973: Safak siada przed laptopem. Uruchamia edytor tekstu i zaczyna pisać: Pracuję w szkole podstawowej Filiztepe w Stambule od września 2015 roku. Chcę przenieść się do szkoły poza Stambułem. Po chwili mężczyzna odrywa się od klawiatury i mówi do siebie: „Co Julide chce mi powiedzieć? Może nie powinienem składać tego wniosku, dopóki jej nie wysłucham”. Syn Leman kasuje napisany tekst i zamyka laptopa. Akcja przenosi się do firmy. Mahir siedzi w swoim gabinecie za biurkiem i rozmawia z Kiymet przez telefon. „W firmie robi się coraz bardziej gorąco” – oznajmia mężczyzna. – „Czuję, że zaraz dojdzie do wielkiego wybuchu. Rana i Kerem są niczym ogień i proch strzelniczy. Ja staram się stać z boku tego wszystkiego”.
„Czyli wiadomości są dobre” – stwierdza Kiymet po drugiej stronie. – „Bądź jednak bardzo ostrożny. Spróbuj wydostać się z tego, nie demaskując się przed Keremem”. „Nie martw się, mamo.” – W tym momencie na telefon Mahira przychodzi sms. – „O wilku mowa, szef mnie wzywa. Ale jeszcze trochę porozmawiajmy. Ostatnio nie mogę znieść jego humorów. To co teraz robisz?”. W następnej scenie Mahir wchodzi do gabinetu Kerema. Zatrzymuje się obok jego biurka i z opuszczoną głową mówi: „Panie Keremie, bardzo mi przykro”. „O czym my rozmawialiśmy, Mahirze? Czy nie zgodziliśmy się, że Rana nie może robić, co jej się żywnie podoba, kiedy mnie nie ma?”.
„Uwierz mi, robiłem co tylko mogłem, by przeszkodzić pani Ranie” – zarzeka się Mahir. – „Czuję się bardzo źle, że cię zawiodłem”. „Naprawdę nie sądziłem, że jesteś osobą tak podatną na wpływy innych” – mówi Kerem z zawodem w głosie. „Próbowałem ją powstrzymać, ale…”. „Nie chcę słuchać wymówek, panie Mahirze”. „Masz całkowitą rację. Nie wiem, co powiedzieć. Ale Rana…”. „Nie chcę wymówek, chcę rozwiązań. Po coś przecież jesteś w tej firmie. Od teraz bądź ostrożniejszy. Jeśli nie masz nic do dodania…”. Mahir wychodzi z gabinetu. W drzwiach mija się z Asli. „O co chodzi?” – pyta brat Humeyry. „Panie Keremie, przepraszam za to, co się stało” – mówi asystentka. – „Czy jest coś, co mogę zrobić?”.
„Czy jest coś, co możesz zrobić?” – powtarza za kobietą Kerem. – „Możesz cofnąć czas? No właśnie”. „Czy da się anulować tę umowę? Czy to w ogóle jest możliwe?” – pyta przejęta zaistniałą sytuacją Asli. „Nie, to niemożliwe. Gdybyśmy zerwali umowę, musielibyśmy zapłacić wysoką karę. Nie pozostało nam nic, jak tylko zaakceptować tę sytuację!”. „Dzwoniłam do ciebie wczoraj. Chciałam poinformować o tym, co się dzieje, ale nie odpowiadałeś”. „Off, Parla!” – Kerem przypomina sobie, jak narzeczona wyłączyła jego telefon. – „Nie, to nie może tak być. Od teraz wszystko będzie w moich rękach. Dawny, wyrozumiały Kerem już nie istnieje. W firmie zaczną się nowe rządy”.
Akcja przenosi się do kawiarni, gdzie Safak i Julide siedzą przy jednym stoliku. „Nie wezwałaś mnie chyba tutaj, żeby teraz milczeć” – mówi mężczyzna. – „Chciałaś coś powiedzieć, słucham cię”. „Cóż, niektóre rzeczy…” – Kobieta ponownie milknie, przypominając sobie swoją rozmowę z Tufanem. „Dlaczego milczysz, Julide? Czy nie chciałaś mi czegoś powiedzieć? Ufałem ci, i to bardzo. Ale teraz to koniec. Zaczniemy nowe życie z dala od siebie. Ani ja nie stanę przed tobą, ani ty przede mną. Nie graj już moimi uczuciami”. Mężczyzna podnosi się gwałtownie, zostawia na stoliku pieniądze za herbatę i odchodzi. Julide odprowadza go pełnym rozpaczy wzrokiem, ale zdobywa się tylko na cichy pomruk z ust, którego jej ukochany nie mógłby usłyszeć: „Nie odchodź, proszę…”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Sedat rozmawia z sąsiadką Melek, która skierowała ją do pracy u Figen. „No cóż, dobro zmieniło się w zło” – mówi mężczyzna. „Niestety. A tak lubiłam Melek” – oznajmia sąsiadka. – „Znalazłam jej nawet pracę. Nigdy bym nie pomyślała, że może zrobić coś takiego”. „Kobieta żyje sama. Zrobiło mi się żal jej dziecka i dałem jej dom. Kiedy przejrzałem na oczy, było już za późno”. „Skąd mogłeś wiedzieć, Sedacie? Kiedy patrzysz z boku, wydaje się bardzo grzeczną i miłą osobą”. „To właśnie mnie zmyliło”. „W dzisiejszych czasach nikt nie wie, kto jest kim. Otworzysz przed kimś drzwi, a on nie ma nic do roboty i wszystko zniszczy. Bardzo to przykre”.
W następnej scenie widzimy wracającą z zakupów Melek. Kobieta zatrzymuje się obok stojącej na chodniku sąsiadki. „Dzień dobry, siostro Gonul. Jak się masz?” – zagaduje mama Elif. „Nie najlepiej” – odpowiada sąsiadka bez choćby minimalnego uśmiechu. „Coś się stało?”. „Niestety nic dobrego”. „Nie rozumiem”. „Zostaw teraz to aktorstwo. Wszyscy wiedzą, co się wydarzyło, łącznie ze mną. Czy ty w ogóle się nie wstydzisz? Nasze sąsiedztwo nie akceptuje czegoś takiego. Do tej pory tego nie zrozumiałaś?”. „Siostro, ale o co chodzi? Powiedz to otwarcie, na miłość boską”. „Jeszcze udajesz, że nie wiesz. Jakbyś nie była osobą, która przyjmuje mężczyzn w swoim domu”.
„Co?!” – Melek robi wielkie oczy. „Sama nie wiesz, ilu mężczyzn przewinęło się przez twój dom” – oświadcza sąsiadka z wyrazem pogardy na twarzy. – „Nie myśl, że o tym nie słyszeliśmy”. „O czym ty mówisz, na miłość boską?! Pan Sedat był tylko u mnie i zamontował alarm. Sam na to nalegał”. „Nadal wykorzystujesz dobroć tego biednego człowieka, zamiast po prostu się stamtąd wynieść! Sedat powiedział nam wszystko!”. „Jak powiedziałam, nikt nie wszedł do mojego domu, z wyjątkiem pana Sedata. A w ogóle to nie muszę się przed tobą tłumaczyć!”. „No jasne, nie możesz się do tego przyznać, więc będziesz wszystkiemu zaprzeczać”.
„Siostro, to właśnie powiedział ci ten drań Sedat?” – pyta Melek. „Drań? Pan Sedat to porządny człowiek, znam go od lat” – oświadcza sąsiadka. – „Dobra reputacja naszej okolicy zbudowana jest na takich osobach. Od teraz będę miała cię na oku, Melek. Uważaj na swoje zachowanie. Nie pozwolę, żebyś zrujnowała naszą reputację”. Sąsiadka odwraca się i odchodzi. „Sedat!” – mówi mama Elif, cała gotując się w środku, i rusza przed siebie. Wkrótce spotyka przed sklepem mężczyznę, który właśnie czyta gazetę. Staje przed nim i wyrywa mu pismo z rąk. „O co chodzi?” – pyta Sedat. „Dobrze wiesz o co! O twoje kłamstwa i pomówienia! Jak mogłeś to zrobić? Kim jesteś, żeby odebrać mi honor? Czy w tobie nie ma już żadnego człowieczeństwa? Jak możesz tak bezczelnie oczerniać niewinnych ludzi?”.
„Pani Melek, nigdy nikogo nie oczerniałem” – zarzeka się właściciel. „Patrzcie tylko! A ta historia z mężczyznami przychodzącymi do mojego domu? To ty rozpowszechniasz takie plotki!”. „Ja?”. „Oczywiście! Kto inny by to zrobił? Kobieta powiedziała mi, że słyszała to od ciebie!”. „Mój Boże, przysięgam, że to kłamstwo. Czy mógłbym powiedzieć coś takiego? Gdybym usłyszał takie słowa, nie pozostawiłbym ich bez odpowiedzi. Mówię ci, to wszystko z zazdrości…”. „Dość! Nie wierzę w żadne słowo, które mówisz! Nie wierzę ci!”. „Ale pani Melek…”. „Mam małą córkę. W domu mieszka młoda dziewczyna. Czy ty wcale się nie wstydzisz? Kto wie, co jeszcze powiedziałeś. Podobno przychodzą do naszego domu mężczyźni i nie wiem, co jeszcze!”.
„Tylko ty wszedłeś do naszego domu z tysiącami wymówek” – kontynuuje kobieta ze łzami w oczach. – „Nie jesteś ani mężczyzną, ani człowiekiem! Nie waż się więcej mówić o nas. Jeśli wspomnisz o nas choć jedno słowo, gorzko tego pożałujesz! Ty draniu!”. Melek odwraca się gwałtownie i odchodzi. Sedat podnosi gazetę z ziemi i uśmiecha się, zadowolony z efektu swojej intrygi. Czy mężczyzna będzie nadal zatruwał życie Melek? Czy Safak wyprowadzi się ze Stambułu?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.