979: Alev i Safak pomagają Leman dojść do kanapy. „Czuję się tak, jakby ktoś odebrał mi nogi. Jestem wyczerpana” – oznajmia kobieta, która dopiero co wyszła ze szpitala. „Mamo, jak się masz?” – pyta nauczyciel. – „Bardzo się zmartwiłem. Co się stało?”. „Coś się stało, to wszystko”. „Co poczułaś tak nagle, że poszłaś do szpitala?”. „Ból. Poczułam wielki ból w sercu”. „Jej ciśnienie bardzo wzrosło. Dlatego zabrałam ją do szpitala” – oznajmia Alev. „Dlaczego tak się stało? Coś cię zdenerwowało?” – dopytuje Safak. „Jeszcze pytasz, jakbyś nie wiedział”. „Mamo, co się dzieje, na litość boską?”. „Właśnie dowiedziałam się, że mój syn poprosił o przeniesienie. Nie wrócił do domu na noc. Ponadto nie dał znać swojej mamie. Myślałam, że odszedłeś”.

„Mamo, posłuchaj mnie, byłem u Sinana” – oznajmia mężczyzna. „I nie mogłeś do mnie zadzwonić? To było takie trudne?” – pyta Leman. „Chciałem, ale bateria mi padła. Mogłem zadzwonić z telefonu Sinana, ale było już bardzo późno. Nie chciałem go budzić”. „Ty nie wróciłeś na noc do domu, a ja miałam po prostu pójść spać? To normalne, że wylądowałam w szpitalu”. „Gdybym tylko wiedział, przybiegłbym tu w jednej chwili”. „Ach, Safak, ach! Strasznie się bałam. Myślałam, że już więcej cię nie zobaczę”. „Czy odszedłbym bez pożegnania z tobą?”. „Ale odejdziesz, czyż nie?”. „Tak, odejdę, ale nie mogę cię zostawić, kiedy jesteś w takim stanie. Nie zamartwiaj się tym i pozwól mi odejść, bym w spokoju rozpoczął nowy etap życia”.

„Jak mam na to pozwolić, synu? Lepiej wyrwij mi paznokieć!” – odpowiada kobieta. – „Paznokieć i ciało nie rozdzielają się. Właśnie tak płonie moje serce, tak bardzo boli”. „Mamo, nie utrudniaj tego. Zmiana miejsca dobrze mi zrobi, uwierz. Proszę cię, przemyśl to trzeźwo. Zrozumiesz, że to słuszna decyzja. Mamo, nie smuć się już. Teraz muszę iść do szkoły.” – Mężczyzna kieruje wzrok na Alev. – „Jeśli ciśnienie mamy znowu się podniesie, od razu daj mi znać”. „Jasne, nie martw się” – zapewnia dziewczyna.

Akcja przenosi się do firmy. Kerem wzywa Asli do swojego gabinetu. „Czy dzisiejszy harmonogram jest gotowy?” – pyta. „Tak, wysłałam ci na maila” – odpowiada asystentka. „Dlaczego więc spotkanie zaplanowane na następny tydzień zapisałaś na dzisiaj?”. „Ja… Popełniłam błąd, przepraszam”. „To jedyne słowo, jakie ostatnio wychodzi z twoich ust. Asli, dostałaś tę pracę, ponieważ uznałem cię za odpowiedzialną osobę, która poradzi sobie z powierzonymi jej zadaniami. Ale ty nie radzisz sobie nawet z właściwym przygotowaniem harmonogramu”. „Nie chciałam tego…” – Oczy dziewczyny zachodzą łzami. „Oczywiście, że nie. Jeśli ta praca jest dla ciebie za trudna, powiedz to”.

„Nie, ja tylko…” – odzywa się asystentka. „Powiem ci. Powierzyłem ci odpowiedzialną pracę, ale ty nie wykazujesz uwagi” – stwierdza Kerem. „Naprawdę bardzo przepraszam”. „Jeśli masz jakiś problem, powiedz. Pomożemy ci go rozwiązać i zakończymy tę absurdalną sytuację”. „Nie mam żadnego problemu, dziękuję. Raz jeszcze przepraszam”. „Dobrze, możesz wrócić do pracy”. Akcja wraca do domu Leman. Alev wprowadza Julide do pokoju dziennego. „Julide przyszła życzyć ci szybkiego powrotu do zdrowia” – oznajmia. „Tak. Nie mogłyśmy porozmawiać na podwórku” – mówi mama Emirhana i kładzie na stoliku mały podarunek. – „Przyniosłam ci to. To drobiazg, ale… Jak się czujesz? Mam nadzieję, że już lepiej”.

„Przyszłaś zobaczyć swoje dzieło?” – pyta Leman, wbijając w Julide pełne pogardy spojrzenie. „Proszę?” – była żona Tufana robi duże oczy. „Oczywiście udajesz, że nie rozumiesz. To przez ciebie jestem w takim stanie. Jeszcze masz czelność przychodzić tutaj i życzyć mi powrotu do zdrowia”. „Nic z tego nie rozumiem. W jaki sposób doprowadziłam cię do tego stanu?”. „Co to za bezczelność? Naruszyłaś mój porządek, zabrałaś mój spokój! Teraz zabierzesz mojego syna!”. „Co? Czy jesteś świadoma tego, co mówisz?”. „Jestem! Jeśli mój syn opuści swoje miasto, swój dom i swoją matkę, to odpowiedz sobie, kto za tym stoi!”. „Co masz na myśli? Safak się wyprowadza?”.

„Tak, wyprowadza się!” – potwierdza Leman. – „Porzuca wszystko i odchodzi. I to ty jesteś tego powodem. To wszystko twoja wina!”. „Ciociu Leman, uspokój się” – prosi Alev. – „Nie chcę, by ciśnienie znowu ci skoczyło”. „A niech skoczy, nie obchodzi mnie to! Zostałam bez syna! I to z powodu tej kobiety! Dlaczego weszłaś do jego głowy? Niech będzie przeklęty dzień, kiedy pojawiłaś się w naszym życiu! Wślizgnęłaś się między nas jak wąż! Jak błyskawica wpadłaś do naszego domu! Zrujnowałaś nam życie! Prosiłam cię, abyś trzymała się z dala od mojego syna, ale ty ciągle pojawiałaś się obok niego z tysiącem wymówek. Osiedliłaś się w sklepie. Gdybym miała obecny rozum, od razu wyrzuciłabym cię z dzielnicy! Ale stało się, co się stało. Zgrzeszyłaś przeciwko jednej matce. Jak za to zapłacisz?”.

„Jeśli masz jakikolwiek honor, nie spojrzysz mi w oczy i nigdy więcej nie przekroczysz progu tego domu!” – kontynuuje wzburzona Leman. Julide podnosi się gwałtownie z kanapy i wybiega na zewnątrz, gdzie wybucha płaczem. Akcja przenosi się do firmy. Asli rozmawia na korytarzu przez telefon. „Jak się masz?” – pyta Melek po drugiej stronie. „Pracuję. Udało ci się coś zdziałać?”. „Obejrzałam kilka domów, ale wszystkie są za drogie. Nikt nie chcę pójść na ustępstwa. A ty znalazłaś coś w Internecie?”. „Nawet nie spojrzałam, jestem zajęta pracą. Bardzo się dziś zawstydziłam przed panem Keremem”.

W tym momencie Kerem pojawia się za plecami swojej asystentki i przysłuchuje jej rozmowie. „Dlaczego?” – docieka Melek. „Nie mogłam mu powiedzieć o sytuacji, w jakiej się znalazłyśmy, a ostatnio popełniłam wiele błędów… Wyszło naprawdę źle, nie chciałam tego”. „Nie trać wiary w siebie. Na pewno zrozumie, że źle cię ocenił. Dzisiaj już nie zaniedbuj swojej pracy na rzecz przeglądania ogłoszeń. Ja obejrzę jeszcze kilka domów”. „W porządku. Nie martw się obiadem, zjem pitę. Do zobaczenia.” – Asli rozłącza się, ciężko wzdycha i odchodzi. Kamera robi zbliżenie na twarz Kerema. Jest on wyraźnie zaintrygowany sytuacją swojej asystentki. Wraca pamięcią do dnia, kiedy uratował ją przed napaścią właściciela domu.

„Czyżby ten typ znowu powodował problemy?” – zachodzi w głowę syn Macide. – „A może chodzi o coś innego?”. W następnej scenie mężczyzna rozmawia z Birce w swoim gabinecie. „Ja też zauważyłam, że jest ostatnio jakaś nieobecna, ale nic mi nie powiedziała” – oznajmia projektantka. – „Myślisz, że to coś poważnego?”. „Jestem pewien. Jej myśli są zupełnie gdzie indziej. Spróbuj się dowiedzieć, co ją dręczy, może będziemy w stanie jej pomóc”. „Dobrze, porozmawiam z nią”. Akcja przeskakuje do wieczora. Kerem śledzi Asli. Widzi, jak ta wchodzi do meczetu. Mężczyzna wysiada z auta i podchodzi do stojącego przed świątynią muezzina.

„Przepraszam” – mówi Kerem. – „Ta kobieta, która przed chwilą weszła do świątyni, jest moją koleżanką. Ostatnio wydaje się czymś przygnębiona. Pytałem ją, ale nic nie powiedziała”. „Zastanawiasz się, co się stało?” – domyśla się muezzin. „Tak. Wiem, że wygląda to trochę dziwnie, ale nic innego nie przyszło mi do głowy”. „Cóż, twoja przyjaciółka schroniła się tutaj ostatniej nocy”. „Gdzie? W meczecie?” – Kerem robi duże oczy. – „Jak to możliwe?”. „Znalazły się w trudnej sytuacji i tu przyszły”. „Przyszły? Czyli jest z kimś jeszcze?”. „Tak, z jedną kobietą i dziewczynką. Musiały pilnie wyprowadzić się z domu. Właściciel je nękał, jedną noc spędziły na ulicy”.

„Na ulicy?” – na twarzy Kerema pojawia się przerażenie. „Jesteś kolegą Asli z pracy, tak?” – docieka muezzin. „Tak. Dokładniej ona jest moją pracownicą. Czułem, że jest jakiś problem, ale nie spodziewałem się czegoś takiego”. „Nikt by się nie spodziewał. Wyrzucić dwie kobiety i dziecko w środku nocy na bruk…”. „Posłuchaj, chcę im pomóc, ale nie mogę teraz pojawić się przed nimi. Dlatego proszę, nie mów im, że ze mną rozmawiałeś. Znajdę sposób, by im pomóc, nie obrażając ich”. „Rozumiem, bez obaw”. „Dziękuję, że im pomogłeś. Dobrej nocy”. Kerem żegna się z muezzinem i odchodzi. Wyraźnie żałuje, że tak ostro potraktował swoją asystentkę dziś rano. „Jak mogłem to jej powiedzieć?” – zarzuca sobie mężczyzna. – „Ale skąd mogłem wiedzieć? Nie, tak być nie może. Muszę pilnie znaleźć rozwiązanie. Tak szybko, jak to możliwe”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy