolić siostrze narażać się na niebezpieczeństwo. Nie chcę, by bez ochrony wychodziła na zewnątrz”.
„Rozumiem twój niepokój” – oznajmia Levent. – „Jestem tutaj, aby zapewniać bezpieczeństwo, ale pani Humeyra nie chce ze mną współpracować. Najlepiej będzie, jeśli zatrudnisz kogoś innego”. „Przemyśl to raz jeszcze, proszę”. „Bardzo cię szanuję, ale wybacz, nie mogę pracować w takich warunkach. Pani Humeyra i ja nigdy nie dojdziemy do porozumienia”. Tymczasem Asli przychodzi do domu Melek. W środku jest tylko Elif. „Byłam w księgarni. Mam dla ciebie dwie książki” – oznajmia nauczycielka. „Dziękuję” – odpowiada dziewczynka. Na jej twarzy nie ma choćby odrobiny uśmiechu. „Co się stało? I co to jest?” – Asli kieruje wzrok na stojące w rogu pokoju pudła ze spakowanymi rzeczami.
„Cóż, my… Wyprowadzamy się” – oznajmia Elif. „Dlaczego? Co się stało?”. „Mama pokłóciła się z właścicielem. On nie chce, żebyśmy tu zostały”. „Ale dlaczego tak nagle?”. „Nie wiem, nie znam szczegółów. Mama jest teraz bardzo przygnębiona. Siostro Asli, jeśli teraz się wprowadzimy, to znaczy, że nie będę mogła chodzić do twojej szkoły?”. „Jeśli przeprowadzicie się daleko, będzie trudno ci dojeżdżać. Ale nie smuć się od razu, na pewno uda nam się znaleźć rozwiązanie. Poza tym zawsze możesz przyjechać mnie odwiedzić”.
W domu Julide rozlega się pukanie do drzwi. Kobieta idzie otworzyć i widzi przed wejściem… swojego byłego męża! Mężczyzna jest elegancko ubrany i trzyma w ręku reklamówkę ze słodyczami oraz bukiet kwiatów. „Cześć, Julide” – mówi Tufan. – „Nie patrz tak na mnie. Przyszedłem tylko z tobą porozmawiać”. „To niemożliwe. Nie mam o czym z tobą rozmawiać”. „Posłuchaj, nie mam złych zamiarów. I nie przyszedłem z pustymi rękami. Czy przyszedłbym tak, gdybym chciał czegoś innego?”. „Zabieraj swoje kwiaty i słodycze i odejdź”. „Dlaczego odrzucasz mój prezent? Nawet nieznajomemu nie zrobiłabyś czegoś takiego”.
„Teraz jesteśmy sobie obcy, Tufan” – oświadcza kobieta. „Zostaw te historie. Przy tych drzwiach tracimy tylko nasze życie. Wpuść mnie”. „Nie rób mi wstydu przed sąsiadami. Nie chcę z tobą rozmawiać, idź!”. „Chcę zobaczyć mojego syna. Nie mam złych zamiarów, daj spokój. Wejdę tylko na chwilę i zaraz sobie pójdę”. „Dobrze, porozmawiamy, ale na dworze”. Akcja przenosi się do rezydencji. Kiymet i Macide siedzą na sofie obok basenu. „Jesteś tutaj szczęśliwa?” – pyta mama Kerema. „Wszystko jest dobrze. Jestem przy tobie. Czego innego mogłabym chcieć? Poza tym znam twoje problemy. Moja dusza także ubolewa nad losem Humeyry. Powiedziałaś, że wczoraj prawie znalazła zdjęcie wysłane przez Tarika. Czy nie lepiej byłoby je wyrzucić?”.
„Nie, ponieważ może być potrzebne jako dowód” – stwierdza Macide. – „Przeniosłam kopertę do gabinetu, Humeyra na pewno jej tam nie znajdzie”. Kamera robi zbliżenie na twarz Kiymet. Widać, że układa już w głowie jakiś niecny plan. Tymczasem Humeyra jest w… gabinecie! „Chwila. Nie znam na pamięć numeru rachunku” – mówi do słuchawki, po czym otwiera szufladę i robi wielkie oczy. – „Przepraszam, zadzwonię później…”. Akcja przenosi się przed dom Julide. Kobieta i jej były mąż siedzą przy stoliku na zewnątrz. „Nie wiem, od czego zacząć” – mówi Tufan. – „Najlepiej powiem to od razu. Julide, posłuchaj, bardzo żałuję wszystkiego, co zrobiłem w przeszłości. Dopuściłem się rzeczy strasznych, wiem. Nawet ciebie zaatakowałem”.
„Pytam siebie teraz, jak mogłem cię tak nie doceniać” – kontynuuje mężczyzna. – „Dopiero po czasie zdałem sobie sprawę, jak bardzo kocham ciebie i naszego syna. Gdybyśmy mogli wrócić do dawnych czasów… Ale nie jest jeszcze za późno, prawda? Mogę odkupić swoje winy”. „Przykro mi, ale jest już za późno”. „Posłuchaj…”. „Nie trać czasu na próżno. Wszyscy ludzie popełniają błędy, to prawda. Ale te wszystkie okrucieństwa, które nam wyrządziłeś… Chciałeś zranić swojego syna, zabić go!”. „Nie byłem wtedy trzeźwy, miałem problemy. To były ciężkie dni”. „I myślisz, że to cię usprawiedliwia? Nie ma usprawiedliwienia dla tego, co chciałeś zrobić”. „Masz rację, ale nawet skazany na śmierć ma prawo do ostatniego życzenia. Daj mi jeszcze jedną szansę, naprawdę się zmieniłem”.
Humeyra z kopertą w ręku wychodzi na zewnątrz. Podchodzi do stolika, przy którym siedzą jej mama i ciotką. „Co to ma być?!” – pyta dziewczyna, wyciągając przed siebie kopertę. – „Co jeszcze przede mną ukrywasz?”. „Humeyra, kochanie, ja…”. „Mamo, Ebru była moją najlepszą przyjaciółką na studiach. Wyszła za mąż trzy miesiące temu, a ja dopiero teraz się o tym dowiaduję. Dlaczego to przede mną ukryłaś?”. „Dlaczego się złościsz?” – pyta Macide, czując wielką ulgę, że to jednak nie koperta od Tarika. – „Czy pamiętasz, w jakim stanie byłaś przed trzema miesiącami? Byłabyś w stanie pójść na ślub? Schowałam to zaproszenie dla twojego dobra”. „Powinnaś powiedzieć mi wcześniej. Nieważne, zadzwonię do niej, żeby przeprosić”. Humeyra odchodzi. Czy dowie się o liście od Tarika? Czy Melek znajdzie nowy dom?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.