48: Selim siedzi w kuchni zamyślony. Jedzenie, które Melisa zrzuciła wraz z obrusem, ciągle leży na podłodze. W końcu dziewczyna wychodzi z pokoju. „Wiem, miałam nie wychodzić, ale martwię się o ciebie” – oznajmia i podchodzi do chłopaka. – „Dobrze, nie będziemy rozmawiać. Posiedzimy i pomilczymy. Zgadzam się na to. Selim, proszę nie gniewaj się na mnie. Wiem, powiedziałam, że nie mam dokąd pójść. Mogłam pójść do hotelu, ale nie chciałam być sama. Moja mama, tata, to wszystko… Wszystko wiruje w mojej głowie”.
„Bałam się, że zrobię sobie coś złego” – kontynuuje dziewczyna. – „Ale, żeby cię nie dręczyć, wolę odejść… Obiecuję, za parę dni przeprowadzę się do hotelu. Ale nie gniewaj się na mnie. Proszę, nie niszczmy naszej przyjaźni. Jeśli to zrobisz, nie zniosę tego. Dlatego, że ty dodajesz mi sił. Dobrze, że jesteś”. Melisa całuje chłopaka w policzek. „Niczego nie dotykaj. Ja jutro wszystko posprzątam” – oznajmia.
Cennet śnią się koszmary związane z więzieniem i odnalezieniem ojca. „Mam już tego dość!” – mówi dziewczyna po przebudzeniu. Podnosi się z łóżka i pakuje najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka. – „Jestem już zmęczona. Nie rozumiem, o co chodzi. Nie mam żadnej odpowiedzi… Nie zostawiliście mi wyboru”. Z samego rana Cennet po cichu opuszcza dom. Nagle słyszy za plecami znajomy głos. To Orhan. „Wyszłaś po cichu, więc nie chcesz, żeby ktoś się o tym dowiedział” – stwierdza mężczyzna. „Panie Orhanie, co pan robi tutaj o tej porze?” – pyta dziewczyna. „Co ty robisz o tej porze i to z plecakiem na plecach?”. „Muszę wyjechać na kilka dni”.
„Dobrze, powiedz, gdzie chcesz jechać, to cię tam zabiorę” – mówi Orhan. – „Tylko najpierw zawiadom domowników, bo nie chcę, żeby się martwili”. „Proszę, zaczekaj…”. „Cennet, co się dzieje? Uciekasz z domu?”. „Proszę, nie mówmy o tym. Okaż mi trochę zrozumienia” – prosi dziewczyna. – „To, co ostatnio przeżyłam, przytłoczyło mnie. Muszę wyjechać, żebym mogła dojść do siebie”. „Cennet, nie mogę cię zostawić w takim stanie”. „Proszę. Jeśli chcesz mi pomóc, to pozwól mi wyjechać”. „Wykluczone. Nie mogę na to pozwolić. Mówisz o wyjeździe, ale tak naprawdę uciekasz. Nie wygłupiaj się”.
„Chodźmy gdzieś. Posiedzimy i porozmawiamy, aż poczujesz się lepiej” – proponuje Orhan. – „Pozwolę ci wyjechać, ale pod jednym warunkiem. Gdziekolwiek pojedziesz, będziesz mnie informować. Gdzie jesteś, co z tobą, gdzie mieszkasz… O wszystkim będziesz mnie informować. W przeciwnym razie nie pozwolę ci wyjechać. Pozwól, że cię odprowadzę”. „Najpierw muszę załatwić kilka spraw” – oznajmia Cennet. – „Ale obiecuję. Gdziekolwiek będę, zadzwonię i będę cię informować”. „Okej. Będę czekał na telefon”.
Nilgun i Cengiz przychodzą do domu Selima. Zastają syna śpiącego na kanapie oraz straszny bałagan w domu. „Nilgun, naciskając na niego tylko pogorszymy sytuacje. Chodź, idziemy stąd” – przekonuje szeptem mężczyzna. „Nigdzie nie pójdę. Przyszłam odwiedzić syna” – odpowiada kobieta. – „Może się wystraszyłeś, że powiem o Arzu?”. W tym momencie Selim wybudza się. „Jak tu weszliście, co?!” – pyta wyraźnie niezadowolony.
Tymczasem w domu Soyerów. Arzu schodzi na śniadanie. „Dzień dobry, synowo” – mówi Sema. „Dzień dobry” – odpowiada Arzu i zajmuje miejsce naprzeciwko teściowej. „Mahir dzisiaj bardzo wcześnie wstał. Wyjechał zaraz po Orhanie…”. „Wiem o tym. Pojechał do firmy”. „Coś takiego. A może zdecydowałaś się przekazać swoje akcje mężowi, dlatego wyszedł tak wcześnie?”. „Chciałabyś, żebym tak powiedziała, prawda? Ale niestety, akcje są nadal u mnie… Poza tym, jak będę chciała, to w ciągu jednego dnia mogę przekazać akcje. Nabywcą jednak nie będzie Mahir, tylko moja córka”. W tym momencie w domu Soyerów zjawia się… Cennet!
Akcja wraca do domu Selima. „Ile razy mam wam jeszcze powtarzać?” – pyta chłopak. – „Nie chcę was tu widzieć, rozumiecie? Nie chcę was widzieć, wyjdźcie stąd. Ile razy jeszcze mam to powtórzyć?!”. „Synku…” – próbuje coś powiedzieć Nilgun. „Nie zbliżaj się i nie dotykaj mnie!”. „Posłuchaj, bardzo stęskniłam się za tobą. Popatrz, twojemu ojcu jest źle. Też się bardzo za tobą stęsknił…”. „Ale ten człowiek nie jest moim ojcem. A ty nie jesteś moją matką…”.
„Synku, wychowaliśmy cię. Dbaliśmy o ciebie” – oznajmia Cengiz. „Bardzo dobrze mnie wychowaliście. Brawo dla was” – mówi z sarkazmem Selim. – „Przyszłości i tak już mnie mam! Ale fakt, bardzo dobrze mnie wychowaliście…”. Z pokoju wychodzi Melisa. „Selim, co się tu dzieje?” – pyta. „Ty… Natychmiast wynoś się z tego domu!” – wybucha Nilgun. „Doprawdy? Mam panią pytać o pozwolenie? Przepraszam, ale kim ty jesteś?”. „Jestem jego matką! A teraz wynoś się stąd! Osiągnęłaś swój cel, prawda?” – pyta Nilgun i kieruje swój wzrok na Selima. – „Ona o tobie nie myśli. Słuchaj, ona powiedziała ci to wszystko tylko dlatego, bo chciała być z tobą!”.
Selim podchodzi do kobiety, którą przez lata uważał za swoją matkę. „Gdyby Melisa nie powiedziała mi prawdy… Nadal żyłbym w świecie kłamstwa! Nadal wiódłbym życie, które nie należy do mnie!” – oznajmia chłopak. „Melisa zrobiła to, na co nam nigdy nie starczyło odwagi” – przyznaje Cengiz. – „Ale nie możemy już tego zmienić”. „Dobrze, że w końcu to zrozumieliście”. „Synku, ty też nas zrozum. Nie obwiniamy nikogo. Tak, twoja matka jest wzburzona. Ale tylko dlatego, że cię straciła. Jesteś na nas zły. Nie chcesz nas widzieć. My za tobą… Tęsknimy za swoim synem”.
„Dobrze, zobaczyliście mnie, teraz możecie wyjść” – Selim otwiera drzwi. – „Idźcie już! Wychodźcie!”. „Idziemy, Nilgun” – postanawia Cengiz. „Nie, nie mogę tego tak zostawić!” – oznajmia kobieta. – „Tutaj wszędzie jest rozbite szkoło. Selim może stanąć na nie. Pozwól mi chociaż je pozbierać…”. „Nie ma takiej potrzeby. Sama to posprzątam” – oświadcza Melisa. Nilgun i Cengiz opuszczają dom.
Akcja wraca do rezydencji Soyerów. „Jakim prawem przychodzisz do mojego domu?!” – oburza się Arzu. „Chyba się zapomniałaś. To ja jestem panią tego domu” – przypomina Sema. Następnie zwraca się do Cennet: „Wejdź, nie krępuj się. Tak na marginesie, bardzo się cieszę, że wyszłaś na wolność. Nigdy nie wierzyłam w twoją winę. Nie stój tak. Wejdź i usiądź, moja miła”. „Dziękuję, ale nie będę się zatrzymywać” – oświadcza dziewczyna. – „Przyszłam, aby ostatni raz porozmawiać z panią Arzu”. „Dobrze, mów, co chciałaś powiedzieć” – zgadza się Arzu.
