„Miłość i nadzieja” – odcinek 183 – szczegółowe streszczenie
Kuzey wciąż jest z Silą w jej nowym miejscu pracy. Dziewczyna z przejęciem otwiera paczkę od siostry. W środku znajduje się mniejsze pudełko, a w nim kilka foliowych woreczków z tajemniczymi nasionami. Na ich widok Sila rozpromienia się.
– To nasiona nadziei – mówi cicho, niemal z czcią. – Nasza babcia nam je powierzyła. Zawsze powtarzała: „Gdy znajdziesz się w ciemności i będziesz myślał, że poranek nigdy nie nadejdzie… gdy poczujesz, że dotarłeś do końca, posadź te nasiona. One kiełkują w ciągu jednego dnia i rozkwitają natychmiast. Dają nadzieję. Kto je posieje, odnajdzie lekkość w sercu. Znajdzie lekarstwo na miłość… i na rozpacz.”
Sila ujmuje dłoń Kuzeya i kładzie na niej jedną z saszetek.
– Zatrzymaj je.
– Przecież były wysłane do ciebie – odpowiada chłodno. – Co miałbym z nimi zrobić? Nie jestem zdesperowany. Nie szukam miłości.
– Ale ty też czekasz na wiosnę – mówi miękko, z delikatnym smutkiem w głosie. – Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że myślisz, że słońce już nigdy dla ciebie nie wzejdzie. Że noc jest zbyt długa, by mogła się skończyć. Twoje serce zamarzło. Tak bardzo boisz się, że wiosna nie przyjdzie. Ale ona przyjdzie. Bo nie ma nocy bez poranka. Nawet najdłuższa zima kiedyś ustępuje.
Sila robi krok bliżej.
– Gałęzie nie pozostają suche wiecznie – kontynuuje. – Nawet człowiek, który najbardziej zrezygnował z życia, w końcu rozkwita. Słońce nie znika na zawsze. Nagle pojawia się w sercu. I znowu robi się ciepło. Posłuchaj mojej babci. Zatrzymaj nasiona.
– Dość! – przerywa jej ostro Kuzey. – Nie przyjechałem tu, żeby słuchać bajek. Myślałem, że to, co ci przysłano, jest ważne. Tylko dlatego tu jestem. Tak czy inaczej – zaraz wychodzę. Gdybyś czegoś potrzebowała, zadzwoń. Do mnie albo do mojej siostry. Bez różnicy.
Wstaje. Jego twarz jest zamknięta, surowa.
– Na mnie już czas. Nie ufaj nikomu, Sila. Nie łykaj wszystkiego, co ci powiedzą. Miej oczy i uszy szeroko otwarte. Jesteś sama w Stambule. Nikt nie może się dowiedzieć, że nie masz tu nikogo. Jeśli się dowiedzą, mogą wykorzystać każdą twoją słabość. Pamiętaj, co ci powiedziałem.
– Ale nie jestem sama – odzywa się cicho Sila, patrząc mu prosto w oczy. – Mam ciebie.
– Nie masz – odpowiada twardo. – Już mnie nie ma. Teraz musisz zbudować swoje życie sama. To był twój wybór. Prawdopodobnie więcej się nie spotkamy. Uważaj na siebie. I nie zapomnij, co powiedziałem. Powodzenia.
Delikatnie dotyka jej ramienia na pożegnanie. Kieruje się ku drzwiom.
Sila zostaje bez ruchu. W oczach zbierają jej się łzy. Nagle rzuca się za nim, obejmuje go mocno i wtula twarz w jego pierś.
– Wiosna pewnego dnia nadejdzie – szepcze z wiarą. – Słońce znów zaświeci. Nawet jeśli nigdy cię już nie zobaczę… chcę tylko, żebyś był szczęśliwy.
Kuzey zawahał się. Jego ręka unosi się i niepewnie otula ją ramieniem. Przez chwilę przytula ją delikatnie. Ale nie zostaje. Nie mówi nic więcej. Odwraca się i wychodzi, nie oglądając się za siebie.
Wsiada do samochodu i odjeżdża. A Sila zostaje – z nasionami nadziei w dłoni… i złamanym sercem.
***
Naciye nerwowo krąży po salonie, ściskając w palcach zawieszony na szyi wisiorek. Jej twarz zdradza napięcie, a każdy krok odbija się echem niepokoju. Gdy do pokoju wchodzi jej córka, Naciye natychmiast zwraca się do niej z wyrzutem:
– Kuzey pojechał do tej dziewczyny, prawda? Dlaczego mi nie powiedziałaś?!
– I co by to zmieniło, mamo?
– Nie pozwoliłabym mu tam jechać! – wybucha Naciye. – Nie mógłby ot tak ruszyć do niej, gdybyś mnie uprzedziła!
– Naprawdę uważasz, że by cię posłuchał? – Hulya unosi brwi z niedowierzaniem.
Naciye przewraca oczami i podnosi wzrok ku sufitowi, jakby szukała tam cierpliwości.
– Boże, daj mi siłę… Czy on się w niej zakochał? Wystarczył jeden telefon, a on od razu pojechał! Wiem, co zrobię – pójdę do tej dziewczyny i osobiście wezmę ją w obroty!
– Mamo, proszę cię, opanuj się – odpowiada spokojnie Hulya. – Gdyby Kuzey naprawdę był w niej zakochany, wysłałby ją do pracy w obcym miejscu? Pomyśl logicznie, zanim zaczniesz rzucać oskarżeniami. Zresztą pozbyłaś się już jej stąd. Czego jeszcze chcesz?
***
Serhat, właściciel firmy sprzątającej, wchodzi do domu i zwraca się do Sili tonem, który nie pozostawia miejsca na dyskusję:
– Zmiana planów. Spakuj się – jedziesz do Sakaryi.
– Do Sakaryi? – powtarza zaskoczona dziewczyna. – Ale… dlaczego?
– Żona pana Murata jest ciężko chora – wyjaśnia Serhat. – On sam przebywa teraz z nią w domu w Sakaryi. Opiekuje się nią, nie może wrócić do miasta. Potrzebna tam pomoc – pojedziesz i zajmiesz się domem. Ona nie ma siły, żeby tu przyjechać.
– Aż tak źle? – szepcze Sila, z niepokojem w oczach.
– Niestety – potwierdza mężczyzna. – Dlatego właśnie ty tam pojedziesz. Ale przecież to dla ciebie żadna różnica. Tam czy tutaj – i tak pracujesz. Nie martw się, później wrócisz do Stambułu. Tylko wiedz, że posiadłość w Sakaryi leży daleko od centrum. Telefony tam nie działają, nie ma zasięgu. Jeśli ktoś mógłby próbować się z tobą kontaktować – uprzedź ich, żeby się nie martwili. Za chwilę wyruszamy. Przygotuj się.
Sila przytakuje bez słowa, choć w jej oczach pojawia się cień niepokoju – jakby przeczuwała, że ten wyjazd może odmienić więcej, niż tylko jej miejsce pracy.
***
W odludnym miejscu, z dala od miejskiego zgiełku, Melis spotyka się z mężczyzną, który od dłuższego czasu ściga matkę Zeynep. Serce bije jej szybciej, dłonie się trzęsą, ale stara się zachować zimną krew.
– Nikt nie dowie się, że to ja dałam ci adres Gonul, prawda? – upewnia się, patrząc mu w oczy.
– A kto niby miałby się dowiedzieć? – odpowiada z obojętnością. – Co ona ci zrobiła? Ma wobec ciebie jakiś dług?
– Dług? Musiałabym postradać zmysły, żeby pożyczać jej pieniądze. A ty jej coś dałeś?
– Zajmij się swoimi sprawami – ucina ostro. – Podaj adres i nie wtrącaj się w resztę.
Melis waha się przez chwilę, a potem pyta cicho:
– Nie zamierzasz jej zabić, prawda?
– Mam coś do odebrania. A jak miałbym to zrobić, jeśli ją zabiję? Nie gadaj tyle. Daj ten adres.
Dziewczyna z wahaniem wyciąga z kieszeni złożoną karteczkę i podaje mu ją drżącą ręką.
– Masz problem tylko z Gonul, prawda? – dopytuje jeszcze, z każdą chwilą coraz bardziej przerażona jego obecnością.
– Mówisz stanowczo za dużo – warczy. – Adres!
Gdy mężczyzna bierze karteczkę, jego usta wykrzywia złośliwy uśmiech.
– Doskonale. Teraz jesteś w moich rękach, Gonul.
Złoczyńca podchodzi bliżej, dotyka włosów Melis i kładzie ciężką dłoń na jej ramieniu.
– Nie musisz się już niczym martwić. Zostaw to nam. Gonul wkrótce przestanie być problemem – mówi, po czym odchodzi.
Melis patrzy za nim z przerażeniem, a gdy znika z jej pola widzenia, w końcu wypuszcza powietrze z ulgi.
– To wystarczy… Uratowałam cię, tato – szepcze do siebie, jakby chciała uwierzyć, że to wszystko miało jakiś sens.
***
Bülent, zmartwiony brakiem kontaktu z żoną, przyjeżdża do domu Belkis. Kobieta otwiera mu drzwi z wyraźnym niezadowoleniem.
– O co chodzi? – pyta sucho, wpuszczając go do środka.
– Nie mogę się skontaktować z Feraye. Nie odbiera telefonu. Pomyślałem, że mogła przyjść do ciebie.
– Była, ale już poszła – odpowiada lodowato.
– Wróciła do domu?
– Nie wiem. Ale jedno wiem na pewno – Feraye już wkrótce dowie się, jakiego głupca z niej robisz. I przysięgam, że nie będę jej od tego odwodzić.
– Co ty mówisz, Belkis? – Bülent marszczy brwi. – Czego się po mnie nie spodziewałaś?
– Zakwaterowałeś Gonul w waszym dawnym domu. Jak mogłeś?! Myślałam, że ty jeden jesteś inny!
– Co?! – Bülent podnosi głos. – O czym ty w ogóle mówisz?
– Feraye przyszła do mnie we łzach! Sama odkryła, że skłamałeś. Ta cała historia z maścią – przecież pani Suzan ci jej nie dała, prawda?
– Cóż… – zaczyna, ale nie kończy.
– „Cóż”! – przedrzeźnia go Belkis z pogardą. – To pierwsze słowo każdego zdradzającego faceta! Od razu widać, że próbujesz się wykręcić!
– Nie zdradziłem Feraye! – protestuje. – Jaka zdrada? Jakie kłamstwo?
– Gonul mieszka w waszym dawnym domu. To nie jest przypadek! Myślisz, że jestem głupia?
– Przestań pleść bzdury, Belkis! – Bülent wstaje gwałtownie z fotela.
– To nie są bzdury. Rozmawiałam z tą kobietą.
– Co jej powiedziałaś?
– Że jestem sąsiadką. Weszłam do środka i porozmawiałam z Gonul. I teraz wiem o wszystkim, co was łączy. To, co robisz, jest haniebne. Nasze dzieci się pobierają! Nie masz w sobie ani grama wstydu?
– Między mną a Gonul nic nie ma! – rzuca z gniewem Bülent.
– To dlaczego ją ukrywasz? – naciska Belkis.
– Bo czekam na odpowiedni moment!
– Moment?! Ile jeszcze błędów popełnisz w imię tego twojego „odpowiedniego momentu”? Twoje tajemnice można liczyć w dziesiątkach!
– Co masz na myśli? – pyta ostrożnie.
– To, że zapłaciłeś milion lirów, żeby wyciągnąć Gonul z więzienia! – wybucha Belkis. – I jeszcze masz czelność udawać niewiniątko?
W pokoju zapada cisza, ale jest to cisza groźna – pełna zawodu, gniewu i prawdy, która właśnie wyszła na jaw.
***
Sıla stoi na werandzie, z telefonem przy uchu, spoglądając niepewnie na otaczający ją krajobraz.
– Nie wiem, Bahar… – mówi cicho. – Ten mężczyzna tak powiedział. Kazał mi się przygotować i zniknął. Teraz go tu nie ma.
Na chwilę milknie, słuchając, co mówi jej siostra. W jej głosie pojawia się delikatny niepokój.
– Nie, siostro, nic złego się nie dzieje… chyba. Kuzey? Myślisz, że też powinnam go powiadomić? Dlaczego? Uważasz, że może mi grozić niebezpieczeństwo?
Sıla z trudem przełyka ślinę, jej głos drży.
– To nie to, Bahar… Żona pana Murata jest chora. Dlatego jadę tam pomóc. Tylko tyle.
Próbuje się uspokoić.
– Okej, wyślę ci lokalizację miejsca, do którego mamy jechać. Kuzey mnie tego nauczył, pamiętasz? Nie martw się, dobrze? Ucz się, odrabiaj lekcje. Wszystko będzie w porządku.
Rozłącza się, ale niepokój nie znika. Wręcz przeciwnie – narasta.
Nagle kątem oka dostrzega przez otwartą furtkę dwie sylwetki rozmawiające na drodze. Serhat i Murat. Właściciel domu chwyta szefa Sıli za ramię z wyraźną złością. Dziewczyna przystaje, czując, jak chłód przebiega jej po plecach. Czy Bahar miała rację? Czy Kuzey, który tak często ją przestrzegał, też miał rację, mówiąc: „Nie ufaj nikomu, Sıla”?
Ostrożnie zbliża się do bramy i przysłuchuje rozmowie.
– Zabierzemy dziewczynę i wyjedziemy, nie wzbudzając podejrzeń – słyszy głos Serhata.
Sıla zamiera. Strach ściska jej gardło.
– Kuzey miał rację… Oni mają zupełnie inne zamiary – szepcze do siebie.
Odwraca się i biegnie do środka. Musi uciec. Teraz. Natychmiast.
Pakuje w pośpiechu swoje rzeczy, ale to okazuje się błędem. Powinna była uciekać od razu, bez żadnego bagażu, bez planu, po prostu uciekać.
W drzwiach stają Murat i Serhat.
– Dokąd to się wybierasz? – pyta Murat, widząc ją z torbą w ręce.
– Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia… Muszę wyjść – odpowiada nerwowo.
– Z torbą? – Murat unosi brew. – Nie tak się umawialiśmy. Pracujesz dla nas.
– Proszę… pozwólcie mi odejść!
Próbuje ich minąć, ale obaj blokują jej drogę.
Serhat bez słowa wyciąga broń.
– Ani słowa – syczy, celując w nią zimnym spojrzeniem. – Bądź grzeczna.
***
Kuzey wraca do domu. W progu słyszy dochodzące z salonu głosy – rozmowę mamy i siostry. Zwykle przeszedłby obojętnie, ale to, co mówi Hülya, zatrzymuje go w miejscu.
– Mamo, proszę cię… Nie pozwól, żeby Kuzey się o tym dowiedział. Wściekłby się – mówi z niepokojem.
– Jeśli mu nie powiesz, to się nie dowie – odpowiada chłodno Naciye.
– Ja nic mu nie powiem, ale jeśli ta dziewczyna mu powie, co jej zrobiłaś… wtedy wszystko wyjdzie na jaw.
– Myślisz, że powie?
– Nie wiem. Czasami milczy, a czasami mówi wszystko.
– Hülya, próbujesz mnie zdenerwować?
– Mamo, nie chcę cię denerwować, ale to, co zrobiłaś, było okrutne. Ona nie chciała odchodzić. Chciała tu zostać. A ty ją po prostu wyrzuciłaś.
– I co miałam zrobić? Nie rozumiesz, dlaczego to zrobiłam?
W tym momencie do salonu wpada Kuzey. W jego oczach widać gniew, rozczarowanie, szok.
– To ja nie rozumiem?! – wybucha. – Dlaczego to zrobiłaś, mamo?! Dlaczego odesłałaś tę dziewczynę? Jestem pewien, że masz na to jakiś „dobry” powód!
Siada na kanapie obok matki i patrzy jej prosto w oczy, czekając na odpowiedź.
– Bo cię kocham, synu. Chcę cię chronić. Nie chcę, żeby coś was połączyło. To wszystko – mówi cicho Naciye.
– Co?! – rzuca z niedowierzaniem Kuzey. – Czy ty siebie słyszysz? Co niby miałoby mnie z nią łączyć?
– Już cię z nią coś łączy, synu. Zakochałeś się w niej.
– Co ty mówisz?! – jego oczy robią się jeszcze większe.
– Mama Kadira zadzwoniła. Powiedziała mi wszystko.
– Co dokładnie ci powiedziała? – pyta Kuzey, tonem ostrym jak nóż.
Odpowiada mu Hülya:
– Powiedziałeś Kadirowi, żeby zostawił ją w spokoju, bo jesteś w niej zakochany.
– Tak – potwierdza Naciye. – Dokładnie tak mi powiedziała.
– Ale oczywiście jej nie uwierzyłyśmy – dodaje szybko Hülya. – Kadir z pewnością kłamał.
– Oby – wzdycha ciężko Naciye.
Kuzey milczy przez moment, po czym mówi spokojnie, ale stanowczo:
– To nie była kłamstwo.
Matka i siostra zamierają w bezruchu.
– Powiedziałem to Kadirowi – kontynuuje. – Powiedziałem mu, że kocham tę dziewczynę.
Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 183. „Miłości i nadziei”?
Odcinek 183. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w środę, 30 kwietnia, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.








