982: Akcja odcinka rozpoczyna się w domu Leman. Kobieta wchodzi do pokoju dziennego, w którym Alev właśnie sprząta, i oznajmia: „Wychodzę”. „Dokąd?” – pyta dziewczyna. „Idę do Nalan. Ogarnął mnie niepokój i pomyślałam, że rozmowa z nią dobrze mi zrobi”. Tuż po wyjściu Leman w domu rozbrzmiewa dzwonek telefonu. „Ach, ciocia Leman zapomniała swojej komórki” – mówi Alev i podnosi leżący na kanapie telefon. Odbiera połączenie. – „Halo? Ciociu Nalan, tu Alev. Nie, właśnie wyszła. Zapomniała swojego telefonu, ale zaraz u ciebie będzie. Jak to? Ciebie nie ma? Nie byłyście umówione na spotkanie? No nic, musiałam coś źle zrozumieć. Dziękuję, tobie również”.
Alev rozłącza się i od razu podchodzi do okna. Widzi Leman, która szarpie za klamkę sklepu Julide. Drzwi są jednak zamknięte. „Skłamała mi prosto w oczy, mówiąc, że idzie do Nalan” – mówi dziewczyna. – „To oznacza, że coś planuje. Teraz gdzieś odchodzi. Na pewno idzie porozmawiać z Julide. Ja zaraz zwariuję! Muszę ją jakoś powstrzymać”. W następnej scenie widzimy zmierzającą do firmy Parlę. „Czyli wynająłeś dom dla swojej asystentki. Już ja ci pokażę!” – grzmi wściekła dziewczyna. Nagle na jej drodze pojawia się Asli, która właśnie wyszła z holdingu.
„Musimy porozmawiać” – oznajmia stanowczo Parla. – „Co ty próbujesz zrobić?”. „Co takiego zrobiłam? Nie rozumiem” – mówi zdziwiona Asli. „Nie udawaj, że nie wiesz. Bardzo dobrze wiesz, co zrobiłaś”. „Naprawdę nie rozumiem. Powiedz wprost, o co…”. „Chcesz mnie doprowadzić do szaleństwa?!”. W tym momencie przez bramę przejeżdża samochód Kerema. Mężczyzna zatrzymuje się obok swojej narzeczonej i asystentki i wysiada. „Parla? Czy coś nie tak?” – pyta zaniepokojony. „Pojawił się problem i próbujemy wyjaśnić go między sobą” – opowiada Parla. „Posłuchaj, naprawdę nie rozumiem, na czym polega ten problem” – oznajmia była nauczycielka.
„Doprawdy? Och, jak pięknie” – mówi Parla, udając rozczulenie. „Może najpierw mi wyjaśnisz, co się dzieje” – sugeruje Kerem. „W porządku, niech tak będzie. Najpierw porozmawiam z tobą”. „Dobrze, życzę wam miłego dnia.” – Asli odchodzi, chcąc uniknąć niepotrzebnego spięcia, którego powodu i tak nie rozumie. Akcja przenosi się na parking podziemny, gdzie przyjechała Rana na spotkanie z bandziorami. Kobieta wysiada z auta i podchodzi do drabów z walizką pełną pieniędzy. Nie przekazuje jej jednak, tylko kładzie na tylnej kanapie swojego samochodu. „Co ty robisz? Żartujesz sobie z nas?” – pyta zbir.
„Nie wierzysz, że mogłabym zawrzeć z wami układ, prawda?” – pyta Rana. „Posłuchaj mnie, nie przywykliśmy do robienia sobie z nas żartów. Czy nie jest tak, Riza?”. „Dokładnie tak” – potwierdza człowiek Tarika. „Daj pieniądze. W przeciwnym razie wydarzą się rzeczy, których nawet sobie nie wyobrażasz”. „Co takiego może mi się przydarzyć?”. „Uwierz, że nie chcesz wiedzieć”. „Powiem wam coś. Nic mi się nie stanie. A jeśli zastanawiacie się dlaczego… Przypuśćmy, że dam wam pieniądze. Wy zaniesiecie je do swojego brata Tarika i co stanie się później?”. „Nie jesteśmy od słuchania opowieści. Dawaj pieniądze!”.
„Osiągniecie większą korzyść, jeśli mnie wysłuchacie” – oznajmia kobieta. „O czym ty mówisz?” – pyta drab. „Posłuchajcie, trzymacie z niewłaściwą stroną. Wasz brat Tarik jest w więzieniu. Myślicie, że was ozłoci, kiedy stamtąd wyjdzie? Czy może jednak zostawi wszystko dla siebie?”. „Brat Tarik zawsze o nas dbał. To samo będzie robił w przyszłości”. „Tarik myśli tylko o sobie. Nie jest pewne, czy w ogóle wyjdzie z więzienia. Czy myśleliście o tym, jak bardzo zwykły więzień może wam pomóc? Nie musicie tak bardzo o niego walczyć. Jeśli zaś staniecie po mojej stronie, możecie zyskać bardzo dużo”.
„Mówisz, że mamy zdradzić brata Tarika i zacząć wykonywać twoje rozkazy?” – pyta drab. „Kto mówi o zdradzie? Przychodzę do was z profesjonalną ofertą” – oznajmia Rana. – „Możecie do końca życia być niewolnikami skazańca albo stanąć po stronie mocy, czyli mojej. Wybór należy do was”. Tymczasem Kerem i Parla jadą samochodem. „Możesz mi powiedzieć, jaki masz problem z moją asystentką?” – prosi mężczyzna. „Odkąd się dowiedziałam, jestem cała w nerwach!”. „O czym się dowiedziałaś?”. „Rozmawiałam z agentem Akifem. Wiesz, czego się dowiedziałam? Znalazłeś dom dla swojej asystentki Asli!”. „Aha, więc o to chodzi. Ale nadal nie rozumiem, dlaczego jesteś tak zdenerwowana. Na czym polega problem?”.
„Proszę?” – Parla robi duże oczy. – „Podczas gdy my powinniśmy szukać domu dla siebie, ty szukasz nieruchomości dla swojej asystentki!”. „Asli znalazła się w trudnej sytuacji, to było naprawdę pilne. O co ci chodzi?”. „A ty dalej pytasz, w czym problem! Marzyliśmy o naszym wspólnym domu, rozmawiałam nawet z Filiz. Powiedziała, że spotkałeś się z agentem. Byłam taka szczęśliwa i podekscytowana. Ale prawda okazała się inna. To wszystko było dla Asli!”. „Parla, to było pilne” – powtarza Kerem. – „My nie musimy się spieszyć, mamy czas”. „Nie rozumiesz tego, prawda? Nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo jestem rozczarowana”. „Czy powiedziałem ci, że szukam domu dla nas? Nie zrobiłem tego. Dobrze, że wyszedłem wcześniej. W przeciwnym razie musiałbym bardzo się wstydzić”.
„Uważasz mnie za winną, ale tak nie jest” – mówi dziewczyna. „Znowu wracamy do początku? Naprawdę myślałem, że się zmieniłaś, że nie jesteś już zrzędliwa. Ale niestety, znowu wróciła dawna Parla”. „Czyli potwierdzasz, że to moja wina?”. „A kogo innego? Obrażasz dziewczynę tylko dlatego, że coś jest nie tak, jak sobie wyobrażałaś. Teraz mnie dobrze posłuchaj. Więcej nie będziesz poruszać tego tematu, jasne?”. „Dobrze” – mówi Parla i ciężko wypuszcza powietrze.
Akcja wraca na parking. „Nie jestem w więzieniu, jak Tarik” – stwierdza Rana. – „Potrzebuję ludzi do pomocy. Dobrze przemyślcie moją ofertę. To będzie bardzo opłacalna dla was praca. Tarik jest bankrutem, a ja udziałowczynią ogromnej firmy. Poza tym to dopiero początek. Po każdej udanej pracy otrzymacie zapłatę. Ale muszę być pewna, że będziecie mi lojalni. Co powiecie?”. „Riza, co ty na to?” – drab zwraca się do kolegi. – „Mnie pasuje ta oferta”. „Mnie także” – odpowiada Riza. „Więc obaj się zgadzacie?”. „Tak, zgadzamy się”. „Świetnie. W takim razie daję wam pierwsze zadanie. Zadzwońcie do Tarika i poinformujcie go, że od teraz pracujecie dla mnie”.
Alev dogania Leman na ulicy. „Skąd się tu wzięłaś?” – pyta zdziwiona mama Safaka. – „Przecież byłaś zajęta sprzątaniem domu”. „Wiem, dokąd się wybierasz, ciociu Leman. Chcesz odwiedzić tę kobietę”. „Idę spotkać się z Nalan. Co w tym złego?”. „Nie udawaj. Zostawiłaś swój telefon w domu. Ciocia Nalan zadzwoniła, jest na mieście”. „Chciałam złożyć jej niezapowiedzianą wizytę. Nie wiedziałam, że wyszła”. „Powiedziałaś, że na ciebie czeka. Czy ona nie wiedziała, że przyjdziesz?”. „Powiedziałam tak, ponieważ… To znaczy…”. „Ciociu Leman, nie próbuj już mnie okłamywać. Wiem dobrze, że idziesz do Julide. Nie zaprzeczaj temu”.
„Nie chcę stracić syna” – oznajmia Leman. – „Zrobię wszystko, by temu zapobiec”. „Ze smutku nie wiesz, co robisz. Będziesz tego żałować” – przekonuje Alev. „Nie mogę być dumna. Jeśli Julide może zatrzymać mojego syna, pójdę do jej drzwi. Nie powstrzymuj mnie, proszę. Jestem matką!”. „Co jej powiesz? Wyznasz jej, że Safak myśli, że Tufan jest jej mężem i poprosisz, żeby to sprostowała?”. „Jeśli to zapobiegnie wyprowadzce mojego syna, jestem gotowa to zrobić”. „Pomyśl o tym, co stanie się później. Myślisz, że Tufan będzie milczał? Powie wszystko Safakowi, ponieważ nie dostał tego, czego chciał. A co Safak zrobi, gdy dowie się, że stanęłaś między nim a jego ukochaną? Nie tylko by się wyprowadził, ale też na zawsze wyrzucił cię ze swojego serca. Tego chcesz?”.
W oczach Leman stają łzy. Kobieta zawraca w drogę powrotną do domu, wolno stawiając krok za krokiem. „Dobrze, nie płacz, ciociu” – mówi Alev, idąc obok kobiety. Tymczasem Rana ponownie spotyka się z drabami. „Rozmawialiście z Tarikiem?” – pyta kobieta. „Oczywiście. Nawet nagraliśmy rozmowę, żebyś była spokojna.” – Zbir przekazuje Ranie urządzenie z nagraniem. Ta odsłuchuje rozmowę i mówi: „Wygląda na to, że wasz były szef się zdenerwował. Dobra robota. Pomyślnie wykonaliście swoje zadanie. Zasłużyliście na zapłatę.” – Kobieta wręcza bandziorom papierową torebkę z gotówką. – „Odtąd jesteście po mojej stronie. Dam wam pierwsze oficjalne zadanie”.
„Będziecie musieli być bardzo ostrożni” – kontynuuje Rana. – „Musicie pójść do rezydencji. Dam wam specjalne ubrania, aby nikt was nie rozpoznał”. Akcja przenosi się do domu Melek. Zatroskana kobieta chodzi po pokoju dziennym i myśli o córce. „Jest coraz zimniej” – mówi. – „Muszę jak najszybciej kupić płaszcz dla Elif. Ale kiedy dostanę wypłatę? Nie mam nic do sprzedania.” – Melek ciężko wzdycha i siada w fotelu. Nagle skupia wzrok na znajdującej się na jej dłoni złotej obrączce. – „Właściwie mam jedną rzecz, ale to pierścień od Yusufa. Nie mam wyboru. Nadszedł czas się z nim pożegnać. Dla naszej Elif. Zawsze chroniłeś ją jak własną córkę, przychodziłeś nam z pomocą. Teraz też tak będzie”.
„Pamiętam, jacy byliśmy szczęśliwi, kiedy kupiliśmy ten pierścień” – kontynuuje Melek. – „Myśleliśmy, że już zawsze tacy będziemy. Wszystko jednak zamieniło się w katastrofę. Nie udało mi się uratować pamięci po tobie, Yusuf.” – Mama Elif ściąga obrączkę z palca. Po jej policzkach płyną łzy. Nagle rozbrzmiewa dzwonek jej telefonu. To nieznany numer. – „Halo? Z warsztatu? Przepraszam, nie miałam zapisanego waszego numeru. Tak, numer rachunku się nie zmienił. Czyli dzisiaj nastąpi wypłata? Naprawdę? Bardzo dziękuję, miłego dnia”. Melek rozłącza się. Uśmiechając się szeroko, zakłada obrączkę z powrotem na palec. „Nie będziemy musieli się rozstać, Yusuf” – mówi. – „Zawsze będziemy razem”. Dlaczego Rana kazała swoim ludziom pojechać do rezydencji?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.