„Miłość i nadzieja” – odcinek 245 – szczegółowe streszczenie
Ege, ściskając w dłoni cienkie polano, wchodzi do środka domu i rzuca przez ramię do Zeynep i jej matki:
— Zostańcie na zewnątrz.
Ale obie, z bijącymi sercami i pełne niepokoju, nie zamierzają go słuchać. Zeynep idzie za nim, a Gonul, mimo strachu, również przekracza próg.
— Kim jesteś?! — woła Ege w głąb korytarza, jego głos brzmi twardo i stanowczo. Idzie powoli, ostrożnie stawiając kroki, oczy czujnie śledzą każdy cień. — Wyjdź natychmiast, kimkolwiek jesteś!
Przystaje przy drzwiach do pokoju Zeynep. Na chwilę jego dłoń zawisa nad klamką, po czym naciska ją i powoli otwiera drzwi.
W środku, tuż za otwierającymi się drzwiami, przyciśnięty do ściany kryje się Cihan. W palcach mocno zaciska rękojeść noża, jego oddech jest ciężki i urywany, a wzrok czujny, gotowy do ataku.
Ege zatrzymuje się w progu i omiata wzrokiem pomieszczenie. Wydaje się spokojny, ale mięśnie jego ramion drżą od napięcia. Już chce wejść głębiej, gdy nagle rozlega się dźwięk telefonu. Melis.
Przeklina w duchu, wycofuje się do przedpokoju i odbiera.
— W końcu! — odzywa się Melis po drugiej stronie z wyrzutem. — Kochanie, gdzie ty jesteś?
— Melis… — jego głos jest napięty, z ledwością maskuje irytację — jeśli to nic pilnego, możemy porozmawiać później?
— Kiedy wrócisz? — dopytuje chłodno.
— Już niedługo.
— Co to znaczy „niedługo”? Dziesięć minut? Pięć?
— Powiedziałem ci, że wrócę — powtarza, zniżając głos niemal do szeptu.
— Dlaczego tak szepczesz? — Melis wydaje się podejrzliwa.
W tym czasie Cihan, wykorzystując, że Ege jest zajęty rozmową, przesuwa się bezszelestnie wzdłuż ściany. Jego palce bieleją na rękojeści noża, ale zamiast atakować, wybiera ucieczkę. Ostrożnie, niemal bezszelestnie, przemyka do okna, uchyla je i wymyka się na zewnątrz.
Za plecami Egego zapada głucha cisza. A w domu zostaje tylko złowieszcze poczucie, że wróg wciąż gdzieś czai się w cieniu.
***
Kuzey po raz kolejny pojawia się na podwórku przed domem Alpera. Choć jego serce jest w kawałkach, Sila wciąż przyciąga go jak magnes, jakby nie potrafił oderwać się od niej, mimo bólu. Podchodzi do drzwi, unosi dłoń, by zapukać… i nagle zatrzymuje się w pół gestu.
Ze środka dobiega lekki, melodyjny śmiech Sili.
— To naprawdę zabawne — chichocze dziewczyna.
— Właśnie po to ci to opowiedziałem — odpowiada Alper z rozbawieniem — żeby poprawić ci humor.
Kuzey, z sercem bijącym jak oszalałe, ostrożnie podchodzi do okna. Przez szybę widzi scenę, która wbija go w ziemię. Na kanapie, w półmroku salonu, Sila i Alper siedzą blisko siebie, wtuleni w siebie jak para zakochanych. Uśmiechają się do siebie, a w oczach mają blask bliskości, który rani Kuzeya bardziej niż cokolwiek innego.
— Jesteś piękna i mądra — mówi Alper, przesuwając dłonią po włosach Sili. — Dzięki tobie udało nam się przechytrzyć Kuzeya. Wziął cię za naiwną i sam otworzył przed tobą sejf. Ten głupiec musiał się w tobie zakochać, żeby aż tak mu odbiło.
Serce Kuzeya zaciska się boleśnie. Zraniony do głębi, z oczami pełnymi rozpaczy, odwraca się od okna. Powoli odchodzi w stronę bramy. Jeszcze raz ogląda się przez ramię — jakby chciał się upewnić, że to, co widział, naprawdę się wydarzyło — po czym wsiada do samochodu i odjeżdża, zostawiając za sobą chmurę kurzu i ciężkie milczenie.
Kamera wraca do środka domu. Uśmiech na twarzy Sili nagle znika, a w oczach pojawia się błysk gniewu.
— Co ty powiedziałeś? — pyta chłodno, jej głos nabiera stali.
— Nic ważnego, dziewczyno… — odpowiada Alper z lekkim uśmiechem, próbując ją zbyć. — Nie denerwuj się.
Sila jednak nie odpuszcza. Odchyla się od niego i patrzy mu prosto w oczy.
— Powtórz to. Co miałeś na myśli, mówiąc, że przechytrzyłam Kuzeya? Co to znaczy, że „od razu otworzył sejf”? — Jej głos drży od emocji. — Powiedziałeś mi, że mnie porwał. Że przed nim uciekamy!
Alper wybucha krótkim, nerwowym śmiechem.
— To tylko żart, Sila. Chciałem zobaczyć, czy jeszcze go bronisz. Sprawdzić, czy dalej wierzysz, że jest taki szlachetny. Tylko żartowałem, żeby cię rozśmieszyć, przecież nic się nie stało.
Wyciąga rękę i delikatnie dotyka jej ramienia, próbując uspokoić sytuację. Sila jednak wzdryga się i cofa. W jej oczach widać nieufność i rosnący lęk. Już mu nie wierzy. Nie tym razem.
***
Zeynep w pośpiechu pakuje swoje rzeczy do walizki. Ręce drżą jej z nerwów, a w oczach widać determinację pomieszaną z lękiem. Do pokoju wchodzi Gonul, zatrzymując się w progu, zszokowana widokiem.
— Moja córko… — mówi z niedowierzaniem, jej głos jest złamany. — Oszalałaś? Naprawdę chcesz odejść?
Zeynep nawet nie przerywa pakowania, odpowiada twardo:
— Mamo, widziałaś to. Ci ludzie weszli do naszego domu.
Gonul podchodzi bliżej, próbując złapać ją za rękę.
— Skąd wiesz, że to nie był tylko kot? Albo ktoś przypadkowy? — Jej głos drży. — Może to wszystko ukartował Ege, żebyś wreszcie zgodziła się z nim pojechać?
Zeynep prostuje się i patrzy matce prosto w oczy.
— Mamo, przestań. Ege nie kłamie. On nigdy by mnie tak nie oszukał.
— Nie kłamie? — powtarza Gonul z goryczą, jej twarz wykrzywia grymas bólu. — I dlatego zaraz po tym, jak obiecał ci ucieczkę, ożenił się z Melis? A ty naprawdę chcesz tam z nim pojechać?
Zeynep zaciska usta, a jej głos staje się cichy, ale stanowczy:
— Posłuchaj, mamo… Nie mówię, że nie boli. Ale tylko jeden człowiek na tym świecie może mnie ochronić. I to jest Ege.
Gonul cofa się o krok i kręci głową z rozpaczą.
— Córko, tam jest pełno głodnych wilków. Melis, Feraye, Naciye, Belkis… One będą mieć cię na oku od pierwszej minuty. Będą cię obwiniać o wszystko, co się wydarzy. Zrobią wszystko, żeby cię zniszczyć i wyrzucić z ich życia.
— A co mam zrobić, mamo?! — wybucha Zeynep, łzy stają jej w oczach. — Mam tu zostać i czekać, aż ktoś obcy wejdzie i mnie zabije? Mam tu umrzeć, bo boisz się, że ktoś mnie tam skrzywdzi?!
Gonul zakrywa usta dłonią, próbując powstrzymać szloch.
— A skąd wiesz, że tam będziesz bezpieczna? Skąd wiesz, że cię tam nie znajdą? Że nie przyjdą i nie zrobią ci krzywdy?
Zeynep z trudem łapie oddech, walcząc ze łzami. Po chwili podchodzi do matki i ujmuje jej dłonie.
— Nie mam lepszej opcji, mamo — szepcze. — Pakuj się. Jedziemy razem.
Gonul patrzy na nią w milczeniu, jej twarz jest blada i pełna bólu. Ale w oczach Zeynep widać żar, którego nie da się już ugasić.
***
Zeynep opuszcza dom ze spakowaną walizką, jej kroki są ciężkie, ale zdecydowane. Tuż za nią wychodzi Gonul — bez żadnej torby, za to z twarzą napiętą od troski i gniewu.
— Jestem gotowa, Ege — mówi Zeynep cicho, gdy zatrzymuje się przed stojącym na podjeździe samochodem.
Ege podchodzi bliżej, patrzy na nią z ulgą, a potem przenosi wzrok na Gonul.
— A ty, ciociu Gonul? — pyta z uprzejmą nutą nadziei.
Gonul unosi głowę, jej spojrzenie jest twarde jak stal.
— Ci ludzie szukają tylko Zeynep, nie mnie — odpowiada chłodno. — I nie popieram tego, co robisz, Ege. Nawet jeśli twoim zamiarem jest ją chronić, to… nie w porządku. Tam, w twoim domu, może spotkać ją wszystko.
Ege otwiera usta, by coś powiedzieć, ale Gonul nie daje mu szansy.
— Nie zapomniałam tego, co zrobiła twoja żona — dodaje z gorzką nutą.
Ege przytakuje powoli, spuszczając wzrok.
— Masz rację. Melis… to trudna osoba. Ale przysięgam, Zeynep zawsze będzie dla mnie najważniejsza. Zrobię wszystko, by nic jej się nie stało.
Na te słowa Gonul tylko się gorzko uśmiecha.
— Melis nie jest trudna, Ege. Ona jest szalona. I gotowa spalić dla ciebie całe miasto. — Jej głos załamuje się, po czym dodaje ciszej, z groźnym błyskiem w oczach: — Jeśli moja córka będzie przez ciebie cierpieć, znajdziesz mnie przed sobą.
Ege milczy, nie odpowiada na jej ostrzeżenie. Po prostu przejmuje walizkę z rąk Zeynep i prowadzi ją do samochodu. Gonul odprowadza ich wzrokiem, potrząsając głową z bezsilną dezaprobatą.
***
Sila nerwowo zmywa naczynia. Jej ruchy są szybkie, niemal chaotyczne. Odkłada mokry talerz na suszarkę, potem ściera blat tak, jakby chciała zetrzeć z niego wszystkie swoje wątpliwości.
— Poddał mnie testowi… — syczy pod nosem, jej oczy błyszczą gniewem. — Patrzcie go… Boże, proszę Cię. Pomóż mi zrozumieć prawdę.
Nagle w kuchni pojawia się Alper. W dłoni trzyma mały blister z tabletką.
— Czas na lekarstwo — oznajmia spokojnie i podaje jej pastylkę.
Sila posłusznie ją przyjmuje i wkłada do ust, nie spuszczając z niego wzroku.
Alper uśmiecha się do niej z dziwną fascynacją, a jego dłoń przesuwa się po jej włosach.
— Idę wziąć prysznic — oznajmia, a w jego głosie pobrzmiewa złowroga pewność. — Potem będę czekał na ciebie w naszym pokoju. Dziś w końcu staniesz się moją żoną.
Nie czekając na jej reakcję, odwraca się i wychodzi.
Ledwie zamyka za sobą drzwi, Sila wypluwa tabletkę na dłoń. Jej oczy płoną wściekłością i przerażeniem. Wie już, że to właśnie ten specyfik otumaniał ją i odbierał jej jasność myślenia. A teraz, kiedy prawda zaczyna wracać, wie też, że musi działać.
***
Gdy Melis dostrzega przez okno nadjeżdżający samochód męża, natychmiast rzuca się do drzwi. Jej serce bije szybciej — chce go przywitać jak zawsze, idealna, uśmiechnięta, gotowa.
— Kochanie, witaj! — mówi z promiennym uśmiechem, otwierając przed nim drzwi. — Gdzie byłeś? Spójrz, przygotowałam wyjątkową kolację dla uczczenia pamięci Melodi. Czekałam tylko na ciebie.
Jednak Ege powstrzymuje ją, gdy próbuje zamknąć drzwi.
— Zaczekaj. — Jego głos jest stanowczy, chłodniejszy niż zwykle. — Mamy gościa. Zostanie z nami na dłużej.
— Gościa? Jakiego gościa? — Melis marszczy brwi, a w jej oczach widać cień niepokoju.
Wtedy w progu pojawia się Zeynep z walizką w ręku. Melis zamiera, zupełnie oszołomiona. Za nią w przedpokoju zbierają się już Feraye i Belkis, zaskoczone niemal tak samo jak ona.
— Wydaje się, że jest coś, o czym nie wiemy — komentuje z przekąsem Feraye, przenosząc pytające spojrzenie na Egego.
— Zeynep zostaje tutaj. Z nami. — Głos Egego jest spokojny, ale nie pozostawia miejsca na sprzeciw.
— Co ty wygadujesz, synu?! — Belkis prostuje się gwałtownie, a jej twarz wykrzywia gniew.
— To jakiś żart?! — głos Melis drży. Patrzy na Egego, jakby próbowała zrozumieć, czy to jawa, czy koszmar.
— Mówię całkiem serio. — Ege patrzy jej w oczy. — Rozmawiałem z twoim ojcem, wyjaśniłem mu sytuację. On również uważa, że to najlepsze rozwiązanie.
Feraye prycha pogardliwie.
— Nawet z takiej odległości wciąż rządzi tym domem… — mruczy pod nosem.
Melis cała się trzęsie ze złości. Jej głos w końcu wybucha:
— A ja?! Kim ja dla ciebie jestem, Ege? Czy chociaż przez chwilę przyszło ci do głowy, żeby zapytać mnie o zdanie?!
— Masz rację, Melis — mówi Ege spokojniej. — Powinienem był ci powiedzieć. Ale nie miałem czasu do stracenia.
— Czasu?! Na co ten pośpiech?! — Melis wbija w niego pełne furii spojrzenie.
— Tym razem zgadzam się z Melis. — Feraye unosi brew. — Co tu się dzieje, Ege?
Ege milknie na moment, po czym mówi powoli, ciężko:
— Wiem, że to dla was szok. Ale nie miałem wyboru. Zabójcy Melodi polują teraz na Zeynep. Dzisiaj potajemnie weszli do jej domu. Gdybym tam nie był… albo by ją porwali, albo zabili.
Melis wzrusza ramionami, jej oczy błyszczą wściekłością.
— Jakby mnie to obchodziło…
Ege odwraca się w jej stronę i jego głos nagle staje się twardy, zimny:
— Posłuchaj, Melis. To nie jest temat do dyskusji. Dopóki sprawa nie zostanie rozwiązana, Zeynep zostaje tutaj. Koniec kropka.
Jego ton nie pozostawia żadnych złudzeń.
Belkis powoli podchodzi do Zeynep, stając naprzeciwko niej. Jej twarz jest wykrzywiona gniewem i bólem.
— Jak śmiesz tu przychodzić?! — wypluwa słowa jak truciznę. — To przez ciebie moja córka nie żyje!
— Mamo… — próbuje łagodnie Ege. — To ja ją tu przyprowadziłem.
Belkis nagle unosi głos, jej ciało trzęsie się z rozpaczy:
— Tak! To przez nią Melodi umarła! Przez nią wszyscy cierpimy! Gdyby nie ty i twoja matka, nie byłabym dziś w tej sytuacji! Masz jej krew na rękach, Zeynep!
Belkis łapie się za serce, osuwa się nagle na podłogę, mdlejąc z wyczerpania i bólu.
W przedpokoju zapada grobowa cisza.
***
Pijany Kuzey wraca chwiejnym krokiem do domu. W progu wita go Bahar i niemal natychmiast podtrzymuje, by nie upadł. Powoli pomaga mu dojść do kanapy, a on siada ciężko, wciąż patrząc na nią jak zahipnotyzowany — w jego zamglonych oczach to wciąż Sila.
— Czuję się… cudownie — bełkocze z uśmiechem. — Jak mógłbym być niemiły… kiedy patrzę na ciebie?
Jego spojrzenie staje się miękkie, niemal błagalne. Nagle, bez ostrzeżenia, przyciąga ją do siebie i zaczyna całować. Bahar zastyga w szoku, ale nie próbuje go odepchnąć. Zamiast tego odwzajemnia pocałunek.
Potem odchodzi na chwilę do kuchni, wracając z butelką whisky i szklanką. Stawia je przed nim na stoliku. Kuzey nalewa sobie kolejny kieliszek bursztynowego trunku i jednym haustem opróżnia. Oparłszy się na łokciach, patrzy gdzieś w dal — jakby rozmawiał nie z nią, a z własnym sercem.
— Powiedziała mi kiedyś… że kiedy patrzy mi w oczy, widzi morze — zaczyna cicho, niewyraźnym głosem. — A teraz… teraz czuję się, jakbym czekał na statek, który nigdy nie przypłynie do portu.
Bierze kolejny łyk i zamyka oczy, jakby chciał wrócić do tamtego dnia.
— Gdy spojrzałem jej w oczy, zobaczyłem głębię morza. Tego morza, które postawiło mnie na nogi. Taka niewinna… taka czysta, kochana…
Jego głos łamie się, a on sam przyciska dłoń do piersi, jakby chciał uspokoić rozszalałe serce.
— Kiedy patrzyłem na nią, moje serce płonęło, a dusza wypełniała się spokojem. Jakbym w końcu wrócił do domu…
Znów podnosi szklankę, opróżnia ją jednym ruchem i odstawia z brzękiem.
***
Sila nagle otwiera oczy, jakby wyrwała się z długiego koszmaru. Jej oddech przyspiesza, a w pamięci jedna po drugiej zaczynają pojawiać się strzępy wspomnień.
I nagle… wszystko staje się jasne.
To Alper ją porwał, nie Kuzey. To Kuzey próbował ją ratować, to jego kochała — a wszystko, co wmówił jej Alper, było kłamstwem.
Jej oczy wypełniają się łzami, ale tym razem to łzy ulgi i determinacji.
— Pamiętam… teraz pamiętam wszystko — szepcze do siebie drżącym głosem. — Muszę go znaleźć — dodaje stanowczo, z nową siłą w spojrzeniu. — Muszę mu powiedzieć, że jestem niewinna.
Jej dłoń zaciska się w pięść. Już wie, co musi zrobić.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Aşk ve Umut 190. Bölüm i Aşk ve Umut 191. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.










