34: Orhan telefonuje do Cengiza. „Widziałeś ojca? Od wczorajszego dnia nie możemy się do niego dodzwonić” – mówi. „Nie, nie widziałem” – odpowiada Arisoy. Orhan rozłącza się. „Wczoraj i Cengiz nie widział ojca” – oznajmia rodzinie. Sema podnosi się z kanapy. „Musimy udać się na policję” – postanawia. „Mamo, zaczekaj, co ty robisz?” – pyta Mahir. – „To dorosły mężczyzna, sam wkrótce przyjdzie”. „Synu, ale nie przychodzi!” – odpowiada kobieta. „Może jest w domku letniskowym?” – zastanawia się Orhan, a Arzu czuje jak serce podchodzi jej do gardła. „Nie, tam go na pewno nie ma!” – zakrzykuje natychmiastowo Arzu. Wszyscy patrzą na nią ze zdziwieniem. „A dlaczego miałoby go tam nie być?” – pyta Melisa. – „Przecież dziadek bardzo lubi to miejsce”.

„Nie, w taką pogodę… Co on tam by robił…?” – próbuje wytłumaczyć się Arzu. Do domu Soyerów w tym momencie wchodzi Cengiz. „Orhan, ty sprawdź dom letni” – rozkazuje Mahir. Cengiz kieruje swój wzrok na Arzu, następnie zwraca się do Orhana. „Ja też pojadę z tobą” – mówi. – „Może będę mógł ci w czymś pomóc. Czekam na ciebie w samochodzie”. Arzu wybiega za Arisoyem na zewnątrz. „Widzisz, gdybyś zamiast grozić mi, pozwolił zadzwonić do kogoś, nie musielibyśmy się teraz tak stresować!” – mówi kobieta. „Arzu, uspokój się, proszę” – próbuje uspokoić ją Cengiz. „My pochowaliśmy ojca. A jeśli go znajdą…?”. „Nie znajdą. Jeżeli ty nikomu niczego nie powiesz, nie znajdą. Uspokój się”.

Orhan wychodzi z domu. Widzi rozmawiających ze sobą Cengiza i Arzu. Arisoy natychmiastowo odchodzi od kobiety i idzie w stronę samochodu. „Co z twoją nogą, Cengiz?” – pyta Orhan, patrząc podejrzliwie na utykającego mężczyznę. „Zwichnąłem… Rano w czasie biegania zwichnąłem nogę” – tłumaczy Cengiz. Tymczasem Selim przychodzi do smażalni ryb. „Lepiej się czujesz?” – pyta go Cennet. „Tak. Wczoraj zawiozłem swoje rzeczy do hotelu” – odpowiada chłopak. – „Cennet, ja jeszcze cały czas… Jest mi bardzo przykro, nie mogę spojrzeć tobie w oczy. Jest mi nieprzyjemnie stanąć przed tobą”. „Nie powinieneś być w nieprzyjemnym położeniu. Ty niczemu nie jesteś winien. Pospacerujemy trochę po wybrzeżu?”. „Dobrze” – zgadza się Selim.

Orhan i Cengiz są już przed domkiem letniskowym. Soyer nawołuje ojca i udaje się w stronę wejścia. Zastaje tam wybitą szybę w drzwiach. „Może to od wiatru…” – tłumaczy Cengiz. Orhan wchodzi do środka i rozgląda się po wejściu. „Wszystko na miejscu?” – pyta go Arisoy. „Wygląda na to, że tak. Tak jak powiedziałeś, na pewno od wiatru rozbiła się szyba… Zaraz zwariuję, gdzie on może być? Sprawdź w ogrodzie, Cengiz. Ty z tyłu, a ja z przodu. Chodź”.

Akcja wraca do posiadłości Soyerów. „Mamo, rozmawiałem przez telefon z Orhanem” – oznajmia Mahir. – „Tata… Nie ma go w letnim domku”. Arzu oddycha z wielką ulgą. „Dość tego czekania. Jedziemy na policję” – oznajmia tonem nieznoszącym sprzeciwu Sema. – „Ty zadzwoń do adwokata, niech przyjedzie na komisariat”. „Ja też jadę. Zaczekajcie na mnie” – prosi Melisa. – „Mamo, a ty nie jedziesz?”. „Będzie lepiej, jeśli ktoś zostanie w domu” – odpowiada Arzu. – „Ty jedź, córko”.

Tymczasem na terenie domku letniskowego. Cengiz stoi na ścieżce, która prowadzi w głąb lasu, gdzie wraz z Arzu zakopali ciało Rizy. Podchodzi do niego Orhan. „Znalazłeś coś?” – pyta. „Nie, nie znalazłem. Tu nic nie ma” – odpowiada Arisoy. „Ja też nic nie mam. Jakby wyparował…”. Orhan chce przejść dalej ścieżką, ale Cengiz zatrzymuje go! „Tutaj nic nie ma, sprawdzałem” – zapewnia. – „Poszukajmy w innym miejscu”.

Selim wraz z Cennet przychodzą do kawiarni. Oboje ogrzewają swoje ręce przy piecyku. Kiedy Selim dorzuca drewna do paleniska, w jego palec wbija się drzazga. Chłopak doznaje kolejnego wspomnienia z przeszłości. Następuje retrospekcja. Ali i Cennet siedzą na schodach przed budynkiem sierocińca. „Mocno się skaleczyłem” – mówi chłopiec. „Nie przesadzaj. To tylko małe zadrapanie” – odpowiada dziewczynka. „Ale boli…”. Cennet całuje go w palec. „Widzisz, pocałowałam i zaraz przejdzie” – oznajmia. Akcja wraca do teraźniejszości. „Już po wszystkim” – mówi Cennet, wyciągając drzazgę z palca Selima. – „Wszystko w porządku, prawda?”. Chłopak cały czas milczy. Nagle wypuszcza pogrzebacz z rąk. Łapie się za głowę i wychodzi na zewnątrz.

„Selim, co ci jest? Wszystko w porządku?” – pyta Cennet. „Znowu to… Znowu to samo się stało” – odpowiada chłopak. „Coś sobie przypomniałeś?”. „Tym razem była tam dziewczynka. Ona nazwała mnie Alim… Cennet, wydaje mi się, że zwariowałem. Wydaje mi się, że jak moja mama popadnę w obłęd…”. „Już dobrze, nic takiego się nie stanie. Uspokój się”. „Jak mam się uspokoić?” – pyta Selim. – „Co to za dziecko? Dlaczego jest w moich myślach? Kim jest Ali? Jestem zdezorientowany… Co się ze mną dzieje?”.

„Już dobrze, uspokój się. Wszystko w porządku” – mówi Cennet i dotyka policzków Selima. – „Razem sobie z tym poradzimy. Nigdy cię nie zostawię”. Tymczasem w domu Soyerów. Arzu siedzi przy stoliku. Trzęsie się ze strachu i chowa twarz w dłoniach. Nagle podchodzi do niej służąca. W rękach ma jej płaszcz. „Jest bardzo brudny” – mówi pracownica. – „Oddam go do pralni chemicznej”. „Oddaj. Dlaczego pytasz się mnie o to?!” – oburza się Arzu. – „To twoja praca, oddaj!”. „Chciałam tylko powiedzieć, że od płaszcza odleciał guzik…”. Arzu wpada w przerażenie. „Pokaż mi! Gdzie?! Który odleciał?!” – pyta, nerwowo oglądając płaszcz. – „Niech to szlag!”.

„Szukałam w pani pokoju, ale tam go nie ma” – tłumaczy służąca. – „Pewnie w innym miejscu odleciał”. Arzu przypomina sobie, jak Cengiz kazał jej zejść do wykopanego dołka. Zdjęła wtedy płaszcz z siebie i rzuciła go na ziemię. Kobieta jest przekonana, że to właśnie tam odleciał jej guzik! „Pani Arzu, wszystko w porządku?” – pyta pracownica. „W porządku, w porządku… Zabierz to z moich oczu!” – wybucha Arzu. Następnie wyciąga swoją komórkę i drżącymi rękoma pisze sms-a do Cengiza: „Od mojego płaszcza odpadł guzik. Może jest w samochodzie?”. „Nie ma go w samochodzie. Nie denerwuj się, znajdziemy go” – odpisuje mężczyzna, choć wie doskonale gdzie jest ten guzik. Sam wrzucił go do dołka, w którym zakopali Rizę!

„Jak to mam się nie denerwować?!” – wścieka się Arzu, odbierając sms-a. – „Żartujesz sobie ze mnie?! A jak tam się oderwał…? Chyba zaraz zwariuję… Zaraz zwariuję! Muszę znaleźć ten guzik…”. Akcja przenosi się na komisariat. „Panie komisarzu, Riza nigdy nie wychodził, nie informując nas o tym” – oznajmia Sema. – „Na pewno coś się stało. Róbcie co chcecie, dajcie ogłoszenie o zaginięciu, ale znajdźcie mojego męża”. „Jak już powiedziałem pani adwokatowi, dopóki nie minie czterdzieści osiem godzin od zaginięcia, nic nie możemy zrobić” – odpowiada policjant. „Panie komisarzu, to są całe dwa dni! Jak ja mam tyle czekać, nie wiedząc, czy mój mąż żyje?!”. „Babciu, uspokój się” – prosi Melisa.

„Panie komisarzu, człowiek, o którym mowa, to Riza Soyer. To znany biznesmen” – przekonuje adwokat. – „Proszę uruchomić wszystkie procedury. Musimy jak najszybciej zacząć działać”. „I tak straciliśmy już dużo czasu” – dodaje Mahir. „Dobrze” – zgadza się funkcjonariusz. – „Powiedzieliście, że od wczorajszego dnia zaginął?”. „Rano wyjechał, powiedział, że jedzie powędkować” – odpowiada Sema. – „Wyszedł i więcej nie wrócił…”. „Ufuk, wyślij grupę na wybrzeże, niech zaczną poszukiwania” – zwraca się komisarz do swojego podwładnego. – „I jeszcze skontaktujcie się z firmą telekomunikacyjną. Musimy dowiedzieć się, skąd ostatnio dochodził sygnał telefonu pana Rizy”. „Bardzo dziękujemy, panie komisarzu” – mówi Mahir.

Cennet i Selim są na wybrzeżu. Chłopak w milczeniu wpatruje się w morze. „Proszę, nie milcz tak” – odzywa się Cennet. – „Opowiedz wszystko, co masz w myślach”. „Co mam opowiedzieć, sam nie wiem” – odpowiada Selim. – „Wszystko, co widziałem, wydaje się prawdziwe. Jak gdyby to wszystko było w pewien sposób moje. To dziecko… Ali. Jakby był z mojego dzieciństwa. Jakby było nas dwóch… Jakbym zakopał go bardzo głęboko, a on starał się teraz stamtąd wyjść. Ja naprawdę nie wiem, co zrobić…”. „Zostaw to. Zostaw to wszystko instynktowi”. Cennet chwyta dłoń Selima i przykłada ją do jego serca. „Zostaw to tutaj” – mówi. – „Pozwól, by to, co masz ukryte głęboko w sercu, samo wypłynęło na powierzchnię”.

„Nie bój się tego, co napotkasz” – kontynuuje Cennet. – „Nie uciekaj od siebie jeszcze bardziej”. „Kim jestem? Kto to Ali?” – pyta Selim, a z jego oka wypływa łza. „Ali to ty, nie bój się. Zobacz, znalazłam ciebie. Jestem razem z tobą, tutaj” – odpowiada Cennet, ale tylko w myślach. Znowu prawie dochodzi pomiędzy nimi do pocałunku. Ich usta dzielą zaledwie milimetry, gdy nagle telefon chłopaka zaczyna dzwonić. „Selim, twój telefon dzwoni. Odbierz” – mówi dziewczyna. Selim ociera łzy ze swoich policzków i odbiera połączenie. „Słucham, Melisa?” – mówi do słuchawki. – „Co?! Dobrze, dobrze, już jadę…”. Chłopak rozłącza się. „Co się stało?” – pyta Cennet. „Od wczoraj nie mogą skontaktować się z wujkiem Rizą…”.

Arzu w tym czasie jedzie taksówką do domku letniego. „Proszę jechać szybciej!” – kobieta pogania taksówkarza. „O co chodzi, jedzie pani na pogrzeb?” – pyta mężczyzna. „Co? Jaki pogrzeb…?” – pyta z niepokojem Arzu. „Cóż, kiedy pani tak płakała, pomyślałem sobie, że straciła pani bliską osobę”. „Co panu do tego?! Proszę zająć się swoimi sprawami i jechać szybciej!”.

Orhan i Cengiz przyjeżdżają na komisariat. „Bracie, znalazłeś coś?” – pyta Mahir. „Niestety nic nie znaleźliśmy…” – odpowiada Orhan. – „Pojechaliśmy do domku, ale tam jest tylko rozbita szyba przez wiatr. Reszta była na swoim miejscu”. „Jaka szkoda, że czekałam” – wzdycha Sema. – „Byłoby lepiej, gdybym ja też z nim pojechała. Całą noc spałam. Nawet nie pomyślałam, gdzie jest i co robi”. „Babciu, nie mów tak, proszę” – odzywa się Melisa. – „Mówisz tak, jakby dziadek już nie żył…”. W tym momencie na komisariat wchodzą Cennet i Selim. Melisa przytula się do chłopaka. „Dziadka nie ma. Od samego rana nie możemy się z nim skontaktować” – mówi. „Nie martw się. Wszystko będzie dobrze z wujkiem Rizą” – zapewnia Selim.

„Nie myślcie o najgorszym. Jestem pewna, że pan Riza wróci cały i zdrowy” – przekonuje Cennet. „Mam nadzieję” – mówi Orhan. – „Od rana nigdzie go nie ma. Wyszedł z domu powędkować i wciąż nie mamy żadnych wieści”. „Nie, ja widziałam pana Rizę” – oznajmia Cennet. – „Był u mnie w domu”. „U ciebie?! Co robił dziadek u was w domu?” – pyta Melisa. „Wujek Riza chciał nam pomóc odnaleźć mamę Cennet” – wyjaśnia Selim. – „Ja go poprosiłem i razem pojechaliśmy do Cennet”. „Był tylko przez chwilę. trochę porozmawialiśmy i poszedł” – dopowiada Cennet. „Dobrze, ale wciąż byliście ostatnimi, którzy go widzieli” – mówi Orhan.

Do pomieszczenia wchodzi komisarz. Pokazuje ostatnią lokalizację, z której logował się telefon Rizy. „To przecież… Adres naszego domku letniskowego” – mówi Mahir. „Synku, ale przecież powiedziałeś, że tam byliście” – zauważa Sema. „Tak, mamo. Byliśmy. Kiedy tam pojechaliśmy, nikogo nie było. Tylko szyba była rozbita. Poza tym wszystko na swoim miejscu, prawda Cengiz?”. „Tak, byliśmy” – potwierdza Arisoy. – „Nikogo tam nie było”.

Arzu dociera do domku letniego. Intensywnie poszukuje swojego guzika w samym domu, jednak w żadnym z pomieszczeń go nie znajduje. Następnie udaje się do lasu, gdzie wraz z Cengizem zakopali ciało. Kobieta pada na kolana. „Tato, przyszłam do ciebie” – mówi. – „To nie powinno było się stać… Nie chciałam, aby tak się stało. Nie powinieneś był słuchać tej dziewczyny. Nie było warto. Dlaczego chciałeś podążać za śladem prawdy, tato? Dlaczego? Wszystkiemu winna jest ta dziewczyna. Proszę, wybacz mi. Wybacz mi, tato…”.

Akcja przenosi się do samochodu Selima. Chłopak wraz z Melisą i Cennet jadą do domku leśnego. „A jeśli jest już za późno?” – przeraża się Melisa. – „A jeśli jemu coś się stało? Boże, proszę, żeby nic się z nim nie stało. Niech z dziadkiem nic się nie stanie…”. „Nic mu się nie stało, Melisa” – zapewnia Selim. – „Pojedziemy i sama zobaczysz. Wujek Riza cały i zdrowy będzie stał przed nami. Pewnie ma rozładowaną baterię i będzie się złościł na nas, że wszystkich postawiliśmy na nogi”. „Niech się złości, zgadzam się. Najważniejsze, żeby był cały i zdrowy. Selim, dobrze, że ciebie mam. Dobrze, że jesteś ze mną…”. Melisa dotyka dłoni Selima, którą chłopak trzyma na gałce zmiany biegów. Z tylnej kanapy wszystko widzi Cennet…

„Oczywiście, że jestem z tobą” – odpowiada Selim i zabiera swoją dłoń. – „Jesteśmy przyjaciółmi. Wujek Riza jest dla mnie jak dziadek. Chyba dojechaliśmy”. „Prawie dojechaliśmy. Jak skręcimy w prawo, będziemy na miejscu” – wskazuje Melisa. Tymczasem do domku leśnego dojeżdżają już policjanci… Akcja przenosi się na ścieżkę za domem. Arzu nadal klęczy na ziemi i w dłoniach przesypuje piach. „Byłeś dla mnie, jak ojciec” – mówi kobieta. – „Żebym mogła żyć, dałeś mi drugą szansę. Dałeś mi rodzinę. Nie chciałam, aby tak się stało, tato. Przysięgam, nie chciałam, aby tak się stało…”.

„Gdybyś tylko mnie wysłuchał” – kontynuuje kobieta. – „Lepiej byłoby, gdybyś sobie odpuścił. Skarcił mnie. Opuściłabym głowę i odeszła. Powiedziałabym sobie, że to mój ojciec. Nie pisnęłabym ani słówkiem. Lepiej byłoby, gdybyś mnie znienawidził, ale byś żył… Co ja teraz zrobię? Jak ja będę żyć z takim ciężarem, tato?”. Nagle Arzu słyszy dochodzące krzyki: „Dziadku! Riza!”. Przerażona kobieta szybko podnosi się z kolan i ucieka w głąb lasu. Wie, że gdyby ktoś z rodziny lub policji ją tu spotkał, byłoby po niej…

Sema wchodzi do domu letniego. „Riza, gdzie jesteś?!” – krzyczy. – „Wychodź… No już!”. Sema z bezradności rzuca swoją torebką. Cennet schyla się, by ją podnieść i wtedy dostrzega, że pod fotelem znajduje się karteczka z imieniem i nazwiskiem jej matki, którą dała Rizie, gdy ten przyjechał do domu Mukaddes. Podnosi ją. „Pan Riza był tutaj” – oświadcza dziewczyna. – „Ja napisałam to dla niego. To imię i nazwisko mojej mamy”.

„Jaka mama?! Nie wygaduj bzdur!” – wścieka się Melisa. – „Jeszcze i tobą mamy się przejmować?!”. „Stara się nam pomóc!” – odzywa się Selim. „A kto ją prosił o pomoc?! Co ona tu robi?! Dlaczego przyszła tutaj, jakby była członkiem rodziny?!”. „Meliso, naprawdę źle się zachowujesz…”. „Dość, wystarczy!” – krzyczy Sema. – „Rizy nigdzie nie ma, a wy tylko się kłócicie!”. „Siostra Sema ma rację. Weźcie się w garść” – mówi Cengiz i zabiera karteczkę z rąk dziewczyny.

W tym czasie Arzu ciągle biegnie przed siebie, nie patrząc na nic. Nagle potyka się, przewraca i turla po zboczu. W pewnym momencie uderza głową o karpę, która pozostała po ściętym drzewie. Traci przytomność! Akcja wraca do domku. Policjant wchodzi do środka. „Samochód pana Rizy znajduje się w porcie” – oznajmia. Wszyscy natychmiastowo pędzą na miejsce. W porcie komisarz zleca swoim ludziom sprawdzenie, czy w samochodzie istnieją inne odciski palców, niż Rizy. Po chwili w porcie zjawia się rodzina. „Gdzie Riza? Znalazł pan go?” – pyta Sema. „Dotąd nie otrzymałem żadnych wiadomości” – odpowiada komisarz. „Czy on wam nie powiedział, że wypłynie w morze?” – pyta Cennet. – „Może wypłynął stąd?”.

„Cennet ma rację” – potwierdza Orhan. – „Nie ma łodzi ojca. Musiał stąd wypłynąć”. „Dobrze, ale gdzie on jest?! Dlaczego jeszcze nie wrócił?” – pyta Sema. – „Mam nadzieję, że prąd go nie zabrał… Jest sam wiele godzin na morzu. To niebezpieczne…”. „Natychmiast powiadomcie służbę rybacką i ratowniczą. Niech zaczną szukać, nim będzie za późno” – zleca komisarz swoim podwładnym.

Następuje przeskok w akcji do nocy. „Ile godzin szukają już dziadka?” – pyta Melisa. „Trzy i pół” – odpowiada Orhan. „Czy oni nie powinni już go odnaleźć? Jak daleko może łódź odpłynąć?”. „Na pewno wkrótce wróci… Taki był w młodości” – mówi Sema. – „Raz wypłynął w morze i nie wracał godzinami… Pytałam go, nie zmęczysz się? On mi odpowiedział, ty mnie męczysz. Ja w morzu odpoczywam, słucham swoich myśli… Oczywiście bardzo go umęczyliśmy. W ostatnich dniach był bardzo zmęczony. Niech trochę odpocznie, pomyśli i wróci… On wróci. Wróci…”.

Zniecierpliwiony Orhan podchodzi do komisarza. „Ile minęło godzin?!” – pyta. – „Dlaczego nie ma żadnych wiadomości? Co oni robią godzinami?!”. „Panie Orhanie, może się pan trochę uspokoić?” – prosi policjant. – „Cała grupa rozproszyła się, żeby znaleźć waszego ojca. Grupa ratownicza jest na morzu. A żandarmi kontynuują poszukiwania w lesie. Robimy wszystko, co w naszej mocy”. Orhan chce odejść, ale Selim go zatrzymuje. „Niech szukają” – mówi. „Ja nie zamierzam tu czekać na mojego ojca!” – odpowiada Orhan. – „Ja także będę go szukać”. „Dobrze, czekaj. Pójdę z tobą. Razem będziemy szukać” – postanawia Selim. „Ja też pójdę” – dołącza się Cennet.

Cała trójka odchodzi. Mahir zwraca się do córki: „Dzwoniłaś do swojej matki?”. „Zupełnie zapomniałam o mamie. Zadzwonię teraz” – odpowiada Melisa, wyciąga komórkę i wybiera numer Arzu.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy