16: Cennet jest w pokoju Melisy w posiadłości Soyerów. Telefonuje do Suny i informuje ją o wyjściu na imprezę. „Bardzo nalegali, nie zostanę długo” – obiecuje. „Będziecie w domu tej dziewczyny?” – pyta Suna. „Tak…”. „Wspaniale. Nie martw się o nas. Beste i Omer dbają o twoją babcię. O nic się nie martw, baw się dobrze”. „Dziękuję, ciociu Suno. Bardzo dziękuję” – mówi Cennet i rozłącza się. Mukaddes wydaje się nie być zadowolona z tak ochoczego przyzwolenia Suny na wyjście Cennet. „Nie patrz tak na mnie, siostro Mukaddes” – mówi matka Omera. – „Przecież ta kobieta mówiła, że jej oczy nie widzą Cennet. Teraz będzie przed jej oczami przez cały dzień. Niech zrozumie, jak to jest”.

„Cennet, jak się dowie, będzie się gniewać na mnie” – kontynuuje Suna. – „Wiem, obrazi się. Ale to nie jest właściwe, nie powiemy jej prawdy. Niech tę prawdę powie jej własna matka. Niech powie jej: Ja jestem twoją matką, ale nie chcę ciebie znać… Życie to egzamin dla wszystkich, siostro Mukaddes. To jest właśnie egzamin dla Cennet”.

Do pokoju, w którym czeka Cennet wchodzi Melisa. „Goście zaczęli przychodzić. My także się przyszykujmy” – mówi dziewczyna. Następnie sięga do szafy i wyciąga dwie sukienki. – „Ta będzie dla mnie, a ta dla ciebie”. „Melisa, nie ma takiej potrzeby” – oponuje Cennet. – „Ja i tak nie zostanę długo…”. „Cennet, nie upieraj się. No już, zakładaj…”. „Melisa, dlaczego tak dobrze mnie traktujesz? Do dzisiejszego dnia zawsze mnie obrażałaś. Nienawidziłaś mnie. Co się zmieniło?”. „Wiem, że źle ciebie traktowałam. Popełniłam błąd, nie miałam racji. Robiłam to, bo zazdrościłam tobie. Zazdrościłam sukcesów, pochwały mamy, tego, co osiągnęłaś oraz Selima…”.

„Nie jestem taka silna, jak ty, Cennet” – kontynuuje Melisa. – „Nie mogłam tego wytrzymać. Dlatego tak postępowałam. Zachowywałam się, jak dziecko. No chodź, ubieraj się. To będzie pierwszy krok do naszej przyjaźni”. Arzu w tym czasie maluje się przed lustrem. Zastanawia się, gdzie jest jej mąż. Nagle do pokoju wchodzi jej teściowa. „Za pomadką nie ukryjesz swojej prawdziwej twarzy” – mówi Sema. – „Widzę, że zaczęłaś grać we własną grę. Myślisz, że w ten sposób się wykręcisz?”. „Co chcesz przez to powiedzieć?” – pyta Arzu. „Dobrze wiesz, o czym mówię. Mówię o zdjęciach, które ukradłaś z sejfu”.

„Jakie zdjęcia? Ma pani halucynacje czy jakieś zwidy…” – odpowiada Arzu. „Nie, właśnie się obudziłam” – oznajmia Sema. – „Okazuje się, że latami wodziłaś nas za nos. Zniszczyłaś zdjęcia, żeby twój wstyd nie wypłynął na wierzch. Ale ja tego tak nie zostawię! I Riza, i Mahir dowiedzą się o twojej zdradzie z Cengizem!”. „Posłuchaj, do dzisiejszego dnia wszystkie twoje sztuczki tolerowałam, ale tego już za dużo!” – oburza się Arzu. – „Nie będziesz mi mówić o moim honorze, zrozumiałaś?! Jak nie masz dowodów, to zachowaj to dla siebie. Nie będziesz nikomu psuć nastroju swoimi chorymi wyobrażeniami! Zrozumiałaś?! Odczep się, inaczej pożałujesz, że się urodziłaś!”. Wściekła Arzu opuszcza pokój.

