Łzy Cennet odcinek 45: Cennet wychodzi z więzienia! Poznaje swojego ojca! [Streszczenie + Zdjęcia]

45: Halil przywozi Murata na posterunek policji. „Teraz pójdziesz i wszystko im opowiesz” – rozkazuje. – „Bo inaczej zabiję całą twoją rodzinę. Idź już!”. „Dobrze, pójdę i wszystko powiem” – potwierdza kierownik. – „Tylko błagam, nie krzywdź moich dzieci…”. Mężczyzna wysiada z auta i udaje się na posterunek. Tymczasem Cennet siedzi na swoim łóżku w celi. „To minie. To wszystko minie” – powtarza sobie. Nagle Zeliha zachodzi dziewczynę od tyłu i wbija jej ostry szpikulec w plecy! W tym czasie Arzu rozpamiętuje słowa Mukaddes: „Twoja przeszłość cię dogoni. Już niedługo poniesiesz konsekwencje swoich czynów”. Kobieta zaczyna przeraźliwie płakać. Do jej pokoju wchodzi Mahir.

Mężczyzna chce objąć żonę, ale ona natychmiast odskakuje od niego. „Nie dotykaj mnie! Odejdź!” – krzyczy. – „Trzymaj się ode mnie z daleka, proszę cię…”. „Arzu, co z tobą?” – pyta Mahir. „Nie waż się, nie waż się… Nie dotykaj mnie!”. „Dobrze, już dobrze. Uspokój się”. Mężczyzna opuszcza pokój. Akcja przeskakuje do kolejnego dnia. Kaya wkłada przygotowany przez krawca garnitur. „Będziemy musieli skrócić rękawy o dwa centymetry” – oznajmia krawiec. „Nie mam za dużo czasu, idę na spotkanie z córką” – odpowiada Kaya. „Widzę, że ten dzień jest dla pana bardzo ważny, skoro tak starannie się pan do niego przygotowuje”.

„Tak, bardzo wyjątkowy” – potwierdza ojciec Cennet. „Proszę się nie martwić, nie spóźni się pan na spotkanie z córką” – zapewnia krawiec. Zabiera marynarkę i odchodzi. „Wysyłając córkę do wiezienia myślałaś, że uciekniesz od przeszłości” – mówi Kaya, patrząc w lustro. – „Ach, Cavidan, ach… Staraj się ile chcesz, ale przeszłość i tak cię dogoni…”. Arzu w tym czasie drżącymi rękami maluje się przed lustrem. „Jesteś bardzo silna” – mówi do siebie. – „Jesteś Arzu Soyer”. Nagle z dołu dobiegają krzyki męża: „Jak mogłaś mi to zrobić?!”.

„Mahir, co się stało?” – pyta Sema. – „Pokaż mi to. Co znowu ta żmija zrobiła?”. Pani Soyer zabiera od syna pismo, które on trzyma w rękach. To pozew rozwodowy! „Arzu schodzi na dół. „Co się tu dzieje?” – pyta z kamienną twarzą. „Jak to, co się dzieje?!” – oburza się mężczyzna. – „Tutaj jest napisane, że wniosłaś o rozwód! Dlaczego?! Co to ma znaczyć?!”. „Jeszcze się pytasz, z jakiego powodu? Co się zmieniło, Mahir? Ach, rozumiem… Czyżbyś zrozumiał, że nie kochasz Ozlem? A może dotarło do ciebie, ze jak się z tobą rozwiodę to zostaniesz z niczym?!”.

Arzu kieruje swój wzrok na teściową. „A ty?” – pyta. – „Jeszcze wczoraj mówiłaś, że mam się rozwieść z twoim synem. Właśnie spełniam twoją wolę… Dlaczego się nie cieszycie? Naprawdę bardzo trudno was zadowolić”. „Nie rozwiodę się z tobą!” – oznajmia Mahir. – „Słyszysz? Nie rozwiodę się!”. Melisa w tym momencie wychodzi ze swojego pokoju. „Jaki jeszcze rozwód?!” – pyta. – „O czym wy mówicie?!”.

Nilgun przychodzi do domu, w którym zatrzymał się Selim. „Idź stąd!” – rozkazuje chłopak. „Przyniosłam to dla ciebie” – mówi kobieta i pokazuje posklejane zdjęcie Selima, ich biologicznego syna. „Nie chcę. Idź stąd. Zostaw mnie samego…”. „Zmieniłam się, posłuchaj…”. Chłopak jednak zamyka drzwi przed nosem matki. Ona schyla się i przez szparę między drzwiami a progiem wsuwa posklejaną fotografię. „Selim umarł…” – mówi przez drzwi. – „Jeden z moich synów umarł. Ale drugi z moich synów wciąż żyje. Selim umarł, ale mój Ali żyje… Nie urodziłam ciebie, ale cię wychowałam. Kochałam ciebie, jak swoje rodzone dziecko. Jesteś moim synem. Moim Alim…”.

Akcja wraca do domu Soyerów. Melisa wbija groźne spojrzenie w matkę. „Jaki rozwód? Zwariowałaś?!” – pyta. – „Co tata tobie zrobił?”. „Melisa, córeczko, ja naprawdę… Proszę, porozmawiajmy o tym innym razem” – odpowiada Arzu. „Nie, teraz porozmawiamy! Macie powiedzieć mi, co się tutaj dzieje!”. „No już, powiedz. Powiedz wszystko” – odzywa się Sema. „Księżniczko moja, naprawdę jest mi bardzo przykro. Uwierz mi, nie chciałam, żeby tak się stało… Do dzisiejszego dnia robiłam wszystko, aby uratować naszą rodzinę. Ale się nie udało, Melisa…”.

„Mamo, co ty mówisz? Co tata tobie zrobił?” – pyta dziewczyna. – „Co zrobił takiego, że zniszczył naszą rodzinę?! Mów!”. „Twój tata mnie zdradził…” – wyznaje Arzu. „Mamo, co ty bredzisz. Tata by nigdy czegoś takiego nie zrobił!”. „Bardzo mi przykro, córeczko, ale to prawda. Twój ojciec zdradza mnie z Ozlem…”. Melisa odwraca się do ojca. „Tato, to prawda?” – pyta. „Córeczko… Melisa, posłuchaj…” – próbuje tłumaczyć Mahir. „Powiedz, że tego nie zrobiłeś! Powiedz, że nie zrobiłeś tego naszej rodzinie! Tato, ty zwariowałeś…? Ta kobieta… Ona przychodziła do naszego domu. Ja ją znam od urodzenia… Ja tutaj, na tym dywanie wypłakiwałam się jej w rękaw. Jak mogłeś nam to zrobić?”.

„Ile czasu się spotykacie?! Tato, ile czasu spotykasz się z tą kobietą?!” – pyta Melisa. Mahir milczy… „Trzy miesiące. Co najmniej trzy miesiące, z tego, co wiem” – odpowiada Arzu. „Twoja mama ma rację” – odzywa się Sema. – „Niestety twój ojciec popełnił błąd… Jak już wszystko wypłynęło, to nie będziemy tego ukrywać. Wiedząc miesiącami o tych relacjach, twoja mama robiła wszystko, żeby jej małżeństwo się nie rozpadło. Ale teraz, po ogłoszeniu testamentu, nie wiemy, co się stało. Nagle podjęła decyzję o zburzeniu domu i wniosła o rozwód…”.

„Posłuchaj mnie, przekraczasz już wszelkie granice!” – oburza się Arzu. „Czyżby? Gdyby Riza nic ci nie zostawił, dalej siedziałabyś cicho. Ale kiedy dostałaś w swoje ręce siłę, teraz już Mahir nie jest ci potrzebny…”. Zszokowana postawą rodziców Melisa ucieka do swojego pokoju. Tam wyciąga swoją walizkę i zaczyna ją pakować. Po chwili Arzu przybiega za nią. „Córeczko, porozmawiajmy, wysłuchaj mnie” – prosi. „Zostaw mnie, mamo! Nie mamy o czym rozmawiać!”. „Księżniczko moja, tak nie można…”. „Mamo, nie nazywaj mnie księżniczką!”. Do pokoju wchodzi także Mahir. „Córeczko, jest nam bardzo przykro…” – mówi.

„Naprawdę? Jest wam przykro?” – pyta Melisa. – „Dla mnie to już bez znaczenia, czy jest wam przykro, czy nie!”. „Melisa, otrząśnij się! Nic nie zrobiłam, żebyś tak mnie traktowała!” – oburza się Arzu. – „To twój ojciec mnie zdradził! Twój ojciec! Próbowałam z nim rozmawiać, ale mnie nie słuchał. Nie chciał jej zostawić… Co miałam zrobić?!”. „Było od razu wnieść o rozwód, jak tylko się dowiedziałaś! Nie trzeba było tyle czekać!”. „Posłuchaj, będziemy sobie w stanie z tym poradzić. Zrozumiałem swój błąd” – zapewnia Mahir. – „Zrobię wszystko, żeby to naprawić”. „Tato, nie trzeba! Ty już niczego nie rób. Dobrze, że dziadek umarł, bo poznałam waszą prawdziwą twarz! Niech was szlag trafi! Zmusiliście mnie do tego, żebym to wam powiedziała… Nienawidzę was!”.

Dziewczyna zakłada swój płaszcz. „Melisa, nie rób tego. Zaczekaj, porozmawiajmy…” – błaga ojciec. „Róbcie, co chcecie, mam was gdzieś! Nie ma już rodziny, nie ma czego chronić i nie ma czego składać do kupy!” – krzyczy dziewczyna. Zabiera swoją walizkę i zmierza do wyjścia. Na dole zatrzymuje ją Orhan. „Dokąd idziesz?” – pyta. „Wiedziałeś, prawda? Ty też wiedziałeś o wszystkim!”. „Dlaczego znowu krzyczysz? O czym niby wiedziałem? O czym ty mówisz?”.

Arzu zbiega po schodach. „Melisa, córeczko, proszę ciebie…” – mówi błagalnym tonem. – „Proszę, nie odchodź…”. „Zostawcie mnie w spokoju i nie dotykajcie mnie! Nie jesteście już moją rodziną! I nie ważcie się za mną iść!”. Dziewczyna opuszcza dom. Akcja przenosi się do więzienia. Cała i zdrowa Cennet szykuje się do wyjścia! Następuje retrospekcja. Okazuje się, że Zeliha wcale nie zraniła Cennet. To inna więźniarka przechwyciła ostrze i ugodziła nim Zelihę, ratując Cennet życie! „Ona umiera!” – krzyczy przerażona Cennet. Do leżącej na podłodze Zelihy dopada Merel.

„Uprzedzałam was, że macie się trzymać z dala od tej dziewczyny” – mówi kobieta, która zaatakowała Zelihę. – „Posłuchajcie mnie. Nikt nic nie widział. Wszystko, co zrobiła Zeliha, zrobiła sobie sama. Jeśli którakolwiek piśnie choć słówko, czekać was będzie taki sam koniec!”. Do celi wchodzi strażniczka. „Co się tu dzieje?!” – pyta i pochyla się nad Zelihą. – „Kto tobie to zrobił?”. „Kiedy próbowała się ochronić, sama się zraniła” – odpowiada Meral. „Mówi prawdę?”. Zeliha potakuje głową. „Posprzątajcie tutaj! Jutro nikt nie wyjdzie na spacer!”. Strażniczki wyprowadzają ranną Zelihę z celi.

Cennet podchodzi do kobiety, która uratowała jej życie. „Coś ty narobiła?” – pyta. – „Nawet mnie nie znasz, a ta kobieta mało nie umarła”. „Ale nie umarła. Dojdzie do siebie w przeciągu tygodnia” – odpowiada kobieta. „Ty zwariowałaś. Ja nie chcę, żebyś mnie chroniła. Nie chcę!”. „Posłuchaj, osoba, która cię kocha, powiedziała, że mam cię chronić. I dlatego to robię”. „Kto to taki? Kto?!”. „Dowiesz się, kiedy stąd wyjdziesz”. Akcja wraca do teraźniejszości. Cennet jest spakowana i żegna się ze swoją wybawicielką. „Kto to jest? Nadal nie chcesz mi powiedzieć?” – pyta. „Zaczekaj trochę, a sama zobaczysz”. Dziewczyna opuszcza swoją celę.

Selim wpatruje się w zdjęcie, które przyniosła mu matka. Nagle słyszy, jak ktoś dobija się do drzwi domu. Udaje się w ich kierunku, ale nie otwiera. Jest przekonany, że właśnie przyszła jego matka. „Nie rozumiesz, że nie chcę ciebie widzieć? Idź stąd!” – krzyczy chłopak. „Selim, otwórz drzwi. To ja” – z zewnątrz dobiega głos Melisy. Selim otwiera drzwi. Dziewczyna rzuca mu się w ramiona. „Źle się czuję. Bardzo źle się czuję…” – mówi. – „Nienawidzę ich wszystkich”. „Melisa, o czym ty mówisz? Co się stało?”. „Nigdy więcej nie wrócę do domu. Nie chcę widzieć, ani ojca, ani matki!”.

„Dobrze, uspokój się. Powiedz, co się stało” – prosi Selim. Dziewczyna ociera łzy z twarzy. „Dobrze, powiem tobie” – oznajmia. – „Nie wyleję już ani jednej kropli łez przez nich. Dobrze, że jesteś. Posłuchaj, nie tylko ty nie masz rodziny. Teraz i ja jej nie mam. Nie mam domu, nie mam dokąd pójść. Mam tylko ciebie. Tylko ciebie…”. Arzu w tym czasie próbuje się dodzwonić do córki. Ta jednak nie odpowiada. Kiedy telefon Arzu zaczyna dzwonić, ta bezzwłocznie odbiera i będąc przekonana, że to Melisa, mówi do słuchawki: „Halo, córeczko? Gdzie jesteś? Powiedz, to przyjadę i ciebie zabiorę… Proszę, porozmawiajmy. Gdzie jesteś?”.

Po drugiej stronie jednak wcale nie jest jej córka, tylko… Kaya! „Twój głos się wcale nie zmienił, Cavidan” – mówi mężczyzna. – „Czekałem wiele lat, żeby znowu usłyszeć twój głos. Ty też już nie milcz. Nie milcz”. „Ty…” – przeraża się Arzu. „Tak, to ja. Co, myślałaś pewnie, że się już więcej nie zobaczymy? Ale jak widzisz, świat jest mały… Znowu się na mnie gniewasz? Wiem, to nie jest rozmowa na telefon. Ale znowu się spotkamy. Już niedługo… Tęsknota za straconymi latami nie minie, ale spróbujemy. Bądź cierpliwa, Cavidan. Niedługo się spotkamy…”.

W tym momencie brama więzienia otwiera się i na wolność wychodzi Cennet. Kaya woła jej imię i podchodzi do niej. „Przepraszam, ale my się znamy?” – pyta dziewczyna. „Czy człowiek może pamiętać tego, kogo w życiu nie widział? Nie może” – odpowiada mężczyzna. „Skoro się nie znaliśmy wcześniej, to skąd znasz moje imię?”. „Człowiek, jeśli tylko zechce, może się wszystkiego dowiedzieć…”. „Ty jesteś tą osobą, o której mówiła siostra Sadyka? Ty jesteś tym, który chciał mnie chronić? Ja nie rozumiem. Dlaczego chciał mnie pan chronić? Kim pan jest?”. „Ja jestem twoim… Jestem twoim… Twoim ojcem, Cennet” – wyznaje Kaya.

Zszokowana Cennet wypuszcza walizkę z rąk. „Jaki ojciec? O czym ty mówisz?” – pyta. „Posłuchaj, córko…”. „Nie, nie jestem twoją córką! Co się tu dzieje? Kim ty jesteś i czego ode mnie chcesz?!”. „Masz rację, że jesteś w szoku” – przyznaje Kaya. – „Ja jak wariat ci to powiedziałem… Posłuchaj, ja też nie wiedziałem, że jesteś moją córka. Też dopiero co się o tym dowiedziałem. Też jestem w szoku…”. „Ale ja nie jestem pana córką. Nie wiem kto i dlaczego to powiedział. Rozmawiał pan z nieodpowiednią osobą…”. „Córko, czy nie masz na imię Cennet? Twoją mamą jest Cavidan, a ojcem jest Kaya. A kim jest Kaya? Kaya to właśnie ja”.

„Dosyć już! Mój ojciec to Mehmet i umarł wiele lat temu!” – oznajmia zdecydowanie Cennet. – „Ten, kto powiedział, że jestem twoją córką, okłamał cię. Proszę, zostaw mnie w spokoju”. Dziewczyna chce odejść, ale Kaya woła za nią: „Więc pani Mukaddes jest kłamcą? Dowiedziałem się od twojej babci, że jesteś moją córką…”.

Mahir wkracza do pokoju Arzu. „Jesteś zadowolona z tego, co zrobiłaś?!” – wrzeszczy. – „Jesteś zadowolona, że Melisa odeszła?! Tego chciałaś?! Zrobisz wszystko, aby Melisa wróciła do domu! Nie mogę stracić mojej córki. Zrobisz wszystko, aby ją przekonać, Arzu!”. Kobieta chce wybiec z pokoju, ale mąż chwyta ją za ramię. „Nie dotykaj mnie!” – zabrania Arzu. – „Nikt nie może mnie dotykać… Trzymaj się ode mnie z daleka, zostaw mnie…”.

Akcja wraca pod więzienie. „Do chwili, gdy rozmawiałem z panią Mukaddes, też o niczym nie wiedziałem” – oznajmia Kaya. – „Jestem jej wdzięczny, że mnie znalazła. Mógłbym umrzeć, nie wiedząc, że mam tak śliczną córkę”. „O czym ty mówisz? Dlaczego moja babcia miałaby coś takiego powiedzieć?” – wciąż nie dowierza Cennet. – „Co próbujesz osiągnąć? Czego ode mnie chcesz?”. „Chcę swoją córkę”. „Proszę odejdź i zostaw mnie w spokoju!”. „Nie mogę odejść. Dokąd mam odejść? Jestem twoim ojcem”. „Jesteś całkiem szalony. Czy słyszysz, co mówisz? Zostaw mnie i znajdź sobie kogoś innego. Mam dość swoich problemów!”.

„Córko, poczekaj, wysłuchaj mnie” – mówi Kaya. – „Potem, gdy powiesz, że jestem winny tego, czy tamtego i powiesz, że nie chcesz takiego ojca, odejdę. Ale proszę, wysłuchaj mnie”. W tym czasie Orhan dostaje informację, że Cennet została zwolniona z aresztu. „To była gra jednego z pracowników firmy” – mówi do matki. – „Poszedł na policję i wszystko opowiedział”. „Tylko popatrz. Przez te wszystkie lata przewinęło się przez firmę wielu pracowników, a o czymś takim po raz pierwszy słyszę” – oznajmia Sema. „Ale coś ci powiem. Arzu jest w to wszystko zamieszana!” – dodaje Orhan. „Cóż, ta kobieta nie ma sumienia. No nic, idź i spotkaj się z Cennet. Przynajmniej niech nie wątpi w twoje intencje. Wspieraj tę dziewczynę”.

„Mam nadzieję, że się nie spóźnię, mamusiu” – mówi Orhan i opuszcza dom. „No i co, pani Arzu? Tym razem się przeliczyłaś” – mówi do siebie Sema. – „Ciekawe, co teraz będziesz robić?”. Kobieta udaje się do pokoju syna. „Nie ma pani Arzu?” – pyta. – „Chciałam jej pogratulować. W końcu udało jej się pozbyć córki. Brawo. Gdzie ona jest?”. „Jest w łazience” – odpowiada Mahir. – „Mamo, proszę cię, chociaż ty nie zaczynaj. I tak wystarczająco jesteśmy nerwowi”.

Akcja przenosi się do łazienki. Arzu stoi przy otwartej kabinie prysznicowej, w której uruchomiony jest natrysk. Kobieta próbuje zagłuszyć myśli w swojej głowie. Cały czas słyszy głos Kayi… „To jakiś koszmar… To jakiś koszmar…” – powtarza Arzu. Co takiego ojciec Cennet jej zrobił?

Kaya zabiera Cennet do restauracji. „Co ja tu robię? Po co tu przyszliśmy?” – pyta dziewczyna. – „Nie chcę słyszeć twoich kłamstw. Lepiej wrócę do domu…”. „Córko, upór odziedziczyłaś po mamie. Ona też taka była” – oznajmia mężczyzna. – „Jeżeli powiedziała nie, to czego bym nie zrobił, ona zawsze obstawała przy swoim. Dlatego to wszystko się zdarzyło. Chodź, córko. Nie bądź podobna do mamy”. Cennet siada przy stoliku. „Masz dwie minuty” – oświadcza. – „Będzie dobrze, jak się pospieszysz”. „Mówili, że bycie ojcem córki to trudna sztuka, ale nie wierzyłem”. „Dziesięć sekund już minęło…”. „Dobrze. Historia wielu lat nie zmieści się w dwóch minutach. Ale powiem ci wszystko w skrócie”.

„Zakochałem się w twojej mamie, tak po prostu” – zaczyna swą opowieść Kaya. – „Ale to nie jest, jak dzisiejsza miłość. Pokochałem ją aż do śmierci. Nawet teraz, w każdej minucie jest w moich myślach. Ale potem Cavidan porzuciła mnie i odeszła. Obudziłem się a jej nie było. Odleciała jak dym. Wtedy jeden z moich tronów runął. To znaczy, mój stan był wynikiem tego, że Cavidan mnie porzuciła. I cóż, ciebie też tak porzuciła. Jak kociaka… No nic, to minie. Jak to mówią i garbatemu grób dopasują. Właśnie wtedy Cavidan była z synem pani Mukaddes. Jak nazywali tego człowieka, którego uważałaś za ojca? Mehmet, tak? Wyszła za niego za maż. Oczywiście, twoja babcia nie wiedziała, że ona nosi moje dziecko”.

„Minęło wiele lat, gdy twoja babcia dowiedziała się o tym” – kontynuuje Kaya. – „Odszukała mnie i oto spotkałem się z córką”. „Kłamiesz” – nie wierzy mężczyźnie Cennet. „Córko, czy w takich sprawach można kłamać?”. „Kłamiesz! Dlatego, że jeśli chociaż maleńka część z tego byłaby prawdą, to babcia powiedziałaby mi o wszystkim”. „Co ja mam teraz zrobić? Co powiedzieć? Może twojej babci było trudno? Czy muszę teraz bronić Mukaddes? Co mam robić?”. „Wiesz co zrób? Trzymaj się ode mnie z daleka!”.

Cennet wstaje od stołu. „Córko, uspokój się” – prosi ją Kaya. „Nie, nie zbliżaj się do mnie” – zabrania dziewczyna. „Ale jestem twoim ojcem”. „Jesteś chory! Ja mam tylko jednego ojca i on nie żyje. Kim ty jesteś? Nie wiem. Nie chcę cię poznać. Nie waż się iść za mną!”. Cennet odwraca się i opuszcza restaurację.

Akcja wraca do domu, gdzie mieszka Selim. „Jak ona mogła tak postąpić?” – nie dowierza chłopak. – „Jak mogła wiązać się z żonatym mężczyzną?! Co znaczy być w związku z człowiekiem z zaprzyjaźnionej rodziny?! Zwariuję! Ja zwariuję… W jakiej rodzinie się wychowałem?! Okazuje się, że nie znałem nikogo z tej rodziny. Czy w jednej rodzinie wszyscy mogą być kłamcami?! Czy wszyscy mogą kłamać?!”. Melisa siada obok chłopaka. „Jeszcze o tym pomyśl” – mówi. – „Mój ojciec zamienił mamę… Mama o tym wiedziała. Ale milczała dlatego, że jej to odpowiadało. Wiesz, co jest najgorsze? Ci ludzie to moja rodzina”.

„Twojej winy tu nie ma” – mówi Selim. – „Nie denerwuj się. Nie jesteś niczemu winna. Co zamierzasz dalej robić?”. „Selim, nie mogę wrócić do domu. Nie wrócę” – oznajmia dziewczyna. – „Jeżeli nie masz nic przeciwko, to pobędę tu przez jakiś czas… Nic nie powiesz?”. „I tak przyszłaś z walizką. Co mam powiedzieć?”. „W takim razie zabiorę ją i pójdę!”. Oburzona dziewczyna podnosi się z kanapy. „Masz dokąd iść?” – woła za nią Selim.

„Nie” – odpowiada Melisa. – „Gdybym miała dokąd iść, myślisz, że przyszłabym tutaj po tym, co ze mną zrobiłeś? Według ciebie, nie mam na tyle godności? Rozumiem, że żałujesz… Nie kochasz mnie. Nigdy mnie nie kochałeś. Myślisz, że po tym, co zaszło, związałam ci ręce i nogi? Ta dziewczyna przyczepiła się do mnie, mówisz sobie. Rozumiem to… Ale nie przyszłam, żeby cię naciskać ani sprawiać kłopot. Ja… Przyszłam dlatego, żeby oprzeć się na człowieku, któremu najbardziej ufam. Przecież mówiłeś, że jesteśmy przyjaciółmi. A może nie jesteśmy? Jestem dla ciebie nikim. Dzisiaj to zrozumiałam”.

„Ale to nic” – kontynuuje Melisa. – „Poradzę sobie. Zamieszkam w hotelu, nie martw się”. „Melisa” – odzywa się w końcu Selim. – „Jesteś głodna?”. Dziewczyna potakuje głową. „To może coś razem przygotujemy?” – proponuje chłopak i podnosi się z kanapy. Melisa silnie go obejmuje. „Dziękuję. Dobrze, że jesteś” – mówi.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.