71: Kontynuacja rozmowy Kayi i Arzu. „Cennet jest twoją córką, twoją cząstką” – mówi kobieta. – „Właśnie dlatego nigdy w życiu nie będę jej matką!”. „Spokojnie, nauczę cię ze sobą być. W końcu się do mnie przyzwyczaisz” – odpowiada Kaya. „To jest twój jedyny problem, prawda? Chcesz mnie posiąść. W przeciwnym razie, Cennet by cię nie obchodziła!”. „Nieładnie postępujesz. Cennet to moja córka. Jest częścią mnie, moją krwią i ciałem”. „Nie rób tego, Kaya. Ta dziewczyna już dostatecznie wycierpiała. Odejdź już. Zostaw nas wszystkich w spokoju”.
„Zrobimy tak, moja kochana. Ruszymy w drogę” – oznajmia ojciec Cennet. – „Wszyscy są zdezorientowani, ale wkrótce zrozumieją, że strzelałem do Cengiza dla ciebie. Jeżeli jesteś już gotowa, bo straciłaś Melisę, myślę, że najwyższy czas, byś rozwiodła się ze swoim mężem. Potem opowiemy wszystko Cennet. Oczywiście na początku będzie płakać, krzyczeć i wrzeszczeć… Ale w końcu się uspokoić i będziemy szczęśliwi”. „Nigdy nie zmienisz zdania, prawda?” – pyta Arzu. „Takie są zasady gry. Chociaż bym chciał, nie mogę zrezygnować”. „W takim razie, razem będziemy grać w tej grze, Kaya. Czekaj na wiadomość ode mnie” – oznajmia Arzu i opuszcza dom mężczyzny.
Akcja przenosi się do pokoju Melisy, który po furii, w jaką wpadła dziewczyna, wygląda jak pobojowisko. Orhan siedzi na podłodze obok bratanicy. „Zrobiliśmy wszystko, co można było” – oznajmia. – „Wiedziałem, jak bardzo kochasz Selima. Starałem się ci pomóc”. „Starałeś się pomóc, ale sobie” – stwierdza Melisa. – „Zrobiłeś to ze względu na Cennet. Co się stało, to się stało. Teraz wszystko się zmieniło…”. „Nie rozumiem. Co się zmieniło?”. „Muszę uzyskać przebaczenie od Cennet”. „Dalej nie rozumiem, Melisa. Słuchaj, jeśli to jakaś gra…”. „Gra jest skończona, wujku. Muszę wszystko zacząć od zera. Cennet musi mi przebaczyć…”.
Akcja przenosi się do domu Mukaddes. Cennet siedzi z babcią w pokoju dziennym. „Muszę ci coś powiedzieć, bo inaczej nie zasnę” – oznajmia dziewczyna. – „Selim nie wierzy, że jego tata próbował się zabić. Możliwe, że ktoś do niego strzelał. Policja twierdzi, że istnieje taka możliwość. Selim podejrzewa tatę… Babciu, według ciebie, tata mógł strzelić do wujka Cengiza?”. Mukaddes po tym wyznaniu wyraźnie brakuje tchu. „Lekarstwo, podaj lekarstwo, córko” – prosi kobieta. Cennet szybko podaje babci tabletkę i szklankę z wodą. „Już ci lepiej, prawda?” – pyta. – „Wiem, to są ciężkie oskarżenia, ale musimy być spokojne i myśleć pozytywnie. No nic, nie myśl już o tym. Zapomnij o wszystkim”.
Nazajutrz, gdy Cennet i Mukaddes jedzą śniadanie, rozlega się dzwonek do drzwi. Dziewczyna idzie otworzyć i po drugiej stronie widzi swojego ojca. „Już ci mówiłam, nie przychodź tu więcej!” – grzmi Cennet. Chce zamknąć drzwi, ale ojciec blokuje je nogą. – „Co robisz?! Zabierz tę nogę!”. Kaya pomimo sprzeciwu córki wkracza do środka. „Nie możesz tu wejść!” – zabrania Cennet. „Córko, co to za zachowanie? Jestem twoim wrogiem?” – pyta Kaya. „Skoro ukrywasz moją mamę, to nie mogę być pewna. Może i jesteś wrogiem?”. „Słuchaj, popełniasz błąd. Nie stawaj przeciwko mnie po rozmowie z Selimem. Jestem twoim ojcem”. „Dałam ci już ostatnią szansę, ale ją straciłeś…”.
„Słuchaj, córko. Czego nie rozumiesz? Powiedziałem, że przyprowadzę do ciebie mamę” – przypomina Kaya. – „Ale daj mi trochę czasu”. „Nie dam” – oświadcza Cennet. – „Kiedy wujek Cengiz wyzdrowieje, wszystko będzie jasne. Stanie się jasne, kim jest moja mama, kto strzelał do wujka Cengiza… Wszystko wypłynie na wierzch”. „Nie, nie. Ten Selim miesza ci w głowie” – stwierdza Kaya. – „Powiedz mu, niech sobie nie pozwala. Nic dobrego to nie przyniesie”. „A co, jeśli będzie sobie pozwalał? Do niego też strzelisz?”. „Cennet, idź już” – włącza się w dyskusję Mukaddes. – „Nie pozwól czekać Selimowi”. Dziewczyna żegna się z babcią i opuszcza dom.
„Ty nakręciłaś córkę?” – pyta Kaya. – „Z jednej strony Selim, z drugiej ty. Znaleźliście wolne miejsce”. „Wyjdź stąd” – rozkazuje Mukaddes. „Ty Melisie wszystko powiedziałaś…”. „Wyjdź stąd. Inaczej zacznę krzyczeć”. „Posłuchaj mnie, Mukaddes. I tak jesteś stara. Wkrótce przyjdę i zabiorę ci życie. Czekaj…”. Kaya odwraca się i wychodzi. Tymczasem Arzu wraca do rezydencji. Przed drzwiami zauważa postawione walizki. „Co one tu robią?” – pyta służącą. Pracownica odchodzi, a po chwili zjawia się Sema. „To twoje rzeczy” – oznajmia pani Soyer. – „Jeśli chcesz odejść, to zabieraj je i idź. Córka cię nie chcę i ty też nie chcesz mieszkać w tym domu. Powinnaś się tego spodziewać, synowo. Od początku ci to mówiłaś, byś pilnowała swojego męża i swojej córki”.
„A ty co zrobiłaś?” – kontynuuje Sema. – „Najpierw oddaliłaś od siebie Mahira. Potem wszystkim wokół oznajmiłaś, że cię zdradził. Przez ciebie Riza zmarł pogniewany na syna”. „A więc tak jak zawsze, za wszystko co się stało, to mnie wystawiłaś rachunek” – stwierdza Arzu. „Co wcześniej zasiałaś, to teraz zbierasz. Na końcu zostałaś sama. Ani mąż, ani córka nie chcą cię widzieć. Z tego domu możesz zabrać tylko te walizki. Własnoręcznie je spakowałam”. „Przez całe dwadzieścia trzy lata czekałaś na ten moment, racja? Od pierwszego dnia, jak weszłam do tego domu… Marzyłaś o tym dniu, w którym stąd odejdę”.
„Arzu, ty nigdy nie byłaś godna rodziny Soyer” – stwierdza Sema. – „Akcje rodziny Soyer zostawisz i odejdziesz. Pokaż, że nie ma dla ciebie nic ważniejszego od córki. Zostaw akcje córce. Pieniądze, które dostaniesz w zamian, starczą ci do końca życia. A teraz nie trać czasu. Zabieraj walizki i wyjdź”. „Teraz odejdę, ale wrócę zebrać córkę. Nigdy nie zrezygnuję z Melisy!” – oznajmia stanowczo Arzu, bierze swoje walizki i zmierza do wyjścia. W tym momencie z góry schodzi Mahir. Zatrzymuje żonę. „Arzu, zostaw to” – prosi mężczyzna. – „Usiądźmy i porozmawiajmy. Jeśli się rozstajemy, zróbmy to jak cywilizowani ludzie. Proszę”.