„Najpierw spójrz mi w oczy” – prosi Cennet. Następnie pyta: „Dlaczego? Co takiego zrobiłam, że na to zasłużyłam? Przyszłam, żeby się tego dowiedzieć. Dużo o tym myślałam, ale nie znajduje żadnego powodu. Nikt w moim życiu… Nikt nie zadał mi tyle bólu, co ty! Dlaczego tak bardzo mnie nienawidzisz? Przyszłam tutaj, aby usłyszeć odpowiedź na to pytanie”. „Jaki masz problem z tą dziewczyną?” – pyta Sema. „Nie mam żadnego problemu” – zapewnia Arzu. – „Pan Murat przyznał się do winy, a ciebie wypuszczono. Nie możesz mnie za to potępiać, rozumiesz to? A teraz wynoś się z mojego domu!”.
„Masz rację, nie mogę cię potępiać” – przyznaje Cennet. – „Dlatego, że jesteś wielką, wytworną panią i cokolwiek bym nie powiedziała, nie jestem nawet godna stać przy tobie… Zawsze mówiłaś, że zrobisz wszystko dla swojego dziecka, dla swojej córki… Było warto? Rozerwałaś mnie na kawałki… Czy chociaż uszczęśliwiłaś tym swoją małą córeczkę? Przynajmniej nie na darmo cierpiałam? Było warto, pani Arzu? Cierpienie i okrucieństwo, które mnie spotkały… Czy zrobiły z ciebie dobrą matkę? Pozwoliły poczuć ci się lepszą matką?”.
„Nie ja ukrywałam prawdę przed Selimem” – oznajmia Arzu. – „I to ty podpisywałaś dokumenty. Nie ja! Kto składa swój podpis, nie zastanawiając się, pod czym?! Sama jesteś sobie winna! Nie możesz winić nikogo innego, oprócz siebie samej!”. W tym momencie w domu Soyerów pojawia się… Kaya! Widząc jednak Cennet, postanawia się wycofać do samochodu, zanim ktokolwiek go zobaczy. Nie chce bowiem, wzbudzić u córki podejrzeń, jaki może mieć związek z Soyerami i dlaczego tu przyszedł.
„Więcej mnie nie skrzywdzisz!” – oświadcza Cennet, wbijając w Arzu zimne spojrzenie. – „Ponieważ nigdy więcej mnie nie zobaczysz!”. Dziewczyna następnie zwraca się do Semy: „Proszę o wybaczenie. Przeze mnie z samego rana popsułam pani apetyt”. „Nie, kochana. Nawet za mało powiedziałaś. Oczywiście, jeżeli do kogoś to dotrze…”. Cennet opuszcza dom. Arzu ucieka do swojego pokoju, a Sema idzie za nią. „I co? Zdenerwowałaś się?” – pyta. – „Skąd w tobie taka zawiść? Poruszyłaś niebo i ziemię, kiedy twoja córka odeszła z domu. Ale to, co wtedy przeżyłaś, to nic. To, do czego doprowadziłaś tę sierotę, ze zdwojoną siłą doświadczysz na swojej córce!”.
„Wynoś się z mojego pokoju!” – wrzeszczy Arzu. – „Wynocha! Wyjdź stąd!”. „Dziewczynie tam na dole było bardzo źle. Nie byłoby jej łatwo tego mówić, ale ci powiedziała” – oświadcza Sema. – „Że nigdy więcej jej nie zobaczysz…”. Akcja przenosi się do firmy. Orhan wchodzi do gabinetu Arzu. Zastaje tam swojego brata. „Gratuluję, poradziłeś sobie” – mówi. – „Skoro siedzisz za biurkiem, to znaczy, że wszystko dobrze. Arzu powinna to podpisać”. Orhan rzuca jakieś dokumenty na biurko. „Jak przyjdzie, to podpisze” – odpowiada Mahir. „Ojciec na próżno starał się ciebie rozdzielić z Ozlem. Jak tylko dał akcje Arzu, niespodziewanie wszystko się zmieniło. Jak pięknie, znowu staliście się rodziną…”.
Mahir aż wstaje z krzesła. „Uważaj na to, co mówisz!” – ostrzega. – „Jestem twoim bratem!”. „Nie trzeba się złościć, braciszku. To tylko taka moja braterska rada. Jeśli myślisz, że Arzu zostawi tobie swoje akcje, to grubo się mylisz” – oznajmia Orhan. Mahir chwyta go za marynarkę i przyciska do ściany. „Ze mną możesz robić, co chcesz!” – oświadcza. – „Krzycz i złość się, ale od mojej rodziny i ich życia trzymaj się z daleka! Tym razem ostrzegam cię, nie wybaczę ci! Jestem twoim bratem. Nigdy o tym nie zapominaj!”.
Kaya wraca do posiadłości Soyerów po tym, jak jego córka ją opuściła. „Przepraszam, że panią niepokoję, ale…” – mówi do Semy. – „Chodzi o mój tespih. Kiedy byłem tu poprzednim razem, miałem go w ręce. Pomyśli sobie pani, że przychodzę po jakieś koraliki, ale to był prezent od ojca. Jest dla mnie bardzo cenny”. „Leyla, moja droga, widziałaś gdzieś tespih?” – pyta Sema służącą. „Nie widziałam, pani Semo. Gdyby tutaj był, znalazłabym go w czasie sprzątania”. „Jaka szkoda, o Boże” – wzdycha Kaya. – „Zgubiłem go, przepadł…”. „Proszę się nie denerwować. Leyla, sprawdź, czy na pewno gdzieś go tu nie ma, ale wcześniej zrób nam kawę” – prosi pani Soyer.
W tym momencie Arzu wychodzi ze swojego pokoju. Przerażona odkrywa, że w domu jest Kaya! „Zawracam pani głowę” – mówi mężczyzna, kiedy wraz z Semą siedzą już w salonie. – „Synowie w domu? Poznalibyśmy się, skoro już przyszedłem”. „Nie ma ich, są w biurze. Pracują” – odpowiada Sema. – „Jestem tylko ja i synowa”. „Czyli żona pana Mahira, tak? Pan Riza mi o niej opowiadał. Pani Arzu, jeśli dobrze pamiętam?”. Arzu tymczasem wraca do swojego pokoju. Kompletnie rozbita, osuwa się na ścianę. „Nie… On przyszedł do domu…” – mówi, trzymając się za głowę. – „Są na dole, oni są na dole… A jeśli on tu przyjdzie? A jeśli wejdzie na górę? Co ja zrobię? O Boże, co ja mam zrobić…?”.
Arzu sięga do swojej torebki, wyciąga broń i przekręca klucz w drzwiach. Tymczasem do domu Selima ktoś puka. Melisa idzie otworzyć i po drugiej stronie widzi… Cennet! Wbija w nią mordercze spojrzenie. „Co ty tu robisz?!” – pyta. „Przyszłam ostatni raz porozmawiać z Alim” – oznajmia Cennet. „Przyszłaś na próżno. Nie ma go w domu”. „Dobrze. W takim razie poczekam na niego, aż wróci”. „Czego ty jeszcze chcesz? Sprawy między tobą a Selimem zakończyły się! Nie rozumiesz tego?!”. „Przyszłam, żeby się z nim pożegnać. Nie martw się. Odtąd na zawsze odejdę z waszego życia”.
„To znaczy, że przyszłaś się pożegnać? Nie dam się nabrać na twoje sztuczki!” – grzmi Melisa i zaczyna przedrzeźniać swoją rywalkę: „Ali, Ali, proszę cię, nie zostawiaj mnie… Ostatni raz daj mi szansę, Ali…”. „Ty nie jesteś w nim zakochana!” – stwierdza Cennet. „To ty tak myślisz. Jestem zakochana w Selimie! I to od czasu, gdy tylko go poznałam! Rozumiesz? Kiedy ja byłam zakochana w Selimie, ty nawet nie wiedziałaś o jego istnieniu!”. „On ma na imię Ali. I gdybyś naprawdę go kochała, byłabyś szczęśliwa w czasie, kiedy on kocha inną. Ale ty, chcąc tylko przywiązać go do siebie, zamknęłaś oczy na jego cierpienie. A dlaczego? Dla ramienia do pocieszenia? Nie możesz zrozumieć, jak to boli, gdy dowiadujesz się, że twoje życie zbudowano na wielkim kłamstwie”.
„Twój postępek nie jest związany z miłością. Ty tylko myślisz o sobie!” – kontynuuje Cennet. „Czyżby? To dlatego stałam na skraju przepaści?” – pyta Melisa. „Zrobiłaś to, bo my byliśmy w samochodzie. Gdybyśmy umarli, to umarlibyśmy razem”. „Nie! Ja byłam o dziesięć kroków bliższa śmierci. A wiesz dlaczego? Dlatego, że kocham Selima na tyle, żeby nie ciągnąć go za sobą na stracenie… A teraz pomyśl, która z nas kocha bardziej? Która z nas jest bardziej zakochana? A która z nas myśli tylko o sobie…?”.
Akcja wraca do rezydencji Soyerów. „Wypiłem kawę, pójdę już” – mówi Kaya. „Ale nie znaleźliśmy pana tespiha” – mówi Sema. „Cóż, widocznie tak miało być. Nic nie poradzimy”. „Riza mi zawsze powtarzał: Martw się o to, co zgubiłaś i nie zgub tego, co masz w rękach. „Amen. Był wielkim człowiekiem”. „Pan dobrze znał mojego męża?”. „Zrobił dla mnie coś dobrego. Nawet, jak dwa światy się zjednoczą, nie dam rady mu się zrewanżować”. „To coś związanego z pracą?”. „Nie. Mogę tylko powiedzieć, że przywrócił mnie do życia. Kiedyś to opowiem… No nic, proszę sobie nie przeszkadzać. Przy okazji, mam sklep z antykami” – Kaya przekazuje Semie swoją wizytówkę. – „Może mnie tam pani zastać”.
„Naprawdę? Bardzo się ciesze” – mówi Sema. – „Od dłuższego czasu nie wychodziłam na zakupy. Ostatni raz byłam z panem Rizą”. „W takim razie czekam na panią w najbliższym czasie” – oznajmia mężczyzna, całuje Semę w rękę i opuszcza dom. W tym czasie Arzu wygląda przez okno na oddalającego się Kayę. Nagle mężczyzna odwraca się i dostrzega Arzu!
Akcja przeskakuje do późnego wieczora. Arzu postanawia skontaktować się z Kayą. Bierze wizytówkę, którą przekazała jej Melisa i dzwoni do mężczyzny. „Cavidan, moja sułtanko?” – odbiera Kaya. – „O mało cię dzisiaj nie zobaczyłem, ale od razu uciekłaś. Czy człowiek nie powinien przyjść i się przywitać po tylu latach? Trochę pobyć razem?”. „Czego ty ode mnie chcesz? Co znowu chcesz osiągnąć?” – pyta kobieta. „Przecież zrobiłaś ze mnie garbatego, który przyszedł odebrać dług. Stęskniłem się za tobą. Nawet bardzo się stęskniłem, Cavidan”. „Nie ma żadnej Cavidan! Słyszysz mnie? Cavidan nie ma… Ona umarła!”.
Kaya wybucha gromkim śmiechem. „Ach, Cavidan” – wzdycha. – „Zatrzyj z siebie kurz, bo wykopię cię nawet spod ziemi. Człowiek zmieniając imię, wcale nie umiera. Zrozumiałaś?”. „Gdzie jesteś?” – pyta Arzu. – „Powiedz, gdzie jesteś, a przyjadę”. „Oczywiście, że przyjedziesz. Ale najpierw mam coś ważniejszego do załatwienia. Coś ważniejszego nawet od ciebie. Zadzwonię do ciebie za kilka godzin. Zaciśnij zęby, spotkamy się. A na razie, całuję z tęsknotą…”.
Tymczasem Selim przyjeżdża do domu. Przed bramą, pomimo późnej pory, wciąż czeka Cennet. „Melisa powiedziała, że nie ma cię w domu, dlatego tutaj siedziałam. Postanowiłam na ciebie poczekać” – wyjaśnia dziewczyna. „Cennet, posłuchaj. My, to znaczy Melisa i ja…” – próbuje tłumaczyć się chłopak, ale jego rozmówczyni mu przerywa: „Proszę, nic nie mów. Nie dlatego tu przyszłam…”. Cennet oddaje pierścionek Selimowi. „Trzymaj go. Niech u mnie nie zostanie” – mówi. – „Dasz go tej, która na niego zasłużyła. Mnie przez jakiś czas tutaj nie będzie. Ale ty, proszę, dbaj o siebie. Dobrze?”.
„Co to znaczy? Dokąd jedziesz?” – pyta chłopak. „Nie wiem. Po prostu jestem już bardzo zmęczona” – odpowiada Cennet. – „Nie mogę oddychać”. „Dobrze, ale chociaż powiedz, dokąd jedziesz?”. Dziewczyna przytula się do Selima. „Ali… Tyle lat chciałam to zrobić. Dziękuję…” – mówi. Następnie szybkim krokiem odchodzi. Chłopak jakby jeszcze chciał coś jej powiedzieć. Próbuje ją dogonić, ale nigdzie jej już nie widzi… Czy Cennet naprawdę zostawi wszystko i wyjedzie?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.