Elif odcinek 964: Safak widzi, jak Tufan daje Julide kwiaty! Alev triumfuje! Rana ostrzega Asli! [Streszczenie + Zdjęcia]

964: Safak idzie chodnikiem z bukietem kwiatów w ręku. Zmierza w kierunku domu Julide. Jest zamyślony i nawet nie zauważa, jak zderza się z innym mężczyzną, który także niesie kwiaty oraz jakąś zabawkę. „Przepraszam” – mówi syn Leman. – „Nie zauważyłem cię, wybacz mi”. „Nic się nie stało” – odpowiada nieznajomy. Jest odwrócony plecami do Safaka, gdyż właśnie podnosi z ziemi bukiet, który wypadł mu podczas zderzenia. – „Najważniejsze, że udało mi się uratować kwiaty dla żony i zabawkę dla dziecka. W przeciwnym razie byliby rozczarowani”. „Jeszcze raz najmocniej przepraszam”. Nieznajomy podnosi się i odwraca w kierunku Safaka. To Tufan! Syn Leman od razu przypomina sobie, że to ten sam mężczyzna, który w szpitalu trzymał Julide za rękę.

„Wszystko w porządku, bracie?” – pyta Tufan, zauważając wyraz zszokowania na twarzy adoratora swojej byłej żony. – „Zbladłeś. Powinieneś usiąść na chwilę. Ty także postanowiłeś zrobić niespodziankę swojej żonie, tak? Kobietom nie powinno kazać się czekać. Powodzenia”. Tufan odchodzi. Safak podąża za nim, by zobaczyć, dokąd się uda. Widzi, jak wchodzi na podwórko przed domem Julide, staje przed drzwiami i rozmawia z kobietą, wyciągając w jej stronę kwiaty. Safak czuje jak pęka mu serce. Nie może znieść tego widoku. Rzuca swój bukiet na chodnik i odchodzi.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. W domu Leman trwa śniadanie. Kobieta i Alev cały czas mówią, a Safak siedzi w milczeniu, jedynie smętnie mieszając widelcem w talerzu. Jest bardzo przygnębiony. „Synu, dlaczego nie jesz śniadania?” – pyta Leman. – „Nie baw się jedzeniem jak dziecko. Zobacz, jaki borek zrobiła Alev. Zjedz trochę. Gdzie jest twój umysł?”. „Panie Safaku, zrobiłam borek, który tak bardzo lubisz. Z ziemniakami i serem” – oznajmia Alev, ale mężczyzna w ogóle nie reaguje. „On naprawdę nic nie słyszy. Safak!” – krzyczy Leman. „Tak, mamo?” – Safak wraca nagle do świata żywych. – „Mówiłaś coś?”. „Wreszcie do nas wróciłeś. Co się z tobą dzieje od rana? Jesteś jak duch”.

Mężczyzna wraca myślami do poprzedniego dnia, gdy zobaczył jak Tufan wręcza Julide kwiaty. „W porządku, mamo. Nic mi nie jest” – odpowiada po chwili. – „Po prostu się nie wyspałem”. Akcja przenosi się do rezydencji. Levent i Humeyra piją w kuchni kawę. „Dziś rano zgłosiłem twojego byłego męża i jego ludzi policji” – oznajmia ochroniarz. – „Chcę, żebyś o tym wiedziała”. „Naprawdę się cieszę, słysząc o tym”. „Pracowałem kiedyś jako policjant, więc nadal mam kilku znajomych. Od razu mi pomogli. Znajdą ich, nie martw się”. „Nie wspomniałeś nic Keremowi o tym, co się stało?”. „Nikomu nie powiem, dopóki sama tego nie zechcesz. Bądź spokojna”. „Dziękuję. Ludzie Tarika nie mogą mnie już przestraszyć. Dzięki tobie jestem spokojna”.

„Myślę, że mogę to samo powiedzieć o tobie” – oznajmia Levent. – „Po tym, jak zobaczyłem twoją odwagę…”. Do kuchni wchodzi Kiymet. „Dzień dobry” – mówi siostra Macide. – „Rozmawiacie? Nie przeszkadzam wam?”. „Nie, w ogóle” – odpowiada Humeyra. – „Chodź”. „Nie, nie będę wam przeszkadzać. Przyjdę później”. Kiymet odchodzi. „Pójdę i ja” – oznajmia siostra Kerema. – „O problemie z Tarikiem porozmawiamy później. Jeśli czegoś potrzebujesz, Gulsum wkrótce tu będzie”. Akcja przenosi się do sklepu, gdzie znajdują się Emirhan i Julide. „Wszyscy patrzą na nas, kiedy przychodzę z nauczycielem Safakiem do szkoły” – mówi chłopiec. – „Pytają mnie, dlaczego nauczyciel Safak mnie przyprowadza. Myślę, że mnie podziwiają”.

„Naprawdę? To możliwe” – odpowiada Julide, która myślami jest zupełnie gdzie indziej. „Kiedy powiedziałem, że opiekuje się mną mama nauczyciela, podczas gdy ty byłaś chora, wszyscy byli bardzo zdziwieni. Mamo, chyba w ogóle mnie nie słuchasz”. „Co powiedziałeś, synu?”. „Kiedy jesteś smutna, zawsze się tak zachowujesz”. Następuje retrospekcja. Akcja cofa się do momentu, gdy Safak upuścił kwiaty na chodnik i odszedł sprzed domu ukochanej. Kamera robi zbliżenie na Tufana i Julide. „Co ty tutaj robisz? Co mają znaczyć te kwiaty?” – pyta oburzona kobieta. „Przyszedłem, by życzyć szybkiego powrotu do zdrowia swojej żonie” – odpowiada drab i wyciąga kwiaty w kierunku byłej żony. – „Nie weźmiesz ich?”.

„Tufan, nie jestem twoją żoną i niczego od ciebie nie chcę” – oświadcza Julide i odtrąca rękę mężczyzny, w których ten trzyma kwiaty. – „Zabierz mi to sprzed oczu!”. „Co to za zdenerwowanie? Wciąż zachowujesz się tak samo. Ale to nie ma znaczenia, moja różo. I tak cię kocham. Cokolwiek zrobisz, ja się nie poddam”. „Tufan, zostaw nas w spokoju, proszę”. „Co powinienem zrobić? Dokąd powinienem pójść? Kogo mam oprócz was?”. „Co to za bezczelność? Uderzyłeś mnie i nadal bezwstydnie przychodzisz do drzwi mojego domu. Czy to, co zrobiłeś, nie jest dla ciebie wystarczające? Co jeszcze chcesz zrobić? Nie pokazuj się ponownie przede mną! Już dość!”.

„Czy twój mózg tego nie pojmuje?” – pyta Tufan. – „Twoje życie jest pod moją kontrolą i zawsze tak będzie. Przegrałaś, Julide”. „Nie trudź się na próżno. Jesteś w błędzie, jeśli myślisz, że ta historia mnie przestraszy. Nie przeżyję kolejny raz tego samego, zapomnij. Jesteś nikim i nic dla nas nie znaczysz! Wynoś się stąd!”. Kobieta z hukiem zamyka drzwi. Akcja raca do teraźniejszości. Kiymet rozmawia w swoim pokoju przez telefon. „Ach, synu. Nigdy nie myślałam, że będziemy rozdzieleni przez tak długi czas” – mówi do słuchawki. – „Tak bardzo za tobą tęsknię. Czy w ogóle nie będziemy się teraz widywać? Tak, dobrze. Wszystkim tutaj jest dobrze”.

„Dziewczyna rozwiodła się z mężem” – kontynuuje Kiymet. – „Podobno jest w niebezpieczeństwie i nie odstępuje ochroniarza na krok. Kerem myśli, że jest za wszystko odpowiedzialny, a Macide, jak sam wiesz, żyje w swoim świecie. Tak bardzo chciałabym się z tobą zobaczyć. Strasznie się tutaj nudzę. Dobrze, pracuj, ale czasami do mnie zadzwoń. Nie zostawiaj swojej mamy samej. W porządku”. Kiymet rozłącza się i wychodzi z pokoju. Na korytarzu spotyka Humeyrę, która przygląda jej się uważnie, a następnie odchodzi do swojego pokoju.

Safak wychodzi z domu. Przechodząc obok sklepu, nawet nie patrzy w jego kierunku. „Nauczycielu!” – woła stojący w drzwiach Emirhan, ale mężczyzna zupełnie nie reaguje. Chłopiec jest wyraźnie zawiedziony. – „Mamo, dlaczego nauczyciel nawet tu nie zajrzał?”. „Może nie zauważył, że sklep jest otwarty” – odpowiada Julide. „Jak mógłby nie zobaczyć, skoro wełna na zewnątrz jest wyłożona? Każdy by to zauważył. Czy on nie jest na mnie zły, mamo?”. „Co to za słowa? Dlaczego miałby być na ciebie zły?”. „To dlaczego nawet na mnie nie spojrzał? Wie przecież, że każdego dnia czekam tutaj, by razem z nim pójść do szkoły”.

W rezydencji trwa właśnie śniadanie. Kerema męczy kaszel. „Synu, co ci jest? Jesteś chory?” – pyta Macide. „Nie, tylko trochę boli mnie gardło”. „Jeśli chcesz, zostań dziś w domu”. „Nie, muszę pojechać do firmy. Mam dużo pracy. Ból gardła to nic poważnego, przejdzie”. „Bardzo dużo pracujesz. To normalne, że nie pozostaje to bez wpływu na twój organizm” – zabiera głos Parla. – „Nie jedź dziś do pracy. Ja się tobą zaopiekuję”. „Doceniam to, Parla, ale naprawdę nic mi nie jest”. „Dobrze, że masz nową asystentkę, trochę cię odciąży”. „Parla, jeszcze wczoraj zupełnie inaczej reagowałaś na tę dziewczynę” – zauważa Humeyra. – „Tak nagle zmieniłaś o niej zdanie?”.

„Nie, spytałam o nią, bo byłam nią zainteresowana” – tłumaczy Parla. – „Naprawdę się cieszę, że Kerem zatrudnił tę dziewczynę”. Humeyra kieruje wymowne spojrzenie na Kiymet, doskonale zdając sobie sprawę, kto odpowiada za nagłą zmianę nastawienia Parli do nowej asystentki. Akcja przenosi się do firmy. Asli idzie korytarzem, niosąc cały stos dokumentów. Nadchodząca z naprzeciwko Rana, niby przypadkiem, wpada na nią. „Bardzo przepraszam, pani Rano. Nie zauważyłam cię, wybacz mi” – mówi Asli, zbierając z podłogi papiery. – „Czy nic ci się nie stało?”. Rana wbija w pracownicę groźne spojrzenie i pyta: „Więc to ty jesteś nową asystentką pana Kerema?”.

„Tak, jestem Asli” – odpowiada była nauczycielka. – „Potrzebuje pani czegoś?”. „Nie, ale ostrzegę cię przed czymś. Jeśli chcesz zostać w tej firmie, nie będziesz więcej pojawiać się przed moimi oczami. Inaczej nie licz na litość z mojej strony”. „Nie rozumiem…”. „Powiem jaśniej. Zrób to jeszcze raz, a sprawię, że spadniesz na samo dno. Zniszczę cię i nikt nie będzie w stanie ci pomóc. Wygląda na to, że mnie zrozumiałaś. Przyjemnej pracy”. Rana odwraca się i odchodzi. Akcja przenosi się do parku, gdzie Alev i Tufan rozmawiają przy stoliku. „Powinieneś go zobaczyć” – mówi dziewczyna. – „Od wczoraj z żalu nie widzi nawet czubka swojego nosa. Julide nie ma pojęcia, dlaczego Safak już na nią nie patrzy”.

„Jesteś uparta, ale twój mózg działa” – chwali Tufan. – „Dobrze, że wtedy do mnie zadzwoniłaś”. Następuje retrospekcja. Akcja cofa się do poprzedniego dnia. Kiedy Safak wrócił z pracy, Alev namówiła go, by odwiedził Julide i życzył jej szybkiego powrotu do zdrowia. Następnie, gdy syn Leman wyszedł, od razu zadzwoniła do Tufana. „Safak właśnie wyszedł z domu, idzie do Julide” – powiedziała do słuchawki. – „Natychmiast kup kwiaty i też do niej pójdź. Niech zobaczy cię przy drzwiach jej domu. Nie spóźnij się”. Akcja wraca do teraźniejszości. „W końcu zrozumiałeś mój plan, Tufan” – mówi Alev. – „Zrobiliśmy to, co było najważniejsze. Teraz będziemy obserwować dalsze wypadki”.

„Czyli zadaliśmy ostateczny cios” – stwierdza drab. „Ty oczywiście nie możesz siedzieć bezczynnie. Plan nie zadziała, jeśli będziesz spędzał czas na wypełnianiu kuponów u bukmacherów i przesiadywaniu w barach. Musisz dbać o siebie. Przynajmniej do czasu, aż uwiedziesz Julide. Możesz to zrobić, prawda?”. „Słuchaj, twój język stał się bardzo długi. Nie denerwuj mnie, inaczej nici z naszego partnerstwa”. „Dobrze, już dobrze. Mówię to tylko dla powodzenia naszego wspólnego planu. W przeciwnym razie, co mnie obchodzi twój związek z Julide? Po prostu nie zepsuj tej intrygi, którą przygotowałam”. Alev odchodzi. Czy teraz, gdy rozdzieliła Safaka i Julide, uda jej się zdobyć serce mężczyzny?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.