Kuzey siedzi przed laptopem.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 227 – szczegółowe streszczenie

Ege opracowuje plan, który ma zdemaskować prawdziwe oblicze Melis. Chce zagrać na jej emocjach, wywołać reakcję, która zdradzi jej intencje. W obecności narzeczonej inscenizuje kłótnię z Zeynep, a potem – ku zdziwieniu wszystkich – zwraca się do Melis z szokującą propozycją:

— Melis, nie przeciągajmy już tych zaręczyn. Weźmy ślub. Natychmiast.

Melis zastyga. Oczy szeroko otwarte, usta rozchylone ze zdumienia. Zeynep marszczy brwi — zirytowana, zdezorientowana. Nie rozumie, co właśnie usłyszała.

— Ślub? Natychmiast? — powtarza Melis, gdy szok powoli ustępuje miejsca ekscytacji.

— Ege, co ty wygadujesz? Skąd ten nagły pomysł?! — pyta zaskoczona Feraye.

— Obawiam się, że zostałem źle zrozumiany, ciociu Feraye. Ludzie plotkują, a ja nie chcę, żeby coś dotarło do uszu wujka Bülenta. Chciałbym to wszystko zakończyć… szybko i definitywnie. Mam nadzieję, że rozumiesz, Zeynep.

Zeynep patrzy na niego nieufnie. Wciąż nie wie, co myśleć.

— Ja… tak. Rozumiem — mówi cicho, choć w jej głosie słychać niepewność.

Melis zbliża się do niej krok po kroku, jakby chciała upewnić się, że słowa rywalki nie były przypadkiem.

— Rozumiesz, prawda, droga Zeynep? Odpowiedz!
— Rozumiem. Życzę wam szczęścia — mówi chłodno, po czym odwraca się na pięcie i znika w swoim pokoju.

Feraye nie kryje zdumienia.

— Ale przecież nie można brać ślubu w takim pośpiechu! To szaleństwo!

— To możliwe, ciociu. Myślę, że za dwa dni wszystko może być gotowe — odpowiada Ege spokojnym, ale stanowczym tonem.

— Za dwa dni?! — powtarza Melis z niedowierzaniem. Serce bije jej jak oszalałe. Nie jest pewna, czy śni, czy naprawdę usłyszała to, o czym marzyła od dziecka. Ege, jej miłość z dawnych lat, nagle sam proponuje ślub.

— Jak to w ogóle możliwe, Ege? — nie dowierza Feraye. — Bülent się nie zgodzi. A nawet jeśli… Jak chcecie to zorganizować? Sala, zaproszenia, formalności…

— Mamo, zrobimy wszystko tutaj — wtrąca Melis z entuzjazmem. — Przy basenie, w naszym ogrodzie. Tu, gdzie Ege i ja spędzaliśmy tyle czasu jako dzieci. Zawsze marzyłam, że właśnie tu odbędzie się nasz ślub. Ege, prawda, że zrobimy wesele tutaj?

— Jak sobie życzysz, kochanie — odpowiada Ege z wymuszonym uśmiechem.

— Ale synu… — zaczyna Feraye, wciąż niepewna.

— Ciociu Feraye, jestem zmęczony tym wszystkim. Chcę zamknąć ten rozdział. Oświadczyłem się — teraz muszę dotrzymać słowa. Porozmawiam też z wujkiem Bülentem. Ostateczna decyzja należy do Melis. Do zobaczenia.

Ege wychodzi, nie oglądając się za siebie. Chwilę później ciszę domu przerywa krzyk radości.

— Mamo! Weźmiemy ślub! — piszczy Melis, skacząc, kręcąc się w kółko i śmiejąc jak dziecko. — Powiedział to! Naprawdę powiedział, że się pobierzemy!

