„Miłość i nadzieja” – odcinek 197 – szczegółowe streszczenie
Yildiz przyłapuje Melis na rozmowie telefonicznej z lichwiarzem, który porwał Zeynep. Podejrzliwa i roztrzęsiona, natychmiast zaciąga ją do środka domu, nie zważając na protesty.
– Powiesz o wszystkim swojemu ojcu! – rzuca przez zaciśnięte zęby, podnosząc głos.
– Co mam mu niby powiedzieć?! – Melis próbuje się wyrwać.
– Słyszałam cię, Melis! Na własne uszy słyszałam, co mówiłaś! – głos Yildiz drży od emocji.
– Puść mnie! Co niby słyszałaś?! – w głosie dziewczyny słychać panikę.
Do przedpokoju wpada zaniepokojona Feraye.
– Co tu się dzieje?!
– Melis rozmawiała z kimś na zewnątrz – informuje szybko Yildiz.
– Myślisz, że jesteś z Gestapo?! Dlaczego mnie śledzisz?! – Melis aż kipi z oburzenia.
– Mów, gdzie jest Zeynep?! – Yildiz nie daje się wyprowadzić z równowagi.
W drzwiach pojawia się Bulent, zaskoczony całym zamieszaniem.
– Co się dzieje? Co to za krzyki?
– Słyszałam, jak Melis mówiła o Zeynep. Powiedziała, żeby ją wypuścić! – odpowiada Yildiz, nie spuszczając wzroku z dziewczyny.
W pomieszczeniu robi się duszno od napięcia. W ostatniej chwili dołącza Gonul. Jej oczy przeszywają Melis na wskroś.
– Wiesz, gdzie jest moja córka? – mówi zimnym tonem, który nie znosi sprzeciwu.
– Nic nie wiem! – Melis odpowiada ostro, ale jej głos lekko się łamie.
Gonul podchodzi bliżej i chwyta ją za ramiona, potrząsając z furią.
– Mów! Gdzie jest Zeynep?! Powiedz, co wiesz!
– Nie wystarczy, że mieszkasz w moim domu?! Jeszcze mnie szarpiesz?! – krzyczy Melis i gwałtownie odpycha Gonul, prosto w ramiona Bulenta. Ten natychmiast ją łapie i przytula, co rani Feraye bardziej niż cokolwiek innego.
– Yildiz, z kim ona rozmawiała? Co dokładnie powiedziała? – pyta zdesperowana Gonul.
– Nic nie mówiłam! – Melis krzyczy na całe gardło.
– Słyszałam wszystko – upiera się Yildiz. – Powiedziała do telefonu, żeby wypuścić Zeynep.
Twarz Bulenta momentalnie twardnieje. Podchodzi do córki powoli, patrząc jej prosto w oczy.
– To prawda? – pyta chłodno.
– Czy Zeynep została porwana? – dopytuje Gonul, z sercem w gardle.
Melis nerwowo pociera ręce, jej wzrok błądzi po ścianach. Szuka wyjścia z sytuacji, ale każde słowo, które chce powiedzieć, zdaje się więznąć w gardle.
– Melis, powiedz nam! – naciska Yildiz. – Kazałaś komuś ją wypuścić. Co się dzieje?! Gdzie jest Zeynep?!
– Jeśli masz z tym coś wspólnego, słono za to zapłacisz! – ostrzega Bulent, grożąc jej palcem.
– Za co mam jeszcze płacić?! – wybucha Melis. – Ona odeszła, a teraz jej matka wróciła! Czy to nie wystarczy, że przez nie cierpię każdego dnia?!
Bulent łapie ją za ramiona i ściska mocno.
– Melis, patrz mi w oczy i słuchaj uważnie. Z kim rozmawiałaś? Co miała znaczyć ta rozmowa? Yildiz mówi, że cię słyszała. Gdzie jest Zeynep?!
Dziewczyna otwiera usta. Chce coś powiedzieć. Już prawie się łamie, gdy nagle wtrąca się jej matka.
– Bulent, uspokój się! To nasza córka! – mówi drżącym głosem. – Pani Gonul, nikt w tym domu nie chce nikomu zaszkodzić.
– To dlaczego twoja córka milczy?! Dlaczego nie powie, z kim rozmawiała?! – pyta Gonul lodowatym tonem.
– Co cię to w ogóle obchodzi?! – krzyczy Melis, cała w furii. – Nie muszę się przed tobą tłumaczyć!
– Jeśli mi tego nie powiesz, będziesz musiała tłumaczyć się przed policją! – ostrzega Gonul.
Awantura osiąga apogeum, kiedy nagle rozbrzmiewa dźwięk telefonu. Yildiz, zaskoczona, sięga po słuchawkę i podaje ją Gonul z drżącą ręką.
– Mamo… – po drugiej stronie rozlega się głos Zeynep. Cichy, załamany, jakby pozbawiony nadziei. – Porwali mnie… Proszę, uratuj mnie…
– Zeynep?! Zeynep! – krzyczy Gonul, łamiącym się głosem, ale połączenie nagle zostaje przerwane.
Przerażona matka rzuca się w stronę Melis, jakby chciała ją rozszarpać, ale z braku sił osuwa się bezwładnie i mdleje. Bulent w ostatniej chwili ją łapie i delikatnie układa na kanapie.
– Melis, natychmiast mi powiedz, co się tutaj dzieje! – mówi twardo, odwracając się do córki.
– Zeynep zadzwoniła przed chwilą. Jak widzisz, nie mam z tym nic wspólnego – odpowiada chłodno Melis, krzyżując ręce. – Idź i zapytaj tego Ragipa…
Milknie. Zrozumiała, że powiedziała za dużo.
Bulent momentalnie się spina. Jego spojrzenie wbija się w nią niczym ostrze.
– Co powiedziałaś? – cedzi przez zęby. – Ragip? Skąd znasz to imię?
– Eee… ja… – Melis szuka słów, ale jest już za późno.
– Odpowiedz mi, Melis. Skąd znasz tego człowieka? Rozmawiałaś z nim? Spotkałaś się z nim?
Feraye podchodzi bliżej.
– Kto to jest, Bulencie? Znasz go?
– Znam… ale to długa historia. Wyjaśnię ci później.
– Nie, nie „później”. Wyjaśnijmy to teraz. – Feraye odwraca się do Melis. – Córeczko, czy on ci coś zrobił? Skrzywdził cię?
– Nie, nie… nic mi nie zrobił. Ale jak tata powiedział, to skomplikowane…
Bulent nie zamierza odpuścić.
– Czy to z nim rozmawiałaś dziś rano?
Melis wzdycha teatralnie, próbując się bronić.
– Tak, zadzwonił do mnie rano. Chciałam ci powiedzieć, ale Yildiz od razu rzuciła się na mnie, nie dając mi dojść do słowa! – tłumaczy się zranionym tonem.
Gonul, która właśnie odzyskuje przytomność, włącza się natychmiast.
– Skąd miał twój numer?! – pyta, zmagając się z własnym bólem.
– To gangster. Tacy jak on mają swoje sposoby. To przez ciebie dotarł również do mnie – bo to ciebie ściga!
– I co ci powiedział? – docieka Feraye.
– Że ma Zeynep. A ja kazałam mu ją zostawić.
– Wiedziałaś, że została porwana?
– Tak, dowiedziałam się dziś rano.
– Co jeszcze ci powiedział?! – naciska Gonul.
– Najpierw mnie oskarżasz, a teraz mnie wypytujesz?! Czy to nie ciebie ściga ten Ragip?!
– Melis, opanuj się! – mówi stanowczo Bulent. – Wszyscy jesteśmy w szoku, ale musimy zachować spokój. Powiedz mi wszystko – od początku do końca. Co się naprawdę wydarzyło?
Melis staje w miejscu, ręce opiera na biodrach, unosi podbródek i spogląda wyzywająco na Gonul.
– Nie, nie ja będę się tłumaczyć. Może pani Gonul nam wyjaśni, kim właściwie jest ten Ragip? Bo coś czuję, że to nie ja mam tu najwięcej do ukrycia…
***
Sıla poprawia włosy, spoglądając w lustro w swoim pokoju. Obok niej stoi jej matka, Cavidan, z surowym wyrazem twarzy.
– Mamo, zwariowałaś? – rzuca dziewczyna, kręcąc głową z niedowierzaniem. – Jak niby mam powiedzieć coś takiego Kuzeyowi?
– Normalnie. Otwierasz usta i mówisz prawdę. Twoja siostra została sama w obcym domu! A ty dobrze wiesz, jaka jest twoja ciotka – bezlitosna. Wystarczy najmniejszy błąd i natychmiast obwini Bahar.
– Właśnie dlatego proszę, żebyś to ty pojechała do wioski. Będę wam wysyłać pieniądze, obiecuję.
– Pieniądze? – Cavidan parska gorzko. – A skąd niby je weźmiesz? Pracujesz tutaj i nawet grosza nie odkładasz. Za co nas utrzymasz?
– Będę szyć sukienki, jak wcześniej. Jeśli trzeba, będę pracować dniami i nocami. Poradzę sobie!
– Oczywiście, bo tutaj jest ci wygodnie! Kaloryfery grzeją, gorąca woda zawsze leci z kranu, lodówka pełna. Masz rację – zostań sobie tutaj, a my z Bahar będziemy walczyć o przetrwanie w zimnie i biedzie. Ale nie miej potem wyrzutów sumienia.
– Mamo, ale ty już tu jesteś. Jak mam im teraz powiedzieć, żeby jeszcze Bahar przyjęli?
– Właśnie dlatego ty wyjedziesz, a ona zajmie twoje miejsce. Ty wrócisz do wioski, ja też. Bahar przyjedzie do Stambułu – będzie się uczyć, pracować i mieszkać tutaj. Przyszłość stoi przed nią otworem, Sıla. Nie odbieraj jej tej szansy.
Sıla spuszcza wzrok i przysiada na skraju łóżka. Na jej twarzy maluje się wewnętrzne rozdarcie. Argumenty matki mają sens… kocha Bahar całym sercem. Ale przywiązała się do tego domu. I do Kuzeya.
– Sıla, dlaczego milczysz? – Cavidan patrzy na nią uważnie. – Wczoraj sama powiedziałaś, że nie kochasz Kuzeya, że on ciebie też nie chce. Że jesteście sobie obcy. I masz rację – on jest prawnikiem. Potrzebuje kogoś wykształconego, ambitnego. Co miałby robić z dziewczyną, która nie skończyła nawet liceum? Kuzey to dobry człowiek. Może to właśnie dzięki niemu Bahar pewnego dnia zostanie prawniczką.
– A jeśli się nie zgodzi? – pyta cicho Sıla, jakby szukając ostatniego powodu, by zostać.
– Dlaczego miałby się nie zgodzić?! Myślisz, że jemu robi różnicę, która z was tu mieszka? Ty czy Bahar?
– Ale…
– Ale co? Boisz się prawdy? Mówisz, że kochasz swoją siostrę, a nie potrafisz poświęcić dla niej odrobiny wygody. Nie oszukuj mnie. Po prostu nie chcesz opuszczać tego luksusu.
– Mamo, to nie tak…
– Więc powiedz, jak jest. Co cię tu trzyma? Kuzey? Ten dom? A może po prostu boisz się, że nikt nie będzie już na ciebie patrzył tak, jak on?
Sıla milczy. Gdzieś głęboko w sercu zna odpowiedź, ale nie potrafi jej wypowiedzieć na głos.
– Porozmawiaj z nim, córko. Przekonaj go, żeby zgodził się na przyjazd Bahar. Nie możesz całe życie być służącą w cudzym domu. Czas zbudować własny.
– Ale ja nie chcę być z Alperem… – rzuca nagle, zdesperowana.
– Czy ja w ogóle wspomniałam o Alperze?! Zapomnij o nim. Pokochasz kogoś innego. Założysz rodzinę, będziesz miała dzieci… Ale nie tutaj. Dopóki jesteś w tym domu, nie masz przyszłości.
Cavidan zniża głos, mówi teraz niemal szeptem:
– Widziałam Naciye z fotografią w ręku. Szuka dziewczyny dla Kuzeya. Lada dzień się ożeni. Potem będą dzieci, a ty… ty będziesz niańczyć cudze potomstwo. Chcesz tego? Wychowywać nie swoje dzieci, patrząc, jak on kocha kogoś innego?
Sıla powoli wstaje z łóżka, jej twarz wyraża mieszaninę smutku i determinacji. Cavidan kładzie dłoń na jej ramieniu.
– Porozmawiasz z nim, prawda? – pyta cicho, lecz stanowczo.
***
Sıla cicho puka do drzwi gabinetu. Kuzey, zajęty przeglądaniem dokumentów, unosi wzrok. Dziewczyna wchodzi powoli i siada naprzeciwko niego, nie podnosząc głowy. Dłonie nerwowo splata na kolanach.
– Co się stało? – pyta łagodnie mężczyzna, marszcząc brwi.
– Nic… – odpowiada szeptem, jakby próbowała jeszcze zebrać w sobie odwagę.
– Sıla, jeśli to przez to, że nakrzyczałem na ciebie dziś rano, kiedy wspięłaś się na drzewo… To nie było fair z mojej strony. Po prostu się martwiłem.
Dziewczyna potrząsa głową, ledwo zauważalnie.
– Nie, to nie dlatego.
Zapada cisza. Kuzey odkłada pióro, odchyla się w fotelu, czekając, aż dokończy. W końcu Sıla podnosi wzrok. Jej oczy są wilgotne, ale głos stara się utrzymać stabilny.
– Kuzeyu… Czy mogę wrócić do wioski? I… poprosić Bahar, żeby przyszła tutaj na moje miejsce?
Kuzey momentalnie prostuje się na krześle. Jego spojrzenie robi się czujne.
– Co takiego?
– Po pożarze… nasz dom przestał istnieć. Bahar została sama. Tuła się po domach ciotki, sąsiadów… Nigdzie nie może zagrzać miejsca. A za chwilę ma rozpocząć studia. Ona powinna być w dużym mieście. Powinna się rozwijać, mieć szansę na przyszłość.
Kuzey milczy, wpatrując się w nią uważnie.
– Pomyślałam, że… mogłabym wrócić do wioski. Pracować tam, pomagać mamie. A Bahar przyszłaby tutaj. Uczyłaby się i… i może też pomagała w domu. Zajęłaby moje miejsce.
Głos jej drży przy ostatnich słowach. Sama nie wie, co trudniejsze – wypowiedzieć je, czy naprawdę zaakceptować ich konsekwencje.
***
Ege szedł powoli wzdłuż opustoszałego przystanku autobusowego, gdy nagle jego wzrok przykuł błysk na ziemi. Schylił się i uniósł delikatny łańcuszek z zawieszką – dwoma maleńkimi sześcianami, przypominającymi dziecięce klocki. Na jednym widniało „Z”, na drugim „E”.
Zeynep i Ege.
– To naszyjnik, który jej kupiłem… – wyszeptał, a jego umysł natychmiast cofnął się do tamtego dnia. Wręczył jej go właśnie tutaj – na tym przystanku. Gdy jeszcze byli razem. Gdy świat wydawał się prostszy.
– To było tutaj… – dodał cicho. – To znaczy, że nigdy go nie zdjęła. Nosiła go cały czas… aż do teraz. Musiał upaść tu, kiedy…
Ścisnął naszyjnik w dłoni, czując nagły skurcz w sercu. I wtedy to zauważył – na pobliskim budynku, tuż pod dachem, wisiała kamera monitoringu.
Jego oczy rozbłysły nadzieją. Może to właśnie tu znajdzie odpowiedzi.
Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 197. „Miłości i nadziei”?
Odcinek 197. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w środę, 21 maja, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.














