51: Cengiz pokazuje Selimowi grób jego biologicznych rodziców. „Teraz te groby… Mojej mamy… Mojego taty… To ich groby? Naprawdę?” – pyta chłopak. „Tak” – potwierdza Cengiz. Jego syn upada na kolana i zaczyna silnie płakać. „Mamo… Tato… Przyszedłem. Wasz syn Ali przyszedł…” – mówi Selim. – „Wybaczcie mi, że nie odwiedzałem was przez tyle lat. Ale nie wiedziałem. Gdybym wiedział, czy nie przyszedłbym, mamusiu? Czy nie posadziłbym kwiatów? Czy zostawiłbym was tak bez opieki? Nie zostawiłbym. Czy zostawiłbym was w ten sposób, bez oczyszczenia? Tato, gdybym wiedział, przychodziłbym każdego dnia i czyścił wasz grób”.
Selim zaczyna rękoma czyścić grób rodziców. „Będzie tak, jak zechcesz. Obiecuję ci” – zapewnia Cengiz. – „Najpierw zmienimy płytę. Potem posadzimy kwiaty. Twoi rodzice nie zostaną bez opieki. Kiedy będziesz chciał, będziesz ich odwiedzał”. Mężczyzna obejmuje Selima. „Synu, obiecuję ci. Wszystko zrobimy razem” – oznajmia. „Dziękuję” – odpowiada chłopak.
Akcja przenosi się do rezydencji Soyerów. Arzu, Mahir i Orhan schodzą na dół po burzliwej rozmowie z Melisą. „Jak się ma Melisa?” – pyta Sema. „Śpi” – odpowiada Mahir. „To dobrze, usiądźmy wszyscy. Śmierć Rizy nami wszystkimi wstrząsnęła dogłębnie. Wszyscy straciliśmy równowagę”. „Ciekawa jestem dlaczego?” – pyta Arzu. „Oczywiście w tym jest też moja wina” – przyznaje pani Soyer. – „Ale wszystko, co zrobiłam, jakie decyzje podejmowałam, zrobiłam dla dobra rodziny. Prawidłowo czy nie, wszystko się okaże. Ale teraz najważniejsze jest to, abyśmy byli silni razem. Co zaś dotyczy Melisy, żadne z tych dzieci nie popełniło głupoty”.
„A nawet gdyby zrobili, powinniśmy wstawiać się za nimi” – kontynuuje Sema. „Czy pan Selim nie odpowiada za to, co zrobił?” – pyta Orhan. – „Gdzie on jest? Tyle czasu minęło, a Selima ani widu, ani słychu. Nie obchodzi go, jak dziewczyna się czuje”. „Jeżeli między nimi jest problem, to sami go rozwiążą” – uważa Arzu. – „Jeżeli nie mogą go rozwiązać, przestaną się widywać. To wszystko. Wszyscy zdecydowanie za bardzo przesadzacie. Nie rozumiem tej głupiej sytuacji”. „A ja nie rozumiem twojego spokoju” – oznajmia Orhan. – „Widziałaś w jakim stanie jest twoja córka? A gdy on się odwróci, jakby nic się nie wydarzyło? Kto będzie pocieszał Melisę?”.
„Ja tu jestem. Jej ojciec jest” – oświadcza Arzu. „Dobrze, a gdzie byliście, kiedy ona targnęła się na swoje życie?” – pyta Sema. – „A jeżeli znowu to zrobi? Nie widziałaś jej stanu tam, na górze? Dziewczyna jest w szoku. Nie widzę dobrego zakończenia tej sprawy…”. W tym momencie w salonie pojawia się Melisa. „Córeczko” – mówi Arzu i bierze dziewczynę za rękę. – „Nie zasnęłaś, księżniczko?”. Mahir wstaje z kanapy. „A ty dokąd?” – pyta jego matka. „Zobaczę, co to za problem. Nikt nie może obrażać mojej córki” – odpowiada mężczyzna.
„Ja też idę” – postanawia Orhan. – „Pójdziemy i porozmawiamy z nim”. „Siadać. Nigdzie nie pójdziecie” – oznajmia Sema. – „Wczoraj widzieliśmy, jak zakończyła się ta wasza męska rozmowa… Od teraz nikt nie będzie się wtrącać. Ja wiem najlepiej, co należy zrobić”. Akcja przenosi się do domu Kayi. Cennet siedzi z ojcem przy suto zastawionym stole. „Myślałam, że przyszłam tylko napić się kawy…” – mówi dziewczyna. „Przecież tu jest kawa” – mówi mężczyzna. „Kiedy widziałeś ostatni raz mamę?”. „Dwadzieścia trzy lata temu…”. „A wiesz, gdzie ona teraz jest?”. „Przyszliśmy tu rozmawiać o mamie?”. „Przyszliśmy porozmawiać. Otwarcie, bez kłamstw. Dlatego zapytałam. Wiesz, gdzie jest teraz mama”.
„Wiem” – potwierdza Kaya. „To chodźmy! Pojedźmy tam!” – podekscytowana Cennet aż wstaje na równe nogi. – „Co jeszcze tu robimy?!”. „Nic podobnego. No już, usiądź, córko”. „Co to znaczy, że nic podobnego? Ty nie chcesz jej zapytać?”. „Chcę, ale teraz nie jest czas na to. Usiądź, proszę”. Cennet siada z powrotem na krześle. „Jeśli nie teraz, to kiedy?” – pyta. – „Ona cię porzuciła. Porzuciła też mnie. Jakby jeszcze tego było mało, wysłała inną kobietę w swoim zastępstwie…”. „Inną kobietę?” – pyta zdziwiony Kaya. – „Powiedz mi, co było istotą tej sprawy?”.
Akcja przenosi się do kuchni domu Soyerów, gdzie Melisa zajada się ciastem. Do pomieszczenia wchodzi Arzu i staje naprzeciwko córki. „Powiedz mi prawdę. Natychmiast” – żąda. „O czym?” – pyta dziewczyna. „O tym, co wydarzyło się z Selimem?”. „Mamo, o czym ty mówisz?”. „Czy to było tak, jak z twoim fałszywym samobójstwem?”. „Och, za dużo mówisz nonsensów…” – oburza się dziewczyna i chce odejść. Matka jednak zatrzymuje ją. „Melisa, posłuchaj mnie. Spójrz mi w twarz”. „Mamo, czy coś takiego mogłoby być kłamstwem? Jak możesz mnie pytać o coś takiego?”.
„Selim kocha Cennet” – stwierdza Arzu. – „Dlaczego miałby spać z tobą?”. Oburzona Melisa strąca filiżankę z kawą na podłogę. „Ale się przespał!” – wrzeszczy. – „Przespał się!”. „Doprawdy? Melisa, obiecałaś mi coś. Powiedziałaś, że mogę ci zaufać. Powiedziałaś, że nie popełnisz błędu. Mnie też od teraz zaczęłaś okłamywać, córko?”. „Przysięgam, jeśli zaczniesz na mnie najeżdżać, ani sekundy dłużej nie zostanę w tym domu! Nie masz tyle szczęścia, co babcia. Nie zapominaj o tym”. „Co to znaczy?”. „To znaczy, że masz tylko mnie! Nie masz drugiego dziecka! Nie chcesz mnie więc stracić, bo nie masz innego dziecka, które by mnie zastąpiło…”. Dziewczyna opuszcza kuchnię. Nawet nie wie, jak bardzo właśnie się pomyliła…
Akcja wraca do domu Kayi. „Potem stwierdziłam, że nie mogę sama znaleźć mamy” – opowiada Cennet. – „Poprosiłam więc o pomoc pana Rizę, który już nie żyje. On był właścicielem firmy, w której pracowałam. Obiecał mi pomóc znaleźć mamę, ale niestety nie zdążył…”. „Jestem zdziwiony, że pan Riza szukał twojej mamy. Taki wielki człowiek…” – oznajmia Kaya. „Nie rozumiem. Dlaczego tak mówisz?”. „Mnie też pan Riza znał. To znaczy przez twoją babcię…”. „Jak to?”. „Córko, nie powiedziałem ci wszystkich szczegółów. Zmarły Riza postanowił ponownie nas połączyć. A kiedy Mukaddes zadzwoniła do mnie, od razu przyszedłem i zapukałem do drzwi”. „Tato, dlaczego wciąż jesteś uparty? Zaprowadzisz mnie do mamy. Chcę się z nią rozliczyć. Nie wiesz nawet, jak bardzo tego potrzebuje…”.
„Rozumiem, córko, ale nie czas na to” – przekonuje Kaya. – „Nie można tak od razu. Nie naciskaj na mnie. Nie zaganiaj w kąt. Obiecuję, postawię twoją mamę przed tobą. Nie zmuszaj mnie kłamać, dobrze? Jeśli ja coś mówię, to znaczy, że mam do tego powód. Ale obiecuję, że cię tam wezmę”. Akcja przenosi się do domu Arisoyów. Ozlem sama je śniadanie, a Nilgun siedzi zamyślona na fotelu. Wkrótce do domu wraca Cengiz. Jest w dobrym nastroju. „Dzień dobry” – mówi jego siostra. – „Widzę, że jest ci wesoło”. „Dodajcie jeszcze jedno nakrycie. Mamy gościa” – oznajmia mężczyzna. – „Chociaż to niezupełnie gość…”.
Po chwili zza pleców ojca wyłania się… Selim. „Mogę cię objąć?” – pyta zachwycona Nilgun. Selim potwierdza skinieniem głowy. Akcja wraca do domu Kayi. „To, co się stało, już przeszło” – mówi mężczyzna. – „Wyrzuć to z pamięci. Spójrz, spotkaliśmy się. Czy może być coś lepszego? Poznasz w końcu swoją mamę, a tych, co wysłali cię do więzienia, rzucę do twych stóp. Dobrze?”. „Powodem, dla którego poszłam do więzienia jest pani Arzu” – oznajmia dziewczyna. – „Nie mogę tego udowodnić, ale to wiem. Gdyby ten dyrektor nie przyznał się do wszystkiego, możliwe, że zostałabym w więzieniu do końca życia. Pomimo tego, że nie jestem winna…”.
„Dopóki masz mnie, nie jest to możliwe” – zapewnia Kaya. – „Tylko coś nie daje mi spokoju. Dlaczego pani Arzu ci nie ufa? Dlaczego źle odnosi się do ciebie?”. „Z powodu swojej córki Melisy” – odpowiada Cennet. – „Dlatego, że pani Arzu zrobi wszystko dla swojej córki…”. Nagle telefon dziewczyny zaczyna dzwonić. To Orhan. „Odbierz, śmiało” – mówi Kaya. Dziewczyna odchodzi do innego pomieszczenia odebrać. „Z powodu swojej drugiej córki, skrzywdziłaś naszą córkę, Cavidan” – mówi do siebie mężczyzna.
„Halo, panie Orhanie?” – odbiera Cennet. „Wstydź się, Cennet. Obiecałaś zadzwonić, jak dojedziesz” – przypomina mężczyzna. – Powiedziałabyś chociaż, że jesteś jeszcze w drodze”. „Nie wyjechałam. Jestem wciąż tutaj”. „Co ty mówisz? To świetna wiadomość! Powiedz, gdzie jesteś? Przyjadę po ciebie. Tamtego dnia nie mogliśmy normalnie porozmawiać, sama wiesz”. „Ale teraz jestem zajęta…”. „Dobrze, nie ma problemu. Ja także muszę załatwić pewne sprawy w firmie. Ale nie planuj nic na wieczór, dobrze? Wypijemy razem kawę”. „No nie wiem…”. „Martwiłem się o ciebie. Chcę zobaczyć, że z tobą wszystko w porządku. Po tym, co się stało, czuję się trochę odpowiedzialny. Spotkajmy się, proszę. Nie odmawiaj mi”.
„Okej, dobrze” – zgadza się Cennet. „Świetnie. W takim razie zabiorę cię wieczorem o siódmej” – postanawia Orhan. – „Do zobaczenia”. Akcja wraca do domu Arisoyów. Selim patrzy na wiszące na ścianie dwa zdjęcia: biologicznego syna Cengiza i Nilgun oraz swoje z dzieciństwa. „Jeżeli chcesz, to zabiorę to” – mówi Nilgun. „Nie trzeba” – oznajmia Selim. – „Ładnie razem wyglądamy”. „W takim razie chodźmy. Chodź, Selim… To znaczy Ali… Chciałam powiedzieć Ali”.
Selim siada na kanapie. „Jestem jeszcze bardzo zły na was. Z drugiej strony staram się was zrozumieć” – mówi. – „Zadaje sobie pytanie, co bym zrobił na waszym miejscu. Dzisiaj przy grobie rodziców coś zrozumiałem. Nie przypominam sobie ani chwili o nich. Wszystko, co pamiętam z dzieciństwa to tylko wy…”. „Synu, kochamy cię dlatego, że jesteś” – zapewnia Cengiz. „Ale nie jestem Selimem. Nie jestem waszym synem…”. „Tak, to prawda” – przyznaje Nilgun. – „Kiedy nazywałam cię Selimem, myślałam, że postawiłam cię na miejscu zmarłego syna. Ale byłeś naszym drugim synem”. „Jeśli nie będzie to dla was problem, to niech imię waszego zmarłego syna żyje razem ze mną”.
Nilgun z wzruszeniem przytula chłopaka. W tym momencie do domu Arisoyów wchodzi… Sema! „Przyszłam bez uprzedzenia, ale musimy porozmawiać” – oznajmia. Akcja przenosi się do domu Mukaddes. Jest w nim Arzu. „Ty go znalazłaś! Ty znalazłaś tego człowieka!” – krzyczy. „Cóż, skoro tak nieoczekiwanie przyszłaś, to znaczy, że twój strach zniknął z powodu Cennet, a pojawił się z powodu pana Kayi” – stwierdza Mukaddes. „Co ty zrobiłaś?! Jak go znalazłaś?!”. „To ty zmusiłaś mnie do tego. Ale dobrze się stało. Teraz za Cennet stoi jej prawdziwy ojciec. Nie wiem, jak długo jeszcze będziesz to ukrywać, ale cała prawda już wkrótce wyjdzie na wierzch. Niewiele zostało, Cavidan, bardzo niewiele…”.
„Dosyć! Co z tobą będzie? Sądzisz, że Cennet spojrzy ci w twarz, kiedy się dowie, że wiedziałaś, kim jest jej matka i przemilczałaś to?” – pyta Arzu. „Niech nie spojrzy” – odpowiada Mukaddes. – „Niech nawet powie, że nie chce mnie żywej ani martwej widzieć. Ale jestem spokojna. Cennet ma teraz ojca, któremu mogę ją powierzyć”. „Ty nie rozumiesz! Nie rozumiesz… On nie może być niczyim ojcem!”. „A z ciebie jest matka, tak? Teraz ten człowiek ci się nie podoba?”. „Ty sobie nawet nie wyobrażasz, co narobiłaś! Dlaczego mnie nie zapytałaś? Jak mogłaś go szukać na własną rękę?!”. „Ty nic oprócz kłopotów tej dziewczynie nie przyniosłaś! Nawet do więzienia wsadziłaś swoją córkę! O co miałam zapytać taką osobę, jak ty?”.
„Nic nie wiesz o tym człowieku!” – grzmi Arzu. „Przestań już! Nie możesz przychodzić tu, kiedy przyjdzie ci coś do głowy” – oświadcza stanowczo babcia Cennet. – „Wyjdź z mojego domu! Głucha jesteś? Wynoś się!”. „Ty nie wiesz… Słuchaj, nie wiesz o niczym… Proszę, błagam cię…”. „Ach, chodź! No już!” – Mukaddes chwyta Arzu za ramię i siłą zaciąga ją do wyjścia. „To zły człowiek! Nie zdajesz sobie sprawy, co robisz…” – mówi Arzu, gdy jest już na zewnątrz. „Wynoś się stąd! Natychmiast!” – powtarza Mukaddes. Nagle zjawia się Suna. Wbija w Arzu groźne spojrzenie. „Na co jeszcze czekasz?! Idź, no już!” – rozkazuje. „Pożałujesz tego. Bardzo pożałujesz…” – mówi Arzu do Mukaddes i wreszcie odchodzi.
Gdy Arzu jest już w samochodzie, wręcza swojemu kierowcy wizytówkę Kayi. „Natychmiast znajdziesz mi jego dom i wszystko o tym człowieku” – rozkazuje. Akcja wraca do domu Arisoyów. „Właściwie to nie ja, ale wy powinniście przyjść” – oznajmia Sema. – „Chociaż gdybyście przyszli z synem, to znowu wybuchłaby draka… Selim, z Melisą absolutnie nie jest dobrze. Jesteście dorosłymi ludźmi. Wiecie, co jest dobre, a co złe. Ale sprawa także nas dotyczy. Melisa jest w złym stanie, jest roztrzęsiona. Chcę poznać twoje zamiary”. „W jakim sensie zamiary?” – pyta żona Cengiza.
„Nilgun, zapytałam otwarcie. Pozwól, niech Selim sam odpowie” – prosi Sema. „Ciociu Semo, jest mi naprawdę przykro, że wszystko wzięło taki obrót” – oznajmia Selim. „Nie ma czego żałować, synu. Każdy bierze odpowiedzialność za siebie. Rodziny będą was wspierać”. „To nie w tym problem. Tylko, że ja… Niczego nie pamiętam”. „Co to znaczy?” – pyta zdziwiona Sema. „Nic nie pamiętam, co wydarzyło się tamtego dnia. Wiem tylko to, co mówi Melisa. Według ciebie to normalne?”. „Co ty mówisz, synu? Powiedz mi otwarcie”.
„Nie ma o czym mówić. Mój syn nie zrobił niczego, czego nie chciał” – zabiera głos Nilgun. – „To wszystko wymyśliła Melisa. Najpierw powiedziała wszystko Selimowi, zabrała go od nas, a potem w dogodnym momencie rzuciła mu się w objęcia…”. „O czym ty mówisz?” – nadal nie rozumie Sema. „O tym, że Selim niczego nie pamięta z tamtej nocy. Teraz już wiesz?”. Oburzona Sema opuszcza dom Arisoyów. Tymczasem w domu Soyerów. Orhan jest w pokoju Melisy. „Jak myślisz, co babcia właśnie załatwia?” – pyta dziewczyna. „Myślę, że rozmawiają o miejscu ślubu” – odpowiada mężczyzna. „Na początku byłam zdenerwowana na ciebie, ale teraz mogłabym cię wyściskać”.
„Nie spiesz się. Odłóżmy to na dzień ślubu” – oznajmia Orhan. W tym momencie dziewczyna otrzymuje sms-a od Selima: „Melisa, dobrze się czujesz?”. „W końcu i Selim włączył się do gry” – mówi zadowolona córka Arzu. – „Ale nie odpowiem mu od razu. Niech się trochę pomartwi o mnie…”.
Gdy Orhan opuszcza pokój bratanicy, do pomieszczenie wchodzi Mahir. Siada na łóżku, obok córki. „Całą noc zadawałem sobie jedno i to samo pytanie” – mówi. – „Jak moja córka może popełnić taki błąd? Jak może rzucić się na coś takiego? Potem spojrzałem sam sobie w oczy. Odpowiedź stała przede mną. Ja byłem tą odpowiedzią, Melisa. Nie mogłem być dla ciebie dobrym przykładem. Jak bardzo jestem winny przed tobą… Powinienem dać sobie po twarzy, Melisa. Dlatego, że to ja zasłużyłem na ten policzek. Najpierw trzeba być samemu w porządku, by oceniać innych. Zrozumiałem to, córko. Zrozumiałem…”.
„Odtąd wszystko będzie inaczej, obiecuję” – zapewnia Mahir. – „Co by się nie zdarzyło z Selimem, będę po twojej stronie, córko. Nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić”. Melisa przytula się do ojca. Tymczasem Sema wraca do domu. Ze złością rzuca swoją torebkę na stół. „Co się stało?” – pyta Orhan. „Żałuję, że tam poszłam!” – mówi kobieta. – „Co to za ludzie…? Oni są jak niewiniątka. Selim powiedział, że niczego nie pamięta. Całą winę zrzucają na Melisę!”. „Co to znaczy, mamo, że całą winę zrzucają na Melisę? Powiedz to normalnie”.
„Synu, oni mają złe intencje. Uważają, że dziewczyna tam poszła i wszystko zaplanowała” – wyjaśnia Sema. Mahir i Melisa wszystko słyszą z korytarza na górze. „Tak ci powiedzieli?” – pyta mąż Arzu. – „Ty przemilczałaś to i wróciłaś, tak?”. „A co miałam zrobić? Zwariowałeś?”. Oburzony Mahir schodzi na dół i opuszcza dom. Na zewnątrz zatrzymuje go Orhan. „Bracie, gdyby ojciec żył, nie dopuściłby do tego. Nie zapominaj o tym” – mówi. „Zostaw mnie!” – odpowiada Mahir, wsiada do auta i odjeżdża.
Kaya zabiera córkę do swojego antykwariatu. „I jak ci się podoba?” – pyta. „Jest bardzo ładny” – odpowiada dziewczyna. – „Są tu cenne i wartościowe rzeczy”. „To są antyki. To był interes mojego ojca. Twój dziadek włożył wiele wysiłku w to miejsce. Dlatego go nie sprzedałem i postanowiłem sam się nim zająć”. Cennet dostrzega wiszące na ścianie stare ślubne zdjęcie. „To właśnie twoja babcia i dziadek” – oznajmia mężczyzna. „Babcią była piękną kobietą” – stwierdza Cennet. – „Wydaje mi się, że jesteś podobny do dziadka”. „Tak mówią. Bardzo się starał o mnie. W końcu jestem podobny do kogoś…”.
„Czy powiedziałam coś złego?” – pyta Cennet. – „To znaczy, tak na pierwszy rzut oka, dziadek wygląda na bezwzględnego człowieka. Ale jestem pewna, że tak jak ty był miłym i zabawnym człowiekiem”. „Tak, bardzo zabawnym…” – potwierdza Kaya. – „Ta sama krew…”. „Jeśli to nie problem dla ciebie, czy mogłabym zatrzymać to zdjęcie? Nigdy wcześniej nie miałam rodzinnych fotografii. Tak, nie znam tych ludzi, ale to jest babcia, a to dziadek. To zdjęcie jest dla mnie bardzo cenne”. „Dobrze, weź” – zgadza się mężczyzna i dodaje cicho: „Jakby nie było, ja nie zapomnę tej twarzy…”.
Mahir przyjeżdża do domu Arisoyów. Dobija się do drzwi. „Selim! Otwórz drzwi!” – krzyczy na cały głos. Po chwili drzwi otwiera Cengiz i popycha Soyera. „Wynoś się z mojego domu!” – rozkazuje. Selim wychodzi na zewnątrz. Mahir grozi palcem w jego kierunku. „Patrząc mi prosto w oczy, powiedz, że niczego nie pamiętasz. Mów!” – rozkazuje. „Wiemy, z kogo bierze przykład twoja córka! Wynoś się z mojego domu!” – powtarza Cengiz. „Ja ponoszę konsekwencje swoich czynów! Nigdy nie mówiłem, że nie pamiętam, nawet jeśli to był błąd!”.
„Tato, wujku Mahirze… Uspokójcie się” – prosi Selim. – „Nie jesteśmy dziećmi. Porozmawiam z Melisą i my to załatwimy”. „Jak to załatwisz?! Jak?!” – wrzeszczy Soyer. – „Myślisz, że moja córka jest jedną z tych, którą się można zabawić i zostawić?!”. „Trzymaj się z daleka od mojego syna!” – wydziera się Cengiz i uderza pięścią Mahira. Soyer nie pozostaje mu dłużny. Pomiędzy mężczyznami wywiązuje się kolejna bójka. „Przestańcie! Niech ktoś pomoże!” – krzyczy Ozlem. Selim chce ich rozdzielić, ale matka go powstrzymuje.
Akcja przeskakuje do wieczora. Mahir wraca do domu. „Leyla, przynieś lód!” – rozkazuje służącej Sema, widząc poobijaną twarz syna. „Gdzie jest Arzu?” – pyta mężczyzna. „Synku, spokojnie. Dlaczego zachowujesz się jak dziecko?”. „Nie będę akceptował takich słów pod adresem mojej córki! Moja córka nie jest sama!”. „Dobrze, to może i ja pójdę i włamię się do ich domu? Pobijmy się wszyscy, a nawet pozabijajmy… Czy tak załatwiamy nasze sprawy?”. „Myślę, że to bardzo dobry pomysł”. „Wystarczy już! To już nie są dzieci, a dorośli ludzie. Między sobą rozwiążą problemy, a my, jako rodzina, będziemy ich wspierać”.
„Wspaniale. Masz jeszcze jakieś życzenia?” – pyta Mahir. – „Posłuchaj, mamo. Być może tobie nie zależy na Melisie, ale mnie tak. Nie pozwolę nikomu obrażać Melisy! Nieważne ile ma lat, to moje dziecko”. „Synku, posłuchaj, ja…” – próbuje tłumaczyć Sema. „Nic więcej już nie mów! Nie chcę nic więcej słyszeć na temat mojej żony lub rodziny. Niedługo i tak nas nie zobaczysz… Zabiorę swoją rodzinę i wyprowadzę się z tego domu. Jak najszybciej wyprowadzimy się stąd!”.
Beste pakuje swoje rzeczy. Do pokoju wchodzi Cennet. „Ktoś bez mojej wiedzy wraca do domu dziecka?” – pyta. „Zdecydowałam, że nie będę czekać, aż znowu odjedziesz. Odejdę sama” – oznajmia Beste. „Dlaczego tak nagle? Dokąd miałabym iść?”. „Nie wiem, może jutro coś ci przeszkodzi. Może ktoś coś ci powie i znowu odejdziesz…”. „Kochana Beste, zostaw to. Postaw się na moim miejscu. Nie jestem niczemu winna i wysyłają mnie do więzienia. W końcu staje się oczywiste, że jestem niewinna. Jestem szczęśliwa, że zaraz wrócę do domu. Nie zdążyłam zrobić dwóch kroków, a nieznajomy mężczyzna woła mnie. Mówi: Jestem twoim ojcem. Nie obejmiesz mnie, córeczko?”.
„Rozumiem cię, dobrze” – oznajmia Beste. – „Rozumiem, że wszystko spadło na ciebie w jednej chwili i byłaś zdenerwowana. Ale zamiast wszystko przemyśleć, ty wszystko rzuciłaś i odeszłaś”. „Dlatego, że wszystko okazało się za trudne” – tłumaczy Cennet. – „Ja tylko chciałam trzymać się z daleka od wszystkich i wszystkiego. Gdyby nie szkoła, zabrałabym cię ze sobą. Przecież wiesz. Nawet gdybym wyjechała, to tęskniłabym za wami. Za babcią, za tobą, za ciocią Suną i Omerem… Nawet trzech dni nie wytrzymałabym bez was. W tamtym momencie myślałam tylko o tym, że muszę oddalić się od wszystkiego. Obiecuję, że nigdzie więcej nie wyjadę”.
„Naprawdę obiecujesz?” – pyta Beste. „Naprawdę” – potwierdza Cennet. – „Posłuchaj, jeśli złamię obietnicę, wtedy będę zezowata, rozumiemy się? No już, wypakuj swoje rzeczy… Zaraz, to nie jest mój sweterek?”. „Tak, zabrałam go na wypadek, gdybym za tobą tęskniła”. Nagle z dołu dobiega głos Mukaddes: „Cennet, pan Orhan przyjechał”. „Ojej, zupełnie zapomniałam, że miał przyjść” – mówi dziewczyna. „Dobrze, powiem mu, że nie możesz” – oznajmia Beste. „Nie, tak nie można. Był ze mną razem w trudnych chwilach. To byłoby nie ładne, nie dąsaj się. Będę za godzinę. No już, zanim wrócę masz się rozpakować”.
Cennet zakłada płaszcz i wychodzi na zewnątrz, gdzie czeka już Orhan. „Przepraszam. Musiał pan na mnie czekać” – mówi dziewczyna. „Nie mam nic przeciwko temu” – oświadcza mężczyzna. – „A nawet jestem szczęśliwy, że nie wyjechałaś. Mógłbym czekać na ciebie do samego rana”. Nagle Orhan wyciąga bukiet kwiatów, które chował za plecami. „To dla ciebie” – oznajmia. „Dziękuję. Panie Orhanie, będzie lepiej, jeśli nie wrócę do domu zbyt późno”. „Niech będzie. Pojedziemy gdzieś niedaleko”. „Dobrze, zostawię tylko kwiaty w domu”. Po chwili oboje wsiadają do auta i odjeżdżają.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.