„Jest tylko jedna osoba, z którą mogę rozmawiać. To moja córka Melisa. Nikt więcej z was mnie nie obchodzi…” – mówi Arzu, odwraca się i odchodzi. Tymczasem Melisa przyjeżdża do domu Mukaddes. Kobieta pokazuje jej zdjęcia Cennet z młodości. „Kiedy dowiedziałam się, że Cennet jest moją siostrą, to pierwsze co poczułam, to była zazdrość” – oznajmia Soyerówna. – „W dzieciństwie byłam zazdrosna o moją mamę. Dziadek powtarzał, że Bóg wiedział co robi i dlatego nie dał mi siostry”. „Każde dziecko jest zazdrosne o mamę” – stwierdza Mukaddes. „Ale Cennet nie miała mamy, o którą mogłaby być zazdrosna. Kiedy pomyślałam o tym, od razu się zawstydziłam. To ja posiadałam wszystko. Nie miałam prawa być zazdrosna”.
„Mogę je sobie wziąć?” – pyta Melisa, pokazując na zdjęcia swojej siostry. „Oczywiście, weź je” – zgadza się Mukaddes. „Czego ja nie narobiłam Cennet… Jak pomyślę, można od tego oszaleć. Proszę, wybacz mi. Przepraszam”. „Teraz już o tym nie myśl i nie denerwuj się. To minęło. Ważne, co będzie dalej. Chociaż mama nie chce Cennet, wy obie bądźcie dla siebie siostrami. Chrońcie jedna drugą. Jestem już jedną nogą w grobie. Nie chcę odchodzić z tego świata zmartwiona”.
Cengiz jest już w domu. Siedzi na wózku inwalidzkim. Nilgun staje naprzeciwko niego, patrzy mu głęboko w oczy i mówi: „Nie ciesz się na próżno, że żyjesz. Za to, co zrobiłeś z panem Rizą… Będziesz ponosił karę każdego dnia, póki jeszcze żyjesz. Morderco! Zostało ci tylko nie ubrudzić się krwią, ale i to zrobiłeś. Nie mogę patrzeć na twoją twarz!”.
Akcja wraca do domu Mukaddes. „Pójdę już” – mówi Melisa. „Dokąd, córko? Nie porozmawiasz z Cennet?” – pyta Mukaddes. – „Ona niedługo przyjdzie”. „Teraz nie mogę z nią rozmawiać. To znaczy, po tym co jej zrobiłam… Stanąć przed nią… Nie mogę jej po prostu powiedzieć, jestem twoją siostrą. Najpierw potrzeba, żeby ona mi wybaczyła. Proszę dać mi trochę czasu”. Nagle rozlega się pukanie do drzwi. „Jeśli to Cennet, proszę jej nic nie mówić” – błaga Melisa. Mukaddes idzie otworzyć i po chwili do środka wkracza… Arzu! „Co ty tu robisz?! Teraz mnie śledzisz?!” – oburza się Melisa. „Nie, córeczko. Po prostu przyszłam, żeby z tobą porozmawiać…”. „O czym chcesz rozmawiać? Czy nie wszystko już jasne?”.
„Cennet przez wiele miesięcy była tuż przed tobą” – mówi Melisa, a jej oczy zachodzą łzami. – „Wiedziałaś, że szuka mamy… Nie dręczyło cię sumienie? Nic cię nie poruszyło? Przecież na jej miejscu mogłabym być ja… Jaka matka może porzucić rodzoną córkę? Jaka?!”. „Córeczko, nie zachowuj się tak” – prosi Arzu. – „Ja ciebie nigdy nie zostawię. Jesteś dla mnie wszystkim”. „A Cennet, to kto? Kim jest Cennet? Czy ona nie jest twoją córką? Jaka jest między nami różnica?”. „Melisa, to nie jest tak, jak myślisz, córko. Proszę, uwierz mi. Mogę ci to wszystko wytłumaczyć. Wysłuchaj, a wszystko ci opowiem. Chodź, córeczko. Chodź, pójdziemy stąd”.
Melisa chwyta matkę za ramię i zaciąga ją na górę do pokoju Cennet. „Patrz, to pokój twojej córki! Spójrz na jej rzeczy!” – mówi. – „Widzisz? Dobrze się przyjrzyj! Kto wie, ile płakała za swoją mamą?!”. Dziewczyna otwiera szafę. „Patrz na te ubrania. Może niektóre z nich kupiła za wypłatę, którą dostała w twojej firmie?! Może czułaś się lepiej, że dałaś jej parę lir?!”. „Córko, nie rób tak, proszę…” – odzywa się zapłakana Arzu. „Nie jestem twoją córką! Kobieta, która dla własnego spokoju porzuca swoją córkę, nie może być moją matką!”. „To nie ma z tym związku…”. „Milcz! Przynajmniej już więcej nie kłam!”.
„Widzisz? Stało się to, czego tak się bałaś! W końcu wszystko straciłaś!” – stwierdza Melisa, wściekła odwraca się na pięcie i gwałtownym krokiem opuszcza dom. Arzu upada na podłogę i płacze wniebogłosy. „Córeczko, proszę cię, nie zostawiaj mnie…” – zawodzi. Mukaddes podchodzi do niej. Wydaje się, że nawet jej współczuje. „Przecież wiesz, że nie zostawiłaś mi innego wyjścia” – oznajmia. – „Im dłużej bym milczała, tym bardziej dwie siostry raniłyby jedna drugą. Co teraz będziesz robić? Dłużej nie możesz od tego uciekać, Cavidan”. Arzu z trudem podnosi się z podłogi. Zapłakana, wolnym krokiem schodzi na dół i opuszcza dom.
Mahir, Sema i Orhan przyjeżdżają do domu Arisoyów. „Być może, gdybyśmy nie odwrócili się od siebie, to Cengiz nie byłby w takim stanie?” – rozmyśla Sema. – „Może poczuł się samotny, bezradny. Inaczej, jak człowiek na poziomie może coś takiego zrobić?”. „Jeszcze nie wiadomo, czy sam chciał się zabić…” – odzywa się Selim. „Kto i dlaczego miałby zranić Cengiza?”. „Nikt. Selim nie chce uwierzyć, że jego ojciec chciał skończyć ze sobą” – mówi Nilgun. „Selim, chodź porozmawiamy” – prosi Mahir. Obaj panowie odchodzą do gabinetu Cengiza.
„Mój ojciec nie zamierzał skończyć ze sobą, wujku Mahirze” – powtarza Selim. – „Jestem tego pewien. Wiem, że zrobił to człowiek o imieniu Kaya”. „Wiesz? Wobec tego masz coś na tego Kayę, prawda?” – pyta ojciec Melisy. „Nie, nic nie mam. Ale jestem pewien. Kaya nie jest taki, jak się wydaje. Jest bardzo niebezpiecznym człowiekiem”. „Jest dziwny, to fakt. Ale czy od razu niebezpieczny?”. „Nie wiemy o nic nic, oprócz jego imienia i tego, że prowadzi antykwariat. Kim jest i skąd się wziął? Jak wszedł w nasze życie? Jaki ma cel? Nic nie wiemy. Ale ja wszystkiego się dowiem…”.
Cennet szykuje się do wyjścia z domu Arisoyów. Selim odprowadza ją, kiedy nagle pojawia się… Kaya! Chłopak omal się na niego nie rzuca, ale Cennet go powstrzymuje. „Co ty tutaj robisz?! Wynoś się stąd!” – krzyczy Selim. „Tak zwracać się do ojca narzeczonej… Nieładnie” – stwierdza Kaya. „Ty to zrobiłeś! Wiedziałeś, że ojciec zna matkę Cennet. Dowiedziałeś się, że w tajemnicy próbował jej powiedzieć. Groziłeś mu! Nie wiem, jakie masz problemy, ale to ty zamierzałeś zabić ojca!”. „Zapomniałeś o działkach. Przecież siłą zmusiłem twojego ojca do podpisania umowy sprzedaży, prawda?”. „Dokładnie! A potem wziąłeś jego komórkę i wysłałeś do mnie sms-a. Chciałeś dać wskazówkę, jakoby popełnił samobójstwo. Żeby nikt cię nie podejrzewał”.
„Brawo. To czego nie mogła odkryć policja, ty odkryłeś jednym ruchem” – gratuluje Kaya. – „Córko, klaskaj swojemu przyszłemu mężowi. Widzisz, dosłownie jest detektywem”. Cennet odciąga Selima z powrotem do środka rezydencji. Sama zaś bierze ojca za ramię i wyprowadza go za bramę. „Masz z tym coś wspólnego?” – pyta dziewczyna. „Z tym? Nie rozumiem” – mówi Kaya. „Słuchaj, ostatni raz cię zapytam. Dlatego odpowiedz mi szczerze. Masz coś wspólnego z tym, że wujek Cengiz jest w takim stanie?”. „Tak, strzelałem do Cengiza… Dlatego teraz przychodzę, by życzyć mu szybkiego powrotu do zdrowia. Jestem takim człowiekiem, co zrobić?”.
„Popatrz, rozejrzyj się wokoło. Są gdzieś ranne albo martwe zwierzęta?” – kontynuuje Kaya. – „Do nich na pewno też ja strzelałem. Już raz mówili, że jestem mordercą, prawda?”. „Odpowiedz mi” – powtarza Cennet. „Jeśli jestem winny, co zrobisz?”. „Jeśli masz z tym coś wspólnego i postąpiłeś tak okrutnie z wujkiem Cengizem, zrobię wszystko, żebyś został surowo ukarany”. „Dobrze, a jeśli jestem niewinny? Znowu karzesz mi wyjść? Powiesz, że nie chcesz mnie widzieć i mnie wygonisz?”. „Tak, nie chcę cię widzieć. Kiedy przyjdziesz znowu, nie otworzę ci drzwi. Nie jest mi potrzebny ojciec, który ukrywa przede mną mamę”.
„Zaraz, chwila… Może ona porzuciła mnie przez ciebie?!” – domyśla się Cennet. – „Może ją skrzywdziłeś? I dlatego mnie nie chce… Może właśnie dlatego nie wraca do mnie? Nie wiem. Niczego już nie wiem… Nie znam cię i nie chcę znać!”. „Jeśli rzeczywiście chciałabyś mnie poznać, to może byś mnie pokochała” – mówi Kaya. – „Powiedziałabyś: Dopiero dowiedział się, że ma córkę i próbuje być ojcem. Może pomyślałabyś, że on też był porzucony. Został sam. Skoro nie bierze mamy za rękę i nie przyprowadza, to wie dlaczego. Pomyślałabyś, że może czeka na odpowiedni czas. Gdybyś choć trochę próbowała mnie poznać, stanęłabyś przed Selimem i powiedziałabyś: Mój ojciec nie jest mordercą„.
„Ale ty kazałaś mi odejść” – kontynuuje Kaya. – „Powiedziałaś, że nie chcesz mnie widzieć. Dobrze córko, masz rację. Zniknę z twojego życia dlatego, że nigdy nie chcę cię obrazić. Jeśli cię obrażę, umrę, córko. Umrę”. Mężczyzna odwraca się, wsiada do swojego samochodu i odjeżdża. Po chwili pod posiadłość Arisoyów podjeżdża Melisa. Wysiada z auta i zwraca się do Cennet: „Musimy porozmawiać”. „Czego znowu chcesz ode mnie?” – pyta Cennet. – „Nie zbliżaj się. Będę krzyczeć… Co zrobisz? Tym razem wyjmiesz pistolet i będziesz do mnie strzelać?”. „Przyszłam cię tylko po prostu przeprosić. Cennet, proszę cię, wybacz mi…”. „Wybaczyć ci, naprawdę? Myślisz, że zmięknę po jednym słowie przepraszam? Nie wytrzymam, kiedy zobaczę kogoś płaczącego, tak?”.
„Zapomnę o tym, co zrobiłaś i może jeszcze zostanę twoją koleżanką?” – kontynuuje Cennet. – „A ty przy pierwszej nadarzającej się okazji znowu zadasz mi cios. A potem przeprosisz i wszystko zostanie wybaczone. Nie, nigdy. Nawet jeśli dwa światy się złączą, ty jesteś ostatnią osobą, której wybaczę. Nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy. Trzymaj się ode mnie z daleka”. W tym czasie Arzu pisze dwa listy do swoich córek. Wyznaje w nich całą prawdę, opowiada całą swoją historię. Wkłada je do kopert i adresuje. Czy Cennet pozna w końcu swoją mamę?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.