Zbliżenie na twarze Sili i Bahar.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 228 – szczegółowe streszczenie

Gonul odwiedza jej dawna przyjaciółka, Nimet. Gdy tylko kobieta przekracza próg domu, rozgląda się z niepokojem.

– Gdzie Zeynep? – pyta od razu, unosząc głos. – Myślałam, że już wróciła.

– Nie ma jej – odpowiada cicho Gonul, spuszczając wzrok.
– Ale mówiłaś, że Bulent pozwolił jej wrócić do domu.

– Tak sądziłam. Ale w ostatniej chwili wszystko się zmieniło. Bulent stwierdził, że lepiej, żeby Zeynep została u niego. Kiedy już myślałam, że wreszcie będę miała moją córkę przy sobie… znów zostałam sama.

Nimet marszczy brwi, z niedowierzaniem kręci głową.

– Czy to w ogóle możliwe? Nie możesz na to pozwolić!

– Nie pozwoliłam. Sprzeciwiłam się, powiedziałam, co myślę… Ale wtedy zaczęli mnie oskarżać o jakieś niedorzeczności. Że niby trzymam Zeynep przy sobie tylko po to, żeby odzyskać Bulenta.

– A może… to prawda? – Nimet zawiesza głos. – Może nadal coś do niego czujesz?

Gonul nagle zrywa się z miejsca, jakby chciała uciec.

– Przyniosę herbatę – rzuca szybko i znika w kuchni.

Po chwili wraca z tacą i dwiema szklankami gorącej herbaty. Podaje jedną Nimet, po czym siada obok niej na wersalce. Na twarzy ma wymuszoną neutralność, ale dłonie delikatnie jej drżą.

– Gonul… – zaczyna Nimet cicho. – Wciąż nic nie powiedziałaś.
– A co mam powiedzieć? Bulent to ojciec mojej córki – odpowiada ostrożnie.

– Nie udawaj, że chodzi tylko o Zeynep. On wynajął ci dom. Rzucił wszystko, ryzykował dla was. Sama mówiłaś, że jego małżeństwo to już fikcja.

– Może tak było… zanim wyjechałam.

– Gonul, spójrz prawdzie w oczy. On nie jest szczęśliwy. A ty? Przecież nigdy nie widziałaś ich razem szczęśliwych.

– To prawda – przyznaje po chwili Gonul. – Nigdy nie widziałam ich uśmiechniętych. Zawsze było między nimi coś sztywnego. Obcość.

– A więc to koniec. Ich relacja dobiegła końca. On tylko czeka, aż ty zrobisz krok.

– Nimet, co ty wygadujesz? Na Boga, przecież to niemożliwe…
– Dlaczego? Bo ma jeszcze obrączkę na palcu?

– Tak, między innymi dlatego. Jest żonatym mężczyzną!

– To dlaczego wciąż się tobą opiekuje? Dlaczego reaguje na każdy twój problem? To nie jest tylko odpowiedzialność za dziecko, Gonul.

– A właśnie, że jest. To tylko i wyłącznie to – protestuje Gonul, ale w jej głosie brak przekonania.

– Nie łudź się – szepcze Nimet z uśmiechem. – Napisz do niego. Zapytaj, jak się czuje. Powiedz, że za nim tęsknisz.

– Oszalałaś? Co ty mówisz? – Gonul zrywa się nerwowo. – Nie zrobię tego. Przyniosę coś do herbaty.

Ponownie znika w kuchni, a Nimet patrzy za nią z wyrazem zadowolenia.

Gdy tylko drzwi się zamykają, kobieta chwyta leżący na stoliku telefon Gonul.

– Skoro ty nie chcesz… to ja to zrobię – szepcze z przekąsem i zaczyna pisać.

Wiadomość jest krótka, ale wymowna. Gdy kończy, jej usta wyginają się w uśmiechu:

„Bardzo za tobą tęsknię.”

***

Zeynep siedzi samotnie w swoim pokoju, zatopiona w myślach. Wspomina wczorajsze spotkanie w parku z Ege. W głowie wciąż brzmi jego głos, czuły i pełen emocji: „kochanie”. Uśmiech nieśmiało błąka się na jej ustach, gdy nagle drzwi się otwierają.

Do pokoju wchodzi Melis. W dłoni trzyma jakiś dokument. Siada z zaskakującym spokojem obok Zeynep, na twarzy ma zadowolony uśmiech.

– Wiesz… ten pokój skrywa mnóstwo wspomnień – mówi z pozorną nostalgią.
– Masz na myśli swoje wrzaski? – odpowiada chłodno Zeynep. – Sam fakt, że coś pamiętamy, nie czyni z tego wspomnienia.

Melis uśmiecha się jeszcze szerzej i bez słowa podaje Zeynep kartkę.

– To będzie moje wspomnienie dla ciebie – oznajmia, śledząc uważnie reakcję dziewczyny.

Zeynep marszczy brwi i spogląda na dokument.

– Co to jest?

– Wniosek ślubny. Mój i Egego – mówi z dumą Melis. – Byliśmy dziś rano w urzędzie stanu cywilnego. Jutro bierzemy ślub. Uznałam, że warto zostawić ci coś na pamiątkę. Spójrz dobrze, Zeynep. Ten dokument to moja przyszłość… i twoja przeszłość.

Jej głos przesycony jest triumfem. Melis wstaje, poprawia włosy i rzuca na pożegnanie:

– Możesz teraz gnić w tym pokoju. Tyle ci zostało.

Zeynep nie odpowiada. Spokojnie odkłada kartkę na bok. W jej oczach nie ma ani łez, ani złości. Wie, że Melis gra w grę, której zasady już dawno przestały ją przerażać. Zna prawdę. I zna plan Egego. Dlatego jedynie uśmiecha się pod nosem, pewna, że to dopiero początek prawdziwego rozdziału.

***

Cavidan ostrożnie uchyla drzwi domu Kuzeya. Rozgląda się nerwowo na boki, zanim wpuści do środka Alpera. W dłoni trzyma niewielki metalowy kluczyk, który podaje mężczyźnie.

– To klucz do sejfu – mówi cicho, niemal szeptem. – Masz go opróżnić, zabrać Silę i zniknąć stąd jak najszybciej.
– Jesteś pewna, że Kuzey się tu nie pojawi? – upewnia się Alper z niepokojem.

– Nie przyjdzie. Jest teraz z Hulyą, całkowicie pochłonięty sytuacją. Ale nie trać czasu. I pamiętaj – gdy tylko sprzedasz złoto, przesyłasz mi połowę.

Alper prycha z kpiną, chowając klucz do kieszeni.

– Tak to nie działa, Cavidan. To ja ryzykuję. Zabieram Silę, czyszczę za ciebie teren. Naprawdę myślisz, że oddam ci połowę?

– Albo się dzielimy, albo natychmiast dzwonię do Kuzeya.

– Dzwoń – rzuca Alper bez cienia strachu. – Ale pamiętaj, że i ja mam coś do powiedzenia. Opowiem mu wszystko. Że Sila jest niewinna, że to ty pociągałaś za sznurki.

– Kto ci uwierzy? – syczy kobieta.

– A kto uwierzy tobie? – odpiera. – Wystarczy, że powiem, że nie jesteś matką Sili. Wtedy wszystko stanie się jasne – dlaczego chcesz się jej pozbyć, dlaczego chcesz, żeby twoja prawdziwa córka, Bahar, zajęła jej miejsce u boku Kuzeya.

– Alper… – w głosie Cavidan pojawia się ostrzeżenie.

– Co? Boisz się prawdy? Przestań udawać, że robisz to dla czyjegoś dobra. Ty tylko układasz pionki na szachownicy, żeby Bahar wygrała. Ale ta gra się kończy.

– Zamknij się! Nie zapominaj, komu zawdzięczasz wszystko!

– Właśnie. I dlatego powinnaś być wdzięczna, że cię nie wydałem. Teraz znikaj.

– Naprawdę myślisz, że pozwolę ci wywieźć całe moje złoto?

– Nie dramatyzuj. Jeśli uda ci się zeswatać Bahar z Kuzeyem, to już i tak wygrałaś. To złoto przestanie mieć dla ciebie znaczenie. A ja… zabiorę Silę i zniknę raz na zawsze.

– Alper, nie próbuj grać ze mną w gierki – cedzi przez zaciśnięte zęby Cavidan.

– Już się nagrałem. Ty wycisnęłaś ze mnie każdą możliwą złotówkę. Teraz zajmij się lepiej Kuzeyem, bo jeśli nie, przewrócę całą twoją układankę w jednej chwili.

***

Melodi siada obok Egego na kanapie, z troską spoglądając mu w oczy.

– Bracie, wczoraj nawet nie zdążyliśmy porozmawiać. Położyłeś się tak wcześnie. A przecież ostatnio mówiłeś, że myślisz o zerwaniu z Melis. Tymczasem w domu trwają przygotowania do waszego ślubu.

Ege opiera łokcie na kolanach, splatając dłonie.
– Nie martw się. Ten ślub się nie odbędzie.

– Jak to? – Melodi marszczy brwi. – Przecież wszyscy żyją już tym wydarzeniem.
– Wiem. Ale nie miałem wyboru. Melis coś kombinuje. Planuje sprzedać ślubne złoto.

– Co? Przecież mogłaby po prostu poprosić swojego ojca o pieniądze.

– Gdyby mogła, już by to zrobiła. A skoro tego nie zrobiła i trzyma wszystko w tajemnicy, to znaczy, że coś ukrywa.

– I dlatego chcesz się z nią ożenić? Żeby ją zdemaskować?

– Tak. Muszę dowiedzieć się, co tak naprawdę planuje. Chcę zobaczyć, co zrobi z tym złotem i komu je przekaże.

– A nie boisz się, że to się wymknie spod kontroli? Że zamiast odkryć prawdę, jeszcze bardziej wszystko pogmatwasz?

– To ryzyko. Ale Zeynep wie o moim planie. Jest po mojej stronie.

W tym momencie do salonu wchodzi Belkis. Rozmowa brata i siostry natychmiast cichnie. Atmosfera staje się napięta.

***

Podczas gdy Alper opróżnia sejf Kuzeya, Cavidan z walizką w dłoni wchodzi do restauracji, w której przebywają Naciye, Kuzey i Hulya. Jej twarz wyraża głęboki smutek i wewnętrzne rozdarcie. Sprawia wrażenie kobiety, która znalazła się na granicy załamania.

Podchodzi powoli do stolika, staje jakby niepewna, po czym cicho mówi:
– Przepraszam, że przeszkadzam…

– Co się stało? – pyta Naciye, marszcząc brwi. – Dlaczego masz taką minę?
– Czy coś się stało z Silą? – dopytuje zaniepokojony Kuzey, zrywając się z miejsca.

– Nie, Sila… Sila jest cała – odpowiada Cavidan z westchnieniem. – Ale… zawiodła mnie. Bardzo mnie zawstydziła. Nie wiem już, co robić.

Powoli odsuwa krzesło i siada. Głos jej drży.

– Sam widzisz, bracie – wtrąca Hulya z triumfem. – Cały czas powtarzasz, że Sila jest niewinna. Spójrz, co mówi o niej jej własna matka. Zobacz, do jakiego stanu ją doprowadziła!

– Już na wsi były z nią problemy – ciągnie Cavidan, udając załamaną. – Uparła się, że wyjdzie za Alpera. Choć chłopak był gotów na wszystko, ona nagle uciekła. Pojechała do ciebie, Kuzey. A teraz? Znowu się z nim spotyka. Nie wiem, co nią kieruje. Straciłam nad nią kontrolę.

Kuzey wpatruje się w nią uważnie.

– Załóżmy, że Sila nie jest tą, za kogo ją mamy. Ale jeśli wiesz o tym od dawna, dlaczego do tej pory milczałaś?

– Bałam się… – szepcze Cavidan, zerkając na Hulyę. – Bahar też się bała. Chciałyśmy powiedzieć prawdę, ale Sila…

– Czego się bałaś? – przerywa jej Kuzey. – Co mogła ci zrobić? I dlaczego teraz nagle nie czujesz strachu?

– Groziła jej! – rzuca szybko Hulya. – To oczywiste.

Kuzey zaciska szczękę.

– Dlaczego miałbym ci wierzyć? Jesteś kobietą, która chciała wydać własną córkę za mąż za pieniądze. Teraz nagle udajesz skruchę?

– To nie było tak… – Cavidan kręci głową. – To Sila tego chciała. A pieniądze, które dostałam od Alpera, wydałam na nią. Spłaciłam jej długi.

– Jakie długi? Przecież dałem ci pieniądze. Wystarczyło je przekazać Alperowi. Dlaczego tego nie zrobiłaś?

– Bo to Sila zabrała te pieniądze! Nie wiem, co z nimi zrobiła…

Kuzey uderza pięścią w stół. Nie mocno, ale wystarczająco, by wszyscy umilkli. Jego spojrzenie staje się lodowate.

– Dość tego. Gdybyś naprawdę mówiła prawdę, powiedziałabyś to od razu. Nie przyszłaś do mojego domu po pomoc. Przyszłaś po coś innego.

– Ale Sila to moje dziecko… – tłumaczy się Cavidan. – Nie mogłam od razu mówić o niej źle. Ale teraz… chcę, żebyś znał całą prawdę.

– Koniec! – Kuzey podnosi głos, wstając. – Zabiorę Silę do lekarza. Już dłużej nie będę słuchał tych bredni.

– Znowu ta Sila, zawsze tylko Sila! – wybucha Hulya. – A my? Co z nami?

– Jeśli mi nie wierzysz, powiem ci wszystko – ciągnie dalej Cavidan, tonem niemal histerycznym. – Sila wpuściła Alpera do domu. Mnie wyrzuciła! Sama otworzyła mu drzwi i została z nim. Nie mogłam już na to patrzeć. Dlatego tu przyszłam. Oni… mogli już uciec.

Zapada cisza. Tylko Kuzey nie odwraca wzroku. Wie jedno – to teatr. A Cavidan właśnie gra swoją najważniejszą rolę.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia był film Aşk ve Umut 178. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy