987: „Ty potrąciłeś moją córkę?! To przez ciebie jest teraz w takim stanie?!” – pyta Melek, wbijając w Mahira mordercze spojrzenie. – „Jak mogłeś to zrobić? Ona jest jeszcze małym dzieckiem! I jeszcze milczysz. Oczywiście, że będziesz milczał. Podczas gdy moja córka jest w takim stanie, ty…”. „Jest mi naprawdę przykro z powodu tego, co się stało” – mówi Mahir. – „Rozumiem twoją złość, ale proszę mi wierzyć, nie jestem winny”. „Jeszcze twierdzisz, że nie jesteś winny! Moja córka walczy o życie, a ty mówisz, że nie jesteś winny!”. „Nadal nie wiemy, czy ten pan jest winny” – zabiera głos policjant, który znajduje się w pokoju. – „Proszę się uspokoić”.
„Oczywiście, puść go wolno. Ludzie z pieniędzmi nigdy nie są winni!” – stwierdza zbulwersowana Melek. – „Posłuchaj mnie, jeśli coś jej się stanie, zrzucę ci na głowę cały świat! Nikt cię przede mną nie uratuje! Słyszysz?!”. Do pokoju wchodzi pielęgniarka i oznajmia: „Pani Melek, potrzebujemy pani. Możesz przyjść?”. „Czy coś się stało?”. „Nie martw się, z twoją córką wszystko dobrze, ale potrzebujemy dla niej krwi”. „Moja krew nie pasuje”. „A ojca?”. „Jej ojciec nie żyje…”. „Przepraszam, jaka grupa krwi?” – pyta Mahir. „A RH+” – odpowiada pielęgniarka. „Mam taką samą. Czy mogę oddać krew?”. „Dobrze, chodźmy od razu”.
Emirhan przybiega do domu Leman. Drzwi otwiera mu Safak. „Nauczycielu!” – zapłakany chłopiec obejmuje mężczyznę. „Co się stało? Dlaczego płaczesz?” – pyta syn Leman. „Nauczycielu, nie wyjeżdżaj, proszę cię. Nie zostawiaj nas samych!”. „Emirhan, usiądź. Uspokój się, proszę”. Nauczyciel i chłopiec siadają na schodkach. „Co się stało. Wyjaśnij mi” – prosi Safak. „Dowiedziałem się, że wyjeżdżasz. Proszę cię, nie odchodź. To byłoby dla mnie bardzo trudne”. „Emirhan, przepraszam. Nie chciałem, żebyś się o tym dowiedział. Bardzo mi przykro. Spróbuj się uspokoić. Nabieraj powietrze nosem i wypuszczaj ustami. Już lepiej?”.
„Nie jest lepiej, jestem dużo smutniejszy” – oznajmia chłopiec. „Porozmawiajmy w środku. Jest zimno, nie chcę, żebyś się przeziębił”. Tymczasem Kerem przyjeżdża do domu Melek po dokumenty firmowe, które Asli przypadkowo zabrała podczas obiadu w restauracji. „Zaraz je panu przyniosę” – oznajmia asystentka i udaje się do pokoju dziennego po teczkę. Nagle rozbrzmiewa dzwonek jej telefonu. To Melek. „Gdzie jesteś, siostro?” – pyta Asli. – „Bardzo się o ciebie martwię”. „Przepraszam, że dopiero teraz do ciebie oddzwaniam, ale stało się coś… Powiem ci, ale nie wpadaj w panikę, proszę”. „Co się stało?”. „Elif miała wypadek, ale teraz jest już dobrze”.
„Jaki wypadek?” – pyta przerażona Asli. „Potrącił ją samochód, jesteśmy w szpitalu” – odpowiada Melek. – „Teraz jest na intensywnej terapii. Czekam na wieści”. „W jakim szpitalu jesteście? Dobrze, zaraz tam będę.” – Asli rozłącza się. „Co się stało?” – pyta zaniepokojony Kerem. „Córka mojej siostry miała wypadek” – odpowiada była nauczycielka, szybko się ubierając. „Co? Jaki wypadek? Jaki jest jej stan?”. „Powiedziała, że dobry, ale może po prostu nie chciała mnie martwić. Muszę jak najszybciej dostać się do szpitala”. „W porządku, zawiozę cię”. Tymczasem Tufan przychodzi do domu byłej żony. „Julide!” – woła mężczyzna, uderzając kołatką.
„Co się stało?” – pyta kobieta, otwierając. Od razu spostrzega, że z mężczyzną nie ma jej syna. – „Gdzie Emirhan?”. „Czyli nie przyszedł tutaj?” – pyta Tufan. „Co to ma znaczyć? Czy nie wyszliście razem? Gdzie jest mój syn?!”. „Nie wiem. Zgubił mi się…”. „Co zrobiłeś?!” – Julide chwyta byłego męża za kurtkę. – „Gdzie mój syn?! Powiedz, gdzie?!”. Akcja przenosi się do szpitala. Policjant podchodzi do znajdującego się na korytarzu Mahira, który oddał już krew dla Elif, i oznajmia: „Mamy nagrania z kamer. Wszystko jest jasne. Dziecko nagle wybiegło na ulicę. Nie było w tym twojej winy”.
„Nie miałem co do tego wątpliwości” – oznajmia Mahir. – „Mam nadzieję, że dziecko wyzdrowieje. To jest moje jedyne życzenie”. „Nie musisz tutaj być. W razie czego powiadomimy cię”. „Dziękuję, ale wolę zostać. Oddałem krew, może znowu będzie potrzebna”. „Wciąż na świecie są szlachetni ludzie. Chciałbym, żeby wszyscy byli tacy jak ty”. Akcja wraca przed dom Julide. „Gdzie mój syn?!” – domaga się odpowiedzi kobieta, wciąż szarpiąc Tufanem. „Powiedziałem mu, że ten dureń nauczyciel się wyprowadza” – wyznaje drab. „Co zrobiłeś?! Czy nie powiedziałam ci, żebyś mu nic nie mówił?! Czy cię nie ostrzegłam?!”. „Posłuchaj, to nie było zamierzone…”. „Co za drań z ciebie!” – Julide zakłada buty i wybiega z domu.
Akcja przenosi się do szpitala. Melek jest w sali córki. Głaszcze nieprzytomną dziewczynkę po włosach i mówi: „Moja piękna owieczko. Zobacz, twoja mama przyszła. Jestem z tobą. Otwórz te piękne oczy, abyś mogła mnie zobaczyć. Wszystko, co do tej pory przeszłyśmy. Wszystko, co pokonałyśmy. Tylko z twojego powodu to wytrzymałam. Tylko dla ciebie walczyłam. Jeśli mnie zostawisz, ja… Jesteś bardzo silną dziewczynką. Wytrzymaj, jedyna. Wiem, że przez to przejdziesz. Kochanie, otwórz oczy, proszę cię”. Do sali zagląda pielęgniarka i oznajmia: „Musisz już wyjść”.
Melek całuje córkę i wychodzi. Widzi stojącego na korytarzu Mahira. „Dlaczego nadal tu jesteś?! Dlaczego?!” – pyta, wbijając w mężczyznę wściekłe spojrzenie. Tymczasem Safak odprowadza Emirhana do domu. Nagle przed nimi pojawiają się Julide i Tufan. Chłopiec od razu podbiega do mamy. Syn Leman patrzy przez chwilę na całą trójkę, po czym odwraca się i odchodzi. Akcja przenosi się przed szpital, gdzie Kerem przywozi Asli. „Bardzo ci dziękuję” – mówi dziewczyna. „Żaden problem. Czy mam z tobą pójść?”. „Nie, dziękuję.” – Asli wysiada i szybkim krokiem zmierza do wejścia. „Nie, nie mogę odjechać. Nie będę spokojny” – mówi do siebie Kerem i zjeżdża na parking.
Kamera przenosi się przed salę Elif. „Dlaczego nie zwróciłeś uwagi? Dlaczego nie byłeś ostrożny?” – pyta Melek oskarżycielskim tonem. W jej oczach Mahir jest jedynym winnym tego, co się stało. – „Moja mała dziewczynka leży tam przez ciebie! Z powodu twojego braku ostrożności!”. „Proszę pani, rozumiem twój ból, jednak…” – odzywa się syn Kiymet. „Jak możesz rozumieć mój ból? Czuję, jak część mojej duszy odchodzi. W środku cała płonę!”. „Proszę, możesz mnie wysłuchać? Uwierz mi, nie chciałem, aby do tego doszło. Naprawdę nie ma w tym mojej winy. Proszę, uspokój się”. „Uspokoić się? Jak? Idź stąd, na miłość boską! Nie waż się zbliżać do mojej córki, rozumiesz?!”.
„Spójrz, ja też się o nią martwię” – przekonuje Mahir. – „Proszę, pozwól mi zobaczyć, jak dochodzi do siebie”. „Co? Myślisz, że wybaczę ci, ponieważ oddałeś jej krew? Dlaczego miałabym przebaczyć takiej bestii jak ty?! Tak bardzo chroniłam moją córkę. Drżałam o każdy jej włos. A ty ją potrąciłeś! W ogóle nie jesteś ostrożny! Kto wie, ile jeszcze żyć odebrałeś! Z powodu takich jak ty cierpią matki!”. Mahir odchodzi, nie chcąc bardziej denerwować Melek. Chwilę później przed salą intensywnej terapii pojawia się Asli i obejmuje swoją przyjaciółkę. Kamera przenosi się na wejście do szpitala, gdzie spotykają się… Kerem i Mahir!
„Panie Keremie, dzień dobry. Co tutaj robisz?” – pyta syn Kiymet. „Przywiozłem Asli. Dowiedziała się, że bliska jej osoba trafiła do szpitala. A ty? Czy coś się stało?”. „Cóż, mój sąsiad tu leży.” – Mahir postanawia nie wyjawiać prawdy. – „Przyszedłem go odwiedzić. Co za zbieg okoliczności”. Kamera wraca przed salę Elif. „Doznała krwotoku wewnętrznego, ale lekarze sobie z nim poradzili. Przetoczyli jej także krew” – oznajmia Melek. – „Lekarze martwią się tylko tym, że nadal nie odzyskała przytomności. Teraz czekają na wyniki tomografii”. „Tomografii?” – pyta Asli, wyraźnie przestraszona tym słowem. „Tak, ale mówią, że to tylko dla ostrożności. Nie jest to coś niebezpiecznego. Nie mogłam podać ci wszystkich szczegółów przez telefon. Nie chciałam cię martwić”.
„Siostro, nie myśl negatywnie” – prosi Asli. – „Elif wyzdrowieje”. „Po prostu nie mogę przestać myśleć, że coś przede mną ukrywają” – tłumaczy Melek. „Gdyby było coś nie tak, na pewno by ci powiedzieli. To ich obowiązek. Proszę, nie przejmuj się już. Siostro, czy ty coś jadłaś?”. „W ogóle nie mam ochoty na jedzenie”. „Tak nie można. Znowu spadnie ci ciśnienie i zemdlejesz. Zaraz ci coś przyniosę ze stołówki”. „Jakie mam szczęście, że ze mną jesteś.” – Melek przytula przyjaciółkę. Kamera wraca na miejsce spotkania Kerema i Mahira. „Dobrze, skończyłem już tutaj” – oznajmia syn Kiymet. – „Teraz pojadę do firmy, żeby zająć się pracą”.
„Ja pójdę zobaczyć się z Asli” – mówi Kerem. – „Jeśli chcesz zaczekać, możemy pojechać razem”. „Nie, dziękuję, przyjechałem swoim samochodem. Do zobaczenia w firmie”. Mahir odchodzi. Dosłownie sekundę później obok syna Macide pojawia się Asli. „Panie Keremie, nie pojechałeś?” – pyta asystentka. „Nie byłem spokojny, więc wolałem się z tobą zobaczyć”. „Czy to był pan Mahir?”. „Tak. Bliska mu osoba leży w tym szpitalu. Spotkaliśmy się przypadkiem”. „Nie musiałeś na mnie czekać, masz pracę”. „To nieważne. Co z dzieckiem?”. „Na razie jest dobrze, nie ma nic poważnego. Ale lekarze dla pewności zlecili przeprowadzenie tomografii. Naprawdę nie musisz na mnie czekać. Będę się źle czuła, jeśli zaniedbasz swoje obowiązki”.
„Jeśli będziesz czegoś potrzebować, koniecznie do mnie zadzwoń” – mówi Kerem i opuszcza szpital. Akcja przenosi się do firmy. Mahir jest już w swoim gabinecie i rozmawia przez telefon. „Mamo, mówię ci, że nie mam żadnego problemu w związku z tym, co się stało” – zapewnia mężczyzna. – „Policjanci sprawdzili nagrania i jest jasne, że nie była to moja wina. Wydaje się, że z dzieckiem też wszystko dobrze. Nie rozumiem, o co wciąż się martwisz”. „Po prostu myślę o tobie, synu” – odpowiada Kiymet. – „Co innego mogę zrobić?”. „W tej sytuacji to nie o mnie powinnaś myśleć. Na oddziale intensywnej terapii leży dziecko”.
„Powiedziałeś, że z dzieckiem wszystko w porządku, dlatego o nie nie pytam” – tłumaczy siostra Macide. – „Spotkamy się jutro? Mamy ważne rzeczy do omówienia”. „W porządku, możemy się spotkać. Ustal tylko miejsce i czas. Teraz muszę już kończyć”. „Dobrze, mój lwie. Zadzwoń do mnie jutro.” – Kiymet rozłącza się i mówi do siebie: „Jakbym nie miała lepszego zajęcia, tylko martwić się o dzieci innych ludzi”. Akcja przenosi się do szpitala. „Kochanie, ty już idź” – mówi Melek do przyjaciółki. – „Naprawdę wystarczy, że ja tutaj będę”. „Myślisz, że mogłabym zasnąć?” – pyta Asli. – „Nie, nigdzie się nie wybieram”.
Na korytarzu pojawia się pielęgniarka. „Za chwilę przeniesiemy pacjentkę do innego pokoju” – oznajmia. – „Oznacza to, że nie będzie dłużej przebywać na oddziale intensywnej terapii”. „Dzięki Bogu!” – Melek czuje wielką ulgę. „Aha, w pokoju będzie mogła przebywać tylko jedna osoba. Mam teraz pilną pracę na górze, wrócę wkrótce.” – Pielęgniarka odchodzi. „Pokonałyśmy najtrudniejszą część” – stwierdza szczęśliwa Asli. „Pokonałyśmy, to prawda. Teraz naprawdę możesz już iść. I tak w pokoju będzie mogła przebywać tylko jedna osoba. Na bieżąco będę cię o wszystkim informować”. „Dzwoń i pisz od mnie bez względu na porę, okej?”. „Dobrze, tak zrobię. Pamiętasz lalkę, którą zrobiłam dla Elif? Możesz ją przynieść?”. „Dobrze, przyniosę. Jutro jest niedziela, nie idę do pracy. Przyjdę z samego rana”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Melek siedzi przy łóżku wciąż nieprzytomnej córki i ujmuje jej dłoń. Do pomieszczenia wchodzi pielęgniarka. „Czy jest jakaś zmiana?” – pyta mama Elif. „Wyniki są dobre, ale dziś znowu zrobimy tomografię” – odpowiada pielęgniarka. – „Aha, dostałam informację z recepcji. Nie dokonałaś jeszcze rejestracji pacjentki. Zajmij się tym dzisiaj, dobrze?”. Na twarzy Melek pojawia się zaniepokojenie. Czy kobieta poda prawdziwe dane swoje i córki?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.