967: Akin znajduje Birce na brukowanej uliczce. „Co ty tutaj robisz?” – pyta zaskoczona dziewczyna. „Mniejsza o mnie. Co się stało? Weź mnie za rękę.” – Stażysta wyciąga dłoń w kierunku opiekunki. „Wstanę sama” – odpowiada Birce, nie chcąc pomocy. „Powiedz, co się stało?”. „To, co widzisz”. „Teraz rozumiem.” – Akin dostrzega leżący na ziemi złamany obcas. – „Tak już jest, kiedy na siłę próbujesz być głowę wyższa”. „Jesteś bardzo mądry. Po co tu przyszedłeś? Pośmiać się ze mnie?”. „Dobrze, nie złość się. Czy coś nie tak z twoją kostką? Wygląda na spuchniętą”. „To nic. Spójrz na obraz, jest w kawałkach. Pani Rana mnie zniszczy. Co mam zrobić?”.
Chłopak bierze Birce pod ramię i pomaga jej wstać. „A co z obrazem?” – pyta dziewczyna. „W porządku, chodźmy. Zabiorę go później” – odpowiada Akin. W następnej scenie widzimy, jak znajomi z pracy wchodzą do kawiarni i siadają przy stoliku. „Wiem, że się zezłościsz, ale to, co ci się przydarzyło, stało się z powodu twojej miłości do obcasów” – stwierdza stażysta. – „Nie rozumiem, jak mogłaś to zrobić. Nie potrafisz prawidłowo chodzić”. „Nie znasz się! Bardzo dobrze chodzę na obcasach. Nawet z zamkniętymi oczami mogę chodzić jak modelka”. „Wiesz, że to nieprawda. Mam dla ciebie radę, po prostu noś trampki”. „Co cię to obchodzi? Będę nosić to, co mi się podoba. Boże!”.
„Oczywiście, że możesz nosić, ale jako hobby” – mówi chłopak. – „Nie myśl, że możesz chodzić w szpilkach niczym pani Rana”. „Akin, posuwasz się za daleko. Dziękuj Bogu, że mam kontuzjowaną nogę. W innym razie nie chcesz wiedzieć, co bym ci zrobiła”. „Nie mówię tego złośliwie. Mam na myśli twoje zdrowie. Twoja druga noga jest zdrowa. Musimy ją chronić. Wiesz, co możemy zrobić? Znasz buty sportowe, które wyglądają jak skarpety? Kupimy takie dla ciebie. Są wprost dla ciebie stworzone”. „Umrę, ale ich nie założę. Są okropne!”. „Nie mów tak. W ostatnim czasie są coraz bardziej popularne”. „Naprawdę? W takim razie sam je noś”. „Dziękuję ci za pozwolenie”.
„Co z ciebie za człowiek?” – pyta oburzona Birce. „Dobroduszny” – odpowiada Akin i uśmiecha się do swojej towarzyszki. Następnie podnosi się i podchodzi do opartego o ścianę obrazu Rany. – „Ja teraz idę, a ty zaczekaj tu na mnie. Nigdzie się nie zgub. Przepraszam, w końcu gdzie mogłabyś pójść z tą nogą?”. Akin opuszcza lokal wraz z obrazem. Przekomarzanie się z Birce wyraźnie wprawiło go w dobry nastrój. Akcja przenosi się do rezydencji. Asli opuszcza gabinet Kerema i zmierza w kierunku wyjścia z posiadłości. W przedpokoju zatrzymuje ją Parla i pyta: „Asli, idziesz już?”.
„Tak, skończyliśmy na dzisiaj pracę” – odpowiada była nauczycielka. – „Pan Kerem powinien trochę odpocząć”. „To prawda. Tak w ogóle, jak się masz? Przyzwyczaiłaś się już do nowej pracy? Nie, żebym narzekała na narzeczonego, ale wiem, że czasem trudno jest się z nim dogadać”. „Nie, na razie nie mam żadnego problemu”. „Bardzo się cieszę. Pozwól, że cię odprowadzę”. W tym momencie w przedpokoju pojawia się Kerem. „Parla? Czy jest jakiś problem?” – pyta mężczyzna. „Jaki mógłby być problem? Chciałam tylko odprowadzić Asli” – odpowiada Parla. „Dziękuję, ale to naprawdę nie jest konieczne” – mówi asystentka.
„Przejechałaś taki kawał drogi, by tutaj dotrzeć. Jesteś naszym gościem, nie mogę cię tak zostawić” – mówi Parla i zwraca się do Kerema: „Kochanie, idź do pokoju. Ja się wszystkim zajmę”. „Do widzenia, panie Keremie” – mówi Asli i odchodzi wraz z Parlą. Akcja wraca do kawiarni. Birce coraz bardziej się niecierpliwi. W końcu Akin wraca do lokalu. W jednym ręku trzyma obraz, w drugim torebkę z czymś w środku. „Wreszcie jesteś. Udało się?” – pyta dziewczyna. „Sama zobacz. Wygląda lepiej niż wcześniej.” – Stażysta odwraca naprawiony obraz w kierunku Birce.
„Bardzo ci dziękuję. Naprawdę mi pomogłeś” – mówi Birce. „Nie ma za co. Mam też dla ciebie małą niespodziankę.” – Akin kładzie na stoliku tajemniczą torebkę. „Co to?”. „Pomyślałem, że nie będziesz już w stanie chodzić na obcasach i kupiłem ci to.” – Chłopak wyciąga parę sportowych butów. „Nie sądzisz chyba, że to założę?”. „Proszę cię, Birce. Bardzo się natrudziłem, by je znaleźć. Tak mi dziękujesz?”. „Dobrze, natrudziłeś się, ale nie mogę ich założyć. Te buty są straszne! To jak zdrada mojego zawodu”. „Dobrze, może nie są zbyt piękne, ale na pewno są bardzo wygodne. Przymierz je”. „Nie zbliżaj ich do mnie. Nie założę ich”. „O co chodzi, Birce? Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha”.
„Odłóż je. Nie chcę ich!” – powtarza projektantka. – „Kupiłeś je specjalnie, ponieważ wiedziałeś, że mi się nie podobają. Są okropne. Mówię ci, że to zdrada mojego zawodu”. „Założysz je tylko na kilka minut. Nie pójdziesz przecież w tych zepsutych butach”. „Nie założę ich. Wolę już pójść boso!”. „Dobrze, jak uważasz. W takim razie wstań, idziemy. Ale ja ci nie pomogę. Dalej, chodź”. „Off, już dobrze. Daj mi je.” – Birce bierze jeden z butów. – „Nie mów tylko nikomu, że to nosiłam. Nie zawstydzaj mnie. Inaczej będę bardzo zła”. „W porządku, nie zrobię tego”.
Birce chce założyć obuwie, ale nagle zakrzykuje z bólu. „Może ci pomóc, Kopciuszku?” – proponuje Akin i kuca obok Birce. „Zrobiłeś to wszystko celowo” – mówi dziewczyna, nie odmawiając jednak pomocy. – „Kupiłeś buty, których nienawidzę, i jeszcze pomagasz mi je założyć, żeby się dobrze bawić”. „Nie zrobiłem tego w tym celu. I jak, są wygodne?”. „Są wygodne, ale są też okropne”. „Przesadzasz. Chodźmy”. Birce i Akin opuszczają kawiarnię. Akcja przeskakuje do następnego dnia. W rezydencji pokojówka wchodzi do salonu. „Szukałaś mnie, pani Macide?” – pyta. „Tak, to lista dań na obiad” – odpowiada pani Haktanir i przekazuje służącej kartkę. „Pani Macide, ale to jest ta sama lista, którą dałaś mi dziś rano”.
„Naprawdę? Ostatnio zupełnie tracę głowę. Dobrze, córko, wracaj do pracy.” – Gdy Gulsum odchodzi, Macide mówi do siebie z wyraźnym zmartwieniem na twarzy: „Boże, co się ze mną dzieje?”. Akcja przenosi się do firmy. Kerem w swoim gabinecie rozmawia przez telefon. „Jak to nie możesz wysłać nam próbek? Nie chcę słuchać żadnych wymówek!” – mówi wzburzony mężczyzna. – „Produkcja powinna już ruszyć, a my nie mamy ani jednej próbki! Nie chcę więcej takich błędów, jasne?”. Kerem kończy połączenie. W tym samym momencie rozlega się pukanie do drzwi. „Wejść!” – mówi podniesionym tonem. Do gabinetu wchodzi jego asystentka.
„Panie Keremie, jeśli jesteś wolny, chciałabym z tobą porozmawiać” – oznajmia Asli. „O co chodzi?” – pyta szef. „Cóż, jak już ci wspominałam…”. „Asli, powiedz, co masz do powiedzenia! Nie mam czasu, by słuchać ciebie przez dwie godziny!”. „Dobrze, przejdę od razu do rzeczy. Wspominałam ci ostatnio, ale chcę raz jeszcze przypomnieć. Jest to związane z projektem krawieckim, w którym miała pracować moja znajoma. Ale teraz, kiedy został odwołany, zastanawiam się, czy nie znalazłoby się dla niej coś nowego? Gdyby tak kontynuować ten projekt…”. „Asli, nie wtrącaj się w sprawy, które nie wchodzą w zakres twoich obowiązków. To nie jest twoja praca. Ja zajmuję się tym, co powinno być zrobione, i nie musisz mi o tym przypominać. Czy to dla ciebie jasne?”.
„Przepraszam, panie Keremie, to się więcej nie powtórzy” – mówi Asli i opuszcza gabinet. Na korytarzu ciężko wzdycha. Jest zdziwiona nerwową reakcją mężczyzny. Kerem w tym czasie sięga po telefon i dzwoni do kogoś. „Na jakim etapie jest projekt? Czy procedura już się zaczęła?” – pyta. – „Świetnie. Nie zapomnij tylko o osobie, którą poleciła pani Asli. Nie chcę żadnego problemu”. Akcja przenosi się do gabinetu Mahira, w którym znajduje się Rana. „Nie wiem, co jeszcze mogę zrobić, żeby cię przekonać” – mówi kobieta. „Nadal nie osiągnęłaś wielkiego sukcesu” – stwierdza Mahir. – „Zrób ten krok i wykaż się, pani Rano. Na razie nie widzę nic, co byłoby warte ryzyka”.
„Czyli nie przekonałam cię tym, co ostatnio zrobiłam?” – pyta kobieta. „Co masz na myśli?”. „Przejęcie przeze mnie kontroli nad projektem krawieckim. Zaprzestano szukać pracowników wśród gospodyń domowych, a ja tworzę nowy zespół. Wszystko idzie zgodnie z moimi planami”. „Pan Kerem podjął zdecydowane kroki, kiedy się o tym dowiedział. Nie wiem, czy o tym wiesz”. „Wiem, oczywiście. Ale nie martw się, rzeczy będą rozwijać się tak, jak ja tego chcę”. W tym momencie służbowy telefon Mahira zaczyna dzwonić. Mężczyzna odbiera i po krótkiej rozmowie zwraca się do siedzącej naprzeciwko kobiety: „Znowu została pani pokonana, pani Rano. Pan Kerem jest zdeterminowany, by kontynuować projekt według jego planu. Obawiam się, że nie będziemy powtarzać naszych prywatnych rozmów”.
W następnej scenie widzimy Birce, która idzie korytarzem i niesie obraz Rany. Nieoczekiwanie udziałowczyni holdingu staje przed nią. Projektantka na jej widok omal nie upuszcza obrazu. „Brawo! Nigdy nie widziałam osoby bardziej niekompetentnej niż ty!” – oświadcza Rana. – „Zaskakujesz mnie każdego dnia”. „Przepraszam, kiedy panią zobaczyłam, obraz wymsknął mi się z ręki” – tłumaczy projektantka. – „Ale nie martw się, zaraz go powieszę”. „Daj mi go”. „Nie, naprawdę go powieszę. Proszę się nie martwić”. „Mówię ci, żebyś mi go dała!” – Rana zabiera obraz z rąk dziewczyny. – „Z pewnością wyrządziłabyś więcej szkód, niż byłoby pożytku z twojej pomocy”. Udziałowczyni odchodzi do swojego gabinetu.
Birce idzie korytarzem. „Czyli wyrządzam więcej szkód niż pożytku? Więc co mam robić?” – pyta siebie. Stojąca przy recepcji Asli zatrzymuje ją. „Birce, co się stało?” – pyta była nauczycielka. „Pani Rana znowu mnie zganiła. To z jej powodu jestem zła. Gdyby tylko istniało lekarstwo na niezdarność, od razu bym je zażyła. A co jest tobie?” – Birce zauważa, że asystentka jest czymś zasmucona. „Mnie z kolei pan Kerem zganił”. „Pan Kerem? Jesteś pewna?”. „Tak. Wiesz, że wspomniałam mu o swojej znajomej, która ubiegała się o pracę krawcowej”. „Tak, ten projekt został odwołany”. „Zgadza się. I ja dzisiaj ponownie poruszyłam ten temat”. „I dlatego się tak zezłościł?”. „Aha. Powiedział, że nie ma czasu na takie tematy. To nie moja sprawa i nie powinnam ingerować w jego kompetencje”.
„Dziwne. Może pan Kerem był zły z jakiegoś innego powodu?” – sugeruje Birce. Akcja przenosi się do domu Melek. Kobieta sprawdza rubrykę z ogłoszeniami o pracę, gdy nagle rozbrzmiewa dzwonek jej telefonu. „Dzień dobry. Czy rozmawiam z panią Melek Ustun?” – pyta mężczyzna po drugiej stronie. „Tak, to ja”. „Dzwonię ze szwalni Ege. Numer wzięliśmy z pani ostatniej aplikacji. Zgłosiła się pani do nas z polecenia pani Asli, prawda?”. „Tak, zgadza się”. „Mogę zatem powiedzieć, że została pani przyjęta”. „Naprawdę?”. „Tak. Materiał wkrótce zostanie dostarczony do pani domu. Zadzwoni do pani także ktoś z księgowości, by ustalić szczegóły”. „W porządku. Bardzo wam dziękuję”. Melek rozłącza się i uśmiecha szeroko. Jest szczęśliwa, że wreszcie znalazła pracę.
W następnej scenie widzimy wracającego z pracy Safaka. „Nauczycielu Safaku!” – rozlega się za mężczyzną krzyk, a po chwili podbiega do niego Emirhan. „Co się stało? Masz jakiś problem?” – pyta syn Leman. „Powiedz mi, co ci zrobiłem?” – pyta chłopiec. – „Dlaczego się na mnie obraziłeś?”. „Nic mi nie zrobiłeś, Emirhanie”. „Czyli to mama coś zrobiła? Czy to nie jest złe, jeśli ludzie są na siebie obrażeni?”. „Oczywiście, że jest. Ale ja nie jestem na ciebie zły”. „Ale już mnie nie lubisz”. „Dojdź do siebie, Safak” – mówi w myślach mężczyzna. – „Nie możesz karać Emirhana za błędy Julide”.
„Wiem, że coś się stało” – mówi dalej chłopiec. – „Całą noc zastanawiałem się, jaki błąd popełniłem”. „Czy coś takiego jest możliwe, Emirhanie? Nie zrobiłeś nic złego” – zapewnia Safak. – „Chodź, pójdziemy razem do sklepu. Kupię ci tabliczkę czekolady”. „Nie chcę czekolady. Chcę po prostu, żebyśmy byli tacy jak wcześniej”. Tymczasem Asli wraca do domu. „Mamy dla ciebie wspaniałą wiadomość” – oznajmia Elif, która otworzyła byłej nauczycielce drzwi. „Naprawdę?” – pyta zaciekawiona Asli i przechodzi do pokoju dziennego, gdzie Melek stoi przed dużym pudłem. „Nie uwierzysz” – mówi mama Elif. – „Zadzwonili do mnie z firmy, do której złożyłam aplikację. Mam pracę! Zobacz, już nawet materiał mi przysłali”.
„Nasze marzenia się spełniły” – mówi szczęśliwa Elif i kieruje wzrok na byłą nauczycielkę. – „Wyglądasz na bardzo zdziwioną”. „Bo jestem bardzo zaskoczona” – potwierdza Asli. „Powiedzieli, że zadzwonili do mnie z twojego polecenia” – oznajmia Melek. – „Niech Bóg błogosławi wszystkich tych, którzy w tym pomogli”. Czy w życiu Melek wreszcie zagości szczęście?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.