94: Kontynuacja spotkania Cennet z jej mamą. „Jak możesz być tak daleko, będąc tak blisko…?” – pyta dziewczyna. – „Twarzy, której nie widziałam. Głosu, którego nie słyszałam… Byłoby lepiej, gdyby to był ktoś inny. Dlaczego ty? Dlaczego?”. „Cennet…” – mówi Arzu i chce objąć córkę. „Nie, nie dotykaj mnie!”. Żona Mahira upada na kolana i zaczyna płakać wniebogłosy. „Dlaczego płaczesz?” – pyta Cennet. – „Przestraszyłaś się, że cię znalazłam? Boisz się, że zniszczę twoje życie? Naruszę twój balans? Naruszę twój spokój? Czego się boisz?! Dlaczego płaczesz?! Nie masz prawa płakać! Dziwne, straciłam cię w dniu, w którym się urodziłam… A umarłam w dniu, w którym cię znalazłam…”.
„Dusza… Mam pustkę w duszy” – kontynuuje Cennet. – „Zadam ci tylko jedno pytanie. Co ja tobie zrobiłam? Co ja tobie takiego zrobiłam, że mnie tak nienawidzisz? Małe dziecko potrzebuje matki. Co ono tobie zrobiło? Nawet kropelki… Kropelki mleka nie dałaś. Niemowlę, które porzuciłaś w chwili narodzin, co tobie zrobiło, że go tak znienawidziłaś? Czym zawiniło?”. „Niczym…” – odpowiada Arzu. – „Nie ma tutaj twojej winy”. „Co? Nie słyszę, co powiedziałaś, co?”. „Ty, córeczko… Nie ma tutaj twojej winy”. „Więc dlaczego? Dlaczego przez dwadzieścia trzy lata cierpiałam?! Za co pokutowałam? O Boże, dlaczego?!”.
„Córeczko… Moje piękne dziecko, kochana moja…” – mówi Arzu i dotyka policzków Cennet. Melisa nie jest już w stanie dłużej znieść tego widoku i ucieka. „Ja… Kiedy byłam mała, bawiłam się na ulicy i upadłam na ziemię” – opowiada córka Kayi. – „Kiedy wstałam, bardzo cierpiałam. I z ust samo wypłynęło: Mamo… Mamo, krzyczałam na cały głos. Ale ty nie słyszałaś. Czy można wołać kogoś, kogo się nie zna? Ja wołałam. Za każdym razem, kiedy cierpiałam, kiedy było mi źle, zawsze wołałam ciebie. Ale ty… Ty mnie nie słyszałaś”.
„Wybacz mi. Bardzo cię przepraszam” – mówi Arzu. „Potem poszłam do szkoły” – kontynuuje swoją opowieść Cennet. – „To była jedna z najgorszych chwil w moim życiu. W klasie nauczycielka pytała dzieci o ich rodziców. Nie chciałam. Nie chciałam, żeby mnie pytano… Prosiłam Boga, żeby mnie nie pytano… Chciałam się schować. Schowałam się pod ławką, ale nie mogłam uciec. Ja… Ja od ciebie nigdy nie uciekałam. Ale ty… Ty uciekłaś już w chwili, kiedy mnie urodziłaś. Odeszłaś i mnie zostawiłaś. Każdego dnia napotykałam tylko twoją nieobecność. A teraz… O co powinnam zapytać? Miałaś drugą córkę, ale ja nie miałam drugiej mamy. Nie było nikogo innego, kim mogłabym wypełnić twoje miejsce…”.
Melisa wraca do stołu, przy którym jej rodzina biesiaduje. „Dziecko, gdzie wy chodzicie?” – pyta Sema. – „Jedzenie wystygło”. „Melisa, co się stało?” – pyta Mahir. – „Córeczko, gdzie jest mama? Dlaczego płaczesz? Powiedz mi, co się stało?”. Dziewczyna wybucha głośnym płaczem. „To koniec. To koniec…” – mówi. – „Straciłam mamę…”. Akcja wraca na tyły rezydencji. „Wybacz mi” – prosi Arzu. W tym momencie na terenie posesji zjawia się Selim. Widzi, jak jego ukochana stoi naprzeciwko swojej matki, która klęczy na kolanach. „Za wszystko, przez co musiałaś przejść, wybacz mi” – mówi dalej Arzu. W tym momencie zjawia się reszta rodziny Soyerów.
„To Cennet?” – pyta Sema. „Wstań. Wstawaj, twoja rodzina idzie” – zwraca się córka Kayi do matki. – „Nie denerwuj ich, niech cię taką nie widzą. Nie martw się, ja o nic cię nie proszę. Nadal będziesz żyć swoim życiem”. „Nic już nie będzie takie samo” – tłumaczy Arzu, podnosząc się. – „Obiecuję ci, nigdy więcej… Nigdy więcej ciebie nie zostawię”. „Ty i tak już mnie zostawiłaś. Jesteś moją przeszłością. Zabrałaś moją teraźniejszość i przyszłość. Dopóki oddycham, dopóki będę żyć… Każdego dnia będę ciebie nienawidzić! I będę też nienawidzić siebie za to, że jestem córką kobiety takiej jak ty!”.
Wszyscy Soyerowie robią wielkie oczy. Są zdruzgotani wiadomością, że Cennet jest córką Arzu. „Powiedziałam ci, a ty wysłuchałaś. To koniec” – oznajmia Cennet i odwraca. „Córeczko…” – mówi Arzu i próbuje zatrzymać dziewczynę. „Nie jestem pani córką! Moja mama nazywała się Cavidan. Zostawiła mnie w chwili narodzin. Umarła. Dla mnie umarła! Jesteś Arzu Soyer. Możesz kontynuować szczęśliwe życie ze swoją córką Melisą. Życie, które budowałaś beze mnie. Nasza historia skończyła się, zanim się zaczęła. Do widzenia, pani Arzu…”.
Cennet wsiada do auta Selima. Arzu biegnie za nią. „Córeczko, moja kochana!” – krzyczy kobieta, uderzając w szybę. – „Córeczko, proszę…”. „Jedziemy” – mówi Cennet do chłopaka. Selim odpala samochód i odjeżdża. Arzu biegnie za nimi jeszcze przez jakiś czas, aż w końcu upada. Gdy wraca do domu, wszyscy patrzą na nią z odrazą. Mahir bez słowa ją policzkuje. „Co ty wyprawiasz?! Ogarnij się!” – krzyczy Melisa, odpychając ojca. „Zaufałem tobie. Latami mnie okłamywałaś!” – krzyczy Mahir. – „Latami kłamałaś mi prosto w oczy. Jak mogłaś? Jak mogłaś, Arzu!?”.
„Nie Arzu, synku, tylko Cavidan. Imię tej kobiety to Cavidan” – poprawia syna Sema. – „Mówiłam Rizie. Daj Boże, że nas słyszy i widzi. Mówiłam, że przeszłość kobiety, która zmieniła imię, musi być mroczna. Mówiłam, że z takiej kobiety nie będzie matki, ani żony. Mówiłam, ale mnie nie posłuchał! Nikt z was mnie nie słuchał!”. „Arzu, opowiedz nam wszystko od początku” – prosi Orhan. – „Jak to możliwe, że Cennet jest twoją córką? Proszę, opowiedz nam”. „Przepraszam, Orhan. Czego nie rozumiesz, synu? Zostawiła dziewczynę, noworodka. Kobieta bez skrupułów! Niech cię jasny szlag trafi! Niech twoja kobiecość i macierzyństwo zamienią się w nieszczęście!”.
„Wystarczy! Wystarczy, babciu!” – wybucha Melisa. – „To przeszłość, nie przesadzajmy. Przynajmniej moja mama nie zdradziła męża w czasie małżeństwa…”. „To ty tak myślisz. W rzeczywistości to twoja matka nie opuszcza domu Kayi!” – oznajmia Sema. „Nie! Nic podobnego!” – zaprzecza Arzu. – „Nigdy nie zdradziłam męża. Nigdy”. „Zamknij się. Na własne oczy widziałam. Nie opowiadaj nam bajek, pani Cavidan. popatrz, obudziliśmy się. Dzień dobry. Wstydź się tego, co ci daliśmy. Za wszystko, co zrobił dla ciebie pan Riza. Niech wszystko będzie dla ciebie przeklęte!”.
„Dlaczego, Arzu?” – pyta Mahir. – „Dlaczego nas wszystkich okłamałaś?”. „Kłamczucha, nieobliczalna, bez charakteru, niewdzięczna” – wylicza Sema. – „Arzu od początku taka była. Dopiero teraz zaczynacie to dostrzegać”. „Powiedziałam ci, babciu, wystarczy!” – grzmi Melisa. – „Moja mama na to nie zasłużyła. Wystarczy! Chodź, idziemy, mamo”. Dziewczyna bierze matkę pod ramię. „Dokąd ją prowadzisz? Ta kobieta nie może dłużej zostać w tym domu” – oznajmia Sema. „Nie waż się wtrącać, bo pożałujesz” – grozi Melisa. „To nie wszystko, pani Arzu. Policzymy się. Odpowiesz nam za to!”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Ludzie z firmy przeprowadzkowej wynoszą meble z domu Mukaddes. Babcia Cennet smutnym wzrokiem wygląda przez okno. „Siostro Mukaddes, rzeczy spakowane” – oznajmia Suna. „Ty idź, ja tu zaczekam” – mówi kobieta. „Proszę, tak nie można, wstawaj. Co powiedział Selim? Powiedział, że Cennet jest z nim i byśmy się nie martwiły”. „Suna, nie pójdę, dopóki nie zabiorę Cennet”. „Czekasz na próżno, siostro Mukaddes. Cennet nie wróci. Ona nie przyjdzie”. „Wróci! Moja Cennet wróci, a ja nie ruszę się z tego miejsca, dopóki jej nie zabiorę”.
Selim i Cennet są na wybrzeżu. „Nie czuję się członkiem tego świata” – oznajmia dziewczyna. – „To dla mnie za dużo. Czuję, jakby nigdzie nie było dla mnie miejsca. Nawet nie mam domu, do którego mogłabym wrócić”. Selim bierze rękę Cennet i przykłada ją do swojego serca. „Tutaj jest twój dom” – oznajmia. – „Tutaj jest twoje miejsce. Chodź tutaj, chodź”. Chłopak obejmuje swoją ukochaną. „Co mam zrobić, Selim?” – pyta Cennet. „Myślę, że musisz porozmawiać z mamą”. „Co? O czym jeszcze mam rozmawiać z tą kobietą?”. „Słuchaj, zawsze, kiedy szukałaś mamę, to mówiłaś, że może jest na to wszystko logiczne wyjaśnienie. Może twoja mama miała ku temu powód? Właśnie o tym mówię”.
„Mama mnie nie kocha. Nie obchodzę jej i nigdy nie obchodziłam” – stwierdza Cennet. – „Taka jest przyczyna”. „Moja jedyna, gdybyś jej nie obchodziła, to czy ona chciałaby z twojego powodu zabić człowieka?” – pyta Selim. „Nie usprawiedliwiaj tej kobiety przede mną, na miłość boską! Proszę, mów co chcesz, ale nie broń tej kobiety!”. „Nie bronię jej, Cennet. Mówię tylko, żebyś zapytała ją jeszcze raz. Stań przed nią i zapytaj. Dlaczego mnie zostawiłaś? Dlaczego zostawiłaś mnie i odeszłaś?”. „Pytałam! Kpisz sobie ze mnie? Sto razy ją pytałam! Zapytałam: Co ja ci zrobiłam? Przeprosiła mnie i to wszystko. Tak po prostu!”.
„To nie jest łatwe, kochanie” – mówi Selim. – „Rozumiesz? To nie może być takie proste. Mama nie może tak po prostu porzucić swojego dziecka i odejść. Może jeśli dasz jej szansę…”. „To co?! Może pójdę do niej, rzucę się w jej ramiona, będę całować, obejmować, nazywać mamą, tak? Tak mam zrobić?” – pyta Cennet. „Dobrze, uspokój się. Ja tylko…”. „Ty tylko nie możesz być na moim miejscu. Po prostu mnie nie rozumiesz, Selim”. Oburzona dziewczyna odwraca się od chłopaka i zabiera z samochodu swoją torbę. „Cennet, co ty robisz?”. „Chcesz przyjąć czyjąś stronę? Trzymaj czyją tylko chcesz! Selim, nie musisz być obok mnie. Nie potrzebuję nikogo!”.
Wzburzona Cennet odchodzi. „Och, o niczym nie wiesz” – wzdycha Selim. – „Nic nie wiesz…”. Akcja przenosi się do rezydencji Soyerów. Sema oraz jej synowie są w salonie. „Nie mogę uwierzyć” – mówi Orhan. – „Ta kobieta posłała za kratki Cennet, swoją córkę”. „Co w tym zaskakującego? Dlaczego jesteś zdziwiony?” – pyta Sema. – „Arzu jeśli zechce, to dla pieniędzy sprzeda własne dziecko. Na pewno się przestraszyła. Przestraszyła się, że jeżeli dowiemy się prawdy o Cennet, to ona wszystko straci. Ale już nie ma czego się bać. Już nie dużo zostało. Niedługo dowie się, gdzie jest jej miejsce”.
Do salonu wchodzi Ozlem. „Przygotowałam kawę. Trochę pomoże” – oznajmia kobieta. W tym momencie rozlega się dzwonek do drzwi, a po chwili w pomieszczeniu zjawia się adwokat. „Wszystko gotowe?” – pyta go Sema. „Tak, gotowe” – potwierdza prawnik. „Doskonale, proszę tutaj usiąść”. Mahir podchodzi do matki i szepcze jej na ucho: „Słuchaj, Arzu mnie nie zdradziła. Ona tego nie zrobiła”. „Mahir, nie słyszałeś poprzedniej nocy? Wszystko, co mówiła ta kobieta do dzisiaj, było kłamstwem. Ma córkę z tym Kayą. To jeszcze nie przemawia ci do rozumu? Simge, wezwij ją, niech tu przyjdzie” – rozkazuje Sema służącej.
Do salonu wchodzi Melisa. „Co się tu dzieje?” – pyta dziewczyna. „To, co powinno się stać już kilka lat temu” – oznajmia pani Soyer. – „Ty też siadaj. Zaraz się wszystkiego dowiesz”. Chwilę później w salonie zjawia się także Arzu. Mąż staje naprzeciwko niej. „Arzu, powiedz wszystko od początku” – prosi Mahir. – „Dlaczego ukrywałaś swoją córkę? Dlaczego tak się boisz? Słuchaj, na wszystko jest jakieś wyjaśnienie”. „Co to zmieni w związku ze mną, Mahir? Według ciebie, znowu możemy zostać rodziną? Tak, Cennet jest moją córką i ani trochę się tego nie wstydzę”.
„Dlatego, że jesteś bezwstydna” – stwierdza Sema. – „Zdziwiłabym się, gdyby ci było wstyd”. „Dlatego, że nie zrobiłam nic, za co musiałabym się wstydzić” – oznajmia Arzu. – „Ale kiedy przyprowadziłaś tu Ozlem, w dodatku z dzieckiem, to było mi bardzo wstyd. Było mi wstyd za córkę, za męża. Za was wszystkich było mi wstyd”. „Zostaw to, Arzu. Mahir przynajmniej nie wyrzekł się swojego dziecka, a ja przyjmę go jako wnuka. Nikt nie odwrócił się od tego dziecka, tak jak ty odwróciłaś się od swojego. A teraz, droga Arzu, tu są dokumenty o sprzedaży udziałów firmy Soyer. Podpisz je”.
„Co?” – pyta zaskoczona Melisa. „Droga Meliso, twoja mama podpisze te dokumenty i cześć udziałów trafi do mnie, a część do ciebie” – wyjaśnia Sema. – „Tak właśnie powinno być od samego początku”. „Co za głupoty opowiadasz? Moja mama wkładała trud w tę firmę! Dziadek przekazał mamie to, na co zasłużyła!”. „Gdyby twój dziadek wiedział, że twoja mama urodziła dziecko innego mężczyzny, zrobiłby to samo! Chronię twoje prawa! Co zrobisz, jeśli jutro przyjdzie Cennet i powie, że te udziały jej się należą?! Dobrze, załóżmy nawet, że Cennet tego nie zrobi. Za to ten typ Kaya… Ten człowiek przyjdzie i będzie mówił, że jego córka ma do tego prawo!”.
„Droga Arzu… Ach, przepraszam… Pani Cavidan” – kontynuuje Sema. – „Teraz wszystkie udziały oddasz do rodziny Soyer. Podpisz to!”. Arzu podchodzi do stolika, bierze długopis w rękę i… Przekreśla umowę, a następnie rozrywa ją. „Każdą lirę zarobiłam pracując dniami i nocami” – oświadcza kobieta. – „Kiedy było trzeba, pracowałam za Mahira. Kiedy było trzeba, pracowałam za Orhana. Nie oddam swojego prawa! Nigdy nie oddam! A co najważniejsze, ze względu na moje córki, nie oddam!”.
Sema wymierza synowej siarczysty policzek. „Bezwstydna!” – krzyczy. – „Jeszcze bezwstydnie mówisz o swojej córce! Teraz pod moje drzwi przyprowadzasz córkę, którą urodziłaś wiele lat temu?!”. „Nie wiesz, co ja przeżyłam. Nikt z was o tym nie wie!” – oznajmia Arzu. „A co mi do tego? Co nam do tego? Kogo to obchodzi? Kłamałaś, patrząc prosto w oczy. Nie zasługujesz na nic od tej rodziny i nie zasługujesz na tę rodzinę!”. „Czy ty lub ktoś z tej rodziny widział, abym wobec was zrobiła coś złego? Z godnością pełniłam swoją rolę, nie potrzebując szacunku. Ani razu nie zwracałam się do ciebie po imieniu.
„Mój tata przyjął mnie jako córkę. Aby być tego godna, nie spałam dniami i nocami” – mówi dalej Arzu. – „Każdego z was kochałam i szanowałam, nie patrząc na to, że rozdeptałam swoją kobiecość. Wierna, kochająca, okazująca szacunek… Taka byłam. Ale wiesz, co jest najgorsze, Mahir? Byłam żoną, która zawsze ci ufała. Czy nie mam wad? Oczywiście, że mam. Kto z was ich nie ma? Właśnie dlatego, moja droga rodzino, przez to, co się teraz stało, nigdy nie pozwolę wam zabrać tego, na co ciężko zapracowałam! Nigdy!”.
Akcja przenosi się do domu Mukaddes. Kobieta cały czas wpatruje się w okno. „Może wróci, Suna?” – pyta. – „Powiedziała, że nie wybaczy, ale na pewno tak nie myśli. Nie urazi nas. Znasz Cennet tak dobrze jak ja. Przecież mnie nie zrani. Poczekamy. Ona przyjdzie do tych drzwi, przytuli mnie i powie: Mój pączek. Ona nie może żyć beze mnie, Suna. I ja bez niej nie mogę…”. „Musimy dać jej trochę czasu, siostro” – przekonuje matka Omera. – „To co przeżyła, nie jest łatwe. Wcale nie jest łatwe. Dlatego zapisałam tam adres. Niech się trochę uspokoi i wróci”. „Wróci?”. „Oczywiście, że wróci. Przecież sama mówisz, że Cennet cię nie zrani. Wróci tutaj dla ciebie. Wstań, proszę”.
Mukaddes podnosi się z taboretu i razem z Suną opuszcza dom. Gdy żegna się z sąsiadami, Cennet obserwuje ją z ukrycia. Kiedy jej babcia odchodzi, sama udaje się do domu i rozgląda po pustych ścianach. Na drzwiach znajduje kartkę z adresem nowego domu. Na myśl przychodzą jej wspomnienia z dawnych lat, które tu spędziła razem z babcią.
Tymczasem Sema wyrzuca Arzu za drzwi. „Wynocha! Wynocha z tego domu!” – wrzeszczy. „Nawet jeśli zechcesz, nie zostanę tu!” – oznajmia Arzu. – „Zabieraj swoje ręce!”. „Co ty robisz, babciu?!” – oburza się Melisa. „Nie waż się! Nie waż się nawet przechodzić w pobliżu tego domu. Będziesz się trzymać z daleka od tej rodziny i od Melisy!”. „Słuchaj, możesz mi mówić, co tylko zechcesz, ale nigdy nie rozdzielisz mnie z córką! Zrozumiałaś?!”. „Dobrze, mamo, chodź, idziemy stąd…”. „Mahir, trzymaj tę dziewczynę!”.
Mahir chwyta córkę, nie pozwalając jej odejść. „Co ty robisz, tato? Puszczaj mnie!” – rozkazuje Melisa. „Co wy, rozum straciliście?! Melisa to moja córka! Moja!” – krzyczy Arzu. „Nie zobaczysz Melisy, dopóki nie oddasz akcji!” – oznajmia Sema. „Tato, puść mnie! Ja zostanę z mamą! Chcę zostać z mamą!” – Melisa szarpie się z ojcem, ale ten siłą wciąga ją do środka domu. „Córko!” – krzyczy Arzu, ale Sema staje jej na drodze. „Będziesz się trzymać z dala od tego domu i od tej rodziny!” – rozkazuje pani Soyer i zamyka drzwi przed nosem swojej synowej. „Córko, zawsze będę w twoim życiu!” – krzyczy Arzu przez zamknięte drzwi. – „Nigdy cię nie porzucę, słyszysz mnie? Nigdy cię nie porzucę, córko! Jesteś moją córką! Moją córką!”. Jak potoczą się dalsze losy Arzu? Czy uda jej się naprawić relacje z Cennet?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.