***

Akcja przenosi się do domu Kuzeya, gdzie atmosfera jest tak napięta, że można by ją kroić nożem. W salonie wybucha gwałtowna awantura, która rozbrzmiewa echem po całym domu. Kuzey, blady ze złości, właśnie dowiedział się, że Arif — mężczyzna, którego znosił z trudem — to tak naprawdę Alper, były narzeczony Sili. Jego oczy płoną gniewem, a serce ściska się z bólu i zdrady.

— Zabieraj swojego narzeczonego i natychmiast wynoście się z mojego domu! — wrzeszczy Hulya, wskazując na parę z wściekłością. — Jak mam go teraz nazywać? Arif? Alper? Może wymyślisz jeszcze trzecią tożsamość?!

Alper próbuje zachować spokój, choć twarz ma poranioną — zarówno przez stare, jak i dzisiejsze uderzenia Kuzeya. Mimo to decyduje się odezwać:

— Posłuchaj mnie, Hulyo… Kocham cię. Naprawdę cię kocham…

— Wynoś się, zanim naprawdę cię zniszczę! — ryczy Kuzey, ruszając gwałtownie w jego stronę. Alper ledwie uchodzi przed kolejnym ciosem, gdy Sila staje między nimi, powstrzymując brata.

— Wyjdę… ale dopiero kiedy Hulya mnie wysłucha — mówi Alper stanowczo, z trudem łapiąc oddech.

— Czego niby mam słuchać?! — syczy Hulya, drżąca z emocji. — Zabrałeś moją kartę i opróżniłeś konto! Ukradłeś moje złoto! Co z nim zrobiłeś? Oddałeś je jej? — rzuca oskarżycielsko, wskazując Silę.

— Hulyo, przysięgam… nie obchodzi mnie ani Alper, ani twoje pieniądze — mówi Sila, próbując zachować spokój, choć w głosie słychać desperację.

— Naprawdę? Co więc robił twój naszyjnik w jego domu?! No dalej, odpowiedz!

— Poszłam tam, żeby cię chronić! Powiedziałam mu, żeby trzymał się od ciebie z daleka! Nie chciałam, żeby znowu cię zranił, chciałam tylko… cię ochronić.

— Chronić?! — głos Hulyi łamie się. — Płakałam na twoich kolanach, mówiąc, jak mnie skrzywdził, a ty nawet nie mrugnęłaś! Żadnego słowa! Tylko milczenie i ta twoja niewinna mina! WYNOŚ SIĘ! Nie mogę już na ciebie patrzeć!

— Hulyo, proszę… — szepcze Sila, ale nie jest dane jej dokończyć.

— ZAMKNIJ SIĘ, SILA! — krzyczy Cavidan z niespotykaną ostrością. — Hulya została zniszczona, a ty nic nie zrobiłaś! Ostrzegałam cię tyle razy, żebyś powiedziała prawdę, ale mnie zlekceważyłaś!

— Dosyć, mamo! — wtrąca się Bahar, stając w obronie siostry. Jej głos jest stanowczy, pełen siły, której wcześniej w niej nie było. — Sila nie jest winna! Bracie Kuzeyu, wyjaśnię ci wszystko. Proszę, daj nam szansę!

— Nie próbuj mnie przekonywać, Bahar — odpowiada z chłodem Cavidan. — Prawda jest oczywista. Wszystko widać jak na dłoni. A teraz… Sila, wynoś się stąd. Ty też, Alper!

Cavidan chwyta Alpera mocno za ramię i prowadzi go do drzwi. Gdy mijają próg salonu, pochyla się do niego i szepcze ledwie słyszalnie:

— Jeszcze chwila, a Sila wyleci stąd na dobre. A twoje złoto? Dostaniesz je. Jutro przyniosę ci klucz do sejfu.

Po czym prostuje się i mówi już głośno, tak by wszyscy usłyszeli:

— A teraz ZJEŻDŻAJ!

Sila, zrozpaczona i z sercem na dłoni, rzuca się w ostatnią próbę ratunku. Jej głos drży, a oczy błagają o zrozumienie:

— Kuzey… Przysięgam, to nieprawda. Nigdy go nie kochałam! Proszę, uwierz mi…

Zanim jednak zdąży powiedzieć więcej, rozbrzmiewa ostry głos jej matki:

— No dalej! Idź za swoim ukochanym Alperem!

Wtem głos zabiera Hulya, z sarkazmem i pogardą sączącymi się z każdego słowa:

— Chwileczkę. Twierdzisz, że go nie kochałaś? W porządku… To powiedz nam w takim razie: kogo kochałaś, Silo? A może mam sama zdradzić tę tajemnicę?

— Hulyo, błagam cię… nie rób tego. Jeśli musisz… lepiej mnie zabij, niż…

Hulya ignoruje jej błagania i z satysfakcją ujawnia sekret, który Sila ukrywała najgłębiej w sercu:

— Kuzey! Czy wiesz, kogo ta zakłamana dziewczyna podobno kocha? Mnie to powiedziała. Powiedziała, że… jest zakochana w tobie!

Zapada cisza jak po uderzeniu pioruna. Kuzey spogląda na Silę z zaskoczeniem, którego nie potrafi ukryć. Jego oczy — zimne do tej pory — rozmiękczają się odrobinę, jakby chciał dostrzec prawdę w jej spojrzeniu.

Sila cała się trzęsie. Jej ciało ledwie utrzymuje się w pionie. Łzy spływają po policzkach jak strumienie po burzy.

— Co, teraz się wstydzisz?! — kontynuuje Hulya bezlitośnie. — Napisałaś w swoim pamiętniku, że kochasz mężczyznę o niebieskich oczach. No powiedzcie mi, czy ktoś tutaj ma bardziej niebieskie oczy niż Kuzey?! — Zwraca się do matki. — Mamo, ty też to czytałaś. Skłamałam?

Naciye powoli potrząsa głową.

— Nie… to prawda — przyznaje cicho Sila, głosem łamiącym się pod ciężarem emocji. — Ale…

— Ale co?! — przerywa jej Hulya, coraz bardziej wzburzona. — Myślałaś, że jak się przyznasz, to Kuzey od razu cię pokocha? Że będzie wzruszony twoją wielką miłością? Naiwna dziewczynko!

— Nie, Hulyo! Nigdy tak nie myślałam! Nigdy niczego nie udawałam!

— Dosyć tych kłamstw! — wybucha Hulya. — Wiesz, popełniłam największy błąd, dając ci choćby cień zaufania. Powinnam od razu powiedzieć Kuzeyowi, że jesteś w nim zakochana! Wtedy natychmiast by cię wyrzucił! Ale dałam się nabrać na twoją niewinną buźkę! Chciałaś zdobyć serce mojego brata i zostać panią tego domu! A Alpera próbowałaś wepchnąć mnie, jak to się mówi, pod nos! Sprytne, naprawdę sprytne. Masz głowę do intryg, ty diablico!

— Hulya, już wystarczy! — mówi z determinacją Naciye, widząc, jak cała ta sytuacja rozbija jej córkę na kawałki. Przenosi gniewny wzrok na Silę. — Spakuj się. Natychmiast opuść ten dom. Dołącz do swojego ukochanego, do Alpera!

Sila nie rusza się z miejsca. Jej nogi jakby wrosły w podłogę. Zamiast tego, powoli podchodzi do siedzącego na kanapie Kuzeya. Każdy krok to walka z sobą samą. Patrzy mu prosto w oczy — łzy, strach, ból, wszystko w jednym spojrzeniu.

— Nigdy cię nie okłamałam… ani razu. Przysięgam. Nawet jeśli wszystko wygląda inaczej… mówiłam prawdę.

— Idź do diabła! — wrzeszczy Naciye, nie mogąc już tego słuchać. — Zabieraj się stąd! Dość tych teatralnych występów! Nikt już ci nie wierzy!

— Odejdź, moja córko — dodaje lodowatym tonem Cavidan. — Alper czeka. Pasujecie do siebie — kłamca i kłamczucha.

Sila, słysząc te słowa, robi kilka kroków w stronę drzwi. Jej ciało chwieje się, jakby siła życia powoli je opuszczała. Gdy zbliża się do progu salonu, nagle traci równowagę i osuwa się na podłogę jak marionetka, której przecięto sznurki. Omdlewa.

W jednej chwili Kuzey zrywa się z miejsca. Rzuca się w jej stronę, zapominając o wszystkim, co zostało powiedziane. Klęka przy niej i delikatnie unosi jej głowę.

— Sila?! Sila, otwórz oczy! — Jego głos jest pełen niepokoju, którego sam nie potrafi zrozumieć.

W jego spojrzeniu pojawia się coś, czego nie było wcześniej: lęk. I coś jeszcze — cień uczucia, które próbował w sobie stłumić.

***

Sila leży nieprzytomna na kanapie w salonie. Jej twarz jest blada, a oddech ledwo wyczuwalny. W pomieszczeniu panuje cisza, którą przerywa dopiero pełen irytacji głos Hulyi:

— Co powiedział lekarz? — pyta chłodno, zwracając się do Kuzeya tuż po jego wyjściu. — Co jej się właściwie stało? Czy ona ma teraz tak leżeć pośrodku naszego salonu jak jakaś święta męczennica?! Udaje, wiem to! Wystarczy ją dobrze potrząsnąć, a zaraz się ocknie!

Z furią rusza w kierunku kanapy, gotowa szarpnąć Silę za ramiona. Ale wtedy Kuzey staje jej na drodze i stanowczo chwyta za rękę.

— Nie dotykaj jej, siostro. — Jego ton nie pozostawia miejsca na dyskusję. — Lekarz powiedział, że musi odpoczywać przynajmniej do rana. Do tego czasu nikt jej nie tknie. Jasne?! Później… niech sobie idzie, gdzie chce.

***

Niedługo później Kuzey wraca do swojego gabinetu, chcąc zebrać myśli. Zaskakuje go widok czekającej na niego Bahar.

— Bracie Kuzeyu, proszę, wysłuchaj mnie — zaczyna dziewczyna drżącym głosem. — Moja siostra jest niewinna! Nagrałyśmy wszystko — film z jej wyznaniem. Wrzuciłam go na twój laptop. Tam opowiedziała całą prawdę. Alper zmusił ją do milczenia. Groził jej. Powiedział, że ma ogromne długi i że jeśli się wyda, to wszystko straci. Moja siostra nie miała wyjścia!

Podchodzi do biurka i otwiera laptopa z nadzieją. Przez chwilę szuka nerwowo wzrokiem.

— Wrzuciłam go tutaj… do folderu “Sila”… — Jej głos zaczyna się łamać. — Miałam też to nagranie na telefonie, ale… usunęłam je, kiedy upewniłam się, że masz kopię…

— Jasne, Bahar… — Kuzey odsuwa się od niej z niedowierzaniem. — Niestety, twoje słowa nic już nie znaczą. Nawet jeśli twoja siostra się przyznała — co z tego? Czy to cokolwiek zmienia?

— Ale ona cię nie okłamała! Chciała ci wszystko powiedzieć! Proszę, musisz jej uwierzyć!

— Bahar, dość. Chcę zostać sam.

Dziewczyna opuszcza pokój ze łzami w oczach, bezsilna wobec jego chłodu.

Kuzey opiera się ciężko o biurko. Chce odetchnąć, ale coś go tknęło. Siada i zaczyna przeglądać foldery. Po kilku minutach, niemal przez przypadek, odnajduje plik — ukryty w innym katalogu, z pozornie nieznaczącą nazwą. Cavidan najwyraźniej próbowała go przenieść i ukryć, sądząc, że tym samym pozbyła się problemu.

Klik.

Ekran rozświetla się znajomą twarzą. Twarzą Sili. Z głośników wypływa jej głos — spokojny, szczery, pełen bólu i odwagi:

Kuzey… Już od dawna chciałam ci to powiedzieć. Czy wiesz, kim tak naprawdę jest Arif? To Alper. Tak, ten sam Alper, który kiedyś próbował mnie zmusić do ślubu. Zmienił nazwisko, tożsamość, wszystko… i zatrudnił się u ciebie jako kierowca.

Chciałam ci to wyznać wcześniej, naprawdę. Ale on mnie błagał. Powiedział, że uciekał przed wierzycielami, że jego matka głoduje na wsi, że musi pracować, by ją ratować. Wzbudził we mnie litość.

Wtedy Hulya zaczęła mnie błagać, żebym milczała. Była zakochana. Nie chciałam jej ranić. Nie wiedziałam, co robić. I… uległam.

Wiem, że jesteś rozczarowany. Zawsze mówiłeś, że najważniejsza jest prawda. A ja ją ukryłam. Ale nie dla siebie. Dla innych. Bo czasem prawda rani bardziej niż kłamstwo.

Chciałam, żebyś to usłyszał ode mnie. Bo choć może nie uwierzysz… nigdy cię nie okłamałam z serca. Nie z intencji.

Chciałam tylko, żebyś był szczęśliwy. Ty i Hulya. Gdyby wasze szczęście oznaczało moje cierpienie, byłabym gotowa to przyjąć. Bo kocham cię, Kuzey. Tak po prostu. Cicho. Bez oczekiwań.

I pamiętaj jedno — jeśli Alper skrzywdzi ciebie albo Hulyę… oddam za was życie. Bez wahania.

Kuzey odchyla się na fotelu. Serce bije mu szybciej. Obraz przed oczami zaczyna mu się zamazywać, gdy przypomina sobie, jak Sila pielęgnowała go po wypadku, jak cicho wchodziła do pokoju z herbatą, jak układała mu poduszkę pod głowę, nie oczekując niczego w zamian.

Wtedy jeszcze jej nie znał. Nie wiedziała, kim jest. A mimo to — troszczyła się.

Czy naprawdę mógł uwierzyć, że taka dziewczyna byłaby zdolna do perfidii?

Nie… To nie pasuje.

Nie do niej.

Nie do Sili.

***

Zeynep zbliża się do parku szybkim krokiem. W jej oczach widać złość, niepewność, ale też coś więcej — ukrytą nadzieję. Ege czeka na nią, oparty o ławkę, z rękami w kieszeniach, jakby spodziewał się burzy. I nie myli się.

— Co to w ogóle miało być, Ege? — rzuca bez przywitania, zatrzymując się naprzeciwko niego. — Co to była za scena?! Skąd się nagle wzięła ta sprawa z małżeństwem?!

— Nie chcesz, żebym poślubił Melis, prawda? — pyta cicho, patrząc jej prosto w oczy.

— A ty chcesz? — odcina się, unosząc brodę wyzywająco.

Ege uśmiecha się lekko. Jego spojrzenie mięknie, ale pozostaje intensywne.

— Wiesz, czego chcę, Zeynep. — Jego wzrok mówi wszystko, nawet jeśli usta milczą: Chcę ciebie.

Na moment zapada cisza. Słychać tylko śpiew ptaków i gdzieś w oddali dziecięcy śmiech. Zeynep opuszcza wzrok, jakby bała się, że jeśli spojrzy na niego dłużej, straci czujność.

— Czyli to wszystko było tylko grą? — pyta w końcu, ciszej, z odrobiną drżenia w głosie.

— Oczywiście. — Ege robi krok w jej stronę. — Próbowałem ci to powiedzieć wcześniej, ale… chyba mnie nie usłyszałaś.

— Nie, nie usłyszałam. — Zeynep parska z ironią. — Grałeś tak dobrze, że to ty powinieneś zostać aktorem, a nie Arda.

Ege śmieje się, nie mogąc się powstrzymać.

— Naprawdę pomyślałaś, że mówię serio? Że oświadczyłem się Melis z miłości?! — kręci głową z niedowierzaniem. — Zeynep, przecież to było wszystko dla ciebie. Żeby coś w tobie poruszyć.

— Co się stało? Dlaczego się śmiejesz?! — udaje oburzoną, trącając go lekko w ramię. — Nie śmiej się ze mnie!

— Nie śmieję się z ciebie, tylko… z nas. Z tej całej głupiej gry, którą od tygodni gramy.

Ich spojrzenia spotykają się na dłużej. Zeynep, mimo złości, czuje, jak serce jej mięknie. Nie potrafi już dłużej udawać.

W końcu wybucha śmiechem — cicho, szczerze, z ulgą.

I w tej jednej chwili, pod słońcem przebijającym się przez liście, wszystko wydaje się prostsze.

Zeynep czuje, że między nią a Ege… wszystko wciąż jest możliwe.

***

Ege podchodzi do ławki w parku, niosąc dwie kawy w papierowych kubkach. Jedną podaje Zeynep, siadając obok niej. Przez chwilę oboje milczą, jakby każde z nich zbierało myśli.

— Jesteś naprawdę pewien, że Melis coś planuje? — pyta w końcu Zeynep z niepokojem w głosie, zerkając na Egego.

— Jestem pewien, Zeynep. — Jego głos jest spokojny, ale stanowczy. — Słyszałem to na własne uszy. Ona i Arda coś ukrywają. To nie są przypuszczenia.

Zeynep spogląda przed siebie, nerwowo ściskając kubek.

— Ale ja nie wiem, czy powinniśmy to ujawniać. Wiesz, to w końcu ślub. Może dla ciebie to tylko narzędzie, ale dla wielu kobiet… to najważniejszy dzień w życiu.

Ege milknie na moment, wbijając wzrok w jej profil.

— Dla mnie też ślub jest czymś wyjątkowym, Zeynep. Może nawet bardziej, niż myślisz. Ale nie mogę dłużej udawać, że nie widzę, co Melis kombinuje. Ta gra zaszła za daleko.

— Przecież to twoja przyjaciółka z dzieciństwa… — szepcze Zeynep.

— Wiem. I właśnie dlatego to takie trudne. Ciocia Feraye i wujek Bülent są dla mnie jak druga rodzina. Ale Melis… pogubiła się. Wciągnęła w to Ardę. To wszystko to jedno wielkie kłamstwo.

Zeynep odwraca się gwałtownie.
— Arda też? On też jest w to zamieszany?!

— Tak. Z jakiegoś powodu trzyma z Melis. Wiem, że coś przed nami ukrywają. I jeśli znajdę na to dowód, żaden ślub nie będzie potrzebny.

Zeynep kiwa głową, ale wciąż nie wygląda na przekonaną.

— Nie sądzę, żeby wujek Bülent i ciocia Feraye zgodzili się na ten ślub.

— Nie doceniasz Melis. Znajdzie sposób, żeby ich przekonać. Ona zawsze dostaje to, czego chce.

— Powiedzmy, że ich przekona. Serio wierzysz, że Melis da się złapać w tę pułapkę? Ona jest cwana, Ege. Zbyt cwana.

— Może i tak. Ale Melis potrzebuje pieniędzy. Dużych pieniędzy. I to szybko.

— Nie może ich zdobyć w inny sposób, niż biorąc ślub? Jak duża to kwota?

Ege patrzy jej prosto w oczy.
— Pięćset tysięcy. — mówi powoli.

Zeynep otwiera usta ze zdumienia.
— Co? Pięćset tysięcy?!

— Dokładnie. A co gorsza — to nie był mój pomysł. To Melis i Arda wymyślili ślub, żeby wykorzystać złoto podarowane przez gości. Mają plan, żeby je komuś przekazać.

— A gdybym spróbowała porozmawiać z Ardą? Może udałoby się czegoś dowiedzieć…

— I co mu powiesz? Myślisz, że się przed tobą otworzy? Że przyzna się do czegokolwiek?

Zeynep wzdycha ciężko.

— Nie wiem. Ale nie chcę, żeby sprawy wymknęły się spod kontroli. — Jej głos drży. — Nie chcę, żeby ten ślub naprawdę się odbył. To byłby koszmar.

Ege pochyla się lekko w jej stronę. Jego spojrzenie staje się poważne.

— Melis straciła kontrolę nad sobą już dawno temu. Ale teraz… teraz posunęła się za daleko.

***

Ege i Zeynep wstają z ławki i powoli ruszają w stronę wyjścia z parku. Między nimi unosi się napięcie — nie takie, które prowadzi do kłótni, ale to pełne obaw, niepewności i emocji, które trudno ubrać w słowa.

— Nie wiem, Ege… — mówi Zeynep cicho, wpatrując się w ziemię. — Nie sądzę, żeby Melis robiła to tylko dla pieniędzy. Ona naprawdę chce zostać twoją żoną. Gdyby chodziło wyłącznie o gotówkę, znalazłaby inny sposób. Poprosiłaby swoją mamę, sprzedałaby coś z domu… a w ostateczności ciocia Naciye na pewno by jej pomogła.

Ege zatrzymuje się na chwilę, zmusza ją, by spojrzała mu w oczy.

— Zeynep, ona chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Dzięki temu ślubowi dostanie i mnie, i pieniądze. A te pieniądze mają uciszyć kogoś… kto wie za dużo.

Jego głos staje się chłodniejszy, bardziej skupiony.
— Myślę, że Melis jest zamieszana w coś poważnego. Ten ślub ma to wszystko przykryć. Ale ja chcę go wykorzystać, żeby wreszcie odsłonić prawdę.

Idą dalej chodnikiem, gdy nagle rozbrzmiewa dźwięk telefonu Egego. Sięga do kieszeni, zerka na ekran.

— Melis… — mruczy i odbiera. — Tak, Melis?

Z drugiej strony odzywa się piskliwy, podekscytowany głos:

— Ege! Przekonałam tatę! — niemal krzyczy dziewczyna. — Nie ma już żadnych przeszkód. Możemy się pobrać! I to od razu!

— Świetnie. Dam znać mamie. Do zobaczenia. — Ege rozłącza się bez emocji.

Zeynep spogląda na niego z napięciem w oczach.

— Wujek Bülent nie zgodził się, prawda? — pyta z nadzieją, która łamie jej głos.

Ege potrząsa przecząco głową.
— Zgodził się. Ślub się odbędzie.

Twarz Zeynep momentalnie gaśnie. Jej oczy wypełnia cień smutku. Ege bez słowa przyciąga ją do siebie i obejmuje mocno, jakby chciał ochronić ją przed wszystkim, co ma nadejść.

— Nie martw się. — szepcze. — Obiecuję, że to się skończy. Cała prawda ujrzy światło dzienne. Maski opadną, Zeynep. I już nikt nie będzie mógł nas rozdzielić.

Odgarnia jej włosy z twarzy, delikatnie, z czułością, której nie da się udawać.

— Już niedługo nadejdą dla nas piękne dni. Obiecuję. Już wkrótce.

Pochyla się i całuje ją z pasją — tak, jakby chciał jej przekazać całą siłę swojej nadziei. Zeynep nie pozostaje bierna. Obejmuje go, wtula się w niego, jakby tylko tam mogła czuć się bezpiecznie. W jej sercu rodzi się coś na nowo — wiara, że mimo wszystkich intryg, tajemnic i lęków… ona i Ege mogą jeszcze być naprawdę szczęśliwi.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia był film Aşk ve Umut 177. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy