953: „Dzień dobry” – mówi Julide do Safaka, ale cały czas patrzy w kierunku stojącego kilkanaście metrów dalej Tufana, który trzyma nóż w ręku. „Mamo, właśnie szliśmy do nas” – oznajmia Emirhan. – „Nauczyciel chciał odprowadzić mnie do domu”. „Naprawdę? Dziękuję”. „Julide, wszystko w porządku?” – pyta Safak, zauważając, że kobieta zachowuje się jakoś dziwnie. „Dziękuję, nic mi nie jest… Dobrze, nie będziemy cię dłużej zatrzymywać. Chodźmy do domu, Emirhanie. Już późno”. „Późno?” – dziwi się chłopiec. „Odprowadzę was” – oznajmia syn Leman. – „Potem na chwilę usiądziemy i porozmawiamy”. „To niemożliwe” – odpowiada momentalnie Julide. – „To znaczy… Nie mam czasu. Mam pracę do wykonania, przepraszam”.
Kobieta bierze syna za rękę i razem odchodzą, zostawiając Safaka. Tufan chowa nóż do kieszeni i także odchodzi, uśmiechając się z zadowoleniem. „Nie rozumiem, dlaczego odeszła tak nagle” – mówi do siebie syn Leman. – „Tak nie zachowuje się Julide, którą znam. Nie, coś musiało się stać”. Akcja przenosi się do domu Melek. Kobieta kładzie na stole blachę ze świeżo upieczonymi ciasteczkami. „Wyglądają pięknie” – mówi Asli. „Ponieważ to ty je zrobiłaś” – stwierdza Melek. – „Twoje ręce są ze złota”. „Gdyby nie pomoc Elif, byłoby ciężko”. „Teraz możemy je spakować” – mówi dziewczynka i cała trójka zabiera się za porcjowanie ciasteczek.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Humeyra wychodzi z rezydencji. Levent rozmawia właśnie na zewnątrz z jakimś mężczyzną. „Tutaj należy zamontować jeszcze dwie kamery, które będą skierowane na podwórko” – mówi ochroniarz. Gdy zauważa Humeyrę, od razu do niej podchodzi. „Jest jakiś problem?” – pyta córka Macide. – „Co robicie?”. „Są pewne martwe punkty, których obecny monitoring nie obejmuje, dlatego wezwałem fachowców, by to naprawili. Wybierasz się gdzieś?”. „Chciałam zaczerpnąć trochę powietrza na wybrzeżu. Ale poczekam, aż skończysz pracę. Bezpieczeństwo domu jest ważniejsze”. „Pani Humeyro, ty zawsze jesteś na pierwszym miejscu. Wszystko inne może poczekać. Pójdę po samochód”.
W następnej scenie Humeyra i Levent są już na wybrzeżu. „Dużo już o mnie wiesz, ale ja o tobie prawie nic, z wyjątkiem imienia i tego, że jesteś ochroniarzem” – mówi siostra Kerema. „Co chcesz wiedzieć?”. „Na przykład to, czym zajmowałeś się wcześniej? Kogo ochraniałeś?”. „Pani Humeyro, przykro mi, ale to musi pozostać tajemnicą”. „Wydaje mi się, że wszystko, co związane z tobą, jest tajemnicą. Mieszkasz tu od dawna? Jak to się stało, że zostałeś prywatnym ochroniarzem? O to mogę zapytać, prawda?”. „Oczywiście, ale moja historia nie jest jakaś wyjątkowa”. „Nie nosisz obrączki. Nie jesteś żonaty?”. „Nie jestem”. „Lubisz swoją pracę? Nie myślałeś nigdy o innej?”. „Nie wiem, nie wydaje mi się”.
„A rodzina? Mieszkają gdzieś tutaj?” – docieka Humeyra. „Nie ma ich tutaj” – odpowiada Levent po dłuższej chwili. „Rozumiem. Nie lubisz mówić o sobie. Jestem bardzo spragniona. Możemy gdzieś tutaj kupić wodę?”. „Tak, tam jest kiosk. Ty tutaj usiądź, a ja pójdę i kupię”. Gdy Humeyra zostaje sama, podchodzi do niej jakiś mężczyzna i mówi: „Przepraszam, mogę cię o coś zapytać?”. „Oczywiście”. „Wiesz może, czy jest gdzieś tutaj cukiernia Dostlar?”. „Przykro mi, nie wiem”. „Dziękuję. Przepraszam, że przeszkodziłem”. Mężczyzna chce odejść, gdy nagle staje obok niego Levent. „Co tu się dzieje?” – pyta ochroniarz, jakby zaraz chciał przejść do ataku. „Pan pytał tylko o adres” – wyjaśnia Humeyra.
„Przepraszam raz jeszcze” – powtarza mężczyzna i odchodzi. „Człowiek zapytał o adres. Czy możesz być trochę milszy?” – siostra Kerema zwraca się do ochroniarza. „Pani Humeyro, jestem tutaj, żeby cię chronić. Nie, żeby być miłym”. „Rozumiem, ale jeśli zamierzasz się tak zachowywać wobec każdego, kto do mnie podejdzie, nigdzie nie będę wychodzić”. „To już zależy od ciebie. Czy to w domu, czy na ulicy, zawsze muszę wypełniać swoje obowiązki”. „Więc jak teraz znowu ktoś się pojawi, podejdzie i zapyta o coś, ty po raz kolejny zrobisz to samo, tak? Najlepiej będzie, jak faktycznie wrócę już do domu”. „Jak sobie życzysz”. „Na dzisiaj mam dosyć ochrony. Wracam taksówką”.
Humeyra podnosi się z ławki i gwałtownie odchodzi. „Twoja woda” – mówi Levent, wyciągając butelkę w stronę kobiety. Ta jednak go ignoruje”. W następnej scenie Humeyra jest już w rezydencji. Rozmawia z bratem przez telefon. „Nic się nie stało. Po prostu chcę dowiedzieć, kim jest ten człowiek” – mówi kobieta. – „Chcę poznać jego przeszłość”. „Siostro, jego referencje są bardzo dobre” – mówi Kerem po drugiej stronie. – „Przeszedł wszystkie testy bezpieczeństwa. Poza tym wcześniej był policjantem”. „Dlaczego odszedł ze służby?”. „Tego nie wiem”. „Po prostu wspaniale. Chroni nas mężczyzna, o którym nic nie wiemy”.
„Siostro, mówiłem ci już, ten człowiek jest najlepszy w swojej branży” – zapewnia Kerem. – „Pracował z najważniejszymi ludźmi. Naprawdę nie masz się o co martwić”. „Mam nadzieję, że jest tak, jak mówisz”. „Jestem teraz bardzo zajęty. Porozmawiamy później”. „Jeszcze jedno. Jak nazywa się Levent?”. „Bakir”. „Bakir? W porządku, wracaj do pracy.” – Humeyra rozłącza się i mówi do siebie: „Sprawdźmy, kim jesteś, Levencie Bakirze”.
Akcja przenosi się do domu Melek. W środku jest tylko Asli. Siedzi na sofie i rozmawia przez telefon. „Tak, jest naprawdę utalentowana” – mówi do słuchawki. – „Pracowała wcześniej w zakładzie krawieckim, ale lepiej by było, gdyby pracowała w domu. Ja? Nie, nadal jestem nauczycielką. Nie udało mi się znaleźć zatrudnienia, którego szukałam. W porządku, duszo, dziękuję ci. Wpadnę do ciebie. Do zobaczenia”. Asli rozłącza się i mówi: „Do kogo jeszcze mogę zadzwonić? No tak, Melike. Ona na pewno kogoś zna”.
Melek i Elif idą przez miasto. „Czy nadal nie szukają nas ludzie wujka Tarika?” – pyta dziewczynka. „Myślę, że nie, ale lepiej bądźmy ostrożne”. Kamera robi krótkie ujęcie na stojącego raptem skrzyżowanie dalej tajemniczego mężczyznę, który wciąż szuka Melek i jej córki. One tymczasem docierają do sklepu, gdzie dziewczynka wcześniej zaniosła ciasteczka. „Dzień dobry, wujku” – mówi Elif. „Gdzie byłaś?” – pyta sprzedawca. – „Czekałem na ciebie od wielu dni. Ludzie nieustannie pytają o twoje ciasteczka”. „Naprawdę?”. „Naprawdę. Cała ulica została bez ciastek”. „Słyszysz, mamo? Wszyscy pytają o nasze ciasteczka. To moja mama. To ona piecze tak pyszne ciastka”.
„Czyli to ty jesteś mamą tej uroczej dziewczynki. Miło mi poznać” – mówi sprzedawca. – „Czy mogę was czymś poczęstować? Sokiem lub napojem gazowanym?”. „Dziękuję bardzo, nic nie chcemy” – odpowiada Melek. „Ależ jest dziś bardzo gorąco. Na pewno chętnie wypijecie coś chłodnego. Wychowałaś bardzo mądrą i przyzwoitą dziewczynkę. Niech Bóg ma ją w opiece. To do mnie przyniosłyście?” – Mężczyzna kieruje wzrok na koszyk z ciasteczkami. „Tak. Upiekłyśmy i spakowałyśmy ciasteczka” – oznajmia Melek. – „Przyszłyśmy zapytać, czy nie zechciałby pan ich sprzedać?”. „W gruncie rzeczy to nie”. „Ale… Powiedziałeś, że wszyscy pytają o nasze ciasteczka” – przypomina Elif z wyrazem zawodu na twarzy.
„Żartowałem” – odpowiada sprzedawca. – „Jak mógłbym nie chcieć tak pięknych ciasteczek? Ludzie przychodzą kupić ser, a wychodzą z ciasteczkami. Z waszego powodu mój sklep zamieni się w cukiernię. Przyjeżdżali tu nawet mieszkańcy innych dzielnic, gdy od swoich przyjaciół usłyszeli o ciasteczkach Melek. To oczywiste, że chętnie je sprzedam”. Akcja przenosi się do rezydencji. Humeyra siada przed laptopem i wyszukiwarce internetowej wpisuje imię i nazwisko swojego ochroniarza. Sprawdza kilka nietrafionych wyników, aż wreszcie trafia na ten właściwy. Na jej twarzy pojawia się wyraz zszokowania i przerażenia.
„Nie mogę uwierzyć…” – mówi kobieta, zapoznając się z artykułem o Levencie: Żona i czteroletnia córka oficera policji zginęły podczas konfliktu zbrojnego dwóch gangów, który rozegrał się w pobliżu placu zabaw dla dzieci. Jutro odbędzie się ich pogrzeb. Levent Bakir zrezygnował z dalszej pracy w policji. – „To dlatego został prywatnym ochroniarzem. Wini siebie za to, że nie ochronił własnej rodziny. Co ja zrobiłam? Po co mu to wszystko powiedziałam?”. Nagle do uszu Humeyry dochodzi czyjś śpiew. Zaintrygowana wychodzi na taras i staje u szczytu schodów. Widzi siedzącego na ławce Leventa, który gra na gitarze i śpiewa [utwór można znaleźć pod hasłem: Cem Kılıç – Sesimi Duyan Yok Mu (tłum. Czy ktoś słyszy mój głos)]. Oczy kobiety zachodzą łzami.
Akcja przenosi się do domu Melek. „Halo, Melike?” – Asli odbiera telefon. – „Mówisz poważnie? Nie myślałam, że tak szybko odpowiesz. Jaka firma? Holding Haktanir, tak? To świetna wiadomość. Nie mogę opisać, jaka jestem szczęśliwa. Zrobiłaś mi wielką przysługę. Bardzo ci dziękuję. W porządku, do usłyszenia”. Nauczycielka rozłącza się i mówi do siebie: „Wygląda na to, że znalazłam pracę dla Melek”. Jak zareaguje Melek, gdy usłyszy, że Asli znalazła dla niej pracę?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.