Elif odcinek 1078: Kiymet wyrywa stronę z pamiętnika Macide! Melek odzyskuje nadzieję! [Streszczenie + Zdjęcia]

1078: Mahir ponownie odwiedza Melek w więzieniu. „Krótko mówiąc, Fikret Ovali zrezygnowała z podjęcia się twojej sprawy” – oznajmia mężczyzna. – „Nie wiem, może tak jest lepiej. Z pewnością jest zbyt zarozumiała. Po prostu podąża za sławą”. „Oznacza to, że sytuacja jest tak zła, że nie chciała się w nią angażować” – stwierdza Melek, która straciła już resztki nadziei. „Nie, nie myśl tak”. „Wszystko jest jasne. Nie ma szans, bym się stąd wydostała. Teraz zrozumiałam to jeszcze lepiej”. „Nie jest tak. Znajdę jeszcze lepszego adwokata. Nie załamuj się tylko przez Fikret. W kraju jest wielu prawników. Któryś cię uratuje, zaufaj mi”.

„Nie wydostanę się stąd, pogodziłam się już z tym” – oznajmia kobieta. – „Nie zawracaj sobie głowy na próżno. Lepiej i ty się poddaj”. „Nie, nie poddam się!” – mówi stanowczo Mahir. – „Nawet jeśli stracisz całą nadzieję, nie zrezygnuję z ciebie. Jeśli nie Fikret Ovali, znajdziemy kogoś innego. Zacząłem już badania, znajdziemy dobrego prawnika”. Akcja przenosi się do rezydencji. Elif wychodzi z pokoju Macide. Chce szybko wrócić do swojego pokoju, ale na korytarzu zatrzymuje ją Kiymet.

„Co tam robiłaś?!” – pyta mama Mahira, silnie chwytając dziewczynkę za ręce. „Zajrzałam tylko do cioci Macide, ale spała” – odpowiada przestraszona córka Melek. – „Od razu stamtąd wyszłam, naprawdę”. „Od razu wyszłaś? Jesteś pewna? A może powiedziałaś coś Macide?”. „Nie! Naprawdę spała”. „A co byś jej powiedziała, gdyby nie spała? Chciałaś jej powiedzieć, że Serce jest twoją matką i że za nią płaczesz?”. „Nic nie chciałam powiedzieć. Puść moją rękę, to bardzo boli”. „A czy coś powiedziałaś, kiedy mnie nie było?”. „Nie, nic nikomu nie powiedziałam. Przyrzekam”.

„Jeśli mnie okłamiesz, wiesz, co cię czeka, prawda?” – pyta Kiymet, przyjmując groźne spojrzenie. – „Jeśli nie chcesz, by przez ciebie stało się coś twojej mamie, trzymaj język za zębami! Albo nigdy więcej nie będziesz mogła zobaczyć mamy! Myślałaś, że nie wrócę, ale to nie jest takie proste. Nie możesz uciec przede mną. Wszyscy zapłacicie cenę. Jedni w więzieniu, inni w złotej klatce. Żebym cię więcej nie widziała, jak kręcisz się i próbujesz coś komuś powiedzieć”. „Nie powiem…”. „Zjeżdżaj stąd!”.

Elif odchodzi ze spuszczoną głową. Kiymet wchodzi do pokoju siostry, która faktycznie usnęła na fotelu. Ostrożnie podchodzi do niej i sięga po leżący obok niej pamiętnik. Jak najciszej potrafi wyrywa kartkę, na której zapisane są imiona Melek i Elif, a następnie wybrakowany dziennik odkłada na miejsce. Akcja wraca do sali widzeń. „Nie mówię tego, by dawać ci złudną nadzieję” – zapewnia Mahir. – „Wyjdziesz stąd, ponieważ jesteś niewinna. Co jest z twoją ręką?” – Mężczyzna zauważa sińce na nadgarstku kobiety.

„To nic znaczącego.” – Melek naciąga rękawy, by ukryć sińce. „Jak to nic? Mogę spojrzeć?” – prosi syn Kiymet. – „Ktoś coś ci zrobił? Czy ktoś tutaj cię krzywdzi?”. „Nie! Uderzyłam się w łóżko” – odpowiada szybko kobieta, widząc groźne spojrzenie stojącej przy ścianie strażniczki. – „To naprawdę nic poważnego”. „To nie pochodzi od łóżka. Musiało stać się coś innego. Pani Melek, powiedz, proszę, co się stało?”. „Tak jak powiedziałam, to nic znaczącego. Lepiej nie pytaj mnie o pewne rzeczy. Najwyraźniej nie chcę o nich rozmawiać”. „Ale ja…”. „Wiem, martwisz się, ale nie musisz. Nie ma żadnego problemu, którego nie mogłabym rozwiązać”.

„Pani Melek, nigdy wcześniej nie spotkałem tak silnej i sympatycznej kobiety jak ty” – oświadcza Mahir i podobnie jak to miało miejsce przy wcześniejszych odwiedzinach, chce położyć swoją dłoń na jej ręce. Zatrzymuje się jednak, gdy słyszy głos strażniczki: „Czas minął!”. Melek wraca do celi, gdzie osadzone jedzą właśnie przygotowany przez nią posiłek. „Melek, chodź, usiądź tutaj” – mówi Cicek, ustępując przyjaciółce swoje miejsce. „Nie, dokończ swoje jedzenie. Ja będę tutaj” – odpowiada mama Elif. „Nie, ja już skończyłam. Chodź”. „Cicek, siadaj!” – rozkazuje Fidan. – „Gdyby była głodna, nie wyszłaby w czasie jedzenia. Teraz może zjeść co najwyżej okruchy ze stołu”.

„Nie ma jedzenia, zostało zjedzone” – kontynuuje liderka i resztę dania przekłada na swój talerz. Melek zabiera się za zmywanie naczyń. W pewnym momencie podchodzi do niej Cicek i dyskretnie przekazuje jej chusteczkę, w którą zawiniętych jest kilka kawałków ziemniaka oraz dwa kawałki mięsa. Gdy Melek kończy zmywanie i chce udać się na swoje łóżko, zatrzymuje ją Fidan. „Co tutaj chowasz?” – pyta liderka i wyciąga z kieszeni osadzonej zawiniątko z jedzeniem. Rzuca wszystko na podłogę. „Patrzcie na złodzieja!” – krzyczy Nesrin. „Nie jestem złodziejem!” – odpowiada stanowczo mama Elif.

„Zobaczcie, na co położyła rękę nasza dworska różyczka” – Fidan zwraca się do reszty więźniarek. – „Nasze zęby żywią się jak szczury!”. „Nie, ja naprawdę niczego nie ukradłam” – powtarza Melek. „Wiesz, co dawniej robiono takim złodziejom jak ty? Odcinano im ręce! Może z tobą zrobimy to samo? Zdecydowanie potrzebujesz porządnej lekcji!” – Liderka wyciąga nóż. „Siostro Fidan…” – odzywa się Cicek. „Nie mieszaj się, Cicek!”. „Niczego nie ukradłam” – mówi po raz wtóry Melek. – „Czy nie każdy ma prawo do jedzenia?”. „Wygadana jesteś. Zacznę więc od ucięcia twojego długiego języka!”.

Fidan zbliża nóż do twarzy Melek. Nagle drzwi celi otwierają się i do środka wchodzi strażniczka. „Melek Ustun, masz gościa” – oznajmia. Mama Elif opuszcza celę, szczęśliwa, że choć na chwilę udało jej się uwolnić od Fidan. Gdy jest już w sali widzeń, robi zdziwioną minę. Przy stoliku siedzi bowiem nieznana jej kobieta. „Dzień dobry, jestem Fikret Ovali” – przedstawia się prawniczka. „Miło mi cię poznać, ale pan Mahir powiedział, że nie przyjęłaś sprawy” – zauważa Melek. „Usiądźmy i opowiadaj. Powiedz o wszystkich szczegółach bez przerw. Muszę przyznać, że pan Mahir, który myśli, że wszystko wie, rozmawiał już ze mną, ale chcę wysłuchać także ciebie. Potem zdecyduję, czy zajmę się twoją sprawą”.

„Nie rozumiem, dlaczego pani Kiymet traktuje mnie z taką nienawiścią” – opowiada Melek. – „Rozmyślam, dlaczego to zrobiła, ale nie potrafię znaleźć wyjaśnienia. Jestem świadoma, że to, co powiedziałam, nie brzmi przekonująco. Zapewne zastanawiasz się, dlaczego ktoś miałby robić takie intrygi, ale ta kobieta jest naprawdę zła. Proszę, zaufaj mi. Każde słowo, które wypowiedziałam, to prawda”. „Pan Mahir nie opowiadał zbyt wiele na temat pani Kiymet” – oznajmia prawniczka. – „Nie skupił się na niej tak jak ty”. „Doświadczyłam tego wszystkiego osobiście. Pan Mahir nie posiada takiej wiedzy jak ja”.

„Jeśli pani Kiymet jest naprawdę taka zła, nie da się łatwo zdradzić” – stwierdza Fikret. „Niestety. Gdybyś ją zobaczyła, zapytałabyś siebie: Czy ona mogłaby to zrobić? Tak dobrze się ukrywa” – oznajmia Melek. „Skoro potrafi oszukać nawet własną siostrę, musi mieć dobrą maskę na twarzy”. „Tak bardzo chciała mnie usunąć z domu i rozdzielić od córki”. „A ty co zrobiłaś? W milczeniu pochyliłaś głowę?”. „Byłam tylko pracownicą w tym domu. Choć byłam bardzo zdenerwowana, nie mogłam tak po prostu stanąć przed wszystkimi i…”.

„Dlatego przegrałaś. Jeśli choć raz pochylisz głowę przed tyranem, to koniec” – mówi prawniczka. – „Wiesz, co wtedy czuje druga strona? Uważa, że jej siła jest wystarczająca i że może robić, co tylko chce. A potem cały czas ci przeszkadza. Dobrze, kontynuuj”. „Bardzo się starałam. Zrobiłam wszystko, by dowiedzieć się o powodach jej zła. Gdybym wiedziała, że sprawy zajdą tak daleko, że rozstanę się z Elif, trudziłabym się jeszcze bardziej. Walczyłabym do ostatniego tchu. A teraz tutaj próbuję przyzwyczaić się do życia bez córki”. „Twoja córka ma na imię Elif?”. „Tak. Jest bardzo dobrym i pięknym dzieckiem. Ona jest moim wszystkim. Tak bardzo chciałabym znowu poczuć jej zapach”.

„Nie smuć się. Niedługo znowu ją przytulisz i będziecie mogły spać razem” – zapewnia Fikret. „Jak to? Czyli zgadzasz się zająć moją sprawą?” – Na twarzy Melek pojawia się szeroki uśmiech. Prawniczka potwierdza mrugnięciem. – „Bardzo ci dziękuję! Nie mogę opisać, jak szczęśliwa jestem. Niech Bóg cię błogosławi. Zapytam cię o coś. Co sprawiło, że zmieniłaś swoją decyzję?”. „Potrafię poznać po oczach, kto jakim jest człowiekiem. Uwierzyłam ci już po twoim jednym spojrzeniu, Melek Ustun. Wszystko, co powiedziałaś, jest prawdą. Od A do Z”. „Bardzo ci dziękuję. Czułam się tutaj beznadziejna i samotna, ale przywróciłaś mi wiarę. Jak bardzo bym ci nie dziękowała, to i tak za mało”.