Łzy Cennet odcinek 55: Cennet dowiaduje się, że jej ojciec jest mordercą! [Streszczenie + Zdjęcia]

55: W domu Kayi trwa kolacja. Cennet jednak niczego nie je. „Córko, dopiero co rozmawialiśmy” – mówi Kaya. – „Nie przeżywaj tak tego. Słuchaj, co ci teraz powiem. Selim nie ożeni się z tą dziewczyną”. „Mi jest już wszystko jedno…” – stwierdza Cennet. „No tak, nie interesuje cię to… Gdyby interesowało, to zbieraliby cię z podłogi”. „Z czasem jakoś się przyzwyczaję”. „Nie musisz się przyzwyczajać. Nie wolno przyzwyczajać się do porażek, uwierz mi. Oni się nie ożenią”. Nagle telefon dziewczyny zaczyna dzwonić. To babcia. „Oj, nie odbieraj” – prosi Kaya. – „Ojciec z córką siedzą sobie i rozmawiają”.

„A jeśli to coś ważnego?” – pyta Cennet. „Złe wiadomości szybko się rozchodzą. Na pewno to nic ważnego. Jedz kolację” – odpowiada Kaya. Wyciąga telefon i pisze sms-a do Arzu: „Musisz przerwać związek Selima z tą dziewczyną”. „Tato, może pojadę do domu. Nie jest jeszcze późno”. „No i masz. Dobrze, jedź. Nie każ czekać swojej babci. Odwiozę cię”.

Akcja przenosi się do rezydencji Soyerów. „Zaraz przyjdzie Cengiz w wiadomej sprawie” – mówi Sema do synowej. Ona z kolei odbiera kolejnego sms-a od Kayi: „Nie żartuję, Cavidan. Nie zostawię tak tej sprawy”. „Do kogo ja to mówię?” – kontynuuje Sema. – „Przyjdą prosić o rękę córki, a matka jeszcze nie gotowa”. Tymczasem w domu Arisoyów. „Nie pójdę prosić o tę dziewczynę, Cengiz!” – krzyczy Nilgun. – „Nie pójdę do tych ludzi! Nigdy!”. „Jak chcesz. Nie musisz” – odpowiada mężczyzna. Z góry w tym momencie schodzi jego siostra. „Ozlem, ty ze mną pójdziesz” – postanawia Cengiz. „Co? Ja? Straciłeś rozum, bracie?” – pyta zaskoczona kobieta. – „Jak mnie Arzu zobaczy, to wpadnie w histerię”.

„A to dlaczego? Czy nie jesteś ciocią Selima?” – pyta Cengiz. – „Chcę, abyś ze mną poszła. To wszystko”. „No dobrze. Skoro tak mówisz…” – zgadza się Ozlem. – „Wezmę tylko torebkę, kurtkę i idziemy”. „Wstydźcie się!” – mówi oburzona Nilgun. Cengiz i Ozlem wychodzą na zewnątrz, gdzie czeka już Selim. „Poprosiłem, aby z nami poszła, synu” – tłumaczy mężczyzna. – „Twoja mama nie idzie”. „Jak chcesz” – odpowiada z obojętnością chłopak. – „Niech ten wieczór wreszcie się skończy. Nie chcę nic więcej”.

Arzu wchodzi do pokoju córki. „Jak wyglądam?” – pyta wystrojona dziewczyna. „Melisa, natychmiast zakończysz te głupoty. Natychmiast!” – rozkazuje Arzu. „Nie rozumiem. Jakie głupoty?”. „Moja księżniczko, posłuchaj. Nie chcę, abyś została zraniona. Doskonale o tym wiesz. Jeśli Selim nie byłby zmuszony, nigdy nie zgodziłby się na ślub z tobą”. „Mamo, wystarczy! Nie powtarzaj tego samego w kółko! Dlaczego mi to robisz?”. „Córciu, proszę, wybacz mi, ale nie mogę cię stracić… Zadzwoń do Selima. Zadzwoń i powiedz mu, że przemyślałaś wszystko…”. „Czy ty straciłaś rozum? Ja od dziecka o nim marzyłam!”.

„Melisa, tak bardzo się poniżysz?” – pyta Arzu. – „On cię nie kocha. Dziecko, czy ty tego nie widzisz?”. „A niech nawet pluje na mnie! Ja chcę wyjść za Selima, mamo!” – oznajmia stanowczo dziewczyna. „Nie wygłupiaj się. Jeśli się z nim ożenisz, on przy pierwszej lepszej okazji cię zostawi. Pół roku, czy rok… Czy to warto, córko?”. „To się nie skończy. Selim nigdzie nie pójdzie i nie zostawi mnie, mamo!”. „Nie bądź głupia, Melisa! Myślisz, że jak w tym czasie, kiedy kocha kogoś innego, do końca życia będzie z tobą?”.

„Jakoś tata wciąż jest z tobą…” – ripostuje Melisa. Zbulwersowana Arzu unosi rękę do góry, chcąc uderzyć córkę, ale w tym właśnie momencie do pokoju wchodzi służąca. „Pani Meliso, przyszedł pan Selim” – oznajmia pracownica. „Dobrze, zaraz zejdę” – odpowiada dziewczyna. Pokojówka odchodzi. Arzu chwyta córkę za dłonie. „Skoro tak bardzo tego chcesz, już nic więcej nie powiem” – oświadcza. – „Ale musisz mi coś obiecać. Odtąd będziesz mówić mi o każdym swoim kroku. Gdzie idziesz i z kim się spotykasz. Mam wiedzieć o wszystkim, dobrze?”. „Nie rozumiem. Dlaczego tak nagle to wszystko?”. „Nie pytaj. Po prostu mi to obiecaj”.

„Nie jestem dzieckiem!” – oznajmia Melisa. „Ależ jesteś. Ile byś nie miała lat, jesteś moim dzieckiem” – odpowiada Arzu. – „Moją księżniczką”. W tym czasie Mahir wchodzi do salonu. jest zaskoczony, widząc siedzącą obok Selima Ozlem. „Mahir, nie przywitasz się z gośćmi?” – upomina syna Sema. „Witajcie…” – mówi od niechcenia mężczyzna. Do pomieszczenia wchodzą Melisa i Arzu. Także są zaskoczone widokiem Ozlem. Arzu siada obok męża, chwyta go za rękę i z wyższością patrzy na siostrę Cengiza.

Kaya odwozi córkę pod dom Mukaddes. Odbiera telefon od Halila. „Bracie, Selim przyszedł do Cavidan. Co mam robić?” – pyta Halil. „Czekaj. Dajmy jeszcze trochę czasu Cavidan” – postanawia Kaya. Następnie rozłącza się i wraz z córka wchodzi do domu jej babci. „Ooo, wszyscy razem” – mówi mężczyzna, widząc zgromadzonych Mukaddes, Sunę, Beste i Omera. – „To twój syn?”. „Tak” – potwierdza Suna. „Jak ma na imię?”. „Omer”. „Bardzo ładne imię. Beste, czemu znowu patrzysz na mnie spod byka?”. „Babciu, coś się stało?” – pyta Cennet. „Idź do pokoju, córko. Porozmawiam chwilę z twoim ojcem. Suna, wy też już idźcie” – prosi Mukaddes.

„Co się dzieje? Jakiś problem, cioteczko?” – pyta Kaya. „Chodźcie dzieci, wychodzimy” – mówi Suna. „Chwileczkę! Niech nikt nigdzie nie wychodzi!” – zabrania Cennet. – „Babciu, o co tu chodzi?”. „Zrób to, co powiedziałam, córko” – prosi Mukaddes. „Babciu, jeżeli coś się stało, możesz to powiedzieć przy mnie. Już mnie to zmęczyło, że cały czas wszystko przed mną ukrywacie! Przecież wiesz, że przywykłam do złych wiadomości. Dlatego mów”. „Twój ojciec nas okłamał” – oznajmia Mukaddes. – „On wcale nie przyjechał z zagranicy. Przez cały czas był w więzieniu! O, proszę, to są papiery z sądu. Wszystko tu jest napisane. Czarno na białym!”.

Akcja wraca do rezydencji Soyerów. „Jak wiecie, pochowaliśmy Rizę” – mówi Sema. – „Sytuacja między Melisą a Selimem, wszystkich nas rozchwiała. Ale teraz wszystko naprawimy. Po dzisiejszym wieczorze nikt więcej niczego nie powie. W kochających rodzinach zdarzają się różne nieprzyjemności, ale od teraz nie będziemy patrzeć na to, co było, ale na to, co będzie”. „Siostra Sema ma rację” – zabiera głos Cengiz. – „Nieważne, czego my chcemy, decyzję będą podejmować Selim i Melisa”. „Drogi Selimie” – odzywa się Arzu. – „Wszyscy wiemy, że Melisa cię kocha. A ty?”.

„Mamo!” – oburza się dziewczyna. „Kochanie, jeśli Selim postanowił ożenić się z tobą, to powinien być pewny swoich uczuć” – stwierdza Arzu. – „Mam rację, Selim?”. „Biorę odpowiedzialność za to, co zrobiliśmy” – oznajmia chłopak. – „Więcej Melisie dać nie mogę”. Mahir aż wstaje na równe nogi. „Chcesz powiedzieć, że jesteś zmuszony do ożenku z moją córką?!” – pyta. – „Za kogo ty nas masz, Selim?!”. Cengiz także wstaje. „Mahir!” – krzyczy oburzony mężczyzna. „Mahir, natychmiast siadaj na swoim miejscu. Natychmiast!” – rozkazuje Sema. „Mamo, czy ty słyszałaś, co on powiedział?! Powiedział, że jest zmuszony żenić się z moją córką! Nie rozumiesz?!”.

„A czego jeszcze oczekujesz, Mahir?” – pyta Ozlem. – „Wdarłeś się do naszego domu! Wszyscy oskarżacie za to Selima. A wszyscy dobrze wiecie, że nie kocha Melisy!”. „Ciociu, proszę…” – odzywa się chłopak. „A co? To nie prawda?” – pyta Ozlem. – „Nie kochasz Melisy, tylko Cennet! Każdy z was doskonale o tym wie”. „Gdyby Selim kochał Cennet, nie mówilibyśmy o tym” – włącza się w dyskusję Orhan. „Zamknij się!” – krzyczy Selim. „Natychmiast wyjdźcie z mojego domu! W tej chwili!” – rozkazuje Mahir.

Melisa chwyta Selima za rękę. „Nie! Selim nigdzie nie pójdzie!” – oznajmia. – „Jeśli on wyjdzie, ja także wyjdę. Bardzo kocham Selima! Nie obchodzi mnie, czy on mnie kocha. Mojej miłości wystarczy dla nas obojga!”. Akcja wraca do domu babci Cennet. „Okłamałeś nas!” – krzyczy Mukaddes. – „A ja ci uwierzyłam i podarowałam Cennet!”. „A co miałem zrobić?” – pyta Kaya. – „Miałem wyjść z więzienia, przyjść tu i wytłumaczyć się przed tobą? Poza tym nie dałaś mi takiej szansy…”. „Panie Kaya, wystarczy” – przerywa mężczyźnie Suna. – „Siostro Mukaddes, też się uspokój. Porozmawiajmy wszyscy spokojnie”.

„Nie ma o czym rozmawiać, ciociu Suno” – mówi Beste. – „Ten człowiek będzie trzymał się z daleka od siostry”. „Zamilcz i nie mieszaj się do spraw dorosłych” – rozkazuje Kaya. „Wystarczy!” – wybucha Cennet. – „Zamilczcie już! Wystarczy…”. Akcja wraca do domu Soyerów. Sytuacja nieco się uspokoiła i wszyscy z powrotem siedzą na swoich miejscach. „Dobrze, w takiej sytuacji pod koniec przyszłego tygodnia zorganizujemy zaręczyny” – oznajmia Sema. „Dlaczego mamy czekać?” – pyta Melisa. – „Kupiliśmy już obrączki. Nałóżmy je teraz. Przyniosę je…”. „Nie teraz. Usiądź na swoje miejsce” – rozkazuje Sema. – „Jak już porozmawialiśmy i podjęliśmy decyzję, dalej wszystko zależy od was. Cengiz, porozmawiaj z Nilgun, jeśli to ją interesuje. W końcu tygodnia, w naszym domu nałożymy obrączki…”.

W tym momencie do salonu wchodzi… Nilgun! „Ooo, sprawa doszła do obrączek” – mówi kobieta. – „No to, kiedy zamierzacie zabawić się w ślub?”. „Nilgun, wszystko zostanie , jak ma być. Nie rób problemów” – prosi Cengiz. „Wszystko zostanie, jak ma być i tylko ja tworzę problemy? Naprawdę, Cengiz?”. „Za pozwoleniem, już pójdziemy” – mówi Arisoy. „Ale ja dopiero co przyszłam. Arzu, co tak nos zwiesiłaś? Nie jesteś szczęśliwa z powodu córki? Patrz jak dobrze zrobiła to, co chciała…”. „Mamo, proszę” – odzywa się Selim. „Poczekaj, synku” – mówi Nilgun i klepie Mahira po ramieniu. – „Twoja córka zostanie synową. W końcu wszyscy tu razem tak bardzo chcecie oddać swoją córkę. I jak, jesteś szczęśliwy?”.

„Nilgun, nikt nie robi nic na siłę” – prosi się Sema. – „Młodzi między sobą uzgodnili i podjęli taką decyzję, rozumiesz?”. „Nadal tak myślisz, dlatego że jest to wam na rękę” – stwierdza matka Selima i kieruje wzrok na Melisę. – „Wszystko przygotowałaś. Osaczyłaś mojego syna. Wykorzystałaś sytuację, kiedy był pijany, żeby tylko ożenił się z tobą. Postawiłaś go w trudnej sytuacji”. „Wystarczy już!” – wybucha Arzu. – „Kolejny raz przekraczasz granicę! Nikt nie może mówić tak do mojej córki! Rozumiesz?!”.

„Może powinnaś porozmawiać tak ze swoją córką, co, Arzu?” – pyta Nilgun. – „Ale ty jesteś do tego przyzwyczajona. Twój mąż i jego kochanka siedzą w jednym domu i rozmawiają! Dla ciebie to normalne, tak?”. „Cengiz, natychmiast zabierz swoją żonę i wynoście się stąd!” – rozkazuje Arzu. – „Natychmiast!”. „Nilgun, wychodzimy” – postanawia Cengiz. „Nikomu nie pozwolę zrobić z mojego syna nieszczęśliwego człowieka!” – oznajmia matka Selima. – „Zrozumieliście? Ten ślub się nie odbędzie!”.

Tymczasem pod domem Mukaddes. „Córko, poczekaj. Posłuchaj” – prosi Kaya. „Czego mam jeszcze słuchać, co?!” – pyta Cennet. – „Trzymaj się ode mnie z daleka! Nie waż się więcej pokazywać przede mną!”. „Dobrze, uspokój się trochę. Przez jakiś czas nie pokażę ci się na oczy. Potem spokojnie porozmawiamy, dobrze?”. „Czy ty mnie słuchasz? Nie rozumiesz, co mówię? Więcej mi się nie pokazuj! Jesteś mordercą! Zabiłeś człowieka!”. „W takim razie ty jesteś złodziejką!”. „Co ty powiedziałeś?”. „Jesteś złodziejką! Oszustką!” – powtarza Kaya. „Po pierwsze to…”. „Co po pierwsze? Ja ukradłem te pieniądze? Ja oszukałem całą firmę?”. „Nie jestem żadną złodziejką! Tych pieniędzy nawet palcem nie tknęłam”.

„Jeśli ja ci nie wierzę, jaka jest wartość tych słów?” – pyta Kaya. – „Jeśli kochający ci nie wierzą, to jaka jest wartość twoich słów? Ale ja wierzę swojej córce! Nawet przez sekundę nie pomyślałem, że moja córka jest złodziejką. Więc dlaczego ty mi nie wierzysz, co? Nie jestem mordercą!”. „Jeśli byłbyś niewinny, nie siedziałbyś” – oznajmia Cennet. – „Jeśli nie zabiłbyś człowieka, nie spędziłbyś tyle lat w więzieniu. Wyszłoby na jaw, że jesteś niewinny i wyszedłbyś na wolność. Tak jak ja. Kłamiesz! Trzymaj się ode mnie z daleka!”. „Gdybym miał ojca, to też okazałoby się, że jestem niewinny”. „Nie rozumiem. Co to ma znaczyć? Co chcesz powiedzieć”.

„Ja ciebie uratowałem. Ja!” – oświadcza Kaya. – „Złapałem za gardło tego kierownika budowy i cię uwolniłem. Myślałaś, że ten kierownik sam z siebie okazał się człowiekiem? Ja zmusiłem go, aby się przyznał. A wiesz czemu? Dlatego, że ani przez moment nie pomyślałem, że moja córka jest złodziejem”. „Ale ja czytałam… Widziałam. Tam było napisane, że ten człowiek umarł” – przekonuje Cennet. „Tak, pisało, że umarł. Dlatego, że gdyby ten człowiek nie umarł, to ja bym umarł. Przyszedłem do niego, a on przystawił mi broń do głowy. A wiesz czemu? Miał u mnie dług. Chciał mnie zabić i uwolnić się od długów”.

„Milcz! Nie chcę tego słuchać… Zamilcz!” – prosi Cennet i chwyta się za głowę. „Przyłożył mi lufę do głowy” – kontynuuje Kaya. – „Usłyszałem jakiś trzask… Myślałem, że umarłem, a ten pies jeszcze naśmiewał się ze mnie. Tak bardzo się go bałem. Bardzo… Nie wytrzymałem i rzuciłem go na ziemię. Upadł i uderzył się w głowę. Potem on poszedł do grobu, a ja do więzienia. Ale ty nie trudziłaś się poczytać dalej. Jak łatwo jest nazwać człowieka mordercą… Jeszcze dzisiaj myślałem, żeby ci o tym powiedzieć, ale w ostatniej chwili zrezygnowałem. Dlatego, że wyszła ta sprawa z Selimem. Ale pani Mukaddes oczywiście przeprowadziła śledztwo, przybiła pieczęć i wszystko wyszło nie wierzch. No nic, już dobrze. Idź i nie marznij na dworze”.

Kaya chce odejść, ale córka go zatrzymuje. „Tato, chcę ci wierzyć” – mówi. – „Chcę, żeby w moim życiu był człowiek, który nie kłamie i nie snuje planów za moimi plecami. Chcę ci wierzyć!”. „Córciu, wszystko ci powiedziałem. Teraz decyzja należy do ciebie” – oświadcza Kaya. – „Jestem prostolinijnym człowiekiem. Bez kłamstw i obłudy. Ale nie mam żadnej innej rodziny. Jesteś tylko ty”. Cennet przytula się do ojca. Zaskoczona Mukaddes patrzy na to wszystko przez okno.

Arzu wchodzi do pokoju teściowej. „Te drzwi są po coś” – przypomina Sema. „Cóż, takie same są w moim pokoju. Ale nie przypominam sobie, żebyś choć raz w nie zapukała” – odpowiada Arzu. „Jak chcesz mnie pouczać, to lepiej od razu wyjdź. Arzu, jestem poddenerwowana i nie mam zamiaru się z tobą użerać. Wyjdź”. „W tym domu od teraz mamy słuchać tylko ciebie, tak? Proszę zaprosić wszystkich. Po tym, co się wydarzyło dzisiaj, proszę powiedzieć, że to małżeństwo nie będzie istnieć. Jak zawsze uderzy pani pięścią w stół? No już, zaproś wszystkich. Na co czekasz?”.

„Dziewczyna ma rodziców. Co ja mam do powiedzenia?” – pyta Sema. „Lepiej powiedz, że nie chcesz nic mówić, ponieważ Orhan jest zakochany w Cennet. Dlatego właśnie milczysz” – stwierdza Arzu. – „Melisa pobierze się z Selimem, wtedy ty ożenisz syna z Cennet, tak?”. „Ja nie pozwoliłabym zamieszkać Melisie z Selimem, ale ty przymknęłaś na to oczy. A teraz nie stój tak i nie jęcz. Powinnaś od początku zajmować się swoją córką, synowo”. „Nie wiedziałam, że tak się stanie…”. „Powinnaś była wiedzieć! Proch i ogień nie mogą zostać sami. Teraz się dowiedziałaś i już nie zapomnisz. Teraz wyjdź”.

„Nie waż się. Nie waż się nawet marzyć” – ostrzega Arzu teściową. – „O tym, że Cennet przekroczy próg tego domu, jako żona Orhana”. „Pomyślimy o tym, kiedy przyjdzie na to czas” – oświadcza Sema. – „A teraz nie gadaj na próżno. Chcę już iść spać”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Arzu wsiada do swojego samochodu. Ku jej zaskoczeniu, siedzi tam już Sema. „Co pani tutaj robi?” – pyta Arzu. „A co mam robić?” – pyta pani Soyer. „Ja teraz jadę tylko do firmy”. „Wspaniale. Ja także jadę do firmy. Porozmawiam z Mahirem. Tylko po drodze musimy gdzieś wstąpić. Wskażę ci miejsce”.

Kaya przychodzi do domu Cennet. Drzwi otwiera mu Mukaddes. „Co słychać?” – pyta. – „Kupiłem ci ciasto. Prosto z piekarnika. Gorące. Zjesz?”. Z góry dochodzi wołanie Cennet: „Babciu, kto przyszedł?”. „Ja przyszedłem, córeczko” – odpowiada Kaya. „Już schodzę!”. Mukaddes wbija złowrogie spojrzenie w mężczyznę. „Możesz okłamywać Cennet, ale nie mnie” – oznajmia. – „Kim jesteś i skąd pochodzisz. Wszystkiego wkrótce się dowiem”. „Nie przykładaj do tego rąk. Tylko bądź ostrożna. Żeby tobie nic się nie stało…”. Cennet schodzi z góry. „Jestem gotowa. Dzień dobry!” – mówi uśmiechnięta.

Gdy Kaya wraz z córka wychodzi na zewnątrz, pod dom podjeżdża Orhan. „Przepraszam pana, nie chciałbym przeszkadzać” – mówi brat Mahira. – „Ale chcę porozmawiać z Cennet. Oczywiście, jeżeli pan pozwoli”. „Można, oczywiście” – zgadza się Kaya. „Ale tato…”. „Córeczko, pozwolił o pozwolenie, jak człowiek. Nie będzie ładnie, jak ja nie pozwolę. Masz tylko godzinę. Tylko nie spóźnij się, idź”. Cennet wsiada do samochodu Orhana.

Kierowca Arzu zawozi Semę pod antykwariat. „Dlaczego tu przyjechałyśmy?” – pyta żona Mahira. „Mówiłam ci, że mam tu sprawę do załatwienia. Idziemy” – mówi Sema. „Nie, ty idź. Ja tu zaczekam”. „Nie przeciągaj. To nie potrwa długo”. Arzu niechętnie, ale wychodzi z samochodu. „To miejsce należy do ojca Cennet” – oznajmia Sema. „Naprawdę? Po co tu przyjechałyśmy? Robisz mi na złość?”. „Jasne. Nie mam nic do roboty, oprócz zajmowania się tobą. Idziemy”. Obie panie wchodzą do środka. sklepu. W środku jednak nie ma Kayi, tylko jakiś młody mężczyzna. „Pan Kaya właśnie dzwonił. Będzie za pięć minut” – oznajmia chłopak. Sema siada na fotelu.

„Po co tu przyszłyśmy? Na co czekamy?” – pyta Arzu. – „Nie rozumiem…”. „Trochę cierpliwości, zaraz się dowiesz” – odpowiada jej teściowa. – „No już, siadaj. Nie stój mi tak nad głową”. Akcja przenosi się do domu Arisoyów. Cengiz wchodzi do pokoju syna. „Chciałem z tobą porozmawiać” – mówi. – „. Rozumiem, dlaczego tak postąpiłeś. Myślisz o Melisie, o jej rodzinie, o nas. Ale pomyśl też o sobie”. Chłopak podnosi się z łóżka i w zamyśleniu wpatruje się przez okno. „Selim, synku. Życie jest tak ważne, że nie warto spędzać go bez miłości. Pomyśl o tym. Każdej nocy będziecie spać w jednym łóżku. Rano zawsze będziesz widział jej twarz”.

„Może pomyślisz sobie, że urodzi się dziecko, wszystko się ułoży i pokochasz ją” – kontynuuje Cengiz. – „Ale tak się nie stanie. Poświęcisz się pracy. Ale i tego będzie za mało. Twoje życie zamieni się w koszmar, z którego nie będziesz mógł się wydostać. To nie takie proste ożenić się z kobietą, której się nie kocha. Dlatego dobrze to przemyśl. Bardzo dobrze to przemyśl…”. Nilgun, która wszystko podsłuchiwała pod drzwiami, zakrywa usta ręką i zaczyna płakać.

Cennet i Orhan są na wybrzeżu. „Zawsze idziemy do zamkniętych miejsc” – mówi mężczyzna. – „Przypomniałem sobie, że dawno nie widziałem morza. Posiedzimy tu. To nam dobrze zrobi. Nie będę mówić o swoich uczuciach, nie bój się. Dowiedziałem się, że odeszłaś z firmy”. „Pomyślałam, że tak będzie dla mnie lepiej” – odpowiada Cennet. „Masz rację. Na twoim miejscu zrobiłbym to samo”. „Jak to? Nie będziesz mnie namawiał do powrotu?”. „Nie. Podjęłaś właściwą decyzję. Tak jest lepiej. Daj sobie trochę czasu. Poza tym, kto wie… Może zrozumiesz ludzi, którzy myślą i martwią się o ciebie. Twoja babcia, twój tata, Beste, ja… Znowu mnie źle zrozumiałaś. Jedyne czego pragnę, to byś jak najszybciej doszła do siebie”.

Akcja wraca do antykwariatu. „Dość czekania, mam pracę w biurze. Jak pani chce, proszę sobie samej czekać” – mówi Arzu, wstaje z fotelu i gdy zmierza do wyjścia, w sklepie pojawia się Kaya. „Och, któż to mnie odwiedził? Dlaczego pani tak stoi? Zapraszam, proszę się rozgościć” – mówi mężczyzna. Arzu wraca na krzesło. „Napijemy się kawy, prawda?” – proponuje Kaya. Następnie udaje się do swojego biurka i z szuflady wyciąga zegarek Rizy. „Skończyłem z pani zleceniem. Wygląda lepiej, niż wcześniej” – oznajmia. – „Powiem pani tak. Świat się zatrzyma, ale ten zegarek dalej będzie działał”.

„Dziękuję bardzo. Życzę zdrowia dla pana rąk” – mówi Sema. Następnie zwraca się do swojej synowej: „Teraz już rozumiesz, po co tu przyszłyśmy?”. „Oczywiście. Pan Mahir to pani starszy syn. Zasługuje na ten zegarek” – oznajmia Kaya. – „Pani Arzu, w którym pani roku wyszła za mąż? Pytam tylko dlatego, że między Melisą a Cennet nie ma dużej różnicy wieku”. „W dziewięćdziesiątym piątym” – odpowiada Arzu. „A rok później urodziła się Melisa” – dodaje Sema.

„O tym właśnie mówię. Mała różnica wieku. Jak ten czas leci, nieprawdaż?” – pyta Kaya. – „Co prawda nie widziałem jej, gdy była mała, ale teraz to już nieważne. Moja mama zawsze mówiła: Synku, nie pozwól, aby kamienie spadały na twoją drogę. My tez tak myślimy o naszych dzieciach, prawda? Takie właśnie są dzieci. Cenniejsze od naszego życia…”. Kaya cały czas patrzy na Arzu. Czy faktycznie zrobi coś Melisie?

Selim wychodzi na zewnątrz. Przed domem czeka na niego Melisa. Od razu rzuca się chłopakowi na ramiona. „Twój telefon jest wyłączony” – mówi. – „Nie zapukałam do drzwi, żeby ciocia Nilgun nie wszczęła awantury”. „O co chodzi, Melisa?” – pyta Selim. „Pod koniec tygodnia są nasze zaręczyny. Musimy iść na zakupy”. „Posłuchaj, chciałaś pierścionek i go kupiliśmy. Resztą zajmij się sama. Dlatego, że ja nie jestem w nastroju, by się w to bawić”. „Nie rozumiem. Co to znaczy?”. „To znaczy, że nie zamierzam udawać, że wszystko jest w porządku”.

Selim chce odejść do swojego samochodu, ale dziewczyna go zatrzymuje. „To czego chcesz?!” – pyta. – „Czy to ja chciałam tego ślubu? Nie, to ty mnie poprosiłeś!”. „Dlatego, że jestem zmuszony ożenić się z tobą” – oznajmia chłopak. – „Rozumiesz? Jestem zmuszony!”. Selim wsiada do do swojego samochodu i odjeżdża. Nilgun wychodzi na zewnątrz i staje przed Melisą. „Mówiłam ci. Selim cię nie kocha!” – oświadcza. – „Nie ożeni się z tobą! Zobaczysz, że wycofa się z tego! Ty i twoja matka w końcu zostawicie nas w spokoju… Trzymajcie się z daleka od mojej rodziny!”.

Akcja wraca do antykwariatu. „Pójdziemy już” – mówi Sema. Następnie sięga po torebkę i wyciąga portfel. „Ależ co pani robi, pani Semo. Niech to będzie prezent ode mnie dla pana Mahira” – oznajmia Kaya. – „Kiedy ostatnim razem byłem u pani na kolacji, to trochę zmartwiłem panią Arzu. Pan Mahir był rozdrażniony z tego powodu. Co zrobić? Jestem taką osobą, nie znam umiaru w dowcipach… Mam nadzieję, że nie zachowywałem się źle”. „Oczywiście, że nie. Mahir nie przejmuje się takimi drobnostkami. Mówiłam już panu, że tego dnia mieliśmy inny powód”. „No tak. Ale potem was rozweseliłem, prawda? Pod koniec tygodnia proszę mnie odwiedzić. Chciałbym naprawić stosunki z panem Mahirem. I nasze dziewczynki przy okazji się zaprzyjaźnią…”.

„To niemożliwe” – oznajmia stanowczo Arzu. „Faktycznie nie możemy. Pod koniec tygodnia mamy zaręczyny” – mówi Sema. – „Zaręczyny Melisy i Selima. Będziemy świętować w kręgu rodzinnym. Od teraz nie jesteśmy dla siebie obcy. Jeżeli pan chce, to zapraszamy”. „Przyjdę, oczywiście” – potwierdza Kaya. – „Na pewno pani Arzu jest teraz podekscytowana…”. „Tak, jestem. To będzie najszczęśliwszy dzień dla mojej córki. Nie chcę, żeby coś zakłóciło to święto”. „Mam taką nadzieję. Jak to mówią, synowa dosiada konia, a potem to już tylko wyroki niebios… Już czas na moją córkę, żeby i ona mogła ujrzeć szczęśliwe dni”.

„Idziemy” – mówi Arzu i podnosi się z krzesła. „W takim razie do zobaczenia w weekend” – oznajmia Kaya i podaje dłoń Semie na pożegnanie. Arzu wbija groźne spojrzenie w mężczyznę i odchodzi.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *