64: W sali Cennet są Mukaddes, Kaya i Selim. „Cennet, czy rozumiesz, co zrobiłaś?” – pyta chłopak. – „Melisa omal cię nie zabiła! Teraz pozwolisz jej wyjść spokojnie ze szpitala? Nie pozwolę na to! Dlaczego tak postępujesz, co?”. „Nam też powiesz, jak policji, którą odprawiłaś, że to był zwykły wypadek?” – pyta Kaya. – „Twoje ręce się przypadkiem same związały, Selim też się przykuł kajdankami przypadkiem… Ściany oblały się same benzyną i podpaliły, naprawdę?! Wcale się nie nie cenisz, córko? Niczego w sobie nie cenisz, nawet życia?”. „Nie naciskajcie na tę dziewczynę” – prosi Mukaddes. – „Niech dojdzie do siebie. Wtedy porozmawiamy i powie, w czym rzecz”.
„Ty to zrobiłaś! To na pewno ty tak kazałaś jej powiedzieć!” – rzuca oskarżenie Kaya. – „Zawsze, kiedy chodzi o coś złego, ona się wycofuje albo jak głupia wybacza! Czy nie mówiłem ci, córko, byś nie żałowała nikogo? Kto by nie był i czego by ci nie zrobił. Nikogo nie żałuj!”. „Możesz mówić, ile chcesz, że to był wypadek. Żeby Melisa znalazła się w więzieniu, wystarczą moje zeznania” – stwierdza Selim. – „Ja złożę doniesienie!”.
„Dosyć! Zamilczcie już!” – prosi Cennet. – „Ja was dokładnie wysłuchałam, teraz wy mnie posłuchajcie. Nie złożę skargi na Melisę. Ja… Nie doniosę na nią! Nie dlatego, że się jej boję i nie dlatego, że nie dbam o życie. Rozumiecie? Będę milczała dlatego, że jeśli bym na nią doniosła, nie tylko Melisa, ale cała jej rodzina będzie rozbita. Nie mogę tak postąpić. Nie mogę tak postąpić z czyjąś mamą… Nie mogę!”. „Nie zaczynaj o rodzinie! Gdybyś umarła, co by było z nami? Co?!” – pyta Kaya. „Tak bardzo myślisz o mnie, tato? Skoro tak, to idź i przyprowadź mi mamę! A gdybym umarła? Nie byłoby ci żal, że twoja córka umarła i nie poznała matki?! Odejdź stąd… I nie wracaj bez mamy!”.
Kaya wychodzi na korytarz. Podchodzi do Arzu. „Córka cię wzywa” – oznajmia. – „Diabeł mi podpowiada: Weź ją za rękę, zaprowadź do córki i rzuć ją pod jej nogi!”. „Nie, nie waż się! Nie możesz tego zrobić!” – zabrania Arzu. „Oczywiście nie mogę. Ponieważ wciąż masz wiele do przeżycia. Nie ciesz się, że twoja córka uciekła. Ta sprawa się na tym nie zakończy. Ja nie jestem miłosierny, jak Cennet. Będę karał. Położę ją w szpitalu psychiatrycznym! Będziesz płakać i żałować, że nie siedzi teraz w więzieniu…”. „Nigdy! Nigdy nie pozwolę ci tego zrobić!”.
Po krótkiej rozmowie z Arzu, Kaya udaje się do Mahira. „Biorąc pod uwagę wszystko, co się stało, Cennet nie doniosła na Melisę” – mówi Soyer. – „Naprawdę dziękuję. Uwierz, to się więcej nie powtórzy. Zrobimy wszystko, aby Melisa nie zbliżyła się do Cennet”. „W pokoju na klucz ją zamkniesz?” – pyta Kaya. – „Może znowu za granicę wyślesz? Wiemy, jak to się skończyło… Mahir, stan twojej córki jest zły. Przykro mi, ale dziewczyna straciła rozum. I was może spalić w domu. Lepiej wyślij swoją córkę do centrum rehabilitacyjnego. Na oddział psychiatryczny… Zawieź ją tam, inaczej Cennet zmieni swoje zdanie”. „Ale jak ja mógłbym coś takiego…”. „Zrobisz to, Mahir, zrobisz. Innego wyjścia nie masz. Dziewczyna albo trafi do szpitala psychiatrycznego, albo wyląduje w więzieniu”.
„W szpitalu są oddzielne pokoju, stały nadzór” – kontynuuje Kaya. – „W więzieniu tego nie ma. Ale nie nalegam. Decyzja należy do ciebie”. „Zgadzam się, czegoś takiego zdrowy człowiek nie robi” – przyznaje Mahir. – „Trudno mi to zaakceptować, jako ojcu, ale masz rację, Melisa powinna otrzymać pomoc psychologiczną. Tylko myślę, że Arzu się na to nie zgodzi. Przynajmniej daj nam dzisiejszą noc. Jutro rano zawieziemy Melisę do szpitala”. „Mam nadzieję. Rodzice w takich wypadkach powinni podejmować właściwe decyzje…”.
Arzu, która podsłuchała rozmowę Kayi i swojego męża, szybko pędzi na salę córki. „Melisa, wstawaj! Wstawaj szybko!” – krzyczy. – „Natychmiast wychodzimy!”. Kobieta pomaga wstać na wpół przytomnej dziewczynie z łóżka i wyprowadza ją ze szpitala. Wsadza do pierwszej taksówki i razem odjeżdżają. Tymczasem Mahir wchodzi na salę córki. Z przerażeniem odkrywa, że jej tu nie ma! Natychmiast dzwoni do żony. „O co chodzi, Mahir?” – pyta kobieta. „Arzu, gdzie jesteście?” – pyta zaniepokojony Soyer. „Nigdy nie pozwolę zamknąć córki w psychiatryku, rozumiesz?! A teraz zostaw nas w spokoju!”. Kobieta rozłącza się i wyrzuca komórkę za okno.
„Co się dzieje, Mahirze?” – pyta Kaya. „Co jest? Jakiś problem?” – dopytuje Selim. „Arzu… Melisa… Uciekły…” – odpowiada Mahir. Selim i Kaya wchodzą na salę Cennet. Dziewczyna jest już gotowa do wyjścia. „Chodź Cennet. Jedziemy do domu” – mówi Mukaddes. „Selim? Tato? Co z wami? Coś się stało?” – pyta dziewczyna. „Co jeszcze mogło się stać? Dzięki tobie odeszły spokojnie… Bez zasłużonej kary!” – odpowiada Kaya. „Kto odszedł?”. „Pani Arzu z Melisą uciekły” – oznajmia Selim.
Akcja przeskakuje do kolejnego dnia. Kaya jest w domu Mukaddes. „Nie, nie… Tak po prostu uciekły!” – złości się mężczyzna. „Jak uciekły to uciekły. Z nasza Cennet wszystko dobrze, to najważniejsze” – stwierdza Mukaddes. – „A one niech sobie uciekają. Choćby na samo dno piekieł”. „Ciociu, jeszcze nic nie zrozumiałaś. Nasze rachunki z panią Arzu nie są jeszcze wyrównane. Nie może tak być, że uciekają nam sprzed nosa. Jestem szalonym człowiekiem. Nie lubię niezakończonych spraw”. „Tato, nie ma nic niezakończonego” – odzywa się Cennet. – „Temat jest zamknięty. Dlaczego jeszcze to kontynuujesz, nie rozumiem. Pani Arzu zabrała swoją córkę i uciekła. Tak jak obiecała, Melisa nigdy nie pojawi się przede mną”.
„Słuchaj, córko. Znam twarz diabła” – oznajmia Kaya. – „Siedziałem z nim za jednym stołem. Tacy ludzie dzisiaj ci coś obiecują, a jutro będziesz spalona w opuszczonej chacie! Córko, popełniasz błąd. Patrz, delikatnie ich potraktowałaś, a one odjechały. Wyparowały!”. „Panie Kaya, Cennet z nami jest bezpieczna, to najważniejsze” – odzywa się Selim. – „Może nie będziemy tego ciągnąć dalej?”. „Słuchaj, będę kontynuował tak długo, jak będę chciał. A kiedy ich złapię, upiekę!”. Mężczyzna opuszcza dom.
„Cennet, w rzeczywistości pan Kaya nie jest taki zły, wiesz o tym” – mówi Selim. – „Przynajmniej dopóki nie znajdzie Melisy, nie wychodź z domu, dobrze?”. „Dobrze, nie martw się” – prosi dziewczyna. „Jak mam się nie martwić? Ona próbowała cię zabić. Przed oczami mam wnętrze tej chatki… Ale spójrz, wciąż nie jest za późno. Jeśli chcesz, pójdziemy na komisariat…”. „Selim, nie! Jak ci mówiłam, oni więcej się nie pojawią”. „Nie chcę cię zmuszać. Naciskać na ciebie. Ale naprawdę cię nie rozumiem. Jak możesz wybaczyć komuś, kto chciał cię zabić?”. „Nie wybaczyłam. Po prostu na własne oczy widziałam, czym jest więzienie. Nawet nie możesz sobie wyobrazić, co ludzie mogą tam zrobić. Przeżyłam to. Nie mogę pozwolić, by to samo spotkało Melisę”.
„Chcesz, nazwij to głupotą lub naiwnością. Ale nie mogę zrobić jej takiej podłości” – kontynuuje Cennet. – „Jak zobaczyłam ją na tej podłodze, bez życia, to się zaniepokoiłam. Jakby… Jakby między nami była jakaś więź… Tak się o nią przestraszyłam. Na pewno ze zmęczenia plotę bzdury. Sama nie wiem, co mówię… Proszę, nie otwierajmy więcej tego tematu. Dobrze?”. „Dobrze” – zgadza się Selim.
Arzu czesze włosy córce. „Mamo, co teraz będzie?” – pyta Melisa. – „Co my zrobimy? Dokąd pójdziemy?”. „Pojedziemy tam, gdzie nigdy nas nie znajdą, córko” – odpowiada kobieta. – „Masz przy sobie swój paszport, tak?”. „Tak, w torebce… Ach, zostawiłam torebkę w samochodzie, który wypożyczyłam! Tylko tego brakowało… Niech to szlag!”. „Spokojnie, coś wymyślę. Nie myśl teraz o tym. Zaufaj mi. Za nic nie pozwolę, żeby ktoś mi cię zabrał. Nigdy…”.
Akcja wraca do domu Mukaddes. „Pójdę już. Jeśli będę potrzebny, proszę dzwonić” – mówi Selim. „Zadzwonimy, nie martw się. I tak Cennet pójdzie się teraz położyć”. Chłopak podnosi się z kanapy i zmierza do drzwi wyjściowych. Gdy je otwiera, widzi stojącego przed wejściem… Orhana! „Czego tu szukasz, co?! Co tu robisz?!” – pyta. „Martwiłem się o zdrowie Cennet” – odpowiada Soyer. „Panie Orhanie, ze mną wszystko dobrze” – zapewnia dziewczyna. – „Nie trzeba było przyjeżdżać”. „Nie znasz Orhana? Nie wiesz, że nie przepuści żadnej okazji?”. „To dla ciebie, Cennet” – mówi brat Mahira i przekazuje dziewczynie bukiet kwiatów. – „Bardzo mi przykro i przepraszam w imieniu Melisy”.
Selim chwyta bukiet i rzuca go o ziemię. „Cennet nie potrzebuje twoich przeprosin!” – krzyczy. – „Cennet nie potrzebuje niczego od ciebie! Zjeżdżaj stąd!”. „Źle to zrozumiałeś” – oznajmia Orhan. „Naprawdę? Jaka to różnica, ty czy Melisa? Niczym się nie różnicie! Na nic nie zasługujecie! Może wiedziałeś o tym, że ona porwała Cennet?”. Oburzony Orhan chwyta Selima za kurtkę i przyciska go do ściany. „Nie tylko ty przeżywałeś i bałeś się o Cennet!” – oświadcza. „Panie Orhanie, proszę! Nie czas na bójkę!” – interweniuje Cennet. Selim odpycha Soyera i uderza go pięścią w twarz! „Żebym nie widział cię więcej obok Cennet!” – ostrzega. – „Żebym nikogo z Soyerów nie widział w pobliżu tego domu! Żebym cię nie widział razem z Cennet!”.
Selim kopie leżący na ziemi bukiet. „I zabieraj stąd swoje kwiaty!” – rozkazuje. „Nie ma problemu, Cennet. Cieszę się, że z tobą już dobrze” – mówi Orhan i odchodzi… Akcja przenosi się do domu Arisoyów. „Arzu zabrała Melisę i uciekły” – oznajmia Cengiz żonie i siostrze. „Mówiłam wam, że po tej kobiecie można się wszystkiego spodziewać” – przypomina Nilgun. – „Co teraz zamierza? To szaleństwo, które narobiła jej córka… Sama nie wiem, jak to nazwać… Będzie to ukrywać? A potem będzie sobie chodzić spokojnie?”. „Doprawdy? Przecież to zupełnie tak, jak ty. Szybko zapomniałaś, że porwałaś Cennet i chciałaś ją zabić. My tez ukrywaliśmy wtedy twoje szaleństwo”.
„No i co? Będziesz chronił Arzu, oskarżając mnie?” – pyta Nilgun. – „Tak nisko upadłeś, Cengiz?”. Mężczyzna odwraca się i odchodzi. W tym czasie Kaya strzela do butelek. Przychodzi do niego Halil. „Przykro mi, bracie, ale nie ma śladu” – oznajmia. – „Nie wiem już, gdzie patrzeć i gdzie chodzić. Off…”. „Off, doprawdy? Tak cię zmęczyłem, co?” – pyta Kaya i przykłada lufę pistoletu do szyi swojego podwładnego. „Nie, bracie. Coś ty…”. „Jak chcesz, przygotujemy ci piękny grób. Zamkniesz wieko i odpoczniesz. Co ty na to? Czy choć raz widziałeś, żebym wzdychał ze zmęczenia przez ostatnie dwadzieścia trzy lata, gdy szukałem Cavidan? Widziałeś, żebym się zmęczył? Widziałeś, żebym zrezygnował, że teraz tak wzdychasz?”.
„Przepraszam, bracie. Bardzo przepraszam” – kaja się Halil. „Idź i natychmiast znajdź mi Cavidan. Już!” – rozkazuje ojciec Cennet. Akcja przenosi się do posiadłości Soyerów. Mahir bezskutecznie próbuje dodzwonić się do żony. „Nadal ma wyłączony telefon” – mówi. – „Niech to szlag!”. Do domu wraca Orhan. „Są jakieś wieści?” – pyta. „Co się stało z twoja twarzą?!” – pyta Sema. „Nic, mamo. Martwiłem się o Cennet i poszedłem do niej. Selim też tam był…”. „Rozumiem. Miałeś zadzwonić do adwokata. Rozmawiałeś z nim?”. „Dzwoniłem. Mamy wgląd w karty kredytowe Arzu. Być może zatrzymała się w jakimś hotelu bez meldowania, ale myślę, że nie ma aż tyle gotówki i w końcu zacznie płacić kartami”.
„Jeśli jej nie znajdziemy, to koniec z nami” – stwierdza Sema. – „Pan Kaya zrobi wszystko. Postawi nam policję pod drzwi… I ma rację. Ma do tego pełne prawo”. Akcja przeskakuje do wieczora. Kaya jest w domu Mukaddes i rozmawia z córką. „Nie dajesz mi odpowiedzi na żadne z pytań” – zarzuca ojcu Cennet. „No i masz, znowu to samo! Zacięłaś się, jak stara płyta. Tylko mama i mama…” – stwierdza Kaya. – „Już dość”. „Też tak myślę, dość tego! Znudziły mnie już twoje sztuczki. Zmęczyło mnie, że inni podejmują za mnie decyzje, nie liczą się z moimi uczuciami, nie widzą mojego cierpienia!”. „Wszystko, co robię, robię dla twojego dobra”. „Więc nie rób tak! Jeśli w ten sposób rozumiesz moje dobro, jeśli nie możesz połączyć matki z dzieckiem, to nic nie rób! Tak bardzo chcę wiedzieć, kim jest moja mama. Kto mnie urodził, czyją córką jestem? Czemu mnie zostawiła? Chcę wiedzieć wszystko!”.
„Mam do tego prawo” – kontynuuje Cennet. – „Jeśli jesteś moim ojcem, to nie możesz ukrywać tego przede mną. Albo zaprowadzisz mnie do mamy albo więcej nie przychodź do tego domu”. „Czy ty słyszysz, co mówisz, córko?” – pyta Kaya. „Bardzo dobrze wiem, co mówię. Albo pokażesz mi, kim jest moja mama, albo więcej nie spojrzę ci w twarz!”.
Arzu po cichu wślizguje się do rezydencji Soyerów. Otwiera sejf i zabiera z niego swój paszport. Kiedy chce wyjść z pokoju, dostrzega męża schodzącego po schodach. „Mamo, wychodzę!” – woła Mahir. „Słyszę, synu. Zdrzemnęłam się w salonie” – odpowiada Sema. – „A dokąd to idziesz?”. „Idę do adwokata, dłużej tego nie zniosę. Nie mogę usiedzieć w tym domu”. „Jeśliby coś się zmieniło, powiadom mnie”. „Dobrze” – oznajmia Mahir i wychodzi. „Ach, Arzu, ach… Córkę, siebie i nas wszystkich zniszczysz” – wzdycha Sema i wraca do salonu. Arzu na palcach opuszcza dom i wsiada do samochodu… Cengiza!
„Zabrałaś paszport?” – pyta Arisoy. „Prawie wpadłam…” – odpowiada Arzu. – „Wszystko jest jak jakiś koszmar. Chcę zabrać swoją córkę i natychmiast stąd wyjechać”. Mężczyzna chwyta kobietę za dłoń. „Arzu, proszę, uspokój się” – mówi. – „Już niedużo zostało. Wszystko pójdzie dobrze”. „Udało ci się zabrać torebkę Melisy?”. „Tak, mam ją. Paszport jest w środku”. „To dobrze, wielkie dzięki”. „Wszystko załatwiłem, nie martw się. Patrz, tu są pieniądze. I miejsce do zamieszkania też przygotowałem. Jutro z samego rana wyruszymy w drogę”. „Chwileczkę, przepraszam. A ty dokąd jedziesz?”.
„Też jadę z wami” – oznajmia Cengiz. „Nie mów bzdur. Nie rozmawialiśmy o tym” – odpowiada Arzu. „Słuchaj, Kaya wie, co zrobiliśmy, rozumiesz? Otwarcie mi groził. Ty zabierzesz Melisę i wyjedziesz, ale co ze mną? Mam latami się z tym szaleńcem użerać?”. „Rób co chcesz. To nie mój problem. Przykro mi, Cengiz”. Kobieta chce wysiąść, ale Arisoy chwyta ją za ramie. „Posłuchaj, wszystko co zrobiliśmy, zrobiliśmy razem!” – mówi. – „Siedzimy w tym razem. Jeśli spłonę ja, będziesz palić się i ty. Nie zapominaj o tym!”. „Ty tego nie zostawisz, tak? Będziesz dalej mi groził?”. „Zmuszasz mnie do tego! Mówię ci, że on mnie prześladuje. Zupełnie cię to nie obchodzi? Grożąc mi, próbuje wyłudzić działkę wartą miliony dolarów. Przenika do mojego domu, do mojej rodziny. Chce wszystko zabrać. Chce ze mną skończyć, rozumiesz?!”.
„Wiesz, mnie teraz już nie obchodzi, co się stanie z tobą” – oświadcza Arzu. – „Przez ciebie, nie ponosząc winy, swoimi rękoma pochowałam ojca! Wszystkiemu, co stało się z nami, ty jesteś winien! A teraz idź i sam oczyść się z tego brudu, Cengiz! Od teraz mnie nie ma w tej grze!”. Kobieta wysiada z samochodu. „To nie będzie takie proste, Arzu” – mówi do siebie Cengiz. – „Nie pozwolę nakarmić mną Kayi…”.
Akcja wraca do domu Mukaddes. „O czym jeszcze rozmyślasz, nie rozumiem?” – pyta Cennet ojca. – Mówiłeś, że tak bardzo mnie kochasz. Mówiłeś, że zbyt późno mnie znalazłeś i nie chcesz mnie stracić. Tato, tym razem mówię całkiem poważnie. Przestań już ukrywać przede mną, kim jest moja mama! Inaczej mnie stracisz. Nie chcę takiego ojca…”. „Dzieci nie odgrażają się ojcom, córko” – oznajmia mężczyzna. „Ojcowie też nie odgrażają się swoim dzieciom. Nie widzisz jak cierpię? To takie trudne? To jest twoja mama, tak trudno to powiedzieć? Ale nie, ty każesz mi czekać. Powiedz, co chcesz osiągnąć, co to za gra?”.
„Powiedz już. Na co jeszcze czekasz?” – pyta Mukaddes. „Nie wtrącaj się!” – ostrzega Kaya. „Nie krzycz na babcię!” – zabrania Cennet. „Posłuchaj mnie, dziecko. Nie mam zamiaru przed wami się tłumaczyć. A tym bardziej się usprawiedliwiać. Jeżeli chcę, żeby tak było, to tak będzie, rozumiesz? Przestań zachowywać się jak dziecko i dorośnij trochę. Inaczej czeka cię duże rozczarowanie”. „Cennet, idź już do swojego pokoju” – prosi Mukaddes. Dziewczyna odchodzi. „Zrobię ci w końcu krzywdę!” – grozi Kaya babci Cennet. – „Posłuchaj. Jak najszybciej nauczysz się szanować mnie, jako jej ojca. Inaczej w najbliższym czasie sam cię nauczę…”. Mężczyzna opuszcza dom. „Zacząłeś przesadzać, panie Kaya” – mówi do siebie Mukaddes. – „Nie zostawię Cennet w twoich rękach!”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.