„Miłość i nadzieja” – odcinek 155 – szczegółowe streszczenie
Kuzey przyjeżdża na komisariat i składa zeznania. Wkrótce Sila zostaje wypuszczona z celi, ale on nie czeka na nią ani chwili. Czuje się oszukany i nie chce jej widzieć. Zmieszany i pełen gniewu, wychodzi na zewnątrz i kieruje się prosto do samochodu.
Sila dogania go w ostatniej chwili, tuż przed tym, jak zamierza wsiąść.
— Dlaczego na mnie nie zaczekałeś? — pyta, ale zaraz kręci głową, jakby sama udzieliła sobie odpowiedzi. — Nieważne… To bez znaczenia. Najważniejsze, że cię znalazłam! Cały czas mówiłam sobie, że Kuzey mnie uratuje. I miałam rację. Przyjechałeś, pomogłeś mi! Powiedziałam policji, że to twoja karta, że jej nie ukradłam. Powiedziałam, że jadę do ciebie, do Stambułu… Ale oni mi nie uwierzyli.
Kuzey marszczy brwi.
— Przyjechałaś do mnie?
— Tak, do ciebie. Gdyby nie ukradli mi pieniędzy na dworcu, nie musiałabym używać twojej karty. Wszystko ci wyjaśnię, ale jedźmy już.
Sila podchodzi do drzwi pasażera, jednak Kuzey natychmiast ją zatrzymuje.
— Nie — jego głos jest chłodny i stanowczy. — Wyjaśnisz mi to tutaj.
Dziewczyna spogląda na niego błagalnie.
— Po twoim wyjeździe mama zamknęła mnie w domu. Próbowała mnie zmusić do ślubu z Alperem. Uciekłam… przyjechałam do ciebie. On mi groził, Kuzey. Powiedział, że mnie poślubi, a potem cię zabije. Żądał twojego adresu i numeru telefonu, ale Bahar mu ich nie dała. Przyjechałam, żeby cię ostrzec, żeby…
— Dość! — przerywa jej ostro.
Sila patrzy na niego zdezorientowana.
— Kuzey…
— Czego jeszcze ode mnie chcesz? — Jego głos ocieka ironią. — Dałem twojej matce dwieście tysięcy lir w gotówce. To nie wystarczyło? To dlatego użyłaś mojej karty kredytowej? Co teraz? Chcesz więcej?
— Nie mów tak… Ja… Alper naprawdę ci grozi…
Kuzey parska śmiechem.
— Alper? Naprawdę myślisz, że się go boję? Powiedz wprost, ile chcesz pieniędzy. — Sięga do portfela i wyciąga plik banknotów. — Weź to i wracaj do swojej wioski.
Sila cofa się o krok.
— Nie po to uciekłam. Nie chcę tych pieniędzy. Chciałam być wolna, chciałam decydować o sobie. Powiedziałeś mi kiedyś, że nie jestem niewolnicą. Że nie muszę robić tego, czego nie chcę. Więc nie zrobiłam.
— I co? — Jego spojrzenie staje się lodowate. — Pomyślałaś sobie, że Kuzey znajdzie ci dom? Da ci pieniądze? Zaopiekuje się tobą?
— Nie! Chcę iść do pracy…
Kuzey wybucha śmiechem, ale w jego oczach nie ma śladu rozbawienia.
— Do pracy? Naprawdę? Skończyłaś tylko drugą klasę szkoły średniej, prawda? Patrzysz na mnie i mówisz, że znajdziesz pracę? Że dasz sobie radę? — Prycha z pogardą. — Absolwenci studiów nie mogą znaleźć zatrudnienia, a ty… ty myślisz, że ktoś cię zatrudni? Może w snach!
Sila czuje, jak jego słowa rozrywają jej serce na strzępy.
— Byłaś taka dumna — kontynuuje Kuzey. — Udawałaś, że nie chcesz moich pieniędzy. Ale już dość. Nie jestem głupi. Nie mam ani grosza dla takich ludzi jak ty. Idź i próbuj oszukać kogoś innego!
— Kuzey, proszę, posłuchaj mnie. Uciekłam od Alpera, bo…
— Bo co?! — przerywa jej gniewnie. — Do wczoraj chciałaś go poślubić! Co się nagle zmieniło? Znalazłaś kogoś bogatszego?!
Wyciąga banknoty z kieszeni i rzuca je na ziemię. Nie zauważa, że razem z nimi wypada mu telefon.
— To ostatnie pieniądze, jakie ci daję, zrozumiano? To ostatnia przysługa. Wracaj do swojej wioski!
Sila patrzy na niego z niedowierzaniem, a potem na rozsypane na ziemi banknoty.
— Myślałaś, że możesz mnie oszukać tymi ubraniami? — Kuzey mówi już z lodowatą obojętnością. — Ta sztuczka może działać na ludzi w twojej wiosce, ale nie na mnie.
Nie czekając na jej odpowiedź, wsiada do auta i z piskiem opon odjeżdża.
Sila stoi przez chwilę w miejscu, zrozpaczona, po czym rzuca się za jego samochodem.
— Kuzey! — woła, wybiegając na ulicę.
Nagle rozlega się przeraźliwy pisk hamulców.
Błysk reflektorów.
Potężne uderzenie.
Sila uderza o maskę i bezwładnie osuwa się na ziemię.
Z piskiem opon auto zatrzymuje się gwałtownie. Z jego wnętrza wybiegają dwie przerażone kobiety.
To Naciye i Hulya!
— Boże drogi! — krzyczy Naciye, pochylając się nad nieprzytomną dziewczyną.
— Ona nie oddycha… — Hulya ma twarz bladą jak ściana.
***
Tymczasem Kuzey jedzie dalej, nieświadomy tego, co się wydarzyło. Dopiero po kilku minutach zauważa, że nie ma telefonu.
Przeklina pod nosem.
„Musiał mi wypaść na parkingu” — myśli, zawracając.
Gdy przyjeżdża na miejsce, nie znajduje już tam nikogo. Tylko wiatr tańczy między porozrzucanymi banknotami, a na ziemi leży szal Sili.
Jego serce zaczyna bić szybciej.
Czuje, że stało się coś złego.
***
Zeynep przychodzi do domu Egego, nieświadoma, że wchodzi prosto w sam środek burzliwej kłótni. Arda otwiera jej drzwi, a zaraz po przekroczeniu progu dziewczyna słyszy podniesiony głos Egego:
— Nie zwariowałem! Mamy szansę uratować mamę Zeynep! Dlaczego mielibyśmy jej nie wykorzystać?! Czy te pieniądze są ważniejsze niż wolność niewinnej osoby?
— Oczywiście, że są ważne! — odpowiada ostro Belkis. — Nie zamierzam wyrzucać milionów w błoto!
Zeynep wchodzi do salonu i od razu czuje na sobie przeszywające spojrzenie Belkis.
— Próbowałaś oszukać mojego naiwnego syna, żeby dostać w swoje ręce te pieniądze! — syczy kobieta.
— Nie rozumiem… — szepcze Zeynep, marszcząc brwi w zdumieniu.
— Oczywiście, że nie rozumiesz! — Belkis zaciska pięści. — Nie poprosiłaś go o milion lir, żeby wyciągnąć matkę z więzienia?!
— Wystarczy, mamo! — wtrąca się Ege stanowczo. — Zeynep mnie o nic nie prosiła!
— Zamknij się! — warczy Belkis, po czym podchodzi do Zeynep i zaciska palce na jej ramionach. — Słuchaj uważnie, dziewczyno! Nie pozwolę ci przejeść tych pieniędzy! Kto wie, jak wpłynęłaś na mojego syna?! Co z ciebie za człowiek?! Udało ci się poróżnić Egego z rodziną! Jesteś diabłem!
— Mamo, powiedziałem ci już, że Zeynep nie jest niczemu winna! — Ege broni dziewczyny, lecz jego słowa odbijają się od Belkis jak od ściany.
— Nie jest winna? — prycha z ironią. — A co powiesz na to, że mój syn chciał wypłacić z firmy milion lir, żeby wyciągnąć jej matkę z więzienia?!
Zeynep wstrzymuje oddech i patrzy na chłopaka w oszołomieniu.
— To prawda, Ege? — pyta cicho.
— Widzisz, że Zeynep o niczym nie wiedziała! — Ege zwraca się do matki z rosnącą frustracją.
— Jasne! — Belkis parska drwiąco, po czym znów zwraca się do Zeynep, tym razem z jeszcze większą nienawiścią. — Co mu obiecałaś w zamian?! Jakie zaklęcie rzuciłaś na mojego syna?!
Zeynep spuszcza głowę, przytłoczona oskarżeniami. Ege gwałtownie odciąga matkę na bok.
— Nie przesadzaj! Uważaj na słowa!
— Co dałaś mojemu synowi?! — Belkis nie daje za wygraną.
— Nic… — szepcze Zeynep.
— Nie wierzę ci! Odkąd pojawiłaś się w naszym życiu, w tym domu nie ma spokoju! Skłóciłaś Ardę i Egego! Próbowałaś zniszczyć dom Feraye, a teraz uwzięłaś się na nas!
— Poprosiłam Egego, żeby pomógł mi odnaleźć mamę, ale przysięgam, nie wiedziałam o żadnych pieniądzach. Przykro mi, że to wszystko się tak potoczyło…
— Przeprosiny nie wystarczą! Powiedz mi wprost — co jest między tobą a moim synem?!
— Nic! — Ege odciąga matkę jeszcze dalej od Zeynep. — Po prostu jej pomagam!
— Kto dzisiaj rozdaje miliony „z dobrego serca”?! — Belkis splata ramiona na piersi, mierząc syna wzrokiem.
— Ponieważ sama nigdy nikomu nie pomogłaś, nie zrozumiesz tego!
— Nie pozwolę ci zmarnować tych pieniędzy! — Belkis jest nieugięta. — Zrezygnujesz z tego! Nawet ona nie przejmuje się tak swoją matką, jak ty! Gdyby Haldun cię skrzywdził, co byśmy zrobili?!
— To ty mnie ranisz! — Ege zaciska pięści. — Nie wiedziałem, że kochasz pieniądze bardziej niż własnego syna… Ale teraz już wiem.
Nagle wtrąca się Melodi, dotąd milcząca.
— Bracie, wróć do zmysłów. To nie tylko twoje pieniądze. To pieniądze nas wszystkich, zabezpieczające naszą przyszłość. Powinieneś to z nami skonsultować.
— Nie powinien, bo ja o nic takiego nie prosiłam! — mówi nagle Zeynep. — Przepraszam was wszystkich…
Drżącymi dłońmi poprawia pasek torebki na ramieniu i szybko wychodzi. Gdy tylko przekracza próg, czuje, jak napięcie ją opuszcza. Stawia kilka kroków i zatrzymuje się, opierając się o ogrodzenie. Łzy spływają jej po policzkach.
Nie może powstrzymać szlochu.
***
Ege wychodzi za bramę i od razu dostrzega Zeynep. Dziewczyna ociera łzy i chce odejść, ale on łagodnie chwyta ją za rękę, powstrzymując przed ucieczką.
— Przepraszam za moją mamę — mówi cicho.
Zeynep kręci głową.
— Nie przepraszaj. To nie jej słowa rozdarły moją duszę. — Jej głos drży od emocji. — Płaczę, bo straciłam mężczyznę, który oddałby za mnie wszystko na tym świecie. Jestem na siebie wściekła.
— Zeynep…
— Nic nie mów, Ege. — Delikatnie wyswobadza dłoń z jego uścisku. — Dziękuję za wszystko. Ale resztę muszę rozwiązać sama.
— Posłuchaj… Nawet jeśli nie mogę pobrać tych pieniędzy z firmy, znajdę inne rozwiązanie.
— Nigdy, Ege. Nie pozwolę ci się w to mieszać. — Patrzy mu prosto w oczy. — Powiedz mi tylko jedno… Czy moja mama naprawdę jest niewinna?
Ege wzdycha głęboko, a jego spojrzenie łagodnieje.
— Tak, Zeynep. Jest niewinna. Haldun ją wrobił.
Dziewczyna zaciska usta, by powstrzymać kolejny szloch. Przez chwilę stoi w ciszy, a potem niespodziewanie wtula się w Egego, obejmując go delikatnie.
— Dziękuję — szepcze.
Po chwili odsuwa się i odchodzi, nie oglądając się za siebie.
Ege patrzy za nią, serce wali mu w piersi.
— Kocham cię… — mówi ledwie słyszalnym szeptem.
Kilka kroków dalej Zeynep zatrzymuje się na moment i bezgłośnie porusza wargami.
— Ja ciebie też.
Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 155. „Miłości i nadziei”?
Odcinek 155. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w środę, 19 marca, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.