Na zewnątrz impreza trwa już w najlepsze. Orhan podchodzi do Cengiza i Nilgun. „Jest wspaniale, jestem taka podekscytowana” – mówi kobieta. – „Wspaniała atmosfera”. „Niełatwo jest być Orhanem Soyerem. Zajrzę do przyjaciół i wrócę”. Orhan rozgląda się w poszukiwaniu Cennet. Nagle jego spojrzenie spotyka się ze spojrzeniem Selima. Mężczyźni patrzą sobie przez chwilę głęboko w oczy, niczym rewolwerowcy podczas pojedynku. W końcu Orhan odwraca głowę. Wtedy pojawia się ona. Cennet. Wszyscy goście wiodą za nią wzrokiem. Dziewczyna podchodzi do niego. Selima.

„Jak już mówiłam, nie chcę jej obok mojego syna!” – oznajmia z niezadowoleniem Nilgun. – „Miałeś to załatwić. Ja będę musiała to zrobić…”. „Nilgun, nie wygłupiaj się!” – Cengiz powstrzymuje żonę. – „Nie czas na to, uspokój się”. Sema podbiega do męża. „Ta kobieta to prawdziwa kłamczucha i bezwstydnica” – mówi. „Kto? Kogo masz na myśli?” – pyta Riza. „A kogo mogę mieć. Oczywiście, że Arzu!”. „Sema, mam tego dość. Nigdy więcej nie chce tego słyszeć. Proszę, ogarnij się i zajmij gośćmi”.

Nilgun sięga po kolejnego drinka. „Wystarczy. Dość już wypiłaś” – upomina ja mąż. „Cengiz, jak mam to inaczej wytrzymać?” – pyta kobieta. – „Zaraz zwariuję…”. Selim i Cennet cały czas są blisko siebie, co wyraźnie nie podoba się Melisie i Orhanowi. „Znowu przylepiła się do Selima” – mówi oburzona Melisa. – „Ja jeszcze jak skończona idiotka dałam jej swoją sukienkę…”. „Pasuje jej” – stwierdza Orhan. „Ale jest razem z Selimem. Nie z tobą”. „Nic się nie stało. Ważne, że przyszła na moje urodziny. Dla mnie…”.

Kamera przenosi się na rozmawiających Selima i Cennet. „Pięknie wyglądasz” – stwierdza chłopak. „Dziękuję. Melisa dała mi swoją sukienkę” – odpowiada Cennet. „Nie mówię o sukience, a o tobie. Ty ślicznie wyglądasz, Cennet. Chodź, poznam cię ze swoją mamą”. Arzu tymczasem zachodzi Cennet od tyłu i omyłkowo nazywa ją swoją… córką! „Przepraszam…” – reflektuje się szybko kobieta. – „Myślałam, że to Melisa… Kiedy zobaczyłam tę sukienkę…”. Zawstydzona Arzu szybko odchodzi, a tuż za nią udaje się Cengiz. Melisa nie może już znieść widoku Cennet przy Selimie i niby przypadkowo oblewa dziewczynę drinkiem!

„Cennet, ja… Przepraszam” – mówi Melisa. – „Chodź na górę i się przebierz”. „Melisa, bądź bardziej ostrożna!” – odzywa się Selim. „Zagapiłam się…”. „Dlatego uważaj, to się nie zagapisz!”. „To nieważne. I tak już miałam wychodzić” – oznajmia Cennet. Do grupy dołącza Orhan. „Dziękuję, że przyszłaś na moje urodziny i mnie nie rozczarowałaś” – zwraca się do Cennet. „Teraz już pójdę. Jak pan wie, moja babcia jest chora i martwię się o nią. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego”. „Dobrze, jak tak się martwisz, nie będę cię zatrzymywać. Odwiozę cię do domu”.

„Nie ma potrzeby. Ja odwiozę Cennet” – oferuje się natychmiastowo Selim. – „Oni wszyscy przyszli na twoje urodziny. Zajmij się gośćmi, bo tak wypada”. „Dobrze, pójdę się przebrać” – mówi Cennet i odchodzi. Cengiz tymczasem zatrzymuje na schodach Arzu. „Wszystko w porządku?” – pyta. – „W ogrodzie nie wyglądałaś zbyt dobrze, martwiłem się”. „Mam nerwy w strzępach, ale pozbieram się” – odpowiada kobieta. „Dlaczego? Przez Cennet? Może popełniasz błąd, trzymając ją tak blisko siebie? Może trzeba było ją zwolnić?”. „Gdybym jeszcze raz ją zwolniła, to wtedy przyciągnęłabym uwagę wszystkich. Musze załatwić tę sprawę tak, by nikt nie zauważył”.

Cengiz wyciąga z marynarki broszkę. „Ta broszka narobiła tobie problemów” – mówi. – „Pomyślałem, że chciałabyś ją schować”. „Cengiz, lepiej niech zostanie u ciebie” – uważa Arzu. „Wiesz o tym, że jest zrobiona na specjalne zamówienie. Dla ciebie. Weź ją, proszę”. Na schodach w tym momencie pojawia się Cennet. Idzie w kierunku rozmawiających Cengiza i Arzu i kiedy już wydaje się, że zobaczy, jak mężczyzna przekazuje kobiecie broszkę, z tyłu woła za nią wstawiona matka Selima. Wypiła o kilka drinków za dużo…

„Maleńka Cennet, jak wyrosła” – mówi Nilgun. – „Twoje oczy są takie same… Wtedy też takie były. Swoje spojrzenie wbijałaś dosłownie, jak strzała. Przyszłaś zabrać mi go z powrotem?”. „Ale kogo?” – nie rozumie Cennet. „Przyszłaś mi go zabrać. Oczywiście, jak tylko go zobaczyłaś, od razu go poznałaś. Dlatego tak się do niego zbliżyłaś…”. „Pani Nilgun, naprawdę nie rozumiem, o kim pani mówi…”. „Nie udawaj! Ja na to nie pozwolę! Ty nie możesz zabrać mi go z powrotem. Zrozumiałaś? Ja nie pozwolę zabrać ci go ode mnie!”.

Cengiz schodzi szybko po schodach, by powstrzymać żonę przed powiedzeniem jednego słowa za dużo. „Cengiz, ona wie, wie wszystko!” – krzyczy Nilgun. „Dobrze, już dobrze. Już minęło. Popatrz na mnie. Już w porządku…” – mężczyzna próbuje uspokoić swoją żonę. Cennet jest wyraźnie zdezorientowana. „Wybacz, wypiła zbyt wiele i nie wie, co mówi” – tłumaczy ojciec Selima i zabiera żonę na zewnątrz.

Melisa podchodzi do Selima. „Niedługo będziemy kroić tort” – mówi. – „Jeśli chcesz, powiedz kierowcy, niech on odwiezie Cennet. Nie żartuj, solenizanta samego zostawisz?”. „Nie jesteśmy już dziećmi, Melisa” – odpowiada poważnym tonem Selim. – „Nie ma potrzeby czekać na tort. Odwiozę Cennet, żeby się o nią nie martwić”. Dziewczyna odchodzi niezadowolona. Zamiast niej pojawia się Orhan. „Słuchaj Selim, pomyślałem, że trochę nieładnie się stało. Cennet pewnie myślała, że odwiozę ją do domu, ale… Chyba się obraziła. Przeprosisz ją w moim imieniu, dobrze? Powiedz jej, że Orhan jej to na pewno wynagrodzi”. Selim odchodzi bez słowa.

Do pokoju, w którym przebiera się Cennet wchodzi Arzu. „Skończyłaś już?” – pyta. „Tak. Jutro to wypiorę i przyniosę” – odpowiada dziewczyna. „Nie ma takiej potrzeby. To szyte na zamówienie, było przygotowane dla Melisy. Trzeba oddać do suchego czyszczenia. Daj to mnie”. „Dobrze” – Cennet bierze swoją torebkę i chce wychodzić, ale Arzu ją zatrzymuje. „O co chodziło Nilgun?” – pyta matka Melisy. – „Dlaczego tak się przy tobie zachowała?”. „Nie wiem. Myślę, że w waszym świecie tak jest. Ludzie jeden drugiego traktują raz dobrze, a raz źle. Tyle się dowiedziałam, ale nie umiem tego zrozumieć…”.

„Myślę, że wśród ludzi, których nie rozumiesz, jestem też ja” – oznajmia Arzu. – „Masz rację. Wiem, że z twojej strony wyglądam na niezrozumiałą i niegodną zaufania. Prawda jednak jest taka, że moje życie toczy się tak, jakbym próbowała utrzymać się na cienkiej niteczce. Wiele przeżyłam, wiesz? Dużo więcej niż to, co możesz sobie wyobrazić. Bardzo się starałam, żeby nie upaść. Wiesz dlaczego nie upadłam? Bo nigdy nie spuszczałam wzroku z tych, którzy byli naprzeciwko. Nie patrzyłam za siebie. Patrzyłam tylko do przodu. Ty zostaniesz dobrym architektem, wierzę w to. Dlatego chciałam dać ci jeszcze jedną szansę”.

„Kiedy rzeczy dotyczą pracy, jestem spokojnym człowiekiem” – kontynuuje Arzu. – „Ale rodzina… Szczególnie, kiedy dotyczy to mojej córki Melisy, nie śmiej oczekiwać ode mnie pobłażliwości. Melisa jest moją jedyną córką. Jest dla mnie wszystkim. Twoje stosunki z Selimem ją przygnębiają. Mnie oczywiście też”. „Między mną a panem Selimem naprawdę niczego nie ma” – zapewnia Cennet. „Oczywiście, wiem. I nigdy do czegoś takiego nie dojdzie. Selim jest synem bardzo poważanej rodziny. Jest bogaty, odnosi sukcesy. Jestem pewna, że dziewczyna, którą wybierze będzie pasować do jego statusu”.

„Jesteście ludźmi z bardzo różnych światów” – mówi dalej Arzu. – „Myśleć, marzyć o czymś, całkiem po dziecinnemu, prawda? Mimo wszystko to nie jest bajka o kopciuszku. To prawdziwe życie. Jesteś bardzo mądrą dziewczyną. Jestem pewna, że nie będziesz wdawać się w różowe marzenia. Nawet w to nie wątpię. Ale Melisa, niestety, przez swoje uczucia, nie widzi, co może się zdarzyć”. „Tak, to nie bajka o kopciuszku” – potwierdza Cennet. – „To prawdziwe życie. Niestety w moim życiu nie ma takiej możliwości, żeby marzyć. Jedyne, o czym myślę, to praca oraz babcia, którą powinnam się opiekować. Ja z panem Selimem…”.

„Pan Selim to właściwe określenie” – mówi Arzu. – „Ponieważ jeśli będziesz tak postępować, w dzielnicy nie powstaną żadne plotki”. „Pan Selim to tylko mój kolega” – oznajmia Cennet. – „Melisa nie ma się, o co martwić. Spokojnej nocy, pani Arzu”. Cennet odwraca się i opuszcza pokój. Tymczasem Cengiz i Nilgun są w innym pomieszczeniu. „Ta dziewczyna się nami bawi, Cengiz” – mówi kobieta. „Wystarczy już, Nilgun. Chodź spać” – mówi ojciec Selima. „Ta dziewczyna stara się, żeby Selim coś sobie przypomniał… Dlatego od niego nie odchodzi. Nie rozumiesz tego? Ona wie, kim jest Selim!”.

„Wystarczy już, Nilgun. Dziewczyna o niczym nie wie” – przekonuje Cengiz. – „Ale jeśli ty dalej będziesz tak mówić, to wszyscy zaczną coś podejrzewać. Powinnaś się uspokoić. Jestem zmęczony ciągłym kontrolowaniem ciebie. Zrozum to”. „Pożar. On sobie przypomniał pożar” – mówi Nilgun. – „A jeśli ta dziewczyna albo coś innego mu przypomni…? Ty nie boisz się stracić naszego syna? Kiedy będzie o wiele za późno, Cengiz. Kiedy Selim rzeczywiście dowie się, kim jest, tobie też nie wybaczy. Nie zapominaj o tym”.

Nilgun przechodzi do drugiego pokoju. Z torebki wyciąga komórkę. „Musimy się spotkać” – mówi do słuchawki. – „Muszę się kogoś pozbyć…”. Akcja przenosi się do hotelu. Mahir nalewa sobie whisky. „Wystarczy już” – Ozlem zabiera mu butelkę z rąk. – „Nie pij więcej. Co się stało, to się nie odstanie. Posłuchaj, lepiej pomyślmy o tym, co będziemy robić. Trzeba znaleźć wyjście z tej sytuacji i znowu zdobyć zaufanie twojego ojca”. „Daj spokój. Ojciec bardziej ufa psu, niż mnie” – odpowiada Mahir. – „O jakim zaufaniu ty w ogóle mówisz?”. Do pokoju znowu ktoś puka.

„Zobacz, kto to” – mówi Ozlem. Mahir otwiera drzwi i widzi po drugiej stronie mężczyznę z obsługi hotelu. „Panie Mahirze, przepraszam, że przeszkadzam. Jeśli nie jest pan zajęty, to można prosić na dół?” – pyta. Akcja wraca na imprezę urodzinową. Selim podchodzi do Melisy. „Dlaczego Cennet jeszcze nie zeszła?” – pyta. „Cennet przecież nie ma” – odpowiada dziewczyna. „Jak to nie ma? A gdzie jest?”. „Nie wiem, pewnie sama pojechała do domu”. Nagle podchodzi do nich Orhan. „Uff, mówiłem ci, że źle to wyszło. Dziewczyna się obraziła. Lepiej, gdybym to ja ją odwiózł do domu” – oświadcza.

„Orhan, jak to jest z tobą związane, na Boga” – pyta Selim. – „Wszystko bierzesz na swój rachunek? Nieważne, mam już dość tego przyjęcia. Wychodzę”. Chłopak odchodzi. „Wiem co, Melisa” – zagaduje Orhan. – „Wszystko dopiero teraz zaczyna robić się interesujące”. „Tylko, że mnie wcale nie jest wesoło, wujku…”.

Cennet tymczasem pieszo dociera do przystanku autobusowego. W głowie wciąż brzmią jej bolesne słowa, które usłyszała od matki Melisy. „Pani Arzu ma rację” – rozmyśla dziewczyna. – „Taka miłość zdarza się jedynie w bajkach. Nie płacz, Cennet, nie płacz…”. Na imprezie Arzu podchodzi do Rizy. „Tatusiu, nie mogę dodzwonić się do Mahira” – mówi kobieta. – „Pewnie zapomniał, że Orhan ma urodziny. Inaczej by się tak nie spóźnił”. „On zapomniał o sobie, córeczko” – odpowiada Riza. – „Zapomniał kim jest i czyim jest synem. Ale ja wiem, jak mu przypomnieć. Nie martw się”. „Stało się coś, o czym nie wiem, tatusiu?”. „Nie, wszystko jest pod kontrolą. Ty bądź spokojna. Za waszym pozwoleniem, pójdę trochę odpocząć”.

Arzu zostaje sama z Semą. „No brawo” – mówi matka Mahira. – „Dzięki tobie ojciec i syn zostali wrogami. Wstyd, mój syn przez ciebie nie może przyjść do własnego domu”. Arzu jedynie kręci głową i odchodzi. Mahir w tym czasie próbuje uregulować należność za hotel kartą kredytową. Niestety wszystkie jego karty zostały zablokowane z polecenia ojca. Mężczyzna wyciąga z portfela ostatnie banknoty i opłaca rachunek.

Suna dzwoni do Cennet. „Jak tam u ciebie, córciu?” – pyta kobieta. – „Dobrze się bawisz, tak?”. „Tak, jest wesoło, siostro Suno” – odpowiada dziewczyna. „To dlaczego masz taki głos? Powiedz prawdę, Cennet”. „Wszystko jest w porządku, siostro Suno. Naprawdę. Niedługo do was przyjadę. Do zobaczenia”. Dziewczyna rozłącza się. W tym momencie pod przystanek podjeżdża Selim. Wysiada z auta. „Co ty tutaj robisz?” – pyta. „A na co wygląda, panie Selimie?”. „Mieliśmy przecież wyjść razem. Czekałem na ciebie w ogrodzie”. „Nie chciałam panu przeszkadzać”. „Tobie w domu ktoś coś powiedział? Obraził cię?”. „Nie, nic takiego…”. „W takim razie, o co chodzi?”.

„Dlaczego tak mnie pan wypytuje?” – oburza się Cennet. – „Zwyczajnie przyszłam na przystanek i czekam na autobus”. „W porządku, ale jest chłodno. Tak, jak się umawialiśmy, odwiozę cię”. „Nie trzeba. Mój autobus zaraz przyjdzie”. „No dobrze. W takim razie ja też postoję i poczekam, aż autobus przyjedzie. Ale na dworze jest zimno. Zmarzniesz”. „Niech pan jedzie, jak panu zimno. Pana samochód jest tutaj”. „Albo pojedziemy razem, albo oboje się przeziębimy. Jedno z dwóch”.

Po imprezie urodzinowej Arzu, Melisa, Sema oraz Orhan są w salonie posiadłości. „Dzisiaj wieczorem otrzymałem najbardziej wyczekiwany prezent” – oznajmia mężczyzna. „Naprawdę? Jaki?” – pyta Arzu. „Wujek mówi o Cennet” – odpowiada Melisa. – „Światełko się zapaliło”. „Nie pleć bzdur, Orhan” – oburza się Arzu. – „Mam nadzieję, że to tylko głupi żart, bo coś takiego nie może mieć miejsca”. „A czemuż to?” – zabiera głos Sema. – „Cennet to bardzo piękna dziewczyna. Wychowana, wykształcona, dlaczego by nie?”. „Mamusiu moja, wiedziałem, że mnie wesprzesz” – dziękuje Orhan. – „Cennet to taka synowa, jakiej szukałaś?”.

„Daj spokój, proszę!” – Arzu jest coraz bardziej zbulwersowana. – „Ty kim jesteś, a kim jest ona?! Ty poważnie myślisz, że taka dziewczyna do ciebie pasuje?!”. „Pasuje. Tak, jak i ty pasowałaś Mahirowi” – stwierdza Sema. „Babciu, nie rozumiem. Nie zrozumiałam, co to znaczy?” – pyta Melisa. – „Jak możesz porównywać mamę do Cennet?”. „Kiedy twoja mama przyszła do tego domu, niczym nie różniła się od Cennet. Popatrz, są teraz z twoim tatą bardzo szczęśliwi. Orhan z Cennet też tacy mogą być”.

Akcja wraca na przystanek. Cennet kicha. „Mówiłem ci, że zmarzniesz i się rozchorujesz” – Selim ściąga z siebie kurtkę. – „Masz, załóż to”. „Nie, nie trzeba…”. „Nie złość mnie. Załóż to na siebie”. Chłopak nakłada kurtkę na Cennet. „Panie Selimie…”. „Myślę, że najwyższy czas pozbyć się tego pana. Chyba jesteśmy już sobie wystarczająco bliscy”. „Tak, ma pan rację. Za bardzo zbliżyłam się do pana, a nie powinnam” – oznajmia Cennet. – „Pomógł mi pan znaleźć mamę. Jak bardzo nie byłabym wdzięczna, to i tak za mało. Tylko od teraz, ani w pracy, ani na ulicy, nawet przypadkiem się nie spotkamy. Może pan być pewien, że więcej nie przekroczę granicy”.

„Powiesz mi, jaki masz problem, czy dalej będziesz się głupio zachowywać?” – pyta Selim. „Czy mówię bzdury?” – pyta Cennet. „Mówisz trochę nierozsądnie”. „Panie Selimie, jest pan moim szefem, a ja pana pracownikiem. Będzie głupio, jeśli to dalej pociągniemy”. „Zapytam cię o coś. Zachowujesz się tak dlatego, że Orhan nie odwiózł cię do domu. Wolałabyś, żeby to on był tutaj?”. „O czym ty mówisz?!” – oburza się dziewczyna. „Przecież nie chciałaś przechodzić na ty…”. „Panie Selimie, może pan już iść? Proszę…”. „Orhan poprosił, żebym przeprosił cię w jego imieniu. Następnym razem naprawi swój błąd. Następnym razem odwiezie cię do domu. Nie zapomnij…”.

Selim odchodzi do samochodu. Cennet biegnie za nim. „Co ty chcesz powiedzieć?! O co ci chodzi?” – pyta. „Może przestaniesz wreszcie traktować mnie, jak idiotę? Powiedz że podoba ci się Orhan i skończmy z tym! Na Boga…”. Selim chce otworzyć drzwi, ale Cennet mu nie pozwala. „Chwileczkę, chwileczkę” – mówi. – „Jaki Orhan? O jakim podobaniu ty mówisz? Powiedzieć ci coś? Jesteś idiotą! Największym idiotą, jakiego widziałam. O Orhanie mówi… Idiota”. Dziewczyna ściąga ze złością kurtkę i oddaje ją Selimowi. Akurat nadjeżdża taksówka. Cennet zatrzymuje ją i wsiada do środka.

Arzu wchodzi do pokoju córki. „Dzisiaj wieczorem wyglądałaś bardzo pięknie, moja księżniczko” – zachwyca się. „Naprawdę? Ale znowu nie pokonaliśmy Cennet. Tylko popatrz. I Selim, i wujek walczą właśnie o nią…”. „Słowa Orhana były na poważnie? Naprawdę podoba mu się Cennet?”. „Nie wiem, ale Selimowi na pewno, mamo. Może dzięki temu Selim z niej zrezygnuje. Może wtedy mnie zauważy… A dla Cennet to żadna różnica, wujek czy Selim. Obaj są bogaci. Jeśli Cennet będzie częścią naszego życia, to niech będzie razem z wujkiem”. „Tak nie może być. Orhan nie jest taki głupi, by wpuścić do naszej rodziny taką dziewczynę…”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy