98: Melisa i Cennet jadą samochodem. Córka Kayi sprawdza mapę w telefonie. „Mówiłaś o niewielkim wzgórzu. Jesteś pewna, że dobrze nas prowadzisz?” – dopytuje Soyerówna. „Cóż, chyba to rzeczywiście nie było takie miejsce…” – odpowiada Cennet. W tym momencie dzwoni do niej jej matka. Dziewczyna jednak odrzuca połączenie, a po chwili otrzymuje sms-a od Arzu: „To pilne, oddzwoń natychmiast”. „Co jest? Już do siebie piszecie?” – pyta Melisa. „Pisze, że to coś pilnego” – oznajmia Cennet. „Dobrze, w takim razie zadzwoń. Zaraz gdzieś zawrócę”.

Arzu odbiera połączenie od córki. „Cennet, gdzie jesteście? Gdzie jesteście, powiedz mi?!” – pyta zaaferowana kobieta. „Wyszłyśmy z Melisą porozmawiać” – odpowiada dziewczyna. – „Co takiego się stało?”. „Słuchaj mnie, stamtąd, gdzie jesteście, natychmiast wracajcie do domu! Jak najszybciej!”. Melisa próbuje nacisnąć na hamulec, ale ten wpada w podłogę i nic się nie dzieje! „Hamulec! Cennet, hamulec nie działa!” – krzyczy przerażona Soyerówna. „Zwolnij!” – prosi córka Kayi. „Mówię ci, że nie mogę!”. „To jedź ostrożnie! Melisa, zaraz będziemy miały wypadek, zderzymy się!”. „Mówię ci przecież, że hamulec nie działa! Nie mogę zahamować!”. „Ostrożnie, ostrożnie! Samochód przed nami!”.

Krzyki dziewczyn docierają do Arzu. „Córeczko, gdzie jesteście?!” – pyta przerażona Arzu. „Nie wiem… Nie wiem, gdzie jesteśmy” – odpowiada Cennet. „Wyślij mi lokalizację, słyszysz mnie? Natychmiast wyślij mi lokalizację!”. W tym momencie na pas Melisy z naprzeciwka wjeżdża inny samochód. By uniknąć kolizji Soyerówna zjeżdża na pobocze, traci kontrolę nad kierownicą i dochodzi do… dachowania!

Ludzie, którzy uszkodzili hamulce w samochodzie Melisy, przyjmują od Kayi pieniądze za wykonane zlecenie. „Dziękuję, bracie. Mimo wszystko pokażemy ci dowód. Wiesz, że nie popełniamy błędów” – mówi jeden z mężczyzn i pokazuje Kayi zdjęcie samochodu Melisy. Widać na nim siedzącą na miejscu pasażera Cennet. „Co wyście zrobili?!” – przeraża się Demiros. – „Moja Cennet…”. Akcja przenosi się na miejsce wypadku. Widzimy totalnie rozbite auto Melisy, które zatrzymało się na drzewie. Obie dziewczyny są nieprzytomne, a spod auta cieknie benzyna…

Wkrótce Melisa odzyskuje przytomność. Rozgląda się po aucie i mówi do siedzącej obok siostry. Następnie potrząsa nią. Ta w końcu także zbudza się. „Gdzie jesteśmy?” – pyta zdezorientowana córka Kayi. „Miałyśmy wypadek, ale uratujemy się. Wyjdziemy stąd” – zapewnia Soyerówna. Następnie próbuje otworzyć pogięte drzwi, ale te ani drgną. „Nie otwierają się! Niech to szlag!” – przeklina. Pasy także nie odpinają się. Melisa bierze jeden z odłamków szyby i ostrą krawędzią pociera pas, próbując go przeciąć. „To się nie uda… Umrzemy tutaj…” – mówi zrezygnowana. – „Przepraszam, Cennet. Nie mogłam zostać dla ciebie, ani przyjaciółką, ani siostrą… Wszystko zepsułam, wybacz mi”.

„Jeszcze nie jest za późno. Porozmawiamy o tym później” – mówi Cennet i sama bierze odłamek szkła i próbuje przeciąć nim pas Melisy. „Potem możemy nie mieć okazji” – uważa Soyerówna. Po chwili jednak zamyka oczy i zasypia… Akcja wraca do domu Kayi. „Bracie, nie odbiera…” – mówi jeden z mężczyzn. „Dzwoń! Dzwoń jeszcze raz!” – rozkazuje Demiros. Mężczyzna podejmuje kolejną próbę i tym razem dodzwania się do swojego wspólnika, który przez cały czas jechał za Melisą i Cennet. Kaya natychmiast przejmuje komórkę. „Gdzie jesteś?!” – pyta Demiros.

„Śledzę, czy zadanie zostało dobrze wykonane” – oznajmia mężczyzna. „Gdzie jesteś?! Mów, gdzie?!” – ponawia pytanie Demiros. „Na drodze w Eski Polenes. Powinieneś to zobaczyć, piękny wypadek…”. „Czy ktoś zmarł?!”. „Z samochodu cieknie benzyna. Wystarczy iskra, żeby wybuchł. Zaraz wylecą w powietrze…”. „Idź i natychmiast wyciągnij je stamtąd! W tej chwili!”. „Bracie, nie pójdę tam, bo zaraz samochód wyleci w powietrze”. „Pomóż im, pomóż!”. „Bracie, nie mogę. Nawet gdybyś groził mi bronią, nie zrobię tego”. „Nie waż się stamtąd ruszać, bo jak przyjadę strzelę ci prosto w łeb!”. Mężczyzna wyrzuca komórkę za szybę i odjeżdża…

Wściekły Kaya sięga po pistolet i przestrzela kolana dwójki mężczyzn, którzy są w jego domu! „Zabiliście moją córkę!” – wrzeszczy Demiros, a następnie wybiega z domu. Tymczasem na miejsce wypadku dociera Arzu taksówką. „Mamo, uratuj nas!” – krzyczy Melisa. „Szybko, dzwoń po policję i karetkę!” – krzyczy Arzu do taksówkarza. Następnie sama podbiega do rozbitego samochodu. Próbuje otworzyć jedne, potem drugie drzwi, ale bez skutku. Przypadkowo trąca jeden z przewodów elektrycznych i dochodzi do zapłonu rozlanej benzyny! Samochód staje w płomieniach! Obie dziewczyny krzyczą przerażone.

Arzu ściąga płaszcz i próbuje ugasić nim ogień. „Odepnijcie pasy, to was uratuję!” – krzyczy kobieta. Taksówkarz przynosi małą gaśnicę. Arzu bierze ją do rąk i częściowo ugasza pożar. Cennet udaje się przeciąć pas Melisy. Arzu przez tylne drzwi wyciąga swoją młodszą córkę ze środka. „Cennet, trzymaj się, przyjdę cię zabrać. Wrócę po ciebie” – obiecuje kobieta. – „Nie zostawię cię…”. Arzu wraz z taksówkarzem odprowadzają Melisę na bezpieczną odległość. Kobieta chce wrócić po Cennet, ale wtedy Soyerówna udaje, że bardzo źle się czuje. „Mamo, mamo, umieram…” – mówi.

Tymczasem na drodze zatrzymuje się sportowy samochód. Prowadzący go mężczyzna wyskakuje z pojazdu i pędzi na ratunek Cennet. Arzu z Melisą wsiadają do taksówki i odjeżdżają… Mężczyzna robi wszystko, by uwolnić Cennet, choć płomienie są już coraz bliżej baku… W końcu udaje mu się przeciąć pas, wyciąga dziewczynę na zewnątrz i po chwili… Samochód wybucha! W następnej scenie Cennet jest już w samochodzie swojego wybawcy. „Jeszcze pięć minut i będziemy w szpitalu” – mówi mężczyzna. „Nie chcę jechać do szpitala” – oznajmia Cennet. – „Wysadź mnie na ulicy, pojadę taksówką”. „Jesteś w szoku, nie zostawię cię na ulicy. Jaka taksówka? Może uderzyłaś się w głowę, może żebra masz połamane?”.

„Nic mi nie jest” – zapewnia Cennet. „Musimy się upewnić. Wyciągnąłem cię z płonącego samochodu” – mówi mężczyzna. – „Nie pozwolę ci umrzeć od krwotoku wewnętrznego”. „Zatrzymaj się, chcę wysiąść”. „No, nie… Dobrze, niech będzie, jak mówisz”. Akcja przenosi się do szpitala. Arzu podchodzi do będących na korytarzu policjantów. „Czy dostaliście informację o wypadku na drodze Eski Polenes?” – pyta kobieta. „Nasza grupa pojechała na miejsce wypadku” – oznajmia policjant. „I? Dlaczego jeszcze stamtąd nie przyjechali? Zawieźli ją do innego szpitala?”. „Kogo?”. „Moją córkę. To znaczy moją drugą córkę. Ona też była w tym samochodzie. Ale ktoś… Ktoś tam przyjechał i nam pomagał”.

„Nie dostaliśmy takiej informacji. Wróciliśmy z powrotem, ponieważ na miejscu wypadku nie było rannych, ani trupa” – oznajmia funkcjonariusz. – „A samochód eksplodował…”. „Co? Eksplodował?” – przeraża się Arzu. – „Ale co pan wygaduje, ja tam byłam… Ktoś nam pomagał, widziałam to”. „Proszę pani, na miejscu wypadku nie było nikogo rannego, ani martwego. Taką dostaliśmy informację”. „Wydaje mi się, że pan nie rozumie. Byłam tam. Ktoś zatrzymał się i nam pomagał!”. „Dobrze, proszę pani, raz jeszcze zasięgnę informacji. Ale na miejscu wypadku nie było rannych ani zmarłych”. „To co się stało z moją córką?! Gdzie jest moja córka?!”.

Kaya przyjeżdża na miejsce wypadku. Jest tam wielu policjantów, a wrak samochodu jest oddzielony taśmami. „Cennet, córko!” – krzyczy mężczyzna. Chce pobiec do wraku, ale policjanci zatrzymują go. „Proszę pana, wewnątrz nie ma nikogo” – mówi jeden z funkcjonariuszy. „Puśćcie mnie! Tam jest moja córka! Kłamiecie, puszczać!”. „Jedna osoba była ranna i jest w tej chwili w szpitalu”. „W szpitalu?! W którym?!”. Tymczasem Ozlem i Sema są w klinice badań DNA. „Kiedy poznamy wyniki?” – pyta Sema. „Za kilka tygodni” – odpowiada lekarka. „No trudno. Poczekamy te kilka tygodni, ale poznamy prawdę…”.

Akcja wraca do samochodu mężczyzny, który uratował Cennet życie. „Chyba nie rozumiesz, jak poważna to sprawa” – przekonuje kierowca. – „Masz ranę na głowie i kolanie, wszędzie krew. Pojedźmy do szpitala, proszę”. „Zatrzymaj samochód, ja pójdę” – mówi Cennet. „Gdzie?”. „Tutaj”. „Albo jesteś liderem uparciuchów, albo w szoku. Tutaj szybko jeżdżą samochody, nie mogę cię wypuścić”. „Zatrzymaj, chcę wysiąść”. „Dobrze, więc zawiozę cię do domu. Przekażę cię rodzicom i niech się tobą zajmą. Gdzie mieszkasz? Chociaż na to odpowiedz”. „W Beykoz…”. „Naprawdę mieszkasz w Beykoz? Dobrze, pokażesz jak mam dojechać”.

Cennet cały czas ma w pamięci scenę, gdy jej mama ratuje Melisę, a ją samą zostawia na pewną śmierć w samochodzie. Dziewczyna nie może się z tym pogodzić. „Stój, zatrzymaj się! Wysiądę i tu zostanę!” – krzyczy Cennet. Mężczyzna zjeżdża na pobocze i także wysiada z auta. „Co się stało? Tak ciężko oddychasz… Co z tobą?” – pyta. Cennet upada na kolana. „Zostawiła mnie, żebym umarła…” – mówi szeptem do siebie i zaczyna głośno płakać.

Akcja przenosi się do domu Arisoyów. Zniecierpliwiony Selim próbuje dodzwonić się do swojej ukochanej. „Telefon ma wyłączony. Do Melisy dzwoniłem, także nie odbiera” – mówi chłopak do matki. „Co teraz będzie? A może… Może jednak rozmyśliła się?” – pyta Nilgun. „Wychodzę”. „Dokąd?”. „Pojadę tam. Na pewno z Melisą się nie dogadały”. „A więc ślubu dzisiaj nie będzie, tak? Nie patrz tak na mnie, coś jest nie tak z tą dziewczyną. Zobacz, która godzina. Nie ma już czasu”. Selim opuszcza dom bez komentarza. „Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień minie” – mówi uśmiechnięta Nilgun. – „A na jutro… Na jutro znajdę jakiś sposób”.

Kaya dociera do szpitala. Na korytarzu spotyka Arzu. „Zabiję cię! Zabiję!” – krzyczy kobieta i rzuca się na mężczyznę. Obecni w szpitalu policjanci muszą ją odciągać od Kayi. „Gdzie jest moja córka?!” – pyta Demiros. „Ty to zrobiłeś! Ty to wszystko zrobiłeś!”. „Co ty wygadujesz?”. „Mówię, że cię zabiję!”. „Pytam, gdzie jest moja córka?!”. „Ten człowiek to zrobił” – mówi Arzu do policjantów. – „On to wszystko zaplanował”. „Co? Jak to on?” – nie rozumie funkcjonariusz. „To on, on!”. „Wygaduje jakieś głupoty, nie słuchajcie jej! Gdzie jest moja córka?!”.

Kaya mija policjantów i wchodzi na salę. Nie znajduje tam jednak swojej córki, a Melisę. „Co pan tu robi? Proszę stąd wyjść” – rozkazuje lekarz. Kaya wraca na korytarz. „Słuchaj, jak mi nie powiesz, gdzie jest moja córka, zwalę ci ten szpital na głowę!” – grozi mężczyzna. „To przez ciebie!” – odbija piłeczkę Arzu. „O Boże, nie złość już mnie! Gdzie jest moja córka?!”. „Dlaczego pan krzyczy? Proszę się uspokoić, to jest szpital” – mówi policjant. „Ten człowiek doprowadził do wypadku. Mówię wam, to on za tym stoi!” – oskarża Kayę Arzu. „Dosyć już!” – przerywa policjant. – „Bracie, powiedz na spokojnie, w czym tkwi twój problem?”.

„Razem z dziewczyną, którą tu przywieźli była jeszcze jedna dziewczyna. Gdzie ona jest?” – pyta Kaya. „Tu więcej nikogo nie przywieźli. W samochodzie nikogo nie było” – oznajmia policjant. „Zostawiłaś ją tam?!” – pyta Kaya, kierując niedowierzające spojrzenie na Arzu. „Ona… Ona tam w samochodzie utknęła…” – tłumaczy Arzu. – „Próbowałam… Próbowałam, ale…”. „Co zrobiłaś?! Znowu zostawiłaś swoją córkę?!”. Tymczasem mężczyzna odwozi Cennet do domu jej babci. Jest już tam Selim. „Życie moje, kochanie… Jak ty wyglądasz? Co się stało?” – pyta przerażony chłopak. Następnie kieruję wzrok na jej towarzysza. – „A ty kim jesteś?”.

„Dziewczyna miała wypadek” – wyjaśnia mężczyzna. – „Chciałem ją zawieźć do szpitala, ale się nie zgodziła”. „Dobrze, dobrze. Teraz ja się nią zajmę, dziękuję” – mówi Selim. Następnie bierze Cennet na ręce i zanosi ją do domu. Kiedy Mukaddes widzi swoją wnuczkę, wpada w przerażenie. „Co się stało?” – pyta kobieta. „Ja też nie wiem, ciociu Mukaddes” – odpowiada Selim. – „Ktoś ją przywiózł i powiedział, że miała wypadek”. Nagle telefon Mukaddes zaczyna dzwonić. To Kaya. „Co jest? Czego chcesz?” – pyta babcia Cennet. „Nie mogę… Nie mogę się dodzwonić do Cennet” – mówi mężczyzna.

„Jeszcze bezwstydnie dzwonisz do córki. Co za bezczelny z ciebie człowiek” – stwierdza Mukaddes. „Poczekaj, poczekaj, nie wyłączaj się… Chcę tylko wiedzieć, czy jest z tobą”. „Jest ze mną. Teraz będzie tylko ze mną”. Mukaddes rozłącza się. „Kochanie, powinniśmy pojechać do szpitala” – uważa Selim. „Nie trzeba…” – odpowiada dziewczyna. „Co to znaczy nie trzeba, Cennet?! Nie widzisz swojego stanu? Coś mogło ci się stać. Nawet nie wiem, co się tam wydarzyło”. „Nie krzycz na mnie…”. „Dobrze, życie moje, przepraszam. Proszę, pojedźmy do szpitala”.

„Ona mnie tam zostawiła…” – mówi nagle Cennet. „Kto?” – pyta Selim. „Melisę uratowała… Ta kobieta mnie zostawiła, żebym umarła”. „Cennet, kim jest ta kobieta? Na Boga, powiedz już coś. Co się stało?”. „Moja mama… Mama zostawiła mnie tam, żebym umarła”. Akcja wraca do szpitala. „Ty przywiozłaś Melisę tutaj?” – pyta Kaya oskarżycielskim tonem. – „Melisę wyciągnęłaś z samochodu, ale zostawiłaś w nim Cennet, tak? Odpowiadaj!”. „To ty zepsułeś samochód!” – oskarża Arzu. „A ty zostawiłaś Cennet na pewną śmierć”. „Nie, nigdy. Ty to zrobiłeś. To przez ciebie miały ten wypadek. Jesteś chory!”. „Spójrz na nas. Spójrz tylko na nas. Jesteśmy do siebie podobni”. „Co za bzdury wygadujesz?”.

„Spójrz na nas” – powtarza Kaya. – „Ja jestem mordercą i ty jesteś morderczynią. Najpierw mnie, a później chciałaś zabić własną córkę”. „Trzymaj się ode mnie z daleka!” – grzmi Arzu. „Kochanie, to niemożliwe. My nie mamy nic do stracenia”. W tym momencie Melisa podnosi się z łóżka i staje przy drzwiach sali. Przysłuchuje się rozmowie matki i Kayi. „Od teraz jesteśmy tylko my” – mówi dalej ojciec Cennet. „Twoim problemem jestem ja? Nawet w takiej sytuacji?” – pyta Arzu. „Jesteś moim jedynym problemem. To sprawa miłości. Ale nie martw się, kochanie. Rozwiążę to. Będziemy tylko my. Tylko ja i ty”. „Wynoś się! Wynocha!” – rozkazuje kobieta.

Kaya już ma odchodzić, ale zatrzymuje się. „Aha, jeszcze jedno” – oznajmia. – „Wiesz, co masz powiedzieć, kiedy przyjdzie policja. Żeby kłótni nie było potem…”. Gdy Kaya odchodzi, Melisa wychodzi z sali i siada obok matki. „Co się stało? Czego on od ciebie chciał?” – pyta dziewczyna. „Nic nie chciał” – odpowiada Arzu. „A co z Cennet? Wszystko z nią w porządku?”. „Dzięki Bogu żyje. Ale nie powinnaś tu być. Chodź, wracamy do łóżka”. Arzu bierze córkę pod ramię i prowadzi ją na jej salę.

Akcja przenosi się do warsztatu samochodowego. Widzimy sportowe auto, którym Cennet wróciła do domu oraz jej wybawcę. Okazuje się, ze jest to… mechanik. Mężczyzna właśnie oddaje samochód właścicielowi. „Jest lepszy niż wcześniej. Sprawdziłem też olej” – oznajmia. „Dziękuję, Necat. Szef się dopytuje. Odwiozę go” – oznajmia klient i siada za kierownicę. Gdy już ma odjeżdżać, na fotelu pasażera zauważa złoty łańcuszek. „Co to jest?” – pyta. „Daj mi to” – mówi Necat. Już wie, że będzie miał okazję kolejny raz spotkać się z dziewczyną, której uratował dziś życie. Uśmiecha się na samą myśl o tym.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy